sobota, 16 stycznia 2016

Rozdział 88

- Kurwa, takiego kaca to ja miałem ostatnio... Nie pamiętam. - Jęknął Ross, chowając głowę pod poduszkę.
- Stary, to już jedenasta! Rusz kuper i jazda na dół! - Krzyknął Rocky i ściągnął z niego kołdrę.
- Nie drzyj tak mordy, bo ci zaraz wpierdolę. - Wybełkotał i spojrzał na niego z półprzymkniętych oczu.
- Twoja dziewczyna jakoś potrafiła się ogarnąć po wczorajszej imprezie, a ty co? Leżysz jak ta księżniczka, która nieco za bardzo zabalowała ze swoją żabą, która wcale nie była księciem.
- Przepraszam? Co? - Zapytała Emma, która właśnie wyszła z łazienki gotowa na kolejny szalony dzień z Lynchami.
- Ah nic, nic Królewno. Twój przydupas nie chce się ruszyć. - Wytłumaczył zażenowany brunet i pokiwał głową na boki. 
- A to już żadna nowość. - Zaśmiała się i podeszła do Rocky'ego, zerkając na Rossa, który wyglądał na zdrowo przyćmionego po urodzinach jej brata. Usiadła koło niego.
- Jak sprowadzisz go na dół, dam ci pięćdziesiąt dolców. - Powiedział brunet i kiwnął znacząco w jej stronę. Spojrzał jeszcze raz na brata i wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami tak głośno, jak tylko potrafił.
- Ja. Pierdole. Nie. Wyrobię. - Powiedział załamany Ross. - Czy nie mogę w spokoju i ciszy umierać z bólu?
- Nie. - Odpowiedziała stanowczo i zabrała mu poduszkę. - Wstawaj, ale to w tej chwili. Dzisiaj idziemy podbijać Warszawę, a jutro po koncercie od razu wylatujemy, także rusz się.
- Głowa mnie boli. - Syknął załamany.
- Poczekaj, powinnam mieć gdzieś Paracetamol. - Szepnęła jakby do siebie i wstała z łóżka, by sięgnąć do walizki i wygrzebać z niej kartonik tabletek. - Proszę. - Podała mu jedną z nich oraz butelkę wody.
- Dziękuję kochanie. - Spojrzał na nią swoimi wciąż zmrużonymi oczami. Szybko połknął lekarstwo, popił wodą i padł jak kłoda na łóżko. Dziewczyna nachyliła się nad nim i delikatnie muskała opuszkami palców jego klatkę piersiową i mięśnie brzucha, które zaczęły się stopniowo napinać. Widząc to, zagryzła wargę i pociągnęła za gumkę od bokserek blondyna.
- Hej! - Krzyknął zdziwiony i zerwał się do pozycji siedzącej, czego po chwili zaczął żałować. W głowie aż mu zadźwięczało. - Nie starczyło ci po dzisiejszej nocy mała?- Zapytał uśmiechając się zadziornie
- Chyba nie. - Szepnęła i objęła chłopaka za szyję, po czym wpiła się w jego usta. Ross nagle poczuł, jak jej język pieści jego wargi.
- Naprawdę odczuwasz niedosyt. - Zaśmiał się, wpatrując się w nią rozbawionym spojrzeniem. Ona podniosła wzrok na niego i cicho zachichotała. 

