18+
(ale takie troszkę inne niż zwykle)
- Sami nam mówili, że mimo tego iż są sławni chcą mieć też normalne życie. - Zaśmiał się i objął małżonkę ramieniem. Ta spiorunowała go wzrokiem i chrząknęła znacząco. - No dobrze. Niech się wyśpią, ale wieczorem mają się zabrać za sprzątanie, czy tego będą chcieli czy nie. - rzekł poważnie i wszedł do środka. Stormie została na tarasie. Rozejrzała się po podwórku i głośno westchnęła. Bałagan jaki tam się znajdował, był naprawdę przerażający. Brudny basen, trawa prawie do kolan, betonowy taras zasypany jakimiś gałęziami. Podeszła pod ścianę i ściągnęła szarą płachtę z mebli ogrodowych. Materiał zrobił sporo szumu. Odrzuciła go na bok i rozstawiła krzesła. Poszła bocznym wejściem do kuchni i wróciła z miską i ścierką. Zaczęła starannie wycierać z brudu i kurzu ogrodowe meble. Z wiaty wyniosła poduszki na huśtawkę i przyciągnęła przenośnego grilla na kółkach. Zamiotła jako tako dookoła basenu i znów się rozejrzała. Wyglądało już o niebo lepiej. Gdy tak stała przy drzewie, z domu wyszedł Mark, który niósł na tacy dwie filiżanki kawy oraz pokrojone na kawałki ciasto. Kobieta uśmiechnęła się i usiadła przy stole pod zadaszeniem.
- Jesteś cudowny, skarbie. - powiedziała, biorąc dla siebie jedną z filiżanek świeżo zaparzonej kawy.
- Oj wiem, wiem. - Zaśmiał się. - Musiałaś tutaj wstępnie posprzątać, prawda?
- Oczywiście - stwierdziła poważnie i spojrzała na męża. - Nie mogłam patrzeć na ten chaos. Dzieci jeszcze lepiej tu obrządzą, ale dopiero jak się wyśpią. Dajmy im chwilę odpoczynku. Zresztą chwila odpoczynku i nam się przyda. - Przymknęła oczy opierając się na krześle.
- Masz rację. - Przytaknął się Mark, nakładając sobie kawałek ciasta czekoladowego na talerzyk.
- Rocky debilu! Wyłaź już z tej łazienki! Siedzisz tam prawie pół godziny! - Wydarł się Ryland, waląc pięścią w drzwi. - Rocky no!! - Znów uderzył. - Ro... Oh Rocky. - przerwał, gdy zobaczył swojego brata w drzwiach łazienki wypicowanego, włosy ułożone, ubrany w koszulę i jasne dżinsy. - Hoho, a ty to gdzie się wybierasz? - zapytał z uśmieszkiem.
- Randeczkę wyczuwam? - zapytał Ross, który akurat przechodził koło braci. Nachylił się do starszego bruneta i wziął głęboki wdech. - Oj wyczuwam, wyczuwam. Playboy unosi się w powietrzu. - Zaśmiał się.
- W powietrzu to unoszą się twoje bąki, blondasie. - Rzucił Rocky i zmierzył go wzrokiem. Poprawił kołnierzyk od koszuli.
- Ohoho Rocky idzie na randkę? - Nagle ni stąd ni zowąd wyskoczyła Magda i stanęła przy chłopakach.
- Jezu, więcej was matka nie miała? - Jęknął Rocky. Ryland chciał już coś powiedzieć, ale ten zakrył mu usta. - Nic nie odpowiadaj. - Stęknął i kręcąc głową, wyminął ich. Skręcił do swojego pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi.
- Playboy'em się psiknął jak nic. - wywnioskował Ross z głupkowatym uśmiechem. Ryland prychnął coś pod nosem z rozbawienia, a Magda wzruszyła ramionami i poszła do Rikera.
My girl <3: To tak, jak się umówiliśmy?
Rocky: Tak skarbie. Podjadę pod Twój dom o drugiej :*
My girl <3: Cieszę się. Tęskniłam za Tobą misiu <3
Rocky: Ja za Tobą też słońce. Już chcę Cię przytulić :)
My girl <3: To przyjeżdżaj do mnie jak najszybciej. Jestem już prawie gotowa
Rocky: Skoro tak, to już biorę kluczę, pojadę do myjni i wtedy po Ciebie :D
My girl <3: Do myjni? Masz aż tak urąbane auto? haha
Rocky: Wieeeeesz, nie myłem już długo. Poza tym nieładnie jest zapraszać dziewczynę do brudnego samochodu...
