Wszystko
było już gotowe na przyjazd reszty Lynchów. Stormie, tak jak mówiła wcześniej,
pomogła Katniss z obiadem. Obie postanowiły, że zrobią grilla. Sebastian z
Markiem pojechali po węgiel i brukiew, a Emma jako jedyna nic nie robiła.
Siedziała bezczynnie na kanapie w salonie , ruszając delikatnie nogami. W końcu
doczekała się tego. Znów może chodzić. Teraz wszystko będzie tak jak dawniej.
-
Hejo! – wydarł się jak w Teletubisiach
Ell
-
No hej – zaśmiała się blondynka, wstając z kanapy i opierając się na kulach
-
Jak się czujesz? – spytał Rocky podchodząc do dziewczyny i przytulając ją na
powitanie
-
Ej Rocky, lepiej uważaj po zaraz tutaj może wtargnąć Ross i będzie wrzeszczał
„Tylko ja mam prawo ją przytulać!” – zaśmiał się Ellington
-
Tak masz racje. On zawsze przychodzi w najmniej odpowiednim momencie –
wywnioskował brunet, odsuwając się od Emmy dobre cztery kroki
-
Kochana, chodź proszę na słówko – rzekła Rydel i poszła z przyjaciółką do
kuchni
-
O co chodzi? – spytała siedemnastolatka
-
Co się zdarzyło po tym, jak wyszłaś od nas z Rossem? Co żeście robili? – Emma
usiadła na krześle przy stole – A więc, to grubsza sprawa, hę? – spytała
dosiadając się do przyjaciółki
-
Powiem tak w skrócie…pogodziliśmy się. Jesteśmy znów przyjaciółmi
-
No…tak na moje oko, to on nadal traktuje Cię jak swoją dziewczynę, a przecież
on ma już dziewczynę-Paulę, która podarowała mu samochód
-
Jak to dała mu samochód? Skąd wiesz?! – krzyknęła Emma, opierając ręce o stół
-
Wysłał mi dzisiaj sms’a, że przyjedzie później sam, bo jedzie zarejestrować
auto na siebie. Dopisał, że dostał go od Pauli „pod choinkę”. Widać, że ona na
serio traktuje ich związek… - ciągnęła Rydel
-
A ja całuję go przy najbliższej okazji i śpię z nim w jednym łóżku – załamała
się
-
Przecież dobrze wiesz, że to on Cię pocałował. Chwila…Co? – wrzasnęła i aż
wstała – Spaliście razem?!
- Nie drzyj się tak - wstała i zasłoniła dziewczynie usta ręką, ale ta ją szybko zdjęła - Ale do niczego nie doszło – broniła się – Po za tym, wszyscy byli w domu
-
I co z tego? – oburzyła się Rydel – Jakbyście robili to cicho, bez jęków i
stęków to…
-
Rydel Mary Lynch! Przestań! Nie mogłabym tego z nim zrobić, ze względu na
Paulę. Przecież ona go kocha…
-
A Ty kochasz go – Emma chciała już coś powiedzieć, ale dwudziestolatka była
szybsza – Nawet nie zaprzeczaj. Widzę jak na niego patrzysz, jak się do niego
odnosisz. To razi na kilometr.
-
No i co z tego? – załamała ręce, a Rydel usiadła z powrotem na krzesło
-
Co z tego?! Co z tego?! – spytała z sarkazmem – A to kurna z tego, że on Cię
też kocha! No ludzie! Dlaczego Wy jeszcze nie jesteście razem?!
-
Bo zawsze jak jesteśmy razem, coś albo ktoś to psuje. Pamiętasz? Pierwsze dni
naszej znajomości zepsuła Cassidy. Gdy w końcu Ross się z nią uporał, porwała
go…dla okupu! Gdy udało mu się wrócić i mogliśmy być znów szczęśliwi, wtargnęła
moja mama i wywiozła mnie tutaj – wskazała rękoma dookoła – I do tego zabroniła
mi się z nim widywać. Potem gdy jej przeszło i mi pozwoliła, doszło do wypadku
samochodowego. Kilka dni później Ross mnie zranił, całując jaką dziewczynę.
Zerwaliśmy i przyjechała Paula…I jest jak jest
-
Ale Wy jesteście sobie przeznaczeni do jasnej ciasnej – nie dawała za wygraną
Rydel
-
To nie ma znaczenia Delly! – mówiła już bliska płaczu – Nie chcę żeby Ross mnie
znów zranił. Ty nawet nie wiesz, jak to boli, bo Ell nigdy czegoś takiego nie
zrobił! – krzyknęła i wyszła z kuchni kuśtykając. Wpadła na kogoś. Uniosła
głowę i ujrzała Rossa…ze łzami w oczach.
