- I jak kazanie? - zapytała Alex, gdy Rocky po godzinnej rozmowie z ojcem wrócił w końcu do swojego pokoju. Miał na sobie wciąż resztki tortu i kiedy chciał usiąść koło swojej dziewczyny na łóżku, ta go zepchnęła.
- Kazanie? W sumie przez sześćdziesiąt minut pieprzył o wszystkim i o niczym. Kary jako takiej nie dostałem, bo to nie była moja wina, tylko śliskich butów od ciotki Pely. Tata na koniec tylko ostrzegł mnie, żebym nie otwierał kolejnej paczki od niej i takie tam. - odpowiedział, wstając z podłogi, na którą został brutalnie zrzucony.
- Serio? Przez godzinę siedziałam w tym pokoju i czekałam na ciebie tylko po to, by się dowiedzieć, że twój tata tak naprawdę niczego nie powiedział?! - uniosła się wyraźnie poirytowana. Chłopak chwycił ją za rękę i pocałował w jej wierzch.
- Dziękuję, że na mnie czekałaś, skarbie... - szepnął.
- Poczekałam, ale już się zbieram. Na razie, Rocky. - odpowiedziała i skierowała się w stronę drzwi. Gdy jej palce dotknęły zimnej klamki, poczuła ramiona bruneta, które zmysłowo objęły ją w talii. - Czego... chcesz... tym... razem? - wyszeptała w momentach, gdy usta Rocky'ego akurat nie muskały skóry jej szyi. Z jej ust wydostał się niekontrolowany jęk. Dziewiętnastolatek zachichotał zadowolony i odwrócił ku sobie dziewczynę, mocno przyciskając swoje wargi do jej. - Przestań! - Zaśmiała się, odpychając go od siebie. Chłopak wyglądał na niezadowolonego, ale wyraźnie rozbawionego jednocześnie.
- Serio? Przez godzinę siedziałam w tym pokoju i czekałam na ciebie tylko po to, by się dowiedzieć, że twój tata tak naprawdę niczego nie powiedział?! - uniosła się wyraźnie poirytowana. Chłopak chwycił ją za rękę i pocałował w jej wierzch.
- Dziękuję, że na mnie czekałaś, skarbie... - szepnął.
- Poczekałam, ale już się zbieram. Na razie, Rocky. - odpowiedziała i skierowała się w stronę drzwi. Gdy jej palce dotknęły zimnej klamki, poczuła ramiona bruneta, które zmysłowo objęły ją w talii. - Czego... chcesz... tym... razem? - wyszeptała w momentach, gdy usta Rocky'ego akurat nie muskały skóry jej szyi. Z jej ust wydostał się niekontrolowany jęk. Dziewiętnastolatek zachichotał zadowolony i odwrócił ku sobie dziewczynę, mocno przyciskając swoje wargi do jej. - Przestań! - Zaśmiała się, odpychając go od siebie. Chłopak wyglądał na niezadowolonego, ale wyraźnie rozbawionego jednocześnie.
- To już nie mogę cię całować? - Uniósł brwi ze zdziwienia. Dziewczyna przewróciła oczami.
- Możesz, ale bez przesady. - Odpowiedziała i znów sięgnęła po klamkę od drzwi. Chłopak powstrzymał ja. Pociągnął w swoją stronę, chwycił pod tyłek i podniósł do góry. Spojrzała na niego zaskoczona.
- No co? Tego też nie mogę robić? - Zaśmiała się.
- Może najpierw umyłbyś się, co? Jesteś cały w torcie i teraz ja też jestem tym ubrudzona. - Jękneła i powoli zsunęła się z rąk bruneta.
- A pójdziesz ze mną do łazienki? - Zapytał zniżonym tonem. Po plecach dziewczyny przeszły dreszcze, ale zachowała samokontrolę.
- Sam nie dasz rady? - Powiedziała, a chłopak pokręcił tylko głową na boki i ściągnął z siebie białą koszulę, pozostając w spodniach od garnituru i bokserkach, których gumka widniała ponad czarnym materiałem. Dziewczyna chrząknęła, widząc mięśnie na ciele dziewiętnastolatka.
- Przyznaj się, podoba Ci się to, co teraz widzisz. - Mruknął, przybliżając się do niej. Założył delikatnie kosmyk jej włosów za ucho. Ona zatrzymała go, kładąc ręce na jego klatce piersiowej. Zaczęła się śmiać. On nie ukrywał swojego zdziwienia jej reakcją.
- Zabawny jesteś, wiesz? - Poprawiła swoje włosy. - Idź się teraz umyj, a ja jadę do domu.
- Podwiozę cię! - krzyknął jej prawie do ucha. Pokiwała głową na boki.
- Naprawdę nie musisz tego robić, Rocky. - Posłała mu szeroki uśmiech.
- Nie muszę, ale chcę. Także poczekaj na mnie w moim pokoju, albo w salonie i zaraz pojedziemy. - Odpowiedział. Przysunął się znów do niej, ujął jej twarz w dłonie i złożył delikatny pocałunek na jej czole. Ten gest spowodował uśmiech na jej twarzy. Przytaknęła i wyszła z pokoju. Na korytarzu spotkała Rydel, która właśnie wychodziła ze swojej łazienki w szlafroku i z wielkim turbanem na głowie. Gdy tylko zauważyła siedemnastolatkę, podbiegła do niej.
- Hej, laska! - krzyknęła blondynka i przytuliła dziewczynę. - Zostajesz może dzisiaj u nas na noc? Z Magdą i Emmą planujemy babski wieczorek. Filmy, ciastka, lody czekoladowe, ploteczki i pogadamy o naszych chłopakach. Co ty na to? - Świergotała jak najęta.