- Byłbyś tak miły i wziął swoje ręce z mojego tyłka? - Zlustrowała go piorunującym spojrzeniem. 
- Kto? Ja? - Zapytał z miną zbitego psa. Emma tylko pokiwała głową na boki i z impetem zrzuciła ręce swojego chłopaka. Ten udał obrażonego i zacisnął usta, przez co wyglądał komicznie. - W nocy podobało ci się, gdy trzymałem ręce tam, gdzie zwykle ich nie trzymam. - prychnął, aczkolwiek w głębi śmiał się z tego. Dziewczyna zmrużyła oczy i energicznie go popchnęła, po czym wstała i rzuciła w niego ubraniami.
- Co jak co, ale chcę wygrać te pięćdziesiąt dolców, także rusz się do jasnej ciasnej! - krzyknęła roześmiana, a on wzruszył ramionami.
- A co ja będę z tego miał? - Założył dumnie ręce za głowę i uśmiechnął się zadziornie.
- Nic nie dostaniesz pantoflarzu! - Spojrzała na niego, a potem wyszła z pokoju. Na korytarzu wpadła na swoją przyjaciółkę, która siłowała się ze swoim narzeczonym. Blondynka westchnęła cicho i podeszła do nastolatki, pp czym uderzyła ją w ramię. 
- Ughr czego?! - Warknęła nastolatka, gwałtownie się odwracając. - A to ty. - Rzekła beznamiętnie. 
- Ciebie też miło widzieć. Dzień dobry. - Zachichotała blondynka. - Cześć Riker. - Zwróciła się do basisty, który trzymał w ręku swoją ulubioną koszulę.
- Mogłabyś powiedzieć swojej przyjaciółce, że ta koszula jest czysta i odpowiednia na nasze wyjście na miasto? - Burknął, wbijając rozbawiony wzrok w brunetkę. 
- Madziu, ta koszula jest czysta i odpowiednia na nasze dzisiejsze wyjście. - Odpowiedziała, tłumiąc w sobie śmiech. Riker pokiwał głową i przyjął zwycięski wyraz twarzy.
- Nie! Ona jest brudna! Nie widzisz tego głupku?! - Wydarła się, wyrywając materiał z rąk chłopaka. 
- Ale Madziu, co i tak zależy? Ubierze kurtkę i nie będzie widać, czy jest brudna, czy nie. - Emma stanęła po stronie przyjaciela. 
- Dzisiaj moi rodzice chcą się z nami wszystkimi widzieć. - Wyszeptała, spuszczając głowę w dół.
- Że kto?! - Krzyknęli jednocześnie Riker i Emma. Blondynowi skoczyło ciśnienie. Nienawidził rodziców swojej narzeczonej za to, jak ją potraktowali. Nie chciał się z nimi spotykać twarzą w twarz po tym wszystkim. Po ty jak wyrzucili ją z domu i wyzwali od najgorszych. Emma również nie darzyła ich szczególną sympatią od tamtego momentu. Zawsze myślała, że są oni porządnymi, wykształconymi ludźmi, ale jednak się przeliczyła.
- Moi rodzice. - Powtórzyła brunetka.

