niedziela, 11 października 2015

Rozdział 85

- Ross, skup się do jasnej cholery! - wydarł się Riker, kiedy osiemnastolatek po raz setny pomylił akordy, grając na gitarze. Wyglądał na naprawdę zmęczonego i zdezorientowanego. Tak też się czuł. Zbliżała się godzina dziesiąta wieczorem, a on nadal nie zmrużył oka od piątej rano, tylko siedział w pokoju z braćmi i Ellem, którzy chcieli przećwiczyć jeszcze jedną piosenkę. Rydel poszła do swojego pokoju niecałe pięć minut wcześniej, a oni nadal siedzieli.
- Nie drzyj się tak na mnie! Staram się! - krzyknął zdenerwowany, poprawiając pas od gitary na swoim ramieniu. Oczy same mu się zamykały, nawet gdy stał. Miał wrażenie, że w każdej chwili może po prostu usnąć.
- Nie widać, żebyś się starał! Człowieku, ćwiczymy ten utwór już któryś raz, a ty dalej się mylisz! - starszy gotował się ze złości. - We wtorek już wylatujemy do Europy. Mamy mało czasu, a wszystko musi być dopięte na ostatni guzik.
- Jakbyś nie zauważył, na początku szło mi dobrze! Jestem zmęczony i śpiący, dlatego mi nie wychodzi! Poza tym, co ty jest taki spięty? To tylko koncert. Nie raz myliliśmy się podczas występów, zapominaliśmy tekst, czy któryś z nas wyglebał się na kablach. Nic strasznego się wtedy nie działo. Weź wyluzuj i kończmy to. Mam dość. - powiedział wkurzony i odłożył instrument na stojak. Spojrzał na Rocky'ego i Ella. - Zostajecie?
- Nie, ja też mam dosyć. - jęknął gitarzysta i dotknął ramienia Rikera. - Stary, wyluzuj. Wszystko jest przygotowane. Teraz musimy odpocząć i będzie jeszcze lepiej. - Posłał mu szeroki uśmiech. - Tobie też przyda się sen. Dobranoc. - Objął brata i odstawił gitarę. Wychodząc, przybił piątkę z Ellem i wraz z młodszym blondynem opuścił pomieszczenie. Zobaczyli, że w salonie siedzi ich ojciec i przegląda jakieś papiery. Przysiedli się do niego.
- Gotowi? - zapytał Mark, zdejmując okulary z nosa. 
- Chyba tak. - odpowiedział Ross i przyjrzał się dokumentom, które znajdowały się na stoliku. - Co jeszcze robisz? Nie chcesz iść spać? 
- Drukuję nasze bilety lotnicze i sprawdzam wszystkie rezerwacje. - rzekł mężczyzna. - To samo powinienem was zapytać. - Zaśmiał się.
- Już idziemy spać. Skończyliśmy właśnie próbę i chcieliśmy iść na górę. - odezwał się Rocky, ziewając. Wstał z kanapy i przeciągnął się. - Młody, idziesz? - zwrócił się do Rossa, któremu oczy same się zamykały.
- Mhm. - mruknął półprzytomnie i ruszył w stronę schodów. 
- Tylko się nie wywal, ciamajdo! - krzyknął na brata, gdy ten nieudolnie stąpał po schodkach. 
- Tak, tak Rocky... - Pokiwał głową i zniknął za drzwiami od swojego pokoju. Brunet idąc do siebie, zajrzał jak tam Rydel. Gdy zapukał i usłyszał ciche "proszę", wszedł niepewnie do środka. W pokoju paliła się tylko lampka na szafce nocnej, także na pierwszy rzut oka nie było za wiele widać. Dopiero po chwili dojrzał sylwetkę swojej siostry, która siedziała na łóżku z Emmą.
- Nie śpicie? - Podszedł do dziewczyn i zobaczył, że nastolatka była wtulona w Rydel, a ta ją mocno obejmowała i delikatnie bujała na boki.  Przysiadł się do nich i dotknął pleców dziewczyny. - Co się stało? - zapytał. Podniosła na niego wzrok, ale nic nie powiedziała. 
