Menu:

niedziela, 31 stycznia 2016

Rozdział 90

18+ (hihi xD)
- To jak pani Lynch, gdzie idziemy? - zapytał Ross, obejmując Emmę. Stali przed restauracją L'Atelier Rodier, w której zjedli wspólną kolację. Zegar znajdujący się przy budynku wskazywał dziewiątą dwanaście wieczorem, ale mimo tego na ulicach dalej znajdowały się tłumy. Ludzie spacerowali ze swoimi drugimi połówkami, albo biegli na przystanki, by złapać autobus, czy gromadzili się przed klubami, w których chcieli się zabawić tej nocy. 
- Może się przejdziemy? Tak po prostu. - odpowiedziała dziewczyna, naciągając kurtkę na ramiona. Blondyn uśmiechnął się do niej i poprawił jej włosy, po czym chwycił za rękę. Gdy poczuł, że jest ona zimna, wziął też drugą i przyłożył do swoich ust. Zaczął chuchać, by je rozgrzać.
- Nie jestem w stanie ci pokazać, jak bardzo cię kocham. - rzekł, nie tracąc kontaktu wzrokowego ze swoją narzeczoną, której serce z sekundy na sekundę coraz bardziej miękło. Nagle objął ją mocno i przysunął do siebie, po czym oparł brodę na jej głowie. 
- Ale tobie szybko bije serce. - szepnęła i uśmiechnęła się do siebie.
- Dlatego że jest przy mnie kobieta mojego życia. - odpowiedział, patrząc się w rozgwieżdżone niebo. Usłyszał delikatny śmiech nastolatki, po czym odsunął się od niej i wziął jej rękę i ruszył w dół ulicy. Pomimo późnej pory wszędzie, ale to wszędzie znajdowali się ludzie. Paryż nigdy nie spał, w szczególnie w tak ciepłą noc lutego. Para skierowała się na główną ulicę, gdzie było jeszcze głośniej. Uliczni muzycy dawali z siebie wszystko by zadowolić zarówno mieszkańców jak i turystów. Emma z Rossem z uśmiechami na twarzy bujali się w rytm muzyki, która zmieniała swoje brzmienie co kilkanaście metrów. W końcu blondyn zamówił taksówkę i wrócili do hotelu, w którego holu nikogo z rodziny nie zastali. Trochę zdziwieni odebrali klucz z recepcji i windą wjechali na jedenaste piętro, na którym to znajdował się ich apartament. 
- Aaa! Ross! - krzyknęła Emma, gdy ten gwałtownie wziął ją na ręce po otwarciu drzwi pokoju. - Co ty wyrabiasz, głupku tleniony? - Zaśmiała się głośno.
- Wnoszę moją narzeczoną na rękach. - odpowiedział uśmiechnięty, zamykając kopniakiem drzwi. - No i pięknie. - rzekł kładąc nastolatkę na łóżko. Założył ręce na piersi i wbił w nią swój wesoły wzrok. Ona podsunęła się do oparcia i również patrzyła na niego. 
- To co? Teraz będziemy się tak na siebie lampić? - Zaśmiała się. Chłopak westchnął, obrócił się w stronę okna, z którego pięknie było widać wieżę Eiffla, po czym zaczął rozpinać swoją koszulę. 
- Nasze zaręczyny można by przypieczętować... - rzekł, odwracając się z powrotem do nastolatki, której wzrok utkwiony był w klatce piersiowej osiemnastolatka. 
- Mówisz. - szepnęła cicho. Blondyn pokiwał tylko głową na boki i wszedł na łóżko. Pociągnął dziewczynę za nogi tak, że leżała pod nim. Nachylił się i zaczął składać pocałunki na jej szyi, by potem wpić się w jej usta. Podłożył pod nią ręce, aby dostać się do zamka od sukienki. Szybko go odnalazł i już po chwili dziewczyna leżała pod nim jedynie w bieliźnie i pończochach.
- Cholera, jak ty gorąco teraz wyglądasz. - wychrypiał w usta dziewczynie, delikatnie strzelając gumką od jej pończoch. Przybliżył się do niej jeszcze bardziej i otarł się o nią swoim nabrzmiałym przyrodzeniem, przez co nastolatka poczuła przyjemne skurcze w podbrzuszu. - Zaraz będę cię pieprzył. - mruknął.
- To zrób to. - Wydyszała. Jej oddech z sekundy na sekundę coraz bardziej przyspieszał, a podniecenie rosło. Zarzuciła ręce za szyję chłopkowi i przeturlała go tak, że teraz ona była nad nim. Chwyciła jego pasek i szybko go rozpięła. W ułamku sekundy to samo stało się z guzikiem i rozporkiem. Ściągnęła z niego jednym ruchem spodni. 
- Powoli maleńka. - Zaśmiał się. - Te są moje ulubione.
- Zamknij się. - odpowiedziała ostro i wpiła się w jego usta, przygryzając dolną wargę. Podciągnęła go do siebie i zrzuciła z niego koszulę. Pozostali w samej bieliźnie, a Rossowi aż ślina ciekła, gdy widział swoją kobietę prawie nagą. Biustonosz, który miała na sobie, idealnie podkreślał wielkość jej piersi, co bardzo, ale to bardzo podobało się blondynowi. Aczkolwiek odsunął się od niej i oparł plecami o ścianę za łóżkiem, leżąc z rozchylonymi nogami. Dziewczyna kocimi ruchami przysunęła się do niego i delikatnie przejechała dłonią po jego klatce piersiowej, schodząc niżej do różowych bokserek. Chłopak głośno sapnął, gdy dotknęła w nich dość sporej wypukłości. Widząc jego reakcję, zagryzła usta i posłała blondynowi pewny siebie uśmiech. 
- Dobra mała, koniec tego. - powiedział nagle, wybijając tym nastolatkę z rytmu. Gwałtownie się podniósł i powalił na plecy swoją narzeczoną. - Ja i mój kolega już nie wytrzymujemy. - wychrypiał jej do ucha, przez co poczuła przyjemne dreszcze na plecach. Jej oddech znów przyspieszył, gdy Ross szybko i stanowczo ściągnął z niej dół bielizny. Jego oczy pociemniały jeszcze bardziej. Tak samo prędko pozbył się jej biustonosza, pozostawiając ją w pończochach. 
- Gdzie ty idziesz? - Wysapała Emma, gdy zobaczyła jak Ross wstaje i kieruje się do drzwi wyjściowych. - Jak zaraz we mnie nie wejdziesz...
- Już idę, już idę. - Zaśmiał się, sięgając do wyłącznika światła. - Jeszcze będziesz mnie błagała, żebym wyszedł. Zobaczysz. - Posłał jej szarmancki uśmiech. W tym momencie w pokoju zapadła ciemność. Jedyne światło padało zza okna i oświetlało łóżko. Emma poczuła, jak ugina się pod nią materac i zobaczyła nachylającego się na nią Rossa już bez bokserek, którego ciało w tym słabym świetle wyglądało jeszcze lepiej. Jego umięśnione ramiona oparł po obu stronach głowy dziewczyny. Poczuła jego ciepły i miętowy oddech tuż nad sobą. Jego gorące usta zaczęły stykać się z jej skórą na twarzy, potem ramionach, obojczykach, piersiach. Wygięła się w łuk, gdy poczuła go w sobie. Odchyliła do tyłu głowę tak, a on wtulił się w zagłębienie między szyją a ramieniem.
- Tak... bardzo... cię... kocham. - wysapał i jedną rękę przeniósł na jej biodro.
- Ja... ciebie też. - szepnęła, zarzucając mu ręce za szyję.