- Przepraszam Delly, ale muszę tym razem jechać do domu. - Odpowiedziała.
- Eh, no szkoda. - Westchnęła i poprawiła turban na swojej głowie, który lada moment miał się rozwalić.
- A Emma nie jedzie dzisiaj nigdzie z Rossem? - Zapytała, opierając się o ścianę korytarza.
- Niby dlaczego? - Zdziwiła się blondynka.
- Ross jakiś czas temu wspominał o kinie samochodowym, na które zabierze Emmę. Odbywa się dzisiaj wieczorem...
- Kurdę, Ellington i Riker również o tym rozmawiali.
- Widzę, że potrójna randka się szykuje. - Zaśmiała się nastolatka. - Ale raczej w jednym samochodzie nie wytrzymacie z Emmą i Rossem. Broń boże będzie jakaś scena seksu, Ross nie wytrzyma. - Rydel Zakryła swoje usta dłonią, by nie wybuchnąć głośnym śmiechem.
- Trzeba pojechać trzema samochodami, aby każdy miał trochę przestrzeni osobistej.
- Najlepiej będzie, jeżeli staniecie na różnych końcach parkingu. - Dodała Alex. Delly posłała jej rozbawione spojrzenie. Nastolatka kiwnęła ręką i skierowała się ku schodom. Rydel chwyciła ją za ramię.
- Nie zostajesz u nas na kolację? Tata znowu robi tacosy. - Uśmiechnęła się.
- Niestety nie. Rodzice kazali mi być dzisiaj w domu, bo przyjeżdżają do nas dziadkowie z San Francisco i mamy rodzinną kolację. Także jak tylko Rocky wyjdzie spod prysznica, jadę do domu.
- No dobrze. W takim razie do zobaczenia. - Odparła Delly i przytuliła dziewczynę do siebie. Ta zeszła po schodach do salonu, gdzie na kanapie leżeli Riker, Ross, Ryland oraz Emma. Magdę zobaczyła dopiero po chwili, bo ta siedziała na fotelu z magazynem w rękach. Emma leżała między nogami Rossa, które były ugięte w kolanie, a jego ręce spoczywały na jej brzuchu. Riker miał nogi na stoliku do kawy, tak samo jak Ryland. Wszyscy zapatrzeni byli w ekran telewizora. Alex dojrzała PAD'a w rękach chłopaków. Chrząknęła i zaraz gra została zatrzymana.
- Idziesz już? - Zapytała Magda. - Mark robi dzisiaj tacosy na kolację i...
- Wiem, ale muszę być już w domu. - Spojrzała na zegarek nad telewizorem. - Rocky długo siedzi pod tym prysznicem. - Jęknęła.
- On potrafi tam siedzieć godzinami, naprawdę. - Zaśmiał się Riker. - Obiecał ciebie podwieźć do domu? - Zapytał.
- Tak, ale coś czuję, że pojadę taksówką...
- Żadną mi taksówką nie pojedziesz! - krzyknął ze schodów brunet. W pośpiechu zapinał pasek od dżinsów i o mały włos nie zleciał ze schodka. - Już jestem gotowy i możemy jechać.
- Na pewno? - Dopytywała się dziewczyna.
- Na pewno to Kopernik nie żyje. - Odpowiedział jej, a dziewczyny zaczęły się śmiać.
- Kurwa stary, ty i te twoje teksty... - Westchnął niedowierzanie Ross, kręcąc głową na boki. Ryland siedzący po jego lewej stronie cały czas chichotał i w końcu nie wytrzymał. Zaczął się tak śmiać, że zrobił się czerwony na twarzy i po chwili prawie by się usmarkał. Chłopaki spojrzeli na niego. Riker klepnął się dość mocno otwartą dłonią w czoło i zerknął na Magdę, która siedziała na fotelu naprzeciwko niego. Dziewczyna patrzyła to na Rylanda, to na Rocky'ego zrezygnowana. Nie wiedziała co robić, płakać, czy się śmiać.
- Ten tu o Koperniku gada, ten się kurde posmarkał ze śmiechu, a ten wygląda jakby miał się zaraz opluć. - Riker wskazał na Ellingtona, który stał w drzwiach od kuchni z ustami pełnymi Coca Coli. W ręce trzymał do połowy pustą szklankę.
- Tylko błagam nie na dywan, Rat. - westchnął Ross i zaśmiał się, gdy rozbawienie perkusisty jeszcze bardziej wzrosło. - To mu zaraz przez nos wyjdzie! - krzyknął, nie wierząc, że to się dzieje naprawdę. - Mieszkam w wariatkowie! - Dodał załamany. Emma tylko zachichotała.
- Jak on nam tym dywan zawafluni, to ja mu jaja wykręcę. - Warknął Rocky, ale z uśmiechem na twarzy. Alex chwyciła go za tył bluzy.
- Jedziemy? - Zapytała.
- Tak, jedziemy. - odpowiedział. - Panie przodem. - Wskazał na otwarte drzwi. Wyszedł zaraz za nią.
- Boże, ja z wami kiedyś nie wyrobię! - krzyknęła roześmiana Emma. Ellington dopiero po chwili opanował się i spokojnie przełknął napój, który usiłował opuścić jego usta. Odstawił drżącą ręką szklankę na szafkę i padł na kanapę koło Rikera.
- Nie zawafluniłem wam dywanu! - wydarł się chyba na całe Northridge.
- Dzięki stary! - krzyknął Rocky sprzed domu. Reszta zaczęła się śmiać.
