Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Sięgnęłam po niego ręką i spojrzałam na ekran. Widniałam na nim nazwa "Alex". Kątem oka zerknęłam na zegar, który wskazywał 8:30 ?! Czego ona chce ode mnie o tej godzinie ?
- Halo ? - rzekłam zaspanym głosem
- No hey, to ja. Musimy koniecznie porozmawiać. Jesteś w domu ?
- Nie - odpowiedziałam krótko
- To gdzie jesteś ? Bo w szpitalu na pewno nie bo dyrektorka nam powiedziała, że już wyszłaś
- To Wy wszyscy wiecie co się stało ? - spytałam zdziwiona. Zastanawiało mnie jedno...kto im powiedział
- Wiemy - zaśmiała się - To gdzie Cię znajdę ?
- Jestem u Rossa. Zaraz podam Ci adres - powiedziałam i sięgnęłam po pamiętnik, w którym był on zapisany - Los Angeles, 17500 Lablador Steet - podyktowałam jej
- No dobra, to będę za godzinkę
- Oki, to do zobaczenia
Odłożyłam telefon i położyłam się na łóżku. Nagle do pokoju wszedł Ross. Trzymał w rękach tacę z dwoma porcjami omletów na słodko ? Jaki on jest uroczy.
Usiadł ma łóżku, a tacę położył na szafkę nocną.
- Moja księżniczka się wyspała ? - spytał zakładając delikatnie kosmyk moich włosów za ucho. Cicho zachichotałam
- Tak, mój Ty książę - chłopak wyszczerzył swoje śnieżnobiałe ząbki i pocałował w policzek - Czekaj, czekaj, czekaj...Jest przed 9 rano, a Ty już ubrany, do tego zrobiłeś mi śniadanie do łóżka. Dobra Ross, czego chcesz ?
- Ja ? Od Ciebie ? Pfftt... - rzekł udając oburzonego i odwrócił głowę w przeciwną stronę - Dobra, potrzebuję Twojej pomocy - dodał po chwili
- Wiedziałam - zaśmiałam się - To w czym tkwi problem ? - zażartowałam
- Bo wiesz, już za dwa dni jest impreza urodzinowa dla chłopaków a ja jeszcze.nie mam dla nich prezentów. Doradzisz mi co mam kupić ?
- Ja ? Mam doradzać przy kupnie prezentu dla faceta ? I to jeszcze dla Twoich rodzonych braci ? - zdziwiła mnie jego prośba. No bo jakby nie patrzeć, to Ross zna Rikera i Rocky'iego ponad 17 lat i na dodatek wie o nich wszystko, a ja, dziewczyna, którą zna, tak licząc na oko to ponad 3 miesiące ma mu doradzić w kupnie prezentu ? - A co im dałeś na poprzednie urodziny ? - Chłopak uśmiechnął się głupkowato i odwrócił się, by unikać spotkania z moim wzrokiem
- Po prostu pięknie - zaśmiałam się
- Czekaj, raz dałem im po laurce - pochwalił się z dumą Ross
- Serio ? I sam je zrobiłeś ? - spytałam zdziwiona
- Znaczy...wbiłem to pierwszej lepszej podstawówki i poprosiłem, aby dzieci wykonały mi dwie laurki. Oczywiście byli to moi fani więc otrzymałem dwie laurki z dedykacją dla Rikera i Rocky'iego, a trzydzieści dla mnie...także ten
- Teraz to mnie załamałeś. Jak można wykorzystać małe, niewinne dzieci ?
- Niewinne powiadasz ? Chyba mega winne - Na te słowa wybuchnęłam śmiechem - Te bachory kazały mi tańczyć i śpiewać bite cztery godziny
- No i dobrze... - powiedziałam i sięgnęłam po omlety - Jeśli chcesz kupić komuś prezent to musisz wiedzieć, czym ten ktoś się interesuje
- To tak, Riker kocha tańczyć, śpiewać, grać na instrumentach...
- No i bum, masz już prezent. Kup mu gitarę
- No chyba prędzej kostkę do gitary - zaśmiał się - Nie będę wydawał na niego jednego ponad dwustu dolców, no proszę Cię
- Ross! - krzyknęłam - Skoro tak, to zrobisz im coś własnoręcznie
- Co ? - wrzasnął - Niby co ?
- Wiesz co to modelina ? - spytałam już lekko poddenerwowana
- Czekaj, ja to wiem...daj mi chwilkę
- To coś takiego jak plastelina
- A plastelina to... ?
