sobota, 2 lipca 2016

Rozdział 94

Od kilku dni w domu panował zupełny spokój. Magda z Emmą kuły do egzaminów, Rocky, Ryland i okazjonalnie Riker grali  na konsoli w salonie, a Ross ubywał z domu zaraz po śniadaniu i wracał późnym wieczorem. Na pytania domowników "Gdzie byłeś?", "Co robiłeś?" zawsze odpowiadał "Załatwiałem kilka spraw na mieście". Tak dzień w dzień. Dziewczyny wracają z egzaminów i zamiast odpocząć, zrelaksować się lub odpocząć, dalej idą się uczyć. Obie rozmawiają ze sobą podczas drogi do szkoły, a potem tylko przy wspólnych posiłkach. Riker i Rocky pracują również nad ukończeniem ostatniej piosenki pod tytułem "Things Are Looking Up" oraz doszlifowaniem poprzednich tak, aby móc je w najbliższym czasie nagrać i stworzyć tak zwaną epkę. 
Wydawało się, że w domu Lynchów panuje oaza spokoju. Tak się tylko wydawało. 
Rydel i Ellington to dwa kłębki nerwów. Za miesiąc miał się odbyć ich ślub. Nic nie było przygotowane. Kompletnie nic. Blondynka ciągle objeżdżała różne sklepy w poszukiwaniu sukienki, ponieważ okazało się, że krawcowa, u której miała być zamówiona, nie może jej wykonać na tą konkretną datę. Menu wesela nie było ustalone, czym miał się zająć Rocky we własnej osobie. Stormie z Markiem po wielu nieudanych próbach załatwiła w końcu kwiaty na salę weselną. Gdyby tego było mało, okazało się, że Riker nie wysłał jednego zaproszenia. Gdy Rydel zdała sobie sprawę, że prawie nic nie zostało przygotowane, usiadła na środku przedpokoju i zaczęła płakać. Ellingtona teoretycznie nie widywała. Sam był zajęty swoim ślubem. Wysyłał zaproszenia do swojej części rodziny, jeździł po urzędach, by upewnić się, że urzędnik  będzie u nich na ceremonii, ustalał zaopatrzenie sali w podstawowe elementy. Na jednej ręce można by policzyć, ile razy był w domu swojej narzeczonej. Wtedy właśnie podczas tych wizyt były rozdzielane poszczególne role. Ustalono, że: Emma i Magda będą druhnami panny młodej, a Ross i Riker drużbami pana młodego, Ryland zajmie się muzyką na weselu, Mark załatwi limuzynę, która zawiezie pannę młodą z domu do hotelu, w którym odbędzie się uroczystość, Stormie zajmie się wyglądem panny młodej, a siostra Stormie, która przyjedzie na przyjęcie wyglądem druhen, dwudziestoletni kuzyn Ellingtona będzie jego świadkiem, natomiast świadkową kuzynka Lynchów w wieku Rydel. Rozdzielenie wszystkiego zajęło im prawie dwa dni. Towarzyszyły temu głośne dyskusje i emocje, ale w końcu poszli na kompromis i dogadali się. 
Przez te kilka dni Gavin nie odezwał się do Emmy ani razu. Nie przeszkadzało to oczywiście Rossowi, który dowiadywał się tego od swoich braci. Blondynka była zaskoczona tak nagłym odstawieniem na bok. Nie przejmowała się tym jednak, ponieważ jej przyjaciółka potrzebowała jej pomocy przy przygotowaniach do wesela. Każdy z rodziny miał coś do zrobienia... Prawie każdy. Oprócz Rossa oczywiście.

- Gdzie byłeś? - Ross trzasnął drzwiami wystraszony i opadł plecami na ścianę za nim. Ciężko oddychał i próbował dojrzeć w ciemnościach pokoju, kto do niego powiedział. Sięgnął po omacku po włącznik od światła, ale ku swojemu zaskoczeniu nie znalazł go. Nagle oślepił go blask. Ktoś włączył je za niego. Mrugnął kilkukrotnie oczami i dopiero po chwili powrócił mu zarys przestrzeni przed nim. O krok od niego z założonymi rękoma stała Emma. Na jej widok chciał odetchnąć z ulgą, ale tylko mocniej zacisnął usta. 
- Wiesz która jest godzina?! - Uniosła się na tyle, aby nie obudzić reszty domowników. Ross z zakłopotaniem w oczach zaczął przeszukiwać kieszenie za swoją komórką. 
- Oh nie wysilaj się. - Napomknęła ironicznie. - Jest trzecia nad ranem. - syknęła, mrużąc oczy. Na twarzy Rossa malowała się dezorientacja, a po chwili rozpacz. 
- To nie jest tak, jak myślisz. - Podniósł ręce i zbliżył się do dziewczyny na odległość nie mniejszą niż dwadzieścia centymetrów. Widząc gniewną minę blondynki, otworzył szeroko oczy i położył dłoń na biodrze nastolatki. - To naprawdę nie tak, jak myślisz. -szepnął, będąc już o wiele bliżej niej. 
