45 komentarzy=nowy rozdział
Emma przebudziła się, przeciągnęła i ziewnęła. Rozejrzała się po pokoju i nagle zerwała się do pozycji siedzącej. Okna były zasłonięte przez rolety antywłamaniowe, co utrudniało dostęp promieni słonecznych do pomieszczenia. Niewiele było widać. Nagle drzwi się otworzyły i wpadający blask oślepił dziewczynę.
- Oh, dzień dobry. - Do pokoju wszedł Gavin z tacą jedzenia. Postawił ją na komodzie i pilotem odsłonił okna. Teraz Emma mogła się bardziej przyjrzeć pokojowi chłopaka. Był w kolorze białym i niebieskim z ogromnymi oknami dachowymi, przez które teraz do pokoju wpadało mnóstwo światła słonecznego. Z pozycji siedzącej można było podziwiać piękne widoki za domem. Pomieszczenie było ogromne. Na ziemi walały się zabawki, rakiety do tenisa, buty sportowe. Na krześle przy biurku leżała sterta ubrań. Typowy pokój faceta. Jedynym szczęściem było to, że nie śmierdziało starą pizzą, która Emma wypatrzyła w rogu pokoju.
- Jak ja się tutaj znalazłam? - spytała zdziwiona. Gavin przysiadł obok niej na łóżku.
- Usnęłaś, gdy staliśmy przed tamtą knajpą. Postanowiłem, że zabiorę cię do siebie, bo to zaledwie pięć minut drogi, a do Lynchów mam daleko. Nie gniewasz się prawda? - Dziewczyna kiwnęła przecząco głową. - To dobrze.
- Chwila... Skoro ja spałam tutaj, to gdzie ty spałeś?
- Jak to gdzie? Z tobą. - Posłał jej szeroki uśmiech.
- Umm... Gavin, wiesz, że ja mam chłopaka i, i... to nie jest fair co do niego... Ja... - Jąkała się.
- Żartowałem. - Zaśmiał się - Spałem w salonie na kanapie. Aż taki wredny to ja nie jestem, żeby odbijać cię temu jak mu tam... - Podrapał się po głowie i nagle dostał poduszką.
- Jesteś okropny! - krzyknęła i założyła ręce na klatce piersiowej.
- Dlaczego? - oburzył się - Dlatego, że przyniosłem ci śniadanie do łóżka? - Wskazał na tacę stojącą na biurku. - Super. Dzięki.
- Za to, to ja się akurat nie złoszczę. - Wytknęła mu język, a chłopak podał jej talerz z kanapkami. - Wiem, że to nieoryginalny pomysł na śniadanie, ale moja siostra pojechała wcześnie rano do pracy i nie miała czasu by zrobić nam coś do jedzenia. A ja za bardzo nie znam się na gotowaniu, także będą musiały nas zadowolić zwykłe kanapki z serem i szynką.
- Wiesz, gdy mieszkałam w Polsce tylko to jadłam. Mojej mamy prawie w ogóle nie było w domu i rządził mój brat Sebastian, który wcale nie jest dobrym kucharzem. - zaśmiała się, biorąc gryz kromki.
- Chyba chłopaki tak już mają. - wybuchł śmiechem, kładąc się na łóżku. - Zapomniałbym! Moja siostra kazała mi zapytać ciebie, czy nie byłabyś zainteresowana pracą u niej w firmie modelarskiej. Potrzebują kogoś do pomocy przy przygotowywaniu modelek, czy coś w tym stylu. - Wyciągnął z kieszeni wizytówkę i podał ją dziewczynie.
- W sumie zastanawiałam się ostatnio nad jakąś pracą, bo zostaję w Los Angeles.
- Nie wracasz do Polski?! - zdziwił się Gavin.
- Nie wracam. Tutaj jest mi dobrze. Mam blisko Rossa, mojego przyjaciela - Spojrzała na chłopaka, który szeroko się do niej uśmiechnął. - I jeszcze będę miała pracę. Po prostu cudownie.
- A co z twoją mamą, bratem... Magdą? Nie będziesz za nimi tęskniła?
- Pewnie będę, ale mama sama mnie namówiła, żebym została w Ameryce, gdyż będę miała tutaj lepsze życie niż w Polsce.
- A co ze szkołą i maturą? - dociekał Gavin. Emma spojrzała na niego, a potem zaczęła bawić się swoimi palcami.
- Ja i Magda zostałyśmy posłane do szkoły o rok wcześniej, także nic nie stoi na przeszkodzie, abym zrobiła sobie rok przerwy i w przyszłym roku poszła do trzeciej klasy liceum.
- Zawsze znajdziesz jakieś wyjście, co? - zaśmiał się chłopak. Podal jej kubek herbaty i dalej jedli śniadanie. Po posiłku Gavin zaproponował Emmie, że zawiezie ją do Lynchów i tak też zrobił. Po ubraniu kurtki czekał w ganku na dziewczynę, która odświeżała się w łazience na piętrze. Po piętnastu minutach doczekał się jej i razem udali się do jego samochodu.
- Wszędzie szukałam mojego telefonu! - krzyknęła Emma, otwierając przednie drzwi od pasażera. Na wycieraczce pod nogami leżała jej komórka. - Musiała mi wypaść, gdy zanosiłeś mnie do swojego pokoju. - zaśmiała się.