-
Słyszałeś? – spytała, powstrzymując ledwo płacz
-
Ja nigdy nie chciałem Cię zranić – szepnął wycierając nos w rękaw bluzy –
Naprawdę nie chciałem
-
Wierzę Ci, że nie chciałeś…ale to robiłeś – powiedziała i ruszyła do swojego pokoju.
Trochę jej to zajęło, bo wejście po schodach z kulami, to nie lada wyzwanie
-
Ross, chodź na chwilę! – zawołała z kuchni Rydel
-
Idę! – krzyknął i udał się do siostry – Tak?
-
Czemu to zrobiłeś? – spytała z żalem wpatrując się w młodszego brata
-
O co ci chodzi? – Rydel tylko usiadła załamana na krześle – O pocałunek? –
dziewczyna kiwnęła głową, bo nie miała już siły nawet odpowiadać. Była zmęczona
już tym całym zachowaniem blondyna – Sam nie wiem – odparł i usiadł na krześle,
na którym jeszcze minutę temu siedziała Emma
-
Musisz dokonać wyboru, Ross – wywnioskowała po chwili ciszy. Chłopak zrobił
wielkie oczy
-
Jak? Na obydwu mi zależy! – krzyknął, a gula w jego gardle narastała
-
Zdecyduj, na której bardziej. Ross, całując Emmę ranisz Paulę, przypomnę
Ci-Twoją dziewczynę, a gdy całujesz Emi, to powodujesz, że ona się w Tobie
zakochuje i jak widzi Cię z Paulą, serce rozpada się jej na tysiąc małych
kawałeczków i…i wtedy ona cierpi. A słyszałam, że Ty nie chcesz jej ranić…
-
No bo taka jest prawda…
-
To dokonaj wyboru, a według mnie jest on oczywisty – uniosła brwi ku górze i
przyglądała się bratu
-
Nie do końca – wzdychał – To jest trudne
do wyjaśnienia
-
Chociaż spróbuj Ross – nalegała. Chciała żeby młodszy brat się przed nią
otworzył jak kiedyś. Wtedy nie mieli przed sobą tajemnic i wszystko sobie
mówili. A teraz?
-
Nie dam rady Delly, wybacz – wstał z krzesła i już chciał wychodzić, ale
siostra go powstrzymała
-
Ja miałam tak samo – szepnęła – Pamiętasz Nate’a?
-
Ten zasrany kretyn, co powiedział, że jesteś… - nie dokończył, bo wiedział, że
tym określeniem, Nate zranił jego siostrę
- Czyli pamiętasz - zachichotała cicho - A więc, przyjaźniłam się z nim grubo ponad osiem lat. Wszędzie chodziliśmy razem, ale parą nie byliśmy. Zależało nam na sobie bardzo, dopuki nie poznałam Ratliffa. Nate był zazdrosny o czas spędzany z Ellem, bo powinnam przeznaczyć go na niego. Postawił mi po kilku dniach ultimatum -Rydel widząc, że Ross nie za bardzo rozumie, poprawiła się - W sensie, że warunki. Miałam wybrać… albo go, albo Ellingtona. Długo nad tym myślałam. Oboje byli dla mnie bardzo ważni i nie chciałam z żadnym kończyć znajomości. W końcu Ell widząc moje smętne miny związane z decyzją, dał mi wolną rękę i powiedział żebym go nie wybierała tylko Nate'a ,bo znam go dłużej. To dało mi wiele do myślenia. Doszło do mnie, że gdyby Nate'owi serio na mnie zależało, to nie stawiałby warunków. W końcu zdecydowałam i udałam się do Nate'a, by powiedzieć mu, że wybieram Ellingtona. Domyślasz się jaka była jego reakcja? - Ross kiwnął na potwierdzenie głową - Zaczął mnie wyzywać od najgorszych. Ja się rozpłakałam i zrozumiałam, że te osiem lat przyjaźni poszło na marne. Oczywiscie Ell cieszył się z mojej decyzji, pocieszał mnie i dzięki temu staliśmy się sobie bliscy. I zobacz. Teraz jesteśmy zaręczeni
- Ale w moim przypadku, to żadna z dziewczyn nie jest zazdrosna i nie stawia mi automatu…
- Ultimatum - poprawiła go z uśmiechem
- Jak zwał tak zwał - machnął rękoma - Co ja mam zrobić. Pomóż siostrzyczko - lamentował Ross
- Myślę, że na wszystko, prędzej czy później odpowiedź sama się zjawi. Do tego czasu nie rozkochuj w sobie Emmy i nie rań Pauli. Dobrze Ci radzę - poklepała brata po ramieniu, a ten mocno ją przytulił
- Dziękuję. Jesteś najlepszą siostrą jaką można mieć - pocałował ją w czoło, bo była od niego niższa o dobre dziesięć centymetrów i mocno objął
- Nie ma za co, Rossy - uśmiechnęła się i oboje udali się na podwórko, gdzie wszyscy przygotowywali stół do obiadu.