Pod wpływem jego dotyku rozluźniła mięśnie, a jej ramiona opadły bezwładnie po obu stronach jej sylwetki. Wpatrywała się w jego brązowe oczy, które nachylały się nad nią coraz bardziej. Jego oddech był szybszy niż jej. Nie wiedziała dokładnie, co chciał zrobić, ale zatrzymała go. Położyła dłoń na jego piersi. 
- Wytłumacz mi jedno - szepnęła z zamkniętymi już oczami. Chłopak cały czas uważnie jej się przyglądał. - Dlaczego nie ma ciebie w domu? Dlaczego tak znikasz? - Zadała te pytania prawie niesłyszalnie. Poczuła ciepłą dłoń Rossa na swoim prawym policzku. Jego palce delikatnie go dotykały. Jego ruchy były niepewne.
- Dowiesz się w swoim czasie skarbie. - Odpowiedział. Otworzyła oczy i ujrzała go. Centralnie przed sobą. - Ale - zawahał się na moment, by ledwie dotknąć jej górnej wargi. - nie robię nic, co by ciebie zdenerwowało lub zasmuciło. Mam nawet nadzieję, że bardzo ci się to spodoba. - Ostatnie zdanie wymruczał jej do ucha. 
Przez ciało dziewczyny przeszły przyjemne dreszcze. On przeniósł drugą rękę na drugie biodro i mocno przyciągnął ją do siebie, otulając ją swoimi ramionami. Wdychała jego zapach. Mieszankę perfum, wiatru i lekkiej wilgoci. 
- Tęskniłam za tym. - szepnęła, ściskając materiał jego kurtki na plecach. - Te kilka dni spowodowało, że urósł między nami dystans. Nie rozmawialiśmy ze sobą prawie w ogóle. Jadłeś z nami śniadanie, a potem znikałeś. Wracałeś gdy byłam zmęczona i kładłam się spać. - Zacięła się na chwilę. - Co się dzieje Ross? Niby nie robisz nic, co by mnie zasmuciło, ale właśnie teraz się smucę. Nie ma ciebie obok mnie od kilku dni. - Przerwała nagle. Uniosła wzrok do góry i napotkała jego spojrzenie. Te ciemne oczy działające na nią tak hipnotyzująco. 
- Przepraszam cię, ale naprawdę nie mogę powiedzieć... - odpowiedział przejęty. Przejechał prawą dłonią po włosach, a potem zjechał za szyję. 
- Dlaczego? - Dociekała. 
Zacisnął usta i ściągnął brwi. Serce zabiło mu szybciej i próbował je uspokoić głębokimi oddechami. 
- Po prostu nie mogę. - jęknął, dalej trzymając rękę za szyją. Dziewczyna odsunęła się od niego z otwartymi szeroko oczami.
- Nie możesz - powtórzyła po nim łamiącym się głosem. Ross przytaknął. Nagle gwałtownie chwycił ją w pasie.
- Hej, to... - Wstrzymał oddech. - Nie mogę powiedzieć, ponieważ to... to - Nie potrafił się wysłowić. - To niespodzianka. - sapnął, wykrzywiając uśmiech. 
- Czyli... - Zaczęła, ale on jej przerwał. 
- Nie zdradzam ciebie, ani nic z tych rzeczy. Naprawdę. - Posłał jej szeroki uśmiech, jednocześnie założył pasmo włosów za jej ucho. - Nie potrafiłbym tego zrobić, kotku. 
Westchnęła. Odeszła od niego na kilka kroków i już chciała wejść po schodach, ale on ją zatrzymał. Wziął na ręce i dopiero wtedy zauważyła, że ściągnął skórzaną kurtkę, którą jeszcze przed chwilą miał na sobie. Cichutko wszedł po schodach na górę i otworzył drzwi od pokoju. Wydały one głośny zgrzyt. Otworzył szeroko oczy i zagryzł wargę w uśmiechu. Dziewczyna zachichotała, po czym stanęła z powrotem na miękkim dywanie w ich pokoju. Przyległa do niego znowu, obejmując go w pasie, tuż nad jego biodrami. 
- Kocham cię skarbie. - szepnął cicho Ross. Miała wrażenie, że się rozpływa. Za każdym razem, gdy wyznawał jej miłość, ona po prostu tonęła. Zabrakło jej tchu i nawet nie zauważyła, że nie oddychała przez dobre dwadzieścia sekund. Stała i przytulała go. Przytulała kogoś, kto był dla niej najważniejszy. 
Kogoś, kto był przy niej cały czas, na kogo czasami się denerwowała bez powodu. On mimo to, dalej ją kochał i wspierał. 
Stojąc w pokoju w jego objęciach, zdała sobie sprawę, jak bardzo go kocha, jak bardzo jej go brakuje, gdy nie ma go koło niej. Jak bardzo za nim tęskniła, gdy ten znikał bez słowa. I jak bardzo go potrzebuje. Poza nim ma tylko swojego brata, którego też nie widuje często. Tylko on poświęcał jej tyle czasu. Tylko on kochał ja tak mocno. 
Dłońmi sunęła po jego piersi, aż po obojczyki. Delikatnie ujęła jego twarz w swoje drobne dłonie i podskoczyła na palce, by na jego ustach złożyć delikatny, jak wiatr pocałunek. 
