Menu:

piątek, 19 sierpnia 2016

Rozdział 97 cz.II

Rozdział dedykuję Darii Wieczorek. Z racji tego, że brakowało Ci "bzyku-bzyku" (XD)... proszę scena 18+ nawet x2 haha :D

Magda z Rikerem spędzili cały dzień na eksplorowaniu wyspy. Lais pokazał im to, co obiecał. Różową Plażę, a także wodospad Tiu Kelep. Niby zobaczyli tylko tyle, ale zajęło im to cały dzień. Riker mógł kierować Jeep'em i przyznał, że jest to najlepsze auto terenowe, jakie kiedykolwiek prowadził. Pojazd poruszał się płynnie po naprawdę nierównym terenie. 
Magda zrobiła mnóstwo zdjęć aparatem, który zabrała ze sobą. Cyknęła też kilka zdjęć sobie i Rikerowi tak, jak prosił jej brat. Nie starała się jednak uwiecznić każdego momentu, bo to nie o to chodziło. Według niej najlepiej jest to po prostu pamiętać i zagłębić się w chwilę. 
Wrócili do hotelu krótko przed kolacją. Zdążyli tylko wykąpać się i już schodzili na parter do jadalni. Zaprosili Lais'a, aby ten zjadł z nimi posiłek. Dowiedzieli się, że następny dzień mają cały do swojej dyspozycji. Kolejne atrakcje były zaplanowane dopiero na później. Gdy to usłyszeli, spojrzeli się na siebie porozumiewawczo, a chłopak dotknął kolana swojej narzeczonej. Zarumieniła się przez ten gest i wróciła do jedzenia. 
Przez resztę wieczoru Lais i Riker rozmawiali o samochodach i amerykańskim futbolu.
Prawdziwi faceci. 
Magda obserwowała ich przez chwilę, a gdy kelnerka podeszła i zabrała jej zastawę, wstała i wyszła, wcześniej całując blondyna w głowę. 
Weszła do pokoju, ściągnęła buty i padła na łóżko. Wyjęła z torby, która leżała obok szafki nocnej, aparat i zaczęła przeglądać zdjęcia. Wyszły naprawdę dobrze. Wiedziała, że Riker zabrał ze sobą swojego laptopa, więc postanowiła, że wyśle e-mailem zdjęcia do brata. Podniosła się powoli i przyciągnęła torbę, z której wyciągnęła MacBooka. Po włączeniu go, powitała ją tabelka do wpisania hasła. Uniosła wzrok na sufit i zagryzła wargę. Szybko jednak wpadła na pierwszą, lepszą propozycję. 
Wpisała "magda96" i ku swojemu zaskoczeniu, trafiła w dobre hasło. Zaśmiała się głośno i przełożyła kartę z aparatu do urządzenia. Przerzuciła odpowiednie zdjęcia i szybko wysłała je na e-maila brata. 
Zdała sobie sprawę, że zbliżała się godzina jedenasta, a Rikera dalej nie było.
- Pewnie poszedł oglądać mecz z Lais'em. - pomyślała. 
Zrzuciła poduszki z łóżka, po czym rozebrała się do bielizny i położyła się, otulając siebie kołdrą. Nie zauważyła nawet, kiedy zasnęła. 
Obudził ją promień słońca, który centralnie przechodził przez szparę między zasłonami. Odwróciła się i zobaczyła, że koło niej głęboko śpi Riker. Zauważyła, że ma na sobie tylko bokserki, które znajdowały się dziwnie nisko. Włosy miał jeszcze delikatnie mokre. 
Nagle do jej głowy wpadł niemalże szalony pomysł, ale który powinien się spodobać blondynowi. Była mu winna przysługę po ostatniej kąpieli. 
Nachyliła się nad nim i pocałowała go w usta. Mruknął coś pod nosem i poprawił głowę na poduszce. Magda stłumiła ręką śmiech. Ponownie się nad nich nachyliła się i tym razem zaczęła całować go po klatce piersiowej, kierując się coraz bliżej jego bokserek. 
- Magda - wychrypiał nagle blondyn, otwierając powoli oczy. 
