Zawiera sceny dozwolone od lat 18! Czytasz na własną odpowiedzialność!
Riker i Magda
leżeli na łóżku i wpatrywali się w sufit. Pierwszy ruch wykonał blondyn.
Obrócił głowę i spojrzał na szatynkę, na jej pełne usta, długie rzęsy, mały
nosek. Nagle dziewczyna zwróciła głowę w stronę chłopaka. Oboje się do siebie
uśmiechnęli. Blondyn wyciągnął spod kołdry rękę i dłonią przejechał po policzku
siedemnastolatki.
- Kocham Cię
– szepnął i pocałował ja w szyję. – Zróbmy to teraz.
- Żartujesz
sobie? – zdziwiła się – Nie żartujesz?! – chłopak na jej słowa tylko zaprzeczył
kiwając głową i zaczął się przysuwać do nastolatki. Składał pocałunki na jej
szyi, a ona cicho pomrukiwała, coraz bardziej oddając się temu przyjemnemu
uczuciu.
- Riker… -
jęknęła – nie możemy.
- Dlaczego? –
mruknął jej do ucha i ugryzł jego płatek.
- Bo…bo już
Ci tłumaczyłam dlaczego. Twoi rodzice, dziadkowie, rodzeństwo i cała rodzina
jest w tym domu. Usłyszą nas.
- Nie
usłyszą... – przekonywał ją chłopak – proszę
- Nie
powinniśmy, bo jestem w ciąży. – dziewczyna próbowała jakoś powstrzymać i
zagasić nachalność chłopaka, lecz nic to nie dawało. W jego ciemnych oczach
było widać, że jest nieźle napalony.
- Będę
delikatny, obiecuję! Nie widzieliśmy się tak długo, Madziu – nalegał i coraz
nachalniej całował ciało dziewczyny, która zamknęła oczy, gdy Riker zaczął
ściągać z niej górę piżamy i ustami muskać jej piersi.
- Niech Ci
będzie – szepnęła szatynka i ułożyła się na łóżku. Chłopak uśmiechnął się
szeroko, zdejmując koszulę i odrzucił kołdrę, która spadła na podłogę. Położył
się na dziewczynie i podpierając się na rękach całował obojczyki, piersi i
brzuch siedemnastolatki. Jedna ręka powędrowała mu na prawe udo, a druga delikatnie
gładziła lewą pierś. Riker po chwili wpił się w usta ciemnowłosej i gdy była
zajęta odwzajemnianiem, ściągnął z niej dół piżamy. Dziewczyna czując, że już
nic nie ma na sobie, przyciągnęła blondyna bliżej siebie, a jej policzki zalał
szkarłatny rumieniec.
- Teraz moja
kolej, Riker. – jęknęła cicho brunetka i przewróciła chłopaka tak, że teraz ona
leżała na nim. Pocałowała mu przelotnie usta i usiadła okrakiem na klatce
piersiowej blondyna, któremu oczy świeciły się niczym dwie gwiazdy na niebie.
Dziewczyna pocałunkami schodziła coraz niżej i co chwilę spoglądała na twarz
Rikera, na której malowało się wielkie zadowolenie. Był w siódmym niebie przez
to, co robiła Magda. Siedemnastolatka dotarła do ciemnoniebieskich bokserek
blondyna i jednym sprawnych ruchem ściągnęła z niego. Nagle chłopak poderwał
się i objął towarzyszkę w pasie.
- Zróbmy coś,
czego jeszcze nigdy nie zrobiliśmy…coś co urozmaici nasz dzisiejszy seks. –
szepnął jej do ucha i spojrzał na nią kątem oka. Dziewczyna wpatrywała się
chwilę w oczy chłopaka i zastanawiała się o co dokładnie może mu chodzić.
- Taka
przyjemność dwa w jednym…jedna pozycja, dwie smaczne przyjemności. – dodał po
chwili i położył się na łóżku. Dziewczyna aż otworzyła usta ze zdziwienia. Nie
sądziła, że Riker…jej Riker będzie chciał kochać się z nią w pozycji 69.