My girl <3: No tym razem przyznam Ci rację
My girl <3: To jedź do tej myjni i przyjeżdżaj do mnie. Czekam :*
Rocky: :*
- Cóż za romanse się tutaj kręcą... - mruknął Ryland, będąc centralni przy uchu Rocky'ego. Ten podskoczył wystraszony tak, że jego telefon wyleciał mu z rąk i spadł na dywan.
- Ja cie pierdziele, młody! Tak się nie robi! - krzyknął, schylając się po komórkę.
- Sorry, bro. - zachichotał jak mała dziewczynka. - Widzę, że ty i Alexa to coś poważniejszego hmm?
- A żebyś wiedział, że tak. - odpowiedział z poważną miną, ale potem zluzował i objął brata ramieniem. - Ona jest cudowna. Bardzo cudowna.
- Chyba ktoś się tutaj na maksa zakochał, co? - rzekł Ryland i zacisnął usta, wyczekując odpowiedzi.
- Chyba tak. - westchnął, oblizując i zagryzając wargę, by powstrzymać uśmiech. Myśląc o niej, odczuwał przyjemne skurcze w brzuchu i robiło mu się ciepło. Sam mógł przyznać przed sobą, że zakochał się w niej. Zaczęli być razem od Nowego Roku,ale przez to, że musiał wyjechać w trasę, nie spędzali ze sobą zbyt wiele czasu.
Spojrzał na swojego młodszego brata i potargał mu mocno włosy, po czym rozczochrane one były we wszystkie strony. Ten krzyknął i odepchnął go od siebie. Zmierzył srogim spojrzeniem. Brunet pokiwał głową, chwycił kluczyki z komody i wyszedł z pokoju. Wrócił się jednak po chwili. Podszedł do szafki i wyciągnął z niej folie z prezerwatywą. Przyjrzał się jej, a potem uniósł wzrok do lustra.
- Rocky, nie jesteś jednym z tych facetów, którzy noszą kondoma w kieszeni... Nie jesteś. - szepnął, mierząc swoje odbicie wzrokiem. Znów spojrzał na folię leżącą przed nim. Wykrzywił usta. Zawahał się przez moment i sięgnął jednak po nią, po czym schował do kieszeni. Wyszedł z pokoju z grymasem. - Kurde, nie jestem. - pomyślał i zawrócił. Rzucił kondoma z powrotem do szafki i w końcu opuścił swój pokój.
Ross stał oparty o framugę w drzwiach między łazienką, a swoim pokojem. Miał na sobie bokserki i szarą bokserkę. Jego włosy były mokre, przez wzięty przed chwilą prysznic. Przyglądał się swojej narzeczonej, która już od jakiegoś czasu zdenerwowana przeszukuje jego biurko, robiąc przy tym niezły bałagan i hałas. Szuflady i szafki zamykane szybko i z impetem, głośno trzaskały, a papiery walały się na podłodze. Ross przymknął za sobą drzwi i cicho podszedł do dziewczyny. Usłyszał, że przeklina pod nosem. Gdy schylała się za biurko, chwycił ją w pasie i pociągnął do siebie, po czym spadł na łóżko. Ona wylądowała na nim.
- Co ty robisz, debilu?! - oburzyła się. Była dalej przez niego trzymana. Jego ręce nagle znalazły się na jej pośladkach, co dla niej wydało się już normalne.
- Przytulam moją narzeczoną, która powinna wziąć gorącą kąpiel, przebrać się w piżamę i pójść spać. Potrzebujesz odpoczynku po tak długiej podróży. - wytłumaczył ze śmiertelnie poważną miną. Wyglądał na przejętego. Ona tylko westchnęła i gwałtownie odepchnęła się od niego. - Ej! Co ty teraz no?! - krzyknął zaskoczony i podparł się na łokciach, dalej obserwując każdy jej ruch.
- Szukam kartki, na której miałam napisany temat mojego eseju na angielski. Muszę go oddać w dniu, kiedy piszę test... - powiedziała zestresowana i znów zaczęła przeszukiwać szafki.
- Możesz zapytać się Magdy jaki jest temat eseju. - stwierdził, jakby to było oczywiste. Emma słysząc jego ton głosu, burknęła coś pod nosem, a potem odwróciła się do niego.