Spojrzał na nią, a ona na niego. Nie przestawała go całować po podbrzuszu. Pociągnęła za gumkę, a on gwałtownie wciągnął powietrze. Zauważyła, że w jego bokserkach powstało wybrzuszenie. Przejechała po nim ręka, po czym odrzuciła kołdrę, która spadła na podłogę. Ściągnęła szybko z niego dolną bieliznę i usiadła między jego nogami. Widziała, że ma już sporą erekcję. Ujęła jego członek w dłonie i delikatnie poruszała nią w górę i w dół. Chłopak odchylił głowę do tyłu i zaczął ciężko oddychać. Jęknął głośno, gdy poczuł, że wzięła go do ust i zaczęła ssać. Chwycił palcami włosy dziewczyny i mocno pociągnął.
- O kurwa - jęknął - Jak mi dobrze. Tak, tak mi rób. - wysyczał, zaciskając oczy.
Cały czas trzymając jej głowę, zaczął poruszać biodrami, przez co penis coraz szybciej wchodził i wychodził z ust brunetki, a Riker coraz więcej przeklinał pod nosem. 
- O taaaak. - wyjęczał, gdy Magda energicznie ssała jego członka, co jakiś czas całując główkę. - Zaraz dojdę... - szepnął. 
Dziewczyna robiła ruchy szybciej i energiczniej. 
Po chwili usłyszała głośny, gardłowy jęk i z członka chłopaka wyleciała sperma. Wylądowała na jej ustach, brodzie i czole. Ręką zebrała ją i zlizała z palców, po czym zgrabnie nasunęła się nad chłopaka i wpiła się w jego usta, wpychając do środka język. Spowodowało to, że zaczął mruczeć, a jego dłonie znalazły się na jej pośladkach. Przyciągnął ją za tyłek na siebie, przez co usiadła mu na kroczu. Poruszała biodrami, a on jęczał, próbując jednak robić to nie tak głośno. Przygryzał jej wargi z podniecenia, ciężko oddychał, szeptał co chwilę jej imię. 
Dziewczyna wyprostowała się i jednym, szybkim ruchem ściągnęła z siebie biustonosz. Rzuciła go na bok. Oczy blondyna powiększyły się i gdy tylko nachyliła się, by znów go pocałować, ten chwycił ją za ramiona i popchnął na materac. Znalazł się nad nią. Oparł ręce po obu stronach jej głowy. Ich spojrzenia się spotkały na dość długą chwilę. Przybliżył się do jej szyi, składając początkowo delikatny pocałunek. Pisnęła, gdy poczuła, jak przyssał się do skóry i lekko ją ugryzł. Jego oddech usłyszała przy swoim uchu. 
- Już mi się nie wymigasz. Zerżnę cię teraz. - wysyczał. 
Jego ręce szybko znalazły się na jej biodrach i zsunęły z nich majtki. Zaczął delikatnie masować jej kobiecość, po czym wsunął do środka dwa palce, a potem trzy. Energicznie nimi poruszał w jej wnętrzu. Dziewczyna starała się nie jęczeć głośno z uwagi, że byli w hotelowym pokoju. Przeniosła ręce za głowę i chwyciła koniec materaca, wbijając w niego paznokcie. Nagle poczuła ciepło rozlewające się po jej całym ciele, którym po chwili wstrząsnęło, a ona jęknęła, wijąc się na materacu. 
Riker złączył ich usta w pocałunku, jednocześnie drażniąc penisem jej kobiecość. 
- Wejdź we mnie - jęknęła, zarzucając ręce na jego kark. - proszę. - szepnęła w jego usta. 
Jak prosiła, tak zrobił. Wbił się w nią jednym ruchem, a ona już wiedziała, że kolejny orgazm jest bardzo blisko. Poruszał się w niej coraz szybciej i mocniej kolistymi ruchami. Sapał jej do ucha różne przekleństwa. Ściskał w palcach prześcieradło, po obu stronach głowy dziewczyny. Jego ciało było w stu procentach wypełnione podnieceniem, które rosło z upływem czasu. 
- Riker - jęknęła nagle Magda. 
Wpił się w jej usta, po czym szepnął:
- Dojdź ze - przerwał, wchodząc w nią jeszcze głębiej. Usta odmawiały mu posłuszeństwa i otwierały się bez jego kontroli. - ze mną. - dokończył dopiero po chwili. 
Czuł mrowienie na końcu kręgosłupa i długo nie zajęło mu spuszczenie się w dziewczynę, w tym samym momencie, w którym ona krzyknęła jego imię, dochodząc. 
Wyszedł z niej i położył się obok, obejmując ją jedną ręką w talii. Przesunął ją do siebie tak, że opierała się plecami o jego klatkę piersiową. 