- Też ciebie kocham skarbie. Nie wiesz, jak bardzo ciebie kocham. - szepnęła. 
Poczuła jego ramiona wokół siebie i powstrzymując swój nagły przypływ paraliżu, pociągnęła go za koszulkę. Znalazła się zaraz pod nim na łóżku. Szybko ściągnął z siebie biały T-shirt i oparł łokcie po obu stronach jej głowy. Nachylił się i musnął ustami dolną wargę dziewczyny. Jej oddech przyspieszył dwukrotnie. Zarzuciła ręce za jego szyję i przyciągnęła do siebie. Całował ją z początku delikatnie, ale potem bardziej namiętnie, chaotycznie. Oderwał się od niej, by zaczerpnąć powietrza, a ona już zatęskniła za smakiem jego ust. Szybko podniosła się i ponowiła pocałunki, przez które rozpalała się. Poczuła gorąco przepływające przez jej ciało. Nie mogła zapanować nad sobą tak samo, jak Ross, który starał się trzymać ją, jak najbliżej siebie. 
- Kurwa - Przeklął, biorąc głęboki wdech. Dotknęła jego piersi. Poczuła, jak mocno i szybko bije jego serce i jak bardzo jest rozpalony. - Kurwa - powtórzył, przejeżdżając dłońmi po swojej twarzy. Dalej ciężko oddychał. - Tak cholernie cię kocham. Jezu, nie potrafię wyrazić tego, jak bardzo cię kocham. - wysapał, będąc tuż przy jej ustach i wpatrując się jej głęboko w oczy. 
- Fajnie, załapaliśmy wszyscy. Kochacie się bardzo. Możecie już iść spać? - Na dźwięk tych słów oderwali się od siebie. Zobaczyli w drzwiach Rocky'ego i Rikera w samych bokserkach. Oboje przyglądali się im bez żadnych skrupułów. 
- Co wy tutaj do cholery robicie? - krzyknął zdenerwowały Ross. Rzucił w nich tym, co miał pod ręką. Niewielką poduszką. Ku swojemu zdziwieniu nie trafił. Poleciała za bardzo w prawo i uderzyła w komodę. 
- Próbujemy spać, ale wy za bardzo hałasujecie i zostawiacie zapalone światło w środku nocy. - Rocky nie ukrywał swojego zdenerwowania. On był jednym z tych chłopaków, którzy bardzo lubią spać. No i też jeść. Tak, to ten typ. 
- Wiecie, że włącznik do światła ma dwie funkcje? - Zaczął Riker. - Jeden: możecie nim włączyć światło. Dwa: możecie wyłączyć światło. - Wytłumaczył spokojnie, demonstrując na włączniku w pokoju Rossa. Emma z trudem powstrzymywała roześmianie się. Przytknęła kołdrę do ust, by udawać, że ją to nie bawi. Zarówno Rikerowi, jak i Rocky'emu nie było wcale do śmiechu. 
- Jasne, jasne. Już wiem. A teraz możecie wyjść? - Ponaglał ich Ross. W jego oczach widniał wyraźny gniew. Jak zawsze nienawidził, gdy ktoś przerywał mu chwilę sam na sam z jego narzeczoną. 
- Możemy, ale wy też macie iść spać. - Rozkazał Rocky. Riker mu tylko przytaknął z grymasem na twarzy. Ross pokręcił głową zaskoczony. 
- Tak jest TATO. - odpowiedział z naciskiem na "tato". Po tych słowach bracia zamknęli drzwi i zniknęli, gasząc za sobą światło w kolejnych pomieszczeniach. 
Blondyn zerknął na swoją narzeczoną, która w końcu mogła wybuchnąć śmiechem i nie mieć z tego żadnych konsekwencji. Śmiała się, ale dalej trzymała kołdrę przy ustach. On uśmiechnął się tylko i wstał. Powolnym krokiem podszedł do krzesła przy biurku i zdjąć z niego swoją piżamę. Emma obserwowała każdy, dosłownie każdy jego ruch. Przez to, że okna w pokoju nie były zasłonięte, do środka bezpośrednio padało światło z ulicznych lamp. Widziała dzięki temu całą sylwetkę chłopaka. Mięśnie jego pleców napinały się, gdy sięgał po piżamę. Zacisnęła usta i gdy się do niej odwrócił, zawiesiła wzrok na mięśniach zaraz nad bokserkami. W tym pomarańczowym świetle idealnie prezentowała się jego v-line. Rozbawiło go to, jak lustruje go i zagryza wargę bez własnej kontroli. Dopiero jego śmiech przywrócił ją do rzeczywistości. 
- Idę się myć. - powiedział nadal rozbawiony. Emma nieśmiało kiwnęła mu głową i okryła się kołdrą, lekko zawstydzona. Cieszyła się, że jest na tyle ciemno, że nie widział tego, jak się zarumieniła, gdy zdała sobie sprawę, że natarczywie mu się przyglądała. Ułożyła się wygodnie na poduszce przy ścianie i pogrążyła się w swoich przemyśleniach na temat Rossa. Próbowała wyobrazić swoje życie bez jego obecności, ale na marne. Nie potrafiła poukładać sobie wszystkiego bez niego. 
