niedziela, 22 listopada 2015

Ojejku... Znowu to samo ;(

Znowu to samo. Mija już któryś z kolei weekend, a rozdziału jak nie było, tak nie ma. Mam teraz na głowie mnóstwo spraw, w tym szkołę, która po prostu rozwala moją psychikę. A niech cię licho bierze Liceum. Niby miało być tak dobrze w słynnym High School, a tu lipa.
Do tego oczywiście dochodzi jeszcze kwestia kolegi, który troszeczkę namieszał i naruszył mój codzienny spokój... O ile tak to mogę nazwać.
Nie wiem, kiedy będzie nowy rozdział. W przyszłym tygodniu w szkole piszą próbne matury i mam tylko 4 lekcje (tzw. Bloki tematyczne) no i mam nadzieję, że uda mi się coś wtedy napisać i dodać w ostatni weekend listopada.
Jezu, to już zaraz koniec tego miesiąca. Potem tylko grudzień - kolejna rocznica bloga, Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok. Ten czas jednak szybko leci. Mam nadzieję, że nim się obejrzę, będzie już lato i moje kochane wakacje <3
Naprawdę Was przepraszam za ciągły brak Rozdziału 88. Jest mi z tego powodu naprawdę przykro, bo chcę usiąść i go napisać, ale nie mam na to czasu.
Wybaczcie mi to ;)
Trzymajcie się kochani!
Do napisania
Buziaczki xoxoxo
~Wasza Julia <3