- Boże Ross! Dobra, koniec tego całego quizu - wyrwałam kartkę w pamiętnika i zaczęłam wypisywać przedmioty, które musi kupić - Jedź do papierniczego i kup te wszystkie rzeczy, a ja potem pomogę Ci w robieniu kartek urodzinowych
- Serio ? - spytał patrząc na listę
- Tak - odpowiedziałam szybko i zepchnęłam go z łóżka, żeby wstał - Idź już
- No idę, idę - powiedział po czym wyszedł z pokoju. Prawie by wlazł w szafę, bo zagapił się w kartkę
W końcu w spokoju mogłam zjeść śniadanie, które było przepyszne. Nie sądziłam, że mój Ross umie tak dobrze gotować. Tym to mnie zaskoczył.
Gdy kończyłam jeść śniadanie do pokoju weszła Rydel. Trzymała w ręce notes i długopis. Usiadła na fotelu na przeciwko łóżka.
- To masz jakieś pomysły ? - spytała i nałożyła nogę na nogę
- Na prezenty czy na imprezę ?
- Prezenty już kupiłam...teraz trzeba wymyślić jakieś atrakcje. To jak ? Masz coś ?
- Myślałam o przyjęciu nad basenem
- Świetny pomysł. A jakie podamy jedzenie ?
- Może z grilla ?
- Dla mnie bomba. Rany, Ty to masz łeb - zaśmiała się
- Dzięki - obie wybuchnęłyśmy śmiechem - Kogo zapraszamy ?
- Wiesz co, od lat już nie robimy im hucznych imprez urodzinowych. W tym roku będziemy my i jeszcze Twój brat oraz jeśli Twoja mama będzie chciała przyjść, to także ona
- Aha, czyli będzie 12 osób
- A nie 11 ?
- Dwunasta osoba to tak jakby prezent-niespodzianka dla Rikera
- Chyba wiem kto. Na sto procent się ucieszy
- I to nawet bardzo
- Wiesz gdzie jest Ross ?
- Pojechał do papierniczego bo oczywiście nie wiedział co kupić braciom...
- I co im kupi ? Bo świecącym długopisie ? - zaśmiała się blondi
- To nie jest zły pomysł. Pomagam mu w zrobieniu dla nich po kartce urodzinowej. Wiem, ta zajefajna oryginalność
- Wiesz kiedy oni ostatnim razem dostali coś zrobionego własnoręcznie ?
- Domyślam się, że wtedy jak Ross dał im laurki zrobione przez dzieci z podstawówki
- Skąd wiedziałaś ? Mówił Ci ?
- Tak, powiedział mi dzisiaj
Chwilę jeszcze porozmawiałyśmy. Potem Rydel pomogła mi się ubrać, uczesać itd. Naprawdę się cieszę, że mam taką przyjaciółkę jak Delly. Nie wiem co bym bez niej zrobiła. Zawsze mogę się jej wyżalić, ona mnie pocieszy, wesprze. Ona też zawsze może na mnie liczyć.
Gdy byłam już ubrana i siedziałam w swoim pokoju z blondi i piłyśmy kawę, przyszła Alex. Rydel poszła zrobić i jej kawę. We trojkę siedziałyśmy na łóżku i dyskutowałyśmy o babskich sprawach, głównie to o chłopakach.
- Ale jak to ? - zdziwiłam się
- No tak to - powiedziała szatynka i wzięła łyk kawy
- Nie wierzę, że idziesz z nim na randkę. Ale jak ? Kiedy ? - cały czas nie mogłam w to uwierzyć
- Skończyłam już lekcje i stałam przy swojej szafce, gdy nagle podszedł do mnie Sterling. W ręce trzymał bukiet róż. Dał mi go i zaprosił na kolację we dwoje. To było urocze.
- Awwwww. Jakie to słodkie - powiedziałam i przytuliłam dziewczynę
- Aha Em słuchaj. Pani Knight pozwoliła nam zagrać tą piosenkę kiedy nam pasuje...znaczy kiedy Ty będziesz w stanie tą piosenkę wykonać
- W sumie to moglibyśmy tą piosenkę zagrać w poniedziałek. Co Ty na to ?
- Mi pasuje. Dobra, ja już muszę iść. We wtorek jest tekst z fizyki, a ja nic nie umiem.
- To do zobaczenia - powiedziałam równocześnie z Rydel i przytuliłam szatynkę, która po chwili wyszła. Zostałam z Rydel i chciałam z nią porozmawiać o Rossie, ale wtem do pokoju wszedł właśnie on.