- Czy ty myślisz, że przewalałabym twój pokój w poszukiwaniu głupiej kartki papieru, gdybym wiedziała, że Magda ma taki sam temat? No nie. A wiesz dlaczego to robię? Bo mamy inne tematy. Proste. - skończyła zdenerwowana. Ross otworzył szeroko oczy. Widział, że naprawdę jest wściekła. - Poza tym miałam już napisane ponad sto słów na tamtej kartce. Teraz nie mam nic... - rzuciła i wróciła do poszukiwania.
Chłopak przewrócił tylko oczami i wyszedł z pokoju. Poszwendał się trochę po domu. W kuchni nalał sobie do szklanki wody i oparł się o kuchenną wysepkę. Przetarł twarz ze zmęczenia. Nagle uśmiechnął się do siebie. Przed oczami pojawiły mu się urywki wspomnień z trasy. Tłumy ludzi wykrzykujących nazwę zespołu. Widoki europejskich miast. Romantyczny spacer w Amsterdamie. Oświadczyny w Paryżu, czy końcowe wygłupy na scenie w Dublinie. To wszystko przelatywało mu, jak kartki. Uwielbiał to uczucie. Powrót do niesamowitych wspomnień relaksował go i przez to nabierał więcej energii do działania. Tak było też tym razem. Odstawił już pustą szklankę do zlewu i poczłapał na piętro do swojego pokoju. Tam zastał Emmę, siedzącą przy biurku z ważną dla niej kartką papieru. Dopisywała coś, a potem skreślała. Nagle do głowy wpadł mu genialny pomysł. Pobiegł szybko do łazienki, pobył tam chwilę i wrócił do pokoju.
- Musisz odpocząć. Esej nie zając, nie ucieknie skarbie. - szepnął jej na ucho, będąc tuż koło niej.
- Ale ja muszę go napisać no! - uniosła się. Ross już nie wytrzymał. Chwycił ją za nadgarstek i spojrzał groźnie w jej niebieskozielone oczy. Przeraziła się i momentalnie uspokoiła. Nie wiedziała, co on chce zrobić. On tylko wyciągnął z ucisku dłoni długopis, rzucił go na biurko, po czym jednym ruchem wziął Emmę na ręce. Ona już chciała zacząć krzyczeń, ale on uciszył ją, całując ją w usta.
- Masz być cicho, mała jędzo. - zagroził i poszedł z nią do łazienki obok. Dziewczyna zobaczyła, że wanna jest napełniona ciepłą wodą i na jej powierzchni unosi się piana z miętowego płynu do kąpieli.
- Nie zrobisz tego. - szepnęła, a zarazem jęknęła. Chłopak uśmiechnął się szyderczo i jednym, pewnym ruchem wrzucił ją do wody.
- Nie ma za co - Zaśmiał się. - Jak się umyjesz, to masz się położyć spać. To rozkaz. - oświadczył z założonymi na piersi rękoma. - Swoją piżamę masz tutaj na szafce. - Wskazał na mebel obok zlewu.
- Jak to możliwe, że kocham i nienawidzę ciebie naraz? - zapytała niedowierzanie, odgarniając na jeden bok swoje rozpuszczone i mokre włosy. Przez to, że była ubrana w leginsy i bluzkę z krótkim rękawem, cały materiał przykleił jej się do ciała.
- To właśnie mój urok osobisty tak działa, maleńka. - Zaśmiał się i przyjął pewną siebie postawę. Pierś wypiął do przodu i głowę uniósł do góry. Emma, która siedziała w wodzie dalej w pełnym ubraniu, przytaknęła kiwnięciem głowy z ironicznym wyrazem twarzy. Ross na jej reakcję tylko wydymał usta w grymasie.
- Tak, wmawiaj sobie, wmawiaj. - dopowiedziała i ściągnęła z siebie bluzkę. Blondyn wydał się być jeszcze bardziej naburmuszony tym, co powiedziała. Obrócił się na pięcie i wyszedł, zostawiając ją w łazience. Pozbierał papiery z podłogi w swoim pokoju, poukładał z grubsza rzeczy na biurku i padł na łóżko. Sięgnął tylko do szafki nocnej po telefon. Odblokował go, by sprawdzić, która godzina. Było piętnaście po trzeciej. Zza okna przez szpary między pasowymi żaluzjami dobijało się do pomieszczenia słońce. Chłopak zdał sobie sprawę, gdy tak leżał, że strasznie bolą go nogi. Przeciągnął się, a potem przykrył po pas kołdrą. Wydawało mu się, że tylko na chwilę zamknął oczy, a zaledwie za moment poczuł, że koło niego kładzie się dziewczyna. Uniósł powieki i zdał sobie sprawę, że słońce już niewiele światła wprowadzało do pokoju.
