Równo o
czwartej zadzwonił budzik w telefonie Rossa. Chłopak przewrócił się na drugi
bok i jedną ręką objął leżącą na drugiej poduszce Emmę. Dziewczyna wtuliła się
w niego, ale po chwili otworzyła oczy. Melodyjka zaczynała ją irytować.
- Ross,
wstawaj. – Szturchnęła go, a on coś mruknął pod nosem. – Ross, spóźnisz się do
pracy.
- Walić
pracę. Ja chcę spać. – jęknął i zakrył się kołdrą. Nastolatka nachyliła się nad
nim, sięgając do jego telefonu, który znajdował się na parapecie nad łóżkiem.
Wyłączyła budzik i jednym, gwałtownym ruchem zrzuciła osiemnastolatka z łóżka.
Ten podniósł się na nogi zszokowany i poszedł do łazienki, wlokąc za sobą nogi.
Dziewczyna zdążyła tylko wygodnie położyć się i zamknąć oczy, kiedy przyszedł z
powrotem blondyn. Spojrzała na zegarek. Było już kwadrans po czwartej.
- Co chcesz? –
zapytała, podnosząc się na łokciach. Chłopak nachylił się i złączył ich usta w
pocałunku. – Hmm… ? – mruknęła.
- Pojedziesz
ze mną? – szepnął i musnął palcami jej policzek. Dziewczynę przeszły przyjemne
dreszcze.
- Nie chce mi się. - zachichotała i zamknęła oczy. Osiemnastolatek ponowił pocałunek. Myślał, że w jakich sposób zachęci swoją dziewczynę do wyjazdu z nim. Niestety bez rezultatu. - Gdybyś wczoraj nie ciągał mnie w tą i z powrotem po Hollywood, to miałabym dzisiaj siłę, by pojechać z tobą na plan. - powiedziała i wytknęła mu język.
- To tak mi się odwdzięczasz za darmowe oprowadzanie? - zapytał, pociągając ją za nadgarstek do siebie. Oparła ręce na jego ramionach.
- Miałam być za to wdzięczna? - zaśmiała się. - Czego oczekiwałeś w zamian? - zapytała zaskoczona. Chłopak posłał jej szarmancki uśmieszek. - O nie! - uniosła ton głosu i zdzieliła go po głowie. - Idź już, bo głupiejesz! - krzyknęła roześmiana i odepchnęła go od siebie.
- Tylko obiecaj mi coś... - wyszeptał, napierając ręką na jej nagie udo. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy - Przywieź mi do studia lazanie, którą dzisiaj mama zrobi na obiad. - powiedział poważnym tonem.
- Okey. - zaśmiała się dziewczyna. Chłopak pocałował ją w czoło, szepcząc "Do zobaczenia, skarbie" i wyszedł z pokoju. Zbiegł w miarę cicho po schodach i zatrzymał się nagle w salonie, gdzie siedział Riker. Chłopak spojrzał z niedowierzaniem na wskazówki swojego zegarka. Była czwarta dwadzieścia siedem. Jego starszy brat siedział na kanapie z kubkiem kawy w jednej ręce, a telefonem w drugiej. Przed nim leżała gazeta, którą Ross dostrzegł po sekundzie.
- Stary, dlaczego nie śpisz? - zapytał i dosiadł się do blondyna, który mozolnie zwrócił na niego spojrzenie. Wziął łyk kawy.
- Czekałem aż wstaniesz, by zrobić ci śniadanie. - odpowiedział, a Ross wybuchł niepohamowanym śmiechem. Gdy w końcu zaczął normalnie brać powietrze w płuca, uniósł wzrok na brata.
- Dobra, a teraz na poważnie. Co się stało? - Poklepał go po ramieniu i oparł jedną rękę na swoim kolanie.
- Po prostu nie mogę spać. - jęknął i odstawił kubek na ławę. - Tak zmieniając temat, to gratuluję. - Podniósł gazetę i wyprostował tak, aby było widać stronę główną.
- Ross Lynch pocałował dziewczynę podczas sylwestrowego koncertu w Hershey... Swoją dziewczynę. - przeczytał na głos osiemnastolatek i zaczął analizować zdjęcie. - Nawet fajnie tutaj wyszliśmy. - zaśmiał się.
- Wczoraj wieczorem dzwonił Andrew i powiedział, że producentka naszej sesji zdjęciowej po jutrze chce mieć ciebie i Emmę na kilku zdjęciach. - dodał Riker. Ross się cicho zaśmiał.
- Bo ona się na pewno zgodzi. - szepnął. - To co z tym moim śniadaniem? - Zmienił temat, spoglądając na brata prosząco.
- Ja twoją matką jestem? Sam sobie zrób, albo jedź do studia na wczorajsze kanapki. - zaśmiał się starszy i wrócił do popijania porannej kawy, o ile można było ją nazwać poranną. Ross wziął głęboki wdech i wstał. Gdy wyciągał z szafki kluczyki od swojego samochodu, rozległ się dzwonek telefonu. Riker zerwał się z kanapy i odebrał.
- Magda... Jak dobrze, że dzwonisz. Wiesz już, czy dasz radę przyjechać na galę Disneya? Chciałbym, żebyś mi towarzyszyła. Opłacę lot, kupię ci nową sukienkę i... Dlaczego wczoraj nie odbierałaś moich telefonów? Halo? Jesteś tam?
- To nie Magda. - W słuchawce rozległ się męski głos, który Riker rozpoznał od razu. Napiął mięśnie i wstrzymał oddech. To, że jej brat do niego dzwonił nie wróżyło nic dobrego.
- Adam? Coś się stało, że dzwonisz do mnie z jej telefonu? - zapytał przerażony i odwrócił się od okna. Zobaczył, że Ross cały czas stoi i przysłuchuje się jego konwersacji.
- I tak źle robię, że do ciebie dzwonię. Magda zabraniała mi z tobą rozmawiać, bo nie chciała żebyś się zamartwiał...
- Gadaj, co jej jest! - wysyczał Riker. Sam się zdziwił, że ta cała złość zebrała się właśnie teraz w nim. Ross wybałuszył oczy, widząc zachowanie starszego brata.
- Ona cię okłamywała... - Blondyn miał wrażenie, że zaraz nie wytrzyma. Nawet jak dla niego było dziwne, że jest aż taki zły.
- W jakim sensie? - wycedził przez zaciśnięte zęby. Z drugiej strony bał się, że to może być coś naprawdę poważnego.
- A no w takim, że gdy tylko wróciła do Polski po świętach, musiała się wyprowadzić. Rodzice spakowali jej wszystkie rzeczy i wyrzucili z domu. Wyzywali ją od dziwek i szmat... Stary, ja nie mogłem nic zrobić.
- Gdzie ona teraz jest? - zapytał już spokojniej. Czuł, jak serce podchodzi mu do gardła i łomocze jak oszalałe.
- Mieszka w jakiejś małej klitce na przedmieściach. Po tej całej awanturze w domu ja i Marek wyprowadziliśmy się i wspieramy naszą siostrę. Zerwaliśmy kontakt z rodzicami. Nie kontaktujemy się już od jakiegoś tygodnia.
- Powiedz mi jeszcze raz, dlaczego Magda nie chciała mi o tym mówić? - pytając, patrzył na Ross, który był w coraz większym szoku.
- Nie chciała cię zamartwiać. Wie, że masz sporo roboty z zespołem, szczególnie teraz przed trasą koncertową i...
- Podaj mi jej adres. - przerwał Adamowi i podszedł do ławy po długopis. Chwycił do ręki gazetę, gdzie na szarym kawałku papieru przytknął czubek długopisu.
- Nie mogę...
- Podaj mi go. - Znów skoczyło mu ciśnienie. Dłoń, w której trzymał długopis, zaczęła się pocić z nerwów.
- Riker przykro mi, ale...
- Adam do cholery! Podaj mi adres jej mieszkania! - wydarł się.
- Nie mogę. - powiedział i się rozłączył. Riker osłupiał. Stał tak na środku salonu, nie wiedząc co zrobić by znaleźć adres swojej dziewczyny. Nie rozumiał, dlaczego Adam nie podał mu go, jak normalny człowiek. Nie dochodziło do niego również to, że Magda go okłamała. Co prawda zrobiła to dla jego dobra, ale to nie tłumaczy jej do końca.
- Co teraz zrobisz? - zapytał Ross, kładąc rękę na jego ramię.
- Nie mam pojęcia... - westchnął. - Muszę jakoś znaleźć sposób na zdobycie jej adresu.
- I co wtedy?
- Wtedy tam pojadę. - odpowiedział bez zastanowienia. Był pewny, że gdy tylko dowie się, gdzie mieszka, wsiada w samolot i leci do niej.
- Ale że teraz? - zdziwił się osiemnastolatek. - Riker słuchaj, zaraz na początku lutego jedziemy do Warszawy. Wtedy się z nią zobaczysz. Teraz zespół ma bardzo napięty grafik i nie możemy pozwolić na twój wyjazd.
- To co, ja mam zrobić? - stęknął, padając na kanapę. Odchylił głowę do tyłu i zamknął powieki. Próbował unormować swój oddech, który przyspieszył po rozmowie z bratem Magdy.
- Może porozmawiać? - zaproponował, siadając obok niego. Objął go ramieniem za kark. - Rozmowa to najlepsze rozwiązanie. - Posłał mu delikatny uśmiech. - Dasz radę stary. Wierzę w ciebie. A teraz wybacz. Musze jechać do roboty. - zaśmiał się i wstał z kanapy.
- Młody... - zaczął Riker, ale przerwał na chwilę. Ross odwrócił się do niego.
- Tak? - zapytał, opierając się o ścianę oddzielającą salon od przedpokoju.
- Jak będziesz wracał, kup mi doładowanie do PLAY'a za pięćdziesiąt dolarów. Coś czuję, że długo będę rozmawiał z Madzią. - mimowolnie się zaśmiał. Ross kiwnął głową i wyszedł z domu, podrzucając kluczami od samochodu.