Spojrzała na chłopaka z wielkim zaskoczeniem. Blondyn uniósł się na łokciach i
pocałował ją w nagi brzuch.
- Tak będzie
najlepiej skoro jesteś w ciąży… - mruknął i poprawił kosmyk ciemnych włosów,
który opadł dziewczynie na oczy.
- Riker ja… -
przerwała na chwilę.
-
Przesadziłem? – spytał, a dziewczyna zaprzeczyła kiwając głową na boki. – To
dobrze…
Magda
uśmiechnęła się słabo i pocałowała chłopaka w usta, po czym odwróciła się
plecami do chłopaka, ale nadal na nim siedziała. Nachyliła się nad jego
członkiem i delikatnie wsunęła go do ust. Riker przysunął dziewczynę bliżej
siebie i zanurzył w niej język, którym zaczął energicznie poruszać. Dziewczyna
zaczęła unosić i opuszczać biodra pod wpływem przyjemnego uczucia. Czuła jak jej ciało z
sekundy na sekundę rozpuszcza się coraz szybciej. Natomiast chłopak pragnął
brunetki jeszcze bardziej. Nagle zobaczył, że siedemnastolatka wstaje i odwraca
się do niego przodem. Widok nagiej dziewczyny jeszcze bardziej pobudza go do
działania. Energicznie popchnął ją tak, że upadła plecami na materac. Położył
się na niej i delikatnie w nią wszedł. Z ust Magdy wydobywały się ciche jęki,
które Riker postanowił tłumić namiętnymi pocałunkami po to, by reszta
domowników ich nie słyszała. Zaczął coraz mocniej wchodzić w dziewczynę, która
jęczała naprawdę głośno. Blondyn starał się całować dziewczynę, ale podniecenie
powodowało, że sam cicho pojękiwał. Nagle poczuł jak mięśnie Magdy się spięły i
ścisnęły jego członek w środku. Oznaczało to, że nastolatka osiągnęła szczyt.
Riker uśmiechnął się do partnerki, która pocałowała go w mokrą od potu szyję i
gwałtownie w nią wszedł.
- Riker mogę
wejść?! – usłyszeli krzyk Stormie zza drzwi. Para spojrzała się na siebie z
przerażeniem. Chłopak szybko wyszedł z dziewczyny i w pośpiechu naciągnął na
siebie bieliznę, po czym podał swojej dziewczynie piżamę i leżącą na ziemi
kołdrę. Poprawił swoje włosy, które przez „zabawę” były w gorszym stanie niż
zwykle i uchylił drzwi.
- No wreszcie
– zaśmiała się kobieta – synuś, jest sprawa. Gus nie ma gdzie spać, a wiem,
że u Was w pokoju jest wolna kanapa i przychodzę do Ciebie z pytaniem, czy mały
może spać z Wami. – Riker na te słowa obrócił się do Magdy, która siedziała na
łóżku już ubrana. Dziewczyna pokiwała głową, po czym do ich pokoju wleciał
dwunastoletni chłopak ze swoimi tobołami, a blondyn zamknął za nim drzwi.
- A teraz
szczerze proszę - zaczął Gus - zanim tu przyszedłem ruchaliście się, prawda? - spytał, a Rikerowi o mało co, oczy nie wypadły z oczodołów.
- Primo, skąd Ty wiesz o "tych" rzeczach? - spytał robiąc cudzysłów w powietrzu na słowo "tych". - Secondo, po czym to wnioskujesz?
- Skoro lecimy w innych językach, to...første, mam dwanaście lat i w szkole co chwilę słyszę od kolegów o "tych sprawach". Sekund, Twoje włosy mówią same za siebie. - Riker na te słowa podszedł do lustra i przejechał palcami po włosach. - Tredje, widziałem jak Magda w pośpiechu nakłada górę piżamy. - zaśmiał się i spojrzał na dziewczynę swojego kuzyna.