Emma obudziła się równo z wybiciem godziny jedenastej. Przewróciła się na drugi bok w celu przytulenia się do Rossa. Ku jej zaskoczeniu jej ręka zamiast napotkać ciało blondyna, opadła na materac. Otworzyła oczy i rozejrzała się po ich pokoju. Światło słoneczne wpadało centralnie z okna na bukiet białych róż, które stały w wazonie przy łóżku. Uwagę Emmy przykuła karteczka, która leżała na etażerce po jej stronie. Pociągnąwszy białe prześcieradło do siebie, usiadła na krawędzi łóżka i sięgnęła po papierek. Rozwinęła go i ujrzawszy charakterystyczne pismo Rossa, od razu na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
"Droga Mrs Lynch
Wieczór był idealny, ale noc... nie ma przymiotnika, który by ją opisał, ale dziękuję Ci za nią z całego mojego serduszka. Przepraszam, ale musiałem jechać na próbę do klubu. Nie chciałem Ciebie budzić, bo tak słodko spałaś <3 (wcale Ci się nie przyglądałem przez pół godziny, przez co się spóźniłem. Wcaaale). Raczej przed koncertem nie będę wolny, ale po nim jestem cały do Twojej dyspozycji, Skarbie. 
Kwiatki są dla Ciebie od moich braci o dziwo. Tak, od moich braci. gdy dowiedzieli się o naszych zaręczynach, chcieli wykupić pół kwiaciarni. Gdybyś Ty widziała ich reakcję... Właśnie, przygotuj się na nią, bo po koncercie oni wszyscy nie dadzą Ci spokoju.
Miłego dnia, Słońce.
Twój Ross."
- Dzięki Ross. - Zaśmiała się do siebie i odłożyła karteczkę z powrotem na szafkę nocną. Wstała z łóżka i zawinąwszy prześcieradło wokół siebie, sięgnęła po bukiet i przeniosła go na stoliczek pod oknem. Spojrzała przy okazji za okno i aż westchnęła ze wzruszenia. Widok wieży Eiffla z tak bliska zapierał dech w piersiach. Wzrokiem zerknęła na ulicę przed hotelem, na której panował istny harmider. Uchyliła okno i zaraz do jej uszu dobiegły dźwięki charakterystyczne raczej do Nowego Jorku niż Paryża. Pokręciła głową na boki i owinięta tym prześcieradłem poszła do łazienki. 
- Emma! Emma! Emma do cholery! - Do drzwi wejściowych zaczęła dobijać się Magda. - Otwórz no!
- Chwila! - wydarła się blondynka i wyszła z łazienki. Gdy tylko przekręciła zamek, drzwi jakby same się otworzyły. - Ciebie też miło widzieć. - odparła osiemnastolatka, widząc poważny wyraz twarzy brunetki.
- Kiedy miałaś zamiar mi powiedzieć? - zapytała, zakładając ręce na biodrach. 
- No nie wiem, może wtedy, gdybym na przykład zeszła na dół na śniadanie? Dopiero wstałam Madzia. - odpowiedziała, odwracając się do niej i kierując się do łazienki. 
- Czekaj! - uniosła się i zatrzymała ją w połowie drogi, przytulając ją mocno do siebie. - Gratuluję ci kochanie. - szepnęła, a jej słowa wywołały szeroki uśmiech na twarzy blondynki. - Jestem dumna z Rossa, że w końcu oświadczył ci się. Gdybyś ty widziała, jak długo on to planował...
- I tak spieniał. Nie zrobił tego na wieży. - Zaśmiała się.
- A gdzie? - spytała zaskoczona brunetka. - W restauracji?
- Tak. - odpowiedziała i pokazała ruchem dłoni bukiet kwiatów, stojący na stoliczku. - To prezent od chłopaków. 
- Serio? - Zdziwiła się siedemnastolatka i podbiegła do okna. - Uuu...liścik. - Zaśmiała się. - Droga Emmo, szczęścia, zdrowia, cierpliwości! Masz pozwolenie na przypieprzenie Rossowi w czasie złości! Życzą Riker, Rocky, Ryland i ten dodatkowy czyli Ell. - przeczytała na kartce.
- Jakież to kreatywne. - Zachichotała z łazienki Emma. - Ej laska! Idziemy gdzieś dzisiaj?
- W sumie dlaczego nie. - rzekła, przeglądając walizkę swojej przyjaciółki. - Musimy uczcić twoje zaręczyny. 
- Czy ja wiem... - westchnęła z uśmiechem, czesząc włosy. Wychyliła się zza półprzymkniętych drzwi ze szczotka w ręku. - Czego tam szukasz? Nie mam nic ładnego ze sobą. - odchrząknęła, podchodząc do przyjaciółki tylko w bieliźnie. 
- Nie wcale. A to? - spytała z wyrzutem, wyciągnąwszy z walizki top w kwiaty i parę dżinsów z American Eagle. - Wciskaj się w to i idziemy na śniadanie. Ruchy, ruchy, ruchy!
- Już idę mamo. - Zaśmiała się blondynka, a Magda rzuciła w nią ubraniami i wypchnęła za drzwi łazienki. 