- To się nazywa wracać późno do domu. - zaśmiała się Rydel, widząc jak Rocky wchodzi do kuchni. Była już druga po południu, a w kuchni siedziała ona, Emma, Ellington i Stormie. Kobieta stała przy garnkach i przygotowywała obiad, którym była obiecana dzień wcześniej lazania.
- Straciłem rachubę czasu, gdy byłem z Alexą. Świetnie się z nią bawiłem. - rozmarzył się i usiadł na krześle przy wysepce. - Coś mnie ominęło?
- Nie. - odpowiedzieli wszyscy jak jeden mąż i wrócili do przygotowywania obiadu.
- Rydel, mogłabyś mi zapakować jedną porcję lazanii dla Rossa? Bardzo chciał, żebym mu ją przywiozła. - poprosiła Emma, wyciągając z szafki nad głową talerze.
- Pewnie. - Uśmiechnęła się do niej. - Ross ci mówił, że będziesz uczestniczyła w naszej sesji?
- Wiem to. Jadę z wami. - odpowiedziała, a blondynka pokiwała głową na boki.
- Nie, nie... Ty też będziesz na zdjęciach. Producentka tak zadecydowała po tym, jak widziała ciebie i Rossa na okładce gazety. Widziałaś ją dziś rano...
- Ja się nie nadaję do sesji zdjęciowych. - jęknęła nastolatka. Przypomniało jej się, gdy na corocznych zdjęciach klasowych przez przypadek robiła z siebie błazna. Zawsze wychodziła najgorzej ze wszystkich... Albo zamknęła oczy, zebrało jej się na kichanie, ziewnęła. Sporo tego było.
- Oj, nie przesadzaj. - zaśmiał się Ellington. - Na tym zdjęciu wyszłaś świetnie. - Zaczął wymachiwać gazetą na lewo i prawo.
- Zgadzam się z nim! - krzyknął entuzjastycznie Rocky, podrywając się z siedzenia. Dziewczyna zmierzyła ich obu lodowatym spojrzeniem i odwróciła się blatu kuchennego. Rydel szturchnęła ją łokciem w bok i posłała szeroki uśmiech. Nie ukrywała, że nie mogła się doczekać sesji zdjęciowej ze swoją przyjaciółką. Niestety nastolatka nie była tym zachwycona.
Gdy porcja lazanii dla Rossa była już zapakowana w plastikowe pudełko i włożone do reklamówki, Emma udała się do Ellingtona, który zdążył przenieść się z Rockym do salonu.
- Pojedziesz ze mną do studia? - zwróciła się do dwudziestolatka. Brunet oderwał wzrok od gry, w którą grał na PlayStation3 i odłożył PAD'a na ławę przed sobą. - Nie mam prawka. - powiedziała, widząc niechęć na twarzy przyjaciela.
- A kiedy zdasz? - zapytał, powolnie wstając z kanapy.
- Najpierw to muszę się zapisać na kurs, a potem dopiero będę zdawała egzamin. - zaśmiała się. - Zapisuję się od przyszłego roku szkolnego. - dodała od razu.
- Co jak co, ale założę się, że Rossowi pasuje takie ciągłe wożenie cię w tą i z powrotem. - powiedział z szarmanckim uśmieszkiem. Siedemnastolatka wywróciła rozbawiona oczami. Kiwnęła głową. Chłopak przejął od niej materiałową siatkę z obiadem dla osiemnastolatka i wyszli z domu. Gdy dziewczyna przekroczyła krawężnik odgradzający posesję Lynchów od chodnika, ujrzała po prawej stronie Gavina. Na jej twarzy zagościł uśmiech. Machnęła ręką do Ellingtona, żeby wsiadał do samochodu, a sama podeszła do chłopaka.
- Hej. - przywitała się i objęła go za szyję. - Jak tam?
- Cześć mała. - zaśmiał się. - U mnie jakoś leci... Rozważałaś propozycję pracy u moich sióstr?
- Jeszcze nie, ale postaram się to zrobić w najbliższym czasie. - odpowiedziała i włożyła ręce do kieszeni bluzy Rossa, którą miała na sobie. Tą samą, którą wzięła ze sobą dzień wcześniej na zwiedzanie Hollywood.
- Jedziesz gdzieś? - zapytał, kiwając głową w stronę samochodu Ellingtona.
- Ross prosił, abym przywiozła mu do pracy obiad...
- Kurczę... - jęknął Gavin i podrapał się po karku. - Ten facet to ma wielkie szczęście. - Posłał nastolatce powalające spojrzenie, a ona poczuła, że się rumieni.
- Przestań. - zaśmiała się cicho. - Robisz coś dzisiaj wieczorem?
- A co? Chcesz pójść ze mną na randkę? - Uśmiechnął się do niej ponownie. Siedemnastolatka zdzieliła go po głowie.
- Mam chłopaka, ciołku!
- Wiem... Niestety. - mruknął ostatnie słowo i schował dłonie do kieszeni spodni. Spuścił wzrok, przez co Emma przygryzła dolną wargę. Sama nie wiedziała, dlaczego to zrobiła. Od razu się opanowała i spojrzała w stronę Ellingtona siedzącego za kierownicą. Brunet kreślił w powietrzu serduszka i widocznie się śmiał.
- To... Co w tym wieczorem? - ponowiła pytanie. - Ross pewnie będzie siedział do późna w pracy, a ja nie mam zbytnio co robić... - Zaczęła uderzać czubkiem trampka w chodnik.
- Możemy skoczyć do kina, jak chcesz. - zaproponował, unosząc na nią nieśmiało wzrok. Siedemnastolatka zaśmiała się.
- Ale to przyjacielskie wyjście. - powiedziała od razu, a chłopak pokiwał głową wyraźnie rozbawiony.
- Oczywiście. - odpowiedział poważniejąc. - Nie jestem jakimś dupkiem, który ma zamiar spieprzyć twój związek.
- Dobrze wiedzieć. - Zaśmiała się. - Dobra, ja lecę. Zdzwonimy się później i...
- I Ross ma się o tym spotkaniu nie dowiedzieć. Jasne! - krzyknął roześmiany i objął nastolatkę w pasie. Przyciągnął do siebie.
- On ci nogi z tyłka powyrywa, gdy się dowie, że idę z tobą do kina. - wyszeptała przerażona. Chłopak tylko wzruszył ramionami. Nie przejmował się tym za bardzo. Blondynka odsunęła się od niego i pobiegła w stronę samochodu. Usiadłszy na siedzeniu pasażera, została powitana szerokim i bardzo podejrzliwym spojrzeniem Ellingtona. Ten chciał się już odezwać, ale ona przyłożyła mu rękę do ust.
- Proszę. Nie. Komentuj. - wyraźnie wypowiedziała każde słowo i oparła głowę o zagłówek fotela. W bocznym lusterku widziała postać Gavina, która stopniowo oddalała się od nich.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczny! - wykrzyczał Ross, okręcając dziewczynę wokół swojej osi. Gdy tylko dowiedział się, że przyjechała na plan wraz z Ellingtonem zerwał się z próby i popędził na parking. Zwolnił przy samym wejściu, by nie wyjść na jakiegoś idiotę.
- Za co? - zdziwiła się dziewczyna, zarzucając mu ręce za szyję.
- Za to, że przyjechałaś i że przywiozłaś mi moją ukochaną lazanię mamy! - wydarł się uradowany i połączył ich usta pocałunkiem. Dziewczyna wplotła palce w jego blond włosy. Oderwali się od siebie, gdy Ellington głośno chrząknął. Był wyraźnie znudzony ich zachowaniem.
- Już? - zapytał, wywracając oczami. - Trzymaj. Tu masz żarło. My spadamy. - Pociągnął blondynkę za nadgarstek.
- Wracacie? - posmutniał blondyn. - Myślałem, że trochę zostaniecie.
- Stary, w domu czeka na mnie rozgrywka z Rockym w GTA V, także muszę wracać. - odpowiedział. Spojrzał na Emmę, wyczekując jej zdania na ten temat. Dziewczyna wyrwała rękę z ucisku bruneta i podeszła do swojego chłopaka.
- W sumie możemy chwilkę zostać. Rocky pewnie i tak rozmawia z Alexą... - zaczęła i przytuliła się do osiemnastolatka. On objął ją bardzo mocno w pasie i oparł policzek o jej głowę. Posłał przyjacielowi zwycięski uśmiech. Dwudziestolatek się poddał i wszedł do środka ogromnego studia nagraniowego, gdzie od razu udał się do garderoby Rossa.
- A tego co ugryzło? - zapytał, unosząc brwi wysoko do góry. Nastolatka wzruszyła ramionami. Udali się na stołówkę, gdzie cała ekipa miała przerwę na obiad. Usiedli przy najbardziej oddalonym stoliku i Ross zaczął pałaszować swoje danie.
- O której dzisiaj kończysz? - Chłopak spojrzał nad nią ponad lazanią.
- Po dziesiątej wieczorem powinienem być w domu, a co? Planujesz coś? - zaśmiał się, wywijając widelcem we wszystkie strony, przez co kawałki jedzenie spadły na blat.
- A jak myślisz, co planuję? - Posłała mu uwodzicielskie spojrzenie. Chłopak przygryzł dolną wargę.
- Jeśli myślę o tym samym, o czym ty myślisz, to już nie mogę się doczekać, a mój kolega jeszcze bardziej. - wyszeptał ponętnym tonem i wepchnął sobie widelec z jedzeniem do ust.
- Niech twój kolega się uspokoi, bo nie on będzie gwiazdą wieczoru.- zaśmiała się i wzięła łyk wody z butelki, która należała do Rossa. - Wiedziałeś, że będę uczestniczyła w waszej sesji? - zapytała po chwili.
- Riker powiedział mi dziś rano. - odpowiedział i nagle gwałtownie odłożył sztuciec do pudełka. - Wiedziałaś, że Magda okłamywała mojego brata? - Oparł ręce o stół i nachylił się do dziewczyny. Ona wybałuszyła oczy ze zdziwienia.
- Co? Jak to? Okłamywała? W kwestii czego?
