-Nazajutrz-
Pierwsza obudziła się Magda. Przetarła oczy, po czym je otworzyła i zerknęła na chrapiącego koło niej blondasa. Leżał on rozwalony na łóżku. Jedną nogę miał przykrytą, a drugą nie. Prześcieradło, którym był okryty, zasłaniało mu tylko jego "strefę prywatną" i wystarczyło tylko lekkie pociągnięcie żeby pozostawić go nagiego. Brunetka nachyliła się nad chłopakiem i lekko musnęła go w usta.
- Taka pobudka mi odpowiaaaaada - ziewnął Riker przeciągając się jak kot - Jak się spało ?
- A dobrze - uśmiechnęła się do niego i już chciała coś powiedzieć, ale przeszkodził jej w tym dzwonek telefonu. Sięgnęła do swojej torebki, by go wyciągnąć.
- Wolf, słucham ?... Tak.... To o której ?... Dobrze, dziękuję - rozłączyła się
- Kto to był ? - dopytywał Riker
- Dzwonili z lotniska. Lot do Warszawy o dziewiątej został odwołany, ale lecę następnym, który jest o siedemnastej
- To jeszcze lepiej. Skoro tak późno masz lot, to może wypijemy winko, które nam zostało z wczoraj, co ?
- Raczej nie powinnam....
- Oj no weź - zamruczał jej do ucha blondyn i zaczął lekko ściągać prześcieradło, którym całkowicie była okryta Magda - Co powiesz na poranny...
- Co za dużo, to niezdrowo - nie dała mu dokończyć i odepchnęła blondyna, a ten opadł z powrotem na łóżko
Nagle drzwi do ich pokoju się otworzyły i do pokoju weszła kobieta z wózkiem jedzenia. Riker szybko się zakrył tak samo jak Magda, bo przez dzisiejszą noc leżeli nago.
- Przywiozłam śniadanie - odezwała się kobieta i podjechała bliżej wózkiem, stawiając na szafce dwie tace z jedzeniem
- Bardzo dzięku...Ouuu! - zawył Riker wbijając przy tym głowę w poduszkę i zaciskając pięści na prześcieradle, bo dziewczyna zacisnęła swoją rękę na jego prywatnym miejscu, po czym zaczęła jeździć po nim ręką - Dziękujemy - dokończył wysokim głosikiem, a kobieta lekko zdziwiona zachowaniem chłopaka, wyszła z pokoju
- Nie ma za co - zaśmiała się Magda i odłożyła rękę
- Dlaczego przestałaś ? - udawał zawiedzionego - To co robiłaś, było bardzo przyjemne - rozmarzył się i zrobił oczka szczeniaczka.
- To na mnie już nie działa - zaśmiała się Magda
- Już ? Czyli kiedyś w ogóle działało ? - zdziwił się - No nie ważne...Wiesz co, wpadłem na genialny pomysł
- Serio ?
- Tak...Co Ty na to żebym poleciał z Tobą do Polski ? - dziewczynę lekko mówiąc zatkało, ale potem się uśmiechnęła.
- To raczej nie wyjdzie...przecież zespół...
- Przecież Ross siedzi na odwyku do dwudziestego grudnia, a że tak powiem, nie ma Rossa-nie ma zespołu, czyli mamy fajrant. To jak ?
- Jak polecisz ze mną to niestety będziesz zmuszony do spania na kanapie w salonie - zachichotała - Bo moi starsi bracia raczej nie pozwolą Ci spać ze mną, na jednym łóżku
- Jakoś przeżyję. Po ile lat mają bracia ?
- Adam ma dwadzieścia dwa, a Mariusz dwadzieścia trzy. Są mniej więcej w Twoim wieku
- A to luz
- A tak by the way, czemu przynieśli nam śniadanie do pokoju ? Ja zawsze schodzę na dół do jadalni
- Myślisz, że zapłaciłem tylko za romantyczny wystrój ? Poprosiłem też o śniadanko do łóżeczka - przeciągnął się, zabierając tym samym prześcieradło Magdzie.
