Menu:

środa, 29 kwietnia 2015

Notka: "Co się dzieje?!"

Kochani, co sie dzieje?! 
Czy widzicie ilość komentarzy pod Rozdziałem 70? Spadła prawda? Kiedyś było ponad 45 komów i wściekaliście się, że wciąż nie ma nowego posta... Ja teraz nie jestem wkurzona, ale za to smutna. Wyświetlenia spadły, ilość komentarzy spadła... Ja mam pytanie. Co się dzieje? Opowiadanie się znudziło? Powiedzcie mi szczerze... Wszyscy. Czy to opowiadanie się już wypaliło? Ja to tak odbieram. 
Wcześniej w ciągu 24h rozdział dobijał do 300 wyświetleń. Rozdział 70 w ciągu 3 dni ledwo dobija do 250. Jest mi naprawdę przykro, bo staram się dla Was pisać, a według wyswietleń mało osób czyta. 
Napiszcie mi co się dzieje, bo ja nie wiem.
~Wasza smutna Julia


niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział 70

Rydel jako jedyną obudziło pikanie zegarka elektronicznego na kominku. Wstała z fotela, na którym spała i rozejrzała się po usyfionym salonie, gdzie spała reszta rodziny. Na jednej kanapie spał wyciągnięty na całej długości Rocky, a na oparciu tej samej kanapy leżał Ellington. Na dywanie spał Ross, na którego klatce piersiowej leżała Emma. Obejmował ją w pasie jedną ręką, gdzie druga spoczywała na pośladku nastolatki. Riker natomiast leżał na drugiej kanapie ze śpiącym na siedząco Rylandem w nogach. Rydel zakryła usta ręką i cicho się zaśmiała. Ostrożnie podeszła do kominka i wyłączyła pikające na nim urządzenie, po czym przeszła tor przeszkód o nazwie Emma i Ross, którzy rozłożyli się prawie na całym dywanie w salonie. Gdy blondynka przedostała się do kuchni otworzyła lodówkę i wyciągnęła z niej karton mleka. Chciała się napić, ale gdy tylko przybliżyła nos do otworka miała ochotę zwymiotować wszystko co zjadła dzień wcześniej na imprezie. 
- No tak, skoro Rydel nie zrobi zakupów do domu, to nikt ich nie zrobi. - powiedziała do siebie i wylała zepsute mleko do zlewu. Oparła się o blat i poczuła, że głód daje o sobie znać. Wyjęła z lodówki trochę szynki, sera, do tego masło i ketchup, po czym wyciągnęła z szafki pokrojony chleb w woreczku. Posmarowała sobie jedną kanapkę i sięgnęła po szynkę, którą położyła na krajalnicy. Gdy włączyła urządzenie rozległ się huk. Odskoczyła od krajalnicy jak oparzona i odwróciła się w stronę drzwi od kuchni, w których stanął Ellington w rozpiętej do połowy granatowej koszuli i dżinsach. Jedną ręką masował się po tyłku.
- Spadłeś? - spytała Rydel, ledwo powstrzymując się od śmiechu. 
- Spadłem. - Chłopak spojrzał się na dziewczynę smutnym wzrokiem i rozpostarł ręce w geście przytulenia. Blondynka uśmiechnęła się i podeszła do chłopaka. Objęła go w pasie i mocno się w niego wtuliła. 
- Lepiej, ty ciapciaku? - Poprawiła mu grzywkę i spojrzała mu w oczy. Brunet kiwnął głową. 
- Byłoby lepiej, gdybyś pomasowała obolałe miejsce. - szepnął jej na ucho, po czym jeszcze bliżej przyciągnął ją do siebie. Dziewczyna lekko się od niego odepchnęła. 
- Oj Ellington, Ellington. Zobacz co z ciebie wyrosło. - Pokiwała zrezygnowana głową. - Za dużo czasu spędzasz z Rossem. - Odwróciła się od niego i wróciła do przyrządzania sobie śniadania.
- Mi też zrobisz, kochanie? - Objął ją ramieniem i pocałował w skroń. Blondynka się uśmiechnęła.
- Bozia rączki dała? Dała. To sobie zrób. - Dogryzła mu i posłała rozbawione spojrzenie. 
- Oj, nie bądź taka, skarbie. - mruknął do niej, ale ona nie reagowała. - Delluś.
- Nie dellusiuj mi tutaj. Tu masz chleb, szynkę i masło. - Podała mu produkty. - Sam sobie zrób. 
Chłopak westchnął i włączył maszynkę do krojenia, gdy znów rozległ się huk, a potem seria jęków i przekleństw. Nagle było słychać, jak ktoś zbiega z piętra. Rydel z Ellingtonem wyszli z kuchni i to co zobaczyli w salonie zbiło ich z nóg. Dziewczyna zarzuciła brunetowi rękę za kark, by nie przewrócić się ze śmiechu. Na podłodze leżał Rocky, a pod nim Ross i Emma, którzy zdążyli się już wybudzić. Wyglądali komicznie. Ryland i Riker również się obudzili, a tym ktosiem, który zbiegł z góry okazał się być Mark.
- Kto przeklinał?! - krzyknął mężczyzna. Cała obudzona czwórka wskazała, jak jeden mąż na Rossa. - Synu wiesz, że kara ciebie nie ominie. - Mark założył ręce na klatce piersiowej i oparł się o słup oddzielający hol od salonu. Ross zrzucił z siebie Rocky'iego i stanął przed ojcem. 
- Błagam tato, nie.
- Wiesz, że nie toleruję przeklinania w domu. 
- Wiem, wiem, ale może się obyć bez kary? Ostatnim razem musiałem wypompować całą wodę z basenu i wyczyścić kafelki szczotką. - westchnął blondyn. 
- Z tego co pamiętam nie robiłeś tego sam! - krzyknął Rocky, który usadowił się na kanapie koło Emmy, która wodziła spojrzeniem między swoim chłopakiem, a jego bratem.
- Co zrobiliście, że musieliście to robić? - spytała nastolatka, zakładając nogę na nogę. Ross odwrócił się do niej i włożył ręce do kieszeni dżinsów.
- Narąbali się w trzy dupy i wrócili do domu o trzeciej nad ranem. Do tego śpiewali jakieś pieśnie o dziewicach. - zaśmiała się Rydel i oparła się o ścianę koło Ella. 
- Kiedy to było? - spytała Emma, tłumiąc w sobie śmiech.
- W te wakacje. - rozmarzył się Rocky. - Oj, ale był ubaw.
- Fajnie, że ja w ogóle coś pamiętam z tamtej nocy! - krzyknął Ross, wymachując rękoma we wszystkie strony świata. - Upiłeś mnie, a potem nakręciłeś filmik! - oburzył się osiemnastolatek.
- Jaki film? Mogę obejrzeć?! - Wyrywała się Emma. Wszyscy spojrzeli na nią rozbawieni, a Ross zmierzył ją poważnym spojrzeniem. Mark tylko pokiwał głową i ruszył w stronę kuchni.
- Nie myśl synu, że kara cię ominie! - krzyknął, będą już w drugim pomieszczeniu. - Nie ma...
- Nie, nie ma mleka! - wydarła się Rydel i wszyscy wybuchli śmiechem. - Chodź Emi, pokażę ci ten zacny filmik.
- Siostra nie. Błagam! - Ross uklęknął przed blondynką na kolanach i złożył ręce jak do pacierza. 
- Ale ty dzisiaj wszystkich błagasz. To takie urocze! - Zmierzwiła bratu włosy i usiadła koło jego dziewczyny, wcześniej zabierając z szafki swój telefon. Odblokowała ekran i weszła w galerię, po czym odpaliła wyszukany filmik. Siedemnastolatka najpierw zakryła usta ręką, gdy zobaczyła jak jej ulany chłopak próbuje iść prosto po chodniku, mrucząc coś do siebie, ale potem wybuchła gromkim śmiechem, gdy blondyn poprzez zachwianie się wleciał w krzaki za krawężnikiem. Rodzeństwo z Ellingtonem, którzy oglądali ten filmik prawie stojąc na sobie, ryknęli takim śmiechem, jak jeszcze nigdy. Nikt oprócz Rydel, Rocky'iego i Rossa nie widział tego nagrania. Blondyn, który był głównym bohaterem założył ręce na klatce piersiowej i obrażony usiadł na fotel naprzeciwko całej gromady. 
- Ale ty byłeś zlany! - krzyknął Ellington, zakrywając usta. W końcu nie wytrzymał, gdy zobaczył, jak Ross próbuje wyjść z krzaków i stanąć na równe nogi. Aż usiadł na podłodze i oczywiście zaczął się śmiać. Emma również nie ukrywała swojego rozbawienia, lecz w momencie, gdy jej wzrok spoczął na obrażonym Rossie, wyrwała telefon z ręki Rydel i zablokowała go. 
- Już? Szczęśliwy? - zwróciła się do osiemnastolatka i machnęła rękoma. Blondyn powoli uniósł wzrok i spoglądał to na Emmę, to na rodzeństwo i siedzącego na podłodze Ellingtona. 
- Musisz się tak dąsać, bro? - spytał Riker, siadając na podłokietniku fotela. - Wyluzuj! I tak Emma prędzej, czy później by się o tym dowiedziała.
