45 komentarzy=nowy rozdział
Cała trójka siedziała przy łóżku śpiącej Magdy. Nie odzywali się do siebie. Cisza jaka panowała była czymś przyjemnym i potrzebnym im wszystkim. Nagle na sali rozbrzmiała melodia The Script "Hall of Fame". Emma sięgnęła do swojej torebki.
- Kto to? - spytał Ross.
- Rydel - westchnęła blondynka - Trzeba jej udzielić jakiś informacji. Zaraz wracam. - wstała z krzesła i wyszła na korytarz, gdzie brakowało tylko toczącej się kuli siana jak w filmach Westernowych. Nikogo tam nie było. Siedemnastolatka przejechała palcem po ekranie komórki i odebrała.
- I co z nią? - spytała Rydel - Od razu mówię, że mam włączony tryb głośnomówiący. - dodała po chwili. Emma przysiadła na krześle i opowiedziała czego Riker dowiedział się od lekarzy. Dwudziestolatka była wstrząśnięta diagnozą. Chłopacy, który jej towarzyszyli również nie ukrywali swojego zdziwienia, bo co chwilę krzyczeli "Co?" lub "Niemożliwe".
- Zaraz tam przyjadę. - oświadczyła Rydel i się rozłączyła. Dopiero wtedy Emma zauważyła, że Ross stał oparty o ścianę i przysłuchiwał się całej rozmowie. Siedemnastolatka spojrzała na niego zaszklonymi oczami i rzuciła mu się na szyję, zanosząc się głośnym płaczem. Było jej tak słabo. Nie wierzyła, że jej najlepsza przyjaciółka, którą zna tak długo, leży teraz na sali w szpitalu i jest w zagrożonej ciąży.
- Ćśśś - szepnął Ross i pogładził ją po blond włosach. Jemu również doskwierała cała ta sytuacja. Nie mógł patrzeć, jak jego brat cierpi. Riker tak kochał Magdę i tak się stara by było jej jak najlepiej, jednak nie wychodzi z tego zbyt wiele dobrego.
- Ale dla-dlaczego o-ona? - Emma dukała przez łzy, które strumieniami spływały po jej policzkach i moczyły koszulę Rossa. Blondyn nagle usiadł na krześle i posadził sobie siedemnastolatkę na kolanach. Wtuliła się w niego jeszcze mocniej.
- Życie nie zawsze jest kolorowe, skarbie. - rzekł i poprawił jej włosy za ucho. - Będzie dobrze, zobaczysz. Zanim się obejrzysz Magda będzie zdrowa, a w domu będzie słychać płacz małego dziecka. Potem Riker ożeni się z Magdą i wszyscy będą szczęśliwi. - zaśmiał się delikatnie i uniósł podbródek dziewczyny tak, by ich spojrzenia się spotkały. Nastolatka wytarła rękawem od swetra mokre policzki, a on musnął usta blondynki, która początkowo była tym zaskoczona, ale po chwili przyciągnęła go bliżej i zaczęła pogłębiać pocałunek.
- A ty ni-nie mia-miałeś mnie nie cało-łować? - spytała i lekko uniosła kąciki swoich ust do góry. Chłopak nerwowo podrapał się po głowie.
- No taka była umowa. - mruknął i ku jego zdziwieniu Emma pocałowała go w prawy kącik ust. - Za co to? - spytał i uniósł brwi ku górze. - Bo raczej nie za to, że zerwałem z ciebie ręcznik, a potem dostałem od ciebie z liścia. - zaśmiał się i ponownie poprawił jej włosy za ucho. Dziewczynę przeszedł przyjemny dreszcz.
- Za to, że jesteś tutaj ze mną - ujęła jego twarz w dłonie. Siedemnastolatek znieruchomiał. - Czy ja wiem... - szepnęła jakby do siebie i wlepiła swoje oczy w swojego chłopaka. - Po co cię zmieniać? Prędzej czy później znów będziesz niewyżyty, bo teraz będziesz się hamował. Lepiej żeby w tym wieku popęd z ciebie "zszedł", bo potem będzie spokój. - poczochrała mu grzywkę i położyła ręce na jego barkach.
- To znaczy, że nie muszę się hamować? - w jego oczach błysnęły niepokojące dziewczynę iskierki. Kiwnęła niepewnie głową i w ułamku sekundy znalazła się przyparta do ściany. Blondyn napierał na nią całym ciałem, a jego ręce znajdowały się po obu stronach głowy Emmy, tworząc barierę.
- Ross, może tak nie na szpitalnym korytarzu, co? - zaśmiała się, lecz Rossowi wcale do śmiechu nie było. Dostał od Emmy wyraźne pozwolenie i tak to sobie wmawiał.
- A co, wolisz w schowku na mopy? - wskazał jednym ruchem głowy na drzwi znajdujące się po ich lewej stronie.
- Wolę w domu, w naszym pokoju i w naszym dużym łóżku. - mruknęła mu na ucho, a chłopak poczuł, że w spodniach robi mu się coraz ciaśniej. Wypowiedziane, albo raczej wymruczane przez Emmę słowa bardzo go nakręciły. Przez pewien czas wpatrywał się w zielono-niebieskie oczy dziewczyny, a prawym kciukiem dotykał delikatnie skórę jej lewego policzka.
- Kocham cię. - szepnął nagle Ross, nie odrywając wzroku od jej oczu.
- A ja kocham ciebie. - szepnęła i wplątała palce w blond włosy chłopaka. - Wracajmy już do Magdy i Rikera.
- Okay. - westchnął, a dziewczyna się uśmiechnęła.
- Okay. - szepnęła.
- Nie flirtuj ze mną. - zaśmiał się.
- Okay. - spojrzała na niego, a on na nią. - Czytałeś...
- Tak. - nawet nie zdążyła dokończyć pytania. - Rydel też czytała. Przyleciała do mnie z płaczem, gdy przeczytała. A ty płakałaś?
- Trochę. - założyła kosmyk włosów za ucho i posłała chłopakowi delikatny uśmiech. - Gwiazd Naszych Wina jest świetną książką. - wywnioskowała po chwili ciszy. Ross odsunął się od niej i usiadł na krzesełku obok. Emma usiadła mu na kolanach.
- Nie mieliśmy wracać do Rikera? - spytał rozbawiony blondyn. Dziewczyna wzruszyła ramionami i spojrzała przez szybę na starszego Lyncha, który pochylał się nad ciągle śpiącą Magdą. Poprawiał jej włosy, gładził pierzynę, muskał skórę jej ramienia.
- Nie. Wydaje mi się, że chce być z nią sam na sam. - westchnęła i objęła Rossa za szyję. On przeniósł ręce na jej talię, przez co bardziej do niego przyległa.
- A wy dlaczego nie u Magdy?! - do uszu obojga dobiegł donośny krzyk Rydel z drugiego końca korytarza. Szła w ich stronę, a za nią wędrowali Rocky i Ellington z reklamówkami.
- Wyszliśmy na chwilę... - broniła się Emma, wstając z kolan siedemnastolatka.
- Czekaj, czy wy tutaj siedzicie od kiedy do ciebie zadzwoniłam? - spytała blondynka i przejęła od swojego narzeczonego jedną torbę.
- W sumie to tak. - jęknął Ross i podrapał się nerwowo po głowie.
- To ja zdążyłam wywlec ich z domu, przyjechać tutaj, a jeszcze wcześniej kupić jedzenie? - spytała dla upewnienia. Para skinęła nieśmiało głową. - Pięknie... - szepnęła, jakby do siebie i weszła do sali, gdzie siedział jej brat. Reszta poszła w jej ślady. W tym samym momencie Magda się obudziła i wszyscy zalali ją falą pytań i zaczęli się wzajemnie przekrzykiwać.
- Jak się czujesz?
- Coś cię boli?
- Jesteś głodna?
- Chce ci się wymiotować?
- Zawołajcie lekarza!
- Pomóc ci w czymś?
- Poprawić ci poduszkę?
- Cisza! - cała gromada energicznie odwróciła się w stronę drzwi, w których stała młoda, wysoka kobieta, ubrana w biały kitel. W ręku trzymała jakąś teczkę. Podeszła szybkim krokiem do łóżka Magdy i usiadła na krześle koło niego. - Nazywam się doktor Catherine Fricher. Doktor Schmitt oddał ciebie w moje ręce i od teraz będę się tobą opiekowała. - posłała Magdzie ciepły uśmiech i kontynuowała, przeglądając kartki w teczce. - Dobrze, a więc powiedz mi ile jadasz? Dużo, średnio, mało...
- No tak dużo. - odchrząknąwszy, wydusiła z siebie i poczuła, że Riker ściska jej dłoń. Spojrzała na niego spod długich rzęs. Blondyn przyglądał się jej z taką troską. Gdy tylko się odwróciła, uśmiechnął się do niej delikatnie i pogładził skórę jej dłoni.
- A rodzinka co uważa? - zwróciła się do reszty, odłożywszy teczkę na szpitalną szafkę.