- Kocham cię maleńka. - Szepnął i wtulił głowę w zagłębienie między jej ramieniem a szyją i nawet nie zauważył kiedy odpłynął, a ona wraz z nim. 

- Rocky, ty darmozjadzie! Wyżarłeś mi całe opakowanie moich ulubionych płatków! Zginiesz marnie, bracie! - Wydarł się Ross, rzucając pusty kartonik po Nesquiku do worka na śmieci. Na jego twarzy widniał wyraźny grymas, a krew w żyłach szybciej mu krążyła. Nesquik to jego ulubione czekoladowe płatki. Nie wyobraża sobie jeść czegoś innego z mlekiem. 
Jego przeklinanie pod nosem, gdy przeszukiwał szafki w poszukiwaniu kolejnego opakowania Przerwała Emma, która wsunęła się między niego i blat, po czym usiadła na szafce, oplatając nogami pas chłopaka. Ubrana była w białą bluzkę na ramiączkach i turkusową spódniczkę. 
- Dlaczego jesteś taki naburmuszony? 
Zarzuciła mu ręce za szyję i pocałowała w policzek. Mimo swojego zepsutego humoru przez brak płatków, uśmiechnął się lekko i przycisnął usta, do jej czoła. 
- Locky zjadł mi moje cekoladowe płatki. - Odpowiedział jak małe dziecko, wydymając wargi. Włosy spadły mu na oczy, przez co wyglądał o sześć lat młodziej. Emma poprawiła mu je do tyłu i przyciągnęła do siebie bliżej.
- A to niedobly Locky. Jak on mógł Ci to zlobic? Niedobly. Powinien dostać klapsa w tyłek. - Zwróciła się do niego tym samym tonem dziecka. Ross przewrócił oczami i nachylił się do niej, całując w szyję.
- To Alexa powinna dać mu klapsa nie żeby coś. - Zaśmiał się głośno, chwytając dziewczynę zaraz nad biodrami. Przyciągnął ją tak, że siedziała na brzegu blatu, a on stał między jej nogami, napierając swoim kroczem na jej podbrzusze.
- Co ty tworzysz? - spytała, odsuwając twarz od niego.
- Wiesz - Pocałował ją w szyję. - już tak dawno się nie kochaliśmy, mała. - szepnął jej do ucha, przygryzając płatek. 
Po jej ciele przeszły dreszcze. Wyczuł to.
- Wszyscy są w domu. Nie możemy... - zawahała się, mówiąc to. Ross musnął swoim nosem jej szyję.
- A kto coś mówił, że będziemy się kochać w domu? - szepnął z szarmanckim uśmieszkiem. Emma odsunęła się od niego szybko. Spojrzał na nią zdziwiony.
- Co-co? - wydukała zaskoczona. On tylko mruknął coś pod nosem.
- Zjem śniadanie i jedziemy na miasto. Co ty na to? - zmienił szybko temat i sięgnął do szafki po inne płatki. 
Emma spojrzała na niego z niedowierzaniem, a on tylko wziął miskę w rękę i usiadł przy wysepce kuchennej. 
- Nie słyszałem sprzeciwu - powiedział z ustami pełnymi płatków. 
- Ale też się nie zgodziłam - prychnęła roześmiana. Ross uniósł na nią swój wzrok.
- Oho. Czyżbyś miała okres? 
Zmierzyła go ostrym spojrzeniem. Zaśmiał się.
- No już wyluzuj, maleńka. Pójdziemy na przejażdżkę, bo od jutra zaczynają się już ostre przygotowania do wesela. Został równy miesiąc. Rydel mnie zabije, jeżeli jej w ogólnie nie pomogę. - jęknął, pocierając kark dłonią. - Dobra. Pieprzyć śniadanie. Zjemy coś później. - poderwał się z krzesła i wrzucił jednym ruchem miskę do zlewu. 
Chwycił dziewczynę za rękę i pociągnął za sobą. Minął w salonie Rylanda, który oglądał telewizję z kanapka w ręce. Wziął z szafki klucze do samochodu i ściągnął z wieszaka bluzę swoją i Emmy. 
- Gdzie ty chcesz jechać o tej godzinie? Jest dopiero dziesiąta. - zapytała podejrzliwie. Pokiwał tylko głową na boki w geście dezaprobaty. 