-Dwie godziny później-
Obiad został przez wszystkich zjedzony. Nic nie zostało. Mark ze Stormie i Ryland'em musieli już pojechać, bo mieli coś jeszcze do załatwienia, związanego z powtórkami nagrań albumu, Katniss z Sebastianem poszli posprzątać w kuchni, a reszta została na tarasie. Rydel z Ellingtonem szeptali coś do siebie, co powodowało głośne "Awww" ze strony Rocky'iego. Ross przyglądał się z daleka Emmie, która pisała coś w swoim zeszycie, w którym było wszystko-teksty piosenek, zapisy nutowe oraz jej osobiste notatki. Gdy podniosła wzrok na chwilę, spojrzenia Rossa i jej się spotkały. Blondyn nieśmiało się do niej uśmiechnął, a ona odwzajemniła ten gest. Zamknęła zeszyt i wstała z krzesła, po czym już sprawniej i szybciej poszła o kulach do środka.
- Nad czym się tak zastanawiasz Rossy? - spytał wysokim głosikiem Rocky. Próbował naśladować Rydel
- Nad Paulą… Emmą - zamyślił się
- Wiesz co, powiem Ci teraz coś, co kiedyś powiedziała mi mama. Ekhem - odkrząknął i zaczął - Kiedy zakochasz się w drugiej dziewczynie i bedziesz się zastanawiał, którą wybrać - spojrzał się na brata i kontynuował - To wybierz tą drugą, bo gdybyś kochał tą pierwszą, nie zakochałbyś się w ten drugiej - Rocky zakończył swoją przemowę i usłyszał brawa
- Wow Rocky - wydusił z siebie Ross - Nie sądziłem, że kiedyś to powiem, ale dzięki za dobra radę
- Nie ma za co - rzekł dumny jak paw brunet - Pomogłem? - spytał z nadzieją i zrobił oczka szczeniaczka
- Myślę, że tak - odparł smutny, bo wiedział co ma teraz zrobić, ale nie dochodziło to zbutnio do niego. Musiał zapomnieć o Emmie raz na zawsze
- Ale o co chodzi? Nadal jesteś przybity - zapytał znów Rocky
- Takie życie, bro - rzekł i wstał - I tak dzięki. Dużo pomogłeś
- Jakby coś, to przychodź. Doktor Rocky zawsze pomoże - zaśmiał się i blondyn uczynił to samo
Wchodząc do salonu usłyszał piękną melodię graną na fortepianie na pierwszym piętrze. Wspiął się powoli i cicho po schodach i uchylił drzwi do pomieszczenia, z którego ta owa melodia dochodziła. Ujrzał Emmę. Grała tę melodię. Przyglądał jej sie jeszcze chwilę z daleka, ale potem postanowił podejśc do niej bliżej. Gdy był bliżej dziewczyny, jego wzrok zatrzymał się na jej palcach, które z gracją i delikatnością przesuwały się po klawiszach instrumentu. Zawsze podziwał jej umiejętność gry na fortepianie. Według niego, była wręcz urodzona do tego.
Przybliżył się do niej jeszcze bardziej i usiadł koło niej. Blondynka nawet na niego nie spojrzała. Miała zamknięte oczy. Wczuwała się w melodię, ale wiedziała, że Ross siedzi koło niej. Chłopak spojrzał sie na stojący na przeciwko nich otwarty zeszyt. Emma mocniej nacisnęła akord na klawiszach, aby pokazać blondynowi, który moment teraz gra. Chłopak od razu odnalazł go w zapisie i dołączył. Razem utworzyli coś cudownego i przyjemnego. Dziewczyna cały czas grała z zamkniętymi oczami, a chłopak przyglądał jej sie z zaciekawieniem. Podziwiał piękno jej twarzy. Długie rzęsy, zaróżowione policzki oraz wydajne, w kolorze dojrzałej truskawki usta, które całował kiedyś codziennie.
