Z okazji zakończenia roku szkolnego dodaję ten oto rozdział wcześniej. Miał się pojawić dopiero 1 lipca, ale co tam xD Także ten...
C'mon get LOUD
It's HOLIDAY TIME!!
Dialogi po
polsku będą pisane kursywą ;)
Rossa
obudziło pukanie w drzwi. A tak właściwie walenie. Przeciągnął się i spojrzał
na drzemiącą obok niego Paulę. Uśmiechnął się do siebie, po czym nałożył
bokserki, leżące na ziemi i leniwie zsunął się z łóżka. Poczłapał, szurając
bosymi stopami o podłogę ku drzwiom. Spojrzał w "oko Żyda" [hahaha,
oko żyda - od aut.], by zobaczyć kto się tak niecierpliwi, ale ten ktosiek
sprytnie je zakrył, więc blondyn był zmuszony je otworzyć.
- Nie wierzę
kto raczył wrócić - zaśmiał się Ross - Gdzieś Ty się szlajał, David ?
- Tu i tam i
siam... - mówił wchodząc do pokoju, ale zaprzestał gdy zobaczył Paulę w łóżku
Rossa, okrytą kołdrą - Umm, przerwałem Wam w czymś ? – spytał, wodząc wzrokiem
między Paulą, a blondynem
- Nie, wcale
– rzekł z sarkazmem blondyn – Nie, skończyliśmy już dawno – zaśmiał się
- Ufff, to
dobrze, że już skończyliście, bo przyszedłem odespać, także ten, jak chcecie tu
płodzić potomstwo to wynocha! – krzyknął i rzucił się na łóżko, momentalnie
zasypiając
- Jakiś Ty
zabawny David – mruknął pod nosem Ross i położył się na łóżku obok brunetki.
Ona położyła swoją głowę na jego rozgrzanym torsie, a on zaczął bawić się jej
kosmykami włosów. Robił z nich delikatne warkoczyki, zawijał na palcach.
- Ross, muszę
już iść. Późno się robi, mama będzie się martwiła – rzekła Paula i usiadła na
łóżku
- Ze mną nic
Ci nie grozi – zaśmiał się i rozłożył się na dwóch poduszkach – Po za tym,
Twoja mama mnie zna i według niej jestem odpowiedzialnym chłopakiem
- Mówiła tak
z pięć lat temu – zachichotała – No nie ważne. Ross, proszę wstań, bo chcę się
ubrać
- Ojej no –
wzdychał, ale i tak wstał – Przyjdziesz dzisiaj jeszcze do mnie ?
- Nawet nie
zdążyłam od Ciebie wyjść, ale chyba dzisiaj już się nie spotkamy, bo jadę z
mamą do galerii handlowej, kupić tacie jakiś prezent z okazji jego urodzin
- Szkoda –
posmutniał Ross – A jutro ?
- Jutro to
już na pewno nie, bo wiesz jaka jest moja mama . Zapisała mnie na kurs
artystyczny i od jutra zaczynam zajęcia. Mam na ósmą trzydzieści do czwartej
piętnaście.
- Czyli będę
tu siedział sam ?
- Przepraszam
Ross. Może zadzwoń do rodzeństwa, przecież jest Was trochę ? – zaśmiała się
przy końcówce
- Rodzeństwo
? Proszę Cię…Riker wyjechał do Europy ze swoją dziewczyną, Rydel lata z
Ellingtonem na zakupy. Pewnie niedługo zamęczy nam chłopaka. Rocky mnie
nienawidzi za tą akcję w chińskiej knajpce, pamiętasz ? A Ryland...założę się,
że ma inne zajęcia niż przychodzenie do starszego brata na odwyk, po za tym
rodzice i tak by go nie puścili. Także widzisz, nie ważne ile nas by było, nikt
nie jest chętny na spędzanie czasu z Rossem
- W sumie jak
masz się tutaj smucić, to zadzwoń do Emmy żeby przyszła
- Chyba sobie
żartujesz. Ona nienawidzi mnie. Za dużo wydarzeń do wymieniania… Naprawdę nie
będziesz mogła przyjść ? – prosił blondyn, ale wiedział, że i tak nic nie
wskóra. Spojrzał się na dziewczynę najsmutniejszymi oczkami, jakie potrafił
zrobić, ale nawet i to nie zadziałało. Chciał podać jej ubranie, ale gdy tylko
zauważył jak wygląda jej bluzka, puścił takiego buraka, o jakim nawet Bogom się
nie śniło. Przypomniał sobie, jak minionej nocy, pod wpływem swojego popędu,
zdarł t-shirt z Pauli.