- Przyjedziemy się tu i tam i siam. Pomożesz mi kupić nowy garniak. Pojedziemy na lody... - wymieniał nie utrzymując kontaktu wzrokowego z dziewczyną. Wodził oczami po ścianach.
- Chwila. Co? - otworzyła szeroko oczy.
- No pojedziemy tu i tam i... - nie dokończył, bo dziewczyna mu przerwała, pytając:
- Kupić ci garniak? A co ze starym? Swoją drogą nie możesz kupić sobie sam? - zaśmiała się pod nosem, ale on i tak to słyszał. 
- Nie chcesz mi pomóc? - zapytał z niewinnym  i smutnym spojrzeniem. Emma przewróciła oczami.
- Dobra. Chodź, idziemy - rozkazała i wypchnęła go za drzwi. Łobuzerski uśmieszek nie schodził mu z twarzy.

- A ten? - zapytała dziewczyna, pokazując mu szary garnitur z lekko widocznymi, pionowymi paskami. 
- I co, może jeszcze różowy krawat i frytki do tego? - prychnął, poprawiając sobie na rękach czarny garnitur i jasną koszulę, które Emma wybrała dla niego na samym początku. 
- Ale ten jest taki nudny - jęknęła.
- Srudny a nie - prychnął. - Proszę cię, nie chce tu spędzić całego dnia. Ten jest w porządku. - potrząsnął materiałem na rękach.
- No dobra - westchnęła. - Idź go przymierz, a ja poczekam.
Chłopak pędem pobiegł do przymierzalni. Zrzucił z siebie raz dwa ubranie i zarzucił garnitur. Odsłonił zasłonę i spotkał wzrok swojej narzeczonej, która stała z szeroko otwartymi oczami.
- Jest dobrze? - zapytał niepewnie, przygryzając wargę. Dziewczyna kiwnęła głową i podeszła do niego, mówiąc:
- Wyglądasz w nim tak - zawahała się.
- Męsko - dokończył za nią i musnął ustami jej usta. Uśmiechnęła się delikatnie.
- Chyba tak - szepnęła, poprawiwszy kołnierz. - To bierzemy ten? - Chłopak przytaknął. - To ty daj mi pieniądze i zapłacę, gdy będziesz się przebierał. 
Zgodził się, dając jej swój portfel. Nastolatka pobiegła do kasy i położyła na ladzie banknoty, po czym sięgnęła jeszcze po krawat w kolorze pudrowego różu, gdy nagle kątem oka zauważyła, że do sklepu wchodzi wysoki chłopak. Odwróciła się w jego stronę i zesztywniała. Do półki z koszulami podszedł Gavin, który nie zauważył nastolatki przy kasie. Chociaż powinna oderwać od niego wzrok nie mogła. Ciągle miała w głowie jego słowa, które tak bardzo ją zabolały:
"Myślisz tylko i wyłącznie o sobie. Najpierw dałaś mi nadzieję, a potem po prostu wyrwałaś mi serce, zabierając ją. Zachowałaś się egoistycznie. Gdy psuło się między tobą i Rossem, przychodziłaś do mnie i liczyłaś na pocieszenie, trochę czułości i zrozumienia. Teraz, kiedy wszystko się układa w waszym związku, chcesz się mnie pozbyć. Nie liczysz się z moimi uczuciami!
Żałuję, że się w tobie zakochałem, że ci pomagałem, gdy potrzebowałaś pomocy, że poświęciłem ci tyle swojego czasu. Chciałbym cofnąć czas!"
Żołądek podszedł jej do gardła na dźwięk tych słów w jej własnej głowie. Nagle on się odwrócił. Zmierzyli się wzrokiem, ale żadne z nich nie uśmiechnęło się, ani nie uniosło ręki, by machnąć. Po chwili on się odwrócił z powrotem do półki, a na twarzy dziewczyny pojawił się smutek.
- Mam sądzić, że sukienka będzie właśnie w takim kolorze - rzucił cicho chłopak, biorąc do ręki reklamówkę z lady. Spojrzał na swoją ukochaną i od razu uśmiech mu zrzedł. - Coś się stało, słońce? - zapytał wyraźnie zatroskany. Ona zaprzeczyła ruchem głowy. 
- Co do sukienki to tak. Będzie w takim kolorze. - odpowiedziała i rzuciła się do wyjścia ze sklepu. 
- Kupiłaś już ją? - dopytywał, wymijając ją zaraz za bramkami. Chwycił ją za rękę.