- No niby zrobiła to dla jego dobra, ale on wcale nie był tym zachwycony. - Podrapał się po karku, wbijając wzrok z butelkę z wodą.
- Mów konkretami Ross. - burknęła. Wyglądała na przejętą.
- Jej rodzice wyrzucili ją z domu od razu, gdy wróciła do Polski. Teraz mieszka gdzieś na przedmieściach, a jej bracia również wyprowadzili się od rodziców i nie utrzymują z nimi żadnych kontaktów. Wiesz coś o tym?
- Magda nic nie wspominała. Nie brzmiała na wielce załamaną, gdy rozmawiałam z nią ostatnio. Mówiła, że ma sporo roboty z korepetycjami, ale tak poza tym, to nie wspominała nic o rodzicach. - westchnęła i zmarszczyła brwi. Miała kompletny mętlik w głowie i zadawała sobie pytanie: Dlaczego mi nie powiedziała?. Były przyjaciółkami praktycznie od zawsze i o wszystkim sobie mówiły. Magda zawsze brała pod uwagę reakcję innych na jakieś lepsze lub gorsze wieści, ale tym razem nie powinna tego ukrywać. Powinna powiedzieć Rikerowi, co się z nią dzieje i jak potraktowali ją rodzice. W końcu jest on jej narzeczonym i ojcem jej dziecka.
- Nie rozumiem tego.... - zaczął po dłuższej ciszy Ross. - Dlaczego Adam nie podał jej nowego adresu?
- Nie podał? - zdziwiła się blondynka.
- I jeszcze tego nie rozkminiłem. - zaśmiał się. - Ale to zrobię. Bez obaw, mała. - Wstał od stołu i zamknął plastikowe pudełko. - Dzięki za obiad. Jesteś kochana. - Podszedł do niej i podniósł z siedzenia. Pocałował w usta, gdy jego ręka gładziła skórę jej szyi i prawego policzka.
- Kocham cię Ross. - szepnęła dziewczyna, będąc milimetry od jego warg. Uśmiechnął się i połączył je ponownie.
- Ja ciebie też, skarbie. - Objął ją mocno w pasie, a ona parła głowę na jego lewym ramieniu. Nagle rozległ się dzwonek oznaczający koniec przerwy obiadowej. Blondyn spojrzał na swoją dziewczynę przepraszająco. Ona kiwnęła tylko głową i zabrała ze stołu pudełko po lazanii.
- Do zobaczenia w domu, mała. - szepnął, idąc z nią w stronę wyjścia z budynku. Gdy stanęli zaraz przed nim, zobaczyli Ellingtona opierającego się o maskę swojego samochodu. Dziewczyna podskoczyła i ucałowała chłopaka w policzek, po czym pobiegła w stronę zniecierpliwionego bruneta. Osiemnastolatek wpatrywał się jeszcze chwilę w nich, a w duszy cieszył się, że ma tak niesamowitą dziewczynę, jak Emma.
Przyjadę do ciebie o siedemnastej. Bądź gotowa :-)
Taką wiadomość otrzymała siedemnastolatka godzinę po tym, gdy wróciła do domu od Rossa. Siedziała właśnie w pokoju z Rydel i dyskutowały o nadchodzącej sesji zdjęciowej oraz imprezie Disneya. Blondynka gdy tylko usłyszała piknięcie telefonu, poderwała się i go odblokowała.
- Czego Ross znów potrzebuje? - zapytała z uśmiechem Rydel. Emma przygryzła dolną wargę.
- To nie on. - wyszeptała, a jej przyjaciółka zrobiła wielkie oczy.
- A kto? Gavin? - zdziwiła się i wyrwała telefon z jej rąk. - Spotykasz się z nim?
- Jest tylko moim przyjacielem i nic więcej, Delly. - broniła się dziewczyna. Taka była prawda. Gavin był dla niej tylko kumplem, którego poznała na wymianie prawie cztery lata wcześniej. Nie planowała jakoś tej znajomości zagłębiać, bo to co było, jej wystarczyło.
- Skoro ty tak uważasz, to ja nic do tego nie mam. - Posłała jej szeroki uśmiech. - Gdzie idziecie? - zapytała od razu, podkulając nogi na fotelu. Oparła na nich brodę.
- Chyba do kina, a potem na pizzę. - odpowiedziała, wystukując odpowiedź Gavinowi: OK, będę gotowa ;-)
- W co się ubierasz? - zadała kolejne pytanie. Nastolatka wywróciła oczami.
- Idę tak, jak teraz.
- Żartujesz. - zaśmiała się Rydel, ale potem spoważniała. - Nie żartujesz? - zdziwiła się.
- A po co mam się odstawiać, jak to tylko wyjście kumpeli i kumpla? Nie chcę się ubierać, jak na randkę, bo to wyjście nią nie jest. Poza tym Rossowi, by się to nie spodobało.
- Walić mojego brata! - krzyknęła Rydel. Emma wybałuszyła oczy z zaskoczenia. Dwudziestolatka podbiegła do swojej szafy i zaczęła w niej grzebać. Wieszaki latały od prawej ścianki mebla do lewej. - Proszę. - Rzuciła w nią niebieskim materiałem. Dziewczyna wstała i rozłożyła go. Była to niebieska sukienka przed kolano, z brązowym paskiem założonym w pasie. - Nie jest to jakaś wyszukana, droga suknia, ale lepsza o tego co masz na sobie. - Wskazała na długą, rozciągniętą bluzkę i szare, krótkie spodenki, które Emma miała na sobie.
- Jeśli Ross uczepi się tego, że tak wystroiłam się dla Gavina, ty masz mnie usprawiedliwić i powiedzieć, że mnie zmusiłaś. - fuknęła i zaczęła zdejmować z siebie ubrania, by przebrać się w sukienkę. Rydel w tym czasie usiadła przy swojej toaletce i przeglądała cienie do powiek.
- Co powiesz na...
- Nie! - krzyknęła, przerywając swojej przyjaciółce. - Tylko maskara i eyeliner. Nic więcej.
- A co z ustami? - zapytała, robiąc oczy kotka ze Shreka.
- Co, co? One nie będą mi potrzebne, więc ich nie będę malowała. - odpowiedziała pewna siebie, a Rydel założyła ręce na piersi. Była zła, że nie może umalować po swojemu Emmy, a zawsze to uwielbiała.
- Oj no prooooszę. - jęknęła blondynka i podstawiła dziewczynie pod nos czerwoną szminkę.
- Czerwoną to ty się pomaluj. - burknęła, opierając się o blat toaletki. - Jeśli już to mogę się zgodzić na różową, delikatną różową. - Dwudziestolatka westchnęła i wyciągnęła swoją różową pomadkę z Dior'a.
- O wiele lepiej. - zaśmiała się, malując nią usta. Rydel podała jej eyeliner i maskarę. Po dziesięciu minutach była już gotowa. Po długiej kłótni udało jej się ubrać trampki za kostkę, a nie szpilki, na które nalegała starsza. Oby dwie zeszły po cichu do salonu, by nie przykuć uwagi reszty domowników. Na ich szczęście chłopcy siedzieli u siebie w pokojach, Ellington był u siebie w domu, Ross dalej na planie, a rodzice czytali książki na patio. Nagle telefon Emmy zawibrował i na wyświetlaczu pojawiła się wiadomość od Gavina: Czekam przed domem, mała :-). Dziewczyna nic mu nie odpisała, tylko chwyciła swoją torebkę i przytuliła Rydel.
- Tylko grzecznie proszę. - wyszeptała jej i ostatni raz poprawiła jej włosy.
- Gdyby Ross wrócił wcześniej niż ja, napisz do mnie i kryj w razie czego. - Pocałowała przyjaciółkę w policzek i wybiegła z domu. Gavin siedział na kierownicą swojego samochodu. Nachylił się w bok, by otworzyć jej drzwi.
- Hej. - Posłał jej szeroki uśmiech. - Ładnie wyglądasz. - szepnął zerkając na nią, po czym ruszył samochodem. Dziewczyna zarumieniła się i aby na niego nie patrzeć, odwróciła się by zapiąć pasy. - Powiedz proszę, że to dla mnie się tak wystroiłaś. - jęknął, patrząc na drogę. Emma zauważyła, że przygryza dolną wargę, co wywołało u niej delikatny uśmiech.
- Jeśli to cię uszczęśliwi... - Spojrzała na niego. - Tak. Tylko dla ciebie. - zaśmiała się i włączyła radio. - To, gdzie jedziemy? - zapytała po chwili.
- Najpierw do kina i...
- A na co? - zadała kolejne pytanie z entuzjazmem wymalowanym na twarzy.
- Nie wiem. Zobaczymy co będzie. - zaśmiał się. - A potem pojedziemy do Blaze Pizza La Canada, czyli mojej ulubionej pizzerii w Los Angeles.
- Na bogato dzisiaj? - Przewróciła oczami i odchyla głowę do tyłu na zagłówek. Chłopak cicho zachichotał.
Przez resztę drogi żartowali z tego, co się działo podczas wymiany w Londynie. Doszła do wniosku, że z Gavinem ma naprawdę wiele wspólnego i sporo tematów do rozmów: od wymiany, przez Anglię, podróże zagraniczne, po przeprowadzkę do USA. Wymieniali się swoimi zainteresowaniami. Dojechali pod kino idealnie na seans, którym był film Nimfomanka cz.I. Nie było lepszego wyboru, dlatego po kupieniu dużego popcornu u dwóch Coca Coli, usiedli na krzesłach w jednej z sal kinowych. W pewnym momencie podczas filmu, Gavin dotknął przez przypadek dłoni Emmy, a ta podskoczyła jak oparzona. Nie z powodu, że się wystraszyła, ale dlatego, że poczuła coś, czego nie powinna czuć przy takim geście. Przez resztę seansu trzymała dłonie splecione na swoich udach i nie odzywała się do chłopaka. Wyszli z kina dalej w ciszy i wsiedli do samochodu.
