Menu:

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 17

Siedziałem w tym bagażniku związany. Nie mogłem nic powiedzieć, gdyż miałem zaklejone usta....nie mogłem nic zrobić. Po chwili zasnąłem. Obudziły mnie gwałtowne wstrząsy i późniejsze zatrzymanie samochodu. Czułem, że jesteśmy na miejscu i nie myliłem się. Nagle drzwi od bagażnika się otworzyły i ten sam mężczyzna, który mnie związał w szpitalu wyrzucił mnie z niego. Spadłem na ziemię. Gdy tak leżałem, zauważyłem, że dojechaliśmy do jakiegoś domku pod lasem. Przed owym budynkiem stało kilka samochodów. Większość to były czarne Jeepy. Nagle z każdego i to dosłownie każdego auta zaczęli wychodzić mężczyźni i szli w moim kierunki. Nie ukrywałem, że się tym przeraziłem. Wzrokiem szukałem Cassidy, która zniknęła. Nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Mężczyźni postawili mnie na równe nogi i zaprowadzili na werandę przed domem.
*** W tym samym czasie, Cassidy ***
- Coś Ty zrobiła ? - krzyknął Tim
- A nie widać ? - spytała ironicznie - Porwałam Rossa dla okupu
- Ale dlaczego musiałaś go przywieść akurat tutaj, do domku letniskowego moich rodziców ?
- Bo...bo... A co ja Ci się będę tłumaczyła - krzyknęła
- Cass czy Ty sama siebie słyszysz ?.... Jesteś pod wpływem narkotyków tak ? Ile wciągnęłaś ?
- A co Ci do tego ?
- Cassidy! Wypuść Rossa!
- Wypuszczę, go dopiero wtedy jak jego rodzina mi zapłaci
- Czy Tobie do końca odwaliło ?
- O co Ci chodzi ? Nie chcesz już kasy ?
- Nie chcę jej dostać w taki sposób
- Jak tam chcesz... A teraz przepraszam, odę do Rossa
- Może lepiej będzie jak ja się nim zajmę - powiedział po czym wyszedł
*** Z perspektywy Rossa ***
Siedziałem na tej werandzie jak jakiś pies. Byłem związany, a koło mnie stało kilku mężczyzn. Nagle z domku wyszedł wysoki brunet. Wyglądał na trochę starszego ode mnie. Podszedł do mnie, przejął sznury, którymi byłem związany i zaprowadził mnie na tyły domku.  Między krzakami dojrzałem wejście tak jakby do piwnicy. Miałem wrażenie, że brunet chce mnie tam zamknąć i nie myliłem się. Chłopak otworzył drzwiczki. W środku było ciemno. Włączył światło i moim oczom ukazały się schody prowadzące w dół. Gdy zszedłem na sam dół, brunet rzucił mnie na stertę siana. Nachylił się nade mną, skuliłem się bo myślałem, że chce mnie pobić, ten jednak odkleił taśmę, którą miałem na ustach.
- Auuuuuu! - zawyłem
- Sorry, stary - zaśmiał się, ale mi wcale do śmiechu nie było
- Co wy chcecie mi zrobić ?
- Słuchaj, Cassidy porwała Cię dla okupu
- Jej już do końca odwaliło
- Wiem, ale ja pomogę Ci się stąd wyrwać
- Serio ?
- Tak, to już zaszło za daleko. Słuchaj - zaczął - przyjdę do Ciebie gdzieś koło 3:00 w nocy. Odwiążę Cię, dam kluczyki od mojego samochodu abyś mógł szybko stąd uciec, a ja postaram się jakoś powstrzymać tych osiłków
- Dzięki, yyy... Jak masz na imię ?
- Tim Weissmann - uśmiechnął się
- To... Miło Cię poznać
- Hahah, Ciebie też - zaśmiał się - Dobra, ja będę musiał już wracać do Cassidy
- Jasne i dzięki - uśmiechnąłem się
Tim zostawił zapalone światło i wyszedł. Siedziałem na ziemi. Przypomniało mi się, że mam telefon w kieszeni. Próbowałem sięgnąć do tylnej kieszeni ale bez skutku. Nagle uświadomiłem sobie, że komórkę zostawiłem na szafce koło łóżka Emmy. Byłem załamany, ale myśl, że Tim pomoże mi się stąd wyrwać podnosiła mnie trochę na duchu.
*** W tym samym czasie, szpital ***
Emma już dawno wstała i pakowała się, gdyż lekarze powiedzieli, że może już dzisiaj opiścić szpital. Dziewczyna była ubrana w piżamę, gdyż czekała na Rydel, która miała jej przywieść czyste ubrania. Gdy dziewczyna sprzątała puste opakowania ze swojej szafki, zauważyła, że leży na niej telefon Rossa. Gdy tylko spojrzała na komórkę, opadła na łóżko i zaczęła płakać. Nie mogła się pogodzić z tym, ze Ross zaginął. Nie dawał znaku życia już od ponad 14h. Gdy się tak zamartwiała do pokoju weszła Rydel.
- Hey kochana! Mam dla Ciebie ubrania! - krzyknęła wesoła lecz gdy zauważyła, że jej przyjaciółka płacze uśmiech zniknął z jej z twarzy. Usiadła koło dziewczyny i ją przytuliła.
- Em, zobaczysz Ross się odnajdzie. A teraz już nie płacz. Wszystko się ułoży. Przywiozłam Ci ubrania - powiedziała podając jej siatkę z odzieżą. Emma wzięła od niej ową reklamówkę i poszła do łazienki się przebrać.
- Rany, ja nawet nie wiedziałam, że mam takie ciuchy - pomyślała Em przeglądając to co przywiozła jej przyjaciółka. Szybko się przebrała, odświeżyła i wyszła z łazienki. Gdy weszła do pokoju, cała reszta Lynchów, Ratliff i Magda czekali już tam na nią. Riker z Rockym wzięli torby Emmy i wszyscy się udali w stronę wyjścia ze szpitala. Gdy byli już na parkingu zapakowali wszystkie rzeczy do bagażnika samochodu (mieli wynajęte auto na czas pobytu w Chicago), wsiedli do niego i pojechali do mieszkania Emmy. Podczas jazdy nikt się nie odzywał. Jechali w ciszy. Każdy myślał w jaki sposób odnaleźć Rossa.[…] W apartamencie Emmy byli już po godzinie jazdy, gdyż nie było korków na drogach. Pierwsze co zrobili to przygotowali, albo raczej Em z Rydel przygotowały spaghetti na  obiad, a chłopacy nakryli do stołu. Danie przygotowane przez dziewczyny było przepyszne. Zniknęło wciągu paru minut. Wszyscy się najedli jak...świnie (musiałam to napisać xD - od.aut), lecz nie Emma. Ona ledwo tknęła widelcem spaghetti. Nie była głodna. Podzieliła się swoją porcją z resztą młodzieży, wstała od stołu, posprzątała po sobie i poszła do swojego pokoju. Zachowanie Em zaniepokoiło najbardziej dziewczyny. Jeszcze nigdy, a szczególnie Magda, nie widziały jej w takim stanie. Nie chodziło tylko o jej zachowanie, ale też o jej wygląd. Wyglądała gożej niż od razu po wypadku. Była blada, miała podkrążone oczy...w ogóle się nie uśmiechała. Widać było, że bardzo przejęła się zaginięciem Rossa.[…] Po obiedzie chłopaki poszli do salonu, a dziewczyny do Emmy. Gdy weszły do jej pokoju, Em leżała na łóżku i wpatrywała się w sufit, z oczy płynęły jej łzy. Ryd i Magda położyły się kolo niej, tak że dziewczyna leżała między nimi. 
- Dziewczyny, a co jeśli on się nie odnajdzie ? - spytała szlochając Em
- Na pewno go znajdziemy. Policja zacznie go szukać już za kilka godzin - powiedziała Rydel
- A co jeśli policja go nie znajdzie ? Co wtedy będzie ? 
Rydel spojrzała na Magdę z przerażeniem. Nie pomyślała o tym, że policja mogłaby go nie znaleźć. Nagle jej oczy się zaszkliły, zerwała się gwałtownie z łóżka i wybiegła z pokoju. Magda została z Emmą, ale długo sobie tak nie poleżały, gdyż nagle do pokoju wparował Rocky.
- Dziewczyny chodźcie, musimy wszyscy poważnie porozmawiać.
Nastolatki się przeraziły. Brunet tak to powiedział jakby nie wiadomo co się stało...jakby Rossa zamordowano albo coś.
Dziewczyny wstały i pobiegły za Rockym do salonu. Gdy tam były usiadły na kanapie. Przez chwilę panowała totalna cisza. Było słychać tykanie zegara. 
- No to o co chodzi ? - spytała Magda
- Musimy pomóc policji w znalezieniu Rossa - rzekł Riker
- Jak ? - spytała zdziwiona Em
- Trzeba napisać do redakcji gazet, aby zamieścili artykuł o zaginięciu Rossa. Gdy fanki się o tym dowiedzą to pomogą nam - powiedział Riker
- Bracie, to jest genialny plan R5 Family liczy tysiące ludzi i to na całym świecie. Na pewno nam pomogą w znalezieniu Rossa - odparła Rydel
- To na co jeszcze czekamy. Jedźmy do redakcji. - powiedziała Em
Wszyscy wstali, ubrali się w cieplejsze ubrania, gdyż na dworze zrobiło się chłodno i pojechali do redakcji. Musieli długo czekać zanim udali się na rozmowę z główną redaktorką magazynu. Gdy w końcu weszli do jej gabinetu usiedli na kanapie i czekali. Gdy kobieta przyszła Riker wyjaśnił jej po co przyjechali. Gdy wszystko jej opowiedział, nie dowierzała. Bez żadnego "ale" zgodziła się na umieszczenie artykułu o zaginięciu Rossa w gazecie i to jeszcze na okładce. Młodzież podziękowała za rozmowę, wyszła i pojechała s powrotem do apartamentu Emmy. Gdy byli już na miejscu dochodziła godzina 19:00. Poprawiły się wszystkim trochę humory, gdyż fanki pomogą w znalezieniu Rossa. Zamówili sobie gigantyczną pizzę. Gdy ją zjedli rozsiedli się w salonie. 
- Magda idziesz ze mną na spacer ? - spytał Riker
- Pewnie - odpowiedziała z uśmiechem. Blondyn chwycił ją za rękę i wyszli z mieszkania. Skierowali się w kierunku parku. Gdy tak spacerowali trzymając się za ręce, zaczął padać deszcz. Po paru sekundach byli cali mokrzy. Riker przyciągnął do siebie Magdę. Objął ją w pasie i spojrzał się w jej czekoladowe oczy. Zbliżył się do niej jeszcze bardziej i złożył delikatny, lecz szczery pocałunek na jej ustach.