- Już jestem. O czym myślisz? - zapytał nagle. Podskoczyła na dźwięk jego zachrypniętego głosu. Poczuła jego dłoń na lewym ramieniu, a po chwili jego usta. Motylki w brzuchu znów się obudziły. Muskał delikatnie skórę jej ramienia, a potem szyi. Mruknął przy tym niejednokrotnie, co wywołało u niej cichy cichot. 
- Chodźmy już spać, co? - Zaproponowała szeptem, sięgając ręką za jego kark. Pocałowała go w policzek i położyła się na plecach. On wziął głęboki, głośny wdech. Tak jakby westchnął, ale uśmiech tkwił na jego twarzy. 
- Skoro tak. - chrząknął i położył się obok niej na wznak. Dziewczyna pokiwała energicznie głową i wtuliła się w niego, całując go w szyję. Przeniósł jedno ramię za jej plecy i oparł czoło o głowę. Usnął krótko po tym. Ona tak samo. 

- Nareszcie koniec!! - Krzyknęła Magda, wbiegając do salonu z wielkim uśmiechem na twarzy. Była tak naładowana pozytywną energią, że przeszła ona na resztę domowników. 
- Rozumiecie ludzie?! Koniec egzaminów! Ko-niec! Koniec!! - Cieszyła się i skakała po salonie. Riker nie mógł opanować swojego uśmiechu, który powstał po prostu na widok radosnej dziewczyny.  Dopiero po chwili było słychać trzask drzwi wejściowych i przed nimi stanęła Emma, która nie była aż tak zadowolona, jak jej przyjaciółka. Rozejrzała się tylko po twarzach i skierowała się do kuchni. Była zła. Po prostu zła. Zawaliła jeden z ostatnich testów, na który uczyła się najwięcej. Podczas rozwiązywania zadań miała kompletną pustkę w głowie. Nie pamiętała nic, czego uczyła się dzień wcześniej. Nawet Rydel ją z tego odpytywała. 
W kuchni zastała właśnie Rydel. Ta spojrzała na nią z politowaniem i podała kubek ze świeżo zrobioną kawą rozpuszczalną lub jak to nazywa ją Mark "kawą puszczalską". 
Blondynka usiadła na stołku przy blacie i położyła głowę tuż obok kubka, po czym zakryła ją rękoma. Wydała z siebie cichy krzyk. 
- Chyba nie za ciekawie ci poszło, co? - Zapytała dwudziestolatka. Ta tylko mruknęła "Mhmm". - Ale przecież umiałaś to. Umiałaś wszystko z czego ciebie pytałam. Jak to się stało? - Dopytywała zaskoczona. Cały czas pamiętała jak to Emma recytowała jej wszystkie definicje i tłumaczyła wszystko, jakby czytała to prosto z podręcznika. Nawet wiedziała co powiedzieć po kolei, bez jakiejkolwiek pomocy czy pytań pomocniczych. Jej zachowanie i determinacja podczas uczenia się do egzaminów zaimponowały nie tylko Rydel, ale i także całej rodzinie. W szczególnym szoku tak naprawdę był Ross, którego noga nigdy nie przekroczyła progu liceum. Całe rodzeństwo uczyło się w domu, znaczy "uczyło". Więcej uwagi przywiązywali do tańczenia, a później do tworzenia muzyki. Sporo wysiłku i skupienia kosztowało Rossa przygotowanie do testu na prawo jazdy. Nie obyło się bez narzekania "mi się nie chce uczyć", "pójdę na żywioł. Po co mam się uczyć" i tym podobne. Rydel nie dziwiła się więc, że ten zapał Emmy do nauki i chęć napisania tych egzaminów jak najlepiej, zbudził taki podziw między jej rodzeństwem.
- No ja już nie wiem! - krzyknęła załamana Emma. Upiła łyk kawy, siorbiąc ją głośno. - Ajć, gorące. - jęknęła. - Tak czy inaczej, zawaliłam to, ale zdam. Tylko... - Przerwała na chwilę.
- Chciałaś aby to nie było "zdałam", tylko "miałam prawie sto procent", prawda? 
Rydel tym pytaniem trafiło w sedno. Na tym właśnie zależało nastolatce. Zawsze była ambitna i zawsze stawiała sobie wysokie progi, które musiała osiągnąć. Wszystko przez jej mamę, która od najmłodszych lat jej to wpajała. Chciała żeby jej córka była najlepsza. Z wiekiem Emma jednak coraz mniej się starała i więcej czasu poświęcała swoim zainteresowaniom i spędzaniu czasu z przyjaciółmi. Nie żałowała tego ani razu. 
- Znaczy... Nie że sto procent, ale na pewno więcej niż siedemdziesiąt pięć procent. - odpowiedziała z wykrzywionym uśmiechem. 
- Myślisz, że ile będziesz miała? - Dopytywała blondynka. Starała się jakoś poprawić humor swojej przyjaciółce, ale nie wiedziała, co dokładnie zrobić. Podsunęła jej więc pod nos miseczkę ciasteczek z kawałkami czekolady. Oczy Emmy przez ułamek sekundy się zaświeciły, ale potem znów odwróciła wzrok. 
