Menu:

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 21

Obudziłam się koło 2:00 w nocy z powodu bólu żeber. Odrzuciłam kołdrę i powoli zsunęłam się z łóżka. Narzuciłam na siebie koc i podreptałam do kuchni wziąć tabletki przeciwbólowe. Po drodze zaszłam do salonu po moją ładowarkę od telefonu i się przestraszyłam. Było ciemno, jedynie blask księżyca dawał trochę światła i nagle widzę jakąś postać siedzącą przy parapecie. Myślałam, że zawału dostanę. Po chwili zorientowałam się, że to Riker. Po cichutku do niego podeszłam i kiedy dotknęłam jego ramienia chłopak gwałtownie podskoczył. Najwyraźniej się przestraszył...Siedzi sobie spokojnie w salonie, po ciemku, wszyscy śpią i nagle ktoś łapie go za ramię..Gdybym ja się w takiej sytuacji znalazła, od razu bym zeszła...na miejscu[...] Riker gwałtownie się odwrócił i gdy zobaczył, że to ja, uspokoił się.
- Boże Em, ale mnie wystraszyłaś - rzekł biorąc głęboki wdech
- Ty mnie też - zaśmiałam się
- Czemu nie śpisz ? Coś się stało ? - spytał
- A nic konkretnego, po prostu zabolały mnie znów żebra i chciałam pójść do kuchni po tabletki... A Ty ?
- Jakoś nie mogę zasnąć - powiedział spuszczając głowę. Widziałam, że coś go trapi. Usiadłam na przeciwko niego i zaczęłam się mu przyglądać - Co się stało ?
- Nic takiego - rzekł.
- Przecież widzę, że coś Cię gryzie.. No już, gadaj, co się stało ?
Blondyn spojrzał się na mnie. Widziałam w jego oczach, że to coś naprawdę strasznego... Zaczęłam się martwić, że może coś się stało Rossowi.
- Jezu, Riker. Co się takiego stało ? - spytałam. Byłam już naprawdę zmartwiona. Blondyn cały czas się patrzał zamyślony w jeden punkt, gdzieś na dworze
- To koniec R5 - w końcu powiedział, cały czas patrząc przez okno. Po chwili odwrócił się i spojrzał na mnie zaszklonymi oczami. Wiedziałam, że R5 wiele dla niego znaczy, to jest jego życie. Wykonywanie piosenek na koncertach z zespołem dla fanów to jego żywioł.
- Bez R5 jestem tylko zwykłym Rikerem Lynchem - powiedział załamany
- To nie prawda - rzekłam szeroko się uśmiechając - Z R5 czy bez R5 jesteś niesamowitym chłopakiem, który ma niezwykły talent... i tysiące fanek
- Dzięki, że mnie pocieszasz
- Riker ale ja tylko stwierdzam fakty
Nagle w salonie rozbrzmiała piosenka "Crazy Stupid Love". Chłopak zerwał się i podbiegł to szafki, na której leżał jego telefon. Wziął komórkę do ręki i pokazał mi kto dzwoni. Na wyświetlaczu widniała nazwa "Magda". Blondyn pisnął jak dziewczynka i szybko odebrał.
* * * Rozmowa * * *
- Hey skarbie - rzekł blondyn uśmiechając się do siebie
- Cześć Riker. Obudziłam Cię ?
- Nie... Tęskniłem na Tobą i za Twoim melodyjnym głosem
- Ja też za Tobą tęskniłam
- Jak tam lot ?
- Właśnie dlatego dzwonię...Przed sekundą weszłam do domu - zaśmiała się - A Ty czemu nie śpisz ? Przecież w LA jest koło 3:00 w nocy
- Dokładnie to jest 2:47...Nie mogę zasnąć
- Czemu ? Hey, stało się coś ?
- Wszystko w jak najlepszym porządku - skłamał
- Nie ściemniaj mi tu! Przecież słyszę, że coś jest nie tak. Coś z Rossem ?
- Rossa jeszcze nie znaleźli i szczerze mówiąc zaczynam tracić nadzieję, że się odnajdzie
- Riker! - krzyknęła do słuchawki - Jak Ty w ogóle możesz tak myśleć ?
- Ale to nie wszystko - powiedział załamany - R5 kończy swoją działalność
- Ale jak to ?
- Tata powiedział, że dopóki Ross nie wróci mamy znaleźć sobie inne zajęcia
- Hey, nie załamuj się - pocieszała go
- Ale bez R5 jestem nikim! - krzyknął
- Weź nie gadaj takich głupot!! Jesteś utalentowanym chłopakiem..., którego kocham - te ostatnie słowa wymówiła bardzo cicho, tak jakby nieśmiało
 - Ja też Cię kocham
- Riker przepraszam Cię, ale muszę już kończyć, bo jestem naprawdę zmęczona
- Poczekaj! Wyślij mi sms'em Twoją nazwę na skype..porozmawiamy sobie później, bo takie rozmowy telefoniczne będą nas kosztowały miliony i to dosłownie - zaśmiał się
- Haha, dobrze. Napiszę Ci jak tylko trochę odpocznę. Dobranoc
- Dobranoc skarbie
* * * Koniec rozmowy * * *
Blondyn odłożył telefon uśmiechając się szeroko do siebie. Podszedł do mnie i usiadł na tym samym miejscu co wcześniej. Przez chwilę panowała niezręczna cisza...nagle Riker zaczął się śmiać. Spojrzałam się na niego ze zdziwieniem. Blondyn dopiero po paru minutach się uspokoił i wtedy mogłam spytać się go co mu się stało.
- Ummm Riker ? Wszystko okej ? - spytałam chichocząc
- Hahaha! Tak! Znaczy...Hahaha. Przypomniało mi się jak znalazłem...
- Weź wyjdź mi z tym - krzyknęłam śmiejąc się
- No co ? To śmieszne było. 
- No nie dla mnie. - oburzyła się, zakładając ręce na piersi. 
- Szykuje się na ciebie, Em. Pilnuj się i nie daj się zaciągnąć do łóżka po oklepanym tekście, Zmuś go, by się jakoś postarał o to. - zaśmiał się.
- Jak tylko się odnajdzie. - mruknęła smutna.
- Będzie dobrze. Zanim się obejrzysz, będzie tutaj z nami. - posłała jej szeroki uśmiech. - Ej, a Ty nie miałaś iść przypadkiem po tabletki ?
- Miałam... Zaraz wracam
Wstałam, narzuciłam na siebie koc i poszłam do kuchni. Nastawiłam wodę i zaczęłam szukać środków przeciwbólowych po szafkach. W końcu je znalazłam i zażyłam. Wracając moją uwagę przykuło wiszące na ścianie zdjęcie.