- Widzę, że u was system komunikowania się jest na poziomie prehistorii. - powiedziała Emma. Pomimo tego, że nie widziała Rossa, tylko jego nogi i PAD'a, którego trzymał w rękach na jej brzuchu, poczuła, że się zaśmiał. Jego klatka piersiowa dość mocno podskakiwała.
- A'propo zawafluniania czegokolwiek - Zaczął Riker, zatrzymując grę. Został automatycznie obrzucony przez oburzonych braci chrupkami, które leżały w misce. - Spokój, lamusy. - Posłał im groźne spojrzenie. - Dzisiaj o szóstej wyjeżdżamy do klubu na plaży Venice. Organizują tam wieczorem kino samochodowe i kupiłem dla nas bilety tak, jak prosiliście.
- A co to ma wspólnego do zawafluniania? - Zapytał Ryland. Riker wziął głęboki wdech.
- Będzie popcorn, cola, chrupki i założę się, że któreś z was nabrudzi w swoim aucie. Ostrzegam, że sami będziecie to sprzątać. - Odpowiedział poważnie i wznowił grę.
- Gotowa? Ile to można siedzieć w tej łazience?! - Wydarł się Riker, waląc pięściami o drzwi. Magda szykowała się dobre pół godziny. Było dokładnie za dziesięć szósta, a mieli wyjechać dokładnie o szóstej, by zdążyć na najlepsze miejsca.
- Jeszcze chwila! - krzyknęła dziewczyna.
- Ta twoja chwila trwa już dziesięć minut! - odkrzyknął i rzucił się na swoje łóżko. Wyciągnął z kieszeni spodni komórkę i przeglądał Twittera, Instagrama. W końcu doczekał się otwarcia drzwi. Podniósł się i zobaczył swoją narzeczoną. Ubrana była w szorty, białą koszulkę na ramiączkach, a w pasie miała zawiązaną koszulę w niebiesko-czarną kratę. Włosy miała spięte w wysoki kucyk.
- I jak? - zapytała, okręcając się wokół własnej osi.
- Wow. - wydukał Riker, drapiąc się po karku. - Ej, to nie jest przypadkiem moja koszula?
- Jest. Nie gniewasz się, że ją pożyczyłam? - Podeszła do niego i zarzuciła mu ręce za szyję. Jego dłonie od razu spoczęły na jej biodrach.
- Nie gniewam się. - odpowiedział. - Nawet się cieszę, bo w końcu wylazłaś z łazienki i możemy już iść na dół! - krzyknął zadowolony. Chwycił swój portfel, dokumenty i kopertę z zamówionymi wcześniej biletami, włożył do kieszeni i wziął swoją dziewczynę za rękę.
W salonie już wszyscy czekali na nich. Ubrani byli bardzo podobnie, bo na luzie. Nawet żadna z dziewczyn się nie umalowała. Dwudziestodwulatek rozdał każdemu po bilecie wstępu i wszyscy przeszli do garażu, gdzie rozsiedli się do swoich samochodów.
- Jak się czujesz? - Ciszę w samochodzie przerwało pytanie Rikera. Chłopak odpalił silnik i wycofał z garażu. Ruszył w stronę plaży.
- Dobrze. - odpowiedziała. - Powiem ci, że od kiedy przyjechałam tutaj do Los Angeles, czuję się o niebo lepiej.
- Dlatego, że ja tu jestem, mała. - Spojrzał na nią ukosem i uniósł kilkakrotnie brwi. Nastolatka się zaśmiała i uniosła dłoń, by włączyć radio. Riker jednak ją zatrzymał, przejeżdżając opuszkami, po jej palcu serdecznym, na którym tkwił pierścionek zaręczynowy od niego. Mienił się w ulicznych lampach, które mijali.
- Coś się stało, Rik? - Dziewczyna uniosła się na fotelu i wbiła wzrok w blondyna. Pokiwał głową na boki.
- Cieszę się, że go nosisz. - Odpowiedział, zmieniając bieg silnika. - Naprawdę się cieszę. - dodał, nie odrywając wzroku od jezdni i tego co się na niej dzieje.
- To słodkie Riker. - odparła i nachyliła się, by pocałować go w policzek. - Kocham ciebie. Najbardziej na świecie. - Dodała, kładąc swoją dłoń na dłoni chłopaka, która trzymała wajchę od zmiany biegów.
- A ja kocham ciebie. - Odwrócił spojrzenie na nią i obdarował ją wielkim uśmiechem. Odwzajemniła go. - To co bejb, bierzemy jeden duży popcorn i dwie małe cole? - Zmienił gwałtownie temat, gdy zjeżdżał z autostrady do klubu. Już stamtąd para dojrzała, że najlepsze miejsca są już zajęte. Nagle ni stąd ni zowąd podbiegł do ich auta Ellington i zapukał w szybę.
- Zjedźcie na sam tył tego parkingu, a potem drogą na tę górkę. - Wskazał na wzniesienie za nimi. - Tam są dodatkowe miejsca z lepszym widokiem na cały ekran. Trzeba tylko dopłacić dziesięć dolców. Reszta już tam jest i zajęliśmy wam miejsce. Także ruchy, ruchy, ruchy! - krzyczał, wskakując na tylne siedzenia ich samochodu.
- A ty czego tutaj szukasz, co? - Zapytał zdziwiony, gdy starał się zawrócić samochodem na dróżkę prowadzącą na wzniesienie.
- Byłem w sklepie po pianki. Jest tam rozpalone ognisko i Rydel chciała upiec tego trochę. - odpowiedział.
- Też chcesz pianki? - Riker zwrócił się do swojej dziewczyny. - Zawsze mogę skoczyć po jeszcze jedną paczkę, albo poprosić o to Ratliffa. - Wskazał kciukiem na bruneta siedzącego na fotelu za nim.