- Stało się coś? - zapytał, kładąc rękę na jej ramieniu. Spojrzał na nią z troską, a ona spuściła głowę. Toczyła walkę sama ze sobą przez ostatnie półtorej godziny o Gavina. Gdyby go nie było, przywaliłaby sobie z liścia i wykrzyczała żeby się ogarnęła, bo jest z Rossem i jest z nim szczęśliwa i że Gavin jest tylko jej przyjacielem.
- Trochę zgłodniałam. - chrząknęła po chwili, dalej unikając jego wzroku.
- W takim razie jedźmy na pizzę. - uśmiechnął się do niej i ruszył spod kina. Jechali przez kilka obwodnic, dzięki czemu dojechali na miejsce po dwudziestu minutach. Po wyjściu z samochodu weszli do pizzerii i usiedli przy stoliku z kanapami po obu stronach.
- Jaką zamawiamy? - zapytał chłopak, kładąc menu przed nimi.
- Może wegetariańską? - zaproponowała, kreśląc palcem kółko wokół nazwy pizzy.
- Naprawdę chcesz taką? - jęknął. Miał ochotę na byle jaką, ale koniecznie z mięsem. Spojrzał na dziewczynę błagalnie. Ona zaśmiała się pierwszy raz od ich wyjścia z kina.
- Weźmiemy wegetariańską, ale z kurczakiem. - Chłopak nie ukrywał swojego zdziwienia.
- Co? To bezsensu. - Pokiwał głową na boki.
- Oczywiście, że ma sens. Wegetariańska ma najlepsze dodatki i jeśli dodamy do tego kurczaka, to będzie wprost idealna. Kapujesz przystojniaczku? - Zamilkła po wypowiedzeniu ostatniego słowa. Chłopak uniósł brwi wysoko, a jego kąciki ust delikatnie się uniosły.
- Kapuję, mała. - odpowiedział, powstrzymując się od śmiechu. Wstał od stołu i ruszył w kierunku kasy. Złożył zamówienie i wrócił do Emmy z dwoma dużymi szklankami Sprite'a. Usiadł z powrotem naprzeciwko niej. Pizzę przynieśli im dosyć szybko, a oni zjedli ją w niecałe półgodziny. Wyszli z pizzerii dwadzieścia po dziewiątej i Gavin od razu zawiózł Emmę pod dom. Na szczęście dziewczyny dojechali do Lynchów przed Rossem. Chłopak zatrzymał samochód pod ich domem, centralnie naprzeciwko wejścia.
- Dzięki za wieczór, mała. - powiedział Gavin, wbijając wzrok z zaciśnięte na kierownicy ręce.
- To ja powinnam ci dziękować. - zaśmiała się nieśmiało i założyła kosmyk włosów za ucho. - Powinniśmy robić to częściej. - dodała, a chłopak spojrzał się na nią, co wybiło ją z równowagi. W jego oczach pierwszy raz widziała taki ból. Usta miał zaciśnięte, jakby wstrzymywał się od czegoś. Nagle odpiął gwałtownie pas i przyciągnął Emmę za kark tak, że ich usta się spotkały na kilka sekund. Siedemnastolatka odepchnęła go od siebie, patrząc na niego ze złością.
- Przepraszam. - szepnął i już chciał chwycić ją za nadgarstek, ale ona odwróciła się i szybko wyszła z auta. Pobiegła do domu i trzasnęła drzwiami. Zaczęła płakać. Nie była zła na siebie, że dopuściła do tego pocałunku, ale dlatego, że jej się on podobał. Nagle dostała sms'a. Wyciągnęła komórkę z torebki i drżącą ręką odblokowała.
Przepraszam cię za ten pocałunek. Nie powinienem do tego dopuścić, ale nie wytrzymałem. Przez cały czas myślałem o tej sekundzie, gdy dotknąłem twojej dłoni w kinie. Pomimo tych ciemności widziałem twoją reakcję i zrobiło mi się głupio. Obiecałem ci, że to będzie tylko przyjacielskie wyjście dwóch kumpli i to schrzaniłem. Błagam, wybacz mi... Mała.
Po przeczytaniu treści wiadomości od Gavina wybuchła jeszcze większym płaczem. Siedziała na podłodze w ganku, a łzy leciały jej po policzkach. Zadawała sobie tylko jedno pytanie: Dlaczego właśnie ja?
- Tylko obiecaj mi coś... - wyszeptał, napierając ręką na jej nagie udo. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy - Przywieź mi do studia lazanie, którą dzisiaj mama zrobi na obiad. - powiedział poważnym tonem.
- Okey. - zaśmiała się dziewczyna. Chłopak pocałował ją w czoło, szepcząc "Do zobaczenia, skarbie" i wyszedł z pokoju. Zbiegł w miarę cicho po schodach i zatrzymał się nagle w salonie, gdzie siedział Riker. Chłopak spojrzał z niedowierzaniem na wskazówki swojego zegarka. Była czwarta dwadzieścia siedem. Jego starszy brat siedział na kanapie z kubkiem kawy w jednej ręce, a telefonem w drugiej. Przed nim leżała gazeta, którą Ross dostrzegł po sekundzie.
- Stary, dlaczego nie śpisz? - zapytał i dosiadł się do blondyna, który mozolnie zwrócił na niego spojrzenie. Wziął łyk kawy.
- Czekałem aż wstaniesz, by zrobić ci śniadanie. - odpowiedział, a Ross wybuchł niepohamowanym śmiechem. Gdy w końcu zaczął normalnie brać powietrze w płuca, uniósł wzrok na brata.
- Dobra, a teraz na poważnie. Co się stało? - Poklepał go po ramieniu i oparł jedną rękę na swoim kolanie.
- Po prostu nie mogę spać. - jęknął i odstawił kubek na ławę. - Tak zmieniając temat, to gratuluję. - Podniósł gazetę i wyprostował tak, aby było widać stronę główną.
- Ross Lynch pocałował dziewczynę podczas sylwestrowego koncertu w Hershey... Swoją dziewczynę. - przeczytał na głos osiemnastolatek i zaczął analizować zdjęcie. - Nawet fajnie tutaj wyszliśmy. - zaśmiał się.
- Wczoraj wieczorem dzwonił Andrew i powiedział, że producentka naszej sesji zdjęciowej po jutrze chce mieć ciebie i Emmę na kilku zdjęciach. - dodał Riker. Ross się cicho zaśmiał.
- Bo ona się na pewno zgodzi. - szepnął. - To co z tym moim śniadaniem? - Zmienił temat, spoglądając na brata prosząco.
- Ja twoją matką jestem? Sam sobie zrób, albo jedź do studia na wczorajsze kanapki. - zaśmiał się starszy i wrócił do popijania porannej kawy, o ile można było ją nazwać poranną. Ross wziął głęboki wdech i wstał. Gdy wyciągał z szafki kluczyki od swojego samochodu, rozległ się dzwonek telefonu. Riker zerwał się z kanapy i odebrał.
- Magda... Jak dobrze, że dzwonisz. Wiesz już, czy dasz radę przyjechać na galę Disneya? Chciałbym, żebyś mi towarzyszyła. Opłacę lot, kupię ci nową sukienkę i... Dlaczego wczoraj nie odbierałaś moich telefonów? Halo? Jesteś tam?
- To nie Magda. - W słuchawce rozległ się męski głos, który Riker rozpoznał od razu. Napiął mięśnie i wstrzymał oddech. To, że jej brat do niego dzwonił nie wróżyło nic dobrego.
- Adam? Coś się stało, że dzwonisz do mnie z jej telefonu? - zapytał przerażony i odwrócił się od okna. Zobaczył, że Ross cały czas stoi i przysłuchuje się jego konwersacji.
- I tak źle robię, że do ciebie dzwonię. Magda zabraniała mi z tobą rozmawiać, bo nie chciała żebyś się zamartwiał...
- Gadaj, co jej jest! - wysyczał Riker. Sam się zdziwił, że ta cała złość zebrała się właśnie teraz w nim. Ross wybałuszył oczy, widząc zachowanie starszego brata.
- Ona cię okłamywała... - Blondyn miał wrażenie, że zaraz nie wytrzyma. Nawet jak dla niego było dziwne, że jest aż taki zły.
- W jakim sensie? - wycedził przez zaciśnięte zęby. Z drugiej strony bał się, że to może być coś naprawdę poważnego.
- A no w takim, że gdy tylko wróciła do Polski po świętach, musiała się wyprowadzić. Rodzice spakowali jej wszystkie rzeczy i wyrzucili z domu. Wyzywali ją od dziwek i szmat... Stary, ja nie mogłem nic zrobić.
- Gdzie ona teraz jest? - zapytał już spokojniej. Czuł, jak serce podchodzi mu do gardła i łomocze jak oszalałe.
- Mieszka w jakiejś małej klitce na przedmieściach. Po tej całej awanturze w domu ja i Marek wyprowadziliśmy się i wspieramy naszą siostrę. Zerwaliśmy kontakt z rodzicami. Nie kontaktujemy się już od jakiegoś tygodnia.
- Powiedz mi jeszcze raz, dlaczego Magda nie chciała mi o tym mówić? - pytając, patrzył na Ross, który był w coraz większym szoku.
- Nie chciała cię zamartwiać. Wie, że masz sporo roboty z zespołem, szczególnie teraz przed trasą koncertową i...
- Podaj mi jej adres. - przerwał Adamowi i podszedł do ławy po długopis. Chwycił do ręki gazetę, gdzie na szarym kawałku papieru przytknął czubek długopisu.
- Nie mogę...
- Podaj mi go. - Znów skoczyło mu ciśnienie. Dłoń, w której trzymał długopis, zaczęła się pocić z nerwów.
- Riker przykro mi, ale...
- Adam do cholery! Podaj mi adres jej mieszkania! - wydarł się.
- Nie mogę. - powiedział i się rozłączył. Riker osłupiał. Stał tak na środku salonu, nie wiedząc co zrobić by znaleźć adres swojej dziewczyny. Nie rozumiał, dlaczego Adam nie podał mu go, jak normalny człowiek. Nie dochodziło do niego również to, że Magda go okłamała. Co prawda zrobiła to dla jego dobra, ale to nie tłumaczy jej do końca.