- Dużo je. - westchnęła Rydel.
- Bardzo dużo. - szepnęła Emma.
- Je jak słoń. - Ross oczywiście dorzucił swoje uwagi. Wszyscy się na niego spojrzeli i wybuchli śmiechem. Nawet doktor Fricher zachichotała.
- No dobrze. Zeznania się pokrywają - odchrząknęła rozbawiona. - A ile wymiotujesz?
- Często. - odpowiedział za nią Riker. Brunetka spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
- Ile dokładnie? - dopytywała się doktor Fricher.
- Umm, codziennie rano, czasami przed obiadem, wczesnym wieczorem i czasami późnym wieczorem. - westchnął blondyn. W sali zapadła grobowa cisza. Nikt się nie odzywał. Ross objął ramieniem stojącą obok niego Emmę, Ellington przytulił Rydel, Riker patrzył na Magdę, Rocky stał sam przy ścianie i patrzył na całe zgromadzenie, a doktor Fricher analizowała wcześniejszą wypowiedź Rikera.
- Bardzo nasilone mdłości - rzekła w końcu - To niedobrze.
- Są na to jakieś tabletki? - spytała z nadzieją Emma i oparła się o łóżko Magdy. Lekarka sięgnęła do kieszeni w kitlu i podała leżącej siedemnastolatce mały kartonik.
- Zażywaj to rano i wieczorem, ale pamiętaj nie na pusty żołądek. - nastolatka kiwnęła głową i przyglądała się opakowaniu. - Postaramy się zmniejszyć występowanie mdłości tak, żebyś wróciła do domu z chłopakiem jeszcze przed nowym rokiem. Chyba żadne z nas nie chce, by Riker był smutny podczas noworocznego koncertu w Hershey, prawda? - spojrzała na dziewczynę, a potem na Emmę. Wszyscy ze zdumieniem patrzyli na lekarkę.
- Skąd pani wie o...
- Moja córka jest waszą zagorzałą fanką. Boże, co chwilę tylko słyszę, jak śpiewa wasze piosenki, a ściany w jej pokoju od podłogi do sufitu są poobklejane plakatami i kolażami zdjęć. - kobieta się zaśmiała, po czym wstała z krzesła. - Zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby ułagodzić ci tą ciążę.
- Dziękuję. - szepnęła siedemnastolatka.
- A ty Riker, chodź proszę do mojego gabinetu. Muszę z tobą porozmawiać. - rzekła surowym tonem. Blondyna aż przeszły nieprzyjemne ciarki. Wstał z krzesła i ruszył za doktor Fricher.
- A takie pytanko Riker, wiesz co to są prezerwatywy? - spytała, a reszta wybuchła śmiechem. Blondyn puścił buraka, a grzywka spadła mu na oczy.
- Wiem. - burknął.
- Dobrze, że chociaż wiesz. - zaśmiała się i wyprowadziła chłopaka z sali, po czym udała się z nim na wyższe piętro szpitala.
- Kochana! - krzyknął Ellington i usiadł na krześle Rikera. - Doktor Ellington ma coś dla ciebie.
- Próbowałam go powstrzymać, ale nie udało mi się. - zaśmiała się Rydel i oparła o Rossa, który przyglądał się poczynaniom narzeczonego jego siostry. Chłopak położył sobie jedną z reklamówek na kolanach i zaczął wypakowywać z niej rzeczy.
- Lubisz żelki, prawda? - dziewczyna kiwnęła głową - To dobrze, bo kupiłem ci taki oto bukiet żelków! - krzyknął i położył pięknie zapakowany bukiecik słodyczy na szafce. - Mam jeszcze żelki z witaminami i sokiem owocowym... - na łóżko Magdy upadły trzy opakowania. - Oraz na poprawienie twojej odporności mam... Actimelki! - wydarł się i wyciągnął z siatki cztery czteropaki truskawkowych Actimeli.
- Boże, Ellington - zaśmiała się brunetka i otworzyła pierwszą paczkę z żelkami. - Wiesz, że nie musiałeś.
- Ależ musiałem. Dla moich pacjentów się poświęcam. - posłał jej głupkowaty uśmiech i wstał z krzesła. Magda chciała już wciąć żelka do ust, ale Rydel zabrała jej paczkę z rąk.
- A może byśmy tak najpierw zjedli jakieś śniadanko, co? - spytała blondyna i usiadła na krawędzi łóżka. - Chyba nikt z zebranych tutaj nic nie jadł, prawda? - rozejrzała się po wszystkich.
- No nie powiem, ja jestem głodna. - Emma chwyciła się za brzuch, w którym burczało już od piętnastu minut. Nie zdążyła chwycić kanapki, gdy wybiegała w pośpiechu z domu Lynchów z Rossem pod ręką.
- Tak też myśleliśmy - odezwał się w końcu Rocky, który obserwował wszystko spod ściany. Schował iPhona do kieszeni spodni i położył kolejną reklamówkę na łóżku. - Zajechaliśmy po drodze do SubWaya. Kupiliśmy kilka kanapek.
- Znaczy, gdyby nie ja, nie kupilibyśmy. - poprawiła brata Rydel i wypakowała pięknie zawinięte bułki. Rozdała wszystkim po jednej.
- Jezu, ale wy mnie rozpieszczacie. - westchnęła uśmiechnięta Magda i wzięła gryza swojej kanapki z podwójnym serem.
- Wcale nie! - wtrącił się Ellington - My po prostu kupujemy więcej bułek w SubWayu. - wszyscy się zaśmiali na słowa bruneta i kontynuowali pałaszowanie śniadania do czasu, gdy wrócił Riker. Dwudziestodwulatek usiadł na krześle, której wcześniej przytaszczył spod okna w sali.
- I co, o czym rozmawialiście? Dowiedziałeś się czegoś? - dopytywała Rydel. Riker spojrzał na nią i pokiwał przecząco głową. Nie minęła minuta i nagle kichnął.
- Zdrowie bracie! - krzyknął Ross, a Rydel pokręciła nosem. Wiedziała, że kłamał. To kichnięcie go zdradziło. Nie zamierzała jednak teraz prosić o tłumaczenia. Chciała z nim na spokojnie porozmawiać w domu.
- Rocky, a ty nie miałeś spotkać się dzisiaj z Alex? - spytała Magda i wyprostowała się na szpitalnym łóżku. Chłopak chwycił się za głowę, szepcząc "Oh Fuck".
- Zapomniałem! - krzyknął prawie na cały szpital. - Boże...
- Dzwoń do niej, albo nie. Lepiej jedź do niej. - rzekła Emma i spojrzała na panikującego dziewiętnastolatka. Rocky chodził w tą i z powrotem do sali, a reszta wbijała w niego wzrok.
- Niby jak mam jechać, skoro nie mam samochodu? - przystanął, a Ross rzucił w niego kluczykami od samochodu, który pożyczył od wuja Shora.
- Tylko nie zniszcz. - zaśmiał się, a Rocky wybiegł z pomieszczenia z prędkością uciekającego przed kojotem Strusia Pędziwiatra.
- Ależ on jest w niej zakochany. - Rydel rozmarzyła się, robiąc w powietrzu serduszko. Spojrzała na Emmę i Magdę, po czym we trzy głośno westchnęły "Awww".
Rocky wyleciał ze szpitala, jak na skrzydłach. Zwolnił przed wejściem, bo uświadomił sobie, że nie pamięta jak wygląda samochód wujka Shora. Klepnął się w czoło i pomału zszedł po oblodzonych i zaśnieżonych schodach. Powoli wędrował wzdłuż aut na parkingu i wciskał przycisk na kluczyku. Minął tak z dwadzieścia pojazdów i żaden z nich się nie "odezwał". Gdy miał już dzwonić do Rossa, głośno zapipał czarny Land Rower. Chłopak nieśmiało podszedł, otworzył drzwi i włożył kluczyk do stacyjki, po czym przekręcił. Odpalił.
- Czyli to ten. - zaśmiał się nerwowo i usiadł za kierownicą, zamykając drzwi. Wcisnął gaz do dechy i z piskiem opon wyjechał ze szpitalnego parkingu.
Zarówno centrum Denver, jak i jego przedmieścia wyglądały nieziemsko. Śnieg leżał po kolana, na domach i drzewach porozwieszane lampki świąteczne oraz mnóstwo ludzi na ulicach. Do tego piękna, słoneczna pogoda.
Rocky jadąc, cały czas rozmyślał, co powiedzieć Alex. Obiecał jej wyraźnie, że przyjedzie rano w pierwszy dzień świąt i razem gdzieś sobie wyjadą, czy to na odkryte lodowisko, czy do Starbucksa na cappuccino. Prawie wjechałby na przeciwny pas ruchu przez te swoje rozmyślenia.