- Ej! To twoja laska i ty zapierniczasz dla niej po pianki! - oburzył się i przyłożył mu ręką w głowę.
- Nie, Riker nie jestem aż tak głodna. - Zaśmiała się siedemnastolatka. Chłopak zatrzymał jadący już po drodze samochód.
- Jesteś pewna? - Dopytywał.
- Tak, jestem. - Wywróciła rozbawiona oczami. Po niecałych trzech minutach wjeżdżali już do bramy parkingu. Uwagę Rikera przykuła postać dość wysokiego szatyna, który stał przy budce w stroju jednego z pracowników klubu. Gdy się odwrócił i oświetliło go światło z lampy, dwudziestodwulatek zatrzymał z wrażenia samochód.
- Czy... - Zaczął blondyn.
- To jest... - Przerwał mu Ellington, którego głowa nagle znalazła się pomiędzy siedzeniami kierowcy, a pasażera z przodu.
- Gavin? - szepnęła przerażona Magda. Chłopaki spojrzeli najpierw na siebie, a potem na nastolatkę. - Ell, gdzie jest reszta? Widzieli go? Emma go widziała? Ross go widział?! - Zadawała pytania jedno po drugim, a szybkość ich wypowiadania zwiększała się z sekundy na sekundę.
- Gdy my tutaj wjeżdżaliśmy nie było go. Możliwe, że się zmienił... - Przerwał, gdy chłopak podszedł do okna kierowcy.
- Witamy na nocy samochodowego kina. Wjazd na ten parking kosztuje dziesięć dolarów... Riker? - Zakończył, gdy zobaczył kto kieruje samochodem. - Emma przyjechała z wami? - Zapytał.
- Tak, ale jeżeli się do niej zbliżysz cała nasza piątka skopie ci dupę, obiecuję. - warknął i rzucił w niego dziesięciodolarówką.. Odjechał tak szybko, jak mógł. Zaparkował w miejscu, gdzie stał Ross i Rocky. Zajmowali miejsce dla niego. Riker zaciągnął ręczny hamulec i wręcz wyleciał z pojazdu, tak samo jak jego narzeczona.
- Gdzie Emma?! - krzyknęła Magda. Zaskoczony Ross wskazał na swoje BWM, gdzie nastolatka dojrzała swoją przyjaciółkę. Podbiegła szybko do przedniego okna. Emma siedziała na fotelu z nogami na ramie z otwartego okna. Pod głową miała już poduszkę, a na fotelu kierowcy leżał duży koc i wielki kubek popcornu. Pomiędzy dwoma siedzeniami stały dwie duże Coca Cole.
- Hej, coś się stało, Madziu? - zapytała blondynka, gdy ta podbiegła do niej.
- Widziałaś go? - Jej oczy były wielkie jak guziki.
- Kogo? - spytała zdziwiona, ale i zaniepokojona.
- Gavina. - wyszeptała Magda. Emma zrzuciła nogi z drzwi.
- Gdzie on jest?! - pisnęła przerażona. - Ja muszę z nim pogadać.
- Jest przy bramie i... oszalałaś już do reszty? Jeśli Ross się dowie, że on tutaj jest, powyrywa mu nogi z dupy. - wyszeptała.
- Ja muszę z nim porozmawiać. Ostatnim razem Ross nie dał mu nawet dojść do słowa! - krzyknęła i otworzyła siłą drzwi. Odepchnęła tym Magdę.
- Nie rób tego! - Brunetka chwyciła ją za rękę. - Nie idź do niego. To szaleństwo.
- Pilnuj Rossa, żeby nie szedł w stronę bramy wjazdowej. Muszę porozmawiać z Gavinem. - odpowiedziała. Magda westchnęła zrezygnowana i puściła swoją przyjaciółkę.
- W co ty się znowu pakujesz, blondi? - szepnęła. - Gdyby Ross ciebie szukał, to go nie powstrzymam od tego. Jak znajdzie ciebie z Gavinem, zabije go na miejscu i pójdzie do pierdla. Nie chcesz tego prawda?
- Twoje gdybanie nic tutaj nie pomoże. Muszę znaleźć Gavina. A twoim zadaniem jest pilnowanie Rossa. Nic więcej. - Odpowiedziała i pocałowała przyjaciółkę w policzek. - Dziękuję ci.
- Dziękować to mi będziesz później. - Zaśmiała się.
- Jakby Ross pytał, poszłam do toalety. Okey? - Dodała, zamykając drzwi samochodu. Magda kiwnęła głową na znak zgody. Emma posłała jej szeroki uśmiech i szybko pobiegła w stronę bramy. Zobaczyła znajomego szatyna przy kolejnym wjeżdżającym na teren parkingu samochodzie. Odbierał opłatę. Poczekała, aż skończył i podeszła do niego.
- Cześć Gavin. - odezwała się. Chłopak znieruchomiał, ale po chwili odwrócił się do niej. Koło budki znajdowała się lampa, która oświetlała sporą część parkingu. Emma zakryła usta, gdy zobaczyła rany na twarzy jej przyjaciela. Podeszła do niego bliżej.
- Najlepiej będzie, jeżeli sobie pójdziesz. - odchrząknął szatyn i odsunął się od nastolatki. - Nie chcę oberwać od twoich przyjaciół.
- Nie oberwiesz. - rzekła. - Gavin, przeczytałam list i... - Znów się do niego zbliżyła. - Kto ci to zrobił? - zapytała przerażona. Dotknęła opuszkami palców jego rany na lewym policzku, ciągnącej aż po skroń, a potem rozciętej, dolnej wargi. Jego ręce objęły ją w talii.