- Rocky, zostaw nas same. Musimy pogadać, jak dziewczyna z dziewczyną. - powiedziała Rydel. Chłopak kiwnął głową i skierował się do wyjścia.
- Dobranoc księżniczki. - Odwrócił się do nich i posłał szeroki uśmiech. Rydel kiwnęła do niego głową. Zamknął za sobą drzwi i Emma w tym momencie odsunęła się od przyjaciółki.
- Co ja mam zrobić? - zapytała załamana. Dwudziestolatka westchnęła i złożyła nogi po turecku.
- Lecisz z nami i tyle. Ross będzie miał więcej czasu dla ciebie, zobaczysz. Teraz jest rozdarty między pracą nad serialem a zespołem.  Podczas trasy skupi się tylko na koncertach, które odbędą się wieczorami. W ciągu dnia będzie cały twój. Mógłby pomagać ci w nauce i na przykład spyta cię z materiału, który będziesz musiała umieć. Nie musisz się zamartwiać tym, że nie spędzicie czasu razem, bo do tego nie dojdzie. Nie wiesz nawet, jak on się cieszy, że rodzice wyrazili zgodę, abyś leciała z nami. Musisz po prostu przeczekać te cztery dni. Od wtorku będzie już inaczej. - powiedziała z uśmiechem na ustach. Wiedziała, że związek jej brata i przyjaciółki będzie wyglądał zupełnie inaczej niż w ostatnich dniach. Przytuliła blondynkę do siebie.
- Jesteś pew...
- Tak, jestem pewna, skarbie. - odpowiedziała, gdzie Emma nawet nie dokończyła swojego pytania. - Przestań się martwić. Będzie dobrze! - krzyknęła i szturchnęła nastolatkę w ramię. W tym momencie do pokoju wszedł Ross ubrany tylko w granatowe bokserki i zapalił główne światło.
- Tutaj jesteś! - krzyknął, podchodząc do łóżka. - Dlaczego jeszcze nie śpisz? Coś się stało? - Usiadł koło dziewczyn. Spojrzał na swoją dziewczynę, a potem na siostrę. - O co chodzi? - zwrócił się do starszej blondynki. Po głowie Emmy chodziły słowa Delly "Musisz po prostu przeczekać te cztery dni. Od wtorku będzie już inaczej."
- Wszystko jest okey, Ross. - odezwała się siedemnastolatka i przesunęła się na brzeg łóżka, aby wstać. - Musiałyśmy porozmawiać i tyle. - Uśmiechnęła się do niego i przytuliła przyjaciółkę, szepcząc "Dobranoc". Nagle drzwi od pokoju się szerzej się otworzyły i stanął w nich Ellington. 
- Dobry wieczór. Witaj Ross, fajne gacie. - powiedział na wejściu i zaczął iść w kierunku Rydel. Nachylił się do niej i pocałował w czoło. - Już jadę do domu. Widzimy się jutro, tak Słońce? 
- Mhmm. - mruknęła, wtulając się w bruneta. - Nie chcesz zostać na noc? - zapytała po chwili. 
- Nie mogę. Muszę jutro rano ogarnąć sprawy w domu i zacząć prać ubrania na trasę. - Zaśmiał się, ponownie całując swoją narzeczoną w czoło. 
- Jezu, jak ja kocham Rydellington! - pisnęła podekscytowana Emma. - Myślę, że chyba bardziej niż ciebie. - powiedziała do Rossa i zacisnęła usta, by powstrzymać śmiech. 
- Co?! - krzyknął blondyn i odwrócił się do dziewczyny. Wyglądał na zdziwionego i złego jednocześnie.
- Żartowałam, głupku! - krzyknęła i minęła go, by wyjść z pokoju. - Dobranoc Delly. Dobranoc Ell! 
- Dobranoc! - odkrzyknęli we dwoje. 