- Idę się ubrać - rzekła brunetka chwytając leżący koło łóżka ręcznik i owijając się nim - Już zdecydowanie za dużo się napatrzyłeś
- Mi to tam nie przeszkadza...Ej! A co z winem i śniadaniem do łóżka ? - zrobił smutną buźkę
- Dobra, ale podziel się tym prześcieradłem - odrzuciła ręcznik i usiadła na łóżku, po czym otuliła się białym materiałem.
Riker podał jej tacę ze śniadaniem, które składało się z płatków zbożowych z mlekiem i owocami oraz herbaty , a sam miał talerz z dwiema, bardzo oryginalnie przygotowanymi kanapkami oraz kubek kawy rozpuszczalnej. Dziewczyna spojrzała się na jego jedzenie i cicho się zaśmiała.
- Nło cło ? - spytał z pełną buzią, ale potem przełknął jedzenie, by móc normalnie mówić - Jak zobaczyłem, że w menu są kanapki w przeróżnych kształtach, to musiałem je zamówić. Po za tym, ostatnio takie jadłem chyba z dziesięć lat temu...i to nie były sówki, tylko jakieś pomieszanie samochodu i małpy
- Hihi, ale wiesz że jest to menu specjalnie dla dzieci, prawda ?
- Wiem i co z tego ? - wytknął język ku dziewczynie
- Nie wytykaj języka, bo Ci krowa nasika...a jak nie krowa to teściowa - zaśmiała się dziewczyna i uderzyła plastikową łyżeczką o język chłopaka
- Teściowej jeszcze nie mam - rzekł nakładając nacisk na "jeszcze" i robiąc przy tym dwukrotny ruch brwi
- I puki co, nie będziesz jej miał - walnęła blondyna puchową poduszką. Ten odstawił szybko dwie tace z jedzeniem na podłogę i rzucił się na dziewczynę, która cały czas okładała go poduchą. Chłopak zaczął łaskotać brunetkę.
- Riker! Przestań! Proszę!
Blondyn momentalnie zaprzestał łaskotanie i ułożył się wygodnie na łóżku, kładąc na sobie dziewczynę i mocno obejmując ją rękoma.
- I co masz zamiar teraz zrobić, hmm ? - spytał szeroko się uśmiechając, ale nie musiał długo czekać na odpowiedź, bo brunetka pocałowała go, ale tak jakby nie widziała chłopaka z dobry rok.
- To jak ? Puścisz mnie teraz ? - przygryzła dolną wargę, a Riker tylko kiwnął głową, bo był w szoku po tak długim i intensywnym pocałunku. Dziewczyna wstała z łóżka i poszła do łazienki, okryta ręcznikiem, a Riker odprowadził ją wzrokiem, poprawiając przy tym włosy.
Po sześciu minutach bezczynnego leżenia i wpatrywania się w drzwi łazienki, chłopak wstał i zaczął się ubierać. Dość długo męczył się z krawatem, który miała na sobie dzień wcześniej i o dziwo wtedy potrafił go sam nałożyć.