Do: blackgirl96@gmail.com 
Od: gavin.thebestest@gmail.com
Re: Jak tam Mrs Lynch?
Coś czuję, że noc po zaręczynach była cudowna i upojna, co nie? Mam rację? HAHA xD Opowiadaj, jak tam Paryż. Jak koncert i ogólnie, jak atmosfera! Chcę wszystko wiedzieć!

Do: gavin.thebestest@gmail.com
Od: blackgirl96@gmail.com
Re: Brak tematu
Właśnie szykuję się na koncert. Pół dnia łaziłam dzisiaj z Madzią po mieście. Nogi mi odpadają :( No ale cóż. Co do nocy to masz rację, przystojniaczku xD Działo się, oj działo. Atmosfera? Hmm... Bardzo ślubna że tak powiem. Rydel dzwoniła do mnie chyba już tysiąc razy i przedstawiała mi swoje wizje ślubu mojego i Rossa. To troszkę przerażające. Riker natomiast podsunął jej pomysł, aby był to podwójny ślub. Wiesz... Riker, Magda, Ross i ja. Według mnie to by było combo. Może i fajne combo, ale co jak co, ja o ślubie jeszcze nie myślę. Może dlatego, że nie przyjęłam sobie do wiadomości tego, iż Ross mi się oświadczył. Muszę do tego przywyknąć jak najszybciej, HAHA xD
Na razie muszę kończyć. Madzia mnie pogania, bo taksówka już przyjechała. 
Widzimy się 9 marca, bo wtedy przylecimy z powrotem do LA. Dam Ci jeszcze nie raz znać co i jak.
Trzymaj się :D

Do klubu dziewczyny dotarły chwilę przed rozpoczęciem koncertu. Ochroniarze bez problemu wpuścili je na backstage, gdzie siedzieli wszyscy. Wpadły do garderoby zdyszane i gdy tylko Emma spojrzała na Lynchów, ci zerwali się z miejsca i rzucili się na nią. Gratulowali, ściskali, całowali i się radowali. To dosłownie. Ross siedział na kanapie w tym samym miejscu co wcześniej, ale z wielkim uśmiechem na twarzy. W końcu, gdy wszyscy dali już jej spokój, podeszła do dziewczyny Stormie i mocno ją przytuliła. 
- No, to tylko kwestia czasu, aż będziesz oficjalnie członkiem naszej rodziny. - szepnęła jej do ucha, na co Rydel zareagowała głośnym piskiem.
- Będziemy siostrami! Będziemy siostrami! Siostrami! Jej! - krzyczała, skacząc wokół nich. - Będziemy siostrami! - wydarła się, po czym rzuciła na Ella i namiętnie go pocałowała.
- Wohoah! - krzyknęli chłopcy, widząc własną siostrę, która tak gwałtownie wpiła się w Ellingtona. Aczkolwiek zaatakowany perkusista nie miał nic przeciwko temu. 
- Nasza rodzina naprawdę gwałtownie się powiększa. - stwierdził Mark, obejmując jednym ramieniem swoją żonę, a drugim Emmę, która patrzyła na Rossa. Chłopak nie odwracał od niej swojego wzroku. Przyglądał się kobiecie, której oświadczył się zaledwie dwadzieścia cztery godziny temu, lecz do tego momentu przygotowywał się psychicznie i fizycznie ponad dwa tygodnie. 
- Ej ludzie! Koncert trzeba zacząć! Na scenę! - wykrzyczał menadżer zespołu, który zajrzał do garderoby tylko na kilka sekund, a potem zniknął.
- Ma rację. Dawajcie dzieciaki! - Ponaglał ich Mark. Rydel wykonała ostatnie poprawki swojej fryzury i wybiegła z pomieszczenia za chłopakami. Emma i Magda stanęły za kulisami i zerknęły tylko na zespół, który wykonał swoje "Ready, Set, Rock". Chłopaki podnosili poziom adrenaliny, wygłupiając się i krzycząc. W końcu wbiegli na schody, a potem na scenę, drąc się do publiczności. 
Występ trwał ponad godzinę. R5Family domagali się aż dwóch bisów piosenki Loud, na co zespół z chęcią się zgodził. Kiedy to już odłożyli instrumenty i ustawili się, aby ukłonić się przed fanami, Riker podbiegł do statywu i wziął mikrofon do ręki. Członkowie zespołu wiedzieli co to oznacza w przeciwieństwie do publiczności oraz dziewczyn stojących za kotarami. 
- R5Family... - rzekł Riker i już to wywołało falę pisków i wrzasków. Ruchem dłoni nakazał im, aby się uspokoili. - Musimy wam coś powiedzieć. Coś bardzo ważnego, ale najpierw musicie poznać dwie, cudowne dziewczyny - Przerwał na chwilę, zerkając na Polki. - Emma, Madzia chodźcie do nas! - krzyknął. Dziewczyny zamarły, ale po chwili niepewnym krokiem ruszyły na scenę. Riker pociągnął brunetkę do siebie i objął ramieniem, a Ross przytulił do siebie Emmę. Cała czwórka stanęła przed resztą, blisko publiczności.
- Przedstawiam wam kochani Magdę... - przerwał, spoglądając na dziewczynę. - Moją narzeczoną. - Reakcja fanów na tę wiadomość zmiękczyła serce brunetki. Wszyscy zaczęli piszczeć i klaskać. Dziewczynie aż łzy poleciały ze wzruszenia. - To nie wszystko - dodał Riker.
- Jak to nie? - odezwała się jakaś fanka z pierwszego rzędu.
- A no nie. - Zaśmiał się. - Ja i Madzia spodziewamy się dzieci, a konkretnie to dwójkę. - powiedział, na co fani wybuchli euforią. Niektórzy byli oczywiście w wielkim szoku, ale i tak klaskali i gratulowali basiście. 
- To teraz moja kolei. - odchrząknął Ross, rozglądając się po zgromadzonej publiczności. - Ta blond Wenus, która stoi koło mnie, ma na imię Emma i od wczoraj jest już moją narzeczoną. - rzekł do mikrofonu i pocałował dziewczynę w usta. Reakcja była taka sama. Fala oklasków, pisków i krzyków, aczkolwiek Ross wiedział, że za takimi brawami stoi złość, smutek i zazdrość. Nie raz spotkał się z negatywnym nastawieniem fanek do dziewczyn, z którymi się spotykał lub po prostu pokazywał się po pracy. Miał jednak nadzieję, że wkrótce wszyscy się do tego przyzwyczają.