Dziewczyna zamknęła za sobą drzwi i zderzyła się z Rossem, a tak właściwie z jego nagą klatką piersiową po gwałtownym odwróceniu się. Uniosła na niego wzrok. Patrzył się na nią swoimi czekoladowymi oczami, przez które Emma rozpływała się. Miała wrażenie, że ma nogi z waty i nie ma szans, by się poruszyła. Chłopak chwycił ją nagle w talii i przycisnął swoje usta do warg nastolatki. Wepchnął zaraz swój język, a pocałunki zaczynały być coraz bardziej chaotyczne. Jego dłonie powoli zniżały się, by po chwili chwycić za jej tyłek.
- Przepraszam, że nic nie wyszło z naszą przejażdżką, ale musieliśmy przedłużyć próbę. - szepnął jej do ucha.
- Nic się nie stało. - Pocałowała go w policzek, ale blondyn nie pozwolił jej na takie mizianie. Klepnął ją mocno po pośladkach.
- Ross! - krzyknęła. Nie wyglądała jednak na oburzoną wręcz przeciwnie, uśmiechała się.
- Mówiłem ci, że dzisiaj będziesz głośno krzyczała moje imię. - wyszeptał i gwałtownie podniósł dziewczynę, po czym zaniósł do swojego pokoju. Bez owijania w bawełnę rzucił nastolatkę na łóżko i wszedł nad nią. Nabuzowane hormony przejęły nad nim kontrolę i Emma to zauważyła. Nachalnie całował jej usta, potem szyję i dekolt.
- Zdejmij koszulkę. - szepnął. Dziewczyna zdziwiła się, bo to zwykle on ją rozbierał. Wykonała jednak jego polecenie. 
- Nie byłeś zmęczony? - zapytała, a Ross zaczął się śmiać.
- Byłem, ale teraz już jestem pobudzony. - odpowiedział, rozpinając guzik od spodni nastolatki. Chwycił za nogawki i szybko ściągnął materiał z jej nóg, rzucając na podłogę.
- Ja bym powiedziała, że napalony. - Zachichotała i zarzuciła ręce za szyję chłopaka. Ten tylko prychnął i podciągnął bluzkę. Dziewczyna napinała mięśnie, gdy czuła usta osiemnastolatka na swoim brzuchu. 
- Kocham cię. - wyszeptał nagle, spoglądając w jej oczy. Nachylił się do niej i połączył ich usta w delikatnym pocałunku. - Kocham cię jak wariat i bardzo chcę się z tobą kochać...
- Ale? - zdziwiła się dziewczyna. Ross spojrzał na nią z zażenowaniem. 
- Nie wiem, czy to aby na pewno jest dobry pomysł. Jutro muszę wcześnie wstać, do tego w domu jest cała rodzina. Kurde. - Podrapał się po karku, a Emma zachichotała cicho. Była zaskoczona reakcją swojego chłopaka, zwłaszcza że jeszcze przed chwilą z impetem zdarł z niej spodnie i był nieźle nakręcony. 
- Nie rozumiem ciebie. - Powiedziała dziewczyna. On spojrzał na nią wyczekująco. - Najpierw zachowujesz się tak, jakbyś naoglądał się pornosów i musiał się jak najszybciej gdzieś spuścić, a teraz? Masz jakieś wątpliwości?! - Oburzyła się. 
- Ktoś tutaj się podniecił. - Zaśpiewał pod nosem z wielkim, dumnym uśmieszkiem na twarzy.
- Słuchaj, całujesz mnie po szyi i brzuchu, schodząc coraz niżej. Jak mam się nie podniecać, przepraszam bardzo?! - Krzyknęła zła i schyliła się po swoją bluzkę, którą musiała zdjąć zgodnie z poleceniem osiemnastolatka.
- Ej no! Przepraszam! - Uniósł się, gdy dziewczyna wstała z łóżka. - Słyszysz? Przepraszam! - Zerwał się na nogi i zagrodził drogę nastolatce. Gdy zobaczył jej wyraz twarzy, założył z dezaprobatą ręce.
- Powtórzę to jeszcze raz. Jesteś głupi i łatwo cię wkręcić. - Zaśmiała się, wymijając go i kierując się do łazienki.
- Ty znowu... Aa! - krzyknął i w ramach odpowiedzi usłyszał śmiech Emmy. Pokręcił głową na boki i rzucił się na łóżko. 