To już jest 17 rozdział! Osobiście bardzo mi się podoba, a Wam ? Piszcie w komentarzach ;)
... 23 stycznia o 15.15 na 4funTV pierwszy raz został puszczony teledysk R5 - (I Can't) Forget About You. Kto oglądał ? Ja tak i nadal nie mogę w to uwierzyć! xD Jeśli nie obejrzeliście to wyłapcie teledysk do "Loud" na Disney Channel. Zauważyłam, że jest puszczany od poniedziałku do piątku między godziną 11:00, a 13:00 (między odcinkami Austin&Ally), a także czasami koło 9:00 (także przed Austin&Ally)
Pozdrawiam
~Julia~

środa, 22 stycznia 2014

Rozdział 16

Podczas oglądania filmów zrobiliśmy się głodni i postanowiliśmy narobić sobie popcornu. Długo go szukaliśmy po szafkach i półkach aż w końcu znaleźliśmy. Narobiliśmy go aż ogromną miskę i ponalewaliśmy dla każdego po szklance Coca Coli i kontynuowaliśmy oglądanie filmów. Rzucaliśmy się popcornem, wygłupialiśmy się i śmialiśmy się i o dziwo nie obudziliśmy ani Rikera ani Magdy. Zanim się obejrzeliśmy była już 6:00 rano. Ogarnęliśmy po nocnym seansie filmowym i poszliśmy chociaż na chwilę się przespać. Obudziłem się po 9:00. Szybko się przebrałem, wziąłem kluczyki do auta i pojechałem po Emmę. Gdy dojechałem pod szpital moją uwagę przykuły tłumy reporterów i fotografów. Gdy mnie zobaczyli podbiegli do mnie i zaczęli zadawać mi pytania i robić zdjęcia.
- Ross czy to prawda, że masz dziewczynę ? - spytała jedna z reporterek
-Skąd ona to wie ?- pomyślałem - przecież to miała być tajemnica.
Nie chciałem, żeby media się o tym dowiedziały, bo nie dałyby mi i Emmie spokoju.
- Ross, tutaj mamy dowody, że spotykasz się z jakąś dziewczyną - powiedziała ta sama reporterka pokazując mi zdjęcia i okładki kilku gazet
- Skąd to się wzięło na okładkach ? Przecież byłem ostrożny, żeby nikt nas razem nie zobaczył... Nie ma co ich okłamywać. Trzeba to potwierdzić - pomyślałem
- Dobra, macie mnie. - powiedziałem zrezygnowany - Mam dziewczynę, która nazywa się Emma... Przepraszam, ale teraz muszę już iść - powiedziałem i skierowałem się ku wejściu do szpitala. Wiedziałem, że nic nie wyszło z tą tajemnicą.
- Jestem ciekawy jak na wieść, że mam dziewczynę zareagują fanki. O boże. Już sobie to wyobrażam - pomyślałem. 
Po chwili doszedłem pod salę gdzie miała być Emma ale nie było jej tam. Bardzo się zaniepokoiłem. Nagle podszedł do mnie lekarz i wszystko mi wyjaśnił.
- Stan pani Emmy w nocy pogorszył się - powiedział. Gdy to usłyszałem załamałem się
- A jak się teraz czuje ?
- Znaczy jest trochę lepiej niż w nocy ale nadal jest źle. Pani Emma ma gorączkę i silne bóle głowy.
- Gdzie ona teraz jest ?
- Przenieśliśmy ją na inną salę, która znajduję się w korytarzu obok.
- Dziękuję
Odwróciłem się i poszedłem albo raczej pobiegłem. Gdy znalazłem się pod salą Emmy po cichu wszedłem do środka i usiadłem koło łóżka. Em spała ale gdy przyszedłem obudziła się.
- Hej Ross
- Dzień dobry kochanie. Jak się dzisiaj czujesz?
- Źle. Nigdy się tak strasznie nie czułam. Raz jest mi zimno, raz gorąco i na dodatek jeszcze mnie boli głowa. Ja już dłużej nie wytrzymam - powiedziała ze łzami w oczach
- Będzie dobrze Emi - rzekłem całując ją w czoło - A teraz musisz odpocząć. Przynieść Ci wody a może herbatki ?
- Gdybyś mógł to herbatę
- To zaraz wracam - powiedziałem i szybko pobiegłem pod automat. Wracając wpadłem na kogoś. Spojrzałem na tą osobę i zamurowało mnie. 
*** W tym samym czasie, u Lynchów ***
Wszyscy już wstali albo raczej wszyscy oprócz Magdy. Rydel przygotowywała z Ratliffem śniadanie, a Rocky z Rikerem i Rylandem grali na konsoli w salonie.
- Riker! - krzyknęła Rydel
- Co?!
- Idź obudź Magdę
- Dobra, już lecę - krzyknął i jak burza pobiegł do Magdy. Wszedł do pokoju. Dziewczyna spała smacznie na łóżku. Riker usiadł koło niej i zaczął delikatnie zakładać jej kosmyki włosów za ucho.
- Madziu, wstawaj - powtarzał kilka razy szeptem. Na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech i po chwili otworzyła oczy.
- Hej Riker
- Dzień dobry - powiedział szeroko się uśmiechając - Jak się spało ?
- Dobrze, w końcu odpoczęłam
- Widzę - zaśmiał się
- Umm... Riker możesz wyjść ?
- Nie chcesz mnie już ? - spytał ze smutną miną
- To nie tak, po prostu chcę się ubrać - zaśmiała się
- To ja chcę to zobaczyć - powiedział coraz bardziej przybliżając się do dziewczyny i już chciał złożyć pocałunki na szyi dziewczyny ale ona odsunęła się.
- Riker...
- No dobra, wygrałaś. Wychodzę - powiedział i wyszedł ze spuszczoną głową
Magda wstała z łóżka podeszła do swoich walizek, wyciągnęła odpowiedni strój, którym były jeansy i szary sweterek i poszła przebrać się do łazienki. Potem pobiegła do kuchni i usiadła do stołu, przy którym siedziała reszta.
- Bardzo ładnie wyglądasz Madziu - powiedział Riker
- Hah, dziękuję - zaśmiała się
Rydel podeszła do stołu i postawiła na nim ogromny talerz z kanapkami. Wszyscy się na nie rzucili. Po kilku sekundach wszystkie kanapki zostały zjedzone. Oczywiście większość kromek pochłonął żarłok - Rocky. Po śniadaniu posprzątały dziewczyny, a chłopacy poszli do salonu pograć albo raczej kłócić się kto z kim jako pierwszy gra na konsoli. Skończyło się tak, że grali w "Papier, kamień, nożyce" aby wylosować kto gra pierwszy. Wypadło na Rockiego, który cieszył się z tego jak dziecko z lizaka. Usiadł sobie wygodnie na kanapie i rozpoczął grę. Reszta rozsiadła się na fotelach.
- Hmmm... Wiecie może gdzie jest Ross ? - spytała Ryd
- Pojechał po Emmę - powiedział Riker - Mówił wczoraj, że z samego rana pojedzie po nią i jak najszybciej przywiezie ją do domu.
- Ale jest już po 11:00 a go jeszcze nie ma. Zadzwonię do niego
Rydel sięgnęła po telefon i zadzwoniła do brata, lecz ten nie odebrał. Blondynka zaniepokoiła się i wykręciła jeszcze raz numer do Rossa. Tym razem też nie odebrał.
- Jadę do Rossa - powiedziała wstając z fotela i pobiegła do drzwi wyjściowych
*** W tym samym czasie, u Rossa ***
- Cassidy ? Co Ty tutaj robisz ?
- No jak to, martwiłam się o Ciebie, więc przyjechałam