- Co teraz zrobisz? - zapytał Ross, kładąc rękę na jego ramię.
- Nie mam pojęcia... - westchnął. - Muszę jakoś znaleźć sposób na zdobycie jej adresu.
- I co wtedy?
- Wtedy tam pojadę. - odpowiedział bez zastanowienia. Był pewny, że gdy tylko dowie się, gdzie mieszka, wsiada w samolot i leci do niej.
- Ale że teraz? - zdziwił się osiemnastolatek. - Riker słuchaj, zaraz na początku lutego jedziemy do Warszawy. Wtedy się z nią zobaczysz. Teraz zespół ma bardzo napięty grafik i nie możemy pozwolić na twój wyjazd.
- To co, ja mam zrobić? - stęknął, padając na kanapę. Odchylił głowę do tyłu i zamknął powieki. Próbował unormować swój oddech, który przyspieszył po rozmowie z bratem Magdy.
- Może porozmawiać? - zaproponował, siadając obok niego. Objął go ramieniem za kark. - Rozmowa to najlepsze rozwiązanie. - Posłał mu delikatny uśmiech. - Dasz radę stary. Wierzę w ciebie. A teraz wybacz. Musze jechać do roboty. - zaśmiał się i wstał z kanapy.
- Młody... - zaczął Riker, ale przerwał na chwilę. Ross odwrócił się do niego.
- Tak? - zapytał, opierając się o ścianę oddzielającą salon od przedpokoju.
- Jak będziesz wracał, kup mi doładowanie do PLAY'a za pięćdziesiąt dolarów. Coś czuję, że długo będę rozmawiał z Madzią. - mimowolnie się zaśmiał. Ross kiwnął głową i wyszedł z domu, podrzucając kluczami od samochodu.
- To się nazywa wracać późno do domu. - zaśmiała się Rydel, widząc jak Rocky wchodzi do kuchni. Była już druga po południu, a w kuchni siedziała ona, Emma, Ellington i Stormie. Kobieta stała przy garnkach i przygotowywała obiad, którym była obiecana dzień wcześniej lazania.
- Straciłem rachubę czasu, gdy byłem z Alexą. Świetnie się z nią bawiłem. - rozmarzył się i usiadł na krześle przy wysepce. - Coś mnie ominęło?
- Nie. - odpowiedzieli wszyscy jak jeden mąż i wrócili do przygotowywania obiadu.
- Rydel, mogłabyś mi zapakować jedną porcję lazanii dla Rossa? Bardzo chciał, żebym mu ją przywiozła. - poprosiła Emma, wyciągając z szafki nad głową talerze.
- Pewnie. - Uśmiechnęła się do niej. - Ross ci mówił, że będziesz uczestniczyła w naszej sesji?
- Wiem to. Jadę z wami. - odpowiedziała, a blondynka pokiwała głową na boki.
- Nie, nie... Ty też będziesz na zdjęciach. Producentka tak zadecydowała po tym, jak widziała ciebie i Rossa na okładce gazety. Widziałaś ją dziś rano...
- Ja się nie nadaję do sesji zdjęciowych. - jęknęła nastolatka. Przypomniało jej się, gdy na corocznych zdjęciach klasowych przez przypadek robiła z siebie błazna. Zawsze wychodziła najgorzej ze wszystkich... Albo zamknęła oczy, zebrało jej się na kichanie, ziewnęła. Sporo tego było.
- Oj, nie przesadzaj. - zaśmiał się Ellington. - Na tym zdjęciu wyszłaś świetnie. - Zaczął wymachiwać gazetą na lewo i prawo.
- Zgadzam się z nim! - krzyknął entuzjastycznie Rocky, podrywając się z siedzenia. Dziewczyna zmierzyła ich obu lodowatym spojrzeniem i odwróciła się blatu kuchennego. Rydel szturchnęła ją łokciem w bok i posłała szeroki uśmiech. Nie ukrywała, że nie mogła się doczekać sesji zdjęciowej ze swoją przyjaciółką. Niestety nastolatka nie była tym zachwycona.
Gdy porcja lazanii dla Rossa była już zapakowana w plastikowe pudełko i włożone do reklamówki, Emma udała się do Ellingtona, który zdążył przenieść się z Rockym do salonu.
- Pojedziesz ze mną do studia? - zwróciła się do dwudziestolatka. Brunet oderwał wzrok od gry, w którą grał na PlayStation3 i odłożył PAD'a na ławę przed sobą. - Nie mam prawka. - powiedziała, widząc niechęć na twarzy przyjaciela.
- A kiedy zdasz? - zapytał, powolnie wstając z kanapy.
- Najpierw to muszę się zapisać na kurs, a potem dopiero będę zdawała egzamin. - zaśmiała się. - Zapisuję się od przyszłego roku szkolnego. - dodała od razu.
- Co jak co, ale założę się, że Rossowi pasuje takie ciągłe wożenie cię w tą i z powrotem. - powiedział z szarmanckim uśmieszkiem. Siedemnastolatka wywróciła rozbawiona oczami. Kiwnęła głową. Chłopak przejął od niej materiałową siatkę z obiadem dla osiemnastolatka i wyszli z domu. Gdy dziewczyna przekroczyła krawężnik odgradzający posesję Lynchów od chodnika, ujrzała po prawej stronie Gavina. Na jej twarzy zagościł uśmiech. Machnęła ręką do Ellingtona, żeby wsiadał do samochodu, a sama podeszła do chłopaka.
- Hej. - przywitała się i objęła go za szyję. - Jak tam?
- Cześć mała. - zaśmiał się. - U mnie jakoś leci... Rozważałaś propozycję pracy u moich sióstr?
- Jeszcze nie, ale postaram się to zrobić w najbliższym czasie. - odpowiedziała i włożyła ręce do kieszeni bluzy Rossa, którą miała na sobie. Tą samą, którą wzięła ze sobą dzień wcześniej na zwiedzanie Hollywood.
- Jedziesz gdzieś? - zapytał, kiwając głową w stronę samochodu Ellingtona.
- Ross prosił, abym przywiozła mu do pracy obiad...
- Kurczę... - jęknął Gavin i podrapał się po karku. - Ten facet to ma wielkie szczęście. - Posłał nastolatce powalające spojrzenie, a ona poczuła, że się rumieni.
- Przestań. - zaśmiała się cicho. - Robisz coś dzisiaj wieczorem?
- A co? Chcesz pójść ze mną na randkę? - Uśmiechnął się do niej ponownie. Siedemnastolatka zdzieliła go po głowie.
- Mam chłopaka, ciołku!
- Wiem... Niestety. - mruknął ostatnie słowo i schował dłonie do kieszeni spodni. Spuścił wzrok, przez co Emma przygryzła dolną wargę. Sama nie wiedziała, dlaczego to zrobiła. Od razu się opanowała i spojrzała w stronę Ellingtona siedzącego za kierownicą. Brunet kreślił w powietrzu serduszka i widocznie się śmiał.
- To... Co w tym wieczorem? - ponowiła pytanie. - Ross pewnie będzie siedział do późna w pracy, a ja nie mam zbytnio co robić... - Zaczęła uderzać czubkiem trampka w chodnik.
- Możemy skoczyć do kina, jak chcesz. - zaproponował, unosząc na nią nieśmiało wzrok. Siedemnastolatka zaśmiała się.
- Ale to przyjacielskie wyjście. - powiedziała od razu, a chłopak pokiwał głową wyraźnie rozbawiony.
- Oczywiście. - odpowiedział poważniejąc. - Nie jestem jakimś dupkiem, który ma zamiar spieprzyć twój związek.
- Dobrze wiedzieć. - Zaśmiała się. - Dobra, ja lecę. Zdzwonimy się później i...
- I Ross ma się o tym spotkaniu nie dowiedzieć. Jasne! - krzyknął roześmiany i objął nastolatkę w pasie. Przyciągnął do siebie.
- On ci nogi z tyłka powyrywa, gdy się dowie, że idę z tobą do kina. - wyszeptała przerażona. Chłopak tylko wzruszył ramionami. Nie przejmował się tym za bardzo. Blondynka odsunęła się od niego i pobiegła w stronę samochodu. Usiadłszy na siedzeniu pasażera, została powitana szerokim i bardzo podejrzliwym spojrzeniem Ellingtona. Ten chciał się już odezwać, ale ona przyłożyła mu rękę do ust.
- Proszę. Nie. Komentuj. - wyraźnie wypowiedziała każde słowo i oparła głowę o zagłówek fotela. W bocznym lusterku widziała postać Gavina, która stopniowo oddalała się od nich.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem ci wdzięczny! - wykrzyczał Ross, okręcając dziewczynę wokół swojej osi. Gdy tylko dowiedział się, że przyjechała na plan wraz z Ellingtonem zerwał się z próby i popędził na parking. Zwolnił przy samym wejściu, by nie wyjść na jakiegoś idiotę.
- Za co? - zdziwiła się dziewczyna, zarzucając mu ręce za szyję.
- Za to, że przyjechałaś i że przywiozłaś mi moją ukochaną lazanię mamy! - wydarł się uradowany i połączył ich usta pocałunkiem. Dziewczyna wplotła palce w jego blond włosy. Oderwali się od siebie, gdy Ellington głośno chrząknął. Był wyraźnie znudzony ich zachowaniem.
- Już? - zapytał, wywracając oczami. - Trzymaj. Tu masz żarło. My spadamy. - Pociągnął blondynkę za nadgarstek.
- Wracacie? - posmutniał blondyn. - Myślałem, że trochę zostaniecie.
- Stary, w domu czeka na mnie rozgrywka z Rockym w GTA V, także muszę wracać. - odpowiedział. Spojrzał na Emmę, wyczekując jej zdania na ten temat. Dziewczyna wyrwała rękę z ucisku bruneta i podeszła do swojego chłopaka.
- W sumie możemy chwilkę zostać. Rocky pewnie i tak rozmawia z Alexą... - zaczęła i przytuliła się do osiemnastolatka. On objął ją bardzo mocno w pasie i oparł policzek o jej głowę. Posłał przyjacielowi zwycięski uśmiech. Dwudziestolatek się poddał i wszedł do środka ogromnego studia nagraniowego, gdzie od razu udał się do garderoby Rossa.