- Pożyczyć Ci
swoją bluzę ? – zaproponował Ross i pokazał w jakim stanie jest jej bluzka
- Nie
pogardzę nową – zaśmiała się – Ale gdybyś miał jakąś przymałą, bo gdybyś nie
zauważył jest ode mnie trzy razy większy
- Nie wiem
czy mam jakąś przymałą, bo spakowałem tylko moje ulubione i pasujące na mnie
bluzy. Poczekaj, może David coś będzie miał – podszedł do chrapiącego
współlokatora i zaczął go delikatnie szturchać, lecz to nie podziałało i był
zmuszony zrzucić go z łóżka
- Co jest ?!
– krzyknął zdezorientowany chłopak – Co, chcecie instrukcji ?
- Boże, jaki
Ty zboczony jesteś – przewrócił oczami blondyn – Chciałem się spytać, czy
miałbyś jakąś przymałą bluzę gdzieś w szafie, bo w nocy lekko nadwyrężyłem
t-shirt Pauli
- Poczekajcie
zakochańce, może coś się znajdzie – wstał z podłogi z niechęcią i podszedł do
swojej szafy. Zaczął w niej grzebać – To powinno pasować – podał im żółty top w
kwiatki
- Stary, nie
wiedziałem że nosisz takie rzeczy – zaśmiał się Ross i podał ciuch swojej
dziewczynie, która tak samo jak on, nie wyrabiała ze śmiechu
- To nie
moje, tylko mojej byłej dziewczyny – rzekł David i położył się z powrotem na
łóżko
- Ty miałeś
dziewczynę ?! – krzyknął ze zdziwienia Ross – Nie wierzę
- No to
uwierz blondasku – zaśmiał się - I to jeszcze
jaką dziewczynę. Nie obraź się Paula, ale była ona bardziej seksowna od Ciebie
- No ja w to
wątpię – prychnął Ross i objął ramieniem brunetkę – Nie ma bardziej seksownej
kobiety na tym świecie, niż moja Paula
- Na pewno
Ross ? Jesteś tego w stu procentach pewien ? – pytał David, kurczowo się mu
przyglądając
- Tak! –
krzyknął i puścił dziewczynę, która poszła się przebrać do łazienki – Stary, co
Ty odpierdalasz ? – oburzony podszedł do współlokatora i już miał mu wymierzyć
prawego sierpowego, ale ten zwinnie go chwycił i odparł atak siedemnastolatka
- Po prostu
się Ciebie pytałem – rzekł jakby nigdy nic i położył się w końcu spać. Ross
chwilę patrzał się przez okno, a potem sam zaczął się ubierać
-Dwie
godziny wcześniej-
Magda i Riker
już od piętnastu godzin lecą samolotem. Riker powoli wychodzi sam z siebie, bo
jakieś dziecko cały czas kopie mu w fotel. Magda stara się go jakoś uspokajać,
ale sama próbuje powstrzymać śmiech.
- Jezus
Maria! – krzyknął Riker i gwałtownie wstał z siedzenia – Czy byliby państwo tak
mili i zapanowali nad swoim wychowankiem ?! Kopie mnie nieustannie w fotel
- Um excuzes
moi ? – rzekła kobieta. Zapewne matka dziecka. Magda wszystko słyszała i w tym
momencie cieszyła się, że jej mama zapisała ją na kurs języka francuskiego.
Odpięła pasy i nachyliła się do kobiety.
- Je suis
désolé, mon copain veut que vous dites que votre bébé le met constamment dans
un fauteuil et pourrait vous faire quelque chose ? (Przepraszam, mój chłopak
chce Pani powiedzieć, że Pani dziecko kopie go nieustannie w fotel i czy
mogłaby Pani coś z tym zrobić ?) – przeprosiła brunetka, na co kobieta kiwnęła przepraszająco
głową i powiedziała coś do swojego synka.
- Je suis
désolé Seigneur très (Przepraszam Pana bardzo) – powiedział chłopczyk, a wyraz
twarzy Rikera momentalnie się zmienił. Kolor również. Z gniewnej purpury,
zrobił się znów blady, jak to Riker. Spojrzał się na Magdę, żeby powiedziała mu
co nieco po francusku. Dziewczyna ciepło się do niego uśmiechnęła i szepnęła mu
na ucho parę słówek, ale zdała sobie sprawę, że blondyn za żadne skarby tego
nie powtórzy, dlatego sama nachyliła się do chłopczyka, który wyraźnie był
smutny.