- Oh, o wilku mowa - zaśmiałam się. Chłopak wyglądał na wymęczonego. Trzymał w rękach siatki, które potem rzucił na fotel, a sam rozłożył się na łóżku.
- To ja Was zostawię samych - zaśmiała się pod nosem Rydel i opuściła pokój. Zostałam sama z Rossem
- Wiesz ile czasu zajęło mi szukanie jakiejś zasranej bibuły prasowanej ? Nie było jej w żadnym papierniczym w LA i musiałem pojechać za miasto. Zadowolona ? - spytał z sarkazmem, a ja tylko się zaśmiałam
- Tak, bardzo zadowolona - chłopak założył ręce na klatce piersiowej i udał obrażonego. Spojrzałam się na niego i pocałowałam w policzek.
- Tylko w policzek ? - posmutniał - Mogę liczyć na całusa ? - spytał i nastawił swoje usta. Zaczął się przybliżać, a ja przysłoniłam jego usta ręką i go odwróciłam. Ten zrobił coś, czego nigdy bym się po nim nie spodziewała.
- Jak mogłeś mnie ugryźć Ross ? - powiedziałam zdziwiona i szybko zabrałam rękę, a blondyn wpił się w moje usta. Z każdą sekundą coraz bardziej wczuwałam się w pocałunek. Tak samo jak blondyn. Po 5 minutach nieustannego całowania się oderwaliśmy się od siebie.
- Wiesz, że masz bardzo słodkie usta ? - spytał, a ja wybuchnęłam śmiechem - No ale serio..słodkie jak malinki
- Hahaha, Ross jak Ty coś powiesz - chłopak spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem ale potem i tak zaczął się śmiać - To co, zaczynamy robić te kartki ?
- No dobrze, ale muszę Cię ostrzec. Nie jestem zbytnio uzdolniony plastycznie - zaśmiał się
- Ale ja tak. Dobra, podaj te reklamówki
Ross wysypał wszystko na łóżko. Chwyciłam dwie kartki techniczne. Na jednej narysowałam gitarę, a na drugiej bas. Miałam świetny pomysł na wykonanie obydwu kartek. Ross robił to co mu kazałam. Po dwóch godzinach obydwie kartki były gotowe. Jedna była w odcieniach zieleni i była ona dla Rocky'iego, a druga była taka sama, tylko że w kolorach niebieskich i była dla Rikera. Spojrzałam na obydwie kartki i sama chciałabym taką dostać na przykład od brata.
- Wow, Ty to masz talent Em - powiedział Ross, gdy trzymał w rękach kartki
- Dziękuję - rzekłam i czułam jak się rumienię. Blondyn chyba to zauważył, bo przybliżył się do mnie i pocałował w policzek.
- Co moja królewna chce na obiadek ?
- A co proponujesz ?
- Dzisiaj mam ochotę na domowe Taco
- Przez Ciebie też mam teraz ochotę - zaśmiałam się, a chłopak szeroko się do mnie uśmiechnął
- To chodź - podjechał wózkiem i posadził mnie na nim, po czym pojechał ze mną do kuchni, gdzie była Stormie i Rydel. Stały przy kuchence i szykowały obiad. Gdy tylko poczułam zapach Tacos'ów zrobiłam się głodna. Na szczęście kończyły już przygotowywanie i po 5 minutach wszyscy siedzieliśmy przy stole i zajadaliśmy się pysznym daniem.
* Dwa dni później*
- Ell, Twoim i Ryland'a zadaniem na dzisiaj będzie wywiezienie gdzieś Rikera i Rocky'iego, tak żebym ja, Emma i Ross mogli przygotować imprezę - rzekła Rydel
- Dobra, skumałem - zaśmiał się i wyszedł z kuchni
Zaraz słychać było śmiech Rikera i Rocky'iego a potem zamykające się drzwi. Wyszli. Teraz spokojnie mogliśmy przygotować imprezę. Na początek ogarnęliśmy ogród. Rozstawiliśmy krzesła, a Ross rozpalił grilla. Stormie i Mark przywieźli zakupy i z Rydel w końcu mogłam zacząć przyszykowywać kotlety na hamburgery. Stormie z Rossem zaczęli dekorować podwórko balonami w przeróżnych kolorach.