- Przepraszam, nie zauważyłem jej. - Posłał jej przepraszające spojrzenie i usiadł za kierownicą. Dziewczyna odblokowała ekran i prawie nie dostała zawału. Miała dwanaście nieodebranych połączeń od Rossa i sześć od Rydel. Do tego blondynka wysłała jej dwie wiadomości sms "Gdzie jesteś?" oraz "Ross się o ciebie martwi. Odezwij się! Gdzie jesteś?!".
- Chyba mam problem. - powiedziała jakby do siebie i postanowiła, że bezpieczniej będzie jak oddzwoni do dwudziestolatki. Gavin w tym czasie ruszył z podjazdu. Rydel odebrała po dwóch sygnałach.
- Gdzie ty jesteś dziewczyno?! Wszyscy tutaj niepokoimy się! - wydarła się blondynka po drugiej stronie słuchawki.
- Przepraszam. Dosyć długa historia, ale nic mi nie jest. Zostawiłam telefon w samochodzie Gavina i...
- Jesteś u Gavina?! - pisnęła przerażona - Jeżeli życie mu miłe, to niech lepiej nie pokazuje się Rossowi na oczy. Apropo mojego braciszka. Całą noc jeździł po mieście i ciebie szukał. Teraz również. Pojechali z nim Riker i Ellington. Dziewczyno, wracaj szybko i niech Gavin wraca do domu! - krzyczała przejęta, a Emma patrzyła na Gavina, który wyglądał na przerażonego.
- Chyba lepiej będzie jak wyrzucisz mnie jakiś kilometr od domu Rossa - zwróciła się do chłopaka, który pokiwał tylko głową i zatrzymał się na światłach.
- Naprawdę Ross bardzo się przejął, że nie odbierasz telefonów. Czekał do drugiej nad ranem, bo myślał, że wrócisz. Potem po prostu nie wytrzymał i pojechał ciebie szukać. Jak mogłaś pojechać do Gavina i jeszcze nie wrócić na noc?!
- Rydel, spokojnie. Słuchaj, najlepiej będzie jeśli ten fakt z nocowaniem u Gavina pozostanie między nami. Ross chyba zabiłby Gavina. - błagała dziewczyna, a chłopak, o którym była mowa aż się zaśmiał. - Z czego się brechasz? To naprawdę poważna sytuacja. - Zmierzyła go poważnym spojrzeniem.
- Ross nie zrobiłby mi nic złego...
- Oj, zdziwiłbyś się. Gdy jest zazdrosny, to jest nieobliczalny.
- Zgadzam się! - krzyknęła Rydel. - Dobra Emma, wracaj do domu jak najszybciej.
- Dobrze już zaraz będę. - Rozłączyła się i rozejrzała dookoła. Znajdowali się już w dzielnicy Northridge. Szturchnęła Gavina w przedramię. - Wysadź mnie tutaj i módl się, aby Ross nie był na mnie aż tak wściekły, jak sobie to wyobrażam.
- Spoko. Tylko zadzwoń później i powiedz, jak to się skończyło. - Pocałował ją w policzek i otworzył zamek w drzwiach. Dziewczyna posłała mu uśmiech i wysiadła z pojazdu. Ruszyła od razu w kierunku domu Rossa, a Gavin zawrócił samochodem i z piskiem opon pojechał do siebie.
Emma z jednej strony była przerażona, gdyż obawiała się reakcji Rossa, kiedy wróci do domu, a z drugiej strony była pozytywnie zaskoczona tym, że szukał jej przez pół nocy. Przyśpieszyła kroku, gdy zobaczyła w oddali biały budynek Lynchów. Gdy wbiegła na schody przed drzwiami wejściowymi rozejrzała się naokoło, by sprawdzić, czy nie widać nigdzie samochodów chłopaków. Bez pukania, czy dzwonienia weszła do środka i ściągnęła trampki z nóg. Rydel, która siedziała w salonie, zerwała się z miejsca i podbiegła do dziewczyny, po czym mocno ją przytuliła.
- Nigdy więcej czegoś takiego nam nie rób, dobrze? - spytała, a nastolatka pokiwała głową. Nagle do salonu weszli Rocky i Ryland. Chłopcy stanęli dęba i wpatrywali się przez chwilę w siedemnastolatkę. Po opanowaniu swoje zdziwienia, podeszli do niej. Rocky mocno ją przytulił, a następnie Ryland.
- Gdzieś ty była? - spytał Ryland i pociągnął ją na kanapę w salonie. - Wszyscy się o ciebie martwiliśmy.
- A szczególnie Ross. Myślałem, że zaraz powyrywa sobie włosy z głowy przez te nerwy. - Dodał Rocky, rozkładając się na kanapie.
- Z minuty na minutę, mam wrażenie, że będę musiała zrobić coś naprawdę wyjątkowego, żeby mi wybaczył. - Zamyśliła się dziewczyna, a chłopcy spojrzeli na siebie.
- Ty już dobrze wiesz, co go udobrucha. - Rocky uniósł kilkakrotnie brwi, a Ryland zachichotał.
- Zboczeńce! - krzyknęła Rydel i uderzyła ich poduszką. - Ale mają oni rację. - dodała po chwili. Emma spojrzała na nich, a potem opadła z bezradności na kanapę. Gdy tylko to zrobiła, drzwi wejściowe się otworzyły i weszli Riker, Ellington i Ross. Kiedy zobaczyli kto siedzi w salonie, na ich twarzach zagościł szeroki uśmiech. Starsi podeszli do dziewczyny i zarzucili ją masą pytań. Ross natomiast się nie ruszył. Patrzył na swoją dziewczynę zmrużonymi oczami. Zauważywszy jego zachowanie, podeszła do niego i chwyciła go za rękę, którą odtrącił i bez słowa poszedł do swojego pokoju.