- Nie. Rydel coś załatwiła. Chciała żeby Magda, Alex i ja miały takie same sukienki uszyte na miarę. Prosiła mnie kilka dni temu o wszystkie moje wymiary. - wyjaśniła, idąc wzdłuż sklepów w galerii i trzymając Rossa za rękę. 
Nie miała zamiaru przejmować się tym, kogo spotkała w sklepie.
- Wiesz, mnie interesują tylko dwa twoje wymiary. - szepnął jej nagle cicho do ucha. 
Przewróciła oczami i spojrzała na niego błagalnie.
- Niby jakie? - zachichotała, rozglądając się naokoło. Na szczęście o tej godzinie mało osób kręciło się po galerii handlowej.
Jego ręce zaraz znalazły się na jej biodrach, by ją odwrócić tyłem do niego. Dłonie powędrowały na jej pas, a potem zacisnęły się na piersiach.
- Jeden. - mruknął spokojnie. 
Przełożył dłonie na jej brzuch i przejechał przez pępek, do guzika od spodni, pomiędzy nogi.
- Dwa. - znów mruknął, a ona głośno się zaśmiała, odpychając go od siebie.
- Zboczeniec. - uderzyła go w ramię, ale ten chwycił ją za rękę i pocałował jej wierzch.
- Ale za to tylko twój przystojny zboczeniec. - uśmiechnął się do niej szeroko i przycisnął usta do jej policzka.  - Jedziemy na lody? - zaproponował, obejmując ją w talii. 
- A potem do parku na spacer. - dopowiedziała szybko, uśmiechając się do niego. Kiwnął głową i poprowadził ją do wyjścia z galerii.

- Ellington! Gdzie jest Rocky?! Menu trzeba ustalić! - wydarła się Rydel, wchodząc do domu z dwoma segregatorami pod pachą. Kopniakiem zamknęła za sobą drzwi i niechlujnie rzuciła kluczyki od swojego auta na szafkę przy wejściu. 
Oboje bruneci siedzieli przy stole na tarasie i o czymś zawzięcie i energicznie rozmawiali. Koło nich kręcił się także Ryland. Blondynka rozsunęła drzwi i przyłączyła się do nich, dosiadając się do stołu. Wszyscy spojrzeli się na nią.
- No co? Menu chłopcy. Menu! - uniosła się rzucając segregatory na blat stołu tak, że kawa w kubkach o mało nie wyleciała. 
- Delly - uspokoił ją Ellington. - Właśnie je omawialiśmy z chłopakami. 
- Doprawdy? - założyła ręce na biodrach. 
- Doprawdy - odparł Rocky. Zachowanie jego siostry trochę go bawiło, chociaż nie powinno, bo to on oberwie, jeżeli menu nie będzie na odpowiednim poziomie.
- I co już ustaliliście Kulinarni Eksperci? - rzuciła do nich i oparła się na krześle, czekając na odpowiedź chłopaków. Oni jednak spojrzeli tylko na siebie i próbowali coś powiedzieć, ale nie za bardzo im to wychodziło. Dziewczyna wbiła w nich surowy wzrok i otworzyła niebieski segregator. 
- Dzięki, że to załatwiłaś - odezwał się Rocky, przeglądając spis dań, które serwuje kuchnia w hotelu, gdzie odbędzie się wesele.
- Tylko błagam. Nie schrzań tego, bracie. Proszę. - nalegała, składając ręce jak do pacierza. Brunet kiwnął głową i przekładał kolejne strony, zapisując co nieco na kartce. Ellington najpierw przyglądał się poczynaniom kumpla, ale potem chwycił swoją narzeczoną za rękę i wyciągnął spod dachu. Stanęli zaraz przy basenie.
- Jak się czujesz? - spytał, głaszcząc skórę jej policzka. Wtuliła się w jego dłoń i westchnęła. 
- Jakoś. Jestem trochę już tym zmęczona, ale jednocześnie bardzo podekscytowana. - odpowiedziała, przytulając się do niego. Pracy przy przygotowaniach do wesela było mnóstwo, ale nie mogła nie myśleć o momencie, w którym ona i Ellington staną się małżeństwem, przysięgając sobie wzajemnie miłość, wierność i że nie opuszcza siebie aż do śmierci. 
- Mogę Ci jeszcze pomóc moja księżniczko? - Z jej przemyśleń wyrwało ją pytanie chłopaka. Spojrzała na Rocky'ego, który usilnie próbował skomponować idealne menu.