Do: blackgirl96@gmail.com 
Od: gavin.thebestest@gmail.com
Re: Brukowce wariują!
Dziewczyno, gdybyś ty widziała nagłówki tych wszystkich gazet "Ross Lynch ma narzeczoną, a jego starszy brat spodziewa się dwójki dzieci", albo "Ross Lynch planuje ślub. Kiedy będą dzieci?" lub "Narzeczona Rikera Lynch'a jest w ciąży, czy jego młodszy brat pójdzie w jego ślady?". Relacja z tamtego koncertu w Paryżu jest w każdej plotkarskiej gazecie. Się dzieje mała. Się dzieje... Czy Ty dasz sobie z tym radę?

Do: gavin.thebestest@gmail.com
Od: blackgirl96@gmail.com
Re: Dam radę, ZIOM! 
Ross już mi przedstawił nasz plan działania i przedstawił, jak to wszystko działa. Według tego, to ta afera ucichnie za kilka tygodni i znów będzie wszystko po staremu. Przyznał, że wraz z Rikerem musieli powiedzieć fanom o tak ważnych sprawach. Dodał, że o ślubie Rydellington także poinformują R5Family, także będzie jeszcze goręcej. Już zaczynam się bać, HAHA. Ale jak już pisałam Ci na początku, to dam sobie radę! 
Teraz wybacz, muszę wracać do nauki. 10 marca mam kolejne egzaminy, a 22 marca piszę już oficjalną maturę wraz z Magdą, także trzymaj się :D


~*~*~*~
Hej, Hi, Hello!
To już naprawdę jest Rozdział 90?! Raaaany, jak to szybko zleciało! O.o
Jak minął Wam weekend? Mi bardzo szybko, ale przyjemnie. Praktycznie nie miałam nic zadane, ale ubolewałam nad tym, że mój nauczyciel od matmy wziął urlop zdrowotny na rok... Tak, niektórzy to by się z tego cieszyli, ale nie ja i moja klasa. Ten nauczyciel to postrach mojego liceum, a także całego miasta, w którym mieszkam. Gdy powiedziałam kiedyś, że idę to tego ogólniaka, to wszyscy mi współczuli, że będę miała matmę własnie z nim. Fakt był on wymagający, surowy i miał swoje zasady, ale był sprawiedliwy. Wszyscy się go bali, ale umieli matmę... Teraz sobie nie wyobrażam pisania matury rozszerzonej z matmy. Mam wielką nadzieję, że on wróci.
No, a co do rozdziału... Taki nijaki według mnie. Nie sprawdziłam go już przed opublikowaniem, także za błędy bardzo Was przepraszam Misiaki <3 
Kolejny pewnie będzie za tydzień w weekend, ale jeszcze nie wiem, co w nim napiszę. Jakieś propozycje macie? Piszcie w komentarzach xD 
Buziaczki :**
~Wasza Julia
Ps. Polubiłam dodawanie linków do zdjęć HAHA :D
Ps2. Obejrzałam właśnie finałowy odcinek Austin&Ally i po prostu ryczę :(

niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 89

Do: blackgirl96@gmail.com 
Od: gavin.thebestest@gmail.com
Re: Wszystkiego najlepszego moja hot 18!!!!
No to tak jak w temacie życzę Ci mała wszystkiego najlepszego z okazji Twoich 18-stych urodzin! Czego to ja bym ci jeszcze chciał życzyć? Na pewno cierpliwości do tego swojego Jak Mu Tam oraz reszty jego szalonej rodzinki, uśmiechu na twarzy i abyś nigdy więcej nie płakała z powodu Jak Mu Tama, spełnienia marzeń i rozwijania swoich pasji, które wydaje mi się, że ostatnio zaniedbałaś oczywiście przez Jak Mu Tama i przede wszystkim życzę Ci abyś była szczęśliwa z tym Jak Mu Tam... Tak, dalej go nie lubię. 
Mimo, że są to Twoje 18-ste urodziny i tak musisz dostać opierdnicz! Jesteś już 20 dni w trasie i nie odezwałaś się ani razu! Co to ma być? W trybie NOW masz mi się pięknie wyspowiadać z tego co ty tam wyrabiasz. Oczywiście śledzę wszystkie filmiki i zdjęcia, które Lynchowie wrzucają do neta, ale to nie to samo. Ja to jestem ciekaw, co się tam dzieje za kulisami xD If you know what I mean ^-^
Pozdrów ode mnie wszystkich bardzo serdecznie (tego Jak Mu Tam też możesz). Czekam na maila od Ciebie. 
Twój Gavin
Ps. Swój prezent dostaniesz jak wrócisz do LA <3
Ps2. Mam nadzieję, że z życzeniami jestem pierwszy hehe