- Jest zmęczony. - Próbował usprawiedliwić go Ellington. - Przejdzie.
Dziewczyna spojrzała się na wszystkich, po czym szybko weszła na piętro. Powoli podeszła do drzwi i zapukawszy delikatnie, chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi. Chłopak siedział przy biurku i bazgrał coś na kartce. Dziewczyn zamknęła za sobą i usiadła na łóżku, naprzeciw blondyna, który siedział do niej odwrócony plecami.
- Ross - szepnęła - Przepraszam cię. - Nie otrzymała jakiejkolwiek reakcji z jego strony. Postanowiła, że zostawi go i gdy już była w połowie drogi do drzwi usłyszała, jak Ross wstaje w krzesła, o czym świadczyło głośne skrzypienie.
- Gdzie byłaś? - spytał ostrym tonem. Po plecach Emmy przeszły ciarki. Jeszcze nigdy nie słyszała, żeby zwracał się do niej takim tonem. Nie miała odwagi się do niego odwrócić. - Gdzie byłaś? - powtórzył pytanie i gwałtownie ją odwrócił. - Odpowiesz mi?
- Ja... umm... - jąkała się.
- Tak myślałem. - westchnął - Zdradzasz mnie. - powiedział załamany i usiadł na łóżku.
- Co?! - pisnęła nastolatka i ukucnęła przed nim. - Ross, kocham cię i nigdy bym ciebie nie zdradziła.
- Byłaś u Gavina prawda? - spytał, a Emmę zatkało. Po jej głowie błądziło jedno pytanie "Jak?". Przełknęła głośno ślinę i wstała na równe nogi.
- Skąd wiesz? - spytała zaskoczona, a chłopak wyciągnął z kieszeni telefon, na którego ekranie widniała wiadomość: "Może ci się to nie spodobać, ale Twoja cudowna dziewczyna zdradza cię ze swoim znajomym z wymiany - C". Dziewczynę zamurowało. siedemnastolatek kurczowo się jej przyglądał.
- To prawda. - westchnęła.
- Wiedziałem...
- Ale to nie tak! - krzyknęła i spojrzała na Rossa błagalnym wzrokiem. - Ja i Gavin tylko się przyjaźnimy! To ciebie kocham, Ross. - Usiadła mu na kolanach i poprawiła grzywkę, która opadała mu na oczy.
- Bardzo się o ciebie martwiłem. - szepnął do niej i objął ją w talii. - Szukałem ciebie wszędzie, dzwoniłem. Bałem się, że coś ci się stało.
- Jezu, przepraszam cię kochanie. Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz. - Pocałowała go delikatnie w policzek, a on chwycił ją za podbródek i kciukiem dotykał jej warg.
- Wybaczę ci, ale najpierw muszę odespać noc. Jestem padnięty. - jęknął i opadł na kołdrę. Dziewczyna cicho się zaśmiała i usiadła okrakiem tuż nad jego biodrami. Musnęła wargami skórę jego szyi.
- Śpij dobrze. - szepnęła i zeszła z niego. Cichutko wyszła z pokoju, przed którym stała Rydel z założonymi rękoma.
- I jak? - spytała, gdy dziewczyna zamknęła za sobą drzwi do pokoju brata.
- Ktoś mu powiedział, że jestem u Gavina. - mruknęła, udając się do pokoju dwudziestolatki. Gdy weszły do środka, rozsiadły się na łóżku i fotelu przy oknie.
- Ale kto mógłby to zrobić? - Rydel zamyśliła się.
- I przede wszystkim kto o tym wied... Nie. To niemożliwe! - Emma zerwała się z fotela i zaczęła chodzić po pokoju. - To nie mogła być ona... Ta suka pieprzona!
- O kim mówisz? - Rydel wyglądała na zaskoczoną zachowaniem swojej przyjaciółki.
- O kim mówię, o kim mówię... O Cassidy. Jak to o kim. - Energicznie gestykulowała, a Rydel wybałuszyła oczy.
- Przecież ona siedzi w więzieniu.
- Siedziała. Wyszła już i widziała mnie wczoraj z Gavinem w centrum handlowym, gdy kupowałam jeden z prezentów dla Rossa. Myślisz, że to ona napisała?
- Tylko nie wiem czemu - szepnęła Rydel, robiąc minę myśliciela - W jakim celu by to robiła?
- Może chce się na mnie odegrać, że jestem wciąż z Rossem, a ona nie może być?
- Przestań. To jest dorosła dziewczyna. - Uspokajała nastolatkę.
- Delly, to jest zazdrosna, dorosła dziewczyna. - jęknęła Emma i opadła z powrotem na fotel.
- Może to była jednorazowa akcja? - Rydel szukała jakiegoś sensownego wyjścia.
- Może i masz rację, ale teraz mamy jeszcze jedną sprawę na głowie, a mianowicie urodziny Rossa.
- Spokojnie wszystko już jest gotowe. - dwudziestolatka uśmiechnęła się i wyciągnęła z pod poduszki notes. - Zajęłam się tym z mamą. Mamy już zamówione jedzenie, zaproszonych gości. Wszyscy cacy.
- Głupio się czuję. - westchnęła siedemnastolatka - Nie pomogłam wam w niczym.
- Mamy dla ciebie jedno zadanie. - Emma uniosła brwi ze zdziwienia. - Twoim zadaniem jest zająć jutro czymś Rossa. Możecie robić wszystko ale poza domem. Idźcie do kina, na plażę, ale z dala od domu. Dasz radę?