*Dwa dni później*
Magda przebudziła się i przewróciła na drugi bok. Chciała przytulić się do Rikera, ale zdała sobie sprawę, że nie ma go koło niej. Rozejrzała się po pokoju, który również był pusty i ciemny. Promienie słońca ledwo przedzierały się przez dziurki w żaluzji antywłamaniowej, a przez uchylone okno docierało trochę świeżego powietrza z dworu. Dziwnie chłodnego powietrza. 
Brunetka odrzuciła kołdrę i wzięła swoje ubrania z krzesła przy biurku, gdzie trzymała ciuchy noszone, ale jeszcze do ubrania. No bo gdzie takie trzymać? W szafie są poukładane czyste, a w koszu na pranie wrzucone brudne. Krzesło przy biurku to idealne miejsce. Leginsy, dłuższa tunika i włosy związane w luźny kok to stylizacja idealna na sobotę, kiedy trzeba jechać na egzamin. Nawet nie wchodziła do łazienki, by się ubrać. Wrzuciła wszystko szybko na siebie i wyszła z pokoju, otworzywszy wcześniej żaluzje i okno. Na dole w salonie ku swojemu zdziwieniu nie spotkała nikogo. Spojrzała na zegarek: ósma dwadzieścia trzy. Skierowała się do kuchni, skąd dobiegały jakieś szmery. Uchyliła drzwi i zobaczyła Rocky'ego i Rikera przy kuchence. Nucili piosenkę AC/DC - highway to hell, śpiewając do chochli jak do mikrofonu i wyginając się.
- Cześć chłopaki! - powitała ich entuzjastycznie dziewczyna. Oboje energicznie odwrócili się w jej stronę i zamarli. 
- Jak długo tu stoisz? - zapytał Rocky z oczami wielkimi jak guziki.
- Na tyle długo by zobaczyć, jak robicie z siebie totalnych idiotów. - odpowiedziała z uśmiechem i podeszła do Rikera, by go pocałować. Ten objął ją mocno w talii i podał jej po chwili kubek ze świeżą kawą.
- Wyspana? - spytał, opierając się o blat. Brunetka wzięła łyk i usiała przy wysepce kuchennej. 
- Nie do końca. Wczoraj siedziałam na późna nad książkami... - jęknęła, a Rocky podszedł do niej i pogłaskał ją po głowie. Spojrzała na niego zaskoczona. Riker również.
- Dasz radę, Wolf. Wierzę w ciebie. - Rocky posłał jej uśmiech i wrócił do smażenia bekonu na śniadanie.  
- Okey... To było co najmniej dziwne. - odparła zmieszana, przyglądając się odwróconemu brunetowi. Z tej strony to go jeszcze nie znała, a gdyby nie patrzeć trochę czasu już razem spędzili i zdążyli dowiedzieć się o sobie dużo dziwnych i zaskakujących rzeczy.
- Czasami ma takie przebłyski. - powiedział ze śmiechem Riker. - Na którą masz te dzisiejsze egzaminy?
- Na jedenastą, ale muszę być piętnaście minut wcześniej. - odpowiedziała z niechęcią. Blondyn spojrzał na zegarek. - Nie musisz mnie zawozić. Pojadę z Emmą autobusem. 
- Chyba żartujesz! - oburzył się. - Chcę cię tam zawieść i na dodatek jeszcze odwieść z powrotem do domu. - dodał. Brunetka przewróciła oczami. - No co? - zapytał zdziwiony.
- Nic, nic. - zachichotała.
- Podano do stołu! - krzyknął Rocky, stawiając na blacie talerz ze smażonym bekonem i jajkiem sadzonym. 
- Wow Rocky. Postarałeś się. - rzekł blondyn, obracając talerz z jedzeniem. - Nawet nie jest spalone. - Brunet wypiął dumnie pierś do przodu i spojrzał na brata wzrokiem, mówiącym "Widzisz? Jestem geniuszem!"
- Co tak pachnie?! - krzyknął Mark, wchodząc z hukiem do kuchni. - Zapach jest w całym domu. - dodał i nachylił się nad talerzem. - Czyja to robota? - Rozejrzał się po wszystkich.
- Tato, nie uwierzysz, ale to Rocky. - odpowiedział Riker, wskazując na bruneta, który tańczył swój taniec szczęścia ze ścierką w ręce. Magda zakryła twarz dłonią z załamania. Niby to co się działo u nich było na porządku dziennym, ale ona jeszcze nie przyzwyczaiła się do tego. 
- Kochanie, podczas trasy będzie jeszcze fajniej! - Riker klepnął ją po plecach, a ona uniosła na niego wzrok. Swój przepełniony załamaniem wzrok. 
- Błagam nie... - szepnęła.
- Oj tak! - krzyknął podekscytowany. - A teraz wyobraź sobie naszą trasę koncertową od kwietnia, gdzie będziemy jeździć po Stanach. Jeden autokar, jedna łazienka, dziesięć osób, w tym cztery dziewczyny i sześciu chłopaków oraz fasolowa na obiad zjedzona w jakieś knajpce zjazdowej. - Rocky na wyobrażenia swojego brata głośno się zaśmiał. 
- Naprawdę tak jest? - zapytała, spoglądając na Marka. 
- Niestety tak. - odpowiedział mężczyzna. - Przyzwyczaisz się do tych ekstremalnych warunków.
- Ej, ej, ej! - Do trójki rozmawiających podbiegł Rocky i nachylił się do nich. - Nie mówmy Emmie, jak wygląda u nas życie w trasie. Będzie z niej niezły ubaw. - Zachichotał szyderczo.
- Jesteś okropny! - Magda próbowała być na niego obrażona, ale tak naprawdę ten pomysł jej się spodobał. Riker spojrzał na swoją dziewczynę i mocno ją objął. Cieszył się, że dziewczyny nie zostają w LA, tylko lecą z nimi do Europy na pierwszą cześć LOUDERtour.