Od: blackgirl96@gmail.com  
Do: gavin.thebestest@gmail.com
Re: Tak jesteś pierwszy!
Gavin! Dziękuję Ci za te wspaniałe życzenia. Cierpliwość do Rossa na pewno się przyda, bo ostatnio znów mnie zdenerwował, ale już aż tak nad tym nie rozpaczałam. Gdy byliśmy jeszcze w Warszawie chciałam iść na grób mamy właśnie z nim, ale przed wyjściem nie chciałam mu mówić, gdzie dokładnie idziemy. On jednak wolał zostać z braćmi i oglądać mecz football'a. Świetnie co nie? W każdym bądź razie poszłam tam z Rydel, przy której mogłam się spokojnie wypłakać. Powiem Ci, że brakuje mi mojej mamy. To fakt przed jej śmiercią nie było między nami idealnego kontaktu, no ale kurde... No cóż. To się tak fachowo nazywa "życie". Nienawidzę go, tyle powiem. Oczywiście gdy wróciłam, to powiedziałam mu, gdzie byłam. No i wtedy się zaczęło. Zaczął mnie tak przepraszać, że myślałam, iż on się zaraz przede mną rozpłacze. Poważnie xD Gdy go zobaczyłam takiego załamanego, to mu wybaczyłam, a on kilka godzin później dał mi wielkiego misia i kwiaty, których zdjęcie ci załączyłam. Tego samego dnia był pierwszy koncert LOUDERtour. Dali czadu zarówno zespół, jak i R5Family. To było coś niesamowitego. Wzruszyłam się zaraz na początku, kiedy na M&G fani przedstawili w skrócie całą karierę R5. W tle leciała piosenka Look At Us Know. Stormie się popłakała, tak samo jak Rydel. Ja i Madzia stałyśmy zaraz za nimi i również wycierałyśmy łzy. Ross co chwilę się do mnie obracał, gdy na filmiku robił coś głupiego. To był zdecydowanie najcudowniejsza niespodzianka. Koncert był tak samo udany, jak właśnie ta niespodzianka dla zespołu. Praktycznie cały czas stałam z Madzią za kulisami i przyglądałyśmy się jak szaleją na scenie. Co jak co, ale oni to mają zajebistą pracę :D
Po koncercie wróciliśmy do hotelu, by się spakować i następnego dnia już lecieliśmy do Tel Aviv w Izreaelu.  Tam to się działo. Wielbłądy i te sprawy. Riker zabrał wieczorem Magdę na romantyczny spacer. Z jej opowiadań wnioskuję, że świetnie się bawili. Pokazała mi zdjęcia miasta nocą i żałuję, że nie wyciągnęłam Rossa na taki spacerek. Wyślę Ci kilka fotek, które zrobiła Madzia. Koniecznie muszę wrócić do Tel Aviv. To niesamowite miasto i ludzie też. Koncert wypadł jak zwykle świetnie i chłopcy byli wręcz wymęczeni w przeciwieństwie do Delly.
Nie będę Ci opisywała gdzie były późniejsze koncerty, bo napisałeś mi, że śledzisz wszystkie posty... Ale muszę Ci powiedzieć, że gdy byliśmy w Amsterdamie, Ross zaprosił mnie na bardzo, ale to bardzo romantyczną randkę. Jezu, to było tak cudowne. Jak o tym pomyślę teraz, to aż mam takie przyjemne dreszcze. Najpierw zabrał mnie do holenderskiej restauracji, gdzie jedzenie było nieziemskie. Zamówił szampana... nie wiedziałam, że istnieje tak dobry szampan. Gavin, tematów jak zwykle nam nie brakowało. Ostatnio mam wrażenie, że on jest jeszcze bardziej romantyczny niż wcześniej. On coś planuje, ale jeszcze nie wyczaiłam co.  Po tej kolacji przeszliśmy się po Amsterdamie i płynęliśmy po kanale. So romantic. Kilka zdjęć też zrobiłam także wyślę Ci
Wczoraj był koncert w  Madrycie, a jutro jest w Paryżu. Wyobraź sobie, że właśnie siedzę w samolocie, a obok śpi Ross, który mam wrażenie, że zaraz mnie oślini! Jezus xD W sumie to wszyscy śpią, tylko ja taka dziwna jestem, że w środku nocy odpisuję ludziom na maila HAHA
Wiesz co, jeszcze jakiś czas temu nie pomyślałabym o 18-stych urodzinach w Paryżu. Jak widać, wszystko jest możliwe. Ale wiesz co jeszcze? Lynchowie jakoś wgl nie wspominali o moich urodzinach. Zwykle to się o tym rozmawia... Myślisz, że zapomnieli? Myślisz, że Ross zapomniał? No bo w końcu tyle się dzieje. Ciągle latamy po Europie, codziennie praktycznie koncert. Jest trochę zamieszania...
No ale dziękuję Ci z całego serca za te życzenia. Jesteś cudowny <3
Twoja Emi 
PS. Już się boję co od Ciebie dostanę xD 
  
Do: blackgirl96@gmail.com  
Od: seba.gamer.0393@gmail.com
Re: Czyli znowu jesteś w samolocie...
Siostra! Próbowałem się do Ciebie dodzwonić, ale masz wyłączony telefon... lub włączony  tryb samolotowy. Whatever, chcę Ci złożyć serdeczne życzenia z okazji Twojej 18-stki! Kurczaczki, jesteś już dorosła. Moja mała Emma jest już dorosła. Chyba zaraz się rozkleję! :( *Sebastian ogarnij dupę* 
Dobra, już. Na czym to ja, a tak! Życzę Ci spełnienia marzeń, wspaniałych dni podczas trasy koncertowej ze swoim chłopakiem, powodzenia w związku oraz z resztą Lynchów. Oni są zdolni do wszystkiego, a szczególnie kochany Rocky. Pozdrów ich wszystkich ode mnie :D
Oczywiście życzę Ci też szalonej imprezy urodzinowej w Paryżu. Ciekawe co Ross wymyślił, ale na 100% się nie zawiedziesz. Daj znać, gdy już wylądujesz. Chcę Ci jeszcze złożyć życzenia przez telefon, bo osobiście to za bardzo nie mogę, a bardzo chciałbym usłyszeć głos mojej kochanej siostrzyczki. 
Trzymaj się mała! 
Twój kochany i najlepszy braciszek :* 