Po trzech godzinach skończyliśmy. Rydel wykonała telefon do Ellingtona, że mogą już wracać do domu. Po pół godzinie przyszła moja mama i Sebastian, a 15 minut po nich było słychać, że pod dom przyjechał samochód Ella. Pochowaliśmy się na podwórku i gdy tylko solenizanci otworzyli furtkę, wszyscy krzyknęliśmy "Niespodzianka!" Ich miny były bezcenne. Potem wszyscy zaczęliśmy się śmiać z tego jak zareagowali. Zaczęliśmy dawać im prezenty. Chłopacy dostali od Rydel po gitarze, od rodziców po kopercie z kasą, od Sebastiana i mojej mamy jakieś drobiazgi.
- Dziękujemy wszystkim za prezenty - powiedział Riker w imieniu swoim i brata
- Ej, jeszcze ja - krzyknął Ross i podszedł do braci - Nie jestem dobry w tej całej gadce, także powiem tylko Wszystkiego Najlepszego... A to dla Was - powiedział i dał braciom po kopercie, w której były kartki
- Dobra brat, przyznaj się, którą podstawówkę tym razem odwiedziłeś ? - spytał uśmiechnięty Rocky
- Sam zrobiłem...znaczy z pomocą Emmy - rzekł i odwrócił się w moją stronę. Posłałam im szeroki uśmiech, po czym podjechałam do Rikera
- Ja mam dla Ciebie jeszcze jeden prezent
- Wiesz, że nie musiałaś - powiedział i położył mi rękę na ramieniu
- Musiałam - zaśmiałam się - Wejdź prezencie! - krzyknęłam i z drzwi tarasowych wyszła brunetka mojego wzrostu. Riker otworzył szeroko oczy i podbiegł do dziewczyny.
- Magda, jak ja za Tobą tęskniłem - krzyknął, chwycił dziewczynę w pasie i obrócił wokół własnej osi
- Ja też za Tobą tęskniłam Riker - szepnęła, a blondyn wpił się w jej usta. Wszyscy zaczęliśmy bić brawa dla pary. Oderwali się od siebie i oboje się zarumienili.
- Hamburgery gotowe - krzyknął Mark i podał na stół talerze z jedzeniem. Po zjedzonym posiłku chłopacy poszli się przebrać w kąpielówki i gdy wrócili od razu wskoczyli do basenu. Ross zapomniał opłukać swoich włosów wodą i jego włosy zrobiły się zielone od chloru. Zaczęliśmy się śmiać, ale blondyn nic sobie z tego nie robił, tylko z dumą machał mokrymi włosami na prawo i lewo. Koło godziny 19:00 rozpaliliśmy ognisko i usiedliśmy wokół niego. Ross z Rockym grali na gitarach a reszta śpiewała. Riker cały czas obejmował Magdę. Uśmiech ani na sekundę nie schodził z jego twarzy.
- Dobra, my się będziemy zbierać - rzekła moja mama i wraz z Sebastianem wstała - Em, skarbie podasz mi torebkę - zwróciła się do mnie, gdyż akurat byłam przy stole, gdzie leżała jej torebka. Chwyciłam ją i przez przypadek wypadły z niej jakieś papiery. Podniosłam je i rozwinęłam. Były to moje wyniki badań. Przejrzałam je od góry do dołu. Przy ostatnim podpunkcie zaszkliły mi się oczy. Rzuciłam torebką w mamę.
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć!! - wywrzeszczałam prawie na całe Northridge
- A jak ja miałam Ci to powiedzieć ? Ledwo przeżyłaś to, że już nigdy nie będziesz chodziła i jeszcze miałam Ci to powiedzieć ?!
- Em, o co chodzi ? - spytał zaniepokojony Ross i podszedł do mnie. Wewnątrz mnie kłębiły się chyba wszystkie możliwe uczucia. Byłam jednocześnie wściekła, smutna, załamana...Myślałam, że wybuchnę i to zrobiłam
- Ross, moja matka ukrywała przede mną fakt, że byłam w ciąży! - krzyknęłam, a wszyscy zerwali się na równe nogi
- Jak to byłaś ?! - krzyknął Ross
- Bo już nie jestem! - znów się wydarłam - To przez ten wypadek - powiedziałam już o wiele ciszej i spokojniej i pojechałam jak najszybciej do pokoju. Zamknęłam się w nim i rzuciłam na łóżko. Nie wierzyłam, że to co się dzieje, dzieje się naprawdę.
Spodziewaliście się tego ? Powiem Wam, że nawet ja się czegoś takiego nie spodziewałam. Mówiłam sobie, że po tym wypadku już nic złego nie wydarzy się naszej kochanej parze, ale dzisiaj miałam wenę i wpadłam na takie wydarzenie.