- Rien de tel
que ce qui s'est passé (Nic takiego się nie stało) – szepnęła do niego, po czym
wyciągnęła z torebki lizaka i mu podała.
- Merci
beaucoup (Dziękuję bardzo) – ucieszył się chłopczyk i pokazał swojej mamie co
dostał od brunetki. Kobieta uśmiechnęła do niego, a potem do dziewczyny, która
z powrotem usiadła koło Rikera. Było mu głupio, że tak gwałtownie naskoczył na
kobietę z dzieckiem i to jeszcze zaczął do niej gadać po angielsku, a ona nic w
tym języku nie rozumiała. Na dodatek, wyraz jego twarzy jaki wtedy przybrał,
też musiał wyglądać nieciekawie.
- Dziękuję
kochanie – rzekł do Magdy i ujął ich dłonie razem. Dziewczyna spojrzała się na
niego. Uważnie się jej przyglądał, przez co poczuła motylki w brzuchu – Wiedziałem,
że umiesz mówić po hiszpańsku, ale po francusku nie – zaśmiał się
- Dużo rzeczy
jeszcze o mnie nie wiesz – uśmiechnęła się do niego, a on lekko pocałował ją
kącik ust
- Masz może
jeszcze lizaki ? – ucieszył się Riker, tak samo jak chłopczyk siedzący za nimi
- A co, mały
Rikuś chce lizaczka ? – zaśmiała się Magda, a chłopak tylko potrząsnął głową.
Dziewczyna zaczęła przeszukiwać swoją torebkę i po chwili znalazła, to co
szukała. Podała truskawkowego lizaka swojemu chłopakowi, który naprawdę się z
niego cieszył. Zdjął z niego papierek i od razu wpakował go sobie do ust,
szeroko się przy tym uśmiechając. Dziewczyna zachichotała. Miała wrażenie, że
patrzy na góra czternastolatka, ale tak naprawdę Riker miał już dwadzieścia dwa
lata. Czasami zachowywał się jak dziecko, a czasami jak naprawdę odpowiedzialny
i opiekuńczy mężczyzna, którego kochała Magda
- Halo. Magda
? Ziemia do Madzi! – krzyczał Riker na zamyśloną dziewczynę, która pomimo jego
krzyków, nie dawała znaku życia – Kochanie, jesteś tam ? – powoli jego głos
zaczynał drżeć. Jeszcze nigdy wcześniej nie widział brunetki tak zamyślonej.
Wpatrywała się pusto w okno. Blondyn nie wiedział co zrobić, ale nagle go
olśniło. Przysunął się bliżej do ciemnowłosej i wpił się w jej usta. Początkowo
czuł, że jego dziewczyna nie oddaje pocałunków, ale po dosłownie trzech
sekundach, przestał to odczuwać.
- Myślałem,
że mnie już na zawsze zostawiłaś – odparł Riker łapczywie łapiąc powietrze do
płuc. Jego blond grzywka opadała mu na oczy, przez co wyglądał uroczo, a jego
ciemne oczy powodowały u Magdy zawroty głowy.
- Przepraszam
trochę się zamyśliłam – zaśmiała się brunetka
- Trochę ?
Wyglądało jakby Cię nie było – objął ręką dziewczynę, a ta położyła głowę na
jego ramieniu
- Nie
potrafiłabym Cię opuścić, bo Cię kocham – szepnęła, a Riker uśmiechnął się do
siebie i pocałował ją w czubek głowy. Dla niego słowa „Kocham Cię” były na wagę
złota. Kiedy słyszał je od Magdy, czuł jak rośnie mu serce, jak jego miłość do
niej rośnie dwukrotnie.
- Ja też Cię
kocham – szepnął również do niej i poczuł, że dziewczyna mocniej się w niego
wtula. Oparł swoją głowę o głowę Magdy i zasnął.
Oboje
przebudzili się w tym samym momencie, kiedy poczuli turbulencje związane z
lądowaniem. Zapięli pasy i czekali aż w końcu samolot stanie na ziemi. Po
siedemnastu bitych godzinach lotu, para była zmęczona i marzyła o wyciągnięciu
się na łóżku. Gdy w końcu znaleźli się na lotnisku. Riker padł na ziemię i
zaczął ją całować. Co prawda lata dużo samolotem, ale tym razem to było
zdecydowanie za długo. Nawet Magda nie mogła mu w tym pomóc i jakoś załagodzić
ten lot. Gdyby nie to dziecko to zniósłby to lepiej.