Stałam tak przed nim i wpatrywałam się w nie. Nie miałam pojęcia ile czasu mi to zajęło, ale wiedziałam, że długo. Gdy w końcu oderwałam się od tego zdjęcia wróciłam do salonu i chciałam jeszcze porozmawiać z Rikerem o Magdzie ale ku mojemu zdziwieniu blondyn już spał na kanapie. Podeszłam do niego, zdjęłam z siebie koc i okryłam chłopaka, po czym wróciłam do pokoju Rossa. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i zasnęłam
* * *  Rano  * * *
Obudziłam się... koło 12 ? O Boże! Rydel zaraz wraca od Ella a jak jeszcze w łóżku ? Zerwałam się i pobiegłam do łazienki jakoś się uczesać. Nie miałam zbytnio pomysłów. Nagle usłyszałam, że dostałam sms'a. Był od Rydel: "Zapomniałam, że nie masz się w co ubrać. Wybierz coś sobie z mojej szafy :D"
Nic jej nie odpisałam tylko pobiegłam do jej pokoju. Otworzyłam jedną z szaf i zaczęłam szukać idealnego stroju dla siebie.
- I ona mi mówiła, że nie ma się w co ubrać ?! - pomyślałam - Przecież tych ciuchów jest mnóstwo. Ona by mogła sklep otworzyć w swoim pokoju
Nagle znalazłam idealne ubrania i pobiegłam do łazienki się przebrać. Włosy uczesałam w kłos,a ubrałam się w strój idealny na dzisiejsze zakupy z Delly.
Gdy byłam gotowa zeszłam na dół do kuchni. Wszyscy właśnie kończyli pić kawę. Zrobiłam sobie kanapki z szynką i pomidorem i gdy tylko usiadłam do stołu, do kuchni wbiegła uśmiechnięta Rydel.
- I jak ? Gotowa na shopping ?
- Już, już. Tylko skończę śniadanie - odpowiedziałam
- Śniadanie o 12:00 ? No nieźle - zaśmiała się
- No co ? - spytałam z wyrzutem - Ty nigdy nie wstałaś z łóżka o 11:00 ?
- Szczerze ? To nie - rzekła wytykając mi język - Dobra chodź. Zjesz po drodze
- Ale Delly!
- Nic nie mów tylko bierz tą bułę i jedziemy, bo potem będą korki. No już! Pośpiesz się
Wzięłam bułkę w rękę, chwyciłam torebkę i wybiegłam za Rydel, która był już przy samochodzie. Wsiadłam i razem popędziłyśmy do centrum handlowego. Pierwszy sklepem jaki odwiedziłyśmy był oczywiście APART. Rydel kupiła sobie i mi kilka bransoletek, które bardzo mi się spodobały. Potem poszłyśmy do H&M. Przeszukiwałyśmy wieszaki w te i z powrotem. Ja kupiłam sobie sukienkę, która według mnie była śliczna, a Delly sukienkę idealną na koncerty R5. Zakupy w H&M zajęły nam dobrą godzinę. Ja byłam już zmęczona, natomiast Rydel była pełna energii. Udałyśmy się do kawiarenki. Obie zamówiłyśmy sobie latte.
- No to opowiadaj - zaczęłam - Gdzie byłaś wczoraj z Ellem ?
- Wiedziałam, że będziesz chciała widzieć - zaśmiała się - A więc.. Ellington najpierw zabrał mnie na kolację do włoskiej restauracji. Świetnie się razem bawiliśmy. W restauracji spędziliśmy dobre 3 godziny. Potem Ell zaprosił mnie do siebie. Włączył telewizor i oglądaliśmy filmy romantyczne i komedie, a potem Ratliff włączył horror i cały czas siedziałam wtulona w niego. Czułam jak tysiące motyli lata w moim brzuchu. Zasnęłam w salonie, na kolanach Ella koło 2:00 w nocy, a potem obudziłam się o 9:00 w łóżku, a koło mnie leżał Ellington. Wtuliłam się w niego a on się wtedy obudził i delikatnie mnie pocałował. Potem oboje wstaliśmy i zaczęliśmy robić śniadanie. Chcieliśmy zrobić naleśniki ale zamiast tego rzucaliśmy się mąką i jajkami. Wtedy przyszła mama Ella i pomogła nam w sprzątaniu tego całego bałaganu. W końcu skończyło się tak, że na śniadanie zjedliśmy kanapki z serem. Koło 12:00 Ell odwiózł mnie do domu
- Wow. Jakie to urocze - rzekłam zachwycona
- Ell jest idealnym chłopakiem
- Domyślam się - zaśmiałam się, a co dziewczyna odpowiedziała szerokim uśmiechem
- To jak, kontynuujemy zakupy ? - spytała
- Pewnie. To gdzie teraz idziemy ?
- Myślałam o jakiejś dobrej perfumerii. O patrz! Tam uwielbiam chodzić - krzyknęła wskazując na sklep z perfumami i płynami  w oknach. 
Wzięłyśmy torby i pobiegłyśmy do wskazanego przed blondynkę sklep. Rydel od razu pobiegła do działu z perfumami z serii Hello Kitty, ja natomiast poszukałam regału z perfumami od Pumy i Adidasa. Wybrałam sobie jeden perfum, ale gdy tylko spojrzałam na Delly zamurowało mnie. Dziewczyna niosła chyba z 5 flakoników perfum. Po zakupach w perfumerii poszłyśmy jeszcze do C&A tam kupiłyśmy sobie po kilka par spodni i kilka bluzek i swetrów. Ogólnie nasz shopping skończyłyśmy dopiero koło godziny 19:00. Zmęczone, obolałe i obładowane torbami opadłyśmy na kanapę w salonie. Chłopacy spojrzeli na nas z wielkim podziwem, a potem wzięli od nas torby. Natomiast ja z Delly włączyłyśmy sobie telewizję. Nic ciekawego nie leciało, więc postanowiłyśmy zapodać jakiś film. Rydel poszła po płytę, a ja pobiegłam do kuchni zrobić popcorn. Gdy tylko kukurydza zaczęła pękać w mikrofalówce, chłopacy zbiegli na dół do salonu i rozsiedli się na kanapach. Włączyliśmy na początek komedie, podczas której nie wyrabialiśmy ze śmiechu, a potem zdecydowaliśmy się na horror. Gdy się skończył poszłam na górę do pokoju, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.

Kolejne dni mijały wolno. Żadnych nowych wieści o Rossie nie było. Rydel codziennie wychodziła gdzieś z Ellem i wracała późnym wieczorem, Riker całymi nocami rozmawiał z Magdą na skype, ponieważ gdy w Warszawie była godzina na przykład 16:00 to w LA było koło 2:00 w nocy, a Rocky z Rylandem żyli własnym życiem. Jeździli do skateparków, imprezowali i praktycznie nie bywali zbyt często w domu. Riker z Rydel podjęli także pracę w studiu tańca The Rage jako tymczasowi nauczyciele. Ja natomiast siedziałam całymi dniami w pokoju Rossa i przeglądałam jego rzeczy. Raz znalazłam jakiś notes w jednej z szuflad w komodzie. Był schowany między ubraniami. Domyśliłam się, że to jest tak jakby jego pamiętnik. Na początku nie chciałam go czytać, ale potem i tak go otworzyłam. Było w nim pełno notatek..o mnie ? Tak, o mnie. Pisał tam różne wiersze, wklejał moje zdjęcia. Naprawdę mi go brakowało. Wszystko bym dała, żeby mój blondasek był teraz przy mnie. 

Pewnego dnia kładłam się spać grubo po północy, gdyż grałam z Lynchami i Ellem w butelkę. Graliśmy tylko na zadania, które były powalające. Nie które były chamskie, niektóre urocze, a jeszcze inne były przerażające.[...] Uchyliłam delikatnie okno balkonowe w pokoju Rossa i ułożyłam się na łóżku. Nagle usłyszałam jak ktoś wskakuje na balkon. Bardzo się bałam. Cichutko zeszłam z łóżka i chwyciłam Lunę (gitarę Rossa - od aut.) i podeszłam bliżej drzwi. Zobaczyłam, że ta owa osoba stoi centralnie naprzeciwko drzwi. Odsunęłam się do tyłu. Nagle drzwi się delikatnie otworzyły. Widziałam, że tą osobą jest chłopak. Otworzył drzwi szerzej i wszedł do środka. Już miałam się na niego rzucić z gitarą, gdy nagle chłopak zapalił światło. Nie mogłam uwierzyć to co widzę. Nie mogłam uwierzyć w to, kto stoi teraz przede mną. 

Hej, hej, hej!! :D
Osobiście rozdział nie za bardzo mi się podoba. Przepraszam, za te nudy na początku, ale nie miałam zbytnio weny.
A teraz pytanka: Jak myślicie kim był ten chłopak, który wszedł w nocy do pokoju ? I jak myślicie, co będzie dalej z R5 ?
Pozdrawiam :*
~Julia~