- Skąd wiedziałaś, że jestem w Chicago ?
- Ummm... A w ogóle to czemu jesteś w Chicago ? - spytała zmieniając temat
- Emma chciała... Miała wypadek
- Misiu, będzie dobrze
- Jaki znowu misiu ? 
- Przecież jesteśmy razem tak ? Sam jeszcze parę dni temu powiedziałeś, że mnie kochasz
- Tak ale zrozumiałem, że to Emmę kocham. Ale nie martw się Ciebie też będę wspierał, bo w końcu jesteś w ciąży...ze mną - powiedziałem załamany
- Czyli Ty, Ty zrywasz ze mną ?
- Ja z Tobą nie zrywam bo my nigdy nie byliśmy razem, Cass - krzyknąłem 
- Jeszcze tego pożałujesz - powiedziała po czym zza rogu wyłoniła się postać mężczyzny. Był wyższy ode mnie. Podbiegł do mnie i zaciągnął w ciemny kąt. Zawiązał moje ręce grubym sznurem, a usta zakleił taśmą, abym nie mógł nic powiedzieć. Cassidy stała obok i wszystkiemu się przyglądała z uśmiechem. Mężczyzna podniósł mnie z ziemi i wyprowadził ze szpitala tylnymi drzwiami. Cass cały  czas szła za nami. Gdy byliśmy już na parkingu przed szpitalem podjechał do nas czarny Jeep. Cass otworzyła bagażnik, a mężczyzna wrzucił mnie do niego po czym go zamknął. Nie wiedziałem co się dzieje ale czułem, że jedziemy. Byłem zły, a także zrozpaczony bo nie wiedziałem gdzie jadę i co oni chcą mi zrobić.
*** W tym samym czasie, u Emmy ***
 - Gdzie on jest ? - pomyślałam - Nie ma go już ponad 20 minut, a przecież automat jest zaraz obok drzwi.
Bardzo byłam tym zaniepokojona. Sięgnęłam do szafki stojącej obok szpitalnego łóżka i wykręciłam numer do Rikera.
- Emma ? Jak się czujesz ? Czemu dzwonisz ? Stało się coś ? - pytał Rik
- Ross poszedł jakieś 20 minut temu po herbatę dla mnie i jeszcze nie wrócił. Martwię się.
- Na pewno nic takiego się nie stało. Zaraz będzie tam u Ciebie Rydel.
- A czy Ty też możesz przyjechać ?
- Pewnie. Zaraz będę - powiedział, po czym się rozłączył. Odłożyłam telefon na szafkę. Leżałam chwilę na łóżku cały czas myśląc o Rossie. Nagle do pokoju wbiegła czwórka Lynchów, Ratliff i Magda
- Jak się czujesz kochana ? - spytała Rydel
- Nie za dobrze Delly. Wiecie już co z Rossem ? Widzieliście go może ?
- Przeszukaliśmy cały szpital i nigdzie go nie było - powiedział Riker
- Gdzie on do cholery jest! - krzyknęłam - Boże Ross, gdzie jesteś ?! - powiedziałam załamana spoglądając w górę. Bardzo się o niego martwiłam.
- Będzie dobrze. Na pewno go znajdziemy. - pocieszała mnie Delly
- A może ta Cassidy mu coś zrobiła ? - spytałam
- A niby skąd by wiedziała, że jest w Chicago ?
- Ona musi mieć kogoś kto nas śledzi
- Po czym tak wnioskujesz ? - spytał zaciekawiony moją teorią Rocky
- A no z tego, że Cassidy jakimś sposobem dowiedziała się o pobycie Rikera wtedy w szpitalu
- Masz rację. Przecież nikt jej nie mówił o tym incydencie. Ona coś knuje - odparł Ratliff
- Musimy coś zrobić. A jeśli ona zrobi mu krzywdę ? - spytałam cała zrozpaczona
- Musimy zadzwonić na policję - powiedział Riker - Jeśli Ross został uprowadzony to, to się skończy niemiło dla Cassidy
- Uprowadzony przez Cassidy ? Nie brzmi to wiarygodnie - rzekła Rydel
- Ale kto powiedział, że przez Cassidy. Ona ma ludzi od tego. Pamiętam jak nasłała kilka takich osiłków na mojego kumpla, który kiedyś z nią chodził. Grozili mu i w ogóle. Ale nie uprowadzili go - powiedział Riker
- O mój Boże. Riker dzwoń szybko na policję - krzyknęła Magda, która przysłuchiwała się uważnie całej rozmowie
Riker wstał i wraz z Rockym i Ratliffem wyszli na korytarz, a dziewczyny zostały przy mnie.
- Z drugiej strony dlaczego Cassidy miałaby uprowadzić Rossa ? - spytałam
- Sama nie wiem - powiedziała Rydel - Ale to jest cała Cassidy Morgan. Ona zrobi wszystko by z nim być
- Mam nadzieje, że nic strasznego nie stanie się Rossowi - odparłam
Gdy tak rozmawiałam z dziewczynami, chłopacy rozmawiali z policją. Widziałam jak się denerwują. Gdy skończyli rozmowę wrócili do mnie i rozsiedli się na krzesłach.
- A więc - zaczął Riker - Policja na razie nic nie może zrobić. Według procedur ma minąć 24h od zaginięcia, aby można było rozpocząć poszukiwania
- Co ? 24h ? Przecież przez ten czas to Cassidy mogłaby go zagłodzić na śmierć! - wrzasnęłam zrozpaczona
- I co my teraz zrobimy ? - spytała Delly
- Nie mam pojęcia. Nie wiemy gdzie on jest, z kim jest i co oni mu chcą zrobić...nic nie wiemy - powiedział Ratliff
- Dobra, my coś wymyślimy. Pojeździmy po mieście, może go znajdziemy.... A Ty odpocznij sobie. Widzę, że jesteś wymęczona. Zdrzemnij się chociaż na chwilkę, a sprawę z Rossem zostaw nam - odparł Riker
- Jak ja mogę spać, skoro Ross zaginął i nie wiemy co Cassidy chce mu zrobić. Nie zasnę. 
- Musisz spać. Widzę jak bardzo jesteś zmęczona kochana - rzekła zatroskana Rydel
- A jeśli zostanie z Tobą Riker to postarasz się chwilę zdrzemnąć ? - odparł Ratliff
- Nie wiem 
- Dobra, jedźcie a ja zostanę z Em - powiedział  z uśmiechem Riker
Chłopak usiadł przy mnie na łóżku, a reszta pożegnała się i opuściła pokój. Zostaliśmy sami.
- Jak myślisz co Cassidy chce zrobić Rossowi ? - spytałam  
- Nie mam pojęcia, ale nie bój się odbijemy jakoś Rossa. A teraz już się tym nie zamartwiaj i prześpij się 
- A położysz się koło mnie ?
- Pewnie - powiedział po czym rozłożył się koło mnie. Wtuliłam się w niego i starałam zasnąć ale zamiast tego zaczęłam płakać.
- Hej, nie płacz - rzekł blondas głaszcząc mnie po głowie - Zobaczysz, wszystko się rozwiąże
- Ale ja się tak strasznie boję, Riker
- Będzie dobrze, znajdziemy go. Nie bój nic
- A co z Twoją randką z Magdą, co ?
- Kompletnie o niej zapomniałem. Przepraszam Cię na chwilkę - powiedział po czym wstał i wyszedł na korytarz
*** Rozmowa telefoniczna ***
- Magda słuchaj, ja kompletnie zapomniałem o naszej dzisiejszej randce przez to całe zamieszanie z Rossem
- Nic się nie stało. Może przełożymy ją do czasu, aż to wszytko się wyjaśni ?
- Pewnie, jesteś świetna... Wynagrodzę Ci to
- Nie musisz - zaśmiała się
- To trzymaj się i informuj mnie jak będziecie coś wiedzieli na temat Rossa
- Pewnie, na razie Riker