- Pewnie, że dam! - zaśmiała się i przybiła Rydel piątkę.
- Dobra, wszystko już gotowe. - Rodzeństwo Lynch biegało po domu i kończyło wieszanie dekoracji w pomieszczeniach oraz na zewnątrz. Stormie rządziła w kuchni i właśnie nakładała czekoladowe ciasto "Nesquik" na patenę. Ross uwielbiał Nesquik. Mark z Rylandem przeprowadzali test głośników zawieszonych na ścianie garażu oraz świateł porozstawianych na całym podwórku. Rydel zawiesiwszy kolorowe serpentyny pod sufitem na patio, zaczęła nosić miski i tacki z przekąskami na wielki stół, który również znajdował się na patio. Basen na tę imprezę był zamknięty ogromną "pokrywą", na której znajdowała się scena dla DJ'a Rylanda i jego sprzętu. Wszystko było świetnie zorganizowane. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi i zaraz posiadłość Lynchów zapełnili goście zaproszeni na przyjęcie urodzinowe. Rydel i Riker witali każdego po kolei i częstowali małymi kanapeczkami z łososiem.
- Co jak co, ale świetnie to zorganizowałaś. - Riker szepnął do swojej siostry i podał przekąski następnym gościom. - Jesteś najlepsza.
- Oj, już starczy Rik. Nie podlizuj się tak. - zaśmiała się - Emma napisała mi, że już wracają.
- Gdzie Emi zabrała naszego brata?
- Na plażę. - uśmiechnęła się blondynka.
- Ross wytrzymał cały dzień na plaży? - zdziwił się chłopak, a dziewczyna przewróciła rozbawiona oczami.
- Wiesz, nasz braciszek potrafi godzinami podziwiać Emmę w bikini, także cały dzień to nic dla niego. - zaśmiała się.
- Hej Rydel! - W drzwiach domu pojawiła się obsada Austin&Ally. Laura podeszła do blondynki i mocno ją przytuliła. - Gdzie nasz solenizant?
- W drodze kochana, w drodze... Cześć Raini! - zwróciła się do ciemnowłosej i mocno ją przytuliła, a Riker przybił sztamę z Calumem. - Zapraszam do środka.
- Jak zwykle nasza Rydel wszystko pięknie zorganizowała. - Rudowłosy zaśmiał się podziwiając dekoracje i przekąski poustawiane kolorystycznie na stołach.
- No a jak. - uśmiechnęła się blondynka i zamknęła drzwi wejściowe. Wszyscy goście już byli i wystarczyło tylko czekać na solenizanta, który kończył osiemnaście lat. Rodzina Lynch wraz z gośćmi przeszła na patio, gdzie królował DJ Ryland. Nagle w towarzystwo wbiegł zdyszany Rocky. Oparł się o krzesło i ciężko oddychał, próbując wydobyć z siebie jakieś słowa. Wszyscy patrzyli na niego ze zdziwieniem.
- Ross... Przy... przy...jechał! - wydusił z siebie, a gościom nie trzeba było powtarzać drugi raz. Wszyscy umilkli, tak samo jak muzyka. Słychać było kroki solenizanta oraz jego partnerki. Gdy furtka się otworzyła i blondyn wkroczył na podwórko usłyszał donośne "Niespodzianka!". Biedak aż podskoczył z zaskoczenia, ale potem z uśmiechem na twarzy witał się ze znajomymi. Oczywiście najwięcej dziękował swojej siostrze oraz mamie, które najwięcej zrobiły przy przyjęciu dla niego.
- To jak, zaczynamy imprezę! - Ryland włączył z powrotem sprzęt i puścił imprezową listę utworów. Wszyscy ruszyli na parkiet. Nawet Stormie i Mark. Ross przyglądał się jak jego rodzice wygłupiają się w rytm muzyki. Wziął łyk soku i jego wzrok przykuła oparta o ścianę Emma trzymająca w ręku szklankę z drinkiem owocowym. Chłopak poprawił swoje włosy i podszedł do niej.
- Dziękuję za prezent - Wskazał na torbę z grą. - Skąd wiedziałaś, że chciałem ją kupić?
- Nie wiedziałam. Po prostu nie widziałam jej u ciebie na półce. - zaśmiała się i objęła Rossa w pasie. Chłopak uśmiechnął się łobuzersko.
- Zatańczymy? - zaproponował i chwycił dziewczynę za rękę, po tym jak kiwnęła twierdząco głową. Zaciągnął ją na parkiet między Rydel z Ellingtonem, a Rikerem tańczącym z ich kuzynką Lori. - Ta impreza już mi się podoba. - uśmiechnął się i obrócił Emmę, po czym namiętnie ją pocałował. Ku jego zdziwieniu rozległy się brawa. Para oderwała się od siebie, by znaleźć przyczynę oklasków.
- Tak, to dla was gołąbeczki! - zaśmiał się Ryland do mikrofonu. - Dawajcie jeszcze raz! - I znów rozległy się brawa. Ross uśmiechnął się i połączył swoje usta z ustami Emmy, obejmując ją bardzo mocno w talii.
- Zapraszamy teraz na konkurs taneczny. Zapraszamy wszystkich do wzięcia udziału. Przewidziane fantastyczne nagrody! - Riker przejął od młodszego brata mikrofon i ogłosił kolejną zabawę. Emma spojrzała na gości, którzy kierowali się na parkiet. Pociągnęła Rossa do domu, wcześniej patrząc na zegarek, który pokazywał równo dziewiątą wieczorem. Chłopak nie zdążył nic powiedzieć.