- Siostra! – ktoś krzyknął w tłumie ludzi
i nagle dwójka chłopaków podbiegła do Magdy i zaczęli ją przytulać
- Adam, Marek! Jak ja się za Wami stęskniłam! –
krzyknęła – Ale proszę Was, potrzebuję
tlenu do życia – zaśmiała się i chłopcy od razu ją puścili
- No to gdzie ten Twój lowelas ?– spytał
Adam robiąc dwukrotny ruch brwiami
- Riker!? Gdzie jesteś ? – krzyknęła Magda
- Jestem tu. Poszedłem po nasze bagaże –
podszedł do trójki i postawił przed nimi walizki swoje i Magdy
- A więc Ty jesteś chłopakiem naszej Madzi ?
– rzucił Marek i spojrzał podejrzliwie na Rikera
- Tak i z tego tytułu jestem bardzo
szczęśliwy. Magda jest cudowną dziewczyną – mówiąc to patrzał na swoją
ukochaną, której rumieńce wpłynęły na policzki.
Nagle
rozległy się wrzaski i piski. Wszyscy odwrócili się w stronę dźwięku i to był
błąd. Tłum dziewczyn zaczął z piskiem biec w kierunku Rikera, krzycząc jego
imię. Chłopak chwycił walizki i Magdę i wybiegł z lotniska. Bracia brunetki
speedem pobiegli do auta. Było ono bardzo podobne do samochodu Lynchów.
Otworzyli drzwi nadbiegającej parze, którzy z rozbiegu wskoczyli do pojazdu
zamykając je za sobą. Bracia z piskiem opon ruszyli. Riker odetchnął z ulgą i
opadł na siedzenie wraz z Magdą.
- I Ty tak masz codziennie ? – zadali
równocześnie pytanie Adam z Markiem
- Znaczy nie zawsze…zależy czy napiszę fankom
tweeta o tym gdzie idę i teraz wiem, że napisanie, że przylatuję do Polski,
było bardzo złą decyzją – zaśmiał się i nagle wszyscy się na niego
spojrzeli – No co ?
-
Powiedziałeś im, że tutaj przylatujesz ?! – krzyknęła zdenerwowana Magda, ale
już po angielsku, bo jej bracia za bardzo tego języka nie ogarniali i nie
chciała, żeby rozumieli wszystkie słowa ich kłótni.
- A to coś
złego ? – zdziwił się blondyn, a dziewczyna zmierzyła go wzrokiem mówiącym „Tak!”
- Chciałam
trochę odpocząć od tego wszystkiego, ale nie Ty musiałeś napisać swoim
faneczkom, że przylatujesz do Warszawy – rzekła z oburzeniem i odwróciła się do
niego plecami
- Ojej, przepraszam.
Po prostu bardzo się cieszyłem, że lecę do Europy. Nie gniewaj się na mnie –
przytulił ją, ale dziewczyna została nieugięta. Chciała trochę pomęczyć swojego
chłopaka. Chciała żeby się postarał jakoś ją odzyskać. Ostatnim razem jej nie
wyszło, bo Riker zauroczył ją tym, że nauczył się polskiego, znaczy rozumieć to
rozumie, gorzej z wymową. Tym razem będzie musiał się wysilić. Riker natomiast
cały czas przyglądał się odwróconej postaci swojej dziewczyny i tylko jedno
chodziło mu po głowie „Znów ma focha dziewczyna. Przejdzie jej”. Resztę trasy
przejechali w ciszy. W końcu dojechali pod dom brunetki. Wysiadła ani słowem
nie odzywając się do swojego chłopaka, według którego „To tylko kolejny etap
obrażania”. Wyciągnęła z samochodu swoje walizki i już chciała je sama zabrać
do domu, ale uczynny blondyn podszedł do niej.
- Ja to wezmę
– wziął od niej bagaże i szeroko się do niej uśmiechnął, pokazując przy tym
swoje śnieżnobiałe ząbki
- Poradzę
sobie. Dzięki za fatygę – fuknęła i przejęła od zszokowanego chłopaka walizki i
torby. Skierowała się ku wejściu do domu. Odstawiła swoje rzeczy na podłogę i
zdjęła z siebie kurtkę, szalik i ciężkie zimowe buciory. Gdy tylko ściągnęła z
siebie zimową warstwę, do domu wszedł Riker, który promieniście się do niej
uśmiechnął na powitanie. Ona nawet nie zareagowała i poszła na górę do swojego
pokoju, a jej chłopak podążył za nią.