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 20

Lot samolotem trwał koło 5 godzin. W końcu gdy dolecieliśmy na lotnisko Lynchowie i Ellington poszli po swoje walizki, a ja skoczyłam do automatu po kawę. Gdy wróciłam stanęłam przy taśmie czekając na moje walizki. Czekałam i czekałam. Nagle usłyszałam powiadomienie, że wszystkie bagaże z lotu 216 z Chicago są już na lotnisku i żadnych już nie ma na pokładzie samolotu. Byłam załamana gdyż moich rzeczy wcale nie było. Przejrzałam jeszcze raz wszystkie walizki w poszukiwaniu swoich ale ich nie znalazłam. Podbiegłam do przyjaciół prawie płacząc. 
- Co się stało ? - spytał Riker widząc, że mam zaszklone oczy
- Moje walizki... Nie ma ich - powiedziałam ze smutkiem
- Spokojnie na pewno się znajdą - zapewniał Rocky
Wszyscy poszliśmy poszukać moich walizek, ale bez skutku. Poprosiłam o pomoc personel i tak w kilkanaście osób szukaliśmy zaginionego bagażu. Po kilku godzinach szukania nie znaleźliśmy ich. Byłam załamała. Podeszła do mnie kobieta i podała mi małą karteczkę.
- Proszę napisać swój numer telefonu i jak tylko będziemy wiedzieli coś o pani bagażu zadzwonimy do pani - rzekła
- Dobrze, dziękuję
Wzięłam od Rydel długopis i napisałam swój numer telefonu, po czym podałam karteczkę kobiecie. Usiadłam na krzesłach i do oczu znów zaczęły napływać mi łzy...Nie potrafiłam nad nimi zapanować. Zanim się obejrzałam miałam całe mokre poliki od łez i rozmazany makijaż...
- Hey, nie płacz. Pożyczę Ci ubrania - powiedziała Rydel siadając obok mnie
- Delly, nie o to chodzi. Ja nawet bym mogła przez kilka dni chodzić ubrana w te same ubrania
- To o co chodzi ?
- A o to, że w tej walizce były wszystkie zdjęcia,  na których jestem razem z Rossem. Tylko one podtrzymują mnie na duchu i to dzięki nim wierzę, że Ross wkrótce się odnajdzie
- Oh Emi, Ross się szybko odnajdzie...A po za tym to duży chłopiec i da sobie radę - powiedział Riker uśmiechając się do mnie.
Cieszyłam się, że mam takiego przyjaciela jak on. Wiedziałam, że mogę zawsze liczyć na to, że mi pomoże...wesprze, pocieszy. Spojrzałam się w jego ciemne oczy i czułam jak się rozpływam. Jego oczy powodowały, że momentalnie zapominałam o bożym świecie... Z rozmarzania wybił mnie Ellington.
- Chodź, jedziemy - krzyknął, po czym wziął moją torebkę i pobiegł w stronę wyjścia razem z Rikerem, Rockym i Rydel.
Z niechęcią wstałam z krzesła i wolnym krokiem wyszłam z lotniska. Przed samym wyjściem stał biały bus. Dojrzałam, że za kierownicą siedzi Mark, a koło niego na miejscu pasażera Stormie. Gdy podeszłam bliżej drzwiczki od samochodu otworzyły się i wsiadłam do środka. Usiadłam przy oknie koło Rikera. Po kilku minutach jazdy zaczął padać deszcz, co było dla mnie dziwne, gdyż w Kalifornii zwykle świeci słońce. Gdy dojechaliśmy pod domek Lynchów zaniepokoił mnie jak i resztę widok jaki tam zastaliśmy. A mianowicie przed domem stało kilka radiowozów policyjnych. Wjechaliśmy na podjazd przed garażem i wysiedliśmy z auta. Gdy policjanci zauważyli, że już wyszliśmy z samochodu, podeszli do nas.
- Mamy dla państwa do przekazania informacje dotyczące Rossa Lyncha - rzekł jeden z mundurowych
- Dobrze, może wejdziemy do środka - odparł Mark i zaprowadził policję do domu, a Stormie poszła z nimi.
Ja z resztą zostałam aby pownosić bagaże, których było mniej, gdyż moje walizki zaginęły w akcji. Każdy z nas nosił po kilka pakunków i stawiał w przedpokoju. Gdy skończyliśmy udaliśmy się do salonu, gdzie trwała rozmowa między policją, a Markiem i Stormie. Wraz z resztą usiedliśmy na kanapach. Policjant spojrzał się na nas po czym wstał.
- Mamy dla państwa dobrą i złą wiadomość.... Może zacznę od tej złej... Rossa puki co nie udało nam się odnaleźć. Przeszukaliśmy zarówno całe Chicago i okolice, jak i cały stan Illinois...
- A jaka może być w takim przypadku dobra wiadomość ? - powiedział z lekkim sarkazmem Rocky
 - Jeśli chodzi o poszukiwania na terenie Illinois to daliśmy z siebie wszystko, ale także wysłaliśmy zdjęcia Rossa do wszystkich jednostek na terenie Stanów Zjednoczonych i Kanady, a także do Europy. Do tego Rosja przysłała nam psy tropiące, dzięki którym możemy odnaleźć chłopaka. Dzisiaj rano dzwonił do nas komendant policji z Rio de Janeiro i powiedział, że jednostki policji z terenu całej Brazylii i Argentyny przyłączają się do akcji poszukiwawczej... - przerwał na chwilę i spojrzał się na nas po czym kontynuował - Ale na dzień dzisiejszy, jeśli chodzi o Rossa, to nic więcej nie możemy powiedzieć...
Gdy to usłyszałam poczułam jak po policzku spływają mi łzy. Szybko zerwałam się z kanapy i uciekłam na górę do pokoju Rossa. Zamknęłam się w nim i rzuciłam się na łóżko, które nie było zaścielone. Kołdra wyglądała tak, jakby ktoś przed chwilą dopiero wstał z łóżka, tymczasem nikt nie spał w tym nim już od ponad 4 dni... Na poduszce leżała koszula Rossa. Bez zastanowienia ściągnęłam swoją bluzkę i jeansy i narzuciłam na siebie koszulę chłopaka, która sięgała mi do połowy ud. Położyłam się na łóżku i wtuliłam się w poduszkę przykrywając się kołdrą, która pachniała perfumami Rossa. Momentalnie się rozpłakałam. W tym momencie nie obchodziło mnie już nic. Przestałam wierzyć, że Ross się odnajdzie. Przez głowę przeszła mi taka myśl że on może już po prostu nie żyje, że Cassidy go zabiła. Ta myśl była w mojej głowie dosłownie tylko przez kilka sekund. Potem znów wybuchnęłam gorzkim płaczem. Nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Słyszałam tylko jak Riker z Rydel dobijają się do pokoju i proszą abym ich wpuściła. Nagle poczułam straszny ból w okolicach żeber. Ból, którego nie dało się opisać słowami. Żałowałam, że jednak zamknęłam te drzwi.
- Pomocy! - wydawało mi się, że krzyknęłam ale tak naprawdę wydałam z siebie ledwo słyszalne słowo - Riker, pomocy!
Tym razem krzyknęłam, co sprawiło mi jeszcze więcej bólu, który rozdzierał mnie od środka. Nagle drzwi wypadły z zawiasów. Domyśliłam się dlaczego. Riker je wyważył. Podbiegł do mnie. Oddychałam resztkami sił...a tak właściwie to tylko wciągałam powietrze krótkimi i płaskimi oddechami.
- Pomocy - wyszeptałam 
- Rydel, dzwoń po karetkę! Szybko! - krzyknął blondyn.
Oczy powoli mi się zamykały. Nie potrafiłam nad nimi zapanować. Ostatnie co widziałam, to twarz Rikera i Rydel, a potem biały kitel lekarza... Potem już nic nie widziałam... Ciemność
*** Perspektywa Rydel ***
-Lekarz siedzi już u Emmy drugą godzinę... Jak myślisz co jej jest ? - spytałam Rikera, który wpatrywał się w jeden punk na podłodze
- Nie mam pojęcia - odpowiedział zamyślony
- Dzieci, na pewno nic jej nie będzie - zapewniła mama
- No oby! - krzyknął Riker 
- Wszystko się sypie - powiedziałam spuszczając głowę - Najpierw zaginięcie Rossa, potem wyjazd Magdy, po którym wnioskuję, że Riker się zbytnio nie pozbiera, a teraz to..Nie no rewelacja
- To nie wszystko - rzekł tata - Mam dla Was o wiele gorszą wiadomość
- Tato, o co chodzi ?! - krzyknęłam
- Drogie dzieci...i Ellington. Zadajecie sobie sprawę, że przez to, że Ross zaginął nie jesteście w stanie występować jako zespół
- Ale tato jest przecież jeszcze Ryland...Nauczymy go grać na gitarze i będziemy  mogli występować! - krzyknął Riker
- Ja już podjąłem decyzję... Do puki Ross się nie odnajdzie...zawieszamy działalność zespołu R5 - odparł z pełną powagą
- Ale tato! - krzyknął Rocky
- Nie ma już o czym dyskutować... Do tego czasu musicie znaleźć sobie jakieś inne zajęcia. Słyszałem, że studio The Rage poszukuje tymczasowych nauczycieli tańca i pomyślałem, że Ty Rydel i Riker moglibyście tam pracować - rzekł zwracając się do mnie 
- Aha, czyli mamy wrócić do normalnego życia ? Co powiemy fanom, tato ? - spytałam
- Ja już się tym zajmę... Waszym zadaniem jest teraz tymczasowy powrót do normalności i opieka nad Emmą...
Nagle po schodach zszedł lekarz. Wszyscy zerwaliśmy się z kanap. Mężczyzna podszedł no mamy i podał jej kilka kartoników. Domyśliłam się, że to są leki dla Emmy.
- Proszę to podawać Emmie co 12 godzin - rzekł do mamy
- Dobrze, a jeśli chodzi o jej stan, to... ? - spytała
- Jest wycieńczona. W tej chwili śpi i jak się obudzi i będzie skarżyła się na silne bóle żeber proszę podać jej ten środek przeciwbólowy, który uśmierzy ból. Jakby się coś działo to proszę dzwonić do mnie - rzekł podając tacie wizytówkę i wyszedł.
Zamknęłam za nim drzwi i pobiegłam do kuchni zrobić herbatę dla Emmy. Zrobiłam jej ulubioną pomarańczową herbatę i zaniosłam do jej pokoju. Musiałam podnieść wyważone drzwi z podłogi i oprzeć je o ścianę. Podeszłam bliżej śpiącej dziewczyny i postawiłam kubek na szafce nocnej, po czym usiadłam na brzegu łóżka. Nagle do pokoju wszedł Riker.
- Ell Cię woła - rzekł dwukrotnie unosząc brwi - Coś się szykuje
- Ta, pewnie - zaśmiałam się i rzuciłam poduszką w brata, który podszedł bliżej łóżka i usiadł na drugim końcu. Ja natomiast wyszłam, gdyż Ellington mnie wołał. Zeszłam po schodach na dół i to co mnie tam zastało wywołało u mnie łzy w oczach. Ratliff trzymał w rękach ogromny bukiet różowych róż
 i wręczył mi go mówiąc:
- Rydel Mary Lynch czy uczynisz mi ten zaszczyt i pójdziesz dzisiaj ze mną na kolację ?
- Jejku Ell - powiedziałam wycierając łzy z policzków - Oczywiście że tak!
Rzuciłam się chłopakowi na szyję i pocałowałam go. Odebrałam od niego bukiet i pobiegłam do swojego pokoju. Wzięłam z parapetu wazonik, nalałam do niego wody, po czym włożyłam do niego kwiatki i pobiegłam z powrotem do Emmy. Gdy weszłam do pokoju, dziewczyna była sama. Rikera nie było. Usiadłam koło niej na łóżku i poprawiłam jej włosy, gdyż leżały w totalnym nieładzie. Nagle Em się obudziła.
- Hey - powiedziała ledwo słyszalnie i lekko się uśmiechając
- Hey, jak się czujesz ? - spytałam
- Bywało lepiej - zaśmiała się
- Boli Cie coś ? Może chcesz tabletki przeciwbólowe ? Proszę tu masz herbatę - trajkotałam
- Rydel, jest dobrze. Nie musisz się aż tak o mnie troszczyć
- Jak to nie ? Jesteś dla mnie jak siostra - powiedziałam przytulając Em
- Jesteś najlepsza Delly - uśmiechnęła się do mnie, na co ja odpowiedziałam mocnym przytulasem. Siedziałyśmy tak razem i śmiałyśmy się, gdy nagle wszyscy i to dosłownie wszyscy wparowali do pokoju.
- Jak się czujesz ? - spytał Riker równocześnie  z Rockym
- Powiem to, co mówiłam Delly...mogło być lepiej - zaśmiała się i nagle syknęła z bólu. Szybko zareagowałam o podałam dziewczynie środki przeciwbólowe oraz szklankę wody, którą przed chwilą przyniósł Ell. Em popiła tabletki i opadła na łóżko.
*** Perspektywa Emmy ***
- Może lepiej sobie pójdziemy - odparł Mark i wyszedł wraz ze Stormie, a za nimi wyszła reszta
- Riker zostań - szepnęłam
Chłopak się odwrócił i uśmiechnął do mnie po czym podbiegł do łóżka i usiadł koło mnie. Przysunęłam się do niego co sprawiło mi ból.
- Może zadzwonię po lekarza ? - zaproponował blondyn
- Nie ma takiej potrzeby. To tylko zrastające się żebra. Nic poważnego...Tak twierdzi lekarz - powiedziałam ledwo słyszalnie. W moim głosie można było wyczuć jak wymawianie słów sprawiają mi ból. Riker spojrzał się na mnie litościwie, po czym mnie przytulił
- Jak chcesz, ale jak jeszcze raz coś Cię zaboli to bez zawahania zadzwonię po lekarza, jasne ? - powiedział mocno mnie przytulając
- Dobra, ale... - nie dokończyłam, bo mi przerwał
- Bez żadnego "ale" Em! To... co chcesz robić ? - spytał na co ja odpowiedziałam uśmiechem
- Może obejrzymy jakiś film ? - szepnęłam, gdyż ledwo mogłam mówić
- A to poczekaj, skoczę po jakąś płytę
- Może weź coś od Rossa. Jestem ciekawa jakie on filmy ogląda - zaśmiałam się
Ale tak naprawdę serio byłam ciekawa jakie filmy lubi oglądać Ross. Jakoś nigdy mi się nie chwalił jakie rodzaje lubi najbardziej. Ale sądząc po jego zachowaniu zgaduję, że filmy romantyczne są jego ulubione.
Riker podszedł do biurka i wysunął pierwszą od góry szufladę, z której wysypały się zdjęcia. Blondyn je podniósł i podał mi je szeroko się uśmiechając. Gdy je zobaczyłam po policzku spłynęła mi łza. Ross miał pełno naszych zdjęć, na których wokół mnie były serduszka, słowo "LOVE", kwiatki różnego rodzaju. Jednak jedno zdjęcie przykuło najbardziej moją uwagę. Była to fotka zrobiona w dniu, kiedy przyszłam na obiad do Lynchów. Przy mojej postaci było napisane "I LOVE YOU". Bardzo się wzruszyłam. Nagle Riker podał mi jakiś świstek lekko się śmiejąc
- On Cię naprawdę kocha - rzekł blondyn
Wzięłam od niego ową kartkę i nie mogłam uwierzyć w to co jest tam napisane.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *
"If I Can't Be With You"