Blondyn skończył rozmowę  i wrócił do mojego pokoju. Odłożył swój telefon na szafkę i położył się koło mnie. Czułam się przy nim bezpieczna. Wiedziałam, że przy nim nic mi nie grozi. Cieszyłam się, że mam takiego przyjaciela jak on. On mi zawsze pomoże, pocieszy mnie, wesprze... Jest po prostu idealnym przyjacielem...na zawsze. Po chwili wtuliłam się w niego jeszcze mocniej i zasnęłam.
***Z perspektywy Rikera ***
Przez to co się stało, muszę zawsze być przy Em. Kocham ją jak moją siostrę. A to uczucie jakie było między mną, a nią z mojej strony nadal isnieje, ale wiem, że nie mógłbym być z nią bo to by zraniło mojego młodszego braciszka, który kocha ją ponad wszystko...Myślę, że z Magdą uda mi się coś stworzyć, bo gdy ją pierwszy raz zobaczyłem moje serce biło trzy razy szybciej.
Rozmyślałem tak dobrą godzinę, aż w końcu oczy same mi się zamknęły i zasnąłem.

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 15, część II

- Ross! Rooooss!!... Stary, żyjesz ? Ross!
- Co ? Tak - odpowiedziałem zrywając się z krzesła - Boże to był tylko sen
Cały się trząsłem. Ten sen był najgorszy w całym moim życiu. Nie wiem co bym zrobił gdyby to była prawda. Teraz czułem...ulgę.
- A co Ci się śniło ? - spytał Rocky
- No że Emma... Nie ważne
- Jak chcesz to nie mów.... Słuchaj my już jedziemy. Możesz jechać z nami albo... - nie dokończył gdyż mu przerwałem
- Zostaję przy Emmie
- Jak chcesz, a i Magda jedzie z nami
- Jaka Magda ? Sorry nie ogarniam zbytnio
- A taka jedna, przyjaciółka Emmy i coś czuję, że też przyszła dziewczyna Rikera - zaśmiał się
- A po czym wnioskujesz, że będzie jego dziewczyną  ?
- A no po tym, że nasz starszy braciszek nie odstępuje jej nawet na krok
- Chyba ktoś się zakochał - zaśmiałem się
- No chyba tak. Dobra to my jedziemy. Trzymaj się
- Na razie
Rocky spojrzał się na Emmę i wyszedł. Usiadłem na krześle koło mojej kochanej Em. W końcu do mnie dotarło, że ona jest tą jedyną, że to z nią chcę spędzić resztę mojego życia... Ale niestety była jedna, jedyna przeszkoda, która nazywała się Cassidy. Nie mogłem zostawić ją samą z tym wszystkim. Nie jestem taki. Ale też z drugiej strony nie mogę być tak daleko od Em, bo....bo kocham ją ponad wszystko. Teraz moim marzeniem było to by moja kochana Emma się obudziła...
Chwyciłem ją za rękę. Wydawała się cieplejsza niż wcześniej. Spojrzałem się na jej twarz. Nie była już taka blada, ba była pięknie zaróżowiona. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Nagle na jej twarzy pojawił się tak jakby lekki uśmiech.
- Emi jeśli mnie słyszysz to ściśnij moją dłoń - powiedziałem cały czas uważnie się jej przyglądając. Nagle poczułem lekki ucisk dłoni. Bez wahania przytuliłem dziewczynę i pocałowałem ją w czoło. Wciąż nie otwierała oczu ale wiedziałem, że mnie słyszy i to sprawiało, że byłem szczęśliwy.  
*** W tym samym czasie, u Lynchów ***
- To tak, trzeba by załatwić sobie jakiś pokój w hotelu - rzekł Riker
- Przestań, możecie przecież na ten czas zamieszkać u mnie i Em - powiedziała Katniss
- Na pewno ? Nie będziemy problemem ?
- No co Wy! Jesteście u nas bardzo mile widziani, a po za tym... - nie dokończyła gdyż zadzwonił jej telefon
- Halo ?
- Pani Black ?
- Tak, a kto...
- To ja Ross. Emma żyje
- Żyje ? Naprawdę ? O mój boże! Ale obudziła się czy co ?
- Znaczy nie obudziła się ale ścisnęła moją rękę
- Jezu, kamień spadł mi z serca... Zaraz to Was przyjdę tylko zawiozę Twoje rodzeństwo do mojego mieszkania
- Dobrze, do widzenia
- Do widzenia, dziecko
Katniss rozłączyła się, odłożyła telefon i wzięła głęboki oddech, który trochę ją uspokoił
- Co się stało ? - spytała Rydel
- Emma żyje
- To świetnie. Rany, jak się cieszę. Może jednak wrócimy do niej ?
- Jesteście pewnie już tym wszystkim zmęczeni. Zawiozę Was do domu i sobie odpoczniecie a ja potem sama pojadę do Emmy
- No niech będzie - powiedziała Ryd
- To jak jedziemy ? - spytała Katniss
- Pewnie
Samochód Katniss był duży i wygodny. Na przednich siedzeniach siedziała mama Em i Rydel, a z tyłu były tylko trzy miejsca, na których usiedli chłopacy, a Magda musiała usiąść na kolana Rikerowi, gdyż nie było dla niej miejsca. Wszyscy byli zmęczeni i chcieli jak najszybciej dojechać do mieszkania Katniss i odpocząć. Niestety na ich nieszczęście Chicago akurat tego dnia było strasznie zakorkowane, gdyż trwał remont dróg. Stali w korku już dobrą godzinę. Magda była najbardziej zmęczona z całej szóstki, ponieważ leciała samolotem dobre 15 godzin z Polski do Chicago, a potem siedziała w szpitali kolejne 3 godziny.[…] W końcu nie wytrzymała dłużej i usnęła na Rikerze. Chłopak objął ją w pasie i także usnął. Ratliff z Rockym nie wyrabiali ze śmiechu, gdy patrzeli się na śpiącą parę. Mieli ochotę narysować starszemu wąsy ale niestety ani jeden ani drugi nie miał przy sobie markera.[…] Po dwóch godzinach jazdy udało im się w końcu dojechać na miejsce. Magda nadal spała. Riker wziął ją na ręce, a reszta zajęła się walizkami. Katniss dała im klucze od apartamentu, a sama wsiadła do samochodu i pojechała do Emmy.  
*** Z perspektywy Rikera ***
Rany, jaka ta Magda jest urocza, taka śliczna. Nie mogę przestać o niej myśleć. Sądzę, że chyba się w niej zakochałem...
- Rydel, zaniosę Magdę do pokoju Emmy, dobrze ?
- Ok, tylko wracaj szybko bo musimy się rozpakować - rzekła
- A nie możemy sobie trochę odpocząć ? Potem się rozpakujemy
- Nie, teraz to zrobimy i potem będziemy mieli spokój
- Rydel, proszę. Ja już nie mam na nic siły
- No dobra
Uśmiechnąłem się do siostry i skierowałem się do pokoju Emmy. Nagle Magda się obudziła i spojrzała się w moje oczy, a ja w jej. Miała takie piękne czekoladowe oczy.
- Umm... Riker, mógłbyś mnie już postawić ?
- Tak, jasne - powiedziałem skrępowany i szybko postawiłem Magdę
- Dzięki - zaśmiała się
- Słuchaj - zacząłem lekko nieśmiało - Miałabyś może ochotę pójść jutro ze mną na kolację ? - spytałem cały czas się uśmiechając
- Na randkę ?
- Co ? Pfff... Yyyy, tak - powiedziałem spuszczając głowę
- A co z Emmą ? Przecież powiedziałeś jej, ze ją kochasz ?
- Skąd to wiesz ?
- Powiedziała mi
- Kocham Em jak moją siostrę i może ona zawsze na mnie liczyć. To jak, pójdziesz ze mną na kolację?
- Z przyjemnością - powiedziała całując mnie w policzek
- Jesteś urocza
- Ty też - zaśmiała się
- Idziesz oglądać z nami film ?