Dom krewnych Alex mieścił się również w Littleton, lecz szpital, w którym leżała Magda był w samym centrum Denver, przez co Rocky musiał cofać się w te świąteczne korki. Gdy w końcu podjechał pod jej dom, serce zaczęło mu mocniej bić. Przed budynkiem nie stało ani jedno auto. Miał dziwne wrażenie, że się spóźnił i nikogo nie ma. Wjechał na podjazd i wysiadł z samochodu, kierując się do drzwi. Uniósł pięść by zapukać i w tym momencie drzwi się otworzyły.
- Rocky! - krzyknęła Alex i rzuciła się chłopakowi na szyję. Dziewiętnastolatek odetchnął z ulgą. - Jednak przyjechałeś. - szepnęła mu na ucho i pocałowała go w policzek.
- Mówiłem, że będę rano. Przepraszam, zawaliłem. - odsunął się od dziewczyny i poprawił sobie grzywkę. Miał taki sam nawyk jak Ross. Robił coś z włosami, gdy się denerwował.
- Nie przepraszaj. - uśmiechnęła się i wciągnęła go za rękę do środka. - Zmarzłeś?
- Trochę. - potarł rękoma przedramienia i ściągnął z głowy czarną beanie. Dziewczyna pomogła mu zdjąć kurtkę, po czym odwiesiła ją na wieszak. - Jesteś sama? - spytał wchodząc głębiej do mieszkania. Przeszło go przyjemne ciepło i to nie tylko dlatego, że Alex była blisko niego.
- Tak. Reszta familii pojechała na łyżwy. - westchnęła i usiadła po turecku na kanapie przed kominkiem. - Boże, gdzie moje maniery! Chcesz coś do picia?
- Nie pogardziłby kubkiem gorącej herbatki. - uśmiechnął się, pokazując rząd zębów. Alex zachichotała i skocznym krokiem udała się do kuchni. Rocky jeszcze chwilę przyglądał się salonowi, a potem poszedł do Alex. Dziewczyna właśnie nalewała wodę do czajnika, gdy brunet usiadł przy wysepce.
- Jaką dokładnie chcesz herbatę? Jakieś specjalne zamówienie? - spytała, a chłopak zmarszczył brwi, co oznaczało, że intensywnie myśli.
- Jak masz to poproszę Earl Greya. - odpowiedział po chwili namysłu i podszedł bliżej dziewczyny. Przytrzymał ręce wokół jej talii, a brodę oparł na jej ramieniu. - A masz może coś mocniejszego? - Alex aż przeszły dreszcze po plecach pod wpływem wyszeptanych słów Rocky'iego.
- Co dokładnie chciałbyś? - uśmiechnęła się nieśmiało i postawiła czajnik na gazówkę. - Piwo, wino, czy po prostu whiskey Jacka Daniel'sa? - odwróciła się do bruneta, którego kąciki ust uniosły się w zadziorny uśmieszek. - Swoją drogą myślałam, że ty jesteś ten grzeczny w rodzinie. - zarzuciła mu ręce za szyję.
- Ja? Grzeczny? W tej rodzinie? Haha - zaśmiał się, lecz widząc niedowierzające, wielkie oczy Alex, uspokoił się. - Po pierwsze w tej rodzinie nie da się być grzecznym. To ta aura od Rossa. Po drugie, ja przeważnie jestem uważany za tego najgenialniejszego głupka. - dziewczyna pokręciła głową na boki.
- Najgenialniejszy głupek? - spytała zaskoczona - Przecież to masło maślane.
- Wiesz, jestem geniuszem w sprawach muzyki, ale jestem głupkiem w tych wszystkich pozostałych. - zaśmiał się i posadził nastolatkę na blat kuchenny. Dziewczyna nie ukrywała swojego zdziwienia.
- A ty ni-nie mia-miałeś mnie nie cało-łować? - spytała i lekko uniosła kąciki swoich ust do góry. Chłopak nerwowo podrapał się po głowie.
- No taka była umowa. - mruknął i ku jego zdziwieniu Emma pocałowała go w prawy kącik ust. - Za co to? - spytał i uniósł brwi ku górze. - Bo raczej nie za to, że zerwałem z ciebie ręcznik, a potem dostałem od ciebie z liścia. - zaśmiał się i ponownie poprawił jej włosy za ucho. Dziewczynę przeszedł przyjemny dreszcz.
- Za to, że jesteś tutaj ze mną - ujęła jego twarz w dłonie. Siedemnastolatek znieruchomiał. - Czy ja wiem... - szepnęła jakby do siebie i wlepiła swoje oczy w swojego chłopaka. - Po co cię zmieniać? Prędzej czy później znów będziesz niewyżyty, bo teraz będziesz się hamował. Lepiej żeby w tym wieku popęd z ciebie "zszedł", bo potem będzie spokój. - poczochrała mu grzywkę i położyła ręce na jego barkach.
- To znaczy, że nie muszę się hamować? - w jego oczach błysnęły niepokojące dziewczynę iskierki. Kiwnęła niepewnie głową i w ułamku sekundy znalazła się przyparta do ściany. Blondyn napierał na nią całym ciałem, a jego ręce znajdowały się po obu stronach głowy Emmy, tworząc barierę.
- Ross, może tak nie na szpitalnym korytarzu, co? - zaśmiała się, lecz Rossowi wcale do śmiechu nie było. Dostał od Emmy wyraźne pozwolenie i tak to sobie wmawiał.
- A co, wolisz w schowku na mopy? - wskazał jednym ruchem głowy na drzwi znajdujące się po ich lewej stronie.
- Wolę w domu, w naszym pokoju i w naszym dużym łóżku. - mruknęła mu na ucho, a chłopak poczuł, że w spodniach robi mu się coraz ciaśniej. Wypowiedziane, albo raczej wymruczane przez Emmę słowa bardzo go nakręciły. Przez pewien czas wpatrywał się w zielono-niebieskie oczy dziewczyny, a prawym kciukiem dotykał delikatnie skórę jej lewego policzka.
- Kocham cię. - szepnął nagle Ross, nie odrywając wzroku od jej oczu.
- A ja kocham ciebie. - szepnęła i wplątała palce w blond włosy chłopaka. - Wracajmy już do Magdy i Rikera.
- Okay. - westchnął, a dziewczyna się uśmiechnęła.
- Okay. - szepnęła.
- Nie flirtuj ze mną. - zaśmiał się.
- Okay. - spojrzała na niego, a on na nią. - Czytałeś...
- Tak. - nawet nie zdążyła dokończyć pytania. - Rydel też czytała. Przyleciała do mnie z płaczem, gdy przeczytała. A ty płakałaś?
- Trochę. - założyła kosmyk włosów za ucho i posłała chłopakowi delikatny uśmiech. - Gwiazd Naszych Wina jest świetną książką. - wywnioskowała po chwili ciszy. Ross odsunął się od niej i usiadł na krzesełku obok. Emma usiadła mu na kolanach.
- Nie mieliśmy wracać do Rikera? - spytał rozbawiony blondyn. Dziewczyna wzruszyła ramionami i spojrzała przez szybę na starszego Lyncha, który pochylał się nad ciągle śpiącą Magdą. Poprawiał jej włosy, gładził pierzynę, muskał skórę jej ramienia.
- Nie. Wydaje mi się, że chce być z nią sam na sam. - westchnęła i objęła Rossa za szyję. On przeniósł ręce na jej talię, przez co bardziej do niego przyległa.
- A wy dlaczego nie u Magdy?! - do uszu obojga dobiegł donośny krzyk Rydel z drugiego końca korytarza. Szła w ich stronę, a za nią wędrowali Rocky i Ellington z reklamówkami.
- Wyszliśmy na chwilę... - broniła się Emma, wstając z kolan siedemnastolatka.
- Czekaj, czy wy tutaj siedzicie od kiedy do ciebie zadzwoniłam? - spytała blondynka i przejęła od swojego narzeczonego jedną torbę.
- W sumie to tak. - jęknął Ross i podrapał się nerwowo po głowie.
- To ja zdążyłam wywlec ich z domu, przyjechać tutaj, a jeszcze wcześniej kupić jedzenie? - spytała dla upewnienia. Para skinęła nieśmiało głową. - Pięknie... - szepnęła, jakby do siebie i weszła do sali, gdzie siedział jej brat. Reszta poszła w jej ślady. W tym samym momencie Magda się obudziła i wszyscy zalali ją falą pytań i zaczęli się wzajemnie przekrzykiwać.
- Jak się czujesz?
- Coś cię boli?
- Jesteś głodna?
- Chce ci się wymiotować?
- Zawołajcie lekarza!
- Pomóc ci w czymś?
- Poprawić ci poduszkę?
- Cisza! - cała gromada energicznie odwróciła się w stronę drzwi, w których stała młoda, wysoka kobieta, ubrana w biały kitel. W ręku trzymała jakąś teczkę. Podeszła szybkim krokiem do łóżka Magdy i usiadła na krześle koło niego. - Nazywam się doktor Catherine Fricher. Doktor Schmitt oddał ciebie w moje ręce i od teraz będę się tobą opiekowała. - posłała Magdzie ciepły uśmiech i kontynuowała, przeglądając kartki w teczce. - Dobrze, a więc powiedz mi ile jadasz? Dużo, średnio, mało...