- Ale i tak nie wie jeszcze wszystkiego. - szepnął Ryland, a wzrok wszystkich przeniósł się na szesnastolatka.
- To znaczy? - spytała dziewczyna, o której była mowa.
- Ja nie wiem, czy powin... - Nie dokończył. Ross podbiegł do niego i zakrył mu usta dłonią. Zbliżył się jeszcze bardziej do brata.
- Tylko coś powiedz, a tak ci wrąbię, że będziesz miał siniaki na całym ciele, Ryry. - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Przerażony chłopak kiwnął twierdząco głową, a Ross odkrył usta młodszemu bratu. 
- Ross masturbuje się, przeglądając półnagie zdjęcia Emmy na swoim telefonie! - wydarł się i zerwał na równe nogi. I tyle go widzieli. Pognał na górę do swojego pokoju. Osiemnastolatek nawet nie zareagował. Stał jak słup soli na środku pokoju z wielkimi rumieńcami na twarzy. Po chwili dotarło do niego co się stało.
- Ryland, nie żyjesz! - krzyknął i pobiegł na piętro. Było słychać jak pięściami wali o drzwi. 
- Ha! Powodzenia mu życzę. - zaśmiał się szesnastolatek, stojąc w drzwiach od patio. Wszyscy spojrzeli na niego z wybałuszonymi oczami.
- Jak ty się tutaj znalazłeś? - spytał zaskoczony Rocky.
- Z okna od mojego pokoju można spokojnie wejść na dach garażu. A potem zejść po drzewie na ziemię. 
- Ty spryciarzu! - Ellington podszedł do młodego i zmierzwił mu włosy. - A wracając do tamtego... Boże.
- Ty biedulko. - Rydel objęła nastolatkę i mocno już przytuliła. - Ale musisz dać radę, laska. - zaśmiała się i wstała z krzesła. - To co? Śniadanie?
- Tak! - krzyknęli wszyscy i w tym samym momencie z góry zszedł Ross. Cały czerwony. Nikt nie wiedział z jakiego powodu dokładnie. Czy dlatego, że był zawstydzony, czy z powodu złości. Nic nie mówiąc zniknął za drzwiami ganku. Było słychać jak brzęczą klucze, a potem trzask drzwi. 
- Nawet mi go szkoda. - westchnął Ellington. - Co jak co, ale chyba każdy z nas trenował kiedyś swoją prawą rękę. - dodał, zwracając się do męskiej części grona. Dziewczyny spojrzały na nich spod przymrużonych ze zdziwienia oczu, ale oni nic. Kiwnęli tylko głowami na znak zgody z Ellingtonem. 
- Dobra, Delly. Pomogę ci przy śniadaniu. - zaproponowała Emma i chciała wstać, lecz zamiast tego głośno jęknęła.
- A tobie co? - spytała Rydel i podała jej rękę, gdy sama wstała z kanapy. 
- Wszystko mnie boli. - stęknęła nastolatka. - Miał racje. - zaśmiała się - Nie będę mogła chodzić przez najbliższy tydzień.
- Co? - zdziwili się chłopcy i spojrzeli na nią podejrzliwie.
- Nie chcecie wiedzieć. - zachichotała. - Masz jakieś tabletki przeciwbólowe? - zwróciła się do Rydel, która kiwnęła głową i poprowadziła obolałą nastolatkę do kuchni, gdzie podała jej kubek z wodą i tabletki.
- Domyślam się, dlaczego jesteś taka obolała. - Dwudziestolatka posłała jej lekki uśmieszek. 
- Osiemnaste urodziny ma się tylko raz, prawda? - zaśmiała się i wzięła łyk wody. 
- To ja nie wiem, co się będzie działo na twoją osiemnastkę. - szepnęła i w tym samym momencie do kuchni od drzwi garażowych wszedł Mark, a od strony salonu chłopcy. Wszyscy usiedli przy narożnikowym stole w kuchni i zaczęli dyskutować. Koncert noworoczny. Trasa. Wytwórnia.
- To, co robimy? - spytała Emma, schodząc ze stołka. Podeszła do lodówki. - Może omlety?
- W sumie możemy. - odparła Rydel i już po chwili miały przygotowane składniki na śniadanie.
- Dzień dobry. - Do kuchni weszła Stormie i posłała wszystkim zgromadzonym ciepły uśmiech. - Gdzie Rossy? 
- Gdzieś wyszedł. - odpowiedział Ryland i pocałował mamę w policzek na przywitanie.- Pewnie zaraz wróci.
- Oby. - szepnęła Emma i zaczęła przygotowywać śniadanie. Po chwili dołączyła Stormie i nim się obejrzały, omlety były już na talerzach. Przy jedzeniu rozmawiali głównie o trasie i o tym, że trzeba zadzwonić po ekipę sprzątającą, by zgarnęli bałagan z imprezy. 
- Po śniadaniu trzeba jechać do studia na próbę, a potem przygotować autokar. - zaczął Mark - Emma, jedziesz z nami? - zwrócił się do dziewczyny.
- Przyjadę, ale później. Poczekam na Rossa aż wróci i razem przyjedziemy. - odparła i wstała od stołu, by schować do zmywarki talerz po swoim omlecie. Sprzątnąwszy po sobie udała się na piętro do pokoju swojego chłopaka. Z komody wyciągnęła krótkie, żółte szorty i białą bluzkę na ramiączkach, odsłaniającą plecy. Udała się do łazienki, gdzie zdjęła sukienkę z imprezy. Po wzięciu krótkiego prysznica, owinęła się jednym ręcznikiem, a drugim wycierała swoje włosy. Nagle ktoś zapukał do drzwi. 
- Proszę! - krzyknęła nastolatka, nie przerywając wcześniejszej czynności. Do łazienki wszedł Ross. Widząc go, odwróciła się w jego stronę.
- Hej. - mruknął i podszedł do dziewczyny. - Przepraszam, że musiałaś tego słuchać. - Dotknął opuszkami palców jej policzek. - I jakby coś, to zdarzyło mi się to nie więcej niż trzy razy! - zaśmiał się, podnosząc ręce do góry. Dziewczyna zachichotała.
- Jasne. Nic się nie stało. - Posłała mu szeroki uśmiech i wróciła do suszenia swoich włosów. Chciała sięgnąć po suszarkę, ale Ross jej w tym przeszkodził.
- Mogę? - spytał, zabierając od niej sprzęt. Dziewczyna kiwnęła głową, a on włączył urządzenie. Zaczął suszyć włosy swojej dziewczynie, której dreszcze przechodziły po plecach. - Ale masz piękne włosy, wiesz? - szepnął jej do ucha.
- Dzięki. - zachichotała.
- Wiesz gdzie pojechała cała rodzina? - spytał odkładając suszarkę na wieszak. - Nigdzie ich nie ma.
- Pojechali na próbę i przygotować autokar. W kuchni masz śniadanie.
- A tata? - spojrzał na nią przerażonym wzrokiem. - Wspominał coś o karze?
- Nie. Nic nie mówił na ten temat. - zaśmiała się. - Umm, Ross? Możesz wyjść?
- Co?! Dlaczego? - Oparł się o ścianę i założył ręce na klatce piersiowej.
- Chcę się przebrać! - oburzyła się i sięgnęła po czyste ubrania. 
- A co ja mam z tym wspólnego? Będę ci przeszkadzał? - Zmrużył oczy. - Jesteś moją dziewczyną i...
- Oj, zamknij się już i wynocha! - Zakryła mu usta i wypchnęła za drzwi, zamykając je na zamek. - Idź do kuchni i zjedz śniadanie, jak na człowieka przystało! - krzyknęła, a chłopak stojący po drugiej stronie drzwi nie ukrywał swojego naburmuszenia. Wyszedł obrażony ze swojego pokoju i zbiegł po schodach do kuchni, gdzie na blacie obok ekspresu do kawy leżały przykryte talerzem omlety. Nie siadając do stołu wziął kęs jednego i nastawił wodę na zwykłą kawę. Stał tak, opierając się o blat, gdy do pomieszczenia weszła Emma. 
- Nawet nie usiadłeś? - zachichotała i podeszła do lodówki, wyciągając z niej jogurt brzoskwiniowy.
- Nie ma rodziców, to nikt nie karze ci jeść przy stole. - zaśmiał się i zalał kawę. - Też chcesz?
- Kawa robiona przez Rossa? - zamyśliła się. - Pewnie. Dawno takiej nie piłam. - Uśmiechnęła się i usiadła przy wysepce. Blondyn zrobił i dla niej gorący napój, po czym usiadł na przeciw niej przy wysepce. 
- Co się stało? - Spytała dziewczyna, widząc zamyślony wyraz twarzy Rossa. Dalej patrząc się przed siebie, wziął łyk kawy.
- Nie chce mi się jechać na próbę. - Westchnął.
- Co? Dlaczego? Przecież ty lubisz grać z zespołem.