-W tym
samym czasie-
Rydel
siedziała sobie wygodnie w swoim królestwie i czytała ulubioną książkę „Niezgodna”,
gdy nagle błogą ciszę przerwały krzyki z salonu. Początkowo próbowała nie
zwracać na nie uwagi, ale z biegiem czasu coraz gorzej jej to szło. Wstała
gwałtownie z miękkiego fotela i z furią w oczach zbiegła po schodach na parter.
Miała ochotę wrąbać tym, którzy się tak drą.
- Ellington
kochanie, czy mógłbyś nie drzeć tak swojej pięknej mordki, bo niektórzy
mieszkańcy tego domu chcą w spokoju książkę poczytać ?
Brunet
spojrzał się na swoją narzeczoną, a potem na grającego razem z nim na konsoli
Rocky’iego. Szepnął tylko krótkie „Też Cię kocham” i znów wrócił do grania.
Rydel stała przez chwilę osłupiała, bo nie wierzyła, że nawet jej nie
przeprosił. Postanowiła wtoczyć najcięższe działa to tej gry. Stanęła
naprzeciwko chłopaków, zasłaniając im ekran telewizora, na co zareagowali
głośnym „Ej!”. Ona spojrzała się na Ellingtona i ściągnęła z palca pierścionek
zaręczynowy. Wiedziała, że to co robi jest wredne, wręcz chamskie, ale co by
była z niej za Rydel Lynch, gdyby czasami nie dopiekła swojemu chłopakowi. Tak
więc, ściągnęła świecidełko i podała Ellowi, po czym poszła zadowolona do
kuchni, z nadzieją że brunecik zaraz tu przyleci z przeprosinami. Usiadła przy
stole i czekała, czekała i jeszcze raz czekała. Minęło pięć minut, potem
dziesięć, piętnaście.
- Koniec
tego! – krzyknęła sobie w duchu i wstała zdenerwowana. Nagle do kuchni wparował
zdyszany Ellington z ogromnym różowym króliczkiem i bukietem ponad
siedemdziesięciu róż. Podbiegł do zaskoczonej blondynki, uklęknął przed nią i
zaczął błagać.
- Rydel,
przecież ja Cię kocham. Proszę nie rób mi tego – zaczął lamentować – Nie mogę
bez Ciebie żyć. Żałuję, że zlekceważyłem twoje uwagi dzisiaj w salonie. Proszę
wybacz mi i przyjmij z powrotem ten pierścionek zaręczynowy – błagał na
kolanach. Zniżył się jeszcze niżej i zaczął całować stopy swojej wybrance
życia, która ledwo powstrzymała się od wybuchu.
- Wstań –
rozkazała jak prawdziwa królowa. Chłopak posłusznie wykonał jej rozkaz.
Spojrzał się smutnymi oczkami na blondynkę.
- To dla
Ciebie kochanie – rzekł wręczając jej królika większego od niej samej oraz
olbrzymi bukiet róż – Mam nadzieję, że mi wybaczysz i znów będziesz moją
narzeczoną – dziewczyna ledwo wyrabiała. Gdyby nie fakt, że chciała się troszkę
zemścić, to zaczęłaby się tarzać na ziemi ze śmiechu choćby nawet tu i teraz
- Ależ ja
cały czas jestem Twoją narzeczoną. Zawsze byłam, jestem i będę – zaśmiała się w
końcu i pocałowała zdziwionego chłopaka
- Jak to ?
Nie jesteś na mnie zła ? – spytał zaskoczony
- Na początku
byłam, ale potem mi przeszło – uśmiechnęła się serdecznie, a chłopak mocno ją
przytulił do siebie
- Nigdy
więcej mi tak nie rób, jasne ? Następnym razem chyba mi serce stanie i dostanę
zawału na miejscu. I nici z naszego ślubu – powiedział cały czas trzymając
swoją kochaną Rydel przy sobie. Objął ją ramionami i nie miał zamiaru jej
puścić. Tę wspaniałą chwilę przerwał im Rocky, który wszedł do kuchni i zaczął
po niej paradować w samych bokserkach. Podszedł do lodówki i zaczął ją
przeglądać.
- Rydeluś, Ty
moja kochana siostrzyczko – zaczął dziewiętnastolatek – Pojechałabyś na jakieś
zakupki, bo nasza lodówencja świeci pustkami ?