Nagle ich dłonie się zetknęły. Dziewczyna od razu uniosła powieki i spojrzała się na siedzącego obok niej blondyna.
Koniuszki jego palców delikatnie musnęły skórę jej policzka. Zrobił to instynktownie, nawet o tym nie myśląc. A przynajmniej to mówiły jego oczy. Piękne, brązowe oczy, pełne wszystkiego czego ona mogłaby pragnąć. Troski, tęsknoty, radości. Pełne miłości.
Widziała w nich swoje odbicie.
Widziała w nich wszystkie jego uczucia, o których już dawno bał się mówić.
Widziała w nich słowa, których przecież nigdy nie wypowiedział.
On natomiast wiedział już teraz wszystko. Rydel miała racje, odpowiedź sama się zjawi. Siedząc teraz z Emmą, zrozumiał jakim uczuciem ją darzy, co czuje gdy ona jest w pobliżu. Nawet nie wiadomo jakby się starał, nie będzie darzył takim samym uczuciem Pauli. Doszło do niego jaki był głupi. Pojawily, się nagle przed jego oczami wspomnienia, w których jest ona i Emma.
Ona szczęśliwa, uśmiechnięta, pełna życia
On zakochany w niej po uszy
Wiedział co na teraz zrobić, lecz rada od Rocky'iego temu zaprzeczała. W jego głowie rozbrzmiewała jej końcowa treść "Ponieważ, gdybyś kochał tą pierwszą, nie zakochałbyś sie w tej drugiej". Ale może on był tylko zauroczony Paulą? To podnosiło go na duchu. Przypomniał sobie dzisiejszą rozmowę z Rydel i jej dokonany wybór.
Spojrzał sie w oczy Emmie, które teraz były zielononiebieskie. Uniósł jej podbródek i będąc już milimetry od jej warg, szepnął:
- Dasz mi drugą szansę?
Witam moje kochane misiaki!
Przybywam do Was z nowy rozdziałem, niestety pisanym na telefonie. Mój laptop uległ niefortunnemu wypadkowi i jest teraz w naprawie. Także przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne, interpunkcyjne czy takie gdzie zamiast "ń" jest "n" oraz za ewentualne kropki między wyrazami. Taaa, gdy pisze na telefonie, nam tendencje do tego, że między wyrazy wskakują mi kropki xd Mam do Was takie pytanie "od czapy". Czy u Was też jest tak gorąco? Ja już powoli nie wyrabiam. Jest taki upał, że nic mi się nie chce. A tym bardziej nie chce mi się siedzieć w dusznym domu przed komputerem, który na dodatek grzeje. W takie gorące dni nic, ale to zupełnie nic mi się chce. Nie wiem, jak z Wami. Niektórzy właśnie dostają niezłego kopa jak jest tak gorąco. Ale ja do tych osób nie należę. Wczoraj już wróciłam do domu po dwóch albo i nawet trzech tygodniach… (a co tam, szczęśliwi czasu nie liczą xd) ze wsi od dziadków. Spędziłam przyjemnie czas między pieskami, kotkami, koniami, małymi kurczaczkami, gąskami i króliczkami. Wychodziłam rano, brałam w rękę kromkę chleba i przed siebie. Po łąkach, pastwiskach. Było naprawdę przyjemnie. Zdałam sobie ostatnio sprawę, że do szczęścia mi wiele nie potrzeba. I według mnie to dobrze ;) Dobra, nie będę Was więcej zanudzała. Tylko spytam się o jedną bardzo istotną rzecz. Czy Emma da drugą szansę Rossowi i znów będą razem? A i jeszcze jedno. Pod ostatnim rozdziałem padł taki komentarz od anonimka: "Upodobniasz się do Anabell (w dobrym znaczeniu) ". Naprawdę tak uważacie? Jest mi niezmiernie miło. Według mnie Anabell jest świetną pisarką i nie dorastam jej nawet do pięt (jeżeli nie kojarzycie Anabell to tu macie link do jej bloga, który jest aktualnie zakończony, ale warto jest go przeczytać my-dreams-will-be-my-future.blogspot.com. Moim marzeniem jest żeby mój blog zyskał tyle czytelników, co ten Anabell) Byłam w totalnym szoku, gdy przeczytałam ten komentarz. Dziękuję anonimku. I oczywiscie dziękuję Wam misiaki! Jesteście po prostu kochani. Nigdy nie sądziłam, że mój blog spodoba się aż tylu osobom. Ale sie rozpisałam tym razem. No ładnie, ładnie hahaha.
~Julia~