- Możesz mu pomóc. - wskazała na brata. - Musisz skoordynować jego wybory. - zaśmiała się i wyszła z jego objęć. 
- Jak chcesz mogę poprosić moją mamę, żeby przyjechała. Ona tak bardzo chce nam pomóc. - zaproponował, wkładając ręce do kieszeni spodni. Rydel zerknęła na niego i zacisnęła usta.
- W sumie mógłbyś. Przydałaby mi się dodatkowa pomoc przy sprawdzaniu listy zaproszonych gości. - odparła, podchodząc do stołu i zabierając z niego żółty segregator, w którym znajdowały się numery telefonów wszystkich gości.
- A jak muzyka, Ryland? - Ell zwrócił się do najmłodszego Lyncha, który siedział na leżaku z laptopem na kolanach i słuchawkami na głowie. - Młody - uderzył go w ramię.
- Coś próbuję znaleźć i może do poszczególnych kawałków dodam swojego własnego bita i myślę, że będzie super. - opowiadał entuzjastycznie, pokazując na ekranie laptopa poszczególne klipy i prezentując podkłady, które wrzuci. Ellington dosiadł się do niego i również przesłuchiwał materiał na słuchawkach. Nagle ktoś szturchnął go w kark. Od razu uniósł wzrok. Przed nim stał Rocky z kartką papieru w ręce.
- Weź stary zobacz, jak mi poszło - zaśmiał się, drapiąc po głowie. 
Chłopak zdjął słuchawki, wstał, wziął od niego ową kartkę i poszedł w kierunku stołu, by ewentualnie poskreślać niektóre propozycje dań.

Emma i Ross siedzieli w parku na ławce. Centralnie przed nimi znajdował się plan zabaw, na którym bawiły się dzieci, a po ich lewej stronie w oddali widać było fontannę, przed którą krążyła spora ilość ludzi. Zarówno tych starszych, jak i młodszych. 
Zrobiło się już dość ciepło, dlatego oboje zdjęli swoje bluzy. Dziewczyna zawiązała swoją w pasie, a chłopak miał ją przerzuconą przez ramie. Już dawno zjedli lody i siedzieli na ławce dobre piętnaście minut. 
- Jedziemy gdzieś jeszcze? - rzuciła pytaniem Emma, gdy Ross objął ją ramieniem i przysunął się bliżej do niej. 
- A gdzie moja laseczka chciałaby jechać, hmm? - mruknął do jej ucha, delikatnie trącając je nosem. Zadrżała i otoczyła się rękoma.
- Gdzieś - odpowiedziała z uśmiechem.
- Sprecyzuj to - zażądał. Rozłożył się na ławce z rękoma za głową i z wyprostowanymi na pół chodnika nogami.
- Możemy pojechać do centrum, wypożyczyć rowery i pojechać nimi na przejażdżkę. Wrócimy na obiad do domu i pomożemy przy weselu. - zaproponowała, ciągle wpatrując się w niego. Nagle odwrócił  wzrok i ich spojrzenia się spotkały. Oboje jednocześnie się zaśmiali.
- A zanim wrócimy do domu szybki numerek w samochodzie nam się przyda - powiedział poważnym tonem, oblizując wargę. Zaśmiał się lekko, gdy zobaczył jej skołowany wyraz twarzy. 
- Żartujesz, prawda? - on nic nie odpowiedział. - Kurde, ty nie żartujesz. - uniosła się zaskoczona. - Może lepiej wracajmy do domu. - rzuciła szybko rozbawiona i wstała gwałtownie z ławki, ale została na nią z powrotem pociągnięta. Na dodatek wylądowała na kolanach Rossa, który mocno chwycił ją w pasie i przybliżył się do jej szyi, by ją pocałować, a raczej wbić się w nią najpierw wargami, a potem zębami. Dmuchnął w to miejsce i odsunął się od niej. 
- Jesteś moja w stu dziesięciu procentach - szepnął ponętnie i zerknął w jej oczy.
- Zrobiłeś to, co nie? 
- Ale co masz na myśli, kochanie? - udawał, że nie wie i wyglądał przy tym naprawdę przekonująco.
- Malinka. Zrobiłeś ją. - powiedziała, a on uniósł wzrok do góry. - Przyznaj się, napaleńcu - zaśmiała się, odpychając się od niego. 