I don't wanna be famous,

I don't wanna be if I can't be with you.

Everything I eat is tasteless,

Everything I see don't compare to you.

Paris, Monaco, and Vegas,
I'd rather stay with you.
If I had to choose!
Baby you're the greatest,
That I could ever think to lose.



And I just wanna be with you.

Yeah, I can never get enough!



Baby I'd give it all up up,

I'd give it all up, if I can't be with you

All of this stuff, sucks,

yeah all of it sucks, if I can't be with you.
And, no oscar, no grammy, no mansion in Miami.
The sun don't shine the sky ain't blue,
If I can't be with you.



I can sail around the whole world,

Still won't find a place,

As beautiful as you girl,

And really who's got time to waste?
I can't even see a future,
Without you in it, the colors start to fade,
Ain't no way I'm gonna lose ya,
Nobody in the world could ever take your place.
No, the kind you can't replace.



Yeah, I can never get enough!



Baby I'd give it all up up,

I'd give it all up, if I can't be with you

All of this stuff, sucks,

yeah all of it sucks, if I can't be with you.
And, no oscar, no grammy, no mansion in Miami.
The sun don't shine the sky ain't blue,
If I can't be with you.
If I can't be with you,
If I can't be with you.



(If I can't be with you) If I can't be with you, oh

(If I can't be with you) ooh, oh this sucks.



If I can't be with you!



All of this stuff, sucks,

yeah all of it sucks, if I can't be with you.

And, no oscar, no grammy, no mansion in Miami.

The sun don't shine the sky ain't blue,
If I can't be with you.
If I can't be with you,
If I can't be with you.
With you.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Już nie mogłam dłużej udawać, że to mnie w ogóle nie wzrusza i rozpłakałam się. Czytałam wersy piosenki jeden raz, potem drugi i trzeci, aż nauczyłam się tego tekstu na pamięć. Nie mogłam uwierzyć, że Ross napisał tą piosenkę o mnie. Czułam się cudownie. Jeszcze żaden chłopak nie pisał o mnie piosenek. Czułam się wyjątkowa. Nagle poczułam lekkie ukłucie w sercu, gdyż doszło do mnie, że Rossa przy mnie nie ma i na razie nie będzie. W oku zakręciła mi się łza, która potem spłynęła po policzku i spadła na kartkę z piosenką, pokrywając ostatnie słowa utworu "With you"
Złożyłam kartkę w pół i odłożyłam na szafkę nocną, po czym wygodnie usiadłam na łóżku przyglądając się Rikerowi, który grzebał Rossowi po szufladach. Nagle odwrócił się do mnie pokazując okrągłe plastikowe opakowanie. Zamarłam.
- Czy to jest preze... - chciał dokończyć ale mu przerwałam
- Weź nie kończ - zaśmiałam się
- Ale czy Wy się, no ten... Spędziliście razem noc ?  - spytał unosząc dwukrotnie brwi
Czułam jak się czerwienię. Puściłam takiego buraka jak jeszcze nigdy. Spojrzałam się na blondyna, który nie dowierzał w to co znalazł u młodszego brata w szufladzie...od biurka.
- No coś Ty! - krzyknęłam 
- Jo, jo... Na pewno - zaśmiał się. 
Nie wytrzymałam i rzuciłam w niego poduszką, na co on odpowiedział uderzeniem lekko puchową poduchą. I tak rozpoczęła się bitwa na poduszki, podczas której świetnie się bawiłam. Nie przywiązywałam zbyt dużej uwagi to tego, że bolą mnie żebra... Po prostu cieszyłam się chwilą. Po 15 minutach do pokoju weszła Rydel z kanapkami i gdy zobaczyła, że Riker przegrywa ze mną, kaleką w bitwie to zaczęła się śmiać. Postawiła talerz na komodzie uśmiechnęła się i podeszła do nas.
- Em ? - zaczęła niepewnie
- Tak ? Coś się stało ? - spytałam odkładając poduszkę na miejsce
- Własnie się stało! - krzyknęła
Spojrzałam się porozumiewawczo na Rikera dając mu do zrozumienia, że to są babskie sprawy i że najlepiej by było gdyby wyszedł. Blondyn pocałował mnie w policzek i wyszedł, mówiąc:
- Jakbyś czegoś potrzebowała to krzycz
- Dzięki - zaśmiałam się i chłopak wyszedł z pokoju - No to Delly, o co chodzi ?
- Ellington zaprosił mnie dzisiaj na kolację
- AAAAA!! - krzyknęłam podekscytowana - Naprawdę ? To świetnie!
- Może i świetnie, ale ja nie mam się w co ubrać
- Ty sobie chyba ze mnie żartujesz Delly... Ty masz trzy szafy ubrań! Ja nie mam nic - zaśmiałam się
- To może pomożesz mi coś wybrać ?
- No pewnie - po czym wstałam i poszłam z Rydel do jej różowego królestwa. Podeszła do jednej z szaf i zaczęła wyciągać różne zestawy ubrań. Było ich mnóstwo. W końcu wybrałam idealny strój i podałam go Delly która pobiegła do łazienki się przebrać. Ja natomiast wróciłam do pokoju Rossa. Zdziwiła mnie jedna rzecz... drzwi znowu były we framudze. Otworzyłam je i weszłam do środka. Nikogo nie było chwyciłam kubek herbaty z szafki, po czym wzięłam kilka łyków i cały czas trzymając kubek z ciepłym płynem wróciłam do pokoju Delly. Ku mojemu zdziwieniu Rydel stała już przy toaletce i kończyła makijaż. 