Na śniadaniu zjawiła się cała rodzinka Lynch. Usiedli przy wielkim stole w jadalni i czekali aż kelnerzy rozłożą im wszystkie przygotowane potrawy. Ross dalej wyglądał na mocno skacowanego, Ellington który również nieco zabalował, nie był do końca obecny, ale kontaktował o wiele lepiej od blondyna. Rydel co chwilę musiała go szturchać, by nie zasnął. Emma nawet nie ruszała swojego chłopaka, który przytulił się do dzbanka z wodą i to dosłownie. Stormie tylko spojrzała na syna i przyszłego zięcia, ale nic nie powiedziała. Pokiwała tylko zrezygnowanie głową i nalała sobie z dzbaneczka kawy. 
- Riker, coś się stało? - Zapytał nagle Mark, widząc jak najstarszy z jego dzieci siedzi nie ruchomo i patrzy się w jeden punkt na stole. Jajka z bekonem. - Skoro tak bardzo chcesz je zjeść to nałóż sobie. - Zaśmiał się, sięgając po masło.
- Rodzice Magdy chcą się dzisiaj z nami spotkać. - Odpowiedział. Jego słowa wywołały reakcję niczym skopiowaną z amerykańskiej komedii. Wszyscy jakby zamarli. Widelce, łyżki czy inne sztućce zatrzymały się w powietrzu. Woda w dzbanku Rossa jakby nagle przestała lecieć, gdy nalewał sobie kolejną szklankę. Gdyby jakaś szynka spadała, również by się zatrzymała. 
- Chwila... Co? - Rydel przeniosła przerażony wzrok na starszego brata.
- Jestem w takim samym szoku, jak ty sister. - Rzekł beznamiętnie, uderzając palcami o stół.
- Magda, to prawda? - Zwróciła się do brunetki. - Ale dlaczego? Czego oni chcą od ciebie? Tak nagle sobie o tobie przypomnieli...
- Nie tak nagle. Pisali do mnie listy, gdy byliśmy jeszcze w Los Angeles. Namawiali mnie na spotkanie, gdy będę w Warszawie. Przepraszali mnie, prosili o przebaczenie i tłumaczyli się, dlaczego postąpili tak, a nie inaczej. 
- Ty im wierzysz? - Odezwał się Rocky, który do tej pory siedział cicho i przysłuchiwał się całemu dialogowi, trawiąc to, co powiedział im Riker.
- W końcu są moimi rodzicami. Muszę im wierzyć. - Szepnęła - Poza tym jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy.
- Ale nie takie! - Uniosła się Emma. - Dziewczyno, oni wyrzucili cię z domu, bo jesteś w ciąży. Gdyby nie Riker i jego rodzice to nie miałabyś co z sobą zrobić. Nie pomyśleli o tym wtedy. Twoi rodzice to para zarozumiałych, sztywnych i egoistycznych ludzi. Wyrzucili cię, bo nie chcieli utrzymywać tego dziecka. Są zachłanni i nie myślą nawet o tym, by wydawać kasę na dziecko. A nawet dwójkę, bo z tego co pamiętam jesteś w ciąży bliźniaczej.
- Chcę chociaż z nimi porozmawiać. Spojrzeć im w twarz. Tak dawno się nie widzieliśmy. - Odparła i wyraźnie posmutniała. Mimo tego co się stało, pragnęła wyjaśnień. Riker widząc zachowanie swojej narzeczonej, objął ją ramieniem i delikatnie masował jej rękę. 
- Powiedzieli ci kiedy i gdzie macie się spotkać? - Zapytała troskliwie Stormie. Jej mąż spojrzał na Rikera porozumiewawczo. 
- Wczoraj napisali mi, że dzisiaj przyślą po mnie i Rikera limuzynę o dziewiętnastej. Nie wspomnieli jednak gdzie mamy się spotkać. Podobno kierowca będzie wiedział gdzie jechać. 
- Co oni kombinują... - Powiedziała jakby do siebie Emma.
- O co ci chodzi, kochanie? - Odezwał się Ross, któremu nagle przeszedł kac. Chwycił swoją dziewczynę za rękę i spojrzał się w jej oczy. 
- Nie wiem, ale po prostu coś mi nie pasuje w ich zachowaniu. Tak nagle i w ogóle...
- Madzia mówiła, że pisali do niej w Los Angeles i prosili o spotkanie. Z resztą, ja też nie wiem, ale co jak co ona powinna jechać do nich i porozmawiać. Riker też musi, chociaż nie jestem pewien, czy jego nerwy wytrzymają. 
- Też się nad tym zastanawiam. - Zamyślił się. - Ej, skoro Magda i Riker jadą na dziewięćdziesiąt pięć procent do restauracji, to może my też pójdziemy?  - Szepnął jej na ucho, delikatnie je całując. Po plecach dziewczyny przeszły dreszcze.
- Zapraszasz mnie na randkę? - Zapytała zdziwiona, ale i zadowolona.
- Tak, właśnie to robię. - Posłał jej szeroki uśmiech i musnął nosem jej policzek. 
- Dobra kochani, a więc mamy takie plany! - Powiedział głośno Mark, wycierając usta w serwetkę. - Macie piętnaście minut i jedziemy do centrum miasta. Emma z Magdą trochę nas oprowadzą, a potem wracamy do hotelu. Ja i Ryland ogarniamy klub na jutrzejszy koncert, Riker i Magda jadą na spotkanie z jej rodzicami, a Ross i Emma widzę, że również mają już jakieś zajęcie na wieczór. Jutro po śniadaniu jedziemy do klubu i zostajemy tam aż do koncertu. Po występie pakujemy manatki i wylatujemy do Izraela. Pasuje? - Rozejrzał się po twarzach. - Jakby nie pasowało, to i tak mam to gdzieś. Wszystko już ustalone także raz, raz, raz i jedziemy.
- Tak jest panie kapitanie! - Krzyknęli jednocześnie Ellington i Rocky. 
- Mam nadzieję , że nie będziemy musieli na was czekać wiewióry. - Zaśmiał się mężczyzna. Jego słowa również rozbawiły dziewczyny. Przypomniała im się akcja-biwak z krwiożerczymi wiewiórkami w namiocie chłopaków. 