- Pomóc Ci z tym krawatem ? - zaproponowała Magda, widząc że jej chłopak siłuje się z nim już od dłuższego czasu
- Zwykle umiem je zawiązywać, ale jakoś dzisiaj mi nie wychodzi - zaśmiał się i obrócił się w stronę dziewczyny. Na jej widok, szczena mu opadła. Była ubrana w naprawdę prześliczny zestaw ubrań. - Wow - dodał po chwili, a brunetka się zarumieniła i wzięła od chłopaka krawat. Bez problemu go zawiązała - Dobra jesteś w tym - zaśmiał się
- No wiesz jak się ma dwóch, nieogarniętych starszych braci to umiejętność zawiązywania krawata, sama że tak powiem przychodzi
- Hahaha, domyślam się - nagle zadzwonił telefon Rikera - Przepraszam, to Rydel. Muszę odebrać - rzekł sięgając po leżącego na szafce Iphone'a
- Spoko - uśmiechnęła się i usiadła przy stoliku kończąc śniadanie
- No siema siostra, co tam ?....Ale że teraz ?...Po co ?....Że co zrobili ?...Ale to w ogóle możliwe ?...Dobra, zaraz będziemy...A i Delly, powiedz tym dwóm pacanom, że mają ode mnie w ciry, jak tylko przyjadę - zaśmiał się na końcu i rozłączył
- Co się stało ? - próbowała powstrzymać śmiech brunetka
- Nasze dwie małpeczki, Rocky i Ellington się stali. Wiesz co zrobili ? Wybili okno, ale to nasze okrągłe okienko od strychu, które ma zaledwie czterdzieści centymetrów średnicy...
- Jak oni to zrobili ?
- Podobno grali w piłkę i trochę tą piłkę im zniosło i uderzyła w to małe okno
- Gdyby chcieli je zbić, to założę się, że by nie trafili w nie - zaśmiała się - Dobra Riker, kończmy śniadanie i jedźmy do tych pawianów, a winko wypijemy sobie potem
- Mi pasuje - uśmiechnął się i usiadł na przeciwko Magdy przy stole, zajadając się swoimi kanapkami w kształcie sów
-W tym samym czasie, Ross-
Obudziłem się grubo po dziesiątej. Ubrałem się i wyciągnąłem kanapki z małej lodówki w pokoju, który dzieliłem z chłopakiem w moim wieku, o imieniu David. Według mnie to spoko koleś. Jestem na tym odwyku dopiero dzień, ale zdążyłem się już z nim zapoznać i dowiedziałem się, że też interesuje się muzyką. Powiem wprost. Nadajemy na tych samych falach.
Jak wczoraj zniechęcony życiem "wpełzłem" z tobołami do pokoju, przywitał mnie...serdecznie. Naprawdę się dziwiłem, że taki koleś jak on siedzi tu, w tym budynku, który wygląda jak zakład karny dla nieletnich. Powiedział mi, że siedzi tu tylko i wyłącznie przez swoją głupotę, którą było zażywanie narkotyków. Ma do odsiadki jeszcze pięć miesięcy, a ja zaledwie miesiąc. Chyba bym tyle nie wytrzymał zamknięty w tych czterech, szarych ścianach, które zdobią pojedyncze półki z książkami.
Męczyłem się z tymi kanapkami jakieś pięć minut. Nie miałem apetytu, a musiałem coś zjeść, bo od wczoraj nie miałem nic w ustach. Popiłem kromki Fantą i jakoś poszło. Umyłem talerz i kubek w zlewie w łazience i walnąłem się na łóżko. Nie wiedziałem co z sobą zrobić. Jedynym rozwiązaniem była Luna. Sięgnąłem po pokrowiec i wyciągnąłem moją ukochaną gitarę. Nastroiłem i zacząłem coś brzdąkać.
Nagle drzwi do pokoju się otworzyły i wszedł David i...Paula ? No nie powiem, ucieszyłem się na jej widok. Odłożyłem Lunę i podbiegłem do dziewczyny, mocno przytulając.
- Ross, dusisz - wysapała
- Przepraszam - poluźniłem ucisk, ale nadal ją przytulałem - Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że Cię widzę Paula....tęskniłem - ostatnie słowo szepnąłem jej do ucha
- Ja też - mocniej mnie objęła - Przejdziemy się gdzieś ? Po drodze widziałam park niedaleko, może tam byśmy poszli, hmm ?
- W sumie czemu nie. Tylko nie wiem czy Helga mnie wypuści - zaśmiałem się
- Co za "Helga" ?
- A ta gruba baba z wąsem, która pilnuje wyjścia z budynku - dziewczyna wybuchła niepohamowanym śmiechem i ja wkrótce też.