- Co zaznaczyłaś w pytaniu piątym? - zapytała Emma, gdy siedziały na ławce w parku obok szkoły, w której pisały egzaminy. Zajęło im to niecałą godzinę. Piszących też nie było za wielu, także nie można było ściągać. Nauczyciel, który ich pilnował zamiast wyluzować i odpalić laptopa, to siedział i gapił się na wszystkich, niczym monitoring. Emma raz podniosła wzrok i spotkała spojrzenie tego gościa. Po tym już więcej nie rozglądała się. 
- A co to było piąte? - Magda spojrzała na przyjaciółkę i wzięła łyk swojego frappuccino, które kupiła w Starbucksie po drugiej stronie ulicy. 
- Nie pamiętam co dokładnie, ale tylko z tym miałam problem. - jęknęła załamana, zapinając zamek od skórzanej kurtki, którą pożyczyła od Rossa. - Gdzie oni są? Mówili, że przyjadą piętnaście po, a jest już po w pół do pierwszej. Zimno mi. 
- To Ellington i Rocky. Oni zawsze coś pomieszają. - odparła Magda i w tym momencie zawibrował jej telefon. Wyciągnęła go i spojrzała na wyświetlacz. - O wilku mowa. Rat dzwoni. - Zaśmiała się. - Co się stało? Gdzie jesteście?
- Umm... Mamy mały problem. 
- Mały, czyli jaki?
- Mieliśmy wypadek...
- Że co proszę?! - krzyknęła. - Co? Jak?!
- Nie wyhamowałem na zakręcie i moje autko znalazło się na lawecie. Nie możemy po was pojechać, bo sami musimy jakoś dotrzeć do domu. Macie kasę na taxi?
- Miałabym kasę, gdyby ktoś nie pośpieszał mnie. - Spojrzała z pogardą na blondynkę, która przyczepiła się do jej frappucino. - Nic nie da się zrobić?
- Nope. - jęknął.
- A Riker gdzie jest? - zapytała z nadzieją.
- Chyba w domu, ale nie jestem pewien. Zadzwoń do niego i przy okazji, jak będziecie jechać, zabierzcie też nas. 
- Chyba śnisz, jełopie. - Zaśmiała się.
- Proszę, proszę, proszę, proszę, proooooooszę... - zaczął jęczeć do słuchawki.
- Oj no, dobrze. Oddzwonię później. Pa.
- Nara.
- Co tym razem zrobili? - zapytała Emma, sięgając do swojej torebki, po telefon. Magda głośno westchnęła.
- Ell po prostu nie umie skręcać i teraz nie mają samochodu. Zadzwonię do Rikera, może on po nas przyjedzie. - Wykręciła numer i już po dwóch sygnałach usłyszała głos swojego chłopaka.
- Kochanie, nie mogę teraz rozmawiać. Jestem na planie Rossa z ojcem. Zadzwonię później, okey? 
- A, no dobrze. - szepnęła i skinęła głową do przyjaciółki. - W takim razie nie przeszkadzam. 
- Potem powiesz mi, jak ci poszło na teście. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - odpowiedziała i rozłączyła się. Spojrzała na blondynkę. - Musimy iść pieszo do domu, albo w jakiś sposób zdobyć kasę na taxi...
- Wybieram opcję numer jeden. - odparła siedemnastolatka i wstała z ławki. Wyszły z parku i kierowały się pod najbliższy przystanek autobusowy, gdzie znajdowała się mapa osiedla. Żadna z nich nie wiedziała, którędy dokładnie do domu. 