- Eh - zażenowany całą sytuacją, wypuścił powietrze. - Trzeba się jakoś podzielić, kto z kim śpi. Jakieś propozycje?
- Może ja na łóżku i Wasza dwójka na kanapie. - zaproponował dwunastolatek, ale zaraz dostał po głowie od starszego kuzyna.
- No chyba zjadłeś za dużo pierniczków z choinki - prychnął - Ja i Magda na łóżku, a Ty młody na kanapie.
- Albo... - wtrąciła się siedemnastolatka - Ja i Gus na łóżku, a samolub Riker na kanapie. - wytknęła chłopakowi język i objęła ramieniem chłopczyka, który zaśmiał się pod nosem.
- Nie ma tak! - oburzył się blondyn.
- Jest! - krzyknęła roześmiana Magda i skierowała się na łóżko, gdzie położyła się i przykryła kołdrą. Riker chwilę stał i wpatrywał się w swojego kuzyna, który bezczelnie wlazł jego dziewczynie do łóżka. Podszedł bliżej i pocałował nastolatkę w czoło, po czym szepnął "Dobranoc." i położył się na swoją kanapę.
W nocy Magda poczuła, że Gus trzęsie się z zimna. Przytuliła chłopczyka do siebie, ale nawet i to nic nie dało.
- Pssst, Riker - szepnęła, ale nie otrzymała odpowiedzi. - Riker!
- Co...? - mruknął i obrócił się w stronę ściany.
- Podkręć bardziej kaloryfer, bo Gusowi jest zimno.
- Ale już się nie da. Jest na szóstce, a to max. - powiedział bardziej przytomnie i podniósł się, by wymacać pokrętło.
- To chodź tutaj. - rzekła i zaraz usłyszała, jak blondyn biegnie do ich łóżka. Położył się z brzegu tak, że dwunastolatek był pomiędzy nimi. Od razu przestał się trząść z zimna.
- Trzeba się przyzwyczajać, prawda? - szepnęła Magda i pogładziła włosy chłopczyka.
- To znaczy? - spytał i spojrzał się na zarys głowy dziewczyny. W pokoju panowały egipskie ciemności.
- No wiesz, za niecałe dziewięć miesięcy zostaniemy rodzicami i...
- ...i wtedy zamieszkamy razem na Hawajach, z dala od mojej cudownej rodzinki. - dokończył za dziewczynę i zaśmiał się cicho.
- Nie lepiej byłoby zamieszkać w Northridge, ale po prostu na innej ulicy? Przecież masz zespół, który nie może się rozpaść. Dzięki temu, że powstało R5 wiele ludzi odrzuciło myśli samobójcze. Co chwilę słyszycie na Q&A, że uratowaliście życie jakiejś dziewczynie, prawda? - chłopak pokiwał głową -...i żeby było jasne, nie odejdziesz do zespołu, nawet gdyby się waliło i paliło.
- Niech Ci będzie, Madziu. - pocałował dziewczynę w czoło i położył głowę na poduszkę. Nie minęła minuta, a oboje zasnęli.
- Siema współspaczu. - rzekł Rocky, ziewając przy tym jak lew.
- No dzień dobry. - zaśmiał się Gordy, który siedział na fotelu przy oknie. Przyglądał się białej warstwie puchu leżącej na zewnątrz. Promienie słoneczne padały na sople lodu wiszące zaraz nad oknem i powoli je topiły. Pogoda była nie do opisania.
- Nad czym tak dumasz, młody? - spytał szatyn i stanął obok chłopaka, opierając przy tym ręce na parapecie. Dziesięciolatek spojrzał na kuzyna i lekko się uśmiechnął.
- Rocky powiedź mi, jak to jest koncertować z zespołem, jeździć w trasy po całym świecie...mieć tysiące fanek, które dałyby wszystko byle tylko się do Ciebie przytulić? - rzekł i wzrokiem powrócił na widok za oknem.