My girl <3: Cześć przystojniaczku! Jak tam w Warszawie? Dobrze się bawisz?
Rocky: Oj tak. Tutejsze laski są takie atrakcyjne... *-*
My girl <3: Chcesz wpierdol?! 
Rocky: Jesteś słodka, gdy się wpieniasz. Nie martw się z żadną taką laską nie flirtuje. 
My girl <3: No ja mam kurde nadzieję...
Rocky: Oj tam xD A wracając do Warszawy, to właśnie łazimy drugą godzinę i zwiedzamy. Byliśmy w Pałacu Kultury i w Zamku Królewskim. Wiesz co, też bym chciał mieć takie Łazienki.
My girl <3: Zajebiste są nie? Przyznaj się, że naprawdę myślałeś, że to są łazienki.
Rocky: Tak. Tak myślałem, ale już tak nie myślę. 
My girl <3: Gdzie tera idziecie?
Rocky: Do centrum handlowego. Złote Tarasy czy coś w tym stylu. Już widzę Rydel biegającą po sklepach, a za nią Ellingtona, który targa jej torby. HAHA xD
My girl <3:  O też bym poszła na zakupy i chyba zaraz to zrobię.
Rocky: Widzę, że bardzo się za mną stęskniłaś ;(
My girl <3: Tęsknię za tobą Misiu. Oj bardzo tęsknię <3
Rocky: Też za tobą tęsknię, ale zobaczymy się za dwa miesiące i będziemy szaleć na weselu mojej siostrzyczki.
My girl <3: Właśnie ślub! Jeszcze nie mam sukienki! Jezu...
Rocky: Masz jeszcze mnóstwo czasu babe. Nie stresuj się :*
My girl <3: Muszę chociaż zdecydować się co ubrać. Nie mam pomysłu.
Rocky: Powtórzę... masz jeszcze mnóstwo czasu :P
My girl <3: Dobra, a jak tam Magda i Riker?
Rocky: Usiądź lepiej.
My girl <3: OKI siedzę. To coś strasznego?
Rocky: Raczej zaskakującego. Dzisiaj jadą na spotkanie z rodzicami Magdy, którzy prosili o to już bardzo dawno.
My girl <3: Co?! Musisz mi koniecznie napisać jak to się potoczyło. Koniecznie!!
Rocky: Jasne, jasne. A teraz wybacz ojciec mnie woła. Zadzwonię do Ciebie na Skype i pogadamy :*
My girl <3: Będę czekała :*