- Twój chłopak. - szepnął. - To co z tym listem?
- Chciałam ci powiedzieć, że to co w nim napisałeś było niesamowite, ale...
- Nie czujesz tego samego co ja, prawda? - zapytał. Emma nie chciała tego potwierdzić. Z nim bardzo dobrze się bawiła, momentami nawet lepiej niż z Rossem, ale to właśnie blondyna kochała i to z nim była. A Gavin był tylko jej przyjacielem. Co prawda bardzo przystojnym, ale tylko przyjacielem.
- Gavin, ja po prostu...
- Rozumiem. - Delikatnie się uśmiechnął i kiwnął głową. Przeniósł ręce na jej ramiona, a potem delikatnie pogładził jej prawy policzek czubkiem kciuka. - Leć do niego. - odpowiedział po chwili. - Życzę udanej randki. - dodał bezuczuciowo, wręczając jej kupon na orzechy w karmelu.
- Gavin, ja...
- Wracaj do niego... - warknął z zaszklonymi oczami, ale potem znów złagodniał, a jego dolna warga zaczęła drżeć. - Proszę, idź stąd.
Dziewczyna spojrzała na niego i wycofała się w kierunku samochodów Lynchów. Gdy wchodziła w zakręt odwróciła się jeszcze raz do Gavina. Cały czas na nią patrzył, ale po chwili odwrócił się do kolejnego wjeżdżającego auta. Emma zacisnęła usta i przetarła sobie oczy. Miała wrażenie, że zaraz się rozpłacze.
Hej! Hi! Hello!
Jak tam moje Misiaki się czują? Dawno mnie nie było, oj dawno. Ale obiecałam rozdział w tym tygodniu i go dodaję. Co prawda na koniec tego tygodnia (została mi jakaś godzina i 20 minut xD) ale jest. HAHA :P
W rozdziale nic się nie dzieje, tak rzecz biorąc. Powiem Wam, że cały czas go męczyłam. Nie mogłam jakoś usiąść dłużej i go napisać. Nie wiem czy to przez pogodę, czy przez to, co się dzieje na około mnie... No ale w końcu jest! Ja też się cieszę, że go skończyłam! <3
Rozdział 83 w następnym tygodniu. :D
Trzymajcie się i do napisania! ;**
~Julia
- Zabawny jesteś, wiesz? - Poprawiła swoje włosy. - Idź się teraz umyj, a ja jadę do domu.
- Podwiozę cię! - krzyknął jej prawie do ucha. Pokiwała głową na boki.
- Naprawdę nie musisz tego robić, Rocky. - Posłała mu szeroki uśmiech.
- Nie muszę, ale chcę. Także poczekaj na mnie w moim pokoju, albo w salonie i zaraz pojedziemy. - Odpowiedział. Przysunął się znów do niej, ujął jej twarz w dłonie i złożył delikatny pocałunek na jej czole. Ten gest spowodował uśmiech na jej twarzy. Przytaknęła i wyszła z pokoju. Na korytarzu spotkała Rydel, która właśnie wychodziła ze swojej łazienki w szlafroku i z wielkim turbanem na głowie. Gdy tylko zauważyła siedemnastolatkę, podbiegła do niej.
- Hej, laska! - krzyknęła blondynka i przytuliła dziewczynę. - Zostajesz może dzisiaj u nas na noc? Z Magdą i Emmą planujemy babski wieczorek. Filmy, ciastka, lody czekoladowe, ploteczki i pogadamy o naszych chłopakach. Co ty na to? - Świergotała jak najęta.
- Przepraszam Delly, ale muszę tym razem jechać do domu. - Odpowiedziała.
- Eh, no szkoda. - Westchnęła i poprawiła turban na swojej głowie, który lada moment miał się rozwalić.
- A Emma nie jedzie dzisiaj nigdzie z Rossem? - Zapytała, opierając się o ścianę korytarza.
- Niby dlaczego? - Zdziwiła się blondynka.
- Ross jakiś czas temu wspominał o kinie samochodowym, na które zabierze Emmę. Odbywa się dzisiaj wieczorem...
- Kurdę, Ellington i Riker również o tym rozmawiali.
- Widzę, że potrójna randka się szykuje. - Zaśmiała się nastolatka. - Ale raczej w jednym samochodzie nie wytrzymacie z Emmą i Rossem. Broń boże będzie jakaś scena seksu, Ross nie wytrzyma. - Rydel Zakryła swoje usta dłonią, by nie wybuchnąć głośnym śmiechem.
- Trzeba pojechać trzema samochodami, aby każdy miał trochę przestrzeni osobistej.
- Najlepiej będzie, jeżeli staniecie na różnych końcach parkingu. - Dodała Alex. Delly posłała jej rozbawione spojrzenie. Nastolatka kiwnęła ręką i skierowała się ku schodom. Rydel chwyciła ją za ramię.
- Nie zostajesz u nas na kolację? Tata znowu robi tacosy. - Uśmiechnęła się.
- Niestety nie. Rodzice kazali mi być dzisiaj w domu, bo przyjeżdżają do nas dziadkowie z San Francisco i mamy rodzinną kolację. Także jak tylko Rocky wyjdzie spod prysznica, jadę do domu.
- No dobrze. W takim razie do zobaczenia. - Odparła Delly i przytuliła dziewczynę do siebie. Ta zeszła po schodach do salonu, gdzie na kanapie leżeli Riker, Ross, Ryland oraz Emma. Magdę zobaczyła dopiero po chwili, bo ta siedziała na fotelu z magazynem w rękach. Emma leżała między nogami Rossa, które były ugięte w kolanie, a jego ręce spoczywały na jej brzuchu. Riker miał nogi na stoliku do kawy, tak samo jak Ryland. Wszyscy zapatrzeni byli w ekran telewizora. Alex dojrzała PAD'a w rękach chłopaków. Chrząknęła i zaraz gra została zatrzymana.