Pozdrawiam ;**
~Julia
Jak się dowiedziałam, ze była w ciąży to krzyknęłam na cały dom. Zazwyczaj nie komentuję, ale jak mogę nie skomentować tak dobrego opowiadania! Dziewczyno mam nadzieję, ze nie rywalizujemy w kwestii opowiadań? Bo jeśli tak to chyba przegrywam ;) Czekam z niecierpliwością na następny i mam nadzieję, ze niedługo spotkam tu erotiko scenę! Pozdrawiam i życzę szybkiej weny bo ja chcę kolejny tu i teraz.
OdpowiedzUsuńSuper ,czekam na kolejny super rozdział :)
OdpowiedzUsuńNex, next i jeszcze raz next!!! <3
OdpowiedzUsuń*_* OMG. Super Rozdział ;3 zrobił na mnie wrażenie :) Nawet brak mi słów żeby to opisać ... Czekam na 2 sezon . Naprawdę super ! ! ! ! :)
OdpowiedzUsuńTy chyba żartujesz ?!
OdpowiedzUsuńPo tym, co tutaj przeżyłam- te emocje, ta akacja i ogółem mówiąc wszystko...- miałabym przestać czytać twojego bloga ???
Nigdy w życiu.
Jesteś moim uzależnieniem- przecież wiesz, że cię kocham <333
Czekam niecierpliwie na drugi sezon- na pewno będzie niesamowity, genialny i wyjątkowy...
i to nie jest przypuszczenie, bo ja po prostu to wiem...- no i chciałam dodać, że nie tylko ja, bo wszyscy cię tu strasznie kochamy i potrzebujemy.
Tylko ja jeszcze do tego wariuję na twoim punkcie :)
Powiem tylko tyle (mówiłam ci to już z tysiąc razy, ale i tak to powiem): Nigdy w życiu nie przestaniesz mnie zaskakiwać... NIGDY !!!
Ty to umiesz wprowadzić osty dramat... podziwiam <333
Szkoda mi Emmy... bardzo... ale bardziej szkoda mi siebie, bo ja zaraz też wybuchnę, jak się nie dowiem co będzie dalej...
Kocham, pozdrawiam- wstawiaj szybko następny rozdział !!!
Veronica
Super
OdpowiedzUsuń:o tak wygląda teraz moja mina. WoW! Na seriio! Wooow. Coś sądziłam, ze będzie w ciąży, ale że nie urodzi przez wypadek! Nigdy!
OdpowiedzUsuńO KURW!
OdpowiedzUsuńEm w ciąży? No tego to się nie spodziewałam!
Dobra nie ważne! Dawaj szybko nexta!
Julka jak mogłaś ?!! Jak mogłaś doprowadzić mnie do stanu płaczu ? ;( Nie myślałam że Em dziecko straci.... To takie przykre :CC No ale dobra pisz dalej ;*
OdpowiedzUsuńOoo matko, tego to ja się w ogóle nie spodziewałam i nie sądze, że ktokolwiek mółby się tego spodziewać... Najbardziej mi przykro z tego powodu, że Em jednak nie będzie miała dziecka.... A fajnie by było ;3 Ross jako tata <3
OdpowiedzUsuńhttp://the-most-beautiful-stories-r5.blogspot.com/
Aaaaa ! Kolejny boski rozdział. Po prostu AMAZING. *.* Kurde, ale Em w ciąży ?! Nie mogę uwierzyć, że matka jej nie powiedziała. Wyobrażam sobie, co ona musiała przeżywać. Tak mi jej szkoda.. Ale ciekawe jak to by było, jak Ross by został tatusiem. xd Rossiak tatą. *.* Rozdział świetny. Z niecierpliwością czekam na next. :***
OdpowiedzUsuńKocham i pozdrawiam. <3 <3 <3
Becia
Rozdział boski, niesamowity, fantastyczny, zaskakujący, cudowny..
OdpowiedzUsuńBrak słów normalnie! Uzależniłam się od twojego bloga! Jest fantastyczny! Uwielbiam go! Nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;* <33 - k.w
Jaki cudny ;ooo Dawaj next szybko, szybko bo umrę <3
OdpowiedzUsuńOjejeku dawaj szybko nex sezon bo na zawał zejde!
OdpowiedzUsuńJejki dawaj next sezon bo ja tu na zawał schodze! :)
OdpowiedzUsuńOuuuuu nie fajnie wyszło z tą ciążą :( Matka jej nie powiedziała.... dziwne :/ Rozdział jak zawsze zajebisty... Nie mogę się doczekać następnego sezonu :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko <3