sobota, 8 marca 2014

Rozdział 23

- Jak to na konto Cassidy ?! - krzyknął Mark
- Ale ja jej przelałem może tylko 3 tysiące... nie więcej! - tłumaczył się Ross
- To gdzie jest reszta pieniędzy ? Wyparowała ? - spytał wściekły mężczyzna
- Nie wiem! Tato, nie wiem! - krzyknął chłopak, po czym ze łzami w oczach pobiegł do swojego pokoju.
Było mi go szkoda i to bardzo. Biedaczek dopiero co do domu wrócił i od razu go oskarżają, że przepił wszystkie pieniądze. Chciałam go przytulić, pocieszyć, ale rodzice i rodzeństwo Rossa mi na to nie pozwolili. Kazali usiąść mi w salonie i porozmawiać z nimi na temat Rossa. Na początku się ze sobą kłócili, potem krzyczeli na siebie nawzajem, a ja słuchałam ich, przytakiwałam, ale nic nie mówiłam. "Naradę" zakończyliśmy dopiero po 0:00. Znaczy ja, Rydel, Rocky i Ryland rozeszliśmy się po pokojach, a Mark, Stormie i Riker pojechali na komisariat policji.[...]Weszłam po cichu do pokoju Rossa. Chłopak spał rozwalony na całym łóżku w samych bokserkach, a kołdra i jedna z poduszek leżała na ziemi. Nie mogłam się powstrzymać i cyknęłam temu fotkę. On tak uroczo spał. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam moją ulubioną piżamę z kotkami, po czym poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic i przebrać się w piżamkę. Wróciłam do pokoju, Ross leżał tak samo jak wcześniej i na dodatek chrapał. Podniosłam z ziemi kołdrę i przykryłam blondyna, po czym pocałowałam go delikatnie w policzek. Widziałam, że uśmiechnął się przez sen. Spojrzałam się na niego i było mi go bardzo szkoda. Położyłam się koło niego na łóżku, a on objął mnie ręką i wtulona w niego zasnęłam.
Obudziłam się gdzieś koło 4:00 nad ranem. Chciałam przytulić się do Rossa, ale nie było go koło mnie. Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam, że blondyn siedzi przy oknie. Podeszłam do niego i owinęłam mu ręce wokół pasa.
- Czemu nie śpisz ? - spytałam
- Jakoś nie mogę... A Ty ?
- Ja też nie - uśmiechnęłam się do niego - Ross, o co chodzi z tymi pieniędzmi ?
- To długa historia...
- Mamy czas. A po za tym obiecałeś mi, że opowiesz co się z Tobą działo
- Naprawdę chcesz wiedzieć ? - spytał odwracając się do mnie i obejmując mnie w talii
- Tak - odpowiedziałam stanowczo, na co on się lekko uśmiechnął

*Flashback*
[Początek porwania znacie, także nie będę go opisywała, bo nie ma po co - od aut.]

Po paru godzinach lotu samolotem dotarliśmy do Paryża. Dolecieliśmy tam równo o 15:00 i miasto pięknie wyglądało. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś tak pięknego. Co prawda podróżuję z zespołem po Stanach Zjednoczonych i widzę wiele niesamowitych miast, ale Paryż był najpiękniejszy. Nie dziwię się, że jest nazywany "Miastem miłości"
Z Cassidy zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do domku jej dziadków w okolicznej wsi. Gdy dojechaliśmy byłem miło zaskoczony widokiem.
Domek był śliczny. Z tyłu za nim znajdował się las, a na wprost od niego rozciągały się łąki i pola. W okolicy znajdowały się tylko trzy, no może cztery podobne domki z gospodarstwami.
Gdy wyszliśmy z samochodu wziąłem głęboki oddech. Powietrze było rześkie i czyste. Dobiegały do mnie radosne śpiewy ptaków i szum drzew. Cudownie się czułem. Nagle usłyszałem głosy. Odwróciłem się i zobaczyłem dwójkę starszych ludzi idących w naszym kierunku. Cassidy podbiegła do nich i rzuciła im się na szyję. Najwyraźniej długo ich nie widziała.
Stałem tak przy taksówce i nie wiedziałem co zrobić. Czy pójść się przywitać, czy wziąć nasze walizki z bagażnika. Zdecydowałem się na to drugie i szybko podszedłem do bagażnika i wyjąłem nasze bagaże, po czym zapłaciłem kierowcy, który odjechał. W końcu musiałem podejść do dziadków Cassidy i się przywitać ale nie wiem dlaczego strasznie się stresowałem. Może dlatego, że nie znałem ani jednego słowa bo francusku ? Nie no, coś tam umiem powiedzieć...chyba.
Podszedłem do nich bliżej i od razu padły pytania.
- Comment vous a été trébucher ? (jak minęła Wam podróż ?) - spytała starsza pani
- Bien, mais nous sommes très fatigués (dobrze, ale jesteśmy bardzo zmęczeni ) - odpowiedziała Cass
- Isabella viendra un moment et vous montrer votre chambre (Za chwilę przyjdzie Isabella i pokaże Wam Wasz pokój) - powiedział mężczyzna
- J'ai oublié! C'est Ross. Mon petit ami (Bym zapomniała! To jest Ross. Mój chłopak) - rzekła wskazując na mnie. Zatkało mnie. Nie wiedziałem o czym ona mówi. Nagle kiwnęła do mnie głową i zajarzyłem o co chodzi
- Bonjour. Je suis Ross (Dzień dobry. Jestem Ross) - palnąłem
- Bonjour Ross. Comment vous sentez-vous après votre voyage ? (Dzień dobry Ross. Jak się czujesz po podróży ?)
- Bien (Dobrze) - odpowiedziałem tylko tyle, bo nie znałem innego słowa
Nagle przed dom wybiegła śliczna, wysoka brunetka. Domyśliłem się, że to Isabella... A po czym ? Po tym, że gdy tylko dziewczyna wybiegła, Cassidy krzyknęła "Isabella!" i rzuciła się jej na szyję. Wiem, jestem genialny. Nagle Cassidy i Isabella podbiegły do mnie.
- Bella, et c'est ... (Bella, a to jest...)
- Ross Lynch! - krzyknęła brunetka
- Exactement (Dokładnie) - zaśmiała się Cass
- C'est comme? Vous voulez voir votre chambre ? (To jak ? Chcecie zobaczyć Wasz pokój ?) - spytała Isabella
- Bien sûr (Oczywiście)
Isabella chwyciła Cass za rękę i razem pobiegły do domu, a ja musiałem się użerać z naszymi bagażami. W końcu zabrałem się i powoli, jak jakiś tragarz ruszyłem w stronę drzwi. Gdy tylko wszedłem do środka rzuciłem walizki na ziemię i rozprostowałem się. Nagle podszedł do mnie dziadek Cassidy i pomógł mi zanieść bagaże do naszego pokoju na piętrze. Gdy wszedłem do pokoju, zamurowało mnie. Pokój wyglądał...WOW.
I na dodatek z okna rozciągał się widok na ogród przed domem i pola. Do pokoju nagle weszła Cassidy i przytuliła mnie.
- I jak ? Podoba Ci się we Francji ? - spytała
- No pewnie! Jest cudownie... Jak długo znasz się z Isabellą ?
- Ponad 10 lat. Co roku w wakacje przyjeżdżałam tutaj z rodzicami, ale teraz wszystko się zmieniło. Moich rodziców obchodzi już tylko praca. Mam wrażenie, że ja już dla nich w ogóle nie istnieję... - powiedziała patrząc przez okno
- To nie prawda. Na pewno tak nie jest - rzekłem szeroko się do niej uśmiechając
- Dzięki, że mnie pocieszasz... Czasami mam wrażenie, że jestem sama na tym świecie i że nikomu nie jestem potrzebna...
- Przestań! - krzyknąłem - Przecież masz mnie
- Dzięki Ross
- Nie ma za co Cassidy - rzekłem przytulając dziewczynę
- Umm, przeszkadzam Wam ? - spytała Isabella, która właśnie weszła do pokoju
- Nie, no coś Ty - zaśmiała się Cass
- No to dobrze. Słuchajcie, jak chcecie to możecie zejść na dół na obiad
- Pewnie, że chcemy! - krzyknąłem, a obie dziewczyny wybuchnęły niepohamowanym śmiechem
We trójkę zeszliśmy na obiad. Jak tylko zobaczyłem co jest na obiad jak "struś pędziwiatr" podbiegłem do stołu. Dziewczyny zaczęły się śmiać, tak samo jak dziadkowie Cass. Spojrzałem się na nich i też zacząłem się śmiać. Gdy się uspokoiliśmy w spokoju zasiedliśmy do stołu. Przy posiłku rozmawialiśmy po angielsku, żeby zrozumiał o czym mówią. Byłem naprawdę w szoku. Zarówno Isabella, jak i dziadkowie Cass świetnie mówili po angielsku. Nawet mówili z amerykańskim akcentem. Gdy skończyliśmy obiad dochodziła godzina 16:30. Pomogłem Cassidy w zmywaniu naczyń. Isabella zaproponowała żebyśmy we trójkę poszli na spacer. Zgodziliśmy się i już o 17:00 wychodziliśmy z domu. Spacerowaliśmy po głównej drodze, aż doszliśmy nad jezioro. Było naprawdę pięknie, a między innymi dlatego, że słońce już zachodziło ale na szczęście cały czas było jeszcze ciepło. Doszliśmy na mały pomost nad jeziorem, do którego przycumowane były żaglówki. Usiedliśmy na mostku i wpatrywaliśmy się w zachodzące słonce. Nagle do głowy wpadł mi dość szalony pomysł, ale wiedziałem, że gdy to zrobię obydwie dziewczyny będą na mnie strasznie złe i możliwe jest, że zabiją mnie za to na miejscu. Odsunąłem się trochę od dziewczyn i jednym, szybki ruchem wrzuciłem obydwie do jeziora. Dziewczyny wynurzyły się z wody i spojrzały na mnie groźnym spojrzeniem, przez co jeszcze bardziej się śmiałem. Nagle Cassidy chwyciła za moją nogę i wrzuciła mnie do jeziora. Chlapaliśmy się wodą z dobrą godzinę...znaczy tak myślę. Gdy już wychodziliśmy na brzeg ostatni raz ochlapałem Cass wodą na co ta podeszła i wtuliła się we mnie. 
Wysuszyliśmy się w drodze powrotnej do domu. Gdy wróciliśmy zauważyliśmy, że przed domem stoją samochody. Spojrzeliśmy na lewo i zobaczyliśmy, że dziesiątka ludzi siedzi przy rozpalonym ognisku. Parę osób grało na gitarach, a reszta śpiewała. Dosiedliśmy się do nich i dołączyliśmy do śpiewania. Później babcia Cassidy przyniosła nam (mi, Cass i Belli) koce, gdyż robiło się już chłodno i tylko my siedzieliśmy ubrani w krótkie spodenki i bluzki z krótkim rękawem. Przy ognisku długo siedzieliśmy. Nawet rozumiałem co Ci ludzie mówią...Może z moim francuskim nie jest aż tak źle. No w każdym razie nie jest najlepszy. Koło północy poszedłem wraz z Cassidy do domu. Umyliśmy się i poszliśmy spać.
Kilka następnych dni wyglądało podobnie...i to bardzo. Całe dnie spędzałem z Cassidy i Isabellą, z którą się zaprzyjaźniłem. We trójkę chodziliśmy na spacery, organizowaliśmy ogniska dla znajomych Cass z Francji. Było naprawdę super. Świetnie się czułem.
Pewnego dnia obudziłem się i Cassidy nie było koło mnie. Bardzo się zaniepokoiłem. Zszedłem na dół i tam też nikogo nie zastałem. Przeszukałem cały dom. Nikogo w nim nie było. Nie ukrywałem, że się tym przeraziłem. Wróciłem do pokoju i zauważyłem, że na biurku leży odpalony laptop. Gdy zobaczyłem co jest włączone o mało co bym zawału nie dostać...
- Jak ja mogłem nie zamknąć mojego konta w banku ?! - krzyknąłem chyba na cały dom
- Co ?! - krzyknęła Isabella, która właśnie przyszła
- No normalnie.. nie zamknąłem.. Boże, jakim ja jestem kretynem! Przelewałem wczoraj kasę na konto Cass i nie zamknąłem swojego konta... Jezu!
- Nie "Jezuj" mi tu, tylko zobacz ile Ci na tym koncie zostało - rzekła Isabella
- Boże! Nie ma nic! Nie ma ani centa! - krzyknąłem- Myślisz, że Cass to zrobiła ?
- Nie mam pojęcia... A tak w ogóle słyszałam o tym, że Ty nic nie pamiętasz...
- Tak to jest jeden z moich problemów.. Mam wrażenie, że już sobie nie przypomnę.. - powiedziałem załamany
- Ja Ci pomogę - odparła brunetka po czym wyłączyła laptopa i chwyciła mnie za rękę
- Gdzie idziemy ? - spytałem
- Do mnie. Ja mam mnóstwo gazet o Tobie i to może Ci pomóc...
- Masz gazety o mnie ? - spytałem dwukrotnie unosząc brwi
- Ugh! Nie o to chodzi kretynie - zaśmiała się
Resztę drogi śmialiśmy się i zabawialiśmy nawzajem. Po godzinie doszliśmy do domku Isabelli. Był bardzo podobny do tego, który posiadali dziadkowie Cass. Weszliśmy do jej pokoju i to co tam zobaczyłem wzruszyło mnie. Na ścianach wisiały plakaty z przeróżnymi zespołami, między innymi The Vamps, OneRepublic, R5, The Script i Maroon 5. Bella podbiegła do biurka i wyciągnęła gazety ze mną na okładce i zaczęła mi wszystko opowiadać. Zdziwiło mnie to, że tak dużo wie o mnie i mojej rodzinie. Po paru godzinach opowiedziała mi chyba wszystko co wiedziała, a ja nadal nie odzyskałem pamięci. Nagle do pokoju wbiegła mała dziewczyna, znaczy nie aż taka mała. Wyglądała na lat...9, tak coś koło tego i podała mi gazetę, na której byłem ja i jakaś dziewczyna...
- Emma! - krzyknąłem wstając z kanapy - Pamiętam ją! Pamiętam wszystko
Momentalnie wszystko sobie przypomniałem. WSZYSTKO! Jak tu trafiłem i co się działo przed tym całym wydarzeniem. Podbiegłem do Isabelli i mocno ją przytuliłem.
- Dziękuję, jesteś najlepsza
- Nie dziękuj mi, tylko mojej młodszej siostrze Rose -rzekła
- Tobie muszę podziękować, bo gdyby nie Ty nie byłoby mnie tu teraz z Tobą - uśmiechnąłem się po czym sięgnąłem po kartkę i napisałem na niej mój numer telefonu
- Zadzwoń do mnie jak będziesz chciała pogadać - powiedziałem podając jej karteczkę
- Dzięki Ross. Na pewno zadzwonię - zaśmiała się - A, Ross! Przecież Ty nie masz pieniędzy na lot
- A no fakt nie mam - powiedziałem załamany
- Poczekaj, pożyczę Ci - rzekła Isabella po czym wyciągnęła z szafy kuferek i podała mi banknoty
- Jejku, Isabella. Jak ja się Tobie odwdzięczę ?
- Odbierzesz - zaśmiała się spoglądając na kartkę z numerem
- Tak, na pewno odbiorę - rzekłem po czym przytuliłem dziewczynę i wybiegłem z jej domu do domu dziadków Cass. Spakowałem się, zamówiłem taksówkę, która podjechała po niecałych 10 minutach i pojechałem na lotnisko, żeby jak najszybciej znaleźć się w Los Angeles z moją rodziną i Emmą
*The end of flashback*

Ross skończył opowiadać, a mnie zamurowało. Spojrzałam się na niego i się do niego uśmiechnęłam. On odwzajemnił gest i na dodatek mocno mnie przytulił.
- Muszę koniecznie poznać tą Isabellę... - rzekłam
- Czemu ? - spytał zdziwiony
- Bo dzięki tej dziewczynie jesteś tu teraz ze mną - odpowiedziałam i złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek na co chłopak się uśmiechnął.
Nagle do pokoju wparował Riker krzycząc ze szczęścia.
- Stary, co się stało ? - spytał Ross
- Chłopie, odzyskamy te pieniądze! - krzyknął
- Serio ?!
- Tak! Na nasze szczęście akurat na komisariacie była Cassidy, która była aresztowana i przyznała się, że przelała całą Twoją fortunę na swoje konto.. Stary, te pieniądze policja ma nam przelać już dzisiaj po południu! Także dzisiaj wieczorem biba z tej okazji! - wykrzyczał na cały dom, przez co reszta rodzeństwa Rossa znalazła się w pokoju. Gdy tylko się dowiedzieli czemu najstarszy się tak wydziera, też zaczęli krzyczeć i skakać z radości. Dobrze, że rodziców blondyna nie było, bo nie wiem co by nam wszystkim zrobili.
Tak czy inaczej, wszyscy się cieszyli...gdzieś tak do koło 6:00 rano, bo mnie i Rossa znużył sen i zasnęliśmy wtuleni w siebie, a reszta opuściła pokój i chyba też wróciła do łóżek, albo planowała epicką imprezę.