- Idziesz już? - Zapytała Magda. - Mark robi dzisiaj tacosy na kolację i...
- Wiem, ale muszę być już w domu. - Spojrzała na zegarek nad telewizorem. - Rocky długo siedzi pod tym prysznicem. - Jęknęła.
- On potrafi tam siedzieć godzinami, naprawdę. - Zaśmiał się Riker. - Obiecał ciebie podwieźć do domu? - Zapytał.
- Tak, ale coś czuję, że pojadę taksówką...
- Żadną mi taksówką nie pojedziesz! - krzyknął ze schodów brunet. W pośpiechu zapinał pasek od dżinsów i o mały włos nie zleciał ze schodka. - Już jestem gotowy i możemy jechać.
- Na pewno? - Dopytywała się dziewczyna.
- Na pewno to Kopernik nie żyje. - Odpowiedział jej, a dziewczyny zaczęły się śmiać.
- Kurwa stary, ty i te twoje teksty... - Westchnął niedowierzanie Ross, kręcąc głową na boki. Ryland siedzący po jego lewej stronie cały czas chichotał i w końcu nie wytrzymał. Zaczął się tak śmiać, że zrobił się czerwony na twarzy i po chwili prawie by się usmarkał. Chłopaki spojrzeli na niego. Riker klepnął się dość mocno otwartą dłonią w czoło i zerknął na Magdę, która siedziała na fotelu naprzeciwko niego. Dziewczyna patrzyła to na Rylanda, to na Rocky'ego zrezygnowana. Nie wiedziała co robić, płakać, czy się śmiać.
- Ten tu o Koperniku gada, ten się kurde posmarkał ze śmiechu, a ten wygląda jakby miał się zaraz opluć. - Riker wskazał na Ellingtona, który stał w drzwiach od kuchni z ustami pełnymi Coca Coli. W ręce trzymał do połowy pustą szklankę.
- Tylko błagam nie na dywan, Rat. - westchnął Ross i zaśmiał się, gdy rozbawienie perkusisty jeszcze bardziej wzrosło. - To mu zaraz przez nos wyjdzie! - krzyknął, nie wierząc, że to się dzieje naprawdę. - Mieszkam w wariatkowie! - Dodał załamany. Emma tylko zachichotała.
- Jak on nam tym dywan zawafluni, to ja mu jaja wykręcę. - Warknął Rocky, ale z uśmiechem na twarzy. Alex chwyciła go za tył bluzy.
- Jedziemy? - Zapytała.
- Tak, jedziemy. - odpowiedział. - Panie przodem. - Wskazał na otwarte drzwi. Wyszedł zaraz za nią.
- Boże, ja z wami kiedyś nie wyrobię! - krzyknęła roześmiana Emma. Ellington dopiero po chwili opanował się i spokojnie przełknął napój, który usiłował opuścić jego usta. Odstawił drżącą ręką szklankę na szafkę i padł na kanapę koło Rikera.
- Nie zawafluniłem wam dywanu! - wydarł się chyba na całe Northridge.
- Dzięki stary! - krzyknął Rocky sprzed domu. Reszta zaczęła się śmiać.
- Widzę, że u was system komunikowania się jest na poziomie prehistorii. - powiedziała Emma. Pomimo tego, że nie widziała Rossa, tylko jego nogi i PAD'a, którego trzymał w rękach na jej brzuchu, poczuła, że się zaśmiał. Jego klatka piersiowa dość mocno podskakiwała.
- A'propo zawafluniania czegokolwiek - Zaczął Riker, zatrzymując grę. Został automatycznie obrzucony przez oburzonych braci chrupkami, które leżały w misce. - Spokój, lamusy. - Posłał im groźne spojrzenie. - Dzisiaj o szóstej wyjeżdżamy do klubu na plaży Venice. Organizują tam wieczorem kino samochodowe i kupiłem dla nas bilety tak, jak prosiliście.
- A co to ma wspólnego do zawafluniania? - Zapytał Ryland. Riker wziął głęboki wdech.
- Będzie popcorn, cola, chrupki i założę się, że któreś z was nabrudzi w swoim aucie. Ostrzegam, że sami będziecie to sprzątać. - Odpowiedział poważnie i wznowił grę.
- Gotowa? Ile to można siedzieć w tej łazience?! - Wydarł się Riker, waląc pięściami o drzwi. Magda szykowała się dobre pół godziny. Było dokładnie za dziesięć szósta, a mieli wyjechać dokładnie o szóstej, by zdążyć na najlepsze miejsca.
- Jeszcze chwila! - krzyknęła dziewczyna.
- Ta twoja chwila trwa już dziesięć minut! - odkrzyknął i rzucił się na swoje łóżko. Wyciągnął z kieszeni spodni komórkę i przeglądał Twittera, Instagrama. W końcu doczekał się otwarcia drzwi. Podniósł się i zobaczył swoją narzeczoną. Ubrana była w szorty, białą koszulkę na ramiączkach, a w pasie miała zawiązaną koszulę w niebiesko-czarną kratę. Włosy miała spięte w wysoki kucyk.
- I jak? - zapytała, okręcając się wokół własnej osi.
- Wow. - wydukał Riker, drapiąc się po karku. - Ej, to nie jest przypadkiem moja koszula?
- Jest. Nie gniewasz się, że ją pożyczyłam? - Podeszła do niego i zarzuciła mu ręce za szyję. Jego dłonie od razu spoczęły na jej biodrach.