- Tak. Zrobiłem ją. - rzekł w końcu. - Ale tylko dlatego, żeby ciebie przekonać - próbował się usprawiedliwić, ale ona pozostała nieugięta. Nawet wtedy, gdy pocałował ją prosto w usta i wkradł się językiem do jej ust. 
- Ross - jęknęła, gdy przeniósł ręce na jej tyłek. - Przestań! - zbeształa go.
- To chodź do samochodu. - szepnął błagalnie w jej usta. Oczy miał ciągle zamknięte, a czołem opierał się o jej czoło. 
Postanowiła, że zanim się i tak zgodzi, trochę się z nim podroczy. 
Uniosła jedną dłoń do jego policzka i pocałowała go, przygryzając jego wargę. Druga dłoń odznaczała linię od jego szyi, przez klatkę piersiową, brzuch, aż do rozporka, który niezbyt mocno przycisnęła. 
- Emi - jęknął jeszcze bardziej błagalnie. - samochód.
- Dobra - zaśmiała się i z niego zeszła. Zerwał się tak szybko, jak poczuł luz na kolanach. Dopiero teraz zauważyła, że już wystarczająco się podniecił, ponieważ rozporek był widocznie wypukły. Zasłonił go bluzą. 
- Później się na niego popatrzysz - roześmiał się i chwycił ją za rękę. Wyprowadził ją z parku prosto do auta, które stało na parkingu po drugiej stronie ulicy. Otworzył przed nią drzwi, po czym je zamknął i usiadł po stronie kierowcy. Odpalił silnik i odjechał. Sięgnął palcem, aby włączyć radio. Po chwili muzyka ogarnęła wnętrze pojazdu, a on dalej jechał. Mijał kolejne osiedla, aż w końcu domy stały w sporych odstępach od siebie.
- Jeny, gdzie ty masz zamiar mnie wywieźć? - zapytała i rozejrzała się za oknem.
- Gdzieś, gdzie nawet seks w samochodzie, będzie romantyczny - odpowiedział i zerknął na nią ukradkiem. 
Jechali samochodem obwodnicą przy plaży. Nagle Ross skręcił w jakąś polną drogę, która ciągnęła się przez jakieś pustkowie. W końcu pojawiły się jakieś drzewa, pomiędzy którymi Emma dojrzała małe jezioro porośnięte szuwarami. Samochód się zatrzymał. Odpięli pasy równocześnie.
- Jak tu pięknie - westchnęła patrząc na jezioro oraz otaczające je drzewa. 
- Ty jesteś piękna - powiedział cicho, nie przestając na nią patrzeć. Odwróciła się do niego. Przez chwilę wpatrywali się w siebie. Nagle dziewczyna podniosła się i sięgnęła ręką za jego kark, po czym przysunęła się do niego i pocałowała go. Jego dłonie nagle znalazły się na jej biodrach i pociągnęły ją. W ten sposób znalazła się na jego udach, siedząc okrakiem. Nachylała się nam nim, trzymając swoje ręce na jego szyi i mocno go całując. Ich języki walczyły o dominację. Walkę oczywiście wygrał Ross, który zwycięsko się uśmiechnął i włożył ręce pod bluzkę nastolatce. 
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że masz na sobie dzisiaj spódniczkę - wychrypiał w jej usta, podciągając właśnie ową spódniczkę. Ona natomiast rozpięła mu spodnie, a on od razu uniósł biodra, by je ściągnąć wraz z bokserkami do połowy ud. Usiadła na nim i od razu poczuła, jak członek ociera się o jej wewnętrzną część ud. 
- Ubrałam ją specjalnie dla ciebie - odpowiedziała i w tym samym momencie Ross wyciągnął z podłokietnika opakowanie z prezerwatywą. Rozerwał ją szybko zębami, a gumę nałożył. Palcami sięgnął do jej majtek i odsunął je na bok, po czym wziął do ręki swojego członka i wsunął w dziewczynę, która tylko nasunęła się na niego. Oparła się o niego, głośno jęcząc. 
- O matko - jęknął. - Jak mi tego brakowało - objął ją mocno w pasie, lekko uniósł, a sam zaczął poruszać biodrami w górę i w dół. 
- Szybciej - sapnęła, lekko gryząc go w skórę za uchem, czyli jego delikatne miejsce. Spowodowało to, że znów jęknął, wbijając się w nią jeszcze głębiej i szybciej. 