- Może z sześćdziesiąt - odpowiedziała niepewnie. - A i do twojego ślubu nie jem słodyczy. Jeszcze przytyję i co wtedy? Nie mogę na to pozwolić. 
- Emma nie załamuj się. Przesadzasz pewnie, jak zwykle. - powiedziała Magda, wchodząc z Rikerem do kuchni. Usiedli oboje przy dziewczynie. - Na pewno przez stres wydawało ci się, że nic nie umiesz, a tak naprawdę znałaś odpowiedź na każde pytanie w teście. - Magda przytuliła ją i pocałowała w policzek, po czym sięgnęła po ciastko z czekoladą. Widząc wzrok reszty, uniosła wysoko brwi. - No co? To że Emma się odchudza przed weselem, nie znaczy, że ja też muszę. - Zaśmiała się. Klepnęła jednocześnie przyjaciółkę po plecach. - Przypominam, że jestem również w ciąży i nie mogę sobie pozwolić na jakieś diety czy coś. - powiedziała wielce rozbawiona. 
Riker wywrócił oczami, słysząc słowa swojej narzeczonej. Jednak od pewnego już czasu, gdy do jego uszu docierały słowa "jestem w ciąży" miał przed oczami obraz siebie w roli rodzica. Moment, gdy bawi się ze swoim synkiem, a Magda siedzi obok niego i czesze włosy córce. Ciepło robiło mu się na sercu, gdy tylko o tym pomyślał. Takiego życia właśnie chciał. Nigdy nie marzył o staniu się kimś sławnym i rozpoznawalnym na każdym kroku. Chciał założyć rodzinę i tworzyć muzykę. Po prostu. Niczego więcej nie oczekiwał. Pojawienie się Magdy w jego życiu tylko mu pomogło w realizacji tej wizji swojej przyszłości. Nie zdawał sobie sprawy, że przyjdzie to tak szybko, że stanie się ojcem w wieku dwudziestu trzech lat. Nie bał się, że sobie z Magdą nie poradzą, ponieważ wiedział, że w każdej chwili może liczyć na swoje rodzeństwo i rodziców. Może liczyć na ich pomoc, nieważne co by się działo.
- Riker! Riker? - krzyczała na przemian Rydel, Emma i Magda .Chłopak totalnie odpłynął w swoje przemyślenia. Dopiero dotyk jego narzeczonej na jego ramieniu, ocucił go. - No jesteś. - Zaśmiała się. 
- Tak? Co się stało? - zapytał zdezorientowany. Spojrzenie brunetki miażdżyło mu brzuch od środka. Tak. Słynne motyle. 
- Pytałam, czy już coś sobie przygotowałeś na nasz wyjazd? - Miał wrażenie, że czas zwolnił. Magda kilkukrotnie zamrugała oczami, a on widział, jak powolnie trzepocze rzęsami. Potrząsnął głową, by opuścić ten dziwny stan.
- Tak. Przygotowałem paszport. - Założył rękę za kark i potarł nią w tamtym miejscu. Magda cmoknęła tylko pod nosem i dalej wróciła do rozmowy z dziewczynami. 
- A ty? - spytał nagle blondyn, kładąc swoją dłoń na odkryte kolano dziewczyny. Miała ubrane dżinsy właśnie z dziurami na kolanach, dlatego mógł to zrobić. Po plecach dziewczyny przeszły przyjemne dreszcze. 
- Znaczy już sobie cos przyszykowałam, ale jako tako, to się jeszcze nie pakowałam. - odpowiedziała. - ale myślę, że dzisiaj już wszystko spakuję. 
- No przydałoby się. Jutro już macie samolot. - Dodał Ross, który ni stąd ni zowąd pojawił się w kuchni przy lodówce. 
- O patrzcie kogóż to do nas przywiało. Szanowny Pan Lynch pokazał się we własnym domy. Jakże nam miło. - powiedział arogancko Riker. Ross zmierzył go gniewnym spojrzeniem. 
- Stary tłumaczyłem Ci, dlaczego jest tak, a nie inaczej. - syknął młodszy. Podszedł do brata naprawdę blisko. Ich twarze dzieliło kilka centymetrów. 
- To jemu powiedziałeś dlaczego, a mi nie? - oburzyła się Emma. Ross już miał coś powiedzieć, ale opuścił ręce i w tym samym momencie do kuchni wszedł Ellington. Podszedł i jakby nigdy nic otworzył lodówkę. Załamał się, gdy zobaczył, że nic ciekawego tam nie ma. Odszukał wzrokiem swoja narzeczoną i posłał jej spojrzenie pełne rozpaczy i bólu. 
- Moglibyśmy coś zamówić na obiad. - zaproponował Ross, widząc wzrok swojego kumpla. Wyglądał, jak wygłodniały szczeniaczek. 
- Może chińskie żarcie? - Zarzucił Rocky, nalewając sobie do szklanki Coca-Coli. - Dawno nie jedliśmy. - Dodał po wypiciu połowy szklanki. 