- Riker, otwórz proszę drzwi. - Do pokoju basisty zapukała Stormie. Chłopak uchylił drzwi i kobieta weszła do środka. Ujrzała swojego syna w pięknym, czarnym garniturze. Poprawiał właśnie włosy przy lustrze. - Wyglądasz tak przystojnie. - Westchnęła kobieta i podeszła do niego, by poprawić mu marynarkę. - Limuzyna już czeka przed hotelem. Madzia jest już gotowa? 
- Nie wiem. Jest jeszcze w łazience. - Odpowiedział. W tym samym momencie wyszła Magda. Na jej wygląd Stormie aż westchnęła. Dziewczyna miała ubraną pudrową sukienkę oraz beżowe buty. Włosy miała delikatnie podkręcone.
- Najdroższa Madziu, wyglądasz prześlicznie, a brzuszka jeszcze nie widać. - Zaśmiała się kobieta.
- I dobrze, że jeszcze aż tak nie widać. Aczkolwiek gdy patrzę na siebie w samej bieliźnie to niestety ale jest już widoczny. - Jęknęła i wtuliła się w swojego narzeczonego.
- Gotowi? - Zapytała z uśmiechem Stormie. Oboje kiwnęli głowami i wyszli z pokoju, trzymając się za rękę. Szybko zapakowali się do limuzyny i zdali się na wiedzę kierowcy. Zatrzymali się po dwudziestu minutach przed włoską restauracją. Riker pomógł wyjść swojej narzeczonej i weszli do środka. Magda widząc cały wystrój aż cofnęła się o krok. Blondyn rozejrzał się po stolikach i zobaczył, że klienci to naprawdę bogaci ludzie. 
- Pomóc w czymś państwu? - Nagle do pary podeszła kelnerka. Magdą wymieniła się z nią spojrzeniami.
- Rezerwacja na nazwisko Wolff. - odpowiedziała.
- Ah tak. Proszę tędy. - Rzekła kobieta i poprowadziła ich do stolika na końcu restauracji, teoretycznie w osobnym pomieszczeniu. - Oto pański stolik.
- Dziękujemy. - Odpowiedział po polsku Riker, a kelnerka zostawiła ich samych. 
- Rodzice mówili, że będą o dziewiętnastej. Zostało jeszcze pięć minut. - Westchnęła Magda.
- Wiesz co mnie przeraża? - Dziewczyna zaprzeczyła. - To że jesteśmy tu sami z twoimi rodzicami. - Zaśmiał się.
- Oj Riker nie będzie tak źle. - Uśmiechnęła się Magda i nalała sobie wody do szklanki.
- Myślę, że nie. - Szepnął do siebie Riker i nagle do pomieszczenia weszli państwo Wolff. Riker uniósł się pomału z krzesła i wbił w nich surowe spojrzenie.
- Cześć mamo, tato. - Przywitała się niepewnie brunetka.
- Córeczko, jak dobrze ciebie w końcu widzieć. - Ucieszyła się kobieta. - Witaj Riker.
- Dzień dobry. - Odpowiedział ostro i mimo, że później jego przyszły teść wyciągnął ku niemu dłoń, nie uścisnął jej, tylko z powrotem usiadł na krześle.
- To dlaczego państwo aż tak naciskali na Magdę, abyśmy się spotkali właśnie teraz i właśnie tutaj? - Zapytał blondyn, wciąż z poważnym wyrazem twarzy. Nie cieszył się specjalnie z tego wspólnego posiłku.
- Chcieliśmy w końcu porozmawiać z naszą córką, która wyjechała do Stanów do swojego narzeczonego. - Burknął ojciec nastolatki.
- Przepraszam bardzo, niech pan z łaski swojej przypomni sobie, dlaczego to ona wyjechała do USA. Pańska reakcja była nie do przyjęcia... - Oburzył się basista.
- Uważaj na słowa młodzieńcze. - Zwróciła mu uwagę mama Magdy. - Nasza reakcja była...
- Typowa dla egoistów i popierdolonych osób. Przepraszam, ale taka jest prawda! - Uniósł się już wyraźnie. Położył rękę na stole, aby ją kontrolować.
- Riker! - krzyknęła Magda. 
- Co kurwa?! Taka jest ta pieprzona prawda! Zostawili ciebie, bo powiedziałaś im, że jesteś w ciąży! Co to za rodzice do cholery?! Jesteście pierdolonymi egoistami! Nie liczcie na to, że będziecie mogli mieć jakikolwiek kontakt z naszymi dziećmi!
- Nie możecie nam tego zabronić! - Krzyknęła matka. 
- Aha! Tutaj was mam! O to wam chodziło! Chcieliście się spotkać tylko po to, aby w przyszłości móc się spotykać z wnukami. Co? Sumienie dało wam o sobie znać? Chuj wam w dupę, bo ja wam na to nie pozwalam i myślę, że moja narzeczona jest tego samego zdania. Madzia? - Zwrócił się do brunetki, która starała się jakoś ułożyć to wszystko w spójną całość.
- Riker ma rację. Na dzień dzisiejszy nie chcę. Może w dalekiej przyszłości i nas ruszy sumienie i będziecie mogli się z nimi spotkać, ale teraz nie. - Powiedziała pewna siebie i wstała od stołu. Riker uczynił to samo co ona.
- Dziękujemy za spotkanie. - Burknął i uśmiechnął się sztucznie, po czym wyszedł ze swoją narzeczoną, pozostawiając jej rodziców w totalnym osłupieniu. 
- Ale im powiedziałeś. - Zaśmiała się Magda i wtuliła się w niego, gdy stali przed restauracją.
- Powiedziałem im prawdę i tyle. - Westchnął i objął ją jeszcze mocniej. - Dzwonimy do Rossa i idziemy na podwójną randkę, gdzieś do tańszej restauracji? - Zaproponował.
- Jestem za! - krzyknęła zadowolona i ucałowała chłopaka w policzek.