Hejka! No i co myślicie o rozdziale 23 ? Mi się podoba... o dziwo, bo rzadko jest tak, że pisane przeze mnie rozdziały mi się podobają xD 
A teraz pytanka: Jak myślicie czy impreza będzie spokojna, czy będzie tak głośna, że sąsiedzi będą musieli na policję dzwonić ? 
P.S. Mam prośbę do Was. Moglibyście dołączyć do członków/obserwatorów mojego bloga ? To dla mnie bardzo ważne :D Z góry dziękuję <33
Całuski ;**
~Julia

39 komentarzy:

  1. Super <3 Czekam na kolejny! Kocham twój blog <3 <3
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział ;D
    Czekam na next ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział czekam na następny :D ☆

    OdpowiedzUsuń
  4. super super kocham kocham i nwm co jeszcze galaxy me gusta perfecto <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha <3 Kocham Cię normalnie ;** Dziękuję Ci <33

      Usuń
  5. Julaaaa !!! Dawaj nexta <3 I myśle że Ty się dopiero rozkręcasz i będą mieli to spotkanie z policją ;D ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda... Dopiero się rozkręcam, jak karuzela w wesołym miasteczku, hah xD Fajnie że Ci się podoba <33

      Usuń
  6. Supcio :3 I wydaje mi się, że na tą imprezę przyjedzie policja. :P No ale to już będzie Twoja decyzja.. Z niecierpliwością czekam na next :* dodawaj szybciutko <3
    Pozdrawiam serdecznie :3 :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Super piszesz :) strasznie ciekawie *.* dawaj szybko nexta :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeju, dziękuję <33 next będzie chyba za tydzień ;)

      Usuń
  8. Super, super, super !! :) Uwielbiam <3 -Ilona

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział pisz szybko nexta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dodać kolejny rozdział za tydzień ;D

      Usuń
  10. Wow. Świetny. Zatkało mnie kochana. Po raz pierwszy mnie zatkało. *.*
    To było wiadome, że Cassy to wszystko nie ujdzie płazem.. Hehe. A co do pytań to moim zdaniem imprezka będzie huczna. ;**
    Z niecierpliwością czekam na next. :*****
    Kocham. <3
    Becia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ciągle zatyka jak czytam Twojego bloga kochana *-*