- No tak lubię, lubię i to bardzo, ale jakoś dzisiaj wolę spędzić czas z moją dziewczyną, która specjalnie ubrała żółte spodenki, bo wie, że to mój ulubiony kolor! - Wykrzyczał, zrywając się z krzesła. Podszedł do nastolatki i posadził ją na blacie. Objął ją w pasie i wpił się w jej usta. - Mmmm... Jak ja to lubię. - Wymruczał między pocałunkami. Dziewczyna zaśmiała się i zarzuciła mu ręce na kark. Chwyciła go za włosy i przyciągnęła jeszcze bliżej siebie tak, że stał pomiędzy jej rozchylonymi nogami. Niestety tak cudowną chwilę przerwał im dzwoniący telefon osiemnastolatka. Chłopak niechętnie odsunął się od swojej partnerki i sięgnął po komórkę do tylnej kieszeni. Na ekranie widniał napis Mama
- No cześć mamuś. - odezwał się. - Stało się coś?
- To raczej ja powinnam się ciebie o to spytać, synku. - Chłopak spojrzał na Emmę, która wnioskując po jej wyrazie twarzy, słyszała wszystko.
- Mamo, wszystko jest w jak najlepszym porządku. - Westchnął i położył dłoń na udzie siedemnastolatki. Ona objęła go nogami i przyciągnęła bliżej. 
- Skoro tak twierdzisz... Jedziesz już na próbę?
- A muszę? - jęknął. - Naprawdę jestem tam potrzebny?
- Ross! - krzyknęły jednocześnie Emma i Stormie po drugiej stronie słuchawki. Ross spojrzał na nastolatkę ze zdziwieniem. Zaśmiał się cicho.
- Dobra, zaraz będziemy. - odpowiedział i zakończył rozmowę. - Chodź, zbieramy się.
- Dlaczego "my"? Kto powiedział, że chce mi się jechać na próbę? - spytała i założyła ręce na klatce piersiowej.
- Oj proszę cię. Podniecasz się, gdy gram na gitarze. - Cmoknął ją w policzek i skierował się do salonu. Nastolatka jeszcze chwilę siedziała w bez ruchu, ale potem zeskoczyła z blatu i pobiegła za chłopakiem.
- Ty to masz tupet! - krzyknęła i wskoczyła mu na barana. Osiemnastolatek wyłożył się na podłodze w holu, bo nie spodziewał się tego ataku. 
- Dziewczyno, ty to potrafisz zwalić faceta z nóg. - zaśmiał się, obracając na plecy. Emma siedziała mu na brzuchu i bawiła się jego wisiorkiem z kluczem, który był zawieszony na jego szyi. - Im szybciej tam pojedziemy, tym szybciej skończymy i wrócimy do domciu...
- Się spakować. - dokończyła za niego. - Wiesz, że już dzisiaj wieczorem ruszamy do Hershey, prawda?
- Pamiętam. - westchnął . - Jechałaś kiedyś takim wypasionym autobusem?
- Jeszcze nie miałam okazji. - Uśmiechnęła się do niego i poprawiła swoje włosy. - Co się tak szczerzysz? - spytała, widząc nieschodzący uśmiech z twarzy chłopaka.
- Zęby suszę. Nie mogę? - zaśmiał się. - Ale tak serio to wyobrażam sobie coś.
- A co?
- Ciebie. - rozmarzył się i chwycił ją rękami w biodrach. Dziewczyna krzywo się na niego spojrzała. Przeczuwała, że coś zboczonego wylezie zaraz z ust jej chłopaka. - Wyobrażam sobie ciebie, mnie, samych w autokarze... - Nie dokończył. Emma uderzyła go nie za mocno w głowę i wstała z niego. 
- Ty zboczona łachudro! - wybuchła śmiechem. - Jeszcze nigdy nie miałam do czynienia z tak zboczonym chłopakiem, jak ty Ross. 
- Ale i tak mnie kochasz. - Przybliżył się do niej, robiąc tzw. brewki. Dziewczyna głośno westchnęła. 
- Niestety tak. - Udała załamaną, ale widząc smutne oczy blondyna, uderzyła go po przyjacielsku w tors i z uśmiechem na twarzy udała się do ganku. - Idziesz?! - krzyknęła, zakładając buty.
- Idę, idę. Byłem po kluczyki od samochodu i gitarę. - Wspomniany instrument oparł o ścianę i ubrał kurtkę. - Dawaj mała. - pośpieszał ją.
- Aż tak bardzo nie możesz się doczekać spotkania z tatusiem, który już pewnie przygotował dla ciebie karę? - spytała, podejrzliwie się na niego patrząc. 
- O nie! - krzyknął. - Pojedziemy na około. - Pociągnął dziewczynę za rękę i zaprowadził do samochodu.

W studio zespół czekał już tylko na Rossa. Wszystkie sprzęty były rozstawione, a członkowie zespołu stali przy swoich instrumentach. Każdy zajęty był swoim telefonem. Ratliff przeglądał Vine, Rydel wrzucała zdjęcia z próby na Instagrama, a Rocky i Riker pisali smsy ze swoimi dziewczynami. Starszemu blondynowi co chwilę pojawiał się uśmiech na twarzy, spowodowany faktem, że u Magdy wszystko w porządku, a Rocky co jakiś czas podśmiewał się. 
- Gdzie on jest? - jęknął znudzony Ellington, uderzając pałeczką w talerz. - Zróbmy tę próbę i jedźmy do domu. Nie wiem czemu, ale jakoś mi się dzisiaj nie chce tutaj siedzieć. 
- Mi też. - Reszta mruknęła jak jeden mąż, pogrążona w swoich telefonach. Nagle na sale wszedł Mark z Adrew i Rylandem. 
- Słuchajcie słodziaki. - zaczął menadżer.
- Słodziaki? - zdziwił się Rocky, chowając komórkę do tylnej kieszeni. - Ktoś nasypał sobie za dużo cukru do kawy. - Wszyscy się zaśmiali.
- Nie fikaj, młody. - Anrew zmierzył bruneta rozbawionym spojrzeniem. - Wracając. Ułożyliśmy właśnie z Markiem plan piosenek na koncert. Sprawdźcie, czy wam on pasuje. - Rozdał każdemu po kartce i czekał na reakcję. 
- I want you bad, Fallin for you, Counting Stars i Love me again... - przeczytał pierwsze tytułu Ellington.
- Dzięki stary. Bo my przecież nie umiemy czytać. - mruknął Rocky i od razu oberwał po głowie od swojej siostry. - Przepraszam, sis. - Posłał jej przepraszające spojrzenie.
- Co jak co, ale mi to pasuje. - odezwał się Riker, a reszta przytaknęła.
- Jak myślicie, Ross zaraz będzie? - spytał Andrew, zbierając kartki z tytułami piosenek. 
- Zależy. - odpowiedziała Rydel. - On potrafi naprawdę długo rozmawiać z Emmą. - Przy słowie "rozmawiać" zrobiła cudzysłów w powietrzu. 
- Z tym się zgodzę. - wtrącił się Riker, siadając na stołku obok swojego mikrofonu. - Ale pomimo tego wszystkiego, to cudowna z nich para.
- Która najwięcej przeszła. - dodał Ellington i usiadł przy perkusji. Zaczął się bawić pałeczkami.
- Która najwięcej razy ze sobą zrywała, a potem znów się schodziła. - powiedziała Rydel i w tym samym momencie na sale weszła ta cudowna para.
- Już jestem! - krzyknął Ross, zamykając za sobą drzwi. - Długo czekaliście?
- W sumie to nie. - odpowiedział Riker.
- Mów za siebie. Ja długo czekałem. Umierałem z nudów. Stary, nie rób nam tego więcej! - lamentował brunet. Podszedł do chłopaka i zaczął nim potrząsać. 
- Dobra, Ell. Zluzuj slipy. Już jestem. Możemy zaczynać. 
- Ross! Tu masz listę... 
- Może być. Mi to obojętnie co, kiedy gramy. - Nie dał dokończyć menadżerowi i założył gitarę. - Pierwsze ćwiczymy Loud, jak zgaduję? - Reszta zespołu zgodziła się, kiwając głowami. 
Emma postanowiła, że nie będzie mieszała się w sprawy zespołu, dlatego usiadła sobie w rogu sali między rzeczami Rikera a Rydel i wyciągnęła z kieszeni komórkę. Zobaczyła, że na ekranie widnieje wiadomość od Gavina "Co robisz dzisiaj po południu?". Odpisała mu krótko: "Jestem zajęta". Długo nie czekała na jakąkolwiek reakcję ze strony chłopaka. Po kilku sekundach otrzymała kolejną wiadomość: "Księżniczka dzisiaj nie w humorze?". Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie, po przeczytaniu treści. Nie wiedziała co tak właściwie mu odpisać. Wystukała w końcu: "Przepraszam, ale jestem teraz zajęta". Wcale nie była. Skłamała, bo nie miała teraz do niego głowy. Gdy wysłała wiadomość jej wzrok spoczął na Rossie, który w skupieniu grał kolejne akordy już trzeciej piosenki Fallin For You. Chłopak po chwili poczuł, że jest obiektem obserwacji i podniósł swój wzrok, który napotkał się ze spojrzeniem Emmy. Uśmiechnął się do niej i poprawił blond grzywkę, która opadła mu na oczy. 