- Dobra. Musimy iść prosto i skręcić w trzecią ulicę w prawo, potem w drugą w lewo i jesteśmy.
- Weź może zrób zdjęcie, co? - zaproponowała Emma. Brunetka pokiwała głową i wyciągnęła komórkę z torebki. 
- Podwieźć was? - Do uszu dziewczyn doszedł znajomy głos. Odwróciły się równocześnie i dosłownie zamarły. Za kierownicą ciemnego Audi siedział Gavin. Uśmiechał się do nich, podpierając się ręką. - To co? - Wcisnął klakson.
- W sumie lepsze to, niż iść pieszo. - powiedziała szeptem Magda. Emma spojrzała się na nią z niedowierzaniem. Jeszcze trzy tygodnie temu mówiła, żeby Gavina wymazać z pamięci i nie spotykać się z nim, a teraz jest chętna, aby wsiadać do jego samochodu. 
- Dziwię się, że to mówię, ale masz rację. - przytaknęła i podeszła do przednich drzwiczek pasażera. Gavin nachylił się i otworzył je. - Dziękuję. - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem.
- Ależ proszę bardzo. - odparł. - Cześć Magda. - Zwrócił się do brunetki, która wsiadała na tylne siedzenie. 
- Witaj, Gavin. - powitała go z nutką irytacji w głosie. - Znów się widzimy. - warknęła.
- Też się cieszę, że cię widzę. - Zaśmiał się i poprawił przednie lusterko. - Do Lynchów? - zapytał, odwracając się do Emmy.
- Nie, do chatki gumisiów, bo musimy pozbierać jabłka dla Roszpunki. - rzekła zgryźliwie Magda. Gavin spojrzał na nią przez lusterko i potrząsnął głową, marszcząc brwi.
- Chyba bajki ci się pomyliły - Zaśmiał się. - i to chyba nieładnie jest mówić o swojej rodzinie, jak o bandzie grubych, popieprzonych misiów, zbierających dziwne jagody. - Emma na słowa Gavina wybuchła śmiechem, za co dostała po głowie od Magdy.
- Możemy już jechać? - fuknęła zła brunetka. Jej nienawiść do Gavina można było wyczuć na kilometr, a kiedy siedziała zaledwie pół metra od niego, raziła po prostu po oczach.
- Do chatki gumisiów na jabłka dla Roszpunki! - krzyknął roześmiany i ruszył spod przystanku autobusowego.
~*~
Pewnie zabijecie mnie za to, że w tym rozdziale pojawił się nasz przystojny Gavin (Boże, Dylan O'Brien to niezłe ciasteczko *-*). Przecież nie byłabym sobą, gdybym pisała same "sielankowe" posty. Miłość, zgoda, tęcza, jednorożce i tak dalej. Czasami musi być jakiś zgrzyt, by akcja się dalej kręciła ;) Aczkolwiek nie wiem jeszcze co zrobię dalej z wątkiem Gavina. Muszę coś wymyślić. Coś czuję, że będzie ciekawie :* 
A jak tam u Was? Jak mija rok szkolny? Czy tylko mi ten czas tak zajebiście szybko płynie? to już będzie zaraz połowa października, a wydawałoby się, że rok szkolny się dopiero zaczął.
Rozdziały jak widzicie staram się dodawać co tydzień w weekendy. Nie wiem, jak długo to się utrzyma, ale mam nadzieję, że jak najdłużej. 
Trzymajcie się ciepło i do napisania :)
Buziaczki
xoxoxo
~Wasza Julia <3
Ps. Za wszelkie błędy przepraszam. Postaram się je poprawić w najbliższym czasie. 