- No tak dużo. - odchrząknąwszy, wydusiła z siebie i poczuła, że Riker ściska jej dłoń. Spojrzała na niego spod długich rzęs. Blondyn przyglądał się jej z taką troską. Gdy tylko się odwróciła, uśmiechnął się do niej delikatnie i pogładził skórę jej dłoni.
- A rodzinka co uważa? - zwróciła się do reszty, odłożywszy teczkę na szpitalną szafkę.
- Dużo je. - westchnęła Rydel.
- Bardzo dużo. - szepnęła Emma.
- Je jak słoń. - Ross oczywiście dorzucił swoje uwagi. Wszyscy się na niego spojrzeli i wybuchli śmiechem. Nawet doktor Fricher zachichotała.
- No dobrze. Zeznania się pokrywają - odchrząknęła rozbawiona. - A ile wymiotujesz?
- Często. - odpowiedział za nią Riker. Brunetka spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
- Ile dokładnie? - dopytywała się doktor Fricher.
- Umm, codziennie rano, czasami przed obiadem, wczesnym wieczorem i czasami późnym wieczorem. - westchnął blondyn. W sali zapadła grobowa cisza. Nikt się nie odzywał. Ross objął ramieniem stojącą obok niego Emmę, Ellington przytulił Rydel, Riker patrzył na Magdę, Rocky stał sam przy ścianie i patrzył na całe zgromadzenie, a doktor Fricher analizowała wcześniejszą wypowiedź Rikera.
- Bardzo nasilone mdłości - rzekła w końcu - To niedobrze.
- Są na to jakieś tabletki? - spytała z nadzieją Emma i oparła się o łóżko Magdy. Lekarka sięgnęła do kieszeni w kitlu i podała leżącej siedemnastolatce mały kartonik.
- Zażywaj to rano i wieczorem, ale pamiętaj nie na pusty żołądek. - nastolatka kiwnęła głową i przyglądała się opakowaniu. - Postaramy się zmniejszyć występowanie mdłości tak, żebyś wróciła do domu z chłopakiem jeszcze przed nowym rokiem. Chyba żadne z nas nie chce, by Riker był smutny podczas noworocznego koncertu w Hershey, prawda? - spojrzała na dziewczynę, a potem na Emmę. Wszyscy ze zdumieniem patrzyli na lekarkę.
- Skąd pani wie o...
- Moja córka jest waszą zagorzałą fanką. Boże, co chwilę tylko słyszę, jak śpiewa wasze piosenki, a ściany w jej pokoju od podłogi do sufitu są poobklejane plakatami i kolażami zdjęć. - kobieta się zaśmiała, po czym wstała z krzesła. - Zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby ułagodzić ci tą ciążę.
- Dziękuję. - szepnęła siedemnastolatka.
- A ty Riker, chodź proszę do mojego gabinetu. Muszę z tobą porozmawiać. - rzekła surowym tonem. Blondyna aż przeszły nieprzyjemne ciarki. Wstał z krzesła i ruszył za doktor Fricher.
- A takie pytanko Riker, wiesz co to są prezerwatywy? - spytała, a reszta wybuchła śmiechem. Blondyn puścił buraka, a grzywka spadła mu na oczy.
- Wiem. - burknął.
- Dobrze, że chociaż wiesz. - zaśmiała się i wyprowadziła chłopaka z sali, po czym udała się z nim na wyższe piętro szpitala.
- Kochana! - krzyknął Ellington i usiadł na krześle Rikera. - Doktor Ellington ma coś dla ciebie.
- Próbowałam go powstrzymać, ale nie udało mi się. - zaśmiała się Rydel i oparła o Rossa, który przyglądał się poczynaniom narzeczonego jego siostry. Chłopak położył sobie jedną z reklamówek na kolanach i zaczął wypakowywać z niej rzeczy.
- Lubisz żelki, prawda? - dziewczyna kiwnęła głową - To dobrze, bo kupiłem ci taki oto bukiet żelków! - krzyknął i położył pięknie zapakowany bukiecik słodyczy na szafce. - Mam jeszcze żelki z witaminami i sokiem owocowym... - na łóżko Magdy upadły trzy opakowania. - Oraz na poprawienie twojej odporności mam... Actimelki! - wydarł się i wyciągnął z siatki cztery czteropaki truskawkowych Actimeli.
- Boże, Ellington - zaśmiała się brunetka i otworzyła pierwszą paczkę z żelkami. - Wiesz, że nie musiałeś.
- Ależ musiałem. Dla moich pacjentów się poświęcam. - posłał jej głupkowaty uśmiech i wstał z krzesła. Magda chciała już wciąć żelka do ust, ale Rydel zabrała jej paczkę z rąk.
- A może byśmy tak najpierw zjedli jakieś śniadanko, co? - spytała blondyna i usiadła na krawędzi łóżka. - Chyba nikt z zebranych tutaj nic nie jadł, prawda? - rozejrzała się po wszystkich.
- No nie powiem, ja jestem głodna. - Emma chwyciła się za brzuch, w którym burczało już od piętnastu minut. Nie zdążyła chwycić kanapki, gdy wybiegała w pośpiechu z domu Lynchów z Rossem pod ręką.
- Tak też myśleliśmy - odezwał się w końcu Rocky, który obserwował wszystko spod ściany. Schował iPhona do kieszeni spodni i położył kolejną reklamówkę na łóżku. - Zajechaliśmy po drodze do SubWaya. Kupiliśmy kilka kanapek.
- Znaczy, gdyby nie ja, nie kupilibyśmy. - poprawiła brata Rydel i wypakowała pięknie zawinięte bułki. Rozdała wszystkim po jednej.
- Jezu, ale wy mnie rozpieszczacie. - westchnęła uśmiechnięta Magda i wzięła gryza swojej kanapki z podwójnym serem.
- Wcale nie! - wtrącił się Ellington - My po prostu kupujemy więcej bułek w SubWayu. - wszyscy się zaśmiali na słowa bruneta i kontynuowali pałaszowanie śniadania do czasu, gdy wrócił Riker. Dwudziestodwulatek usiadł na krześle, której wcześniej przytaszczył spod okna w sali.
- I co, o czym rozmawialiście? Dowiedziałeś się czegoś? - dopytywała Rydel. Riker spojrzał na nią i pokiwał przecząco głową. Nie minęła minuta i nagle kichnął.
- Zdrowie bracie! - krzyknął Ross, a Rydel pokręciła nosem. Wiedziała, że kłamał. To kichnięcie go zdradziło. Nie zamierzała jednak teraz prosić o tłumaczenia. Chciała z nim na spokojnie porozmawiać w domu.
- Rocky, a ty nie miałeś spotkać się dzisiaj z Alex? - spytała Magda i wyprostowała się na szpitalnym łóżku. Chłopak chwycił się za głowę, szepcząc "Oh Fuck".
- Zapomniałem! - krzyknął prawie na cały szpital. - Boże...
- Dzwoń do niej, albo nie. Lepiej jedź do niej. - rzekła Emma i spojrzała na panikującego dziewiętnastolatka. Rocky chodził w tą i z powrotem do sali, a reszta wbijała w niego wzrok.
- Niby jak mam jechać, skoro nie mam samochodu? - przystanął, a Ross rzucił w niego kluczykami od samochodu, który pożyczył od wuja Shora.
- Tylko nie zniszcz. - zaśmiał się, a Rocky wybiegł z pomieszczenia z prędkością uciekającego przed kojotem Strusia Pędziwiatra.
- Ależ on jest w niej zakochany. - Rydel rozmarzyła się, robiąc w powietrzu serduszko. Spojrzała na Emmę i Magdę, po czym we trzy głośno westchnęły "Awww".
Rocky wyleciał ze szpitala, jak na skrzydłach. Zwolnił przed wejściem, bo uświadomił sobie, że nie pamięta jak wygląda samochód wujka Shora. Klepnął się w czoło i pomału zszedł po oblodzonych i zaśnieżonych schodach. Powoli wędrował wzdłuż aut na parkingu i wciskał przycisk na kluczyku. Minął tak z dwadzieścia pojazdów i żaden z nich się nie "odezwał". Gdy miał już dzwonić do Rossa, głośno zapipał czarny Land Rower. Chłopak nieśmiało podszedł, otworzył drzwi i włożył kluczyk do stacyjki, po czym przekręcił. Odpalił.
- Czyli to ten. - zaśmiał się nerwowo i usiadł za kierownicą, zamykając drzwi. Wcisnął gaz do dechy i z piskiem opon wyjechał ze szpitalnego parkingu.
Zarówno centrum Denver, jak i jego przedmieścia wyglądały nieziemsko. Śnieg leżał po kolana, na domach i drzewach porozwieszane lampki świąteczne oraz mnóstwo ludzi na ulicach. Do tego piękna, słoneczna pogoda.