Okay... To witam wszystkich bardzo serdecznie w 2k16!! YAY! 
Rozdział 88 pisałam ponad dwa miesiące. Jak to możliwe ja się pytam? Gdybyście wiedzieli co to się działo. Mój ty Panie... Ale wiem teraz, że chłopak mi do szczęścia nie jest potrzebny. Przez te 2 miechy totalnie odsunęłam się od R5 i R5Family. Jedyne co robiłam to przeglądałam instagrama, snapa i fejsa. Jakoś głębiej nie ingerowałam, ale wczoraj obiłam się o dno emocjonalne... Chłopak z którym chodzę do klasy (i który mi się podobał) jeszcze tydzień temu powiedział mi, że nie chce i nie szuka dziewczyny, gdzie wczoraj napisał mi, że z taką jedną z chęcią by był. Super... Wcześniej niejednokrotnie mi mówił czy pisał, że nie szuka i nie chce... Także wczoraj sięgnęłam dna. Dzisiaj jest już lepiej i to tylko dzięki R5. Mówię poważnie. Słuchałam wczoraj przez 2h ich piosenek i spojrzałam na moje dwa kolaże, które są w moim pokoju i doszłam do wniosku, że mi ich bardzo brakuje i że brakuje mi mojego opowiadania, które zaniedbałam od momentu, gdy zaczęłam pisać dużo (bardzo dużo) z tym chłopakiem z mojej klasy. Teraz mam nadzieję, że będę miała czas na opowiadanie...
W nowym roku życzę wam szczęścia, spełnienia noworocznych postanowień, uśmiechu na twarzy i świetnych ocen w szkole, bo bez tego to ani rusz.
Jest jeszcze jedna sprawa, a mianowicie 16 grudnia 2015 minęła kolejna rocznica Baby I think I've lost my mind. To już 2 urodzinki!! <3 Dziękuję Wam za to, że wciąż ze mną jesteście i czytacie te moje wypociny. 
Dziękuję Wam za te liczne wyświetlenia, które na chwilę obecną wynoszą: 228 700. To jest kolosalna liczba. Naprawdę. 
Dziękuję za tak liczne komentarze. Jest ich dokładnie:  3 282. To też niezły wynik. Jestem Wam bardzo wdzięczna za to wszystko. 
Kocham Was. Nawet nie wiecie jak bardzo <3
Do napisania Misiaki!
~Wasza Julia 