Wyglądała prześlicznie. Gdy zobaczyła, że przyszłam uśmiechnęła się do mnie i mocno przytuliła.
- Dziękuję - odparła
- Delly, nie ma za co - zaśmiałam się - A gdzie Ell Cie w ogóle zabiera ?
- Tego nie wiem. Powiedział tylko, że zabiera mnie na kolację
- To bądź ostrożna, bo to jest przecież Ellington Lee Ratliff on naprawdę czasami potrafi zaskoczyć
- Wiem i właśnie za to go kocham - zaśmiała się, po czym chwyciła torebkę i wybiegła z pokoju. Słyszałam jak wita się z Ellem i wychodzi. 
Poszłam do kuchni zrobić sobie drugi kubek herbaty pomarańczowej. Nastawiłam wodę i usiadłam przy stole bawiąc się serwetkami. Nagle do pomieszczenia wszedł Riker z Rockym. Usiedli na przeciwko mnie i patrzeli się we jak w malowany obraz.
- Ale Ty śliczna jesteś - powiedział Rocky uśmiechając się
- Aww, dzięki Rocky... A teraz gadać, co ode mnie chcecie ?
- Czy my zawsze musimy coś od Ciebie chcieć ? - spytał Riker. Spojrzałam się na niego unosząc brwi ku górze - Dobra, coś chcemy - zaśmiał się
- Chcemy, żebyś poszła obejrzeć z nami film - zaproponował Rocky
- Pewnie, czemu nie
- A i słyszałem, że mój kochany braciszek znalazł coś interesującego w szufladzie Rossa - powiedział brunet unosząc dwukrotnie brwi
- Riker!? Musiałeś już to wygadać ? 
- Musiałem powiedzieć Rockiemu co nasz młodszy brat robił po nocach - zaśmiał się
- Ale myśmy nic nie robili! Naprawdę!! - teraz to oni mnie wkurzyli. Nie chcę już z nimi oglądać filmu Na szczęście woda się już zagotowała i mogłam zaparzyć herbatę. Szybko ją zalałam i pobiegłam do pokoju Rossa. Wskoczyłam do łóżka okrywając się kołdrą i kładąc na szafce nocnej kubek. Przygasiłam trochę lampkę i sięgnęłam po leżącą na półce kartkę z tekstem piosenki. Czytałam ją kilka razy i za każdym razem płakałam. Nie mogłam uwierzyć, że jest o mnie. Zanim się obejrzałam dochodziła już 23:00. Nagle usłyszałam, że dostałam sms'a od Rydel: "Zostaję u Ellingtona na noc i jutro wrócę do domu koło 12:00 i skoczymy sobie na jakieś zakupy, co Ty na to ?
Szybko jej odpisałam: "Jak na lato, kochana!"
Odłożyłam telefon na szafkę, tekst piosenki schowałam pod poduszkę, wtuliłam się w kołdrę cały czas pachnącą Rossem i zasnęłam.

Hey, hey, hey!! I co myślicie o rozdziale 20, hmm ? Podoba Wam się, czy nie ? Piszcie w komentarzach!! A i ma do Was pytanko. Wolicie jak rozdziały są długie, czy krótkie ? Napiszcie w komentarzach. To dla mnie baardzo ważne!!
Pozdrawiam
~Julia~

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 19

Ross obudził się dość wcześnie. Usiadł na łóżku i spojrzał się na zegarek, który wskazywał dopiero 6:00 rano. Rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu blondynki, swojej dziewczyny ale nigdzie jej nie było. Nagle usłyszał czyjeś kroki.
- To pewnie ona - pomyślał i się nie pomylił. Do pokoju weszła Cassidy. Dziewczyna niosła tacę, a na niej znajdował się ogromny talerz kanapek i dwie herbaty. Usiadła na łóżku koło blondaska i podała mu tacę.
- Smacznego Rossy - powiedziała całując chłopaka w policzek
- Jejku...Cassidy. Cassidy tak ? - zawahał się
- Tak Cassidy - zaśmiała się dziewczyna
- Naprawdę nie musiałaś - uśmiechnął się do niej. Ciężko mu było oswoić się z myślą, że ta owa blondynka jest jego dziewczyną.[…] Zjedli razem wszystkie kanapki, ale większość pochłonął Ross. Cass wzięła pusty talerz i szklanki i wyniosła do kuchni, a blondyn poszedł do łazienki się ubrać. Po godzinie był już gotowy do wylotu do Francji, tak samo jak jego dziewczyna. O dziwo Cass miała wszystkie niezbędne dla Rossa rzeczy, takie jak nowy telefon, w którym nie było żadnych kontaktów ani nic, ubrania dla niego, przedmioty do porannego odświeżenia, typu pasta i szczoteczka do zębów, perfumy i inne duperele. Wszystko spakowali do jednej, ogromniastej walizy i do tego zapakowali niezbędne rzeczy do jednego bagażu podręcznego, który też nie należał do najmniejszych. Tak spakowani wyszli przed dom, zapakowali się do samochodu i pojechali w kierunku lotniska. Podczas jazdy tematów im nie brakowało. Świetnie się dogadywali. Ross czuł jakby znał Cassidy od dobrych pary lat, gdyż świetnie mu się z nią rozmawiało[…]Po 15 min dojechali na lotnisko. Cassidy jak najszybciej chciała wsiąść do samolotu i wylecieć jak najdalej od Stanów Zjednoczonych i rodziny Rossa, a zwłaszcza jak najdalej od Emmy. Niestety jej plany pokrzyżowały jej fanki Rossa, które ni stąd ni zowąd pojawiły się na lotnisku. Krzyczały imię blondyna i prosiły go o wspólne zdjęcie i autografy. Chłopak robił to czego chciały fanki, ale był lekko zdezorientowany, bo nie wiedział za co te dziewczyny tak go uwielbiają. Po napisaniu ponad 100 autografów i zrobieniu także ponad 100 zdjęć z fankami, w końcu udało się mu i Cassidy spokojnie wejść na pokład samolotu.

Riker obudził się jako pierwszy z całego grona. Cały czas leżąc, przetarł oczy i spojrzał się w stronę okna, lecz szybko się odwrócił, gdyż oślepiły go promienie słoneczne. Położył się na plecach i wpatrywał się w sufit. Nie dowierzał, że dzisiaj Magda wyjeżdża i że mogliby się już ponownie nie spotkać. Jednym słowem był załamany. Gdy tak leżał, do oczy napływały mu łzy, ale się nie rozpłakał, tylko spojrzał się na leżącą obok niego brunetkę i mocno ją przytulił, całując ją delikatnie w usta. Nagle przypomniał sobie, że obiecał Magdzie, że zabierze ją na randkę. Mówił, że zabierze ją jak ta sprawa z Rossem się wyjaśni, ale gdyby z tym poczekał to mógłby już nie pójść z Magdą na randkę... Dzisiejszy dzień był idealny na takie romantyczne wyjście. Przez chwilę myślał gdzie ją zabrać, skoro była taka piękna, październikowa pogoda. Wtem wpadł na świetny, wręcz genialny pomysł. Szybko zerwał się z łóżka, ubrał się i wyszedł. Magda obudziła się kilka minut po tym jak blondyn opuścił mieszkanie Emmy. Brunetka nie chciała marnować czasu na leżenie w łóżku, więc wstała ubrała się