Rocky jadąc, cały czas rozmyślał, co powiedzieć Alex. Obiecał jej wyraźnie, że przyjedzie rano w pierwszy dzień świąt i razem gdzieś sobie wyjadą, czy to na odkryte lodowisko, czy do Starbucksa na cappuccino. Prawie wjechałby na przeciwny pas ruchu przez te swoje rozmyślenia.
Dom krewnych Alex mieścił się również w Littleton, lecz szpital, w którym leżała Magda był w samym centrum Denver, przez co Rocky musiał cofać się w te świąteczne korki. Gdy w końcu podjechał pod jej dom, serce zaczęło mu mocniej bić. Przed budynkiem nie stało ani jedno auto. Miał dziwne wrażenie, że się spóźnił i nikogo nie ma. Wjechał na podjazd i wysiadł z samochodu, kierując się do drzwi. Uniósł pięść by zapukać i w tym momencie drzwi się otworzyły.
- Rocky! - krzyknęła Alex i rzuciła się chłopakowi na szyję. Dziewiętnastolatek odetchnął z ulgą. - Jednak przyjechałeś. - szepnęła mu na ucho i pocałowała go w policzek.
- Mówiłem, że będę rano. Przepraszam, zawaliłem. - odsunął się od dziewczyny i poprawił sobie grzywkę. Miał taki sam nawyk jak Ross. Robił coś z włosami, gdy się denerwował.
- Nie przepraszaj. - uśmiechnęła się i wciągnęła go za rękę do środka. - Zmarzłeś?
- Trochę. - potarł rękoma przedramienia i ściągnął z głowy czarną beanie. Dziewczyna pomogła mu zdjąć kurtkę, po czym odwiesiła ją na wieszak. - Jesteś sama? - spytał wchodząc głębiej do mieszkania. Przeszło go przyjemne ciepło i to nie tylko dlatego, że Alex była blisko niego.
- Tak. Reszta familii pojechała na łyżwy. - westchnęła i usiadła po turecku na kanapie przed kominkiem. - Boże, gdzie moje maniery! Chcesz coś do picia?
- Nie pogardziłby kubkiem gorącej herbatki. - uśmiechnął się, pokazując rząd zębów. Alex zachichotała i skocznym krokiem udała się do kuchni. Rocky jeszcze chwilę przyglądał się salonowi, a potem poszedł do Alex. Dziewczyna właśnie nalewała wodę do czajnika, gdy brunet usiadł przy wysepce.
- Jaką dokładnie chcesz herbatę? Jakieś specjalne zamówienie? - spytała, a chłopak zmarszczył brwi, co oznaczało, że intensywnie myśli.
- Jak masz to poproszę Earl Greya. - odpowiedział po chwili namysłu i podszedł bliżej dziewczyny. Przytrzymał ręce wokół jej talii, a brodę oparł na jej ramieniu. - A masz może coś mocniejszego? - Alex aż przeszły dreszcze po plecach pod wpływem wyszeptanych słów Rocky'iego.
- Co dokładnie chciałbyś? - uśmiechnęła się nieśmiało i postawiła czajnik na gazówkę. - Piwo, wino, czy po prostu whiskey Jacka Daniel'sa? - odwróciła się do bruneta, którego kąciki ust uniosły się w zadziorny uśmieszek. - Swoją drogą myślałam, że ty jesteś ten grzeczny w rodzinie. - zarzuciła mu ręce za szyję.
- Ja? Grzeczny? W tej rodzinie? Haha - zaśmiał się, lecz widząc niedowierzające, wielkie oczy Alex, uspokoił się. - Po pierwsze w tej rodzinie nie da się być grzecznym. To ta aura od Rossa. Po drugie, ja przeważnie jestem uważany za tego najgenialniejszego głupka. - dziewczyna pokręciła głową na boki.
- Najgenialniejszy głupek? - spytała zaskoczona - Przecież to masło maślane.
- Wiesz, jestem geniuszem w sprawach muzyki, ale jestem głupkiem w tych wszystkich pozostałych. - zaśmiał się i posadził nastolatkę na blat kuchenny. Dziewczyna nie ukrywała swojego zdziwienia.
- Skoro chcesz coś mocniejszego, to w szafce na lewo jest wino, a kieliszki są nad twoją głową. - mówiła nie odrywając spojrzenia od oczu Rocky'iego. Chłopak sięgnął po potrzebne rzeczy i pociągnął Alex na piętro, wcześniej chwytając korkociąg. Po wejściu do pokoju dziewczyny, Rocky zamknął drzwi i położył się na łóżku. Alex zrobiła to samo.
- O której wróci twoja rodzina? - spytał sięgając po butelkę wina. Bez problemu wbił korkociąg w korek i wyciągnął go.
- Pewnie wieczorem. - uśmiechnęła się i podała brunetowi swój kieliszek. Chłopak nalał jej i sobie, po czym oboje oparli się o ścianę i siedząc na łóżku powoli pili wino.
- Naprawdę cię przepraszam. - Rocky odezwał się po dość długiej chwili ciszy. Dziewczyna spojrzała na niego z rozbawieniem.
- Przecież nic się nie stało. - Alex pocałowała go w policzek i oparła głowę na jego ramieniu.
- Dzisiaj było tyle zamieszania, że ledwo ogarnąłem co robić. - zaśmiał się i wziął łyk alkoholu.
- Jakie zamieszanie?
- Magda zemdlała i przyjechała po nią karetka. Riker pojechał z nią, a Emma z Rossem jakieś pięć minut po nim. Okazało się, że ciąża Magdy jest zagrożona, ze względu na jej stan zdrowia. Pomimo że dużo je, jest chuda...
- Bo dużo wymiotuje. - wtrąciła się Alex - Znam to. Moja ciocia tak miała.
- I jak to się skończyło?
- Poroniła. - westchnęła i przybliżyła kieliszek do ust. - Z wujkiem bardzo starali się o dziecko. Ciotka kilka razy zaszła w ciążę, lecz zawsze działo się coś, przez co poroniła. W końcu im się udało chyba za szóstym razem.
- Jezus... - Rocky'iemu aż zabrakło powietrza w płucach po tej historii. Patrzył się przed siebie na pustą ścianę. - Czyj tak właściwie jest ten pokój? - spytał, aby w jakiś sposób rozluźnić atmosferę. Na myśl o tym, że Magda mogłaby poronić, ściskało go w żołądku, pomimo że to nie on był z nią w związku, a jego brat.
- W sumie to jest mój pokój. Dziadek z babcią urządzili go dla mnie. Gdy byłam młodsza, często tutaj przyjeżdżałam. Nawet na weekend.
- Powiem, że jest naprawdę ładny i nie mówię tego tylko dlatego, że ma zielone kolory, a ja za tym kolorem szaleję. - zaśmiał się, a dziewczyna razem z nim. Spojrzeli się na siebie, a potem na swoje puste kieliszki. - Dolewka?
- A co, chcesz mnie upić? - uniosła jedną brew, a kąciki ust bruneta zaczęły drżeć, jakby chciał powstrzymać się od uśmiechu.
- Wcale nie. - odchrząknął i sięgnął po stojącą na podłodze butelkę. Nalał do połowy kieliszków i odstawił na bezpieczne miejsce. - To, o której dzisiaj wstałaś?
- Możesz się mnie pytać o wszystko i akurat spytałeś o to? - spytała rozbawiona. Rocky poprawił sobie jednym ruchem grzywkę i patrzył na nią, oczekując odpowiedzi. - Skoro tak - westchnęła - Wstałam dzisiaj o dziewiątej, ubrałam się, zjadłam na śniadanie płatki zbożowe... A ty?
- Ja wstałem po jedenastej, łaziłem chwilę w piżamie...
- Boże Rocky! O czym my w ogóle rozmawiamy. To jest nudne. - zaśmiała się i odsunęła od chłopaka tak, że siedziała teraz na przeciwko niego.
- O czym w takim razie chcesz rozmawiać? - spytał, a dziewczyna wpiła się w jego ustach. Alkohol już zaczął działać. - Chyba nie chcesz ze mną rozmawiać... - wymruczał między pocałunkami. Alex usiadła mu okrakiem na nogach, a Rocky objął ją w talii, przyciągając bliżej siebie. Nastolatka nagle popchnęła go tak, że upadł na łóżko. Ona położyła się na nim i dalej całowała mu usta. Po chwili odsunęła się i usiadła obok niego.
- Przepraszam, to przez to wino. - zachichotała, widząc rozszerzone źrenice Rocky'iego.
- Mi to akurat pasuje. - uśmiechnął się szarmancko, a siedemnastolatka położyła głowę na jego klatce piersiowej. - Poczekaj, wstań. - dodał po chwili. Dziewczyna podniosła się, a brunet ściągnął przez głowę swój T-shirt. - Teraz możesz się położyć. - Alex przewróciła rozbawiona oczami i ułożyła się na nagiej klatce piersiowej chłopaka.
- Jedziesz jeszcze dzisiaj do Magdy?
- Tak, ale najpierw muszę wytrzeźwieć. - zaśmiał się, sięgając znów po pustą do połowy butelkę wina. Znów rozlał do ich kieliszków.
- To już ostatni. - rozkazała Alex i odsunęła naczynie daleko, by Rocky nie dosięgnął z leżącej pozycji na łóżku.
- Już całe wypijmy. - jęknął.
- Nie! - krzyknęła Alex i zaczęła znów go całować. Brunet położył sobie dziewczynę na sobie i objął ją mocno, po czym jeździł dłońmi po jej plecach. Oboje szeptali coś do siebie między pocałunkami dopóki, dopóty nie zadzwonił telefon Rocky'iego. Chłopak z niechęcią sięgnął do tylnej kieszeni po iPhona. Na wyświetlaczu widniała nazwa "MAMA". Odebrał.
- No cześć, mamuś. - odezwał się i nagle jęknął, gdy Alex zaczęła składać pocałunki na jego szyi.
- Gdzie jesteś? - usłyszał głos matki.
- U Alex. - odpowiedział cieniutkim głosikiem. Dziewczyna nie współpracowała, gdyż zaczęła poruszać biodrami po jego kroczu. Rocky zacisnął usta, żeby nie wydawać żadnych dźwięków.
- Piłeś coś? - kontynuowała przesłuchanie.
- Tak. Wino. - słychać było, że kobieta głośno wzdycha.
- Jak tylko wytrzeźwiejesz, przyjedź do szpitala. - rzekła i się rozłączyło. W jej głosie brzmiała nutka załamanie. Rocky się przeraził.
- Chyba coś złego dzieje się z Magdą. - odezwał się w końcu, a Alex zaprzestała wszystkie czynności.
- A co dokładnie? - spytała, wstając z chłopaka.
- Nie wiem. Muszę tam jechać. Muszę wesprzeć Rikera...
Tak, znów takie jakieś dziwaczne zakończenie. Mam pytanie do blogerek. Czy Wam też się ciężko kończy rozdział? Bo mi strasznie. Nie potrafię odpowiednio dobrać słów, żeby brzmiało to tak zachęcająco. Anyway, jak widzicie Emma darowała Rossowi, a on puścił hamulce. Chcecie scenkę 18+ w następnym z tą parką w roli głównej? Może uda mi się coś nabazgrać :D
Dzisiaj o 20:00 mija termin przysyłania One Shotów na konkurs. Rozstrzygnięcie przewiduję na pierwsze dni roku 2015!
Przepraszam za wszystkie błędy jakie pojawiły się w tym rozdziale, ale pisałam szybko, by dodać ten rozdział jeszcze przed Nowym Rokiem.
Życzę Wam udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku, Ptysie ;**
Do "zobaczenia" w przyszłym roku, haha :D
~Julia
- Pewnie wieczorem. - uśmiechnęła się i podała brunetowi swój kieliszek. Chłopak nalał jej i sobie, po czym oboje oparli się o ścianę i siedząc na łóżku powoli pili wino.
- Naprawdę cię przepraszam. - Rocky odezwał się po dość długiej chwili ciszy. Dziewczyna spojrzała na niego z rozbawieniem.
- Przecież nic się nie stało. - Alex pocałowała go w policzek i oparła głowę na jego ramieniu.
- Dzisiaj było tyle zamieszania, że ledwo ogarnąłem co robić. - zaśmiał się i wziął łyk alkoholu.
- Jakie zamieszanie?
- Magda zemdlała i przyjechała po nią karetka. Riker pojechał z nią, a Emma z Rossem jakieś pięć minut po nim. Okazało się, że ciąża Magdy jest zagrożona, ze względu na jej stan zdrowia. Pomimo że dużo je, jest chuda...
- Bo dużo wymiotuje. - wtrąciła się Alex - Znam to. Moja ciocia tak miała.
- I jak to się skończyło?
- Poroniła. - westchnęła i przybliżyła kieliszek do ust. - Z wujkiem bardzo starali się o dziecko. Ciotka kilka razy zaszła w ciążę, lecz zawsze działo się coś, przez co poroniła. W końcu im się udało chyba za szóstym razem.
- Jezus... - Rocky'iemu aż zabrakło powietrza w płucach po tej historii. Patrzył się przed siebie na pustą ścianę. - Czyj tak właściwie jest ten pokój? - spytał, aby w jakiś sposób rozluźnić atmosferę. Na myśl o tym, że Magda mogłaby poronić, ściskało go w żołądku, pomimo że to nie on był z nią w związku, a jego brat.
- W sumie to jest mój pokój. Dziadek z babcią urządzili go dla mnie. Gdy byłam młodsza, często tutaj przyjeżdżałam. Nawet na weekend.
- Powiem, że jest naprawdę ładny i nie mówię tego tylko dlatego, że ma zielone kolory, a ja za tym kolorem szaleję. - zaśmiał się, a dziewczyna razem z nim. Spojrzeli się na siebie, a potem na swoje puste kieliszki. - Dolewka?
- A co, chcesz mnie upić? - uniosła jedną brew, a kąciki ust bruneta zaczęły drżeć, jakby chciał powstrzymać się od uśmiechu.
- Wcale nie. - odchrząknął i sięgnął po stojącą na podłodze butelkę. Nalał do połowy kieliszków i odstawił na bezpieczne miejsce. - To, o której dzisiaj wstałaś?
- Możesz się mnie pytać o wszystko i akurat spytałeś o to? - spytała rozbawiona. Rocky poprawił sobie jednym ruchem grzywkę i patrzył na nią, oczekując odpowiedzi. - Skoro tak - westchnęła - Wstałam dzisiaj o dziewiątej, ubrałam się, zjadłam na śniadanie płatki zbożowe... A ty?
- Ja wstałem po jedenastej, łaziłem chwilę w piżamie...
- Boże Rocky! O czym my w ogóle rozmawiamy. To jest nudne. - zaśmiała się i odsunęła od chłopaka tak, że siedziała teraz na przeciwko niego.
- O czym w takim razie chcesz rozmawiać? - spytał, a dziewczyna wpiła się w jego ustach. Alkohol już zaczął działać. - Chyba nie chcesz ze mną rozmawiać... - wymruczał między pocałunkami. Alex usiadła mu okrakiem na nogach, a Rocky objął ją w talii, przyciągając bliżej siebie. Nastolatka nagle popchnęła go tak, że upadł na łóżko. Ona położyła się na nim i dalej całowała mu usta. Po chwili odsunęła się i usiadła obok niego.
- Przepraszam, to przez to wino. - zachichotała, widząc rozszerzone źrenice Rocky'iego.
- Mi to akurat pasuje. - uśmiechnął się szarmancko, a siedemnastolatka położyła głowę na jego klatce piersiowej. - Poczekaj, wstań. - dodał po chwili. Dziewczyna podniosła się, a brunet ściągnął przez głowę swój T-shirt. - Teraz możesz się położyć. - Alex przewróciła rozbawiona oczami i ułożyła się na nagiej klatce piersiowej chłopaka.
- Jedziesz jeszcze dzisiaj do Magdy?
- Tak, ale najpierw muszę wytrzeźwieć. - zaśmiał się, sięgając znów po pustą do połowy butelkę wina. Znów rozlał do ich kieliszków.
- To już ostatni. - rozkazała Alex i odsunęła naczynie daleko, by Rocky nie dosięgnął z leżącej pozycji na łóżku.
- Już całe wypijmy. - jęknął.
- Nie! - krzyknęła Alex i zaczęła znów go całować. Brunet położył sobie dziewczynę na sobie i objął ją mocno, po czym jeździł dłońmi po jej plecach. Oboje szeptali coś do siebie między pocałunkami dopóki, dopóty nie zadzwonił telefon Rocky'iego. Chłopak z niechęcią sięgnął do tylnej kieszeni po iPhona. Na wyświetlaczu widniała nazwa "MAMA". Odebrał.
- No cześć, mamuś. - odezwał się i nagle jęknął, gdy Alex zaczęła składać pocałunki na jego szyi.
- Gdzie jesteś? - usłyszał głos matki.
- U Alex. - odpowiedział cieniutkim głosikiem. Dziewczyna nie współpracowała, gdyż zaczęła poruszać biodrami po jego kroczu. Rocky zacisnął usta, żeby nie wydawać żadnych dźwięków.
- Piłeś coś? - kontynuowała przesłuchanie.
- Tak. Wino. - słychać było, że kobieta głośno wzdycha.
- Jak tylko wytrzeźwiejesz, przyjedź do szpitala. - rzekła i się rozłączyło. W jej głosie brzmiała nutka załamanie. Rocky się przeraził.
- Chyba coś złego dzieje się z Magdą. - odezwał się w końcu, a Alex zaprzestała wszystkie czynności.
- A co dokładnie? - spytała, wstając z chłopaka.
- Nie wiem. Muszę tam jechać. Muszę wesprzeć Rikera...