Do: blackgirl96@gmail.com 
Od: gavin.thebestest@gmail.com
Re: Wątpię, że zapomnieli! To przecież Lynchowie!
Dziewczyno, dlaczego Ty tak wgl myślisz?! Ja się pytam dlaczego?! Oni coś na pewno planują... Coś tak zajebistego, że Ci normalnie gacie spadną. Zobaczysz! Tak będzie, bo ja tam mówię! HA! 
Zafunduj temu Jak Mu Tam jakiś śliniak, bo zaraz cały pokład samolotu zatonie w jego ślinie i nie dolecicie do Paryża xD Albo wiem, podłóż póki co jakąś miskę. Powinna być w kiblu... No albo go obudź. Taka taktyka też jest dostępna
Nie tylko ty jesteś na tyle dziwna, HAHA. No wiesz, ja zamiast pracować wysyłam do Ciebie maile. Mam do naprawienia chyba z trzy jednostki centralne na jutro, a jeszcze nic nie zrobiłem. Porażka. Mam wrażenie, że mnie zaraz wyleją, ale tam yolo ;p 
Ile zostało Wam jeszcze koncertów? 

Do: gavin.thebestest@gmail.com
Od: blackgirl96@gmail.com 
Re: Z Lynchami to nigdy nic nie wiadomo...
Z tego co wiem to ten jutrzejszy w Paryżu i jeszcze pięć w Anglii, jeden w Szkocji i jeden w Irlandii. Potem wracamy do LA i szykujemy się na ślub Rydellington, który jest zaplanowany na 16 marca (miał być innego dnia, ale przełożyli, bo coś tam nie pasowało). Teoretycznie już wszystko jest gotowa. Tylko Rydel musi odebrać swoją suknię ślubną i umówić się do fryzjera. No i ja z dziewczynami musimy kupić sukienki dla siebie, a chłopaki nowe garnitury. Nie mogę się doczekać wesela. Będzie się działo!
  
Do: blackgirl96@gmail.com 
Od: gavin.thebestest@gmail.com
Re: Oj będzie się działo!
Zwłaszcza, że dostałem zaproszenie na ten ślub. Rydel pozwoliła mi zabrać ze sobą osobę towarzyszącą, także idzie ze mną Lydia. Powiem Ci, że to cudowna dziewczyna. I to moja dziewczyna <3 

Do: gavin.thebestest@gmail.com
Od: blackgirl96@gmail.com  
Re: Się rozkręcasz ZIOM.
Czyli to już oficjalne? Jesteście razem? Nawet nie wiesz, jak się cieszę. W końcu Ross wyluzuje, wiedząc że masz dziewczynę i będziemy mogli na luzie ze sobą gadać. Same pozytywy widzę! HAHA :D
 ~*~*~*~
- Dzień doberek mój urodzinowy skarbie. - szepnął Ross, przeciągając się na fotelu. Spojrzał na Emmę, która siedziała ze słuchawką w uchu i wpatrywała się w widok za oknem, który składał się z tysiąca miejskich lamp we francuskich miastach. 
- Cześć. - odpowiedziała i zerknęła na niego. Był taki zaspany, a jego włosy były w istnym nieładzie. Oczywiście artystycznym nieładzie.
- Coś się stało? - zapytał, podciągając rękaw bluzy, by zobaczyć na zegarku, która godzina. 1:03.
- Co? Nie. - zaśmiała się. - Wszystko jest super. - Posłała mu szeroki uśmiech. - Zaraz będziemy lądować.
- Tak? - zdziwił się. - Szybko nawet, bo ile lecieliśmy? Dwie godziny?
- Półtorej tak dokładniej. - rzekła, naciągając na siebie koc i wtulając się w Rossa. 
- Mam nadzieję, że jesteś gotowa na dzisiejszą imprezkę. - szepnął jej do ucha, co spowodowało uśmiech na jej twarzy. Zagryzła wargę, by się nie roześmiać.
- A co zaplanowałeś? - zapytała po chwili. On objął ją mocniej i pocałował w policzek.
- Zobaczysz. Myślę, że ci się spodoba... Znaczy oby ci się to spodobało. - poprawił się i oparł podbródek na głowie dziewczyny. 
- Ej zakochańce! - Wydarł się nagle Rocky za nimi. - Zapinać pasy. Będziemy lądować! 
- Byłaś już kiedyś w Paryżu? - Zapytał Ross zaciągając pas bezpieczeństwa. Dziewczyna pokiwała głową na boki. - No to masz okazję być w mieście miłości ze swoją miłością. - Zaśmiał się pod nosem.
- No spełniło się moje marzenie. - Pisnęła podekscytowana. Blondyn spojrzał na nią,unosząc brwi.
- Serio? 
- Nie. - zaśmiała się głośno i oparła się o okno, cały czas mając wzrok wbity w swojego chłopaka, który udał obrażonego. - Oj no Rossy... Bardzo się cieszę, że będę tam właśnie z tobą. - Dodała po chwili. Ross zmierzył ją poważnym wzrokiem. 
- Tylko jak macie zamiar się ruchać w hotelu, to zaraz was wyrzucę z tego samolotu. - wysyczał Rocky, mając głowę między siedzeniami Rossa - Wiesz co bracie? - Zaczął Ross, nachylając się do bruneta. 
- O co chodzi bro? - Zapytał uśmiechnięty.
- Czasami mam ochotę przybić ci piątkę... w twarz... krzesłem! - krzyknął ostatnie słowo i uderzył gitarzystę w czoło, przez co cofnął się do siebie na siedzenia. 
- Ale po co tyle agresji, Rossy? - Odezwał się Ryland, który siedział obok masującego się po czole Rocky'ego. - Ale jestem takiego samego zdania co on. - Nachylił się do blondyna.
- Czy wy się możecie ode mnie odwalić? Pogadamy jak ty będziesz miał dziewczynę. Zobaczysz, odwdzięczę się za te wszystkie docinki, a o całych gumkach nawet nie myśl. Wszystkie ci poprzebijam igłą... - Wysyczał wściekły.
- Z tego co pamiętam, to Rocky miał tak zrobić tobie, ale chyba zapomniał. - Wtrącił się nagle Riker, który siedział w rzędzie foteli obok. Ryland przybił mu piątkę.
- Rik, nie pomagasz mi. - zajęczał Ross.
- Dobra, Rocky daj mu spokój. Będziesz miał tak samo z Alex, zobaczysz. - zaśmiał się basista. 
- Ej chłopaki! - krzyknęła Emma. - Gdzie jest Rydel? 
- Śpi. - odpowiedział Ellington, który nagle się wychylił z siedzeń przed nimi. - I jak słodko chrapie. Ahh.
- Stary, uspokój się, bo... Nie sorry, nie powiem tego. - westchnął Rocky. - Nie powiem, co może ci się stać, ale jak pomyślę, że to dotyczy mojej starszej siostry... Nieeeee.
- Mdli co nie? - Zaśmiała się Emma.
- Oj i to jak bardzo. - Brunet pokiwał głową na boki i zacisnął powieki. 
- Teraz sobie wyobraź bro, co oni będą robili w nocy poślubnej. - zachichotał Ryland. Rocky od razu chwycił się za głowę, a reszta zaczęła się śmiać.
- Wiesz co, ja chyba jednak nie chce sobie tego wyobrażać. - jęknął i oparł głowę o fotel. - Idę spać. Obudźcie mnie, jak już będziemy na ziemi. 
- Ja mu naprawdę kiedyś coś zrobię. - burknął Ross, obejmując Emmę ramieniem.
- Już się boję. - zachichotała dziewczyna i wtuliła się w niego.