13 komentarzy:

  1. Super rozdział ;)
    Czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To już jest październik?!
    A, rzeczywiście, przecież muszę chodzić na różaniec... przeklęte bierzmowanie!!!!! xd
    Świetny rozdział <3
    Pozdrawiam i weny życzę ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział boski,tylko ten Gavin oszzz!nie nienawidzę go po cholerę się wcina w życie Emmy no i Rossa po co między nimi miesza?,jej miesza w głowie?? oszzz nie lubię goooo,ma go nie być zniknąć!:( Tylko żeby Ross nie był zły na Emmę za to,że Gavin je przywiózł,bo inaczej będzie źle z Gavinem.Baaardzo lubię Dylana O'Briena kocham wręcz go.Niech Gavin i Emma nie gadają najlepiej ze sobą nic,tak bardzo chcę by Ross i Emma byli cały czas razem :)
    Życzę ci kochana dużo weny,piszesz cudownie czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i lekką obawą co zrobisz z Gavinem i Emma,plis nic z nimi nie rób niech nic do siebie nie czują,niech on wyjedzie :(
    pozdrawiam monia

    OdpowiedzUsuń
  4. No no!!
    Naprawdę się zdziwiłam, kiedy zobaczyłam rozdział. Oczywiście pozytywnie się zdziwiłam :)
    No zapomniałabym hej!!
    Ta nie przywitałam się, gdzie ta moja kultura :)
    Ludzie Gavin... *-*
    Niezbyt go lubię, ale ja też czasem wprowadzam takie negatywne postacie, aby nie zasnąć przy tym czytaniu o tym samym szczęśliwym domku :/
    Emma i Madzia mają maturę! No oby im się udało!!! Oby zdały oczywiście!!! :*
    Hm... Ross i Emma no no Emmi jak zwykle go wkręca. Rocky kucharz!!! Wooo cud, że kuchni nie spalił i dało się jeść to co zrobił!! Riker i Rocky śpiewają do chohli Yhym... Może bez komentarza nie no ja czasem śpiewam do grzebienia długopisu, więc nie czepiam się braci haha. Mimo wszystko to było zabawne i Rydel razem z Ellem to ,,jak ja kocham Rydellington!" Haha bardziej niż Rossa i ten tekst Ella ,,Dobry wieczór. Witaj Ross fajne gacie" haha to mnie rozwaliło!!! ;)
    Życzę wenki!!
    No juz połową października o jutro moje urodziny!!!
    Wgl wczoraj od koleżanki dostałam najnowszą płytę R5 edycję specjalną. Po tym jak się cieszyłam to powiedziała tylko jedną rzecz ,,Boże co ja zrobiłam" haha mimo wszystko się cieszę.
    No mi tak czas nie leci szybko. :/ Może i db?
    Życzę wenki!!! ;)
    Czekam na next!!!
    Pozdrawiam Nataly :-) :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super czekam na next ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤💕❤❤❤❤💕💕💕

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział <3
    Ciągle coś musi Rossowi i Emmie przeszkadzać w... ekhem -_- xD
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie zależy jaki tydzień. Teraz czekam na 19.10 bo jade do Niemiec na tydzień i się doczekać nie mogę ^^
    Super rozdzial !!
    Gavin!!!
    I don't like you....
    Czekam!