- Która godzina? - szepnął półprzytomnie. Odwrócił się w stronę ściany, do nastolatki. Ta odchyliła się do niego i przeczesała mu delikatnie grzywkę.
- Zaraz szósta. - odpowiedziała tak samo cicho. On potrząsnął energicznie głową na boki.
- Co tak długo robiłaś w łazience? - zapytał zdziwiony. Próbował mniej więcej ogarnąć co się w ogóle dzieje, ale było to naprawdę trudne. Był tak zaspany, zmęczony i obolały. Miał wrażenie, że boli go każdy mięsień w jego ciele.
- Po kąpieli poszłam wywiesić mokre ubrania na podwórku. Spotkałam po drodze Rydel, która poprosiła mnie o małą przysługę. Pojechałyśmy w piżamach do tego sklepu nieopodal. Musiała kupić kawę, ponieważ już się skończyła oraz szampon. - powiedziała, ale widząc minę swojego zaspanego narzeczonego, tylko zacisnęła usta i się zaśmiała. - Nie pytaj. - dodała po chwili. Wtuliła się w niego, a on objął ją rękoma, przyciągając jeszcze bliżej siebie.
- Najlepsze było, jak ten gościu wyskoczył z szafy, a ta laska zemdlała na środku swojego pokoju i uderzyła się o łóżko! - krzyknął Rocky rozbawiony aż do łez. Szedł z Alexą za rękę i akurat wychodzili z kina. Brunet zafundował im niezłą komedię, na której oboje się uśmiali do granic możliwości. Przez to, że przed samym seansem nie było gdzie zaparkować, Rocky musiał zostawić swoje umyte autko kawałek dalej. Obojgu jednak nie robiło to szczególnej różnicy.
- Albo to, jak ona się stresowała przed tą rozmową o pracę i pociła się jak świnia. Te plamy pod pachami były kurde najlepsze! - Dodała Alexa, trzymając się drugą ręką za brzuch. Nie pamiętała, kiedy ostatnim razem oglądała tak dobrą komedię. Cały czas cieszyła się z tego, że Rocky wrócił już z trasy i spędził z nią trochę czasu. Nie ukrywała, iż brakowało jej jego osoby.
- Dobrze, że jednak namówiłem cię, aby pójść. Na początku byłaś nastawiona bardzo sceptycznie. - stwierdził z delikatnym uśmieszkiem. Nastolatka przytaknęła.
- Była taka ładna pogodna wcześniej, że wolałam pospacerować z tobą po mieście sam na sam, a nie siedzieć w ciemnym, zatłoczonym kinie. - odparła z dezaprobatą w głosie. - Ale gdy wychodziliśmy z sali, dostałam sms'a od Mike'a. Pojechali z rodzicami na weekend do San Diego...
- Czekaj, czekaj. Nie zabrali ciebie? - Zdziwił się, a analizując jej wcześniej wypowiedziane zdanie.
- Nie chciałam jechać, bo wiedziałam, że ty wracasz. - Ścisnęła mocniej jego dłoń i przysunęła się do niego. Ich kroki połączyły się i szli równocześnie.
- To naprawdę słodkie. - Wzruszył się brunet. Po chwili przystanął przy samochodzie i otworzył drzwi dziewczynie. Sam usiadł za kierownicą. - To... - Przeciągnął i odpalił silnik. - Masz wolną hacjendę, tak? - Zerknął na nią ukradkiem. Siedziała z kolanami podkulonymi pod brodę. Ich spojrzenia się spotkały.
- Taaaak... - odpowiedziała niepewnie. Chłopak ruszył z miejsca. - Chcesz wpaść na noc? - zaproponowała dość nieśmiało. Uśmiechnął się pod nosem na jej słowa.
- Dlaczego nie. - odparł, zmieniając bieg.
W drodze do domu Alexy słuchali radio i próbowali śpiewać, a gdy nie znali tekstu coś mruczeli pod nosem w rytm muzyki. Uśmiech nie znikał im z twarzy ani na sekundę. Kiedy podjechali pod dom, Rocky zostawił auto przed garażem i oboje weszli przez główne drzwi. Alex zapaliła światło na korytarzu i od razu, gdy to zrobiła, on je zgasił i wpił się w jej usta, opierając ją o ścianę.