- Takiego stresa to ja jeszcze nigdy nie miałam. - westchnęła siedemnastolatka,  wciskając się w czarną sukienkę z odkrytymi plecami. Rydel, która zapinała jej  zamek zaśmiała się głośno. Tak samo Magda, która wybierała jej biżuterię.
- Ale dlaczego aż tak się stresujesz? To randka z Rossem. Twoim Rossem. - Zachichotała brunetka.
- Niby tak, ale to nie jest zwykła randka. To wyjście z okazji osiemnastych urodzin i to jeszcze w Paryżu. Oby on nie zafundował kolacji w jakiejś mega drogiej restauracji, bo wtedy nie ma szans, żebym się mu odwdzięczyła. - Westchnęła. - Auć. - jęknęła, gdy Delly wbiła paznokieć w w jej plecy. 
- Chyba trochę przytyłaś. - powiedziała rozbawiona. 
- Super. Jeszcze tego brakowało. - stęknęła. - Ale bardzo przytyłam? 
- Tak jakby ci brzuch trochę urósł, jak Madzi. - odpowiedziała blondynka i nagle spojrzała się na siedemnastolatkę. - Nie mów, że ty też.
- Co ja też? - spytała zdziwiona i zerknęła na przyjaciółkę, która jakby zastygła w miejscu. - Nie, to niemożliwe. - Chwyciła się za głowę.
- Czy ty jesteś w... - Zacięła się Magda.
- Nie! Nie jestem! Nie mogę być! - krzyczała załamana.
- To teraz zadam ci proste pytanie. Czy ty i mój brat zabezpieczaliście się ostatnim razem? - Delly spojrzała na nią i chwyciła za ramiona. Blondynka chwilę się zastanawiała. Próbowała sobie przypomnieć gdzie, jak i kiedy.
- Tak. Pamiętam, że tak. Miał gumki. - Odetchnęła z ulgą. - No chyba, że Rocky jednak nie zapomniał i wszystkie mu poprzebijał. - Zaśmiała się nerwowo. 
- Wątpię, że to zrobił. - Zachichotała Magda. - Myślę, że nie jesteś w ciąży, ale jak wrócisz z tej randki to przyjdź do mnie i zrób sobie test. Tak dla pewności. 
- Pewnie, że przyjdę. - odpowiedziała i poprawiła swoje włosy. Brunetka podała jej biżuterię, którą nałożyła i w tym samym momencie do drzwi pokoju ktoś zapukał. Delly w podskokach pobiegła otworzyć i wpuściła do środka Rossa ubranego w ciemną koszulę i ciemne podarte na kolanach spodnie. Miał też na sobie czarną, skórzaną kurtkę z Diesel'a. 
- Wow... Kochanie, wyglądasz po prostu... Wow. - rzekł na wdechu z wytrzeszczonymi oczami. Emma na jego słowa się delikatnie zarumieniła i podeszła do niego. 
- Życzę udanej randki gołąbeczki. -  Zaświergotała Rydel, a Emma posłała jej zażenowane spojrzenie. Ross tylko się uśmiechnął i wyprowadził swoją dziewczynę. 
- Od razu ci mówię, że ciebie zabiję, jeżeli idziemy do jakieś luksusowej restauracji. - powiedziała pewna siebie i zarzuciła kurtkę na swoje ramiona. Ross znów tylko się uśmiechnął i otworzył przed blondynką drzwi hotelu, a potem do taksówki. Wysiedli po kilku minutach zaraz przed święcącą się Wieżą Eiffla. Chłopak wykupił bilety i we dwójkę wjechali windą na samą górę. Widok jaki zastał parę zaskoczył dziewczynę. Wpatrywała się w miasto z zapartym tchem w piersiach
- Okay, czyli pierwszy element się podoba. - Wywnioskował osiemnastolatek po chwili wpatrywania się w dziewczynę.
- Tak! Bardzo się podoba! - krzyknęła i przytuliła się do chłopaka.  - Czekaj, to jeszcze nie wszystko? - Zdziwiła się.
- Nie, no coś ty. Co to za randka bez jedzenia. - Zaśmiał się i mocniej objął w pasie. Chwilę stali przy barierce i podziwili Paryż teoretycznie z lotu ptaka, a potem wrócili windą na sam dół i przeszli się wzdłuż  Sekwany trzymając się za rękę. Zatrzymali się przy grupce ludzi, którzy grali na instrumentach. Blondyn nachylił się i do futerału od gitary wrzucił dziesięć dolarów. Mężczyzna, grający na na akordeonie kiwnął w jego stronę głową. Po drodze Ross jeszcze zahaczył o kwiaciarnię i kupił Emmie bukiet róż. Na końcu ich wycieczki znajdowała się mała restauracja L'Atelier Rodier. 
- Jak tu pięknie. - Westchnęła siedemnastolatka, wchodząc do restauracji. Od razu na progu przywitał ich kelner, który zaprowadził do stoliczka przy ścianie z dwiema zapalonymi świecami. 
- Czyli drugi element też ci się podoba. - Powiedział zadowolony Ross i usiadł naprzeciwko swojej dziewczyny. - Ciekawe co powiesz na trzeci.