- W takim razie po co zamawiać, skoro możemy pojechać do chińskiej restauracji. - Odezwała się Magda. Rozejrzała po wszystkich. Wyglądali na przekonanych co do jej propozycji. Riker chwycił ją za dłoń i delikatnie masował miejsce między kciukiem a palcem wskazującym. Odwróciła się do niego, a on posłał jej znaczące spojrzenie. Zachichotała cicho. 
- Komu w drogę temu czas! - krzyknął zadowolony Ellington. - czy jak to tam szło. - Dodał po chwili zmieszany. - Dobra, nieważne! Jedźmy, bo głodny jestem! - wydarł się i już go nie było. Wyleciał szybciej niż struś pędziwiatr. Ross i Rydel jednocześnie wywrócili oczami i gdy tylko to zauważyli, przybili sobie żółwika.
- Ale ja prowadzę, Ell! - krzyknął Riker i pobiegł od razu za brunetem. 
Wszyscy zapakowali się do vana i po pół godzinie byli już na miejscu. Ryland wysiadł zaraz przed restauracją, aby zamówić stolik, a reszta pojechała samochodem na parking. Miejsce w restauracji otrzymali bez żadnych komplikacji. Głodni i podekscytowani chłopcy od razu dorwali się do kart i zaczęli je przeglądać, by jak najszybciej zamówić jedzenie i je zjeść. Dziewczyny patrzyły na nich z rozbawianiem w oczach. Zachowywali się jak dziesięcioletnie dzieci, które właśnie wróciły z placu zabaw głodne i spragnione. 
Po niecałych pięciu minutach przyszedł kelner, aby zebrać zamówienie i dopiero po tym, jak chłopcy powiedzieli co chcą, dziewczyny mogły przejąć karty. 
Wszystko byłoby super. Obiad z rodzinką w restauracji. Dzień bez dramatów. Bez kłótni. 
Było minęło.
- Możemy porozmawiać? - Do uszu Emmy dotarł znajomy, zachrypnięty, basowy głos. Odwróciła się i za sobą zobaczyła Gavina. W tym samym momencie spadł sztuciec, którym Ross bawił się od pewnego czasu. Jego ciśnienie podskoczyło, natomiast Emma próbowała wydobyć z siebie jakieś słowo. W jej gardle urosła gula wielkości mandarynki. Wstała bez słowa i oddaliła się od stolika. Wyszła bocznymi drzwiami przed restaurację. Ani ona, ani Gavin nie odezwali się do siebie przez chwilę. 
- Co tam? - Zaczął niepewnie chłopak. Stał z rękami w kieszeniach. Jakby się garbił. Na głowie miał nałożony kaptur od bluzy, którą miał pod kurtką. Nie patrzył się na nią. Wzrok miał wbity w swoje trampki. To było korzystne dla Emmy. Gdyby spojrzał się na nią, kompletnie straciłaby trzeźwe myślenie.
- U mnie dobrze. A u ciebie Gavin? - odpowiedziała lekko skrępowana.
- Wiem. Nie odzywałem się przez większość czasu. Przepraszam. - szepnął niepewnie. - Miałem pewien problem z...z moją dziewczyną i musiałem to jakoś naprawić. - Mówiąc to, odruchowo poprawiał swoje włosy, które tym razem nie były w ogóle ułożone. Kilka kosmyków wystawało spod kaptura na jego czoło, przysłaniając mu oczy. 
- O, a co się stało? - Zaciekawiła się. Gavin zacisnął usta i uniósł wzrok do góry. 
- Oskarżyła mnie o to, że ją zdradzam. - szepnął cicho. Dziewczyna zagryzła wewnętrzną część policzka. - Wiesz, co jest najśmieszniejsze w tej sytuacji? - Pokiwała głową na boki. - To, że oskarżyła mnie, że zdradzam ją z Tobą. 
Krzyczała. Krzyczała wewnętrznie. Coś w jej brzuchu przewróciło się. Miała wrażenie, że wszystkie organy wywróciły jej się na drugą stronę. Nie mogła uwierzyć. Dziewczyna Gavina myślała, że to on zdradza Lydię z nią. Potrząsnęła energicznie głową i chwyciła się za nią.
- Co? Ale jak to? Dlaczego tak uważała? - wyszeptała zdruzgotana. Nie wierzyła w to. Nie mogła tego pojąć. Miała zamknięte oczy i zaciśnięte pięści na skroniach. - Ale - Wzięła oddech. - ale jesteście ra-razem tak? - zapytała drżącym głosem.
- Nie. - odpowiedział sucho i beznamiętnie. Wstrzymała oddychanie. Bicie właśnego serca dudniło jej w uszach. 
- J-jak to? D-dlaczego? - wyjąkała przerażona. Nie zdziwiłaby się, gdyby miała oczy trzy razy większe, niż zazwyczaj. 
- Odpowiedź jest bardzo prosta. - szepnął. Ręce miał już wyciągnięte z kieszeni. Przeniósł jedną z nich na policzek dziewczyny. 
"Pamiętaj o oddychaniu. Wdech, wydech, wdech wydech" myślała Emma. 