Całej naszej rozmowie uważnie przyglądał się David. Gdy powiedziałem Pauli, żeby poczekała na mnie na dole, mój współlokator podszedł do mnie gdy nakładałem kurtkę i szturchnął mnie w ramie.
- Widzę że Wy tak na poważnie - zaśmiał się, opierając plecami o ścianę
- No a jak ? - zdziwiłem się - Paula jest moją dziewczyną i jest dla mnie bardzo ważna...
- Aha, czyli o Emmie już zapomniałeś, tak ? - zakpił
- Skąd Ty wiesz o mnie i Emmie ?
- Gdy byliście tak bardzo zakochani i nie widzieliście świata poza sobą, to ten cały świat gadał tylko o Rommie i ich wielkiej miłości. Stary, Twoje fanki ledwo zniosły tą informację, że chodziłeś z Emmą. Teraz nawet są za Waszą dwójką, a Wy co ? Nie jesteście już razem. Pomyśl sobie, co zrobią Twoje faneczki, jak się dowiedzą, że randkujesz teraz z Paulą, a Emmę zostawiłeś i to jeszcze w takich okolicznościach. Powiem Ci prosto z mostu. Zachowałeś się jak szczyl - spojrzałem się na niego, ale nic nie powiedziałem, tylko założyłem kurtkę i wyszedłem.
W mojej głowie kłębiło się multum pytań, ale jedno powtarzało się co chwilę "Co ja właściwie robię ?". No co, co ? Chodzę z Paulą. Przyjaźnię się z nią już od ponad ośmiu lat i jeszcze przed skokiem popularności R5, marzyłem żeby między mną a nią coś zaiskrzyło...teraz się tego doczekałem i mogę z pewnością stwierdzić, że się w niej zakochałem...w jej pięknych, ciemnych oczach, szczerym i przepięknym uśmiechu, zaróżowionych policzkach.
- Ross wszystko dobrze ? - spytała Paula - Jesteś jakiś nieobecny
- Przepraszam, zamyśliłem się - spojrzałem się na nią i nagle zobaczyłem na jej miejscu Emmę. Zamrugałem parę razy oczyma i nic, nadal stała tam blondynka. Przetarłem mocno oczy i gdy tylko uniosłem wzrok, znów zobaczyłem Paulę. Odetchnąłem z ulgą. Nie ukrywam, było to dziwne, nawet bardzo dziwne. Chwyciłem dziewczynę za rękę i wyszliśmy z budynku. O dziwo Helga nie stała na straży.
Szliśmy w kierunku parku. Po drodze Paula opowiadała o swojej podróży i muszę przyznać, że przygody to ona miała wypasione. Sam chciałbym opłynąć cały świat statkiem i zwiedzić po kolei kontynenty, poznawać nowe kultury i języki. Kiedyś obiecałem sobie, że przed śmiercią odwiedzę Puszczę Amazonską oraz że zrobię sobie selfie z pingwinem na Antarktydzie. Wracając do mnie i Pauli. Doszliśmy do tego praku ale gdy tylko zobaczyliśmy ile ludzi tam jest, od razu zawróciliśmy i poszliśmy do naszej, czyli Lynchów, ulubionej chińskiej knajpki. Weszliśmy do środka i osłupiałem. To co zobaczyłem, obudziło we mnie wściekłego niedźwiedzia Gryzli, którego ktoś zbudził z zimowego snu. Patrzyłem na jeden ze stolików i czułem jak kipiałem ze złości...gotowałem się w środku...
Przepraszam Was, że tak długo nie było rozdziału, ale nie miałam czasu na nic oprócz szkoły.
Nie będę się za dużo rozpisywała, bo nie ma sensu, ale zadam Wam jedno, krótkie pytanko... Jak myślicie kogo zobaczył Ross w tej knajpce ?
Pozdrowionka
~Julia