- Nie gniewam się. - odpowiedział. - Nawet się cieszę, bo w końcu wylazłaś z łazienki i możemy już iść na dół! - krzyknął zadowolony. Chwycił swój portfel, dokumenty i kopertę z zamówionymi wcześniej biletami, włożył do kieszeni i wziął swoją dziewczynę za rękę.
W salonie już wszyscy czekali na nich. Ubrani byli bardzo podobnie, bo na luzie. Nawet żadna z dziewczyn się nie umalowała. Dwudziestodwulatek rozdał każdemu po bilecie wstępu i wszyscy przeszli do garażu, gdzie rozsiedli się do swoich samochodów.
- Jak się czujesz? - Ciszę w samochodzie przerwało pytanie Rikera. Chłopak odpalił silnik i wycofał z garażu. Ruszył w stronę plaży.
- Dobrze. - odpowiedziała. - Powiem ci, że od kiedy przyjechałam tutaj do Los Angeles, czuję się o niebo lepiej.
- Dlatego, że ja tu jestem, mała. - Spojrzał na nią ukosem i uniósł kilkakrotnie brwi. Nastolatka się zaśmiała i uniosła dłoń, by włączyć radio. Riker jednak ją zatrzymał, przejeżdżając opuszkami, po jej palcu serdecznym, na którym tkwił pierścionek zaręczynowy od niego. Mienił się w ulicznych lampach, które mijali.
- Coś się stało, Rik? - Dziewczyna uniosła się na fotelu i wbiła wzrok w blondyna. Pokiwał głową na boki.
- Cieszę się, że go nosisz. - Odpowiedział, zmieniając bieg silnika. - Naprawdę się cieszę. - dodał, nie odrywając wzroku od jezdni i tego co się na niej dzieje.
- To słodkie Riker. - odparła i nachyliła się, by pocałować go w policzek. - Kocham ciebie. Najbardziej na świecie. - Dodała, kładąc swoją dłoń na dłoni chłopaka, która trzymała wajchę od zmiany biegów.
- A ja kocham ciebie. - Odwrócił spojrzenie na nią i obdarował ją wielkim uśmiechem. Odwzajemniła go. - To co bejb, bierzemy jeden duży popcorn i dwie małe cole? - Zmienił gwałtownie temat, gdy zjeżdżał z autostrady do klubu. Już stamtąd para dojrzała, że najlepsze miejsca są już zajęte. Nagle ni stąd ni zowąd podbiegł do ich auta Ellington i zapukał w szybę.
- Zjedźcie na sam tył tego parkingu, a potem drogą na tę górkę. - Wskazał na wzniesienie za nimi. - Tam są dodatkowe miejsca z lepszym widokiem na cały ekran. Trzeba tylko dopłacić dziesięć dolców. Reszta już tam jest i zajęliśmy wam miejsce. Także ruchy, ruchy, ruchy! - krzyczał, wskakując na tylne siedzenia ich samochodu.
- A ty czego tutaj szukasz, co? - Zapytał zdziwiony, gdy starał się zawrócić samochodem na dróżkę prowadzącą na wzniesienie.
- Byłem w sklepie po pianki. Jest tam rozpalone ognisko i Rydel chciała upiec tego trochę. - odpowiedział.
- Też chcesz pianki? - Riker zwrócił się do swojej dziewczyny. - Zawsze mogę skoczyć po jeszcze jedną paczkę, albo poprosić o to Ratliffa. - Wskazał kciukiem na bruneta siedzącego na fotelu za nim.
- Ej! To twoja laska i ty zapierniczasz dla niej po pianki! - oburzył się i przyłożył mu ręką w głowę.
- Nie, Riker nie jestem aż tak głodna. - Zaśmiała się siedemnastolatka. Chłopak zatrzymał jadący już po drodze samochód.
- Jesteś pewna? - Dopytywał.
- Tak, jestem. - Wywróciła rozbawiona oczami. Po niecałych trzech minutach wjeżdżali już do bramy parkingu. Uwagę Rikera przykuła postać dość wysokiego szatyna, który stał przy budce w stroju jednego z pracowników klubu. Gdy się odwrócił i oświetliło go światło z lampy, dwudziestodwulatek zatrzymał z wrażenia samochód.
- Czy... - Zaczął blondyn.
- To jest... - Przerwał mu Ellington, którego głowa nagle znalazła się pomiędzy siedzeniami kierowcy, a pasażera z przodu.
- Gavin? - szepnęła przerażona Magda. Chłopaki spojrzeli najpierw na siebie, a potem na nastolatkę. - Ell, gdzie jest reszta? Widzieli go? Emma go widziała? Ross go widział?! - Zadawała pytania jedno po drugim, a szybkość ich wypowiadania zwiększała się z sekundy na sekundę.
- Gdy my tutaj wjeżdżaliśmy nie było go. Możliwe, że się zmienił... - Przerwał, gdy chłopak podszedł do okna kierowcy.
- Witamy na nocy samochodowego kina. Wjazd na ten parking kosztuje dziesięć dolarów... Riker? - Zakończył, gdy zobaczył kto kieruje samochodem. - Emma przyjechała z wami? - Zapytał.
- Tak, ale jeżeli się do niej zbliżysz cała nasza piątka skopie ci dupę, obiecuję. - warknął i rzucił w niego dziesięciodolarówką.. Odjechał tak szybko, jak mógł. Zaparkował w miejscu, gdzie stał Ross i Rocky. Zajmowali miejsce dla niego. Riker zaciągnął ręczny hamulec i wręcz wyleciał z pojazdu, tak samo jak jego narzeczona.