- Ja... - zająknęła się, ale Gavin ją uciszył. Oczy miał przepełnione bólem. Miała wrażenie, że widzi w nich łzy. 
- Zerwaliśmy, bo ja dalej jestem w tobie szaleńczo zakochany. - wyszeptał. Ich twarze dzieliły milimetry. Oparł czoło o jej. Druga ręka objęła jej drugi policzek. 
Serce biło jej jak oszalałe. Jedyne co miała w głowie, to zdanie:
"To się nie dzieje naprawdę"

~*~

Hej! Haj! Heloł!
Witam wszystkich bardzo serdecznie w wakacje! Jejku, ileż na nie czekałam. Teraz mam tyle czasu. (taka ciekawostka: od początku wakacji przeczytałam już cztery książki haha)
Rozdział jest długi. Nawet bardzo. Bardzo długi. Mam wrażenie, że nawet jest jednym z tych najdłuższych. Mylę się? 
Napiszcie co o nim sądzicie. Męczyłam go już od kilku dni. Nie mogłam go skończyć. Szczególnie przez to, że nasza reprezentacja wygrywała mecze na Euro. Jezus Chrystus. Gdybyście mnie widzieli podczas ostatniego meczu Polska-Portugalia. Tak sobie zdarłam gardło, że nie mogę mówić do dzisiaj. Miałam w domu niezłą strefę kibica. Z resztą, chyba jak całe osiedle. Podczas meczu miałam otwarte okno w pokoju i słyszałam, jak sąsiedzi się wydzierają. A przypomnę, że mieszkam na osiedlu domków jednorodzinnych, haha xD
Tak czy siak. Jestem dumna z naszych chłopaków. Co prawda nie wygraliśmy, ale zyskaliśmy drużynę. Piękną drużynę, która spowodowała nieraz przerażenie na twarzy Ronaldo xD Oj tak, te zdjęcia w internetach rozwalają system :D
Co by tu jeszcze... Może wrócę do rozdziału
Gavin wrócił. Tak wiem, kochacie go. Ja to wiem. 
Trochę mi go nawet brakowało. On świetnie potrafi namieszać w umyśle Emmy.
A i jak myślicie, co to za niespodzianka, którą szykuje Ross dla Emmy? Jakieś propozycje? Hmm? (Ja wiem co to jest, a wy nie-e, hehe. Mam nadzieję, że i wam się ona spodoba)
Mam też dobre wieści. Przygotowałam już listę bohaterów mojego nowego opowiadania, które ruszy zaraz po tym. Oj, jak się nie mogę doczekać :)
To chyba wszystko ode mnie w tym poście. 
Trzymajcie się i do napisania :**
~Wasza Julia

9 komentarzy:

  1. Potrójny ślub? :D
    Naprawdę extra rozdział ♥
    Chyba połowa Polaków miał swoje strefy kibica w domu :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Extra rozdział ❤❤
    I nie nie nie nie niech oni się nie caluje Ani nic z tych rzeczy .. albo żeby Ross hi odepchnal od niej ..
    Szkoda że przegraliśmy ... ����
    Jeszcze raz zarabiamy rozdział ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Gavin...
    Nie wiem, lubie go ale jednoczesnie nienawidze.
    To było w jakiejs ksiazce albo na blogu , chyba XDD
    Czekam!!

    -Wika aka ponczek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezus maria...
      To bylo tutaj XDDD
      Za duzo czytam XDD
      Xddddd
      Idiota totalny!

      -Wika aka ponczek

      Usuń
  4. Nie! Tylko nie Gavin!! Błagam niech jej nie całuje
    Mam nadzieję, że niespodzianka Rossa to będzie coś w stylu wspólnego wyjazdu albo ślubu! :D
    Rozdział ogółem super! Jak zwykle nie mogę doczekać się następnego:)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Eghem, wiadomość z ostatniej chwili. Uwaga, uwaga.
    .
    .
    .
    ELMO POWRACA!
    Tak naprawdę nigdy nie uciekłam, bo czytałam każdy rozdział sumiennie od razu po tym, jak go dodałaś, ale do komentowania było mi straszliwie nie po drodze. Cóż, zdarza się. Ale dzisiaj pomyślałam, że może uda się coś ze mnie wycisnąć, chociaż jakiś krótki, dziwaczny komentarz.
    Pierwsza rzecz: Tęskniłam za tobą! Ale i tak bardziej tęskniłam za opieprzaniem cię, wredna małpo. Ty już wiesz o co mi chodzi.
    MYŚLISZ SOBIE, ŻE MOŻESZ TAK WSZĘDZIE WPIEPRZAĆ GAVINA?
    Okay, okay. Możesz, bo to twój blog, ale ranisz moje uczucia, halo. Wiesz jak go nie znoszę i dajesz tu takie rzeczy. Wstydziłabyś się.
    I CO ODPIEPRZA EMMA?
    Dlaczego zamiast powiedzieć mu, żeby uciekła jak najdalej od niej, ona stoi jak kretynka i nawet go nie odepchnie? Z Emmą oficjalnie się nie lubimy, to potwierdzona informacja.
    No bo jak ona się zachowuje? Nie zasłużyła na niespodziankę od Rossa, oj nie.