Reszta próby przebiegła szybko i zabawnie. Rydel zaprosiła Emmę do siebie do keyboarda i razem grały. Co chwila się śmiały. Chłopcy w skupieniu grali na swoich instrumentach i starali się nie zwracać uwagi na wygłupy dziewczyn, które sądząc po zachowaniu, zjadły za dużo słodyczy na imprezie urodzinowej Rossa. 
Próba skończyła się równo o trzeciej po południu. Wszyscy zaczęli pakować sprzęt i w wielkich, czarnych skrzyniach wynosić go na zewnątrz studia, aby później załadować na  ogromną przyczepę.
- Ross! - zawołał Mark, gdy ten właśnie walczył z wielką skrzynią ze światłami. Postawiwszy ją na ziemię, odwrócił się do ojca.
- Tak tatuś? - odpowiedział wysokim, przesłodzonym głosem. Mark uśmiechnął się do niego szyderczo. - Wymyśliłeś, prawda?
- Oj żebyś wiedział, że wymyśliłem. - Klasnął w dłonie i zawołał resztę zespołu. - Ross - zwrócił się do syna. - Twoją karą będzie wyczyszczenie na błysk autokaru z zewnątrz. - Gdy to powiedział wspomniany nastolatek był w szoku. Miał oczy wielkie jak guziki i otwartą buzię ze zdziwienia.
- Ciebie chyba tatku pogrzało! - krzyknął zirytowany. - Ja? Metr osiemdziesiąt pięć? Mam wyczyścić autokar, który ma ponad cztery metry? Chyba se w kulki lecisz.
- A czy ja powiedziałem, że masz to zrobić sam? - zaśmiał się Mark. - Właśnie dlatego wezwałem tutaj twoje rodzeństwo, Emmę i Ellingtona. Wybierz sobie kogoś. - Wskazał na zebranych w rządku ludzi. - A może jest ktoś, kto sam się zgłosi do pomocy?
- Ja mogę mu pomóc. - Rękę podniosła Rydel i podeszła do brata. 
- Skoro Rydel to i ja! - krzyknął Ellington i podbiegł do swojej narzeczonej. 
- To co, podwójna randka przy autokarze? - zaproponował Mark i spojrzał na Emmę, która kryła się za Rockym. Ross, Rydel i Ell również na nią spojrzeli.
- Co? - pisnęła siedemnastolatka. - Ja nie chcę! Jestem za niska do tego!
- Oj no proszę. - jęknął błagalnie Ross. - Nie chcesz pomóc swojemu chłopakowi? - Założył ręce na klatce piersiowej. 
- Nie. - wytknęła mu język.
- Plose. - Ross zrobił błagające oczka, co niestety podziałało na dziewczynę. Z niechęcią wyszła zza Rocky'iego i stanęła obok niego.
- Musisz mieć takie oczy?! - spytała oburzona. - Ukradłeś je jakiemuś szczeniaczkowi! 
- O to chodzi. - zaśmiał się. - Wiele zawdzięczam tym oczom. - westchnął i spojrzał na nią tym pięknym spojrzeniem. Emma myślała, że zaraz upadnie. Jej nogi zrobiły się jak z waty.
- Przestań! - Uderzyła go w tors i odwróciła się do reszty. - Zaczynamy?
- No dobrze. - odezwał się Mark. - Koło autokaru macie gąbki, wiadra, płyny i szlauch. My jedziemy już do domu. - Tak jak powiedział. Tak też zrobili i po chwili na parkingu stali tylko Ross, Emma, Rydel i Ellington. 
- Do roboty! - krzyknęła Rydel i podwiązała sobie bluzkę tak, jak to zawsze robiło się w przedszkolu. Emma zrobiła to samo, co okazało się śmiertelnym błędem. Gdy tylko to zrobiła, dłonie Rossa znalazły się na jej brzuchu. 
- Ross - szepnęła do niego. - Przestań co?
- Nie przestanę! - zaczął się z nią droczyć. - Po za tym, lubię cię obejmować. 
- To ja wiem. - zaśmiała się i zrzuciła jego dłonie, po czym pędem pobiegła do Rydel, która próbowała odsunąć od siebie Ellingtona. 
- Oni to są jak rzepy. - powiedziała Rydel, gdy w końcu brunet znalazł się na ziemi. 
- Już słyszę te teksty, gdy będziemy mokre od wody i piany. - westchnęła Emma i odkręciła wodę w szlauchu. - Ja nie wiem, po co mam to robić, skoro to Ross nabroił. 
- Ja całe życie poprawiałam po nim. Zawsze pakował się w jakieś kłopoty i to ja musiałam go z nich wyciągać lub go kryć przed rodzicami, gdy na przykład wdał się w bójkę.
- Ross często się bił? - Spytała zaciekawiona i zqczęła myć gąbką blachę autokaru.
- Często. Przeważnie powodem były dziewczyny, ale tu nie chodzi mi o randkowanie, tylko o obrażanie ich. Ross naskakiwał na każdego chłopaka, który w jakiś sposób obrażał dziewczyny. - Przerwała na chwilę i spojrzała na brata, który właśnie zaczynał czyścić przód busa. - Zawsze taki był i wciąż taki jest. Czasami się zastanawiam, co by zrobił, gdyby ktoś ciebie obraził... - Zamyśliła się. - Chyba by tego ktosia po prostu zabił.
- On jest zdolny do wszystkiego... 
- Emma! Orient! - krzyknął Ross i rzucił w nią mokrą gąbką z pianą, która wylądowała na dziewczynie i zmoczyła jej całą bluzkę.
- Ross, ty kretynie pieprzony! - pisnęła zła i rzuciła się na chłopaka. Zgarnęła z ziemi szlauch i po jego odkręceniu wycelowała w biegnącego blondyna.
- Aaaa! Zimna! - darł się. Strumień wody dosięgał go przez cały czas. Emma widząc, że jej chłopak już całkowicie przesiąkł wodą, wyłączyła szlauch. 
- Masz za swoje biały wypłoszu! - zaśmiała się. Osiemnastolatek puścił się za nią pędem i po chwili znalazł się obok niej.
- Ja jestem białym wypłoszem? - wyszeptał, mierząc ją przenikliwym wzrokiem. Stawiał kroki do przodu, przez co Emma cofała się. Chłopak chwycił ją w pasie i jednym , energicznym ruchem zabrał jej z ręki szlauch. Ustawił lżejszy strumień i zaczął lać na blondynkę. - No i mamy remis! - zaśmiał się i z wężem w ręku pobiegł za autokar, skąd było słychać pisk Ellingtona, który wybiegł mokry. Jedyną suchą osobą była Rydel. Cała trójka zebrała się wokół niej.
- Ej, trzy na jednego! To nie jest fair! - fuknęła poirytowana, ale sięgnęła po gąbkę do wiadra i rzuciła nią w Rossa, aby ten nie mógł wycelować w nią wężem.
- Piana w oku! Piana w oku! - zaczął piszczeć blondyn. Puścił szlauch na ziemię, która sam się włączył i strumień wody zmoczył Rydel całkowicie. Osiemnastolatek zaczął skakać i trzeć swoje oczy, które łzawiły coraz bardziej. 
- Ross! - krzyknęła Emma i chwyciła go za ramiona, by stanął w miejscu. - Nie trzyj oczu, bo się pogorszy. - Przestał, patrząc na nią załzawionymi i czerwonymi oczami.
- To piecze! - jęknął. Już chciał potrzeć powieki, ale Emma chwyciła go za nadgarstki.
- Zaraz przestanie. - Pocałowała go w usta i po chwili na jego twarzy pojawił się szarmancki uśmiech. - Ty... Ty... Udawałeś! - krzyknęła zła, a chłopak objął ją mocno w pasie i przyciągnął do siebie.
- Błagam cię. Czy ja płakałbym, gdyby trochę piany wleciało mi do oka? - Spojrzał na nią rozbawiony. 
- Ale na Lassie wróć! płakałeś! - zaśmiała się Rydel i zaraz została przerzucona przez ramię swojego brata. Chłopak podbiegł do niej tak szybko, że nawet nie zdążyła zareagować.
- Sis, coś jeszcze chciałaś dodać? - spytał i zaczął ją łaskotać. Dziewczyna śmiała się i piszczała wniebogłosy, przez co do akcji wkroczył Ellington. 
- Nie bój nic mała! Twój Super Narzeczony jest przy tobie! - krzyknął brunet i ruszył w kierunku Rossa. 
- Oh, mój... wy-wybaw-ca! - wydukała przez śmiech. Osiemnastolatek widząc nadchodzącego perkusistę, postawił siostrę na ziemię i podszedł do dwudziestolatka. 
- Co? Fikasz? - spytał, poprawiając sobie spodnie, przez co wyglądał komicznie. 
- Nie. - zaśmiał się starszy. - Chcesz może pasek? - Próbował nie wybuchnąć śmiechem.
- Ten jest dobry. - Zmierzył go spojrzeniem, ale potem obaj nie wytrzymali i zaczęli się najprościej w świecie śmiać. Ale to jak! Rechotali jak żaby, którym po czasie zaczęło brakować powietrza. 
- Już? Skończyliście? - spytały zniecierpliwione dziewczyny. - Możemy już wrócić do czysz... Wow! - Rydel zaniemówiła. - Który z was wyczyścił autokar? - Bus lśnił czystością i błyszczał w blasku słońca. Cała czwórka ustawiła się przed pojazdem i wpatrywała się w niego z otwartmi szeroko oczami. 
- Chyba umyliśmy go przez przypadek, gdy się chlapaliśmy. - zachichotała Emma i po chwili poczuła, jak Ross obejmuje ją ramieniem. 
- To co, robota skończona i możemy wracać do domu. - Ellington klasnął w dłonie. Chwycił wiadra w ręce i odstawił je pod budynek. Rydel i Emma zwinęły szlauch, a Ross pozbierał porozrzucane po parkingu gąbki. 
- Rydel, jedziesz ze mną do mnie? - zaproponował Ellington, otwierając drzwi swojego samochodu. 
- Raczej nie. Muszę też się spakować. - westchnęła - Ale widzimy się później. 
- Na lotnisku... - zaśmiał się cicho. - Ja nie mogę. Ross naprawdę jest słaby z geografii. Nie ogarnął jeszcze, że do Pensylwanii autobusem jedzie się z dwa, góra trzy dni, a koncert jest jutro. 
- Miała być kara? Miała. Dostaliśmy od mojego taty po pięćdziesiąt dolarów za pomoc przy myciu, aby było to wiarygodne? Dostaliśmy. Ross uwierzył? Uwierzył. - wymieniała Rydel, opierając się o drugie drzwi samochodu.  
- Ej! - Do uszu Delly i Ratliffa dobiegł krzyk pary z drugiego końca parkingu. - Wyście wiedzieli! 
- Oj, chyba ogarnęli, że lecimy samolotem. - zaśmiała się Rydel. - Wiesz co, chyba jednak pojadę z tobą, niż z nimi. 
- Chodź, odwiozę cię do domu. - Uśmiechnął się brunet. Dziewczyna wskoczyła na przednie siedzenia pasażera i zapięła szybko pasy. Oboje widzieli, jak wściekli Emma i Ross biegną w ich stronę. Obawiając się najgorszego, Ell ruszył z piskiem opon, zostawiając tę dwójkę na parkingu przy aucie Rossa. 

~*~
No w końcu. TESTY, TESTY I PO TESTACH!! 
Ogólnie poszło mi dobrze, ale mogło być lepiej. Ja nie wiem, co będziemy teraz robić w szkole, skoro wszystko już jest przerobione... W ogóle praca z polskiego na teście mnie rozwaliła. Jak to szło... "Pisali rozprawki przez 3 lata. Na egzaminie dostali opowiadanie"-które i tak zawaliłam, bo nie dałam tytułu!... Z resztą jak połowa zdających w mojej szkole. Teraz zostały tylko dwa miesiące szkoły (bal, Targowisko Talentów, wycieczka klasowa do Heide Parku w Berlinie) i WAKACJE!... a potem liceum. Boże, ja nie chcę!
Co do rozdziałów... Będę dodawała je na pewno częściej niż ostatnio. Ta, dwa rozdziały na miesiąc to trochę słabo :P. Nowy planuję dodać w Majówkę. 
No, to tyle ode mnie. 
Trzymajcie się! Do następnego ;**
Ps. Jakiekolwiek błędy poprawię wieczorem :D

piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 69

Tak jak pisałam wcześniej rozdział (scenka) został napisany przeze mnie i Sylwię rossynaughtyboy.blogspot.com. Powiem Wam, że ja się boję Waszej reakcji na tę scenkę. Wydaje mi się, że i tak po dwóch obróbkach tego, co wysłała mi Sylwia nadal jest zbyt... Zbyt xD Nawet nie ma na tego odpowiedniego określenia. Wiele, wieeele osób czekało na ten rozdział. Nie sądziłam, że jest tutaj tylu zboczuszków. Haha. 
Jeszcze jedna sprawa! Poważna sprawa i niezbyt miła.
Słuchajcie... Kilkakrotnie dostaję od Was komentarze, w których żalicie się, że rozdział nie jest długi. Czasami dopisujecie "Komentarz krótki, bo rozdział krótki"... To mnie zaczęło już denerwować, ponieważ rozdziały WCALE NIE SĄ KRÓTKIE! Ale skoro tak bardzo chcecie, mogę pisać krótkie rozdziały i wtedy byście jęczeli "Co tak krótko?", "Dlaczego taki krótki rozdział?". Wtedy bym Was rozumiała, ale teraz? Przyznam, że nie rozumiem. Na co drugim opowiadaniu o R5 rozdziały są okrojone z akcji, opisów i...słów. Staram się pisać naprawdę dużo i niektórzy się żalą, że jest nawet za długo i nie mają czasu kiedy przeczytać. Także uważam, że komentarze typu "Bywały dłuższe" lub "Czemu tak krótko?" nie odzwierciedlają rzeczywistości...
(Nie wiem ile razy już użyłam słowa "rozdział", Haha)
Dobra, koniec tego zrzędzenia. Zapraszam do czytania ;**
18+ scene
45 KOMENTARZY=NOWY ROZDZIAŁ
Dziewczyna spojrzała na chłopaka, po czym sięgnęła na stolik po kieliszek napełniony wódką. Wypiła jednym duszkiem i popiła sokiem grejpfrutowym. Ross patrzył na nią z wybałuszonymi oczami, ale też sam wypił szybko jeden kieliszek.
- Skoro jesteś zawsze i wszędzie gotowy, to dzisiejsza impreza jest idealna. - szepnęła mu na ucho. Chłopak poczuł, że w spodniach robi mu się już naprawdę ciasno. Popchnął Emmę na ścianę za nią, po czym oparł ręce obok jej głowy tak, że dziewczyna nie miała już którędy się wydostać. Wpił się w jej usta i przywarł do niej całym swoim ciałem. Delikatnie ocierał się o dziewczynę. Chwycił jedną ręką jej udo i uniósł je na wysokość swoich bioder. Drugą ręką objął Emmę w pasie. Dziewczyna odruchowo zarzuciła drugą nogę na jego biodra. Chłopak potrzymał ją za pośladki. Nie przerywając pocałunków, wszedł po schodach na górę do swojego pokoju. Postawił dziewczynę na ziemię i pocałował ją w czoło. Ona odwróciła się do niego tyłem.
- Z tego co wiem, Rydel kazała ci tutaj posprzątać. - oburzyła się dziewczyna i spojrzała na chłopaka.
- Co? – zapytał Ross - Przecież posprzątałem! - krzyknął, łapiąc ją za rękę, coraz szybciej się do niej zbliżając. Jego oddech przepełniony był alkoholem, ale Emmie to nie przeszkadzało, ponieważ od niej również było czuć poniekąd znany zapach.
- Nie posprzątałeś po sobie bokserek! – zaśmiała się wskazując różową kupę bielizny przy kaloryferze.
- Chciałem się przygotować.
- To znaczy, że przez cały wieczór nie miałeś bielizny?! – spytała lekko przerażona.
- Co? Nie! – blondyn pokazał swoje bokserki wystające ze zbyt nisko założonych rurek.
Blondyn przysunął do siebie Emmę i zaczął składać na jej ustach dość nachalny pocałunek. Ich języki dążyły do siebie i z każdym następnym dotykiem były coraz szybsze.
- Starczy. – Emma odepchnęła chłopaka, a on wyglądał na zdziwionego, ale i rozbawionego, być może z powodu alkoholu. – Zaraz wrócę. – rzuciła blondyna na łóżko, a ze swojej części komody wyjęła reklamówkę, w której znajdowała się najseksowniejsza bielizna, którą nie łatwo było znaleźć. Szukała jej długo i tylko dlatego, żeby zrobić wrażenie na Rossie. Udała się do łazienki chłopaka, którą dzielił z Rikerem i Rockym. Lekko przeczesała podkręcone włosy i pomalowała usta czerwoną szminką, która kolorem pasowała do jej ubioru. Uchyliła delikatnie drzwi od łazienki, by sprawdzić co robi Ross. Leżał on na łóżku i wpatrywał się w biały sufit. Dzięki alkoholowi, który krążył jej w żyłach była pewniejsza siebie i z drugiej strony chciała, żeby jej ukochany miał najlepsze osiemnaste urodziny. Pewnym krokiem wyszła z łazienki i skierowała się ku chłopakowi, który gdy tylko zobaczył dziewczynę otworzył usta ze zdziwienia.
- O kurwa! – podniósł się na rękach i delikatnie przysunął do siebie dziewczynę. – Hej laska! – dziewczyna usiadła mu okrakiem na kolanach i wpiła się w jego usta, dodatkowo poruszając biodrami. Zaczęła jęczeć, kiedy Ross wkładał jej rękę pod bieliznę i delikatnie dotykał jej kobiecości, która stawała się coraz bardziej wilgotna.
- No dalej mała! Chcę cię usłyszeć. – syczał Ross, który coraz bardziej zatracał się w robótkach ręcznych. – Mam coś dla Ciebie! – chwiejnym krokiem podszedł do biurka, a blondynka zaśmiała się na cały pokój. Z ostatniej szuflady, spod sterty papierów wyciągnął dość sporych rozmiarów wibrator. – Pamiętasz jak Ci mówiłem nad jeziorem, że zapomniałem użyć tego wszystkiego? – spytał, a blondynka potwierdziła, kiwając głową – Dziś nie zapomniałem. – Na jego idealnej twarzy pojawił się szarmancki uśmiech. Wracając do łóżka szedł z nonszalancją godną arystokraty. Napinał każde mięśnie, które budowały jego ciało Apolla. Arystokrata… tego wieczoru był gitarzystą, który chciał pieprzyć się ze swoją dziewczyną.
Podał jej żółty przedmiot, dość sporych rozmiarów. Emma spojrzała się na niego zdziwiona.
- I? Co mam z tym zrobić? – spytała, a on spojrzał się na nią z seksownym, ale jednocześnie bezczelnym uśmieszkiem.
- Zabawiaj się. Chcę popatrzeć.
- Ale najpierw… - przerwała rozbawionemu chłopakowi i kocimi ruchami podeszła do niego. Przygryzła dolną wargę, co spowodowało u niego jeszcze większe podniecenie. Widząc, jak to wszystko działa na blondyna, pociągnęła go za koszulę, przez co opadł na łóżko i ułożył się na nim wygodnie. Dziewczyna nachyliła się nad nim idealnie eksponując swój biust i zaczęła go zachłannie całować. Chłopak zaciskał dłonie na jej pośladkach, jeździł po jej biodrach, a potem ramionach. Siedemnastolatka oderwała się od niego na chwilę i sięgnęła po coś pod łóżko. Tą rzecz położyła poza granicami wzroku Rossa. Chwyciła nadgarstki blondyna i przełożyła jego ręce za głowę tak, że szprycha od łóżka była pomiędzy nimi. Nagle do uszu już osiemnastolatka doszedł nieprzyjemny dźwięk zapinanego metalu i poczuł coś zimnego i futrzanego na swoich nadgarstkach. Dziewczyna usiadła koło niego, wcześniej odkładając mały kluczyk na szafkę nocną i zaczęła się wpatrywać w chłopaka.
- Ty niegrzeczna dziewczynko! – krzyknął Ross, próbując się wydostać z kajdanek. – Ładnie to tak mnie skuć? – Blondynka zwycięsko się uśmiechnęła. – Policzę się z Tobą, zobaczysz.
- No, zobaczę. – mruknęła i przysunęła się do chłopaka. Rozpięła mu zręcznie koszulę i zabrała się za spodnie, które szybko ściągnęła i rzuciła na podłogę. Spojrzała się na chłopaka, który cały czas próbował się wyrwać z ucisku kajdanek. Emma postanowiła jeszcze bardziej go pobudzić, dlatego zaczęła zdejmować z siebie swój specjalny ubiór. Zostawiła na sobie tylko stringi.
- Uwolnij mnie, błagam! – jęczał Ross, który już nie mógł dłużej wytrzymać.
- Spokojnie, Rossy. – Emma przysunęła się do chłopaka i pogładziła go po policzku, który aż się wzdrygnął od tego gestu. Blondynka wsunęła dwa palce za gumkę bokserek i zaczęła zsuwać je z jego bioder. Po chwili leżały one na podłodze. Emma ujęła do ręki naprężony już członek chłopaka i delikatnie pocałowała w czubek, po czym przejechała językiem po całej długości. Chłopak głośno jęknął.
- Mam przestać? – spytała spoglądając blondynowi w oczy i kolejny raz całując członek.
- N..n..nie. - jęknął zamykając oczy, które i tak po chwili otworzył. Ujrzał jak jego dziewczyna profesjonalnie zajmuje się Wacusiem.  – Uwolnij mnie! Kurwa no! Wypuść mnie! – darł się i mocno ciągnął rękoma kajdanki. Nagle szprycha pękła w połowie, przez co Ross mógł się wyswobodzić. Chwycił mały kluczyk, którego dojrzał po chwili na szafce i odpiął sobie kajdanki. – Mówiłem, że się z Tobą policzę! – chwycił dziewczynę w pasie i przewrócił na plecy, podciągnął bliżej oparcia łóżka i zapiął jej ręce kajdankami za kolejną szprychą łóżka. Unieruchamiając ją do końca. Jednym ruchem ściągnął czerwone stringi z Emmy i chwycił za leżący na łóżku żółty wibrator. Przejechał delikatnie urządzeniem po kobiecości Emmy.
- Ross… - jęknęła cicho Emma.
- Ćśśśś… - szepnął i delikatnie pocałował ją w usta delikatnie i czule. Jedną ręką zjechał na jej piersi i zaczął je pieścić, a drugą ostrożnie wprowadził narzędzie do jej dziurki, włączając drgania. Przez pokój przedarło się tchnienie rozkoszy. Ross zaczął coraz mocniej poruszać zabawką w ciele dziewczyny, która zaczęła coraz głośniej jęczeć i drżeć. Zacisnęła dłonie na oparciu łóżka. Nie trwało to długo, gdy nagle w pokoju rozległ się głośny jęk. Pierś blondynki zwolniła tępa. Ross wyjął urządzenie z Emmy i rzucił je gdzieś w bok. – Jesteś taka mokra… - dłoń Ross sprawdziła czułe miejsce swojej partnerki. – I cała moja. - szepnął uwodzicielko do jej ucha i złapał ją za nadgarstki i chwilę później znalazł się nad nią. Hormony i jego pół-amerykańska pół-duńska krew,  rozgrzewały ją do czerwoności. Blondyn wszedł w nią i zaczął poruszać bardzo szybko.
- Chcę Cię słyszeć! – ale nie musiał się tego aż tak domagać, ponieważ blondynka już jęczała z rozkoszy. Łóżko trzęsło się i trzeszczało, lecz dudniąca z dołu muzyka zagłuszała to na tyle, by goście nie usłyszeli co się dzieje u nich w pokoju.
- O tak! Pieprzę Cię. Zrucham Cię tak, że nie będziesz mogła chodzić przez najbliższy tydzień! Dalej mała! Jęcz! Podnieca mnie to!
- Jeszcze...nigdy... nie... widziałam... - Emma próbowała się wysłowić, ale gwałtowne ruchy Rossa jej to uniemożliwiały.
- Czego nie widziałaś? - zaśmiał się blondyn.
- Żebyś był... tak... napalony! - krzyknęła ostatnie słowo, a chłopak sięgnął po kluczyk i odpiął kajdanki. Dziewczyna zarzuciła ręce za jego kark i przyciągnęła blondyna bliżej siebie. Wykonał jeszcze kilka ruchów i spuścił sie na brzuch blondynki, po czym z powrotem w nią wszedł.
- To nie jest wszystko co potrafię. - uśmiechnął się i chwycił za oparcie łóżka, by zwiększyć swoją siłę.
- Nie jest? - wydyszała Emma, spoglądając na niego zaskoczona. Ross posłał jej szeroki uśmiech.
- Oczywiście, że nie. Znaczy chyba. W praktyce jeszcze nie wiem...
- Czyli w teorii wiesz? - zaśmiała się, obejmując go w pasie. Cały czas był nad nią.
- Niektóre pozycje są naprawdę fajne i moglibyśmy kiedyś je wykorzystać. - Uniósł kilkakrotnie brwi, mówiąc bardzo poważnie.
- A skąd ty to możesz wiedzieć? - zaśmiała się, a osiemnastolatek położył się koło niej przez ułamek sekundy patrząc się na swojego laptopa. - Nie! Nie wierzę! - krzyknęła i zakryła oczy.
- No co, pornoski wiele uczą! - Objął ją ramieniem i zaczął obcałowywać jej twarz: policzki, czoło, usta. 
- Skoro chcesz przetestować kilka nowych rzeczy, to dawaj! - Dziewczyna ułożyła się wygodnie, a Ross zaraz wskoczył na nią, przenosząc jej nogi na swoje ramiona. Wszystko byłoby pięknie, gdyby ktoś nagle nie zapukał do ich pokoju. Blondyn spanikował. Spojrzał na Emmę wielkimi oczami. Okrył ją kołdrą, a sam szybko naciągnął bokserki, elegancką koszulę. W drodze do drzwi zapinał spodnie. Otworzył je, a w nich stanęła Stormie.
- Synku, coś się stało? - spytała zatroskana. Ross oparł się o framugę i przymknął drzwi na tyle, by jego mama nie widziała ubierającej się Emmy.
- Nie. Dlaczego pytasz, mamo? - Poprawił szybko swoje włosy, które zdradzały wszystko. Stormie zmierzyła go spojrzeniem od czubka głowy do stóp. Jej uwagę zwróciły skarpetki Rossa.
- Dlaczego nie masz butów? - dociekała kobieta. Chłopak wsadził ręce do kieszeni dżinsów.
- Ee... Zmieniam. Tamte mnie trochę uwierały.
- A gdzie Emma? - Kolejne pytanie od Stormie. Ross przewrócił oczami.
- Słabo się poczuła. To pewnie przez alkohol. Położyła się u mnie, a ja zostanę z nią. - westchnął. Nie chciał kłamać mamie, ale ta sytuacja tego wymagała.