- A tego co ugryzło? - zapytał, unosząc brwi wysoko do góry. Nastolatka wzruszyła ramionami. Udali się na stołówkę, gdzie cała ekipa miała przerwę na obiad. Usiedli przy najbardziej oddalonym stoliku i Ross zaczął pałaszować swoje danie.
- O której dzisiaj kończysz? - Chłopak spojrzał nad nią ponad lazanią.
- Po dziesiątej wieczorem powinienem być w domu, a co? Planujesz coś? - zaśmiał się, wywijając widelcem we wszystkie strony, przez co kawałki jedzenie spadły na blat.
- A jak myślisz, co planuję? - Posłała mu uwodzicielskie spojrzenie. Chłopak przygryzł dolną wargę.
- Jeśli myślę o tym samym, o czym ty myślisz, to już nie mogę się doczekać, a mój kolega jeszcze bardziej. - wyszeptał ponętnym tonem i wepchnął sobie widelec z jedzeniem do ust.
- Niech twój kolega się uspokoi, bo nie on będzie gwiazdą wieczoru.- zaśmiała się i wzięła łyk wody z butelki, która należała do Rossa. - Wiedziałeś, że będę uczestniczyła w waszej sesji? - zapytała po chwili.
- Riker powiedział mi dziś rano. - odpowiedział i nagle gwałtownie odłożył sztuciec do pudełka. - Wiedziałaś, że Magda okłamywała mojego brata? - Oparł ręce o stół i nachylił się do dziewczyny. Ona wybałuszyła oczy ze zdziwienia.
- Co? Jak to? Okłamywała? W kwestii czego?
- No niby zrobiła to dla jego dobra, ale on wcale nie był tym zachwycony. - Podrapał się po karku, wbijając wzrok z butelkę z wodą.
- Mów konkretami Ross. - burknęła. Wyglądała na przejętą.
- Jej rodzice wyrzucili ją z domu od razu, gdy wróciła do Polski. Teraz mieszka gdzieś na przedmieściach, a jej bracia również wyprowadzili się od rodziców i nie utrzymują z nimi żadnych kontaktów. Wiesz coś o tym?
- Magda nic nie wspominała. Nie brzmiała na wielce załamaną, gdy rozmawiałam z nią ostatnio. Mówiła, że ma sporo roboty z korepetycjami, ale tak poza tym, to nie wspominała nic o rodzicach. - westchnęła i zmarszczyła brwi. Miała kompletny mętlik w głowie i zadawała sobie pytanie: Dlaczego mi nie powiedziała?. Były przyjaciółkami praktycznie od zawsze i o wszystkim sobie mówiły. Magda zawsze brała pod uwagę reakcję innych na jakieś lepsze lub gorsze wieści, ale tym razem nie powinna tego ukrywać. Powinna powiedzieć Rikerowi, co się z nią dzieje i jak potraktowali ją rodzice. W końcu jest on jej narzeczonym i ojcem jej dziecka.
- Nie rozumiem tego.... - zaczął po dłuższej ciszy Ross. - Dlaczego Adam nie podał jej nowego adresu?
- Nie podał? - zdziwiła się blondynka.
- I jeszcze tego nie rozkminiłem. - zaśmiał się. - Ale to zrobię. Bez obaw, mała. - Wstał od stołu i zamknął plastikowe pudełko. - Dzięki za obiad. Jesteś kochana. - Podszedł do niej i podniósł z siedzenia. Pocałował w usta, gdy jego ręka gładziła skórę jej szyi i prawego policzka.
- Kocham cię Ross. - szepnęła dziewczyna, będąc milimetry od jego warg. Uśmiechnął się i połączył je ponownie.
- Ja ciebie też, skarbie. - Objął ją mocno w pasie, a ona parła głowę na jego lewym ramieniu. Nagle rozległ się dzwonek oznaczający koniec przerwy obiadowej. Blondyn spojrzał na swoją dziewczynę przepraszająco. Ona kiwnęła tylko głową i zabrała ze stołu pudełko po lazanii.
- Do zobaczenia w domu, mała. - szepnął, idąc z nią w stronę wyjścia z budynku. Gdy stanęli zaraz przed nim, zobaczyli Ellingtona opierającego się o maskę swojego samochodu. Dziewczyna podskoczyła i ucałowała chłopaka w policzek, po czym pobiegła w stronę zniecierpliwionego bruneta. Osiemnastolatek wpatrywał się jeszcze chwilę w nich, a w duszy cieszył się, że ma tak niesamowitą dziewczynę, jak Emma.
Przyjadę do ciebie o siedemnastej. Bądź gotowa :-)
Taką wiadomość otrzymała siedemnastolatka godzinę po tym, gdy wróciła do domu od Rossa. Siedziała właśnie w pokoju z Rydel i dyskutowały o nadchodzącej sesji zdjęciowej oraz imprezie Disneya. Blondynka gdy tylko usłyszała piknięcie telefonu, poderwała się i go odblokowała.
- Czego Ross znów potrzebuje? - zapytała z uśmiechem Rydel. Emma przygryzła dolną wargę.
- To nie on. - wyszeptała, a jej przyjaciółka zrobiła wielkie oczy.
- A kto? Gavin? - zdziwiła się i wyrwała telefon z jej rąk. - Spotykasz się z nim?
- Jest tylko moim przyjacielem i nic więcej, Delly. - broniła się dziewczyna. Taka była prawda. Gavin był dla niej tylko kumplem, którego poznała na wymianie prawie cztery lata wcześniej. Nie planowała jakoś tej znajomości zagłębiać, bo to co było, jej wystarczyło.
- Skoro ty tak uważasz, to ja nic do tego nie mam. - Posłała jej szeroki uśmiech. - Gdzie idziecie? - zapytała od razu, podkulając nogi na fotelu. Oparła na nich brodę.
- Chyba do kina, a potem na pizzę. - odpowiedziała, wystukując odpowiedź Gavinowi: OK, będę gotowa ;-)
- W co się ubierasz? - zadała kolejne pytanie. Nastolatka wywróciła oczami.
- Idę tak, jak teraz.
- Żartujesz. - zaśmiała się Rydel, ale potem spoważniała. - Nie żartujesz? - zdziwiła się.
- A po co mam się odstawiać, jak to tylko wyjście kumpeli i kumpla? Nie chcę się ubierać, jak na randkę, bo to wyjście nią nie jest. Poza tym Rossowi, by się to nie spodobało.
- Walić mojego brata! - krzyknęła Rydel. Emma wybałuszyła oczy z zaskoczenia. Dwudziestolatka podbiegła do swojej szafy i zaczęła w niej grzebać. Wieszaki latały od prawej ścianki mebla do lewej. - Proszę. - Rzuciła w nią niebieskim materiałem. Dziewczyna wstała i rozłożyła go. Była to niebieska sukienka przed kolano, z brązowym paskiem założonym w pasie. - Nie jest to jakaś wyszukana, droga suknia, ale lepsza o tego co masz na sobie. - Wskazała na długą, rozciągniętą bluzkę i szare, krótkie spodenki, które Emma miała na sobie.
- Jeśli Ross uczepi się tego, że tak wystroiłam się dla Gavina, ty masz mnie usprawiedliwić i powiedzieć, że mnie zmusiłaś. - fuknęła i zaczęła zdejmować z siebie ubrania, by przebrać się w sukienkę. Rydel w tym czasie usiadła przy swojej toaletce i przeglądała cienie do powiek.
- Co powiesz na...
- Nie! - krzyknęła, przerywając swojej przyjaciółce. - Tylko maskara i eyeliner. Nic więcej.
- A co z ustami? - zapytała, robiąc oczy kotka ze Shreka.
- Co, co? One nie będą mi potrzebne, więc ich nie będę malowała. - odpowiedziała pewna siebie, a Rydel założyła ręce na piersi. Była zła, że nie może umalować po swojemu Emmy, a zawsze to uwielbiała.
- Oj no prooooszę. - jęknęła blondynka i podstawiła dziewczynie pod nos czerwoną szminkę.
- Czerwoną to ty się pomaluj. - burknęła, opierając się o blat toaletki. - Jeśli już to mogę się zgodzić na różową, delikatną różową. - Dwudziestolatka westchnęła i wyciągnęła swoją różową pomadkę z Dior'a.
- O wiele lepiej. - zaśmiała się, malując nią usta. Rydel podała jej eyeliner i maskarę. Po dziesięciu minutach była już gotowa. Po długiej kłótni udało jej się ubrać trampki za kostkę, a nie szpilki, na które nalegała starsza. Oby dwie zeszły po cichu do salonu, by nie przykuć uwagi reszty domowników. Na ich szczęście chłopcy siedzieli u siebie w pokojach, Ellington był u siebie w domu, Ross dalej na planie, a rodzice czytali książki na patio. Nagle telefon Emmy zawibrował i na wyświetlaczu pojawiła się wiadomość od Gavina: Czekam przed domem, mała :-). Dziewczyna nic mu nie odpisała, tylko chwyciła swoją torebkę i przytuliła Rydel.
- Tylko grzecznie proszę. - wyszeptała jej i ostatni raz poprawiła jej włosy.
- Gdyby Ross wrócił wcześniej niż ja, napisz do mnie i kryj w razie czego. - Pocałowała przyjaciółkę w policzek i wybiegła z domu. Gavin siedział na kierownicą swojego samochodu. Nachylił się w bok, by otworzyć jej drzwi.
- Hej. - Posłał jej szeroki uśmiech. - Ładnie wyglądasz. - szepnął zerkając na nią, po czym ruszył samochodem. Dziewczyna zarumieniła się i aby na niego nie patrzeć, odwróciła się by zapiąć pasy. - Powiedz proszę, że to dla mnie się tak wystroiłaś. - jęknął, patrząc na drogę. Emma zauważyła, że przygryza dolną wargę, co wywołało u niej delikatny uśmiech.