    Mam nadzieje tylko, że Gavin nie okaże się jakimś cholernym psychopata i nie porwie Emmy, nie przywiąże jej do krzesła i nie będzie jej mówił, że to wszystko dla nich, w imię ich wielkiej miłości. Za mało rozdziałów do takiego obrotu sytuacji, bo tylko 6 do końca.
    W pewnym sensie się cieszę, że za niedługo koniec, jakkolwiek źle to brzmi, cieszę się. Ni dlatego, że nie lubię tej historii, ale przyda się wszystkim powiew świeżości związany z nową historią. Robienie z tego jeszcze większego tasiemca byłoby co najmniej głupie, bo jakkolwiek lubimy wszyscy ta historię, i ona czasem musi się przejeść. Czytałam całego Aftera, wiem o czym mówię.
    Liczę z twojej strony na coś ciekawego i oryginalnego i mam nadzieję, że się nie zawiodę. Bo jak zobaczę jeszcze jeden blog o Raurze i ich wielkiej miłości to zejdę, zacznę krzyczeć i ucieknę z bloggera. A coraz mniej jest blogów, gdzie taka tematyka nie występuję. Znajdź mi blog bez dennej historyjki miłosnej, a będę chwalić pod niebiosa i założę dla ciebie specjalną religię. No bo ile można czytać takich historyjek? Przecież nie można tak do znudzenia, bo to się nudzi już po trzecim takim blogu!
    Szczerze to liczyłabym w końcu na jakąś historię ze smutnym zakończeniem. Może to dziwaczne, ale serio na to liczę. Bo ile można tej sielanki? Takie smutne zakończenie, łamiące serca byłoby totalnie oryginalne, nie sądzisz?
    Ale, wróćmy na ziemie i powróćmy do tematu, tak.
    Co do tej niespodzianki, to do głowy nie przychodzi mi żadna normalna rzecz. No bo przecież nie będę liczyć na kolorową paradę na część Emmy, albo to, że Ross wybudował ogromny pomnik z jej podobizną. Ale, mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać na odpowiedź.
    Ostatnia wiadomość: Jeśli w kolejnym rozdziale Emma się nie wścieknie i nie popchnie Gavina tak, żeby tym durnym łbem przywalił w jakiś regał czy coś, to będę na ciebie zła, Julka, bardzo zła.
    Ale żeby zakończyć miłym akcentem to powiem ci, że nawet miło się ten komentarz pisało i liczę na siebie, że na kolejny nie będziesz musiała czekać kilkadziesiąt rozdziałów.
    No i mam nadzieję, że chociaż trochę za mną zatęskniłaś.
    Trzymaj się cieplutko,
    Elmo.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, hej !
    Wreszcie te wakacje! Już cztery książki? :o ja juz jestem za połową jednej, a czytam ją od 2 czerwca hehe
    Co do meczu z Portugalią to również go oglądałam. Oglądałam prawie wszystkie mecze Polski oprócz tego ze Szwajcarią, bo niestety nie było mnie w domu :/
    Ale przyznam miny Ronaldo jak nie strzelił gola były bezcenne. Mój kolega powiedział, że to jest Ken. ;D
    A co do rozdziału no to...Wow! Nie mam pojęcia co do za niespodzianka, ale Riker i jego instrukcja włączania światła 😂😂😂😂 hahahahahahahahahahahahahahaha to było genialne! Do tego reakcja Emmy xDDDDDD
    Cały rozdział genialny i ten Gavin -.-
    Serio on ją jeszcze kocha? Szczerze? Rozumiem go i mniej więcej wiem co czuje.
    Rydellington i ich ślub ♡ Ell i lodówka ^^
    Ogólnie to rozdział czadowy i nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, gdy go zobaczyłam ;)
    Po prostu weszłam na bloggera i patrze na te tzw. nowości i tam jest buzia Gavina! I takie OMG! JEST ROZDZIAŁ !
    Rzucam wszystko i go czytam :D
    Kocham ten blog i tą historię ;D jest pełna komedii ^^
    I taka romantyczna, słodka i urocza ^^
    Ale czekam również na nową ;p
    Wszystko co związane z R5 ja kocham ;*
    Życzę wenki!
    Czekam na next! ;*
    Pozdrawiam Nataly :-) :*
    P. S. Chyba długi kom mi wyszedł, patrząc na tą małą linie z boki komentarza ;D
    PP.S. Jakie cztery książki przeczytałaś? ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy części "Dotyk Julii" oraz "Klejnot" autorstwa Amy Ewing :D
      Mam jeszcze w szafie druga część Klejnotu czyli "Biała Róża", a jutro idę do księgarni po dodatek z Dotyku Julii "Julia trzy tajemnice" <333
      Zakochałam się w tych książkach *-*

      Usuń
    2. O to nie znam :/
      A o czym to ? Tak mniej więcej
      Pozdrawiam Nataly :-) :*

      Usuń

Jeżeli jesteś już tutaj, to znaczy że przebrnąłeś/aś przez moje wypociny. Napisz coś, by wyrazić swoją opinię. Będę bardzo wdzięczna 😘
~Julia