- No dobrze - odparła kobieta - Ale przyjdź jeszcze przed północą. - Spojrzała na Rossa, unosząc jedną brew i skierowała się w stronę schodów. Zerknęła jeszcze na syna, który cały czas stał w drzwiach. Posłał uśmiech mamie i zniknął w swoim pokoju. Zamknął drzwi na klucz. Odwrócił się do Emmy, która ledwo wyrabiała ze śmiechu. Osiemnastolatek sam się zaśmiał.
- To ten, ja idę się umyć - rzekła, a chłopak uniósł brwi ze zdziwienia i podszedł do łóżka. - Jestem cała w twojej spermie, więc wypadałoby się z niej opłukać, prawda? - dziewczyna odrzuciła kołdrę i stanęła przed chłopakiem.
- Wiesz co, jak dla mnie widok nagiej ciebie, to najlepszy prezent urodzinowy. - uśmiechnął się i przejechał ręką po odsłoniętym brzuchu partnerki. - I moja sperma na tobie. -  mruknął jak kot i oboje  się po chwili zaśmiali, a nastolatka pacnęła blondyna po głowie.
- Jak ty coś powiesz, Ross. - ominęła go i sięgnęła po swoją sukienkę, a chłopak zaczął się przybliżać do nastolatki, ale ona się od niego odsunęła - Idę się umyć. - powtórzyła.
- W takim razie idę z tobą - Emma spojrzała na niego z niedowierzaniem. - No co? Trzeba oszczędzać wodę. 
Dziewczyna już nic nie odpowiedziała tylko odwróciła się i z gracją poszła do łazienki, a za nią Ross. Emma położyła swoją sukienkę wraz z bielizną na szafkę, po czym weszła pod prysznic. Odkręciła kurek i zaczęła lecieć gorąca woda. Po chwili poczuła w talii ręce Rossa. Odwróciła się do niego. 
- Jesteś taka piękna - wyszeptał jej do ucha i zaczął je lekko podgryzać i całować. Z sekundą schodził coraz niżej, gdy w końcu był zmuszony klęknąć przed Emmą. Dziewczyna czuła się niesamowicie. Usta Rossa powodowały u niej silne doznania. Nagle chłopak pocałował jej czułe miejsce, a ona drgnęła. Blondyn to zauważył i oparł ręce o jej uda, po czym nachalniej całował jej kobiecy punkt, również wewnątrz.
- Ross - jęknęła - Nie mam tyle siły, by dojść na stojąco. - chłopak spojrzał się w oczy dziewczynie, cały czas przed nią kucając. Jego spojrzenie było tak hipnotyzujące, że Emma straciła poczucie czasu i rzeczywistości. Nagle osiemnastolatek wyprostował się i sięgnął po swój żel pod prysznic, który stał zaraz na półce za kabiną. Nalał trochę płynu na swoje ramiona, a potem chwycił za rękę blondynki, na którą również kapnęła substancja. W oczach obojgu zakochanych błyskały co chwilę iskierki, wywołane przez znaczną ilość alkoholu wypitego półtorej godziny wcześniej, zaraz przed przyjściem do pokoju. Oboje byli przez to pewniejsi siebie i chcieli robić rzeczy, których na zdrowy, ludzki rozum by nie wykonali, albo krępowaliby się. 
Nastolatek znacząco uśmiechnął się do partnerki i zaczął rozprowadzać żel po swoim ciele. Dziewczyna przygryzła dolną wargę i przyłożyła dłoń do penisa Rossa, który ani na chwilę nie "usnął". Chłopak cicho pomrukiwał, gdy ręka Emmy coraz szybciej myła mu członka. 
- Uwielbiam to, mała. - jęknął, a dziewczyna przykucnęła przed nim, po czym dokładniej i delikatniej myła przyrodzenie Rossa, które swoim rozmiarem zadziwiało siedemnastolatkę... za każdym razem, gdy je widziała. Nigdy nie sądziła, że widok nagiego chłopaka będzie wywierał na niej tak silne doznania i przede wszystkim, że nie będzie jej to odpychało. Przy Rossie zawsze czuła się wyjątkowa i tak samo blondyn czuł się przy niej. Był święcie przekonany, że nikt po za Emmą nie da mu takiej satysfakcji z seksu. Kochał siedemnastolatkę bardziej niż własna matkę, czy Rydel. Nikt nie miał prawa zająć jej miejsca w jego serduchu. Należało ono tylko do tej niesamowicie utalentowanej blondynki o nieziemsko pięknym spojrzeniu i uśmiechu.
- Kocham cię - szepnął Ross, zamknąwszy oczy i pogrążywszy się w odczuciach powodowanych przez czynności dziewczyny.
- A ja kocham ciebie. - Nagle Wacuś wystrzelił, jak karabin maszynowy, a blondyn wydał z siebie donośny, gardłowy jęk.
- Koniec tego - mruknął do siebie od razu, jak tylko odzyskał panowanie nad swoim organizmem, przez które przeszedł pełen niesamowitych doznań orgazm. Chwycił dziewczynę w talii i przyparł mocno do ścianki kabiny tak, że jej piersi całkowicie przylegały do jego klatki piersiowej. Para wymieniała się zalotnymi spojrzeniami między sobą.
- Dlaczego, pytam się dlaczego i jak ty to robisz, że za każdym razem jak cię widzę, mam ochotę uprawiać z tobą seks? Działasz wtedy na mnie jak magnez na opiłki żelaza. Przyciągasz mnie... podniecasz. Za każdym razem zakochuję się w tobie jeszcze bardziej. - chłopak przymrużył oczy i mówił to dość poważnym tonem. - Jakim cholernym prawem tak na mnie działasz?
- Nie wiem - zaśmiała się - Ty działasz na mnie podobnie.
- Poważnie? - spytał i uśmiechnął do niej podniecająco. Dziewczyna zaśmiała się, a nastolatek mocniej przyparł ją do ściany. Oboje patrzyli sobie w oczy, a po ich ramionach spływała ciepła woda. Grzywka Rossa uroczo opadała mu na oczy, przez co wywoływała u Emmy delikatny chichot. Ręce chłopaka błądziły po jej ciele i dotykały każdego miejsca. Dziewczyna oplotła nogi wokół bioder blondyna, który wstrzymał na chwilę powietrze. Każdy gest ze strony siedemnastolatki działał na niego tak podniecająco, jak jeszcze nigdy. 
Emma nagle wtuliła się w blondyna i objęła go mocno za szyję. Chłopak zaczął głaskać ją po mokrych blond włosach. Stali tak w ciszy, którą zagłuszał jedynie szum wody.
- Ross, ja muszę ci coś powiedzieć - szepnęła mu do ucha. Chłopak pocałował ją w policzek na znak, aby zaczęła. 
- Co się dzieje? - Objął ją w talii jedną ręką, a drugą przejechał delikatnie po jej policzku.
- Chodzi o to, że...umm... - jąkała się i próbowała jakoś normalnie wysłowić. - Przed naszym pierwszym spotkaniem byłam twoją fanką. Dowiedziałam się o tobie przez ten serial i jakoś spodobałeś mi się. Razem z moją znajomą wyobrażałyśmy sobie różne rzeczy o tobie i z tobą w roli głównej. Oglądałyśmy odcinki Austin i Ally nałogowo jak jakieś czternastolatki... To głupie. Wiem. - westchnęła i wtuliła się w blondyna. W końcu zebrała się i mu to powiedziała. Dręczyło ją to od dłuższego czasu.
- Ale dlaczego jesteś smutna? Myślałaś, że teraz co? Ucieknę ci spod tego prysznica? - spytał po chwili osiemnastolatek, szeroko się uśmiechając - Fanka, to też dziewczyna, która ma uczucia. Dla mnie nie ma znaczenia, czy moja wybranka jest moją wielką fanką, czy w ogóle nie kojarzy mnie z telewizji lub radia. Naprawdę.... W sumie to fajnie, że miałaś na moim punkcie takie lekkie fisiu-misiu - zaśmiał się i mocno przytulił dziewczynę, która się na niego spojrzała i wpiła się w jego usta. Z sekundy na sekundę coraz bardziej pogłębiali pocałunek. Ross nie panując nad swoim ciałem, wyszedł z kabiny i nawet nie wycierając się ręcznikiem, szedł w kierunku łóżka. Zostawiał za sobą mokre ślady na podłodze, a z włosów Emmy kapały liczne krople na dywanik przed łóżkiem. Blondyn położył dziewczynę na materac, która cały czas miała nogi oplecione wokół jego bioder. Osiemnastolatek nachylił się nad nią i znów zaczął ją obcałowywać. 
- Ross - jęknęła dziewczyna, odpychając lekko blondyna o siebie. - Na dzisiaj chyba już starczy, prawda?
- Dla mnie nigdy nie jest za wiele. - Musnął ją delikatnie ustami po szyi, co wywołało u dziewczyny ciche mruczenie. - Zawsze wiedziałem, że z ciebie to jest niezła kocica. - Posłał jej zalotne spojrzenie i przygryzł dolną wargę.
- Zawsze? - zdziwiła się i odepchnęła tak, że opadł na poduszki obok. Podparł głowę na ręce i wpatrywał się w leżącą obok niego dziewczynę. Objął ją jedną ręką i zaczął bawić się jej mokrymi włosami.
- Mógłby tak leżeć całymi dniami. - rozmarzył się chłopak i wtulił w siedemnastolatkę, która się głośno zaśmiała.