- Co powiesz na swój drugi prezent urodzinowy? - szepnęła mu na ucho, lekko mu je przygryzając. Blondyn szeroko się uśmiechnął i chwycił za jej biodra.
- Czy jestem gotowy? - mruknął, będąc milimetry od jej ust. - Zawsze i wszędzie, mała.
Tam-tam-dara-ra-raam! Witam!
Sama nie wiem co napisać w tej notce... Chyba tylko tyle: 45 komentarzy= Rozdział 69. Naprawdę Was ostrzegam przed tym rozdziałem. Został napisany ze współpracą z Sylwią Łuczak z bloga rossynaughtyboy.blogspot.com... I wszystko jasne, haha :) Dwie dziewczyny czytały już ten piekielny rozdział, który się niestety zmienił, czego nie przewidziałam. :/
No to chyba tyle ode mnie.
Do następnego ;**
~Julia
Ps. Za błędy przepraszam i jak zwykle poprawię je później XD
- Jesteś okropny! - krzyknęła i założyła ręce na klatce piersiowej.
- Dlaczego? - oburzył się - Dlatego, że przyniosłem ci śniadanie do łóżka? - Wskazał na tacę stojącą na biurku. - Super. Dzięki.
- Za to, to ja się akurat nie złoszczę. - Wytknęła mu język, a chłopak podał jej talerz z kanapkami. - Wiem, że to nieoryginalny pomysł na śniadanie, ale moja siostra pojechała wcześnie rano do pracy i nie miała czasu by zrobić nam coś do jedzenia. A ja za bardzo nie znam się na gotowaniu, także będą musiały nas zadowolić zwykłe kanapki z serem i szynką.
- Wiesz, gdy mieszkałam w Polsce tylko to jadłam. Mojej mamy prawie w ogóle nie było w domu i rządził mój brat Sebastian, który wcale nie jest dobrym kucharzem. - zaśmiała się, biorąc gryz kromki.
- Chyba chłopaki tak już mają. - wybuchł śmiechem, kładąc się na łóżku. - Zapomniałbym! Moja siostra kazała mi zapytać ciebie, czy nie byłabyś zainteresowana pracą u niej w firmie modelarskiej. Potrzebują kogoś do pomocy przy przygotowywaniu modelek, czy coś w tym stylu. - Wyciągnął z kieszeni wizytówkę i podał ją dziewczynie.
- W sumie zastanawiałam się ostatnio nad jakąś pracą, bo zostaję w Los Angeles.
- Nie wracasz do Polski?! - zdziwił się Gavin.
- Nie wracam. Tutaj jest mi dobrze. Mam blisko Rossa, mojego przyjaciela - Spojrzała na chłopaka, który szeroko się do niej uśmiechnął. - I jeszcze będę miała pracę. Po prostu cudownie.
- A co z twoją mamą, bratem... Magdą? Nie będziesz za nimi tęskniła?
- Pewnie będę, ale mama sama mnie namówiła, żebym została w Ameryce, gdyż będę miała tutaj lepsze życie niż w Polsce.
- A co ze szkołą i maturą? - dociekał Gavin. Emma spojrzała na niego, a potem zaczęła bawić się swoimi palcami.
- Ja i Magda zostałyśmy posłane do szkoły o rok wcześniej, także nic nie stoi na przeszkodzie, abym zrobiła sobie rok przerwy i w przyszłym roku poszła do trzeciej klasy liceum.
- Zawsze znajdziesz jakieś wyjście, co? - zaśmiał się chłopak. Podal jej kubek herbaty i dalej jedli śniadanie. Po posiłku Gavin zaproponował Emmie, że zawiezie ją do Lynchów i tak też zrobił. Po ubraniu kurtki czekał w ganku na dziewczynę, która odświeżała się w łazience na piętrze. Po piętnastu minutach doczekał się jej i razem udali się do jego samochodu.
- Wszędzie szukałam mojego telefonu! - krzyknęła Emma, otwierając przednie drzwi od pasażera. Na wycieraczce pod nogami leżała jej komórka. - Musiała mi wypaść, gdy zanosiłeś mnie do swojego pokoju. - zaśmiała się.
- Przepraszam, nie zauważyłem jej. - Posłał jej przepraszające spojrzenie i usiadł za kierownicą. Dziewczyna odblokowała ekran i prawie nie dostała zawału. Miała dwanaście nieodebranych połączeń od Rossa i sześć od Rydel. Do tego blondynka wysłała jej dwie wiadomości sms "Gdzie jesteś?" oraz "Ross się o ciebie martwi. Odezwij się! Gdzie jesteś?!".
- Chyba mam problem. - powiedziała jakby do siebie i postanowiła, że bezpieczniej będzie jak oddzwoni do dwudziestolatki. Gavin w tym czasie ruszył z podjazdu. Rydel odebrała po dwóch sygnałach.
- Gdzie ty jesteś dziewczyno?! Wszyscy tutaj niepokoimy się! - wydarła się blondynka po drugiej stronie słuchawki.
- Przepraszam. Dosyć długa historia, ale nic mi nie jest. Zostawiłam telefon w samochodzie Gavina i...
- Jesteś u Gavina?! - pisnęła przerażona - Jeżeli życie mu miłe, to niech lepiej nie pokazuje się Rossowi na oczy. Apropo mojego braciszka. Całą noc jeździł po mieście i ciebie szukał. Teraz również. Pojechali z nim Riker i Ellington. Dziewczyno, wracaj szybko i niech Gavin wraca do domu! - krzyczała przejęta, a Emma patrzyła na Gavina, który wyglądał na przerażonego.