- To jest coś niesamowitego - odparł - Zespół to całe moje życie. Bez niego jestem nikim, nie jak Ross. Ludzie go znają z telewizji, jako Austina Brady Moona. - zaśmiał się, ale potem doszedł do jednego wniosku. - Skąd w ogóle to pytanie, Gord?
- Tak jakoś. Po prostu chciałbym być jak Ty Rocky...
- Przecież jesteś Mini Rocky - poczochrał młodszemu włosy - Jesteś jak ja, tylko w wersji mini.
- Może i masz racje...
- Dobra! Koniec tego filozofowania! - krzyknął szatyn i poderwał się z miejsca. - Pamiętasz jak co roku w święta robiliśmy "pobudkowe kawały"? No właśnie! Jak co roku, to co roku! - wydarł się dziewiętnastolatek i wyciągnął ze swojej walizki ubrania, po czym pobiegł do łazienki. Gordy siedział jeszcze przez chwilę na fotelu, ale potem sam sięgnął po swoje rzeczy.
- Operacja "Wkurzyć rodzinkę" rozpoczęta. - zaśmiał się po nosem i zaczął się ubierać.
Po niecałych dziesięciu minutach oboje stali przed pokojem Rydel i Beauty. Zastanawiali się czy warto jest tam wchodzić, bo przeważnie takie akcje kończyły się obolałym tyłkiem, albo szminką na twarzy, a czasami nawet śniegiem w gaciach. Dziewczyny potrafiły się dobrze mścić na chłopakach, którzy je budzą.
- To co, ja pukam, a Ty tam wbiegasz i oblewasz je wodą. - szepnął Gordy do Rocky'iego.
- Chyba se w kulki ze mną lecisz?! Ja pukam, a Ty tam wlatujesz i robisz zadymę...
- Nie, nie, nie...To wtedy równocześnie, na trzy. - zaproponował dziesięciolatek i wyczekiwał odpowiedzi starszego.
- Raz...dwa...
- Trzy! - drzwi się otworzyły i stanęła w nich Rydel z Beauty. Obie trzymały w rękach kulki śniegu zgarniętego z parapetu za oknem. Dwudziestolatka chwyciła brata z koszulę i wciągnęła do pokoju. To samo zrobiła Beauty z Gordym. Jednym pewnym ruchem wtarły śnieg w twarze chłopaków, którzy zaczęli się drzeć.
- Myślicie, że my jesteśmy takie głupie? - prychnęła Rydel - Wiedziałyśmy, że coś uknujecie. Wstałyśmy wcześniej i czekałyśmy na Was, gamonie! - krzyczała i bez żadnych skrupułów wcierała śnieg w brata.
- Delluś, przepraszamy! - jęczał szatyn i gdy wyswobodził się z ucisku, padł na kolana przed siostrą. - Nie znęcaj się nad nami, błagam!
- Jeszcze się z Wami policzymy. A teraz wypad! - krzyknęła i chłopaków już nie było. Stali po drugiej stronie drzwi i próbowali uspokoić oddech.
- Co to było? - spytał zdziwiony dziesięciolatek i wytarł roztopiony śnieg spływający mu po policzku.
- Nie mam pojęcia. Wkroczyliśmy na nieznane wody...
- Ale one powiedziały, że się z nami jeszcze policzą. Co teraz, stary? - panikował chłopak.
- Nie mam pojęcia. Wkroczyliśmy na nieznane wody... - powtórzył, pusto patrząc się na ścianę przed nim, Nagle jego wzrok przeniósł się na drzwi od pokoju Emmy i Rossa. Uśmiechnął się do siebie.
- Skoro z dziewczynami nie wypaliło, to z tą parką na stówę nam się uda. - mruknął i podszedł do okna, które otworzył. Zgarnął z parapetu śnieg i skierował się pod drzwi brata.
- Jesteś pewien, że w niczym im nie przeszkodzimy? - spytał szeptem Gordy, a szatyn spojrzał się na niego zażenowany.