15 komentarzy:

  1. Kocham.Rocky i Alexa najlepsi. Rikera reakcja świetna. Czekam na nexta
    Pozdrawiam Karolina

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział serio cieszę sie ze go napisałaś ... Pamiętaj R5FamilyFOREVER

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam ten ból kiedy chłopak który ci się podoba mówi że nic nie będzie miałam to samo i też R5 mi pomogło
    Czekam na next bo naprawdę super piszesz ❤❤❤💕❤❤❤💕❤

    OdpowiedzUsuń
  4. NARESZCIE!*.*
    Zarąbisty rozdział;)
    Najlepsza scenka w restauracji xD
    Czekam na kolejny cudowny rozdział ;)
    Mam nadzieję że będzie niedługo ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :D I uwielbiam te Twoje dziwne teksty (skąd ty je bierzesz!)
    Niech R5 i wena będzie z Tobą!
    Trzymaj się :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaa!!
    Miałam podobną sytuację i też się jakoś pozbierałam. No, no Riker jak się uniósł !! I Magda miała takie same zdanie. No tak jak oni się zachowali (chodzi mi o rodziców) to po prosi szczyt wszystkiego!! Ross i Emma jak zwykle uroczy *.*
    Kocham to opowiadanie i ja w tym roku również obchodzę drugi rok bloga o ile do trwam do 11 lipca :)
    Tobie Julii nawzajem szczęśliwego nowego roku i dobrych ocen :*
    No to chyba tyle :) Ogólnie rozcięła super oo i jeszcze Rocky i Alexi...Teksty Rocky ' ego wymiatają! ! Ell...R5 są boscy! Kapitan Mark Lynch moje koleżanki były na koncercie R5 w Pradze i mają zdjęcia z Markiem Lynchem. Oraz zdjęcia R5 z koncertu i filmy. Oczywiście wszystkie mi przesłały i jaram się nimi kiedy mi smutno :)
    Zawsze to powtarzam: ,,KIEDY CI SMUTNO I ŹLE WŁĄCZ R5 POCIESZY CIĘ!!" pomagają zawsze =^.^=
    Czekam na nexcik!
    Życzę wenki! (Serio pisałaś ten rozdział 2 miesiące? Wow ;)! Czekałam, czekałam i tu nagle wchodzę na listę swoich blogów i jest rozdział!!! :*)
    Pozdrawiam Nataly :-) :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej misia <3
    Jejku jak ja się cieszę że wreszcie wróciłaś!
    Doskonale cię rozumiem bo też miałam nieciekawe sytuację z chłopakiem. Mam nadzieję że u ciebie się wszystko ułoży. Jak widać on ns ciebie nie zasługuje. Szkoda tracić czas i nerwy.

    Rozdział wspaniały!
    Romma to życie. Jak ja ich uwielbiam! <33 Para idealna.
    Rikuś taki odpowiedzialny. Prawdziwy mężczyzna się z niego zrobił. Tak troszczy się o Madzie i dzieci aw.
    A jej rodzice.. szkoda gadać.
    Za to państwo Lynch są cudowni! Wspierają Madzie mimo że nie jest ich córką i są dla niej jak rodzice.
    Czekam na więcej Rydellington!

    I jeszcze życzę Ci dużo dużo szczęścia, zdrowia, miłości, uśmiechu na twarzy i spełnienia wszystkich marzeń w nowym roku! Mam nadzieję że jeszcze długo będziesz z nami na tym blogu.