- Jeśli to cię uszczęśliwi... - Spojrzała na niego. - Tak. Tylko dla ciebie. - zaśmiała się i włączyła radio. - To, gdzie jedziemy? - zapytała po chwili.
- Najpierw do kina i...
- A na co? - zadała kolejne pytanie z entuzjazmem wymalowanym na twarzy.
- Nie wiem. Zobaczymy co będzie. - zaśmiał się. - A potem pojedziemy do Blaze Pizza La Canada, czyli mojej ulubionej pizzerii w Los Angeles.
- Na bogato dzisiaj? - Przewróciła oczami i odchyla głowę do tyłu na zagłówek. Chłopak cicho zachichotał.
Przez resztę drogi żartowali z tego, co się działo podczas wymiany w Londynie. Doszła do wniosku, że z Gavinem ma naprawdę wiele wspólnego i sporo tematów do rozmów: od wymiany, przez Anglię, podróże zagraniczne, po przeprowadzkę do USA. Wymieniali się swoimi zainteresowaniami. Dojechali pod kino idealnie na seans, którym był film Nimfomanka cz.I. Nie było lepszego wyboru, dlatego po kupieniu dużego popcornu u dwóch Coca Coli, usiedli na krzesłach w jednej z sal kinowych. W pewnym momencie podczas filmu, Gavin dotknął przez przypadek dłoni Emmy, a ta podskoczyła jak oparzona. Nie z powodu, że się wystraszyła, ale dlatego, że poczuła coś, czego nie powinna czuć przy takim geście. Przez resztę seansu trzymała dłonie splecione na swoich udach i nie odzywała się do chłopaka. Wyszli z kina dalej w ciszy i wsiedli do samochodu.
- Stało się coś? - zapytał, kładąc rękę na jej ramieniu. Spojrzał na nią z troską, a ona spuściła głowę. Toczyła walkę sama ze sobą przez ostatnie półtorej godziny o Gavina. Gdyby go nie było, przywaliłaby sobie z liścia i wykrzyczała żeby się ogarnęła, bo jest z Rossem i jest z nim szczęśliwa i że Gavin jest tylko jej przyjacielem.
- Trochę zgłodniałam. - chrząknęła po chwili, dalej unikając jego wzroku.
- W takim razie jedźmy na pizzę. - uśmiechnął się do niej i ruszył spod kina. Jechali przez kilka obwodnic, dzięki czemu dojechali na miejsce po dwudziestu minutach. Po wyjściu z samochodu weszli do pizzerii i usiedli przy stoliku z kanapami po obu stronach.
- Jaką zamawiamy? - zapytał chłopak, kładąc menu przed nimi.
- Może wegetariańską? - zaproponowała, kreśląc palcem kółko wokół nazwy pizzy.
- Naprawdę chcesz taką? - jęknął. Miał ochotę na byle jaką, ale koniecznie z mięsem. Spojrzał na dziewczynę błagalnie. Ona zaśmiała się pierwszy raz od ich wyjścia z kina.
- Weźmiemy wegetariańską, ale z kurczakiem. - Chłopak nie ukrywał swojego zdziwienia.
- Co? To bezsensu. - Pokiwał głową na boki.
- Oczywiście, że ma sens. Wegetariańska ma najlepsze dodatki i jeśli dodamy do tego kurczaka, to będzie wprost idealna. Kapujesz przystojniaczku? - Zamilkła po wypowiedzeniu ostatniego słowa. Chłopak uniósł brwi wysoko, a jego kąciki ust delikatnie się uniosły.
- Kapuję, mała. - odpowiedział, powstrzymując się od śmiechu. Wstał od stołu i ruszył w kierunku kasy. Złożył zamówienie i wrócił do Emmy z dwoma dużymi szklankami Sprite'a. Usiadł z powrotem naprzeciwko niej. Pizzę przynieśli im dosyć szybko, a oni zjedli ją w niecałe półgodziny. Wyszli z pizzerii dwadzieścia po dziewiątej i Gavin od razu zawiózł Emmę pod dom. Na szczęście dziewczyny dojechali do Lynchów przed Rossem. Chłopak zatrzymał samochód pod ich domem, centralnie naprzeciwko wejścia.
- Dzięki za wieczór, mała. - powiedział Gavin, wbijając wzrok z zaciśnięte na kierownicy ręce.
- To ja powinnam ci dziękować. - zaśmiała się nieśmiało i założyła kosmyk włosów za ucho. - Powinniśmy robić to częściej. - dodała, a chłopak spojrzał się na nią, co wybiło ją z równowagi. W jego oczach pierwszy raz widziała taki ból. Usta miał zaciśnięte, jakby wstrzymywał się od czegoś. Nagle odpiął gwałtownie pas i przyciągnął Emmę za kark tak, że ich usta się spotkały na kilka sekund. Siedemnastolatka odepchnęła go od siebie, patrząc na niego ze złością.
- Przepraszam. - szepnął i już chciał chwycić ją za nadgarstek, ale ona odwróciła się i szybko wyszła z auta. Pobiegła do domu i trzasnęła drzwiami. Zaczęła płakać. Nie była zła na siebie, że dopuściła do tego pocałunku, ale dlatego, że jej się on podobał. Nagle dostała sms'a. Wyciągnęła komórkę z torebki i drżącą ręką odblokowała.
Przepraszam cię za ten pocałunek. Nie powinienem do tego dopuścić, ale nie wytrzymałem. Przez cały czas myślałem o tej sekundzie, gdy dotknąłem twojej dłoni w kinie. Pomimo tych ciemności widziałem twoją reakcję i zrobiło mi się głupio. Obiecałem ci, że to będzie tylko przyjacielskie wyjście dwóch kumpli i to schrzaniłem. Błagam, wybacz mi... Mała.
Po przeczytaniu treści wiadomości od Gavina wybuchła jeszcze większym płaczem. Siedziała na podłodze w ganku, a łzy leciały jej po policzkach. Zadawała sobie tylko jedno pytanie: Dlaczego właśnie ja?
~*~
Whattttt? Nie no nie rób mi tego jak ty wgl tam możesz 😭😭😭 o reszcie nie mam nic do powiedzenia bo piszesz zajebiście jak.zawsze
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że tak się stanie. Po prostu wiedziałam, że Gavin ją pocałuje!
OdpowiedzUsuńAle i tak nie jest źle, bo już myślałam, że Ross to zobaczy. No i mam nadzieję, że się o tym nie dowie. Wtedy nie byłoby fajnie :( No i szkoda byłoby mi Gavina, bo na pewno oberwałby od Rossa.
Rozdział świetny, jak zawsze. Ale czekam na jakąś scenę Rydellington! ;*
To nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na następny rozdział.
Wspominałam już kiedyś, że uwielbiam tego bloga? :)
~Katrina.
Super rozdZial !!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta !!❤️❤️
Wszyscy dzisiaj dodają rozdziały i nie nadążam z czytaniem :3
OdpowiedzUsuńCo do Emmy i Gavina... NIE! wszystko tylko NIE to!!! Akurat gdy Rommie (nwm czy dobrze napisałam ale niech będzie) się jako tako układa to Gavin... ugh! Ale od początku wiedziałam, że podoba mu się Emma. To smutne :( Jak Ross się dowie to ich wszystkich zabije. Jestem pewna.
Rozdział jak zwykle udany i czekam na next :*
Inna
Cudo <3
OdpowiedzUsuńCzekam
OdpowiedzUsuń~Wika aka ponczek
NIE, NIE I JESZCZE RAZ NIE!
OdpowiedzUsuńDlaczego, no?!
Powiedz dlaczego...
Wiem, że nie musi być kolorowo, no ale aaaaaaaaaaaaaaa
Nie umiem się wyrazić.
Od początku tej rozmowy Emmy z Gavinem wiedziałam, że coś się wydarzy, a jak Emma protestowała z tą szminką ( 'Co, co? One nie będą mi potrzebne, więc ich nie będę malowała.") już byłam pewna. Jeszcze raz to powtórzę. DLACZEGO?
Dobrze, że przynajmniej Ross tego nie widział, chociaż nigdy nic nie wiadomo. Ale jak nie widział, nic nie wie, to niech tak zostanie.
I jeszcze tak się ucieszyłam, na wątek z Magdą, że Riker z nią porozmawia. Zaczęłam piszczeć jak głupia i tu BUM. Nagle takie coś. Moja Madzia...Mam nadzieję, że nic złego jej nie zrobiłaś, ani nie zrobisz.
Oni się muszą jak najszybciej spotkać!
Ale rozdział i tak jak zwykle genialny i czekam na next z jeszcze większą niecierpliwością niż zwykle:*
Gavin.. Cholero jedna! Jak mogłeś ją pocałować baranie jeden?! Nosz kurwda! Trzęsie mną! Mam ochotę ci wjebać! Ugh!
OdpowiedzUsuńWdech, wydech, wdech, wydech. Luzik...
Ok, opanowałam się. Wybacz za te niestosowne słowa kierowane do Gavina. (xd)
Emma... No i na jakiego ty się z nim spotykasz? Rozumiem, kolega itd... Ale skoro BARDZO dobrze wiesz, że Ross jest okropnym zazdrośnikiem, a Gavin jest w tobie zakochany, to na co się z nim zadajesz? Żeby sobie kłopotów narobić? Żeby Ross stracić?
Jezusie Chrystusie, Madzia... Czemu ona nic nie powiedziała Rikerowi?! Przecież przyleciałby i pogadał z jej rodzicami, albo chociaż dał kase na jakieś normalne mieszkanie. Przykro mi się zrobiło... I dlaczego nie zabroniłaś dawać adres Rikerowi? Ehh...
Przyznasz, że moje kometarze są dziwne nie? Co chwile zadaje jakieś pytania, na które i tak mi nikt nie odpowie xD
Świetny!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Magdy. Ja nie wiem, czy jej rodzice nie byli nigdy młodzi ? Co za średniowiecze... Mam nadzieję, że Riker znajdzie jej adres i poleci do niej.