- Wielkie dzięki, ale chcę odpocząć. Jestem zmęczona
- To dobranoc
- Dobranoc  
*** Z perspektywy Magdy ***
Oh yeah, oh yeah, oh yeah. Idę jutro na randkę. Oh yeah! Rany, teraz jestem najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem. Jupi!... Riker jest taki uroczy. Jestem ciekawa do jakiej restauracji mnie jutro zabierze. Yay! Nie mogę się doczekać.  
*** U Rossa ***
Siedziałem koło Emmy i wpatrywałem się w pustą przestrzeń. Rozmyślałem o tym, czy ja i Em mamy jeszcze wspólną przyszłość. Bardzo mi na niej zależało Nagle do pokoju weszła Katniss. Usiadła po drugiej stronie łóżka Emmy.
- Obudziła się ? - spytała patrząc się na swoją córkę
- Nie, tylko ścisnęła moją dłoń
- Wygląda o wiele lepiej niż wczoraj
- Tak o wiele. Nie jest już taka blada... A i się uśmiechnęła
- Uśmiechnęła się, naprawdę ?
- Tak. Wyglądała cudownie
- Domyślam się. Mam nadzieje, że się wkrótce obudzi i będziemy mogli z nią porozmawiać
Nagle zadzwonił telefon Katniss. Wyszła na korytarz. Widziałem, że była zdenerwowana tą rozmową telefoniczną. Chodziła w tą i z powrotem. Po chwili weszła znowu do pokoju.
- Ross, agencja kazała mi wracać do Nowego Jorku. Tu masz adres apartamentu Emmy - podała mi małą karteczkę -  w którym aktualnie mieszka Twoje rodzeństwo. Mam nadzieję, że zaopiekujesz się Emmą
- Oczywiście, może pani na mnie liczyć - uśmiechnąłem się
- Mam nadzieję. Do zobaczenia Ross
- Do widzenia
Podeszła do Em, przytuliła ją i wyszła. Zostałem sam z moją ukochaną. Patrzałem się na nią i cały czas modliłem się aby szybko się obudziła.... Moje modlitwy zostały wysłuchane, gdyż Emma nagle otworzyła oczy.  
*** Z perspektywy Em ***
Pierwsze co zobaczyłam po przebudzeniu to wpatrujące się we mnie brązowe oczy Rossa. Gdy zobaczył, że się obudziłam uśmiechnął się i pocałował mnie delikatnie w usta. Poczułam motyli w brzuchu, ale po chwili przypomniało mi się dlaczego chciałam popełnić samobójstwo.
- Dlaczego mnie pocałowałeś ? Przecież kochasz Cassidy
- Byłem głupi! - krzyknął - Kocham Ciebie i tylko Ciebie! Jesteś moim całym światem! - wykrzyczał prawie na cały szpital
- Zamknij się - zaśmiałam się
- Dlaczego ? Niech cały świat się dowie, że kocham Cię! - znów się wydarł
- Co to za krzyki ? - spytał lekarz, który właśnie wszedł do pokoju
- Proszę mu wybaczyć panie doktorze. Jest z nim dzisiaj coś nie tak - zaśmiałam się
- Rozumiem. Jak się pani czuje ? - spytał podchodząc do mnie i przewracając kartki w aktach chorobowych
- Dobrze. Kiedy będę mogła wrócić do domu ?
- Zrobimy Ci jeszcze kilka badań, tak dla upewnienia i prawdopodobnie będzie pani mogła już jutro wyjść ze szpitala
- To super
- Dobrze, na dzisiaj już wystarczy - zwrócił się do Rossa - pacjentka musi odpoczywać. Proszę wrócić jutro - powiedział po czym wyszedł z sali
- Dobrze, w takim razie muszę już iść. Trzymaj się kochanie - powiedział całując mnie w czoło
- Jejku, jak mi tego brakowało Rossy
- Czego ? - spytał ale i tak dobrze wiedział czego, po prostu chciał to usłyszeć
- Ciebie. Ciebie mi brakowało. Twojej obecności, czułości. Tęskniłam za Tobą Ross
- Ja też tęskniłem. Odpoczywaj, ja wrócę jutro rano. Dobranoc
- Dobranoc. Tylko jedź ostrożnie
- Przecież ja zawszę jeżdżę ostrożnie - zaśmiał się i wyszedł z sali. Zostałam sama. Ułożyłam się wygodnie na łóżku, zgasiłam światło i zaczęłam wpatrywać się w sufit. Zaczęłam rozmyślać ale po chwili byłam już zmęczona tym wszystkim i gdyby tego było mało jeszcze zaczęła mnie boleć głowa. Po uporaniu się z bólem w końcu zasnęłam.
*** U Rossa ***
Gdy wszedłem do mieszkania było ciemno. Zdjąłem buty i kurtkę i poszedłem do salonu. Widok jaki mnie tam zastał wywołał u mnie dosłownie napad śmiechu. A mianowicie, Riker spał skulony na fotelu, Ratliff i Rocky spali na kanapie i mieli namalowane wąsy, a obok nich spała Rydel z markerem w ręku. Podszedłem do siostry i wziąłem od niej owy flamaster i od razu wybuchłem śmiechem. Nagle wszyscy się obudzili i zerwali na równe nogi. Rydel i Riker wybuchli śmiechem gdy spojrzeli się na Ratliffa i Rockiego. Oni spojrzeli się na siebie, a potem na mnie, gdyż w ręku trzymałem czarny marker.
- Ross ! Zabiję Cię - krzyknął Rocky
- Jak to nie ja! To była Rydel - wrzasnąłem
- Jasne, wszystko zwal na siostrę
- Ale to przecież byłaś Ty
- Haha, no tak - zaśmiała się. Ofiary żartu zaczęły gonić dziewczynę po całym salonie. Po chwili dołączył Riker. Wszyscy głośno się śmiali i wrzeszczeli. Nie obchodziło ich że było już po 2:00 w nocy i że Magda już spała. Niestety takie głośne wrzaski ją obudziły. Weszła wściekła do salonu lecz po chwili znalazła się na ziemi przygnieciona przez Rikera, który wpadł na nią podczas gonitwy za siostrą.
- Jezu, Riker Ty klocu! Złaś ze mnie - wrzasnęła
- Haha, już wstaję. Sorry - zaśmiał się i pomógł wstać Magdzie
- Chciałabym się wyspać ale... - nagle wybuchła śmiechem, bo zauważyła jak wyglądają Ratliff i Rocky - O mój Boże serio ? Kto im to zrobił ? - spytała cały czas się śmiejąc
- Rydel! - krzyknęli oboje
- Delly, naprawdę, musiałaś ?
- Ty też byś się nie powstrzymała
- No może. Dobra, ja wracam do łóżka i proszę Was ogarnijcie się
- Będziemy już grzeczni - powiedział Rocky. Magda poszła do swojego pokoju, a Lynchowie wraz z Ratliffem usiedli na kanapie i wrócili do oglądania telewizji.
- Emma się obudziła - powiedziałem
- Naprawdę ? To są świetne wieści - rzekł Rocky, który próbował zetrzeć wąsy
- Sorry bracie ale te wąsy się nie zmyją - powiedziałem próbując powstrzymać śmiech
- Co ? Jak to ? - krzyknął
- Ciszej!! Magda śpi - powiedział Riker
- Oj przepraszam. Nie chciałbym obudzić Twojej dziewczyny - zaśmiał się
- Ona nie jest... - nie skończył, gdyż sam dokończyłem
- Ale chcesz, żeby była - Rikera zamurowało
- Dobra, ogarnijcie się chłopaki - powiedziała szeptem Rydel
- Sorry, ja też będę już iść spać. Dobranoc dzieciarnio - zaśmiał się Riker
- Mam nadzieje, że nie idziesz spać do Magdy - zachichotał Rocky
- Powaliło Cię ?! - wrzasnął
- Sam nas uciszałeś a teraz drzesz się na całe mieszkanie - powiedziałem
- Idę spać do pokoju gościnnego
- A i bracie, muszę Ci coś powiedzieć - zacząłem - jak wtedy leżałeś na Magdzie to, to wyglądało jakbyś ją ten teges - zaśmiałem się
- Boże Ross, a Ty tylko o jednym - powiedział przewracając oczami i poszedł do pokoju gościnnego, a ja z resztą zostałem w salonie i oglądałem film.

niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 15, część I

Nasza rozmowa z Rossem przerodziła się w kłótnię, gdyż Rocky poruszył znów temat o "złej Cassidy". Ross był już tak wkurzony, że zaczął przeklinać i nas wyzywać. Nagle rozległ się dzwonek mojego telefonu. Sięgnęłam po komórkę, uspokoiłam resztę rodzeństwa i odebrałam. Odezwał się mężczyzna. Tłumaczył mi dlaczego dzwoni. Nie mogłam uwierzyć w to co on mówi. W końcu powiedział wszystko, pożegnał się i rozłączył. Odłożyłam komórkę i zamarłam.
- Siostra, co się stało ? - spytał Riker
- Emma, ona...
- Co Emma ? Co się stało ? - krzyknął Ross
- Ty się lepiej nie wtrącaj. Jej życie i uczucia Cię w ogóle nie obchodzą - burknął Rocky
- Ona jest w szpitalu - wydukała w końcu Rydel - Jest w ciężkim stanie
Zapadła taka cisza, jakby nikogo w domu nie było. Wszyscy zamarli z wrażenia. Najbardziej przerażony był Ross. Widziałam to po jego wyrazie twarzy.
- Na co jeszcze czekamy, jedźmy do niej - powiedział Ratliff
- Nie możemy. Ona jest w szpitalu aż w Chicago, a my mamy jutro koncert i nie wyrobimy się z wizytą u niej - powiedział Rocky
- Ważniejszy jest dla Ciebie koncert niż życie Emmy ? - wydarł się Ross
- Oczywiście że nie, ale fani też są ważni
- Ale dla mnie ważniejsze jest życie Emmy i dlatego pojadę do niej - powiedział Ross
- A my jedziemy z Tobą - dodał Riker z Rydel - Fanów się przeprosi. Zorganizujemy dodatkowy koncert albo nakręcimy nowy teledysk.
Tak jak powiedzieli tak i zrobili. Już po 15 minutach wszyscy siedzieli w samochodzie i jechali na lotnisko, aby jak najszybciej dotrzeć do Emmy. Szybko załatwili wszystkie sprawy związane z lotem i już po chwili siedzieli na pokładzie samolotu. Podczas lotu nie odzywali się do siebie... jak nigdy. Zawsze było tak, że śmiali się i wygłupiali, ale nie tym razem. Widać było, że wszyscy przejeli się tym, że Em leży w szpitalu i to w ciężkim stanie. Nagle Rydel odezwała się.
- A co jeśli Emma... - nie dokończyła gdyż Riker jej przerwał
- Nawet tak nie myśl. Ona na pewno przeżyje. Bądź dobrej myśli Ryd.
- Delly, a ten facet powiedział Ci chociaż jak Em trafiła do szpitala ? - spytał Ross
- Powiedział tylko tyle, że to nie jest rozmowa na telefon. Dodał, że wszystko nam wyjaśni jak będziemy w szpitalu
- Czuję, że musiało stać się coś strasznego skoro nie chciał Ci tego powiedzieć - rzekł Rocky
- Też tak przeczuwam... Ale jak to powiedział Riker "Bądźmy dobrej myśli" - dodała Ryd
Reszta lotu odbyła się w milczeniu. Gdy w końcu dolecieli na lotnisko w Chicago zamówili taksówkę i pojechali do dziewczyny do szpitala. Wpadli do niego jak burza. Gdyby tego było mało to kretyn Rocky wszczął kłótnię z pielęgniarką, gdyż ta pomimo jego tłumaczenia nie wiedziała o co chodzi brunetowi. Rydel w końcu wkroczyła do akcji. Uspokoiła młodszego brata i wyjaśniła pielęgniarce do kogo przyjechali. Kobieta zrozumiała i zaprowadziła ich na odpowiedni korytarz. Gdy tam dotarli cała piątka stanęła jak wryta. Ujrzeli mamę Emmy siedzący na krześle przy drzwiach sali operacyjnej. Gdy się ocknęli podbiegli do kobiety i usiedli koło niej. Ta spojrzała się na nich, lecz nie odezwała się.
- Jak to się stało ? - spytała Rydel
- Ona... Ona chciała popełnić samobójstwo - powiedziała drżącym głosem kobieta
- Wie może pani dlaczego ? - spytał zaniepokojony Ross
Kobieta nic nie powiedziała tylko podała blondynowi telefon córki. Chłopak spojrzał na ekran i wytrzeszczył szeroko oczy. Widniała na nim wiadomość od Cassidy. Gdy ją przeczytał zrobił się blady jak ściana, co zaniepokoiło resztę rodzeństwa. Zerknęli na telefon i od razu zrozumieli dlaczego ich najlepsza przyjaciółka chciała popełnić samobójstwo. Wtem na korytarz wbiegła Magda. Trzymała w rękach dwa plastikowe kubki z kawą. Podeszła do mamy Em i podała jej jeden z kubków.
- I co z Emmą ? - spytała dziewczyna
- Lekarz mi tylko powiedział, że jest w ciężkim stanie - rzekła kobieta ze łzami w oczach
- Będzie dobrze, proszę pani - pocieszyła Magda
Katniss nie odpowiedziała tylko wstała, wzięła kubek kawy i poszła się przewietrzyć. Magda z resztą została przy sali operacyjnej gdzie znajdowała się Emma. Nastała cisza, którą po chwili przerwał Riker.
- Jak się nazywasz ? - spytał
- Magdalena, a Ty jesteś Riker tak ?
- Heh, tak... Widzę, że mnie znasz - posłał jej szeroki uśmiech.
- Jak mogłabym Cię nie znać - zaśmiała się - Należysz do R5
- Haha. Jesteś przyjaciółką Emmy ?
- Tak, znamy się od przedszkola... Riker, myślisz, że ona przeżyje ?
- Oczywiście, że tak. Powiem Ci to co powtarzam reszcie...bądźmy dobrej myśli
Nagle drzwi od sali operacyjnej się otworzyły. Wszyscy zerwali się z krzeseł. Pierwszy wyszedł lekarz, który operował dziewczynę, a potem wyjechało łóżko, na którym leżała Emma. Wyglądała strasznie. Lekarz podszedł do Magdy i poprosił ją do siebie do gabinetu, a pielęgniarki zaciągnęły łóżko do osobnej sali. Rodzeństwo Lynchów wraz z Ratliffem poszło do Emmy, a brunetka poszła do gabinetu lekarza.
*** Z perspektywy Magdy ***
Gdy weszłam lekarz kazał mi usiąść. Podał mi ogromną kopertę. Otworzyłam ją, a w niej były zdjęcia z prześwietlenia. Domyśliłam się, że to są zdjęcia Emmy.
- Nie znam się zbytnio na takiego typu zdjęciach - powiedziałam
- Rozumiem. Chodzi o to, że przy upadku Emmy z mostu... - wskazał na zdjęcie - ...przez ten upadek z 60 metrów do wody ma połamane prawie wszystkie żebra, do tego podczas operacji straciła dużo krwi i jej szanse na przeżycie są znikome
Gdy to usłyszałam zamarłam. Nie mogłam uwierzyć w to, że Emma może się już nigdy nie obudzić. Podziękowałam za rozmowę i wyszłam z gabinetu.
*** Z perspektywy Rossa ***
Siedziałem przy Emmie. Nie ruszała się. Nawet wyglądała jakby w ogóle nie oddychała. Na dodatek były do niej po podłączane przeróżne kable. Siedziałem tak i patrzałem się na nią. Nawet nie zauważyłem kiedy moje rodzeństwo opuściło pokój i zostałem sam z Emmą. Chwyciłem ją za rękę. Była zimna. Po chwili oparty o ścianę zasnąłem. Obudziło mnie głośne i długie *pip* spojrzałem się na Emmę i nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje.... Nagle do pokoju wpadli lekarze, zabrali łóżko z Emmą prosto na blok operacyjny. Wyszedłem z pokoju oszołomiony. Nagle przybiegła reszta.
- Gdzie Emma ? - spytał Rocky
- Gdzie jest Emma ? - wydarł się Riker, lecz nie reagowałam. Usiadłem załamany na krześle przy ścianie i schowałem twarz w dłoniach. Wtem w drzwiach od bloku operacyjnego stanął lekarz. Podszedł do mnie. Szybko wstałem i spojrzałem się na niego. Mężczyzna pokiwał przecząco głową.
- Bardzo mi przykro, ale pani Emma Black...nie żyje