- Chyba lepiej będzie jak wyrzucisz mnie jakiś kilometr od domu Rossa - zwróciła się do chłopaka, który pokiwał tylko głową i zatrzymał się na światłach.
- Naprawdę Ross bardzo się przejął, że nie odbierasz telefonów. Czekał do drugiej nad ranem, bo myślał, że wrócisz. Potem po prostu nie wytrzymał i pojechał ciebie szukać. Jak mogłaś pojechać do Gavina i jeszcze nie wrócić na noc?!
- Rydel, spokojnie. Słuchaj, najlepiej będzie jeśli ten fakt z nocowaniem u Gavina pozostanie między nami. Ross chyba zabiłby Gavina. - błagała dziewczyna, a chłopak, o którym była mowa aż się zaśmiał. - Z czego się brechasz? To naprawdę poważna sytuacja. - Zmierzyła go poważnym spojrzeniem.
- Ross nie zrobiłby mi nic złego...
- Oj, zdziwiłbyś się. Gdy jest zazdrosny, to jest nieobliczalny.
- Zgadzam się! - krzyknęła Rydel. - Dobra Emma, wracaj do domu jak najszybciej.
- Dobrze już zaraz będę. - Rozłączyła się i rozejrzała dookoła. Znajdowali się już w dzielnicy Northridge. Szturchnęła Gavina w przedramię. - Wysadź mnie tutaj i módl się, aby Ross nie był na mnie aż tak wściekły, jak sobie to wyobrażam.
- Spoko. Tylko zadzwoń później i powiedz, jak to się skończyło. - Pocałował ją w policzek i otworzył zamek w drzwiach. Dziewczyna posłała mu uśmiech i wysiadła z pojazdu. Ruszyła od razu w kierunku domu Rossa, a Gavin zawrócił samochodem i z piskiem opon pojechał do siebie.
Emma z jednej strony była przerażona, gdyż obawiała się reakcji Rossa, kiedy wróci do domu, a z drugiej strony była pozytywnie zaskoczona tym, że szukał jej przez pół nocy. Przyśpieszyła kroku, gdy zobaczyła w oddali biały budynek Lynchów. Gdy wbiegła na schody przed drzwiami wejściowymi rozejrzała się naokoło, by sprawdzić, czy nie widać nigdzie samochodów chłopaków. Bez pukania, czy dzwonienia weszła do środka i ściągnęła trampki z nóg. Rydel, która siedziała w salonie, zerwała się z miejsca i podbiegła do dziewczyny, po czym mocno ją przytuliła.
- Nigdy więcej czegoś takiego nam nie rób, dobrze? - spytała, a nastolatka pokiwała głową. Nagle do salonu weszli Rocky i Ryland. Chłopcy stanęli dęba i wpatrywali się przez chwilę w siedemnastolatkę. Po opanowaniu swoje zdziwienia, podeszli do niej. Rocky mocno ją przytulił, a następnie Ryland.
- Gdzieś ty była? - spytał Ryland i pociągnął ją na kanapę w salonie. - Wszyscy się o ciebie martwiliśmy.
- A szczególnie Ross. Myślałem, że zaraz powyrywa sobie włosy z głowy przez te nerwy. - Dodał Rocky, rozkładając się na kanapie.
- Z minuty na minutę, mam wrażenie, że będę musiała zrobić coś naprawdę wyjątkowego, żeby mi wybaczył. - Zamyśliła się dziewczyna, a chłopcy spojrzeli na siebie.
- Ty już dobrze wiesz, co go udobrucha. - Rocky uniósł kilkakrotnie brwi, a Ryland zachichotał.
- Zboczeńce! - krzyknęła Rydel i uderzyła ich poduszką. - Ale mają oni rację. - dodała po chwili. Emma spojrzała na nich, a potem opadła z bezradności na kanapę. Gdy tylko to zrobiła, drzwi wejściowe się otworzyły i weszli Riker, Ellington i Ross. Kiedy zobaczyli kto siedzi w salonie, na ich twarzach zagościł szeroki uśmiech. Starsi podeszli do dziewczyny i zarzucili ją masą pytań. Ross natomiast się nie ruszył. Patrzył na swoją dziewczynę zmrużonymi oczami. Zauważywszy jego zachowanie, podeszła do niego i chwyciła go za rękę, którą odtrącił i bez słowa poszedł do swojego pokoju.
- Jest zmęczony. - Próbował usprawiedliwić go Ellington. - Przejdzie.
Dziewczyna spojrzała się na wszystkich, po czym szybko weszła na piętro. Powoli podeszła do drzwi i zapukawszy delikatnie, chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi. Chłopak siedział przy biurku i bazgrał coś na kartce. Dziewczyn zamknęła za sobą i usiadła na łóżku, naprzeciw blondyna, który siedział do niej odwrócony plecami.
- Ross - szepnęła - Przepraszam cię. - Nie otrzymała jakiejkolwiek reakcji z jego strony. Postanowiła, że zostawi go i gdy już była w połowie drogi do drzwi usłyszała, jak Ross wstaje w krzesła, o czym świadczyło głośne skrzypienie.
- Gdzie byłaś? - spytał ostrym tonem. Po plecach Emmy przeszły ciarki. Jeszcze nigdy nie słyszała, żeby zwracał się do niej takim tonem. Nie miała odwagi się do niego odwrócić. - Gdzie byłaś? - powtórzył pytanie i gwałtownie ją odwrócił. - Odpowiesz mi?
- Ja... umm... - jąkała się.
- Tak myślałem. - westchnął - Zdradzasz mnie. - powiedział załamany i usiadł na łóżku.
- Co?! - pisnęła nastolatka i ukucnęła przed nim. - Ross, kocham cię i nigdy bym ciebie nie zdradziła.
- Byłaś u Gavina prawda? - spytał, a Emmę zatkało. Po jej głowie błądziło jedno pytanie "Jak?". Przełknęła głośno ślinę i wstała na równe nogi.
- Skąd wiesz? - spytała zaskoczona, a chłopak wyciągnął z kieszeni telefon, na którego ekranie widniała wiadomość: "Może ci się to nie spodobać, ale Twoja cudowna dziewczyna zdradza cię ze swoim znajomym z wymiany - C". Dziewczynę zamurowało. siedemnastolatek kurczowo się jej przyglądał.
- To prawda. - westchnęła.
- Wiedziałem...
- Ale to nie tak! - krzyknęła i spojrzała na Rossa błagalnym wzrokiem. - Ja i Gavin tylko się przyjaźnimy! To ciebie kocham, Ross. - Usiadła mu na kolanach i poprawiła grzywkę, która opadała mu na oczy.
- Bardzo się o ciebie martwiłem. - szepnął do niej i objął ją w talii. - Szukałem ciebie wszędzie, dzwoniłem. Bałem się, że coś ci się stało.
- Jezu, przepraszam cię kochanie. Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz. - Pocałowała go delikatnie w policzek, a on chwycił ją za podbródek i kciukiem dotykał jej warg.
- Wybaczę ci, ale najpierw muszę odespać noc. Jestem padnięty. - jęknął i opadł na kołdrę. Dziewczyna cicho się zaśmiała i usiadła okrakiem tuż nad jego biodrami. Musnęła wargami skórę jego szyi.
- Śpij dobrze. - szepnęła i zeszła z niego. Cichutko wyszła z pokoju, przed którym stała Rydel z założonymi rękoma.
- I jak? - spytała, gdy dziewczyna zamknęła za sobą drzwi do pokoju brata.
- Ktoś mu powiedział, że jestem u Gavina. - mruknęła, udając się do pokoju dwudziestolatki. Gdy weszły do środka, rozsiadły się na łóżku i fotelu przy oknie.
- Ale kto mógłby to zrobić? - Rydel zamyśliła się.
- I przede wszystkim kto o tym wied... Nie. To niemożliwe! - Emma zerwała się z fotela i zaczęła chodzić po pokoju. - To nie mogła być ona... Ta suka pieprzona!
- O kim mówisz? - Rydel wyglądała na zaskoczoną zachowaniem swojej przyjaciółki.
- O kim mówię, o kim mówię... O Cassidy. Jak to o kim. - Energicznie gestykulowała, a Rydel wybałuszyła oczy.
- Przecież ona siedzi w więzieniu.
- Siedziała. Wyszła już i widziała mnie wczoraj z Gavinem w centrum handlowym, gdy kupowałam jeden z prezentów dla Rossa. Myślisz, że to ona napisała?
- Tylko nie wiem czemu - szepnęła Rydel, robiąc minę myśliciela - W jakim celu by to robiła?
- Może chce się na mnie odegrać, że jestem wciąż z Rossem, a ona nie może być?
- Przestań. To jest dorosła dziewczyna. - Uspokajała nastolatkę.
- Delly, to jest zazdrosna, dorosła dziewczyna. - jęknęła Emma i opadła z powrotem na fotel.
- Może to była jednorazowa akcja? - Rydel szukała jakiegoś sensownego wyjścia.
- Może i masz rację, ale teraz mamy jeszcze jedną sprawę na głowie, a mianowicie urodziny Rossa.
- Spokojnie wszystko już jest gotowe. - dwudziestolatka uśmiechnęła się i wyciągnęła z pod poduszki notes. - Zajęłam się tym z mamą. Mamy już zamówione jedzenie, zaproszonych gości. Wszyscy cacy.
- Głupio się czuję. - westchnęła siedemnastolatka - Nie pomogłam wam w niczym.
- Mamy dla ciebie jedno zadanie. - Emma uniosła brwi ze zdziwienia. - Twoim zadaniem jest zająć jutro czymś Rossa. Możecie robić wszystko ale poza domem. Idźcie do kina, na plażę, ale z dala od domu. Dasz radę?
- Pewnie, że dam! - zaśmiała się i przybiła Rydel piątkę.
- Dobra, wszystko już gotowe. - Rodzeństwo Lynch biegało po domu i kończyło wieszanie dekoracji w pomieszczeniach oraz na zewnątrz. Stormie rządziła w kuchni i właśnie nakładała czekoladowe ciasto "Nesquik" na patenę. Ross uwielbiał Nesquik. Mark z Rylandem przeprowadzali test głośników zawieszonych na ścianie garażu oraz świateł porozstawianych na całym podwórku. Rydel zawiesiwszy kolorowe serpentyny pod sufitem na patio, zaczęła nosić miski i tacki z przekąskami na wielki stół, który również znajdował się na patio. Basen na tę imprezę był zamknięty ogromną "pokrywą", na której znajdowała się scena dla DJ'a Rylanda i jego sprzętu. Wszystko było świetnie zorganizowane. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi i zaraz posiadłość Lynchów zapełnili goście zaproszeni na przyjęcie urodzinowe. Rydel i Riker witali każdego po kolei i częstowali małymi kanapeczkami z łososiem.