Jeśli chodzi o Emme.. Jestem na nie! No kurcze, po co ten Gavin w ogóle się pojawił? Szkoda mi jej, bo teraz musi walczyć sama ze sobą. I jeszcze ten pocałunek. Biedna... Żeby ona nie zrobiła czegoś w emocjach, czego będzie potem żałować.
Proszę Cię Julka, nie namieszaj za bardzo. xd
Rozdział jak zawsze genialny!
Czekam na kolejny z niecierpliwością. :*
B.B.
Super czekam na next ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńOOOOOO NIE!!
OdpowiedzUsuńNIE, NIE I JESZCZE RAZ NIE!!
Nie waż się rozwalać Rommy!
SŁYSZYSZ???
Ona nie może nic do niego (Gavina) czuć!
Rozdział ogólnie świetny.
I to nastawienie Rossa do pracy:3
Ja mam podobne nastawienie do szkoły.
Codziennie kiedy słyszę budzik myślę sobie:
"Walić szkołę, ja chcę spać! "
Ale i tak wstaję:)
No, rozdział świetny.
Tylko przypominam o Rommie. Zwłaszcza, że Ross to straszny zazdrośnik, więc jak się dowie, to ołł....
Czemu Magda nie powiedziała nic Rikerowi??
Taka byłam szczęśliwa na wątek z nimi, a tu BUM! I tyle z mojego szczęścia.
Genialne
Ktoś.
JAK MOGŁAŚ?! Od początku nie lubiłam Gavina, ale teraz przesadził. Wiedziałam, że prędzej czy później ją pocałuje. Kurde, on tylko szukał okazji -.- A Emma w sumie też zachowuje się dziwnie. Chciałabym, żeby Ross się o tym dowiedział i żeby naprostował Gavina. Gorzej jak to rozwalisz i Emma i Ross zerwą, ale weź, nie rób tego xd
OdpowiedzUsuńCo do Magdy to współczuje jej. Chciałabym, żeby Riker znalazł ten adres i najlepiej, żeby ona i jej bracia przeprowadzili się do LA. No bo w sumie nie mają już nic do stracenia, a tam są przyjaciele i narzeczony Magdy. No nic, pozostaje mi czekać na next, który mam nadzieje, pojawi się szybko xd Pozdrawiam i czekam na następny <3
Aha, no i rozdział jest świetny, oczywiście :)
Nie, nie, nie, nie i jeszcze raz NIE!
OdpowiedzUsuńGavin jej nie pocałował
Ona nic do niego nie czuje
Nie ma tak
NIE MA!
A tak w ogóle to cześć :D
Chciałam napisać ''super rozdział czekam na next'', czytałam tak scenkę z Rommą? (Ross i Emma nie wiem jak ich nazwać) i tak sobie myślę ''o ja ale fajnie słodko''. Potem czytam scenkę z Gavinem i też fajnie. Wystrojenie się dla niego jeszcze ok, ale no po prostu no nie! Niech to będzie głupi sen, cokolwiek głupiego, ale nie prawda. Razem z Rossem tworzą taką świetną parę, a ty chcesz to popsuć? I ona pewnie mu jeszcze nie powie i on się dowie od osób trzecich i będzie jeszcze gorzej. NO NIE! Uznajmy, że tego nie było, a ty się tylko pomyliłaś i to nie do tego bloga, a ja napiszę ''super rozdział czekam na next''.
Więc super rozdział, czekam na next!
Julko droga jesteś okropna no :( Ale i tak Cię kocham :p
O matko, chyba nigdy nie przeżywałam tak żadnej historii :p
Hejka! Chciałabym cie zaprosić na swojego bloga! :) http://letsnotbealone.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam .. zwłaszcza jeśli chodzi o Magdę ... A Gavin? Zakochał się .. ALE MA SIĘ OPANOWAĆ !!!!! BO MU OCZY WYDRAPIĘ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o całokształt rozdział ŚWIETNY ! :*
JULKAAA! BŁAGAM NIEEEE NIEEE NIEEEE NIEE NIE!
OdpowiedzUsuńTAK BARDZO CIĘ PROSZĘ, NIE PSUJ ROMMY! PRZECIEŻ BEZ NICH NIC NIE MA SENSU :"((
Jak?! Ja się pytam jak, Em mogła to zrobić?! Przecież była/ jest taka szczęśliwa z Rossem. On traktuje ją jak księżniczkę, okazuje jej miłość na każdym kroku! Zrobi dla niej wszystko, tymczasem ona wystawia go na taką próbę.. To nie fair!
Ten Gavin ew -,- od początku go nie lubiłam. Po cholerę on się wpieprza?! Matkoo jakby go dorwała, to na miejscu zatłukłabym!!
Choć, Emma też jest winna.. Wir dobrze, że Gavin jest e nie "zakochany" a pomimo to spotyka się z nim i daje mu nadzieje.
Przecież ona wie, że Ross jest cholernym zazdrośnikiem. Wie, że zdrada by go zabiła.. Ona nie powinna nic czuć do Gavina! To Ross jest jej życiem, więc dlaczego ona ma wątpliwości?!
Szczerze, myślę że Gavin robi to specjalnie.. Stara się rozbić ich związek, a tak na prawdę nie zależy mu na Em. No bo proszę.. Pojawia się tak nagle, jak kolega z wymiany.. Niee tu coś nie gra!
Mam nadzieję, że Ross wybaczy Em i zdemaskuje prawdziwe intencje tego Sravina -,-
Tylko tak strasznie mi go szkoda.. Jak dowie się o zdradzie to się załamie ;((
Mam nadzieję, że jakoś to rozwiążesz :) Przecież niedługo bal z Disney'a, urodziny Em i jeszcze ślub Rydellington *o* To nie może obejść się bez Rommy!
Błagam spraw żeby się pogodzili i już nigdy więcej nie mieszaj mię czy nimi! :D
Biedny Riker. Tak martwi się o Madzie :(
Dlaczego ona nic mu nie powiedziała?! On by jej pomógł. Ona musi się czuć taka samotna. Dobrze że ms jeszcze bracie. A jej rodzice.. Nawet tego nie skomentuje. Mam nadzieję, że Rik ją odnajdzie! Trzymam za nich kciuki!
Duużo się działo w tym rozdziale! Jest pełen emocji! Jest cudowny! <33
Z niecierpliwością czekam na next ;3 ~~Lau
Nieee co ale jak nie to nie może być prawda
OdpowiedzUsuńBiedna Emma biedny Ross biedny Riker
Okej! Jestem! Czytałam ten rozdział w autobusie jadąc na trening,więc no... XD
OdpowiedzUsuńMagda... ty cioto! Ugh! Rozwalasz mnie! Rik ją znajdzie!! Chyba...
Łhohohoho xd To teraz wiadomo dlaczego Gavin (czy jak on tam miał ) znajduje się na szablonie! Na bank wplączesz go w opowiadanie na dłużej! Ja to wręcz czuję! XD
Już widzę reakcję Rossa... heheheheh xd
Emma mnie rozwala... Moim zdaniem ona i Magda nie są już przyjaciółkami.
To nie możliwe! Emma wyjechała do L.A. i nawet nie dzwoniła do Magdy. Nawet smsa nie napisała... Takie moje zdanie.
Pozdrawiam! ;*
Matko Boska Gavin ty cioto !!! ja cie zabije !!! można było się spodziewać że prędzej czy później coś nastąpi ale co????? nieee !!!! tak nie można !!!!!!!! Matko nie znam cie ale wiem że masz na imię Julka dlatego : Julko błagam cię nie rozwalaj Rommy proszę ja wtedy się normalnie zabije przecież jak Ross się dowie to mu nogi w dupy kurwa powyrywa !! proszę ...!! A jak chodzi o Madzię to nie wiem dlaczego nie powiedziała Riker'owi przecież by jej pomógł na na pewno by ją przyjął do domu !! A Adam dlaczego nie dał adresu dlaczego ? powiedz mi dlaczego??
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny czekam na next'a nie wytrzymam normalnie jesteś świetna i proszę niech Ross się nie dowie cudnee ~*~ pozdrawiam Madzia :*
O LOL no i w końcu :D Pocisnęłąś z Magdą, na to czekałam. BUM miało być już dawno temu xd Ale przynajmniej teraz dwie sprawy się zaplątały :3 Emma chyba się zakochała buu :P No i dorze, rozkręć to.
OdpowiedzUsuńKom dosć słaby ale latałam dzis po urzędach i sił nie mam ;o
Czekam na nexta :3
Zapraszam też do siebie...
http://sometimes-rosslynchstory.blogspot.com/
WOOOOH! No...nieźle O_O Jak Ross się dowie to będzie dopiero ciekawie *,*
OdpowiedzUsuńCoś kliknełam i wysłałam tylko link wcześniej.... Ale do rzeczy... Kiedy będziesz kontynułowała http://be-careful-about-who-you-trust.blogspot.com/?m=1 ? Ten blog jest świetny, oba są świetne.
OdpowiedzUsuńNiee !! Niee !! Pieprzony Gavin :p po co się pchasz pomiędzy Romme ?? Ktoś cię zapraszał ?? :/ :p NIE !! Więc wypad !! :p Ughh ... zabic dobic i udusić DZIADA :p
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Madzie too czemuu nie powiedziala Rikerowi ??? :/ Pomogl by jej ... przecież ją Loffka <3<3 ... Miejmy nadzieje , że ją znajdzi :*
Rossdział jak zawsze świetny :* Cud miód i ciasteczka :* ;) Błagam nie rozwalaj Rommy za dużo już przezyli zeby znoff sie rostać :* ;) czekam na nexta ;* :)
Nie tak być nie może Emma kocha Rossa i nikogo innego nie zepsuje tego i szkoda mi Magdy tylko czemu nic nie powiedziała Rikerowi
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńszybko!
OdpowiedzUsuńProszę Cie ;) błagam ;/ daj szyyybkooo NEXTA bo zwariuje ;). Rozdzial genialny. Jak ty to robisz ?? Hmm ? ;D a propo's znasz juz moze przybliżona datę rozdziału 74 ? To ważne ;D
OdpowiedzUsuń