- Gdzie Emma?! - krzyknęła Magda. Zaskoczony Ross wskazał na swoje BWM, gdzie nastolatka dojrzała swoją przyjaciółkę. Podbiegła szybko do przedniego okna. Emma siedziała na fotelu z nogami na ramie z otwartego okna. Pod głową miała już poduszkę, a na fotelu kierowcy leżał duży koc i wielki kubek popcornu. Pomiędzy dwoma siedzeniami stały dwie duże Coca Cole.
- Hej, coś się stało, Madziu? - zapytała blondynka, gdy ta podbiegła do niej.
- Widziałaś go? - Jej oczy były wielkie jak guziki.
- Kogo? - spytała zdziwiona, ale i zaniepokojona.
- Gavina. - wyszeptała Magda. Emma zrzuciła nogi z drzwi.
- Gdzie on jest?! - pisnęła przerażona. - Ja muszę z nim pogadać.
- Jest przy bramie i... oszalałaś już do reszty? Jeśli Ross się dowie, że on tutaj jest, powyrywa mu nogi z dupy. - wyszeptała.
- Ja muszę z nim porozmawiać. Ostatnim razem Ross nie dał mu nawet dojść do słowa! - krzyknęła i otworzyła siłą drzwi. Odepchnęła tym Magdę.
- Nie rób tego! - Brunetka chwyciła ją za rękę. - Nie idź do niego. To szaleństwo.
- Pilnuj Rossa, żeby nie szedł w stronę bramy wjazdowej. Muszę porozmawiać z Gavinem. - odpowiedziała. Magda westchnęła zrezygnowana i puściła swoją przyjaciółkę.
- W co ty się znowu pakujesz, blondi? - szepnęła. - Gdyby Ross ciebie szukał, to go nie powstrzymam od tego. Jak znajdzie ciebie z Gavinem, zabije go na miejscu i pójdzie do pierdla. Nie chcesz tego prawda?
- Twoje gdybanie nic tutaj nie pomoże. Muszę znaleźć Gavina. A twoim zadaniem jest pilnowanie Rossa. Nic więcej. - Odpowiedziała i pocałowała przyjaciółkę w policzek. - Dziękuję ci.
- Dziękować to mi będziesz później. - Zaśmiała się.
- Jakby Ross pytał, poszłam do toalety. Okey? - Dodała, zamykając drzwi samochodu. Magda kiwnęła głową na znak zgody. Emma posłała jej szeroki uśmiech i szybko pobiegła w stronę bramy. Zobaczyła znajomego szatyna przy kolejnym wjeżdżającym na teren parkingu samochodzie. Odbierał opłatę. Poczekała, aż skończył i podeszła do niego.
- Cześć Gavin. - odezwała się. Chłopak znieruchomiał, ale po chwili odwrócił się do niej. Koło budki znajdowała się lampa, która oświetlała sporą część parkingu. Emma zakryła usta, gdy zobaczyła rany na twarzy jej przyjaciela. Podeszła do niego bliżej.
- Najlepiej będzie, jeżeli sobie pójdziesz. - odchrząknął szatyn i odsunął się od nastolatki. - Nie chcę oberwać od twoich przyjaciół.
- Nie oberwiesz. - rzekła. - Gavin, przeczytałam list i... - Znów się do niego zbliżyła. - Kto ci to zrobił? - zapytała przerażona. Dotknęła opuszkami palców jego rany na lewym policzku, ciągnącej aż po skroń, a potem rozciętej, dolnej wargi. Jego ręce objęły ją w talii.
- Twój chłopak. - szepnął. - To co z tym listem?
- Chciałam ci powiedzieć, że to co w nim napisałeś było niesamowite, ale...
- Nie czujesz tego samego co ja, prawda? - zapytał. Emma nie chciała tego potwierdzić. Z nim bardzo dobrze się bawiła, momentami nawet lepiej niż z Rossem, ale to właśnie blondyna kochała i to z nim była. A Gavin był tylko jej przyjacielem. Co prawda bardzo przystojnym, ale tylko przyjacielem.
- Gavin, ja po prostu...
- Rozumiem. - Delikatnie się uśmiechnął i kiwnął głową. Przeniósł ręce na jej ramiona, a potem delikatnie pogładził jej prawy policzek czubkiem kciuka. - Leć do niego. - odpowiedział po chwili. - Życzę udanej randki. - dodał bezuczuciowo, wręczając jej kupon na orzechy w karmelu.
- Gavin, ja...
- Wracaj do niego... - warknął z zaszklonymi oczami, ale potem znów złagodniał, a jego dolna warga zaczęła drżeć. - Proszę, idź stąd.
Dziewczyna spojrzała na niego i wycofała się w kierunku samochodów Lynchów. Gdy wchodziła w zakręt odwróciła się jeszcze raz do Gavina. Cały czas na nią patrzył, ale po chwili odwrócił się do kolejnego wjeżdżającego auta. Emma zacisnęła usta i przetarła sobie oczy. Miała wrażenie, że zaraz się rozpłacze.
~*~
Jak tam moje Misiaki się czują? Dawno mnie nie było, oj dawno. Ale obiecałam rozdział w tym tygodniu i go dodaję. Co prawda na koniec tego tygodnia (została mi jakaś godzina i 20 minut xD) ale jest. HAHA :P
W rozdziale nic się nie dzieje, tak rzecz biorąc. Powiem Wam, że cały czas go męczyłam. Nie mogłam jakoś usiąść dłużej i go napisać. Nie wiem czy to przez pogodę, czy przez to, co się dzieje na około mnie... No ale w końcu jest! Ja też się cieszę, że go skończyłam! <3
Rozdział 83 w następnym tygodniu. :D
Trzymajcie się i do napisania! ;**
~Julia