- Co jak co, ale świetnie to zorganizowałaś. - Riker szepnął do swojej siostry i podał przekąski następnym gościom. - Jesteś najlepsza.
- Oj, już starczy Rik. Nie podlizuj się tak. - zaśmiała się - Emma napisała mi, że już wracają.
- Gdzie Emi zabrała naszego brata?
- Na plażę. - uśmiechnęła się blondynka.
- Ross wytrzymał cały dzień na plaży? - zdziwił się chłopak, a dziewczyna przewróciła rozbawiona oczami.
- Wiesz, nasz braciszek potrafi godzinami podziwiać Emmę w bikini, także cały dzień to nic dla niego. - zaśmiała się.
- Hej Rydel! - W drzwiach domu pojawiła się obsada Austin&Ally. Laura podeszła do blondynki i mocno ją przytuliła. - Gdzie nasz solenizant?
- W drodze kochana, w drodze... Cześć Raini! - zwróciła się do ciemnowłosej i mocno ją przytuliła, a Riker przybił sztamę z Calumem. - Zapraszam do środka.
- Jak zwykle nasza Rydel wszystko pięknie zorganizowała. - Rudowłosy zaśmiał się podziwiając dekoracje i przekąski poustawiane kolorystycznie na stołach.
- No a jak. - uśmiechnęła się blondynka i zamknęła drzwi wejściowe. Wszyscy goście już byli i wystarczyło tylko czekać na solenizanta, który kończył osiemnaście lat. Rodzina Lynch wraz z gośćmi przeszła na patio, gdzie królował DJ Ryland. Nagle w towarzystwo wbiegł zdyszany Rocky. Oparł się o krzesło i ciężko oddychał, próbując wydobyć z siebie jakieś słowa. Wszyscy patrzyli na niego ze zdziwieniem.
- Ross... Przy... przy...jechał! - wydusił z siebie, a gościom nie trzeba było powtarzać drugi raz. Wszyscy umilkli, tak samo jak muzyka. Słychać było kroki solenizanta oraz jego partnerki. Gdy furtka się otworzyła i blondyn wkroczył na podwórko usłyszał donośne "Niespodzianka!". Biedak aż podskoczył z zaskoczenia, ale potem z uśmiechem na twarzy witał się ze znajomymi. Oczywiście najwięcej dziękował swojej siostrze oraz mamie, które najwięcej zrobiły przy przyjęciu dla niego.
- To jak, zaczynamy imprezę! - Ryland włączył z powrotem sprzęt i puścił imprezową listę utworów. Wszyscy ruszyli na parkiet. Nawet Stormie i Mark. Ross przyglądał się jak jego rodzice wygłupiają się w rytm muzyki. Wziął łyk soku i jego wzrok przykuła oparta o ścianę Emma trzymająca w ręku szklankę z drinkiem owocowym. Chłopak poprawił swoje włosy i podszedł do niej.
- Dziękuję za prezent - Wskazał na torbę z grą. - Skąd wiedziałaś, że chciałem ją kupić?
- Nie wiedziałam. Po prostu nie widziałam jej u ciebie na półce. - zaśmiała się i objęła Rossa w pasie. Chłopak uśmiechnął się łobuzersko.
- Zatańczymy? - zaproponował i chwycił dziewczynę za rękę, po tym jak kiwnęła twierdząco głową. Zaciągnął ją na parkiet między Rydel z Ellingtonem, a Rikerem tańczącym z ich kuzynką Lori. - Ta impreza już mi się podoba. - uśmiechnął się i obrócił Emmę, po czym namiętnie ją pocałował. Ku jego zdziwieniu rozległy się brawa. Para oderwała się od siebie, by znaleźć przyczynę oklasków.
- Tak, to dla was gołąbeczki! - zaśmiał się Ryland do mikrofonu. - Dawajcie jeszcze raz! - I znów rozległy się brawa. Ross uśmiechnął się i połączył swoje usta z ustami Emmy, obejmując ją bardzo mocno w talii.
- Zapraszamy teraz na konkurs taneczny. Zapraszamy wszystkich do wzięcia udziału. Przewidziane fantastyczne nagrody! - Riker przejął od młodszego brata mikrofon i ogłosił kolejną zabawę. Emma spojrzała na gości, którzy kierowali się na parkiet. Pociągnęła Rossa do domu, wcześniej patrząc na zegarek, który pokazywał równo dziewiątą wieczorem. Chłopak nie zdążył nic powiedzieć.
- Co powiesz na swój drugi prezent urodzinowy? - szepnęła mu na ucho, lekko mu je przygryzając. Blondyn szeroko się uśmiechnął i chwycił za jej biodra.
- Czy jestem gotowy? - mruknął, będąc milimetry od jej ust. - Zawsze i wszędzie, mała.
Tam-tam-dara-ra-raam! Witam!
Sama nie wiem co napisać w tej notce... Chyba tylko tyle: 45 komentarzy= Rozdział 69. Naprawdę Was ostrzegam przed tym rozdziałem. Został napisany ze współpracą z Sylwią Łuczak z bloga rossynaughtyboy.blogspot.com... I wszystko jasne, haha :) Dwie dziewczyny czytały już ten piekielny rozdział, który się niestety zmienił, czego nie przewidziałam. :/
No to chyba tyle ode mnie.
Do następnego ;**
~Julia
Ps. Za błędy przepraszam i jak zwykle poprawię je później XD