- Boże,
zrobiłabym wszystko, żebyś to teraz Ty był gdzieś poza domem. Nawet bym
wytrzymała z naszym kochasiem Rossem, który pewnie teraz pierdoli się z Paulą w
tym zakładzie – załamała ręce i zwróciła się do Ella – Skoro mieszkamy tu teraz
tylko my i rodzice, to trzeba nam zapewnić jakieś jadło. Jedziesz ze mną ?
Delly
nałożyła z powrotem pierścionek na palec, po czym podeszła do regału w kuchni,
otworzyła szklane drzwiczki i z pośród wiszących tam na małych wieszaczkach kluczy
do samochodów, wyciągnęła zestaw kluczy do swojego Sam’a. Chwyciła jeszcze torebkę,
do której spakowała dokumenty i portfel i wyszła, zostawiając dom pod opieką
pawiana Rocky’iego. Przez chwilę, gdy siedziała za kierownicą samochodu,
zastanawiała się, czy dobrze zrobiła zostawiając go samego. Ellington zauważył
jej wahania, dlatego położył swoją rękę na dłoni dziewczyny, którą trzymała na rączce
od zmiany biegów [wiem, że to jest wajcha od zmiany biegów, ale jakoś ciężko mi
było słowo „wajcha” odmienić – od aut.]. Spojrzała się w piękne i głębokie oczy
chłopaka i od razu myśl, że dom spłonie przed ich powrotem, odleciała jak ptak
do ciepłych krajów. Blondynka przekręciła kluczyki w stacyjce i ruszyła w
stronę hipermarketu. Zaparkowała przy samym wejściu do marketu. Ell miał drobne
na wózek i to on go pchał między regałami. Blondynka najpierw wrzuciła do wózka
warzywa, potem jakieś mrożone warzywka na patelnię. Natomiast Ellington pobiegł
po jakieś zupki w proszku, ogólnie takie chemiczne, szybkie dania oraz po
mrożone pizze. Wracając zahaczył jeszcze o półki ze słodyczami. Nabrał mnóstwo
żelków, jakiś cukierków, czekolad, batoników, ciasteczek i pobiegł z powrotem
do Delly, która akurat stała przy pieczywie i pakowała bułeczki do siatki. Przy
kasie kupili jeszcze tabletki przeciwbólowe, bo ostatnie opakowania poszły po
ostatniej imprezie. Gdy Rydel płaciła już za zakupy, Ell dodał jeszcze małą
paczuszkę do ich rachunku, którą można zawsze kupić przy kasach. Blondynka
spojrzała na niego spojrzeniem „Serio Ell ?”
- No co ? –
zaśmiał się i podał kasjerce, żeby skasował ich jeszcze za to
- Tylko nie
wiem z kim to użyjesz – szepnęła roześmiana, a Ell objął ją od tyłu w pasie
- No jak to z
kim ? Z moją przyszłą żonką – pocałował ją w policzek
- Chyba że po
ślubie – odepchnęła go od siebie, a ten znów do niej przyległ
- Mi pasuje.
Będę cierpliwie czekał – musnął delikatnie jej usta.
Kasjerka
spojrzała się na nich, po czym sięgnęła po drugą paczuszkę i podała Ellowi,
który parsknął śmiechem.
- Prezent od
firmy – zaśmiała się kobieta, a Rydel zmroziła ją wzrokiem i zapakowała resztę
produktów do reklamówek. Brunet przejął ich większość i we dwoje wyszli z
marketu. Zapakowali się do samochodu i pojechali do domu, który dzięki Bogu
jeszcze stał nieruszony. Para bardzo się zdziwiła, że jego stan jest
nienaruszony. Obładowani zakupami weszli do salonu, gdzie zastali Emmę z Rockym
grających na konsoli w Army of Two. Przywitali się i poszli do kuchni
rozpakować zakupy i sklecić we dwójkę jakiś obiadek.
-W tym
samym czasie-
- Przepraszam
Cię za swoje zachowanie – rzekł załamany Riker i oparł się plecami o ścianę.
Dziewczyna nic nie powiedziała – Magda no! Przepraszam. Przepraszam jasne ?! –
wydarł się i podszedł do dziewczyny, mocno chwytając ją za nadgarstki, które po
chwili zsiniały. Ciemnowłosa tylko zacisnęła usta. Nie chciała pokazywać
chłopakowi, że sprawia jej to ból. Jednak nie dorównywał on bólowi, jaki
towarzyszył jej godzinę temu, przed restauracją. Nie dość, że Adam z Markiem rzucili się z
pięściami na Rikera i zrobili z tego niezłą awanturę, której skutkiem była
interwencja policji, ale także czuła wtedy jakby świat się zawalił, stracił
kolory, był znów taki szary, ponury, zupełnie taki jak był przed poznaniem
Rikera.