- Co? Jeszcze trzeci?! - pisnęła zaskoczona. Blondyn posłał jej nieśmiały uśmiech i sięgnął do kieszeni kurtki. Wyciągnął z niej małe, czerwone pudełeczko. Emma zakryła usta ręką. 
- To taki prezent ode mnie z okazji twoich osiemnastych urodzin skarbie. - Spojrzał się w jej oczy i otworzył pudełeczko. Oczom Emmy ukazał się przepiękny srebrny pierścionek. Zacisnęła jeszcze mocniej usta. - Moje zamiary były oczywiste. Chciałem ci się oświadczyć na wieży Eiflla...
- Dlaczego tego nie zrobiłeś? - Zdziwiła się, a on spuścił głowę. 
- Kocham ciebie i to bardzo, ale bałem się, że mimo tego wszystkiego, to za szybko i obawiałem się, że znów to spieprzę. Nie chcę ciebie stracić, bo jesteś dla mnie wszystkim - Spojrzał znów na dziewczynę. 
- Ross, ja ciebie też kocham i to bardzo. - Wyszeptała ze łzami w oczach. - Zaskoczyłeś mnie tym. - Pociągnęła nosem. 
- Boję s, ale życie mamy tylko jedno, co nie mała? - rzekł i odchrząknął, odsuwając krzesło i podchodząc do dziewczyny. 
- Jezu, Ross... - szepnęła, zakrywając ponownie usta ręką.
- Emmo Ashley Black wiem, że miało to być na Wieży Eiffla, bo to właśnie o takich oświadczynach marzyłaś, ale tam u góry byłoby za zimno. - Zaśmiał się. Ludzie w restauracji przyglądali się całemu wydarzeniu, tak samo jak kelnerzy i kucharze. - Jesteś najcudowniejszą rzeczą, jaka przydarzyła mi się w życiu. Nie wyobrażam sobie dnia bez ciebie. Jestem szczęśliwym facetem, bo mam ciebie i... Czy uczynisz mnie jeszcze szczęśliwszym facetem i zostaniesz moją żoną? - Jego wzrok wbił się w niebiesko-zielone, załzawione oczy osiemnastolatki. Emma miała wrażenie, że czas się zatrzymał. Przed nią klęczał jej chłopak z wyciągniętym pudełeczkiem zawierającym srebrny pierścionek zaręczynowy. W jej głowie nagle pojawiły się urywki z jej związku z tym właśnie blondynem. Momenty, gdy byli we dwoje, gdy się całowali, przytulali, wygłupiali... a także momenty, gdy się kłócili i krzyczeli na siebie, a potem odchodzili. Patrzyła na mężczyznę, który wybrał ją jako swoją żonę. Jako kobietę, z którą chce być do końca swojego życia, z którą chce założyć rodzinę. On natomiast wyczekiwał jej odpowiedzi. Wszystko zaplanował tak, aby było jak z marzeń jego dziewczyny. Paryż. Wieża Eiffla.Romantyczny spacer. Niedroga, ale niesamowita restauracja. Jedynie miejsce oświadczyn się nie zgadzało, bo po prostu spieniał i nie dał rady... ale teraz się odważył, bo to właśnie ją kocha i z nią chce być do końca życia. 
- Ross. - szepnęła nagle Emma. Wszyscy ludzie w restauracji wzięli głęboki wdech. - Tak. - odpowiedziała cicho, a blondyn zerwał się z ziemi i przytulił ją do siebie, po czym złączył ich usta w pocałunku. 
- Powiedziała "TAK"!! - wydarł się, odwracając do reszty klientów, którzy bili im brawo. - Powiedziałaś "tak" - zwrócił się półszeptem do osiemnastolatki i nałożył jej pierścionek na palec serdeczny.
- Powiedziałam "tak", bo ciebie kocham Ross. - rzekła i przytuliła go mocno.
- A ja ciebie jeszcze bardziej. - odpowiedział, całując blondynkę w czoło.

Do: gavin.thebestest@gmail.com
Od: blackgirl96@gmail.com  
Re: Oświadczył się!
Ross oświadczył mi się w Paryżu! Rozumiesz?! Oświadczył mi się! Jesteśmy zaręczeni.

Do: blackgirl96@gmail.com
Od: gavin.thebestest@gmail.com
Re: OMFG!! 
No to do tego prezetu dokupię szampana! Jezus, on ci się oświadczył!? Kurwa, niezły jest. Cieszę się Twoim szczęściem Mrs. Lynch <3

Hej, hej, hej!
Tak, tak... ja też tego nie planowałam, ale jakoś tak wyszło. A więc jak widzicie Ross oświadczył się Emmie. Zadowoleni?! ROMMA FOREVER!!
Rozdział tez wyszedł mi meeeega długi. i' jeszcze te maile... Trochę jak w Love Rosie xD
Piszcie, czy te moje wypocinki Wam się spodobały.
Nie no, ale ja się cieszę, że oni są zaręczeni. Jak pisałamn to tak się jarałam, że ja pierdziele <3
Trzymajcie się i do napsania Misiaczki :*
~Wasza Julia
PS. Sorki za błędy. Postaram się je później poprawić! :D