- Mogliśmy się chociaż przetrzeć ręcznikiem. - szepnęła Emma, leżąc w objęciach Rossa. Lewą ręką obejmował dziewczynę w talii i delikatnie masował po nagich plecach. 
- I tak miałem w planach zmienić pościel. - zaśmiał się, mocniej przyciskając dziewczynę do siebie.
- Miałeś w planach? - powtórzyła po nim i spojrzała się na niego uśmiechnięta. Jego mokra grzywka przysłaniała mu oczy. Wyplątała swoją rękę z uścisku Rossa i delikatnie odrzuciła włosy z jego czoła. Zagarnęła je do tyłu. Podciągnęła się nieco wyżej i pocałowała go w usta. 
- Kocham cię. - szepnął - Wiesz o tym, prawda?
- Wiem i ja też cię kocham. - Znów go pocałowała i delikatnie potarła nosem o jego nos. - Wracamy na dół? Twoja mama kazała nam wrócić przed północą. - Wstała do pozycji siedzącej i przykryła się kołdrą. Ross chwilę leżał z rękami założonymi pod głową i wpatrywał się w dziewczynę. - Co? - spytała.
- Piękna jesteś, wiesz? - Pomasował dłonią jej plecy, po czym wstał. 
Sięgnął po swoje bokserki, które leżały na krześle przy drzwiach od łazienki. Dziewczyna owinięta kołdrą poszła do łazienki i przebrała się z powrotem w swoją codzienną bieliznę i sukienkę, którą miała na sobie wcześniej. 
- Jesteś gotowa, skarbie? - Ross zapukał do drzwi, w których po chwili stanęła Emma, ze spiętymi, wysuszonymi włosami i w wieczorowej sukience. Chłopak głośno westchnął.
- Tak. Możemy iść, tylko weź coś zrób z tymi włosami. - zaśmiała się i wyminęła go. Blondyn wbiegł do łazienki przed lustro. Chwycił suszarkę i grzebień. Na koniec dodał trochę żelu i gotowe. Dołączył do Emmy i razem zeszli po schodach do salonu. Zaraz do nastolatki podbiegła Rydel i pociągnęła ją do kuchni. Usiadły na przeciwko siebie przy wysepce.
- No już opowiadaj. - rozkazała starsza i podparła głowę na rękach.
- Ale o czym? Chce ci się o tym słuchać? - zdziwiła się nastolatka, zakładając nogę na nogę. Rydel wyprostowała się na siedzeniu i poprawiła odruchowo włosy za ramię.
- Chodzi o to, że gdy ty byłaś na górze z Rossem, Ellington...umm... - zacinała się.
- Nie! Naprawdę? - krzyknęła zaskoczona - Chciał... - Nie dokończyła, gdyż dziewczyna zakryła jej usta.
- Tak. Chciał i ja chyba też... Znaczy zawsze wyznawałam, że seks powinien być po ślubie, ale wtedy poczułam... Nawet nie wiem co dokładnie. - mówiła już szepcząc.
- Podniecenie? - spytała Emma i spojrzała na przyjaciółkę.
- Chyba tak. - Rydel wypowiedziała to tak nieśmiało, natomiast nastolatka prawie spadła z krzesła z wrażenia. - Co ja mam teraz zrobić? 
- To jest chyba oczywiste. - uśmiechnęła się.
- Ale ja... ja nie umiem. - Rydel zacisnęła usta w cienką kreskę i poprawiła swój naszyjnik. Emma chwyciła ją za dłoń.
- Tutaj nie ma co umieć, Delly. To się dzieje, po prostu. Instynktownie. Taka magia. Wiesz co dokładnie robić. - Wstała z krzesła i przytuliła starszą. - Słuchaj, Ellington to miłość twojego życia. Spokojnie, gwarantuję, że wszystko będzie dobrze. Nie masz się czego bać, zwłaszcza, że to jest Ellington Ratliff. Na miłość boską, wy się znacie ponad pięć lat i od niedawna jesteście zaręczeni. 
- Dziękuję. - szepnęła jej na ucho i mocno ją objęła. - Wracamy na imprezę? Ross pewnie ciebie szuka. - zaśmiała się i pociągnęła Emmę za rękę. Wyszły z kuchni i już po chwili zostały zaciągnięte na parkiet przez swoich wybranków. Nagle Ryland wyłączył lecącą muzykę, co wywołało głośne niezadowolenie gości.
- Przepraszam was bardzo, ale mamy połączenie z innego świata. - wyszeptał do mikrofonu, ale po chwili zaczął się śmiać. - Dzwoni dziewczyna Rikera-Magda z Polski, która chce złożyć życzenia naszemu solenizantowi! - krzyknął i po chwili na ścianie, na którą wyświetlał rzutnik pojawiła się Magda wraz z Adamem i Markiem. Rocky pociągnął Ross tak, aby stanął przed kamerką laptopa.
- Ross wszystkiego najlepszego! - wydarła się cała trójka - Jezu, jesteś starszy ode mnie. - zaśmiała się Magda.
- To że starszy nie znaczy, że mądrzejszy! - krzyknęła Rydel, za co dostała piątkę od rozbawionego Caluma.
- Święta prawda, siostro! - Zachichotała Polka. - Wracając Ross, życzę ci sukcesów jako aktora oraz jako muzyka i tancerza, aby twoje życie miłosne kwitło, a rodzinne więzy były cały czas tak piękne, jak do tej pory.
- A my podpisujemy się pod tym! - dodali Marek i Adam. - Sto lat, stary!
- Dziękuję wam. Naprawdę. - Uśmiechnął się Ross i pomachał do kamerki. - A co tam u was? - Spytał, obejmując Emmę, która podeszła do niego, by porozmawiać z przyjaciółką.
- Powiem, że obawiałam się dramatu jeśli chodzi o moja ciążę, ale zostałam mile zaskoczona. Rodzice mi pomagają, a ta dwójka - Wskazała na chłopaków - Kłóci się, który chce być chrzestnym.
- Przecież obydwoje mogą. - Zaśmiała się Emma i od razu zakryła usta. Marek i Adam spojrzeli wybałuszonymi oczami na swoją siostrę.
- Nie powiedziałaś im? - Spytał zdziwiony Ross.
- A czego nam nie powiedziałaś? - Adam zmierzył Magdę podejrzliwym wzrokiem.
- To są bliźniaki. - Posłała mu szeroki uśmiech. Chłopcy aż zaniemówili z wrażenia. - Ale rodzice o tym już wiedzą. Przyjęli to naprawdę dobrze. - Spojrzała na nich przepraszająco. - Wybaczcie mi, proszę.
- Oczywiście, że ci wybaczamy. - oboje się zaśmiali. 
- Emma kochanie przepraszam, że się nie odzywałam, ale miałam mnóstwo rozmów z rodzicami na temat wychowania i tak dalej. Męczyli mnie tym cały czas. - Westchnęła siedemnastolatka.
- Jasne rozumiem. Ja też byłam cały czas zajęta. Musimy jakos się zgadać i dłużej porozmawiać.
- No raczej. - Zaśmiała się - ale nie teraz. Miłej zabawy.
- Dzięki. Trzymajcie się! - Pomachała do kamerki i spojrzała na bawiących się w rytm muzyki gości. Ryland siedział przy stoliku z Rockym, Rikerem i Rossem, którzy napychali się chipsami i prażynkami, popijając je piwem. Dziewczyna podłączyła ładowarkę do laptopa i usiadła do stolika, przy którym siedziała Rydel z Debby Ryan i Maią Mitchell.
- Cześć dziewczyny! - Uśmiechnęła się do nich.
- O mój bosz. To ta słynna dziewczyna Rossa-Emma Black, o której już tak dużo słyszałam! - Wykrzyczała Debby i mocno przytuliła nastolatkę. - Matko, ale ty jesteś śliczna. - Pochwaliła ją. Siedemnastolatka poprawiła włosy za ucho i lekko się zarumieniła. 
- Dziękuję ci, Debby.
- No, no, no. Widzę, że się rozkręcasz. - Do dziewczyn podeszli chłopcy z Rossem na czele. Blondyn objął Emmę, a stojący za nim Rocky porwał do tańca pannę Ryan, a John DeLuca Maię. 
- Uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną, panno Black? - Ross ukłonił się przed siedemnastolatką. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i chwyciła go za dłoń. Dołączyli do reszty na parkiecie, po drodze zgarniając po garści chipsów. Nim się obejrzeli wybiła północ i Stormie wraz z Rydel wniosły ogromny tort urodzinowy z osiemnastoma świeczkami. Nie obyło się bez zaśpiewania "Sto lat"... Z trzema bisami. Każdy otrzymał po kawałku ciasta, a następnie na scenę wkroczyło R5 i zagrało kilka piosenek, do których Ryland dorzucał coś od siebie, miksując niektóre dźwięki. Impreza urodzinowa trwała naprawdę długo, a goście zaczęli opuszczać posiadłość dopiero o trzeciej nad ranem.

Z okazji zbliżajacych się Świąt Wielkanocnych życzę Wam smacznego jajka, bogatego zajączka i mokrego Dyngusa... Ale również powodzenia w szkole, czy pracy ;*
~Wasza Julia