Rozdział 14

Ross z Cassidy był u siebie w pokoju a reszta siedziała w salonie. Nikt nie wiedział dlaczego ich brat tak się zachował. Rydel zaczęła zbierać odłamki telefonu, gdy nagle do domu wrócił Riker. Odłożył swoje rzeczy i skierował się w stronę salonu.
- Co tu się stało ? - spytał spoglądając na Rydel zbierającą kawałki telefonu Rossa
- Wiesz co, my sami nie wiemy - zaśmiał się Rocky
- Rossowi znów odwaliło i pobiegł z Cassidy do swojego pokoju - powiedział Ratliff.
Nagle po schodach zbiegli Cass i Ross. Rodzeństwo zmierzyło ich wzrokiem. Chłopak odprowadził blondynkę do drzwi wyjściowych. Pocałowali się na pożegnanie i dziewczyna opuściła dom Lynchów. Blondyn poszedł do salonu, lecz gdy zauważył Rikera o mało co, by mu znowu nie przywalił. Powstrzymała go przed tym Rydel.
- Zabiję Cię Riker! - krzyknął Ross
- Niby za co ? - spytał, ale po sekundzie zorientował się o co chodzi młodszemu bratu - To ja raczej powinienem Ciebie zabić. Bezczelnie bawisz się uczuciami Emmy. Jednego dnia mówisz, że ją kochasz i że zawsze będziesz, a drugiego lecisz już do innej dziewczyny i mówisz że teraz ją kochasz... Ile razy dzwoniłeś do Emmy odkąd jest w Chicago ? Ani razu, prawda ? - Rossa zamurowało - Wiesz co, leć lepiej do tej swojej szmaty
- Nie masz prawa tak o niej mówić!! - krzyknął Ross
- Myślisz, że ona jest z Tobą, bo Cię kocha ? Pfff... Ona nie leci na Ciebie, tylko na Twoją kasę.
- Nie znasz jej!! Ona nie jest taka!!
- Tak się składa, że ją znam... Była dziewczyną mojego kumpla i była z nim tylko dlatego, że miał kasę. Później on się skapnął, że ona go tylko wykorzystuje i z nią zerwał.
- Zamknij się, kłamiesz!! - krzyknął Ross
- Stary, dlaczego niby miałbym Cię okłamywać ? - powiedział spokojnie
- Po to by zniszczyć mi życie!! Nie starczy Ci że zniszczyłeś moje uczucia do Emmy?!
- Człowieku, czy Ty siebie słyszysz ?! A w ogóle o czym Ty mówisz ??
- Nie udawaj, wiem że to zaplanowałeś ! - wydarł się na niego blondyn i wybiegł z hukiem z domu. Riker nie wiedział o co chodziło młodszemu bratu. Nie miał zielonego pojęcia. Usiadł na kanapie i pomógł Rydel z naprawą telefonu. Gdy w końcu udało im się to zrobić Rikera zamurowało. Na ekranie pojawił się filmik z nim i Emmą, w momencie gdy wyznają sobie miłość. Chłopak był w szoku.
- Kto ? Jak ? Kiedy ? Po co ? - wykrzyczał
- Po co ktoś to nagrał i dlaczego wysłał do Rossa ? - zdziwił się Ratliff
- Cassidy - powiedział Riker - Ta dziewczyna ma coś nie tak z głową
- Skąd wiesz, że to ona ? - spytała Rydel
- A komu innemu zależy, żeby Ross odkochał się w Emmie ? Tylko tej zasranej blondynce. Jak ja ją dorwę to nogi z dupy jej powyrywam - krzyknął Riker.
Nagle do domu wrócił Ross. Spojrzał się na starsze rodzeństwo i skierował się ku schodom prowadzącym do jego pokoju. Rydel chwyciła go za rękę w ostatniej chwili i zaciągnęła do salonu. Posadziła na kanapę i cały czas patrzała się na niego z niedowierzaniem.  
*** Z perspektywy Rydel ***
Nie wierzyłam, że mój brat jest aż tak naiwny. Wiedziałam, że jak znów zacznie się temat z Cass i tym jaka ona jest zła i wykorzystuje ludzi to Ross i tak nie będzie nas słuchał. Ba, jeszcze powie, że nam odwaliło i kłamiemy. Ale muszę coś wymyślić, by on przestał spotykać się z tą Cassidy... On musi wrócić do Emmy. Oni są idealni. Pasują do siebie jak, jak...nawet nie wiem co. Ale oni muszą być razem. Nie ma innej opcji.  
W tym samym czasie, dom Emmy  
*** z perspektywy Em ***
Siedziałam w swoim pokoju. Sama. Mamy nie było i nie będzie jej przy mnie prawie przez całe dwa miesiące. Gdy tak leżałam i wpatrywałam się w pustą przestrzeń, ekran telefonu się podświetlił. Dostałam sms'a. Numer, który wysłał mi go nie był mi znajomy, lecz jego treść... Eh, szkoda gadać...
"Cześć słonko. Wysyłam Ci ten filmik jako dowód tego, że jestem z Rossem i że on mnie kocha. Bądź jednak świadoma tego, że mój znajomy nagrał moment jak wyznajesz miłość Rikerowi i wysłał Rossowi. On Cię teraz nienawidzi... Odwal się od Rossiaczka raz na zawsze.
~Pozdrawiam serdecznie: Cassidy Morgan, dziewczyna Rossa Lyncha~"
Byłam bardziej zrozpaczona niż w momencie gdy dowiedziałam się, że mama zostawia mnie samą w tak wielkim mieście i to daleko od rodziny i przyjaciół. Nawet jeszcze nie obejrzałam tego filmiku ale już do oczu napływały mi łzy. Gdy go w końcu obejrzałam serce mi stanęło z wrażenia. Nie chciało mi się dłużej żyć. Co prawda powiedziałam Rikerowi, że go kocham ale Rossa kochałam bardziej. On był dla mnie wszystkim. Pomimo tego co się wydarzyło, ta ciąża Cass, a potem przeprowadzka do Chicago to ja nadal kochałam go. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego... Bez zastanowienia zerwałam się z łóżka. Narzuciłam na siebie jakiś grubszy sweter i wybiegłam na dwór. Pobiegłam na najbliższy most. Stanęłam na poręczy, trzymałam się cały czas stojącego obok słupka. Spojrzałam w dół. Było wysoko, a rzeka płynęła z niewiarygodną szybkością. Nagle całe życie przeszło mi przed oczami. Wszystkie wspomnienia. Impreza-niespodzianka zorganizowana przez moich przyjaciół, klasowe wyjście do kina, podczas którego złamałam sobie nogę i nie mogłam chodzić przez ponad dwa miesiące, wypady z Magdą na zakupy i nie tylko, i wiele innych wspólnych chwil, które przelatywały mi przed oczami jak zdjęcia z albumu. Aż w końcu pojawił się moment gdy żegnałam się z przyjaciółmi, potem mój wylot do LA, pierwsze spotkanie z Rossem, nasza pierwsza randka która odbyła się na plaży, pocałunek, potem obiad u niego na którym lepiej zapoznałam się z jego rodziną oraz rodzicami i pierwsze spotkanie z Cassidy, kłamstwo Rossa, wybaczenie mu na koncercie, niejednokrotne nocowanie u blondyna, potem chwila gdy dowiedziałam się o ciąży Cass z Rossem, zerwanie z nim, przeprowadzka do Chicago, wyjazd mamy, przyjazd Rikera, szczere wyznanie miłości... Tu zdjęcia się urwały. Nagle zobaczyłam ciemność. Zawiał wiatr. Nogi mi się ugięły. Nawet nie wiem kiedy puściłam słupek i... zleciałam z ponad 60 metrowego mostu prosto do rzeki.

Hej, hej, hej! Chciałabym Wam wszystkim z całego serca podziękować za odwiedzanie mojego bloga, gdyż ma już ponad 2 000 wyświetleń i za Wasze liczne komentarze pod rozdziałami. Jesteście cudowni. Kocham Was wszystkich [...] Kolejny rozdział pojawi się dopiero w przyszła niedzielę. Ale mam dla Was dobrą wiadomość! Na pomorzu 20 stycznia rozpoczynają się ferie i postaram się dodawać rozdziały co dwa dni, a jak mi się uda i będę miała wenę to będę je dodawała nawet codziennie ;))... Szczerze mówiąc to od Was zależy czy dodam rozdział 15 w przyszłą niedzielę czy nie. A więc jeśli pod tym rozdziałem będzie 10 komentarzy to rozdział dodam w.....środę! Każda osoba może dodać tylko jeden komentarz, gdyż większa ilość nie będzie się liczyła. Także do dzieła!
Pozdrawiam  ;**
~Julia~