- Najwyżej oślepniemy i nas zemdli. Co się robi dla dobrego żartu...
- Ale no weź, śnieg? - mruknął - Stać nas na więcej.
- To co masz w zanadrzu, Agencie Gordy 007? - szatyn wyczekująco spojrzał się na kuzyna.
- Spakowałem do swojej walizki sztuczną mysz. Wystarczy ją tylko nakręcić i wrzucić im pod kołdrę. Zsikają się ze strachu. - zaśmiał się chłopak i przybił piątkę z dziewiętnastolatkiem.
- To leć po tą mysz. - mruknął szatyn i popchnął chłopaka na drzwi od ich pokoju. Po chwili wyszedł z futrzaną zabawką w ręku. Rocky przejął ją od niego. Gdy już nakręcił mysz, cichutko i powoli uchylił drzwi do sypialni Rossa i Emmy, po czym wychylił głowę. Para smacznie sobie spała wtulona w siebie. Rocky aż zatarł ręce na myśl o tym, że jego brat będzie się darł jak dziewczyna. Na paluszkach podszedł do łóżka i włożył im nakręconą myszkę pod kołdrę między nogi. Wybiegł z pomieszczenia jak torpeda i wraz z Gordym usiedli na fotelach po drugiej stronie korytarza. Nagle rozległ się przeraźliwy pisk, który oznaczał, że kawał im się udał. Z pokoju wybiegła zdruzgotana Emma, a zaraz po niej Ross.
- Mamo - wydarł się siedemnastolatek - tutaj jest mysz!
Po tych słowach z innych pokoju zbiegła się cała rodzina, a Rocky z Gordym ledwo oddychali. Ross skapnął się po chwili, że to robota jego starszego brata i rzucił się na niego z kapciem, krzycząc "Dorwę Cię Ty robaku i skończysz na tartaku!". Emma patrzyła na dziesięciolatka z mordem w oczach i również zaczęła go gonić po domu. Reszta rodziny śmiała się z nich.
- To jak rodzinko, szykujemy śniadanko, a potem jedziemy na stok? - zaproponował dziadek i nagle już nikogo nie było na korytarzu. Wszyscy pobiegli do swoich pokoi.
Na stok narciarski dotarli równo o dwunastej w południe. Podzielili się na poszczególne grupki. Rodzeństwo Lynch, Magda i Emma stwierdzili, że będą chodzić w siódemkę. Rydel zarządziła, że najpierw pójdą szlakiem na najlepszą górę, z której świetnie się zjeżdża na nartach. Tak jak postanowiła blondynka, tak też zrobili. Po drodze Ryland zobaczył nowo wytyczony szlak na szczyt, który był szybszą drogą, ale niebezpieczną. Riker i Rydel byli temu przeciwni, lecz szesnastolatek nalegał z sekundy na sekundę coraz bardziej. W końcu się zgodzili, jednak to był błąd. Droga na szczyt była wąska, śliska...i po ich lewej stronie znajdowała się ogromna przepaść.
- Zawróćmy - stwierdziła Emma - bo jeszcze ktoś spadnie i... - nie dokończyła nawet tego stwierdzenia. Najmłodszy Lynch odwrócił się w ich stronę i poślizgnął się. Rodzeństwo zdążyło krzyknąć tylko "Ryland!" i chłopak spadł w zaśnieżoną przepaść...
Teraz możecie mnie śmiało zabić za tą końcówkę. Nie planowałam jej, ale moja przyjaciółka mi taki pomysł podsunęła...
Chcieliście scenkę 18+? Dostaliście ją....nawet ją sama pisałam.
Wyszło mi? Napiszcie w komach...Nie nadaję się do pisania takich erot scenek :D
Całuski ;**
~Julia
Ps. Przepraszam za nierozpisanie ostatniej sceny, ale chciałam już ten rozdział skończyć. W następnym będzie to bardziej opisane <3