    Do napisania :*
    ~~Lau

    OdpowiedzUsuń
  8. Wrócę hak przeczytam ;**
    Hak... xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boski <3

      Ach jak mnie rodzice Magdy wkur***ją!
      Jestem po stronie Rikera.
      Osobiście nie lubie aż tak bardzo R5, ale twoje opowiadanie o nich jest cudowne!

      Przepraszam za tak krótkiego koma, ale niestety nie mam pomysłu co jeszcze tutaj wcisnąć xD

      Czekam na nexta, pozdrawiam cie cieplutko, i życzę weny!

      ~Maie

      Usuń
  9. Cudowny rozdział:D W koncu rozdział!! Jej!! A chlopakiem sie nie przejmuj nie sa warci naszej uwagi. Szkoda tylko twoich nerwów, olej go. Polecam, bo nie jest Ciebie wart skoro tak pisze. Ale wracajac do tematu.Kocham twojego bloga!!!!! <3333333 Ej, ale serrio skad ty bierzesz te dziwne teksty? Np."Leżysz jak ta księżniczka, która nieco za bardzo zabalowała ze swoją żabą, która wcale nie była księciem." Hahaha xd Nie moge uwierzyc ze to juz koniec tego rozdzialu!! :'( Pisz szybko, bo juz nie moge sie doczekac nastepnego rozdziału... Czekam na next!!
    ~ Patrycja277 ~

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku, tak mega Ci współczuję. Chłopcy są bez sensu. Mam nadzieję, że sobie poradzisz z tym wszystkim. Ogólnie to przez cały ten czas sprawdzałam Twojego bloga, z nadzieją że po prostu przegapiłam informację o nowym rozdziale, ale tak nie było. Zaczęłam się zastanawiać czy wszystko jest ok, w końcu pod którymś rozdziałem już pisałaś, że u Ciebie nie najlepiej. Kiedy zobaczyłam post na fb miałam takie ,,WTF serio jestem śpiąca" ale okazało się, że naprawdę coś dodałaś. I to coś jest super.
    Riker i jego niewyparzony język xd Szczerze? Myślałam, że Magda się na niego obrazi i weźmie stronę swoich rodziców, nie wiem czemu.
    Rocky i Alexa <3 Ten wątek trzeba rozwinąć jeszcze bardziej haha xD
    Skacowany Ross, to seksowny Ross, tak.
    W ogóle jak myślę o ślubie Rydellington to tak ciężko mi to sobie wyobrazić...bo wiem, że ten ślub = koniec opowiadania, a Twoje jest pierwszym, w które się wciągnęłam.
    Notka potwierdza hipotezę, że R5 jest lekiem na wszystko.
    Ogólnie ten komentarz nie ma sensu, ale jestem śpiąca, przepraszam. :(
    Pozdrawiam i życzę weny, a przede wszystkim lepszego samopoczucia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże jak ja się stęskniłam za twoim opowiadaniem. Ale nareszcie jest upragniony rozdzialik. I to bardzo superowy. Powiem cie ze tez ostatnio miałam zawirowania z chłopakiem tylko u mnie to wyszło jeszcze gorzej ale już się pozbieralam. On nie był cb wart. Głowa do góry i pokaż temu frajerowi jaką fajną dziewczynę mógłby mieć. Hah najlepszego w nowym roku... miłości takiej prawdziwej życzę. Xd do następnego
    ~ Paula

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję ci za życzonka i nawzajem ;) Super rozdział jak zwykle ;) Czekam na nexta <3 A tym chłopakiem to się nie przejmuj bo na pewno znajdziesz sobie kiedyś innego i to 10 razy lepszego, a tamten to był skończonym dupkiem i tyle :/
    P.S. Podrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Cieszę się, że już jesteś :)
    Brakowało mi tego opowiadania
    Riker jaki agresywny haha
    Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału *.*
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli jesteś już tutaj, to znaczy że przebrnąłeś/aś przez moje wypociny. Napisz coś, by wyrazić swoją opinię. Będę bardzo wdzięczna 😘
~Julia