- Wiedziałam, że to zrobisz. - Wyszeptała między pocałunkami. Rękami obejmowała go ponad pasem, delikatnie i subtelnie głaszcząc go po plecach. Jedną wsunęła mu za pasek od spodni i wyciągnęła koszulę, którą o dziwo miał włożoną do środka. Drugą przesunęła do przodu i rozpięła mu tę koszulę. Było ciemno, ale doskonale wiedziała, co robi. Chłopak reagował naprawdę przewidywalnie. Przylgnął do niej całym ciałem, a jego ręce trzymały głowę dziewczyny. Jego usta nieustannie dominowały nad jej. Nagle ona wyśliznęła się z ucisku i odsunęła do tyłu dwa kroki. Oboje przyzwyczaili już swój wzrok do ciemności panującej w domu, dzięki czemu widzieli kontury mebli. Dziewczyna cofała się ciągle do momentu, kiedy łydką dotknęła kanapy stojącej w salonie. Wtem została gwałtownie rzucona na sofę. Rocky zawisł nad nią.
- Nie wierzę w to, co właśnie robimy. - stwierdził rozbawiony. Dziewczyna chrząknęła porozumiewawczo. - Mam przestać? - zapytał. Nie widziała jego wyrazu twarzy, ale po głosie słyszała, że był trochę rozczarowany.
- Ja... ja nie wiem. - szepnęła wyraźnie speszona i wystraszona. Brunet wstał i gdzieś poszedł. Zapaliło się nagle światło w salonie. Dopiero teraz Rocky mógł mu się lepiej przyjrzeć. Wielkie dwie kanapy i pufa rozstawione dookoła szklanego stoliczka, a przed nimi na ścianie wisiała ogromna plazma, pod którą stało niczego sobie stereo z wysokimi na metr głośnikami. Wielkie okna były zasłonięte przez beżowe zasłony. Chłopak stał przy włączniku od światła i przyglądał się dziewczynie, która siedziała na wielkiej kanapie. Ewidentnie wyglądała na speszoną.
- Hej, spokojnie. - powiedział w końcu podchodząc do niej. Ona tylko spuściła głowę. Widząc jej zachowanie, uklęknął przed nią. - Skoro nie chcesz to...
- Ja chcę. Znaczy... - Zawahała się. Zaczęła bawić się swoimi palcami. - Po prostu nigdy tego nie robiłam no i... Rozumiesz. - Wydukała cicho. Przyznanie się do tego, że jest dziewicą było dla niej krępujące. Rocky zaśmiał się cicho pod nosem.
- Przecież to nic takiego. - pocieszył ją. - Z resztą, to tylko ja. Twój Rocky. Nie masz się czego bać. - Posłał jej ciepły uśmiech.
- Skoro tak twierdzisz. - wywnioskowała niepewnie, a on nachylił się do niej i znów zaczął ją całować.
- Może będzie lepiej, jak pójdziemy do twojego pokoju. - powiedział po chwili, czując, jak nastolatka już ściąga z niego koszulę i rozpina mu spodnie. Ona kiwnęła tylko głową.
U niej znaleźli się zaraz po chwili. Nawet nie zamknęła za sobą drzwi, tylko od razu podeszła do Rocky'ego i zrzuciła jego górną część garderoby. Zdała sobie sprawę dopiero wtedy, że jej chłopak ma naprawdę dobrze zbudowaną klatę. Dotknęła palcami również jego mięśni brzucha, a on zachichotał. Ta sytuacja naprawdę go bawiła, ale musiał pamiętać, że to pierwszy raz dla Alexy.
- Co? - zapytał już lekko podirytowany tym, że dziewczyna już nic nie robi, tylko patrzy się na niego, jak w malowany obraz.
- Nic. - odpowiedziała cicho i popchnęła go na swoje łóżko. Usiadła na nim, całowała go, gdzie ustami schodziła coraz niżej, aż do linii jego bokserek, które wystawały ponad spodnie. Spojrzała nagle na niego i pocałowała go znów w usta.
- To mi się bardzo podoba mała, ale moglibyśmy przejść już nieco dalej? - powiedział, powstrzymując się, aby nie sprawić dziewczynie przykrości.
- Spokojnie mój Alvaro. - zachichotała. - Masz telefon w kieszeni? - Zdziwiła się i zerknęła mu w oczy.
- To nie jest telefon. - Gdy tylko to powiedział, ona odsunęła się od niego zaskoczona i onieśmielona. Rocky wziął głęboki wdech, by się opanować. - No co? To normalne, że mi staje, kiedy się podniecam. Z resztą tak ma każdy chłopak. - rzekł już delikatnie zdenerwowany.