i poszła do kuchni przygotować sobie śniadanie. Zrobiła sobie najprościej w świecie, płatki zbożowe. Gdy kończyła posiłek do kuchni weszła roześmiana reszta hołoty. Śmiali się nie wiadomo z czego. Emma z Rydel zaczęły przygotowywać jajecznicę, a Ratliff z Rockym dosiedli się do Magdy przy stole.
- Widzieliście Rikera ? - spytała brunetka dosypując sobie płatków do mleka.
- O to samo chcieliśmy się Ciebie zapytać - zaśmiała się Rydel
- Słyszałem tylko jak gdzieś wychodził, ale gdzie to nie wiem - odparł Ellington
Magda spojrzała się na chłopaków, a potem kontynuowała śniadanie. Dziewczyny podały do stołu i nałożyły dla każdego po porcji jajecznicy na masełku. Wszyscy zajadali, aż im się uszy trzęsły. Po śniadaniu posprzątali dla odmiany chłopacy, a dziewczyny poszły pomóc Magdzie w pakowaniu się.
- Szkoda, że musisz wracać do Polski - rzekła Emma składając bluzkę brunetki i pakując ją do walizki
- Ja nie wiem jak to będzie dalej wyglądało.... - powiedziała zamyślona Magda
- Do czego zmierzasz ? - spytała Rydel
- Delly, chodzi o to, że co będzie ze mną i Rikerem. Ja go naprawdę lubię
- Chyba lubię, lubię - zaśmiała się Emma
- Dobra, ja go lubię, lubię - rzekła Magda wytykając przyjaciółce język.
- Nie martw się. Będzie dobrze - odparła Rydel przytulając dziewczynę.
Pakowanie rzeczy Magdy za długo im nie zajęło, gdyż chłopacy też dołączyli. Poszło im to migiem. Po skończonym pakowaniu rozsiedli się na podłodze w salonie i grali w butelkę. Pierwszy kręcił Rocky. Wypadło na Ella.
- Pytanie czy zadanie ? - spytał Rocky
- Pytanie - powiedział przyglądając się chłopakowi. Spodziewał się najgorszego.
- Czy chciałbyś żeby Rydel była Twoją dziewczyną ? - spytał 19-latek uśmiechając się do swojej siostry
- Oczywiście, że bym chciał - rzekł brunet całując Delly w policzek
- Awww, Ellington jesteś uroczy - powiedziała blondynka posyłając brunetowi szeroki uśmiech
- To teraz ja kręcę! - krzyknął Ell. Tym razem razem wypadło na Emmę.
- Pytanie czy...
- Pytanie - powiedziała blondynka
- No dobrze...Hmm... Co byś zrobiła gdyby teraz przez te drzwi - wskazał na drzwi wejściowe do mieszkania - wszedł Ross ?
Emmie zakręciła się łza w oku. Wszyscy to widzieli. Ona natomiast lekko się uśmiechnęła i odpowiedziała na pytanie:
- Rzuciłabym mu się na szyję, ucałowała i nigdy bym go nie puściła - zaśmiała się Em - Ross się odnajdzie, tak ? - spytała  spoglądając zaszklonymi oczami na Ella
- Na pewno. Nie martw się - rzekł Ratliff przytulając przyjaciółkę. Nagle zaczął dzwonić telefon Rockiego. Brunet odebrał. Widać było, że nie był zadowolony tą rozmową. Chwilami się unosił, a potem smutniał. Gdy skończył podszedł do Emmy. Spojrzał się w jej piękne oczy i mocno ją przytulił. Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje. W końcu gdy chłopak odkleił się od blondynki zwrócił się do niej:
- Musimy wracać do domu
- Ale jak to ? - spytała Em. Jej głos załamywał się na każdym wymawianym słowie.
- Dzwonił nasz tata i kazał nam wracać do Los Angeles
- Kiedy macie samolot ? - spytała prawie płacząc
- Tata powiedział, że o 18:00 - odparł Rocky
- Czyli zostało nam niecałe 6 godzin razem - powiedziała Em siadając na kanapie. Nagle do mieszkania wszedł Riker. W rękach trzymał ogromny bukiet róż i bombonierkę w kształcie serca. Podszedł do Magdy i już miał wręczać jej prezenty, ale jego uwagę przykuła smutna Emma. Dziewczyna siedziała na kanapie wtulona w Rydel. Blondyn wręcz rzucił bukiet i czekoladki na szafkę i podbiegł do Em.
- Co się stało ? - spytał kucając przed nią
- Wy... Wyjeżdżacie - powiedziała, po czym wybuchła płaczem. Blondyn ją przytulił. Myślał teraz jak to rozwiązać. Nie mógł pozwolić aby Emma została sama i to jeszcze teraz, gdy jej chłopak zaginął. Nagle wpadł na genialny pomysł.
- Leć z nami do LA! - krzyknął - Twoja mama się zgodzi... Porozmawiamy z nią
- Naprawdę mogłabym z Wami lecieć do Los Angeles ? Nie będę Wam przeszkadzała ? - spytała lekko się uśmiechając
- Ty ? Nam ? To raczej my Tobie - zaśmiał się
- Potrafimy być naprawdę upierdliwi - odparł Ellington uśmiechając się do dziewczyny
- A tak w ogóle o której mamy samolot ? - spytał Riker
- Już o 18:00 - powiedziała Rydel
- O Jezu, muszę się pośpieszyć - powiedział do siebie po czym chwycił bukiet i bombonierkę i wręczył Magdzie.
- A to z jakiej to okazji ? - spytała brunetka uśmiechając się do chłopaka
- Dzisiaj się rozstajemy i postanowiłem uczynić ten dzień niesamowitym.... I z racji tego zabieram Cię teraz na romantyczną wycieczkę - powiedział Riker po czym wziął dziewczynę na ręce i wyszedł. Gdy byli już na parkingu otworzył Magdzie drzwiczki od samochodu i sam wsiadł za kierownicę. Odpalił silnik i spojrzał się na siedzącą obok niego dziewczynę.
- Gotowa ? - spytał cały czas się uśmiechając
- A gdzie jedziemy ?
- Nie powiem bo to ma być niespodzianka - powiedział całując Magdę w policzek
- W takim razie jestem gotowa - zaśmiała się brunetka. Riker wcisnął gaz i ruszyli. Pędzili przez ulice Chicago, aż dojechali do najwyżej położonego miejsca w tym mieście. Blondyn zaparkował samochód na dróżce, która prowadziła jeszcze wyżej. Pomógł wyjść Magdzie po czym chwycił ją za rękę i poszli drogą jeszcze wyżej. Gdy doszli ich oczom ukazał się stolik na którym stał koszyk, wazonik z kwiatami oraz świeca, a koło niego stały dwa krzesła. Magda była wzruszona. Odwróciła się do Rikera i chciała już rzucić mu się na szyję, lecz jej uwagę przykuł przepiękny widok na miasto. Nigdy wcześniej czegoś tak pięknego nie widziała. Blondyn stanął koło Magdy i objął ją ręką w pasie. Ona spojrzała się na niego i pocałowała go. Ich pocałunek był jednym z dłuższych. W końcu gdy się od siebie okleili usiedli przy stoliku. Riker wyjął z koszyka jedzenie i razem z Magdą zaczęli je spożywać rozmawiając i śmiejąc się.
- Riker jesteś uroczy - powiedziała Magda. Chłopak spojrzał się na nią i położył swoją dłoń na dłoni brunetki.
- Ty też - odparł - Będę za Tobą bardzo tęsknił
- Ja bardziej - rzekła dziewczyna i momentalnie się rozpłakała. Chłopak zerwał się z krzesła i podbiegł do Magdy mocno ją przytulając. Ona wtuliła się w niego. Poczuła zapach perfum chłopaka i nie mogła w to uwierzyć, że będzie musiała się rozstać z tym uroczym blondynem.
- Ciii... Skarbie nie płacz. Cieszmy się tą chwilą razem - powiedział całując ją w policzek. Chwycił Magdę za rękę i zaprowadził na skraj pagórka i usiadł, a dziewczyna koło niego. Wtuleni w siebie wpatrywali się w przepiękny widok na miasto
Zbliżała się już godzina 17:00 i randka Magdy i Rikera dobiegała końca. Riker zabrał koszyk, chwycił brunetkę za rękę i oboje skierowali się w stronę auta. Wsiedli do niego i pojechali s powrotem do domu. Nawet szybko dojechali, co jest dziwne bo o tej godzinie Chicago w ogóle nie jest przejezdne. Gdy dojechali do mieszkania Emmy zobaczyli w salonie kilkanaście wielkich walizek.
- No, w końcu jesteście - krzyknęła Rydel
- Jesteśmy, jesteśmy... Oh! Spakowałaś mnie - powiedział Riker wskazując na niebieską walizkę
- Tak. Spakowałam wszystkie Twoje rzeczy.... Zaraz będziemy nosić nasze bagaże do auta i mam nadzieje, że nam pomożesz Riker - zaśmiała się blondynka
- No jasne. Jak mógłbym Wam nie pomóc....ale po co ten pośpiech ? Mamy jeszcze godzinę.
- Wolimy wyjechać wcześniej na lotnisko i poczekać na samolot niż wyjechać później i przez możliwe korki spóźnić się na samolot - rzekł Rocky, który właśnie przyszedł by ubrać buty i zacząć znosić bagaże do samochodu. Chwycił chyba z pięć walizek i wyszedł, a Riker wziął kolejne cztery i poszedł w ślady brata, a za nim Ellington z dwiema walizkami. Dziewczyny także wzięły swoje bagaże i zaniosły do samochodu. Chłopacy siedzieli już w aucie. Oczywiście Riker za kierownicą, a Rocky na siedzeniu pasażera. Ell usiadł na tylnym siedzeniu razem z Rydel i Magdą, a Emma poszła jeszcze sprawdzić czy nic ważnego nie zostało w mieszkaniu. Przed wyjściem zamknęła dom i wyszła.[…] Na lotnisku byli już po 40 minutach jazdy. Magda poszła odebrać swój bilet na lot do Warszawy. Akurat tak się złożyło, że dziewczyna miała samolot o tej samej godzinie co reszta. Pożegnała się z Rikerem. Oczywiście nie obyło się bez łez z obydwu stron. Pocałowała Rikera na pożegnanie i już miała iść, gdy nagle blondyn chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie.
- Obiecaj mi, że o mnie nie zapomnisz - rzekł całując ją namiętnie
- Nie zapomnę, obiecuję... Będę tęskniła - powiedziała płacząc
- Nie płacz - odparł wycierając łzy z polika dziewczyny. Pocałowała go po raz ostatni i poszła. Reszta także musiała już iść i po paru minutach siedzieli już na pokładzie samolotu. Cała piątka siedziała koło siebie. Riker wziął telefon i napisał sms'a do Magdy:
"Nigdy o Tobie nie zapomnę. Jesteś cudowną dziewczyną, w której się zakochałem.
      Twój Riker" 
Wysłał wiadomość i odłożył telefon do plecaka. Koło niego siedziała Emma, która uważnie mu się przyglądała. Blondyn spojrzał się na dziewczynę i mocno ją przytulił.
- Kochasz ją prawda ? - spytała Em uśmiechając się do chłopaka
- I to bardzo. Ale to nie ma znaczenia, bo i tak się już więcej z nią nie zobaczę - powiedział spuszczając głowę
- Nie mów tak. Na pewno się jeszcze spotkacie - Po tych słowach dziewczyna oparła głowę na ramieniu blondyna i momentalnie zasnęła, a Riker nałożył słuchawki i wczuł się w grającą na nich muzykę. Rydel także zasnęła, a Ellington z Rockym siedzieli z telefonem w rękach i oglądali jakieś filmiki na youtube.