Tak, znów takie jakieś dziwaczne zakończenie. Mam pytanie do blogerek. Czy Wam też się ciężko kończy rozdział? Bo mi strasznie. Nie potrafię odpowiednio dobrać słów, żeby brzmiało to tak zachęcająco. Anyway, jak widzicie Emma darowała Rossowi, a on puścił hamulce. Chcecie scenkę 18+ w następnym z tą parką w roli głównej? Może uda mi się coś nabazgrać :D
Dzisiaj o 20:00 mija termin przysyłania One Shotów na konkurs. Rozstrzygnięcie przewiduję na pierwsze dni roku 2015!
Przepraszam za wszystkie błędy jakie pojawiły się w tym rozdziale, ale pisałam szybko, by dodać ten rozdział jeszcze przed Nowym Rokiem.
Życzę Wam udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku, Ptysie ;**
Do "zobaczenia" w przyszłym roku, haha :D
~Julia
Super rozdział <3
OdpowiedzUsuńGe-nial-ny rozdział <3 I co to za pytanie? Oczywiście, że chcemy erot scenke! :D
OdpowiedzUsuńAAAA! Rolex <3 Oni są tacy słodcy <3 Ale dzisiaj Alex pokazała pazurki :D I tak trzymać!
Ja wiedziałam, wiedziałam, że Emma nie wytrzyma i odpuści Rossowi :D Najlepsze było to jak nagle Ross się ożywił, gdy dostał "pozwolenie" od Emmy :D :P
Biedna Madzia :'C Wiem co knujesz! Jeżeli zabijesz dziecko Magdy to cię zjem! No! (I coś czuję, że nie tylko ja...) I masz jak najszybciej pisać nexta, bo che wiedzieć co zrobić Magdzie! :')
Kogo, jak kogo, ale Dr. Ella to ja ubóstwiam <3 Hmmm... A może wpadnie do mnie ze swoimi lekarstwami (w sensie żelkami <3 *o*)? :D
A więc... to chyba tyle ^^ Czekam na nexta i życzę szczęśliwego nowego roku!
~Kamiiii <3
Cudo <3
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku :D
Życzę weny :>
Super!!! Czekam na next :D
OdpowiedzUsuńNo po prostu świetny !!! Idealny *,* nieznam juz innych określeń .. Zajebisty .. Po prostu :* :D ;)
OdpowiedzUsuńJak obiecałam, komentuje każdy rozdział, ale dziś się niestety nie napracuje. Sylwester się szykuje, piosenki trza zgrywać. Gdzieś tam w tle leci Cher Cheri lady.
OdpowiedzUsuńAnyway, nie spodziewałam się, że Emma odpuści Rossowi. Coś mi mówi, że się będzie działo. Ross i popęd seksualny to połączanie niczym bomba atomowa.
A gwiazd naszych wina mi się nie podobało. Jestem bez serca. ( Jak ty, małpo)
Riker jest taki uroczy i troskliwy. Będzie dobrym ojcem, jeśli czegoś nie zrobisz. Jasne, że coś zrobisz. Tylko jeszcze nie wiem co. Ale to będzie na pewno coś strasznego(A może się mylę? )
Ellington moim Bogiem. Żelki i Actimel. Jezu.
Rolex. Rolex. Rolex! Yey. Oni są tacy uroczy. Ta parka jest moja ulubiona zaraz po Madzi i Rikerze. Co nie znaczy, że Ci wybaczę to, że Magda leży w szpitalu.
Także zakończę ten dziwny komentarz kolejnymi życzeniami na miło spędzonego sylwestra. Boysi z mojego pendrive pozdrawiają!
I ja też. Pozdrawiam!
Nie upij się tylko szampanem!
Jezuuu kocham <3 bisty rozdział i wgl, kocham tego bloga, i dawaj ta scenke +18, jezuuuu nie wyrabiam, po raz drugi zaczełam czytać od początku tego bloga. Po prostu zakochalam się, a wampirki kiedy??? Pozdro :) dawaj szybko nexta. Wyszłaś już ze szpitala no nie? Życzę zdrowia i mega melo na sylwka
OdpowiedzUsuńNie znam (mówię serio) drugiej tak bardzo MEGA utalentowanej osoby, jak ty Julka :) Ja wiem, to się robi nudne, w końcu wszyscy ci to mówią i takie tam. Ale ja lubię to powtarzać i powtarzać ci to będę do śmierci, kochanie :D Pamiętaj, nie pozbędziesz się mnie tak łatwo! Jestem, jak wstrętny wrzut na tyłku- Nie wolno mnie tykać XD Oki, ogarniam się :) Tja... jakby to w ogóle było możliwe, nom nic. Rozdział jest BOSKI. Julka, to jest stare, jak świat, ale mimo to, powiedz mi: 'Bolało, jak spadłaś z nieba?' Nie no serio, bolało czy nie? :DDD Jesteś... nom... nom... nim... nom wiesz, co chcę powiedzieć, co nie? No właśnie. Więc tego już ci daruję i tego (tym razem) powtarzać nie będę- Ciesz się, póki możesz, jestem naćpana i nie ręczę za swoje zachowanie ;) Okej, to jak sprawę twojego talentu i twoich cudnych rozdziałów mamy już za sobą, to teraz przejdę do życzeń :) :) :)
OdpowiedzUsuńWięc tak... Ja wiem, że jest jeszcze za wcześnie za życzenia noworoczne, no ale ja mam jeszcze tylu znajomych, którzy są brzydcy, biedni, którzy są alkoholikami xd xd xd i jeszcze wielu innych, którym muszę złożyć życzenia, dlatego wymyśliłam, że w tym roku zacznę najpierw od tych atrakcyjnych, inteligentnych, pięknych oraz bogatych... no i od razu pomyślałam o tobie :D SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU !!!
Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg,
Twoja Weronika <333
Świetny !!
OdpowiedzUsuńCzekam na next !
Super czekam na next ♡♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial!! Czekam!!
OdpowiedzUsuń~Wika
Współczuje Magdzie.
OdpowiedzUsuńOkay <3
OdpowiedzUsuńSo.... Rozdział (znów ;) ) GENIALNY :* "Wolę w domu, w naszym pokoju i w naszym dużym łóżku." - Ouu, Emma, nie przesadzaj xDDD Szczerze? Domyślam się, że Magda poroni ... Ale w sumie, może to i lepiej? :D Dr. Ellington - loffciam tego doktorka ;D Scenka zawsze mile widziana xD Rolex,Rolex,Rolex <3 <3 Tylko błagam, żeby Rocky nie jechał po pijanemu, bo ty go zabijesz... NIENIENIE NiePozwolę!!! <3 już żadnych wypadków i innych ten teges, szpitali!! ;*
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!!, Dużo weny xD, zdrowia, dotrzymania postanowień i wgl, czego tam se życzysz <3
~ Julex
~ Osoba wielce kochająca Twojego bloga i z niecierpliwością czekająca na nowy rozdział, na rozdział pierwszy w 2015 roku :) ~
Nie żeby coś,ale ja tam uważam (tak,jestem już po paru kieliszkach)
OdpowiedzUsuńuważam że Magda będzie musiała wybrac albo urodzi i umrze,albo usunie dziecko i będzie życ. I maka paka! xD dawaj nastęny bo ja chce zobaczyc madzie w ostatnich chwilach życia
Doktor Ellington ;)
OdpowiedzUsuńRocky i Alexa <3
Ogólnie - super rozdział.
Kocham ;)
Czekam na nexta.
Całuski :*
Zuza
Boski
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego nowego roku :*
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńPo raz 3 przeczytałam tego bloga i nadal nie mam dość :D
Czekam na next :D
Szczęśliwego nowego roku ;)
OdpowiedzUsuńBoski, a dawaj scenkę :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :-) Zostałaś nominowana do LBA :-) Więcej szczegółów ----> http://ksiazkisamagiczne.blogspot.com
OdpowiedzUsuńHiper, super. Duper kuper zajebisty !!! I no wiesz jeszcze sie pytasz czy scenke chcemy *O*
OdpowiedzUsuńWracam po przerwie pisania komentarzy :P Czytałam - nie pisałam, nie wiem straciłam ochotę bo myślałam,że zaraz znów będzie coś w stylu ,,zamykam bloga xd"
OdpowiedzUsuńNo ale do rzeczy. Magda, Magda, Magda... a ja nadal myślę co z tą żyletką. Zdanie było i nic więcej. Szkoda,że tego nie rozwinęłaś :O Wiem,że marudzę ale jak mnie coś intryguje to chce znać efekt końcowy xd
Niemniej jednak namieszałaś z tą ciążą - i fajno ;3 Przynajmniej coś się dzieje xd
Scenka Emma + Rossik taka cukierkowa nieco ale mam nadzieję,że niedługo będą między nimi jakieś fajerwerki ;p Alex i Rocky - uuu tu to poszalałaś xd Od niedawna są ,,razem" a prawie by się przespali xd
Rik taki biedny :C
No nic ! Szczęśliwego Nowego życzę i czekam na next ;3
Mialam cos z glowa ostatnio. Co chwile pisalam o zamykaniu bloga i nawet sama nwm po co xD to są chyba efekty okresu, haha. Taka ciagla zmiana zdania... Tsa, to wgl nie mialo sensu.