- Jak ja jeszcze nie zrobiłam nic, aby ciebie jakoś podniecić... - szepnęła i zakryła twarz. Chłopak stwierdził, że trochę przesadził.
- Kochanie, rozbierasz mnie, całujesz, siadasz na mnie. To powoduje, że się podniecam, a kiedy tak się dzieje, staje mi wbrew mojej woli. Nic na to nie poradzę. - wytłumaczył już spokojnie. - W moim wieku dzieje się to jeszcze dwa razy szybciej. Podniecenie jest naprawdę silnym uczuciem.
- Wiem. - szepnęła. - Mogę zdać się na ciebie, bo ja już nie wiem, co mam robić. - rzekła smutno. On ujął jej twarz w dłonie i pocałował w usta.
- No pewnie skarbie, że ci pomogę. - odpowiedział uśmiechnięty. Alexa czuła się trochę winna. Inaczej wyobrażała siebie w czasie swojego pierwszego razu. Myślała, że będzie bardziej odważna i pewna siebie. Jednak się pomyliła. Presja chwili wywołała u niej zupełnie inne zachowanie, za które wstydziła się przed Rockym. On wydawał się być zupełnie spokojnym i wyluzowanym. Tylko ona była taka spięta i psuła im tę magiczną chwilę.
Chłopak pociągnął ją do siebie, po czym obrócił i położył się na niej. Ściągnął z niej bluzkę, a potem odpiął guzik od spodni, które też z niej zdjął. Leżała przed nim w bieliźnie. Nachylił się do niej i całował jej szyję, robiąc przy tym kilka malinek. Kiedy Alexa jęknęła, czując jego język na szyi, uśmiechnął się zwycięsko. Kiedy zaczął zsuwać ramiączka od jej biustonosza, ona powstrzymała go.
- Możesz ty pierwszy? - zapytała półszeptem.
- Rozebrać się? Mogę. - odpowiedział nieco zaskoczony. Wstał i zaczął ściągać swoje spodnie, pozostając w bokserkach. Alexa zauważyła naprawdę spore wybrzuszenie.
- Widzę, że... - Chciała już coś powiedzieć, ale się powstrzymała.
- Nie patrz tak na mnie. Znaczy na niego. - Zakrył swoje przyrodzenie rękoma. - Mówiłem, to się dzieje wbrew mojej woli. - Udał obrażonego. Przez zachowanie swojej dziewczyny, czuł lekkie zawstydzenie. Ona tak kurczowo mu się przyglądała.
- Po prostu patrzę na to, co robisz. - Próbowała się usprawiedliwić. Rocky rzucił tylko krótkie i ironiczne "Jasne", po czym chwycił za gumkę od bokserek i zrzucił je na ziemię. Alexa otworzyła szeroko oczy.
- Tampon ma około pięciu centymetrów i ledwo go wciskam. Twój penis jest chyba trzy razy większy, niby jak on się zmieści? - Zapytała, robiąc wielkie oczy. Perfidnie przyglądała się jego przyrodzeniu.
- Mała, jak się popieści, to się wszystko zmieści. - szepnął, podchodząc do łóżka. Wsunął się nad dziewczynę i oparł na rękach. Ona sięgnęła pod swoje plecy i odpięła stanik, po czym zrzuciła go z łóżka. Gdy to zrobiła, Rocky nachylił się i obdarzył jej biust obfitymi pocałunkami, bawiąc się i ugniatając jej piersi. Co chwilę z ust dziewczyny wydobywały się ciche jęki. Brunet zniżał się pocałunkami do jej podbrzusza. Uniósł tylko wzrok, który sam przez siebie zadawał pytanie "Czy mogę?". Ona kiwnęła głową, a on ściągnął delikatnie z niej dół bielizny. Przejechał palcami po jej kobiecości, a Alexa głośno jęknęła i uniosła biodra do góry pod wpływem doznań. Na twarzy Rocky'ego pojawił się dufny uśmieszek. Nachylił się znowu nad nią. Ich spojrzenia się znów spotkały.
- Masz gumę, prawda? - zapytała dla upewnienia nastolatka. Pokręcił głową na boki. Przypomniała mu się ta sytuacja z jego pokoju, gdy gadał sam ze swoim odbiciem w lustrze. - To dobrze, że nie masz. - odpowiedziała zadowolona. - To znaczy, że nie myślałeś o tym, że będziemy się kochać. - dodała uśmiechnięta. - Ale ja mam. - rzuciła szybko. Wyszła z jego objęć i wybiegła z pokoju. Wróciła z jedną prezerwatywą. Podała ją Rocky'emu, który nałożył ją szybko i sprawnie.