No to ten, w końcu napisałam ten rozdział. Myślałam, że nigdy go nie skończę, przez to, że zarówno w tym tygodniu jak i zeszłym nie wyrabiałam psychicznie ani fizycznie ze względu na to, że miałam mnóstwo prac domowych i kilka sprawdzianów... Ale w końcu napisałam rozdział 19!! Podoba Wam się on, czy nie za bardzo ? Komentujcie!!
Pozdrawiam
~Julka~

Rozdział 18

Pocałunek trwał do czasu aż zabrakło parze powietrza. Riker delikatnie, jak tylko potrafił odkleił się od Magdy. Ona spojrzała się w jego oczy i lekko musnęła go w usta. Chłopak się uśmiechnął i ją mocno przytulił .
- Wiesz co - zaczął Rik
- Co ?
- Zawsze chciałem pocałować dziewczynę w deszczu
- To Ci się udało - uśmiechnęła się szeroko, a on odwzajemnił gest
- Jesteś urocza
- A Ty jesteś.../kichnięcie/...słodki
- Może już chodźmy do domu, bo zaraz mi się tu rozchorujesz
- Świetny pomysł - zaśmiała się. Chłopak okrył ją swoją bluzą, chwycił za rękę i poszedł wraz z nią do apartamentu Emmy. Gdy weszli do środka od razu pobiegli się umyć i przebrać w piżamy, gdyż dochodziła już godzina 22:00. Reszta domowników była już przebrana i gotowa do spania. Siedzieli jeszcze przez chwilę oglądając TV, ale potem rozeszli się po pokojach. Chłopacy spali w pokoju gościnnym (Riker na kanapie, a reszta na ziemi w śpiworach), a dziewczyny spały w pokoju Emmy. Riker długo nie mógł zasnąć. Wiercił się na łóżku, aż w końcu nie wytrzymał i usiadł na nim. Oparł łokieć na parapecie i wpatrywał się w spływające po szybie krople deszczu. Gdy się tak im przyglądał, cały czas myślał o Magdzie i ich pocałunku. Z jego wyrazu twarzy nie można było nic rozszyfrować...o czym myśli, co czuje, lecz w środku śmiał się i cieszył jak małe dziecko z lizaka. Gdy tak siedział w ciszy i spokoju, usłyszał głośny huk i dźwięk tłuczonego szkła. Chłopacy zerwali się na równe nogi. Riker chwycił wazon, Rocky jakiś patyk, a Ratliff parasolkę, która stała w rogu za drzwiami. Nagle znów rozległ się dźwięk tłuczonego szkła, który dochodzil z jadalni. Powoli i bezszelestnie szli z bronią w rękach. Doszli do jadalni i gwałtownie zapalili światło. Mieli ochotę krzyczeć lecz po chwili ogarnęli, że nie ma nic ani nikogo strasznego, a mianowicie na ziemi leżała Rydel, a wokół niej leżało pełno porozbijanych talerzy.
- Siostra, co się stało ? - spytał Riker jednocześnie podając rękę blondynce aby mogła wstać
- A sierota jestem. Szłam do kuchni aby się napić i wlazłam w krzesło - powiedziała wskazując na przewrócony obok mebel
- A te porozbijane talerze ? - spytał Rocky
- Chciałam wstać i chwyciłam za końcówkę obrusu i on się zsunął razem ze wszystkimi talerzami
- Tu sierotko Marysiu - zaśmiał się Ratliff- A wiesz co jest najśmieszniejsze ?
- Umm...nic a nic ? - powiedziała kpiąco Ryd 
- To, że Magda z Emmą nadal śpią, pomimo hałasu jakiego narobiłaś - zaśmiał się brunet
- Magda nie śpi - powiedziała spuszczając głowę - Siedzi na kanapie w pokoju Emmy i płacze.
- Dlaczego ? Co się stało ? - spytał Rik
- Nie mam pojęcia. Chciałam się dowiedzieć ale nie powiedziała mi
- Może mi powie - odparł blondyn po czym poszedł do dziewczyny, a reszta została by posprzątać szkła.[…] Riker wszedł do pokoju dziewczyn. Było ciemno, ale i tak dojrzał sylwetkę Magdy, a koło niej siedzacą Emmę. Gdy Em zobaczyła blondyna, wstała i wyszła z pomieszczenia zostawiając Magdę z Rikerem samych. Blondyn usiadł koło dziewczyny, sięgnął ręką do lampki nocnej i ją zapalił.
- Co się stało ? - spytał Riker obejmując dziewczynę
- Dzwonili moi rodzice - powiedziała szlochając i ściskając telefon w dłoniach
- I co mówili ?
- Kazali... Kazali mi wracać do domu - wydukała. Podniosła glowę, spojrzała na Rikera, który był w szoku i zaniosła się płaczem. Blondyn szybko zareagował i mocno ją przytulił.
*** Z perspektywy Rikera ***
Ona wyjeżdża. Nie mogę w to uwierzyć. Wiem, że za długo się nie znamy ale ja się w niej najprościej w świecie zakochałem. Myślę o niej całymi dniami kiedy jest przy mnie i jej nie ma. Śnię o niej każdej nocy od kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem.
- Ale jak to, wyjeżdżasz ? Co będzie z nami ? - spytałem załamany. Cały czas nie mogłem w to uwierzyć
- Przyjechałam do Ameryki tylko dlatego, że Emma miała wypadek... Rodzice ledwo się zgodzili. Musiałam długo ich przekonywać aby pozwolili mi polecieć tak daleko i to sama. Zgodzili się, żebym była w Ameryce tylko 4 dni... Zadzwonili przed chwilą i powiedzieli, żebym wracała do domu i że mój bilet na najbliższy lot do Warszawy czeka na odbiór na lostnisku. Już teraz powinnam zacząć się pakować... - Magda mówiła co raz szybciej. Jej monolog przerwałem całując ją i mocno przytulając
- Postaram się przekonać Twoich rodziców aby pozwilili Ci zostać dłużej w USA
- Riker, z jednej strony bardzo bym chciała, lecz z drugiej strony wolałabym wrócić do domu - gdy to powiedziała spóściłem głowę i schowałem twarz w dłoniach. Powiedziała to tak, jakby już nie chciała spędzać ze mną czasu
- Rikuś - zaczęła przytulając się do mnie - Ja bardzo chciałabym zostać z Tobą ale jestem teraz w ostatniej klasie liceum i w tym roku będę pisała maturę i bardzo mi zależy aby jak najlepiej napisać ten egzamin
- Ale obiecaj mi coś - rzekłem wpatrując się w jej czekoladowe oczy - Jak wyjedziesz to nigdy o mnie nie zapomnisz
- Nie potrafiłabym o Tobie zapomnieć
Przytuliłem ją jeszcze mocniej, po czym wstałem i już chciałem opuścić pokój, ale nagle poczułem dłoń na moim nadgarstku. Obróciłem się i zobaczyłem Magdę.
- Zostaniesz ze mną ? - spytała
- Ale gdzie będę spał ?
- Ze mną na kanapie - powiedziała uśmiechając się do mnie. Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła na kanapę. Ułożyłem się na łóżku, a Magda położyła się obok mnie. Sięgnąłem ręką do lampki nocnej i ją zgasiłem. Magda przytuliła się do mnie a ja objąłem ją rękoma i zasnąłem.
*** Z perspektywy Rydel ***
Posprzątałam z chłopakami kawałki talerzy. Rocky poszedł już do pokoju spać, a ja poszłam odnieść miostłę na miejsce skąd ją wzięłam. Wracając podknęłam się o dywan i gdyby nie refleks Ratliffa zaryłabym w podłogę. Wpadłam brunetowi centralnie w ramiona. Pomógł mi wstać równo na nogi. Spojrzał się na mnie i stało się wtedy coś czego nigdy, przenigdy bym nie przewidziała...Ell mnie pocałował. Moja reakcja mnie przeraziła. Oderwałam się od Ellingtona tak szybko i mocno jak tylko mogłam i chciałam uciec do pokoju, ale chłopak mnie zatrzymał.
- Rydel, ja Cię przepraszam. Nie powinienen tego robić. To była...chwila słabości, bo ja zawsze chciałem Cię pocałować ale nigdy nie miałem wystarczająco odwagi aby to zrobić. Przepraszam - powiedział spuszczając głowę
Nie wiedziałam co mam powiedzieć, a tym bardziej co zrobić. Stałam przed nim znieruchomiała. Po chwili doszło do mnie co się przed chwilą stało. Szybko, bez zastanowienia przytuliłam Ella i pocałowałam w policzek. Potem spojrzałam się na niego i widziałam, że był tym nieźle zaskoczony. Patrzał się na mnie jakbym niewiadomo co zrobiła.
- Delly, ja muszę Ci coś powiedzieć - zaczął. Nagle zrobił się czerwony jak jego bluzka od piżamy - Bardzo mi się podobasz i to od dawna