    -Wika aka ponczek

    OdpowiedzUsuń
  8. Odechciało mi się pisać i jak widać komentować też xD
    ALE! Twoja praca zasługuje na komentarz.
    Po raz 6(?) przeczytałam twojego bloga od nowa, co można by nazwać, już lekką obsesją, nawet Hopeless, która jest cudowna, przeczytałam gdzieś z 4 razy :p
    Mogłam zauważyć, jak z rozdziału na rozdział coraz lepiej Ci szło, bo teraz idzie Ci już tak świetnie, że ciężko to pobić. Kurcze, takie blogi serio rozwijają.
    Jestem dziwna, i nawet nie wiesz, jak się zdenerwowałam, jak zauważyłam spadek komentarzy na tym blogu. Chyba bardziej niż ty xD LUDZIE NO TEN BLOG JEST WSPANIAŁY I ZASŁUGUJE NA NAPISANIE CHOCIAŻ TEGO MARNEGO ''OK'' W KOMENTARZU!
    Taki tam apel xD
    Coś kojarzę, że pisałam, że lubię Gavina, tak? Cofam to. Poza wyglądem, jest okropny. Bo jest tak przystojny, że nie wiem jdjhsdkjds.
    Niech oni już jadą w tę trasę i będą szczęśliwi, Ross zboczony, a ciąża Magdy wspaniale się rozwijała.
    Ale oczywiście musisz coś namieszać i nie zdziwię się, jak jeszcze Gavina z nimi w trasę wyślesz. No dobra, trochę się zdziwię.
    Rozdział cudo, a ja nie mogę się doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  9. No, szybko leci ten czas. I ogólnie cały 2015 rok mega szybko zleciał. A jeszcze pamiętam, jak stałam pod blokiem i patrzałam na zapierające dech w piersiach petardy...
    Ale przejdźmy do rozdziału!
    Czy to musiał być Gavin? Nie mógł być jakiś żul, Teletubiś, seryjny morderca, tylko GAVIN?! Uhhh... -.-
    Mam nadzieję, że niedługo Ross i Emma, ten tego... no wiesz... Ale to wszystko dla dobra ludzkości! Ross się musi odstresować, a w autobusie to nie wypada...
    Czekam na rozdział :3
    Pozdrawiam,
    Inna

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeja dziękuję misia.. za ten rozdział, za to, że mimo nauki znajdujesz dla nas czas <33
    Rozdział oczywiście jak zwykle świetny!
    Nie mogę się doczekać trasy *-*
    Hihi Romma mnie czasami rosswala xD są tacy uroiczy. Szkoda tylko że nie mają dla siebie czasu ;c Mam nadzieję, że się to zmieni.
    Rozumiem, że opowiadanie nie może być cały czas takie mega supi kolorowe i dlatego ZNOWU pojawia się Gavin i pewnie ZNOWU namiesza... . Ale błagaam nie przesadzaj z tym! Nie przeżyłabym rozstania Rommy. Mooże teraz poprowadzisz znajomość Em z Gavinem w innym kierunku.. Tak żeby Em go znienawidziła ^^ hłehłehłe xD
    +Ubóstwiam Dylana <33 To mój bóg!
    Takie ciasteczko do schrupania *-*

    Ten czas strasznie szybko leci. Dopiero co zaczynały się wakacje, a teraz mamy już prawie połowę października ;o.
    Jestem teraz w 1 LO i jest na serio mega zapierdziel. Większą część dnia spędzam w szkole, przyjadę do domu wezmę się za zadania i zanim się obejrzę jest już noc i trzeba iść spać -.- . Jutro mamy wolne więc dzisiaj nadrabiam czytanie ;3.

    Czekam na next :D (oczywiście cię nie ponaglam, bo zdaję sobie sprawę, że możesz nie mieć czasu. Poczekam ile będzie trzeba) Życzę duużo weny ;) ..powodzenia w szkole, trzymaj się misia <3 ~~Lau

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam twój blog <3
    Ale brakuje mi twojego drugiego bloda :(

    OdpowiedzUsuń
  12. JAK JA NIE CIERPIE GAVINA. I CIEBIE TEZ BEDE NIE CIERPIC, JESLI EMMA PREZ NIEGO ZROBI COS GLUPIEGO XD mam nadzieje, ze grozba wyszla powaznue xddd ale rozdzial swietny <3

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli jesteś już tutaj, to znaczy że przebrnąłeś/aś przez moje wypociny. Napisz coś, by wyrazić swoją opinię. Będę bardzo wdzięczna 😘
~Julia