- Chcesz mnie? Bo ja ciebie bardzo chcę. - wysapał, kiedy ona dotknęła jego przyrodzenia ręką. Kiwnęła głową na "tak". - Powiedz, że mnie chcesz.
- Chcę ciebie, Rocky. - rzekła już bardziej pewna siebie. Rocky uśmiechnął się szarmancko.
- Teraz już nie ma odwrotu mała. Zaraz ci pokażę, co potrafię. - wyszeptał jej do ucha, całując miejsce poniżej go. Alexę przeszły przyjemne dreszcze.
- Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz. - dodała, zagryzając dolną wargę. On złączył ich usta i delikatnie wszedł w nastolatkę, tłumiąc jej jęki pocałunkami.
- Widzisz...zmieścił się. - wysapał z podniecenia, gdy jego całe przyrodzenie weszło. - Ale jesteś ciasna. - jęknął i wykonał dwa pchnięcia biodrami. Dziewczyna jeszcze bardziej rozsunęła nogi i zarzuciła je na pas Rocky'emu.
Rydel weszła do pokoju Rossa z tacą, na której znajdował się ogromny talerz z kanapkami i dwoma kubkami herbaty. Postawiła ją na szafce nocnej i nachyliła się nad śpiącym bratem.
- Rossy, wstawaj. - szepnęła mu do ucha, lekko go szturchając.
- Jeszcze pięć minut Delly. - powiedział w poduszkę, zakrywając się kołdrą i przewrócił się na drugi bok.
- Jest już po dwunastej. Wstawaj. - rozkazała już nieco bardziej stanowczo. - Ross no! - uniosła się. Chłopak podniósł się na łokciach.
- Czy my naprawdę spaliśmy prawie dwadzieścia godzin? - Zdziwił się, pocierając twarz rękoma. Włosy miał strasznie rozmierzwione we wszystkie strony. Ziewnął przeciągle i odwrócił głowę w stronę śpiącej jeszcze Emmy.
- Naprawdę tyle spałeś. Ona trochę krócej. - Wskazała na blondynkę z uśmiechem. - Obudź ją za chwilę, bo... - Nie dokończyła, ponieważ w tej samej chwili wparował do pokoju śmiejący się Sebastian. Podbiegł do Rossa i przybił z nim sztamę.
- Co tam przyszły szwagrze? Wyspany? - powiedział głośno. Zadowolenie miał cały czas namalowane na twarzy.
- No tak nie do końca. Jeszcze mógłbym spać. - Zaśmiał się, przeczesując rękoma włosy. - Długo już u nas jesteś? - Dodał z zaciekawieniem Ross.
- Jakieś dwie godziny. Pomagałem z Rikerem i Rylandem w ogrodzie. Wasi rodzice dali wam kawał roboty do odwalenia. - stwierdził ze zmęczeniem i usiadł na łóżku. - Moja siska ma zamiar dzisiaj wstać, czy jutro? - Zaśmiał się, zerkając na śpiącą jeszcze głębokim snem osiemnastolatkę.
- Wiesz no, nie wiadomo. - Odezwała się Rydel, która ciągle stała obok nich. - Idę teraz ogarnąć w waszej łazience. - Dodała po chwili. - A i zapomniałabym. Rocky nocował dzisiaj u Alexy. - szepnęła Rossowi na ucho.
- Ohohoho nieźle, nieźle. Ciekawe czy wziął ode mnie kondomy. - Wybuchł śmiechem, tak samo jak Sebastian, który to usłyszał. W tym momencie przebudziła sie też Emma, która przeklęła w poduszkę.
- Dajcie się człowiekowi wyspać, okej? - powiedziała wzburzona i zła. Otworzyła oczy i zobaczyła nad sobą centralnie Sebastiana. Uśmiechnęła się na jego widok. - Widzę, że mamy gościa. - Rzekła i przeciągnęła się, uderzając swojego brata w twarz. Ten odbił do tyłu i chwycił się za czoło.
- Ciebie też miło widzieć siostra. - odparł, pocierając twarz. - Mówiłem ci, że będę w Los Angeles.
- Pamiętam, pamiętam. - powiedziała, wtulając się w Rossa, który dalej leżał koło niej na łóżku. Zaczął głaskać ją po głowie. - A dlaczego w ogóle przyleciałeś?