...I znów to samo. Nie wiedziałam co powiedzieć. Znałam Ella już kawał czasu. Spędzaliśmy razem mnóstwo czasu zarówno podczas tras koncertowych jak i w zwykłe dni. Traktowałam go jak mojego, rodzonego brata...na myśl mi nigdy nie przyszło całowanie się z nim. Ale tak szczerze mówiąc, to ostatnio nie wiem czemu zaczęłam czuć do Ella coś więcej.
- Ellington... - gdy to powiedziałam spojrzałam się na bruneta i nagle zrobiło mi się słabo. Zobaczyłam ciemność, nogi mi się ugięły i upadłam...lecz poczułam jak Ell mnie łapie. […]Obudziłam się na kanapie w salonie. Brunet siedział przy mnie i trzymał worek z lodem przy mojej głowie. Gdy zobaczył, że się obudziłam uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek. Poczułam znów "motyle w brzuchu" i uśmiechnęłam się do niego.
- Ellington Ty też mi się podobasz - powiedziałam przytulając chłopaka
- Naprawdę ? Ale że serio ? O wow! Ale tak serio, serio ?
- Hahaha - tym to mnie Ell totalnie rozwalił. Zaczęłam się śmiać. Brunet na początku patrzył się na mnie niedowierzając w to, że powiedziałam mu, że on też mi się podoba, ale potem także zaczął się śmiać.
- Dobra Ell, ogar. Dochodzi 2:00 w nocy a my się brechamy w salonie. Nie jesteś zmęczony ?
- Ja ? Zmęczony ? No co Ty! - zaśmiał się po czym chwycił mnie w pasie i zaczął łaskotać
- Ell, proszę przestań! - krzyczałam nie zwarzając na to, że jest środek nocy i ze wszyscy śpią
- Cicho Rydel, bo zaraz wszystkich obudzisz - powiedział cały czas mnie łaskocząc
- Aaaaaa! - krzyczałam. Brunet spojrzał się na mnie i pocałował, żebym się zamknęła...i tak też zrobiłam.
- Dobra, koniec - powiedział - Idziemy spać, bo już późno jest
- No coś Ty, naprawdę ? W ogóle nie zauważyłam...a poczekaj, powiedziałam to samo jakieś pięć minut temu - rzekłam drwiąco
- A gdzie pójdziemy spać ? - spytał
- No, Ty idziesz do chłopaków a ja idę do pokoju Emmy
- Tylko, że Riker śpi z Magdą u Emmy, a Rocky rozwalił się na kanapie w pokoju gościnnym - zaśmiał się - pozostaje nam spać tu, w salonie na kanapie
- Ale że razem ? - spytałam - Na jednej kanapie ?!
- Jak nie chcesz to mogę spać na fotelu a Ty sama na kanapie - powiedział spuszczając głowę
- No dobra, ale kocem się nie dzielę - rzekłam wytykając mu język
Położyłam się na kanapie i przykryłam się kocem, a Ell położył się koło mnie. Czułam jak obejmuje mnie w pasie jedną ręką, a drugą głaskał mnie po głowie. Poczułam znowu "motylki w brzuchu" i sama do siebie się uśmiechnęłam, a potem zasnęłam.
*** Z perspektywy Rossa ***
Siedziałem oparty o ścianę w piwnicy. Patrzałem się w jeden punkt przed sobą. Myślałem o tym, żeby jak najszybciej stąd uciec i wrócić do mojej kochanej Emmy. Strasznie za nią tęskniłem, brakowało mi jej...i to bardzo. Na drodze do szczęścia zawsze ktoś albo coś stawało. Jak nie Cassidy, to jakieś porwanie...dla okupu ? Nie wiem co ja widziałem w tej lasce. Jak ja mogłem ją kochać i przespać się z nią...znaczy prawie. Na szczęście przerwała nam w tym moja kochana siostrzyczka, która teraz pewnie martwi się o mnie... Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłem Cassidy, to było na moim, znaczy R5 koncercie w zachodnim Portland. Zakochałem się w niej i po paru dniach byliśny już razem. Trochę to trwało, a dokładniej to rok. Potem ona wyjechała do Denver i ze mną zerwała...a ja potem poznałem Emmę, która zmieniła moje życie […] Moje przemyślenia przerwało skrzypienie drzwi. Do piwnicy nie wszedł kto inny jak Tim. Podszedł do mnie, pomógł mi wstać i odwiazał sznury. Poczułem ulgę, w końcu mogłem wyprostować ręce. Tim dał mi kluczyki od samochodu i szybko skierowaliśmy się ku wyjsciu z piwnicy.
- Ross, słuchaj muszę Ci coś powiedzieć - zwrócił się do mnie
- Już się boję, o co chodzi ?
- Cassidy nie jest w Tobą w ciaży
- Ale jak to ? Co ?!! Przecież...
- To dziecko jest moje a nie Twoje
Byłem w szoku i to ogromnym, ale z drugiej strony byłem szczęśliwy, bo mogę bez żadnych przeszkód być z moją Emi. Byłem wdzięczny Timowi, że mi o tym powiedział. Odwróciłem się do niego i przybiliśmy sobie...żółwika. Gdy byliśmy już na zewnątrz zamknęlismy drzwiczki i już chcielismy uciekać, lecz usłyszałem krzyk. To był Tim:
- Ross! Uciekaj!!
Obróciłem się i zobaczyłem Tima trzymanego przez jakiegoś mężczyznę. Miałem już uciekać ale poczułem jak ktoś łapie mnie za ręce i obwiazuje je sznurem i mocno ściska.
- Co blondasku, chciałeś nam uciec ? - spytał drwiąco ubrany na czarno mężczyzna. Nic mu nie odpowiedziałem, z dwóch powodów, pierwszy nie wiedziałem co, a drugi to taki, że się tego facia po prostu bałem.
- Tak łatwo to nie uda Ci się od nas uciec - zaśmiał się podchodzący do mnie mężczyzna. Gdy był już blisko kopnął mnie z całej siły w brzuch. Upadłem. Czułem jak kilku mężczyzn mnie kopie i szarpie. Ostatnie co usłyszałem to krzyk Tima.
- Ross! Nie! Zostawicie go!
Potem już nic nie czułem ani nie słyszałem. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje.[…]Obudziłem się na łóżku. Rozejrzałem się po pokoju. Nie wiedziałem gdzie jestem...ani kim jestem. Koło mnie siedziała blondynka. Gdy zobaczyła, że się obudziłem przytuliła mnie.
- Ross, jak dobrze, że nic Ci nie jest. Ja...
- Kto to Ross ? Kim Ty jesteś ?
-Ty jesteś Ross, a ja jestem Cassidy... Twoja dziewczyna. Nic nie pamiętasz ?
Próbowałem sobie przypomnieć kim jestem, gdzie jestem i w jaki sposób tu trafiłem... Ale nie mogłem sobie nic przypomnieć. W mojej głowie panowała jedna, wielka pustka. Patrzałem się na blondynkę...podobno moją dziewczynę i nie mogłem sobie nic przypomnieć. Spojrzałem się na jej brzuch i zdziwił mnie jego rozmiar.
- Jesteś w ciaży ? - spytałem dotykając jej brzucha
- Tak, a Ty jesteś ojcem - uśmiechnęła się
- Naprawdę ? O wow - zaśmiałem się - Powiesz mi co ja tutaj w ogóle robię i co się tak naprawdę stało ?
*** Z perspektywy Cassidy ***
I to jest to! Ross nic nie pamięta czyli mogę mu wmówić dosłownie wszystko. Ha! Mam już plan.
- To tak Rossy, jesteśmy tutaj tymczasowo, gdyż jutro wylatujemy stąd do...[gdzie ja chciałabym polecieć - pomyślałam] Paryża, a tak dokładniej to do wioski pod Paryżem, do moich dziadków. Obiecałeś mi, że mnie tam jutro zabierzesz  - uśmiechnęłam się do blondyna
- Jak obiecałem to muszę dotrzymać słowa - powiedział przytulając mnie
- To super. Nawet nie wiesz jak się cieszę - rzekłam całując go w policzek - Samolot mamy jutro o 8:00 także może chodźmy już spać, bo nie wstaniemy rano - zaśmiałam się
Blondyn wstał z łóżka i poszedł do łazienki, a ja podreptałam to drugiej łazienki. Gdy wróciłam chłopak leżał na łóżku przykryty kołdrą i gdy mnie zobaczył, szeroko się uśmiechnął. Miałam na sobie ubraną koszulę nocną, która sięgała mi do połowy ud, a włosy miałam rozpuszczone. Podeszłam do łóżka, usiadłam na nim, zdjęłam kapcie i wygodnie położyłam się na łóżku. Blondyn przykrył mnie kołdrą i pocałował w czoło. Wtuliłam się w niego i po chwili chłopak usnął, a ja sobie jeszcze rozmyślałam... […]Nie no, utrata pamięci przez Rossa, to najlepsze, co mnie do tej pory spotkało. Jest po prostu idealnie. Teraz mogę z nim zrobić dosłownie wszystko. Muszę to dobrze wykorzystać […]Rozmyślałam tak dobre pół godziny, aż w końcu zasnęłam w objęciach blondyna.