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 13

Następnego dnia
- Co jest tak ważne, że dzwonisz do mnie o 6 rano, Tim ?
- Musimy się koniecznie spotkać
- Ale po co ?
- Wymyśliłem genialny plan
- Serio ? Dobra, to przyjdź do mnie o 15
- Ale ja jestem teraz pod Twoim domem - zaśmiał się
- Co ?! - krzyknęła - Ja ubrana nie jestem i w ogóle... Dobra, wchodź
Cassidy zeszła do salonu w szlafroku. Chłopak czekał już na nią na kanapie uśmiechając się.
- No to mów - powiedziała siadając naprzeciwko niego w fotelu
- Ale zanim zacznę to uzgodnijmy coś
- Ale co ?
- Jak wrócisz do tego blondaska, to będziesz się dzieliła ze mną forsą jaką będzie Ci dawał
- Zgoda... A teraz przejdź już do tego Twojego planu
- A więc, mam znajomego w Chicago, Dezza i zleciłem mu aby obserwował tą całą Emmę
- I... ?
- I powiedział mi, że do tej dziewuchy przyjechał Riker
- No i...?
- I...teraz padniesz, nagrał mi jak oni się całują i wyznają sobie miłość
-  O mój Boże. Świetnie
- Jak Ross zobaczy to nagranie to zrozumie że Emma już go nie kocha i wróci do Ciebie... A żeby to trochę jeszcze bardziej udramatyzować to Ty zrobisz to samo. Nagrasz moment jak się całujesz z Rossem i wyślesz to Emmie. I co Ty na to ?
- Co ja na to ? Ten plan jest genialny. Jesteś geniuszem.
- Wiem - zaśmiał się brunet
- To kiedy zaczynamy z realizacją tego ?
- Myślę że już dzisiaj. Odwiedzisz Rossa i napiszesz mi sms'a że już u niego jesteś. Wtedy ja wyślę mu anonimowo ten filmik z Rikerem i Emmą. Ty wykorzystasz sytuację i go pocałujesz i wyznacie sobie miłość i nagrasz to.
- A co jeśli on powie że mnie nie kocha ?
- Wtedy to przerobimy tak żeby brzmiało to jakby mówił że Ciebie kocha... Ale napewno powie że Ciebie kocha - powiedział z uśmieszkiem na twarzy. Robił to tylko i wyłącznie dla pieniędzy, zresztą Cassidy tak samo. Chciała być z Rossem tylko dlatego że był 'kasiasty'.
- Dobra, będę się zbierał. To do zobaczenia - zaśmiał się
- Cześć - powiedziała blondynka
Zamknęła drzwi za chłopakiem i od razu pobiegła do swojego pokoju. Rzuciła się na łóżko i zasnęła.
W tym samym czasie, Chicago - dom Emmy
***z perspektywy Em***
Obudziłam się na kanapie. Rikera nie było w salonie. Wstałam i zaczęłam go szukać. Ku mojemu zdziwieniu nigdzie go nie było. Usiadłam na krześle w kuchni. Moją uwagę przykuł bukiet róż. Podeszłam do niego. Zauważyłam karteczkę."Musiałem już wracać do LA. Przepraszam, że się z Tobą nie pożegnałem ale tak słodko spałaś, że nie chciałem Cię obudzić. Przyjadę do Ciebie od razu po koncercie. Jeszcze raz przepraszam, Emi ~Riker~"
- Znów zostałam sama - powiedziałam do siebie po czym nalałam wody do wazonu i włożyłam do niego bukiet. Była dopiero godzina 7:00. Postanowiłam, że dzisiaj sobie pobiegam, żeby utrzymać dobrą kondycję i tak też zrobiłam. Ubrałam się na sportowo. Wzięłam słuchawki i pobiegłam na dwór. Najpierw biegałam po parku. Zatrzymałam się przy ławce, na której Riker wyznał mi miłość. Teraz siedziała na niej para emerytów, karmiących gołębie. Trzymali się za ręce. Nagle nie wiem czemu nasunęła mi się jedna myśl: To ja i Riker za kilka dziesiąt lat.
Stałam jeszcze chwilę patrząc się na tych dwoje starszych ludzi i pobiegłam dalej. Cały czas myślałam o Rikere i Rossie. Biłam się z własnymi uczuciami. Kochałam Rikera i to bardzo. On był idealny. Taki troskliwy, czuły, odpowiedzialny. Ale też gdzieś w głębi nadal czułam coś do Rossa. Przy nim czułam się bezpieczna. Nagle zakręciło mi się w głowie. Przysiadłam na ławce i siedziałam tak rozmyślając.
- To wyjście na dwór miało odciągnąć mnie od tych wszystkich uczuć i problemów, a jest odwrotnie - pomyślałam. Wstałam i truchtem wróciłam do domu. Przybiegłam cała zdyszana. Poszłam wziąć prysznic by się odświeżyć. Potem poszłam do kuchni i zaczęłam robić śniadanie. Nagle zadzwonił mój telefon. Na ekranie wyświetlił się napis "MAMA". Szybko odebrałam.
- Część mamo, jak tam ? Już niedługo wracasz tak ?
- Właśnie dlatego dzwonię.
- Mamo, coś się stało ?
- O to chodzi, że mój pobyt w Nowym Jorku przedłużył się i zostaję tutaj do końca przyszłego miesiąca
- Jak to ? - krzyknęłam. Nagle połączenie się urwało. Dzwoniłam do mamy kilka razy ale nie odbierała. Byłam zrozpaczona.
- Ledwo wytrzymuję ten tydzień bez niej, a mam wytrzymać prawie dwa miesiące. Nie chciało mi się w to wierzyć. Jeszcze gdyby tego było mało, to Riker wrócił do LA i nie wiem kiedy wróci, a bez niego jest mi jeszcze trudniej znosić nieobecność mojej mamy, która jeszcze przed przeprowadzką do Chicago obiecała mi, że będzie często w domu i że będziemy spędzały więcej czasu niż dotychczas. Guzik prawda. Znów to samo. Przez jej pracę oddalamy się od siebie.
Zjadłam śniadanie i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i wpatrywałam się w kremowy sufit. Czułam się samotna. Nie wiedziałam co ze sobą mam zrobić. Prawdę mówiąc nudziłam się. Byłam w Chicago... Ogromnym mieście, w którym łatwo jest znaleźć sobie zajęcie, jednak ja nie mogłam sobie takiego owego zajęcia znaleźć. Leżałam tak na łóżku i rozmyślałam.
W tym samym czasie, dom Lynchów
- Dobra jestem już pod ich domem. Szybko wysyłaj mu ten filmik - powiedziała do słuchawki Cassidy
- Już wysłałem. Idź i działaj.
Dziewczyna zapukała do drzwi. Nikt nie otworzył. Zapukała jeszcze raz. Nadal nic. W końcu nacisnęła na klamkę. Drzwi były otwarte. Weszła do środka. Rodzina Lynchów wraz z Ratliffem siedziała w salonie. Cass rozejrzała się po pokoju. Rikera z nimi nie było.
- Pewnie jeszcze nie wrócił od Emmy - pomyślała
Podeszła do Rossa i usiadła koło niego. Chłopak trzymał w ręce telefon i oglądał filmik z Rikerem i Emmą. Nagle wstał i rzucił telefonem o ścianę, tak że urządzenie rozpadło się na części, które rozsypały się po całym pokoju. Wszyscy skierowali wzrok na blondyna.
*** z perspektywy Rossa ***
Jak ona mogła mi to zrobić ? Jak ja się pytam ? Wiem że powiedziałem Rikerowi że może z nią być ale to mnie teraz przerosło.
Spojrzałem się na rodzeństwo, które patrzało na mnie z przerażeniem w oczach. Cassidy siedziała na kanapie i również się we mnie wpatrywała. Bez zastanowienia chwyciłem ją za rękę i pobiegłem z nią do mojego pokoju. Zamknąłem drzwi z hukiem i usiadłem na łóżku. Czułem jakbym się gotował od środka. Miałem ochotę wykrzyczeć całą tą złość. Cassidy usiadła koło mnie.
- Rossy, uspokój się. - powiedziała
- Jak ja mam się uspokoić - wydarłem się na nią. Oczy Cass się zaszkliły.
- Przepraszam - powiedziałem przytulając dziewczynę - Jestem po prostu wściekły.
- Rozumiem Cię Rossy
Dziewczyna spojrzała się na mnie, a ja na nią. Po chwili złożyła na moich ustach delikatny pocałunek. Wiedziałem już jakim uczuciem darzę Cassidy.
- Kocham Cię Cass - wyznałem
Dziewczyna uśmiechnęła się i wtuliła we mnie.
- Ja też Cię kocham, Rossy - rzekła
*** Z perspektywy Cassidy ***
Ha! Mój plan, znaczy mój i Tima póki co się sprawdza. Boże jaki ten Ross jest naiwny. Nie wierzę. Wszystko się udaje. Wystarczy tylko wziąć kamerę, którą ukryłam między pierdołami na jego komodzie i wysłać nagranie tej dziuni. Ha! Od razu znienawidzi Rossa, tak jak on ją.