Nie było nic i nikogo oprócz nich. Napajali się sobą i swoją obecnością, gdy ich ciała pragnęły jeszcze więcej czułości. Ciche jęki były dla nich oznaką miłości, jaką darzą siebie wzajemnie. Ich ręce błądziły po ciałach, a usta nieustannie chciały być złączone, lecz potrzeba wciągania powietrza im to nie umożliwiała w pewnym stopniu. 
- Kocham cię, Emmo - wyznał jej, poprawiając kosmyk włosów za jej ucho. Zarumieniła się na jego słowa i spuściła głowę. - I kocham, gdy się rumienisz, mała - dodał szybko, chwytając jej podbródek palcami. 
- Też ciebie kocham, blondasku - szepnęła i pocałowała go w czoło. Zsunęła się z niego, po czym otworzyła drzwi i wyskoczyła z samochodu, poprawiając swoją spódniczkę. Zerknęła na Rossa, który dalej siedział na siedzeniu i naciągał z powrotem spodnie, po czym wyszedł z pojazdu i zamknął za sobą drzwi.
- Co powiesz na kąpiel? - zaproponował nagle, podchodząc do niej i zanim zdążyła odpowiedzieć, wziął ją na ręce i pobiegł z nią w stronę wody. 
- Poczekaj! - krzyknęła nagle. Przystanął. - Najpierw może się rozbierzmy? Nie mamy przecież rzeczy na zmianę! - zaśmiała się. Ross spojrzał na nią i się zgodził. Szybko ściągnął z siebie T-shirt i dżinsy, a dziewczyna bluzkę i spódniczkę. Oboje stanęli w bieliźnie. Zerknęli tylko na siebie i jakby czytali sobie w myślach, jednocześnie wbiegli do wody. Ona rzuciła mu się na szyję, a on wszedł głębiej w wodzie i przytrzymał ją, by mu nie spadła. 
- Czyli to była randka? - spytała, dalej się śmiejąc. Chłopak również się uśmiechnął i pocałował ją delikatnie.
- Raczej tak, słoneczko - odpowiedział i jednym ruchem zrzucił ją ze swoich rąk, przez co wpadła do wody, krzycząc jego imię. Gdy się wynurzyła, zmierzyła go groźnie i ochlapała energicznie wodą, na co on jej oddał tym samym. Chlapali się tak, a uśmiechy z twarzy im nie schodziły. Kiedy Ross zaczął ją gonić, ona zaczęła uciekać w kierunku brzegu. Udało jej się szybko wyjść z wody i zaczęli się ganiać między drzewami, ubrani tylko w bieliznę. Stanęli po chwili po obu stronach samochodu Rossa zmachani i zasapani. 
- Dasz mi się w końcu złapać, czy nie? - wysapał chłopak na jednym wdechu, opierając się ręką o drzwi pojazdu.
- Pfff chciałbyś - prychnęła i posłała mu zwycięski uśmiech. Ross jednak wykorzystał ostatnie siły i rzucił się na drugą stronę. Dziewczyna nawet nie zdążyła zareagować. Została przyparta do drzwi. 
- Nieładnie tak się odzywać - powiedział, opierając ręce, bo opu stronach jej głowy. 
- I kto mi to mówi - odgryzła mu się, marszcząc nos. 
- Ty to masz niewyparzony język - przysunął się jeszcze bliżej jej twarzy. 
- I tak mnie kochasz, blondasie - odparła, całując go przelotnie w usta. Uśmiechnął się. - Masz może wodę w bagażniku? - spytała, wysuwając się od niego, ale on zatrzymał ją ręką. 
- Kocham ciebie. Bardzo. Woda jest na tylnych siedzeniach. - odpowiedział od razu na dwa pytania i przytknął usta do jej czoła, uśmiechając się szeroko. 


~*~
Hejoooo!
Nie było mnie ponad miesiąc. Prawie półtora miesiąca. Miałam w planach zakończyć to opowiadanie jakoś w lipcu, ale no nic mi nie wyszło. W ramach rekompensaty za tak długi brak rozdziału macie takie długaśne wypracowanko z dwoma hot scenami. Ta w samochodzie tak bardzo kojarzy mi się z Hardinem i Tessą z serii "After" (polecam swoją drogą!!) To by było chyba na tyle pod tym rozdziałem.
Mam nadzieję, że wam się spodobał. Dajcie znać w komentarzu <3
Do następnego!
Buziaczki ;**
~Wasza Julia