- Magda,
przepraszam Cię! – krzyknął, a dziewczynie już puściły nerwy
- W dupie mam
takie przeprosiny! – krzyknęła – Założę się, że nawet nie wiesz za co mnie
przepraszasz – chłopak mocniej przycisnął ją do ściany i zacisnął dłonie na jej
nadgarstkach – To boli Riker! – wydarła się i z jej oczu poleciały łzy.
Odepchnęła najmocniej jak mogła od siebie blondyna i pobiegła do łazienki,
zamykając się w niej. Riker na początku stał w miejscu, ale potem zaczął się
dobijać do Magdy, która zamknęła się tam na dobre.
- Magda ja
naprawdę nie chciałem. Ten pocałunek nic nie znaczył. Wiesz, że Ciebie kocham.
Kocham ponad wszystko. Proszę, otwórz i porozmawiajmy na spokojnie. Proszę Cię
– już szeptał znów swoim opiekuńczym i troskliwym głosem – To była tylko fanka,
zawsze całuję fanki, jak tego bardzo chcą… - i to zdanie było tym jednym, które
spowodowało, że Magdzie już na dobre pękło serce. Nie zważała już na dalsze
błagania blondyna. Nalała sobie wody do wanny i powoli się w niej zanurzyła.
Chciała choć na chwilę oderwać się od tego wszystkiego, ale walący pięściami o
drzwi chłopak jej w tym przeszkadzał, ale po pięciu minutach wszystko ucichło i
nastała błoga cisza, którą Magda delektowała się niczym ciastem cytrynowym, jej
ulubionym.
Rikera bolały
już ręce od walenia w drzwi, dlatego postanowił, że Magda i tak prędzej czy
później wyjdzie to na nią poczeka. Usiadł na łóżku i dopiero teraz przyjrzał
się dokładniej jej pokojowi. Był on na poddaszu. Ściany beżowe, a skosy i sufit
pokryte jasno drewnianymi panelami, podłoga drewniana z ogromnym, białym,
puchatym dywanem na środku. Łóżko dwuosobowe z białą pościelą w czarne kwiatki.
Obok łóżka dwa stoliki nocne z lampkami. Po prawej stronie łóżka stała ogromna
szafa z czarnymi dodatkami. Na lewo od szafy lustro, a obok niego toaletka,
poobstawiana perfumami i przeróżną biżuterią. Riker dostrzegł, że w obramowanie
lustra toaletki jest wciśnięte zdjęcie jego i Magdy. Uśmiechnął się w duchu do
siebie. Wyciągnął je i oglądał. Było ono zrobione na ich pierwszej randce,
kiedy byli w Chicago. Odłożył je, ale zaraz jego uwagę przykuło małe zdjęcie w
ramce na komodzie. Była na nim mała dziewczynka, która wyglądała na lat sześć.
Siedziała na kolanach starszej pani, a przed nimi leżał owczarek niemiecki z
jednym oklapniętym uszkiem. Chłopak wziął owe zdjęcie w ręce, ale zaraz je
odłożył bo właśnie z łazienki wyszła Magda, owinięta tylko w biały, puszysty
ręcznik. Blondyn czuł jak w spodniach robi mu się coraz ciaśniej. Zaczął
żałować, że ubrał rurki. Dziewczyna podeszła do komody, przy której stał
właśnie chłopak i otworzyła pierwszą szufladę od góry. Rikerowi aż się źrenice
powiększyły. Ciemnowłosa wyciągnęła z niej bieliznę, a potem z szuflady niżej
dużą bluzkę starszego brata i zniknęła za drzwiami łazienki. Wyszła z niej po
minucie, ubrana w to, co wyciągnęła przed chwilą z szafki. Odrzuciła kołdrę i
usiadła na łóżku. Dwudziestodwulatek patrzył się na nią ze smutkiem w oczach.
Nagle do pokoju wpadli Adam z Markiem.
- To co kochasiu, jazda do salonu na kanapę
– zaśmiał się Marek i rzucił blondynowi koc i poduszki
- Niech zostanie – szepnęła Magda.
Spojrzał się na nią nie dowierzając. Myślał, że się przesłyszał. Bracia zabrali
od niego bety i ze wściekłością w oczach wyszli z pokoju. Chłopak podszedł
powoli do łóżka i położył się na nim. Nie wiedział czy przytulić Magdę, czy ją
pocałować, czy jakoś zacząć rozmowę, czy w ogólne nic nie mówić.