- Jest pewna sprawa do obgadania. - spoważniał nagle. Emma spojrzała na niego uważnie.
- W związku z czym? - dopytywała dalej.
- W związku z testamentem mamy. Jest tam parę formalności do załatwienia i uzgodnienie kto, co bierze. - Zaśmiał się, widząc zdziwioną minę swojej siostry. - Wiesz co, przez ten testament dowiedziałem się, że mama miała kupiony dom tutaj w Kalifornii w San Diego w pełni wyposażony. - Powiedział, zacierając dłonie z zadowolenia.
- Chcesz go prawda? - stwierdziła z uśmieszkiem Emma.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. Gdybym się tutaj przeprowadził, mógłbym pójść tutaj na studia. Nie mieszkalibyśmy tak daleko od siebie, siostra. - Z postawy chłopaka epatowała taka pozytywna energia, że mimowolnie nawet Ross się uśmiechnął.
- Stary, to by było coś genialnego. - odezwał się nagle blondyn. - Ej, obgadamy to za chwilę. Zjemy z Emmą śniadanie i wrócimy do tego okej? - Zaproponował osiemnastolatek. Polak zgodził się na taki układ. Pocałował swoją siostrę w policzek i wyszedł z pokoju.
- Kurde, gdyby Seba mieszkał tutaj w Kalifornii byłoby naprawdę super. - Powiedziała podekscytowana Emma. Ross podał jej kubek herbaty i jedną z kanapek, które przyniosła Rydel.
- Ale wtedy częściej byłby u nas, z czym idzie kwestia, że nie moglibyśmy się tak często ruchać. - wyszeptał jej do ucha, przygryzając je. Emma prawie puściła kubek z herbata na kołdrę.
- Przestań tak robić. - Zaśmiała się, upijając łyk ciepłego napoju. Ross zagryzł swoje usta, po czym przejechał dłonią po plecach swojej narzeczonej. - Znając ciebie to i tak będziemy to robili, nawet gdyby mój brat mógłby być w salonie. - rzuciła beznamiętnie i lekką pogardą w głosie.
- Sugerujesz, że mam się teraz rozebrać i się z tobą kochać na moim łóżku? - zapytał, unosząc znacząco brwi. Emma przewróciła oczami i uderzyła go w ramię.
- Nie ma takiej opcji. - powiedziała poważnie i zabrała się za jedzenie śniadania.
- Ja i tak wiem, że myślisz inaczej. Chciałabyś, żebym ciebie wziął. Oj, chciałabyś. - mruknął pewnym siebie. Emma tylko prychnęła na jego słowa. - Nie zaprzeczyłaś! - Zaśmiał się głośno, co spowodowało, że ona lekko się zarumieniła. Chciała znów zaprzeczyć, ale czasami rozmowa z Rossem, jest jak walenie grochem o ścianę. On natomiast siedział dumny jak paw. Pierwszy raz to on miał rację, a nie jego narzeczona.
~*~
Hip-hip! Hurra!!
Witam wszystkich bardzo, ale to bardzo serdecznie. Nie było mnie ponad miesiąc, ale to dlatego, że teraz już wielkimi krokami zbliża się koniec roku szkolnego. Nagle nauczyciele zdali sobie sprawę, że do wystawienia oceń rocznych potrzebne są oceny cząstkowe...dlatego też nagle z jednej oceny z historii zrobiło się aż pięć...
Kurde, jednak u mnie w ogólniaku wszystko jest możliwe. Serio. Przez pół roku na większości przedmiotów nic nie robiliśmy i teraz to wylazło. Sryliard kartkówek, sprawdzianów i innych pierdół.
No ale cóż. Jeszcze tylko dwa tygodnie i dwa miesiące przerwy aka WAKACJE!! Ja pierdziele, nie mogę się doczekać. Wy też?
A jak tam wasze oceny końcowe? Jest dobrze, czy tak nie za bardzo? U mnie średnia 4.56 i jestem z tego dumna, HAHAHA.
Co sądzicie o tym rozdziale? Pierwszy raz Rolexy...Hmmm... było śmiesznie. Bardzo chciałam opisać to właśnie w ten sposób.
Kolejny rozdział pewnie będzie jakoś w przyszłym tygodniu. Mam teraz troszkę więcej czasu, to moge sobie pozwolić :D
Trzymajcie się i do napisania <3
Buziaczki :**
~Wasza Julia