UsuńTak czy siak, bardzo przepraszam za takie "zamykanie bloga" xd
Mam nadzieje, ze to sie wiecej nie powtorzy
~Julia
Taa okres - znam ten ból xd Już tyyyle wiosenek za mną,że aż wstyd się do wieku przyznać xD
UsuńSzkoda,że blog będzie miał tylko 100 rozdziałów...Wiem,że bedziesz robiła części itp no ale xd
żyletka :O
:O
:O
Ja się nie rosspiszę bo po wczorajszym jeszcze się nie... Otrząsnęłam, więc nie wiem co ja mogę napisać xD
OdpowiedzUsuńDOKTOR ELL! <3 <3
Tak bardzo mi szkoda Madzi. Biedna <3 Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Magda z Rikerem się wezmą ślub i będą mieli śliczne baby. *_*
Rocky chciał upić Alex :D
Oni są świetni razem ♥ ROLEX 4-EVER! <3 <3
Nadal mi się Rolex kojarzy tylko z zegarkiem. xD
Dawaj w e R64 scenkę. Huhuhu <3
Ze mną jest chyba coś nie tak O_o
Zakończenia u ciebie wcale nie są dziwaczne, ale muszę się przyznać, że też mam z nimi problem :<
Dziewczyno, masz kawał talentu *_*
Uwielbiam tego bloga♥
Ja chcę już next ^^
Życzę dużo weny i szczęśliwego '15 ^^
Pozdrawiam ;**
~Dziewczyna, która nawdychała się za dużo dymu z kawowej świeczki
Rozdział mega!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! *.* mam nadzieję że rozdział następny będzie jeszcze dłuższy i bardzo Cię prosze tak dla mnie zrób więcej o Emmie i o Rossie <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńwłaśnie !!!!!!!!
UsuńDodawaj więcej Rydellington
OdpowiedzUsuńDodawaj więcej Rydellington!
OdpowiedzUsuńRozdzial super czekam na nexta ,fajnie by bylo gdyby bylo wiecej Rydellington i Rolex
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Szczerze mówiąc, to nie spodziewałam się całej tej historii z Magdą. Myślałam, że dziecko urodzi się bez problemu, tylko dopiero potem będą je chcieli oddać czy coś w tym stylu. Mam nadzieję, że nie będzie tak jak z Agatą Mróz [*] Magda, albo dziecko... Gdyby tak się stało, to kogo byś uratowała? XD
OdpowiedzUsuńNo, ale nic... Widzę, że szykujesz scenkę z Emmą i Rossem... Nie sądziłam, że Em tak szybko mu odpuści. Ja bym się bała na jej miejscu być czasem z Rosem sam na sam. To taki nieobliczalny chłopak! XD
No i Rolex! Ich relacja rozwija się w całkiem szybkim tempie. Nim się obejrzymy oni będą mieli za sobą już swój pierwszy raz i szczerze mówiąc myślałam, że to będzie w tym rozdziale, ale widać oszukałaś moje myśli! XDD
Czekam na kolejny rozdział! ♥
P.S Dziękuje za komentarz na moim blogu! To zaaaszczyt... ♥
Pozdrawiam cieplutko!
~Roxanna~
Moim zdanie powinno być wiecej o Rossie i o Emmie pnieważ to od nich zaczełas i stopniowo dochodziły nowy pary :) Skupiłaś swoją uwagę no Rolex i super bo ta para jest mega słodka, ale dawno nie było kłutniu u Ross'a i Emm'y prosze więcej Ross'a i Emm'y
OdpowiedzUsuńPs:Rozdział mega mega mega ale dodaj szybko nexta <3
~ Ola
Ale ten blog jest super !!! Czekam na nexta !!! ^^
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest taki fajny czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział !!! Czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuńHej. Nie dawno znalazłam twojego bloga. Przeczytałam wszystkie rozdziały. Mogłabym wypisywać wiele przymiotników określających twojego bloga, ale moim zdaniem GENIALNY pasuje najlepiej. Mam nadzieję , że z twoim zdrowiem już wszystko okey. Masz niesamowity talent. Gratuluję .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zafascynowana. :)
Kiedy next? ? Błagam ja najszybciej
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńChyba już kiedyś wspominałam, ale kocham Twoje blogi. Zarąbiście piszesz :D
No i przepraszam że rzadko komentuję (ba, ja prawie wcale nie komentuję) :( Mam nadzieję, że mi za to wybaczysz :(
No dobra, przejdźmy do rozdziału.
Jak coś zrobisz Madzi to cię zabiję. Osobiście. Znajdę cię i potnę łyżką. Przysięgam.
No i czekam na jakąś fajną scenkę z Rockym i Alexą :D Oczywiście z Emmą i Rossem też :D
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
Kocham <3
~Katrina.
ZałOżyłam bloga i chce prosić cię o ocenę
OdpowiedzUsuńhttp://staystrongwith.blogspot.com/2015/01/rozdzia-1.html?m=1
OdpowiedzUsuńBłągam szybk rozdiał !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! <3
OdpowiedzUsuń~ Karina
AA.... nie wierzę dopiero znalazłam twojego Bloga i przeczytałam od razu wszystkie rozdiały !!!!! Błagam dodaj szybko następny bo nie wytrzymam dłużej co chwile odświerzam i patrze czy jest coś nowego !!!!!!!!!!!! ~Karola
OdpowiedzUsuńDawaj szybko nexta !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział z resztą jak każde =)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi szkoda Madzi i Riker'a .....
I oczywiście czekam na scenkę 18+ xDD
Czekam na nexta <3333
Pozdrawiam.
~ Julka.
Kolejny genialny rozdział <33 Powiedz jak można mieć taki talent? Ty dziewczyno powinnaś zacząć książkę pisać !!! Jak czyta się to opowiadanie to odczuwa się takie emocje ... Jak ty to robisz? Okey czekam z niecierpliwością na nexta i na obiecaną scenkę 18+ xDD
OdpowiedzUsuń~Lena
Boski rozdział pisz dalej takie
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
friendshipisthemostimportant.bloger.com
Prosze cie daj szybko nexta :* :* :*
OdpowiedzUsuńAle ty dodajesz ciekawe rodziały *.* kocham je czytać :* :* :*
OdpowiedzUsuńDawaj szybko nexta ^^
Super blog
OdpowiedzUsuńProszę nextaa😀
OdpowiedzUsuńblog jest super gratuluję talentu Pliss o nexta
OdpowiedzUsuńMamy 45 komentarzy prosimy o nowy rozdział jeśli możesz to napisz od razu więcej
OdpowiedzUsuń~~z góry dzięki ~~♡
Kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńBędziesz dodawać więcej Rydellington?
Co do rozdziału jedno słowo:
GENIALNY!!
Doktor Ratliff najlepszy:) Haha
Kocham, Kocham, Kocham! 💝
OdpowiedzUsuńJą chciałabym zobaczyć scenkę +18 z Rocky'm i Alex'ą ^^ Działo by się!
Pozdrawiam Klaudia ;*
ten rozdział jest poprostu genialny! czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.
OdpowiedzUsuńSzkoda Magdy , mam nadzieje , że nie będzie scen , że Magda poroni !
http://staystrongwith.blogspot.com/2015/01/pewnej-pieknej-soboty-20-grudnia.html
OdpowiedzUsuńJejku jeszcze 4 kom i mamy rozdialik!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńHej
OdpowiedzUsuńkiedy wyniki konkursu?
Dawaj szybko next'a :D
OdpowiedzUsuńZajebiste :o :3 xd Mam nadzieję, że szybko dodasz rozdział :D
OdpowiedzUsuńKiedy dasz rozdział ? Jak ja chce go już przeczytać :*
OdpowiedzUsuńHej gdzie ty kurde jesteś rozdziały czekają... my czekamy a ty nawet koma z usprawiedliwieniem. Jednak kiedy już napiszesz to dużo i tekstów i rozdziałów. Pliss SS xd no więc my czekamy tylko błagam jak najszybciej bo szkoła się zbliża i będzie się nudzić. No więc pozdrowienia dla cb :-* i wszystkich komentujących. A i proszę o więcej Rommy bo w sumie to od nich się zaczelo
OdpowiedzUsuńNo wiec tak... Madzi trochę szkoda :-( ale nawet spoczko u tej parki byle nie poronila.
OdpowiedzUsuńRydellington tu ok nic nie zmieniaj.
Rolex tu Pliss 18+
a u Rommy to przydała by się klutnia zdrada zaręczyny a może i dzieciak. Jednak to tw blog i nie mamy prawa się wtrącać jednak urozmaić bloga porobić przekrętów najwięcej na Rommie i Madzia i Riker's