- Nawet nic
mi nie powiesz ? – spytała brunetka i odwróciła się do swojego chłopaka
- A co ? Mam
Ci powiedzieć, że jestem kretynem, zasranym dupkiem, który nie docenia tego co
ma, że ma wspaniałą dziewczynę, której przed sekundą złamał serce ? Kocham Cię
jak szaleniec, czasami się zastanawiam jak potoczyłoby się moje życie gdybym
Ciebie nie poznał i doszedłem do wniosku, że byłoby nudne i takie ponure. Z
Tobą świetnie mi się spędza czas. Nawet nie wiesz jak się wtedy ucieszyłem, że
zgodziłaś się pójść ze mną na randkę. Jestem najstarszy z rodzeństwa i gdyby
nie Ty, to zaczęliby mnie wyśmiewać, że jestem już taki stary, a dziewczyny nie
mam. Magda, kocham Cię i przepraszam Cię za tamto przed restauracją. Mogłem to
sobie darować…
- Ja też Cię
kocham Riker – rzekła dziewczyna i wtuliła się w ukochanego, który nagle
przybrał taki wyraz twarzy jakby zobaczył ducha.
- Ja Ci to
zrobiłem ? – spytał przerażony, patrząc na sine nadgarstki swojej dziewczyny.
Kiwnęła tylko niepewnie głową i schowała je pod kołdrą, ale on je wyciągnął i
zaczął całować – Nie chciałem, wybacz
- Już Ci
wybaczyłam, a teraz chodźmy spać, bo zaraz nie wyrobię – zaśmiała się, a
chłopak spojrzał się na nią i uśmiechnął promieniście
- Tylko
skoczę się umyć i zaraz do Ciebie wrócę, dobra ?
- Tylko
szybko
Riker
wyciągnął z walizki swoje rzeczy i poszedł do łazienki. Po sekundzie było
słychać szum wody. Magda zerwała się z łóżka i podbiegła do walizki
dwudziestodwulatka i wyciągnęła z niej jego bluzkę. Szybko ściągnęła z siebie
ciuch brata i naciągnęła bluzkę Rikera, po czym wskoczyła do łóżka. Nie minęło
dziesięć minut, a blondyn wrócił do pokoju, ubrany tylko w ciemnoniebieskie
bokserki, wycierając mokre włosy ręcznikiem, który powiesił potem na
kaloryferze. Odwrócił się ku swojej dziewczynie, a ta wlepiła wzrok z jego
klatę, na której widniały wyraźne zarysy mięśni i sześciopak, któremu brunetka
przyglądała się najdłużej. Chłopak cicho się zaśmiał i położył się na łóżku, a
dziewczyna wtuliła się w niego.
- Co tak pachnie
brzoskwiniami ? – spytał Riker głęboko wciągając powietrze
- Chyba mój
balsam do ciała – zaśmiała się, a chłopak zaczął ją głaskać po ramieniu, potem
zjeżdżał niżej ręką aż dotarł do uda i odrzucił kołdrę.
- Czemu masz
na sobie moją bluzkę ? – zrobił tzw. brewki i zaczął jeździć wzrokiem po dziewczynie od stóp
do głów – Oczywiście mi to nie przeszkadza – dziewczyna się cicho zaśmiała
- Jesteś uroczy – szepnęła mu na ucho, starając się żeby wyszło
uwodzicielsko i najwyraźniej podziałało, bo nagle zaczął ją całować po szyi,
tworząc ścieżkę pocałunków od żuchwy aż po obojczyk. Magda cicho pomrukiwała,
ale potem odsunęła się od niego, zgasiła lampkę i ułożyła się wygodnie. Riker
oplótł swoje ramiona wokół brunetki i oboje zasnęli, niestety nie minęła nawet
godzina, a blondyn się przebudził i przeraził się na widok tego, co zobaczył...
Witajcie miśki!
Jak rozdział ? Według mnie nawet może być ;) Wyszedł bardzo długi, a to dlatego że chyba pisałam w Word'zie a nie na bloggerze. Miałam wenę jak nigdy i nie wiedziałam w jakim momencie rozdział skończyć. Długo się zastanawiałam, ale w końcu postanowiłam, że tak go zakończę. To, jak myślicie, kogo albo co zobaczył Riker w nocy ? No to chyba na tyle. Więcej pytań do Was nie mam.
Całuski
~Julia