      Usuń
  11. Super rozdział <3 Będzie huczna impra, na pewno ;D
    Czekam na next =]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę wymyśleć coś extra...koniecznie. Bo jak czytam te Wasze komentarze to widzę, że Wy chcecie taką impre jak kurde w Project X. Muszę się postarać w kolejnym rozdziale i to koniecznie ;**

      Usuń
  12. Super! Przez twój blog to ja tu prawię zawału doznałam xD Ale i tak jest świetny. Mam nadzieję że impreza będzie huczna :) I Db że Cassi zamknęli xD Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Super rozdział! Naprawde boski :3 Nic dodać nic ująć :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Jakiś czas temu zastanawiałam się czy ktoś w ogóle czyta mojego bloga. Nawet zastanawiałam się nad jego zawiszką, a nawet usunięciem. Ale teraz widzę, że mam sporo czytelników mojego bloga co mnie bardzo cieszy <3 i obiecuję Wam, że blog NIGDY nie zostanie zawieszony, a tym bardziej usunięty. Jestem bardzo szczęsliwa, że aż tyle osob czyta te wszystkie rozdziały. Dziękuję Wam z całego serca <3 Kocham Was R5Family ;**

    OdpowiedzUsuń
  15. super blog poprostu rewelacja zapraszam -->> http://r5nazawsze.blogspot.com/ :p pozdro. :D

    OdpowiedzUsuń
  16. wow ale fajny blog, bede tu zaglądac częsciej, bardzo ciekawie piszesz
    super ze dodajesz rozne fajne obrazki dla klimatu
    podoba mi się :)
    zapraszam tez do siebie www.ross-and-justine.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;* a Twój blog czytam i jest na prawdę świetny ;)

      Usuń
  17. Cudowny <3 Niezwykły <23 Idealny <3 Myślę, że impreza będzie bardzo, ale to bardzo głośna ;*

    OdpowiedzUsuń
  18. Matko~!!! Nawet nie wiem jak zacząć...Może tak: To jest niesamowity rozdział!!! Masz naprawdę talent dziewczyno! Te wszystkie opisy i w ogóle...
    Cieszę się, że cała sprawa Ross'a się już wyjaśniła.
    W ogóle muszę jeszcze nadrobić nie które rozdziały, bo mam tyle czasu, że ho.. Nie no bardzo mało czasu mam ale muszę przeczytac wszystko bo tak mnie to wciągnęło. Ostatni też czytałam i był tak samo cudowny jak ten! Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam ale po prostu nie miałam na to czasu. Ale obiecuję, że od teraz będę komentowała, bo sama po sobie wiem, że jednak komentarze bardzo motywują :* Także wiesz rozdział genialny Kochana! Pisz szybko bo już się doczekać nie mogę :** Pozdrawiam :*
    Zapraszam również do mnie http://readysetrock-r5-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, to się nazywa motywujący komentarz ;) Bardzo się cieszę, że Ci się podoba mój blog ;D A Twój blog czytam i jestem pełna podziwu..rewelacyjnie piszesz <33

      Usuń
  19. Wow, super, że już jej wszystko wyjaśnił. Takie ukrywanie prawdy w nieskończoność nigdy nie jest dobre. Cieszę się, że ta wredna Cassidy się przyznała i Lynchowie odzyskali wszystkie straty.
    Czekam na kolejny rozdział- nie mogę się doczekać, bo wszystko, co piszesz jest naprawdę genialne, niesamowite i wyjątkowe.
    Masz wielki talent, za który cię podziwiam... no i którego ci zazdroszczę :)
    Komentujesz mój blog i mówisz mi takie motywujące rzeczy, a ja czytam twojego i nie mogę uwierzyć, że ktoś taki niezwykły i utalentowany, jak ty czyta moje opowiadania.
    Jestem ci za to naprawdę wdzięczna, wielkie DZIĘKI.
    Nie mogę się doczekać, co napiszesz dalej- czekam i oczywiście podziwiam :)

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli jesteś już tutaj, to znaczy że przebrnąłeś/aś przez moje wypociny. Napisz coś, by wyrazić swoją opinię. Będę bardzo wdzięczna 😘
~Julia