niedziela, 1 listopada 2015

Rozdział 87

18+
Dwa dni później
- Na pewno macie wszystko spakowane?! - krzyknęła Stormie z salonu, gdzie zapakowywała swoją torbę podręczną. Spojrzała na zegarek, który wskazywał dokładnie wpół do szóstą wieczorem. Bus, który zawoził ich na lotnisko, stał już przed domem od dobrych piętnastu minut. 
- My już wszystko mamy! - odezwał się Rocky, schodząc z dwiema walizkami. Za nim szedł Riker z kolejnymi trzema torbami. - Jezus, jakie to ciężkie. - sapnął brunet, stawiając swój bagaż na podłogę.
- Teraz wyobraź sobie ile walizek będą miały dziewczyny. - Zaśmiał się Riker, przecierając czoło. - Idę do mojej laski po jej toboły. - jęknął i wbiegł na górę po schodach.
- Mamo!... Mamo! - wydarła się Rydel, gdzieś z pietra wyżej. - Widziałaś moją szczęśliwą bransoletkę? Tą, którą dostałam od cioci Pelly?! 
- Szukałaś w łazience? - Kobieta podeszła do schodów, by nie musieć podnosić głosu.
- Tak! Nigdzie go nie ma! - Blondynka wyjrzała zza drzwi i spojrzała na mamę załzawionymi oczami. - Zawsze miałam ją przy sobie i akurat teraz, kiedy jadę w trasę, gdzieś się zapodziała. Powiedz mamo, że gdzieś ją widziałaś.
- Przykro mi Delly, ale nie. - odpowiedziała smutna i podeszła do córki, po czym mocno ją przytuliła. - To tylko bransoletka, kochanie.
- Ale mamo, ja ją miałam na każdym koncercie, wywiadzie, po prostu codziennie. Jest moją szczęśliwą bransoletką i potrzebuje jej na naszej pierwszej światowej trasie! - krzyknęła załamana. 
- Skarbie, po pierwsze nie potrzebujesz jakieś tam srebrnej bransoletki, aby świetnie wystąpić na scenie. Jesteś niesamowita bez tej błyskotki. Po drugie napisz może do Ellingtona. Spałaś ostatnio u niego i może jest gdzieś u niego w domu. - Posłała jej szeroki uśmiech i założyła jej kosmyk włosów za ucho.
- Właśnie! Ellington! - pisnęła zadowolona. - Dzięki mamo! - Pocałowała kobietę w policzek i pobiegła do siebie. 
- Tylko szybko to załatw. Już musimy jechać! - Odwróciła się w stronę schodów, gdy nagle z drzwi obok niej, wyszła Emma, która taszczyła dwie ogromne walizki. - Poczekaj, pomogę ci. - powiedziała kobieta i pociągnęła jedną z nich w swoją stronę. Blondynka podziękowała jej za to szerokim uśmiechem. 
- To już chyba wszystko. - powiedziała dziewczyna, przecierając czoło. - Widziała pani Rossa? - spytała i przygryzła policzek od wewnątrz.
- Przecież powinien być u siebie...znaczy u was w pokoju. - Zaniepokoiła się kobieta. Spojrzała na zegarek na swojej ręce. - Mamy mało czasu. Powinniśmy już pakować się do busa i jechać na lotnisko. Kiedy widziałaś go po raz ostatni? 
- Jakieś piętnaście minut temu powiedział mi, że musi coś załatwić. Myślałam, że chodzi o coś z rodzeństwem, ale pytałam się chłopaków i oni też nie wiedzą, gdzie on jest. - westchnęła dziewczyna. Blondyn wybiegł z pokoju w tamtym momencie jak poparzony. Zostawił swoją walizkę w połowie pakowania i po prostu się rozpłynął. 
- To niedobrze... - szepnęła kobieta. - Wiesz może, czy wziął ze sobą komórkę?
Emma zmarszczyła brwi i szybko zerknęła do pokoju. Musiała zapalić główne światło, by cokolwiek zobaczyć. Przeanalizowała wszystkie meble w pokoju i nigdzie nie znalazła telefonu swojego chłopaka. Sięgnęła za to po swój do kieszeni i wystukała numer do blondyna. Odebrał dopiero po trzech sygnałach, co od razu poważnie zaniepokoiło nastolatkę.
- Gdzie ty się podziewasz, Ross?! - wydarła się na niego.
- Musiałem coś załatwić. Przepraszam...
- Niby co?! - krzyknęła poirytowana.
- Na razie nie mogę ci powiedzieć. Wybacz.
- Super. - fuknęła. - Masz być w domu za minutę.
- Em... - Nie pozwoliła mu dokończyć i szybko się rozłączyła.
- I co? Gdzie on się podziewa? - Stormie dotknęła ramienia nastolatki. Dziewczyna wypuściła głośno powietrze, ale po chwili uśmiechnęła się szeroko, próbując ukryć swoje poirytowanie zachowaniem Rossa.
- Już...już jedzie. - Odchrząknęła i chwyciła rączkę od swojej walizki, którą zniosła bez problemu po schodach. Wchodzący przez drzwi wejściowe Rocky od razu spojrzał na nią i bagaż, który trzymała w ręku. Bez zastanowienia przejął go od niej i zaniósł do samochodu, po czym wrócił się po drugi. W tym samym momencie przed garaż podjechało czarne BMW Rossa. Nastolatek wyskoczył z niego, niechcący wpadając na starszego brata. Mruknął tylko "Sorry" i pobiegł do domu.
- Już jestem! - krzyknął. Emma zmierzyła go groźnym spojrzeniem od góry do dołu. Wykrzywiła usta w grymasie. - Ej, kochanie... - szepnął, podchodząc do niej. - Przepraszam. - Dotknął jej policzka i ręką zjechał na szyję, a potem na ramię.
- Idź się spakuj. Czekamy tylko na ciebie. - bąknęła i wyminęła go. Wzięła do ręki torbę podręczną i wyszła z domu. Przed busem stali już Rocky, Riker, Ryland i obejmujące się Rydellington. Magda grzebała w bagażniku w poszukiwaniu swojej książki, którą spakowała nie do tej torby co chciała. Wszyscy ubrani byli w luźne ubrania typu dresy, bluzy i praktycznie każdy miał na nogach Converse'y. Czekała ich długa podróż do Polski na ich pierwszy koncert z LOUDERtour.
- Mogę was o coś poprosić? - odezwał się nagle Rocky, drapiąc się po karku. Zgromadzeni przenieśli na niego wzrok. - Dostałem sms'a od Alex, gdzie napisała, że zaraz tu przyjedzie, by się ze mną pożegnać...
- I co w związku z tym? - Zaśmiał się Ryland. 
- Możecie nie zrobić mi siary przy niej? Błagam. - jęknął, spoglądając na każdego po kolei. 
- Czy my kiedykolwiek zrobiliśmy ci przy niej siarę? - Wtrącił się Ross, który właśnie wychodził z domu ze swoimi dwiema walizkami.
- To jest pytanie retoryczne? - Zachichotał nerwowo brunet i posłał bratu tak jakby zmęczone spojrzenie. Młodszy tylko zmarszczył noc i wrzucił swoje walizki do bagażnika, po czym oparł się o drzwi auta. Emma, która stała przy swojej przyjaciółce, nagle zamarła. W oddali zobaczyła znajomy samochód. Na jej twarzy malowała się panika, ale w głębi skakała z radości, jak mała dziewczynka. Poczuła na sobie czyiś wzrok. Obróciła się i zobaczyła Rossa, który stał w założonymi rękoma i posyłał jej zaciekawione spojrzenie. Po chwili utraciła z nim kontakt wzrokowy, a na podjazd, zaraz przed BMW stanął srebrny Volkswagen Tiguan, który należał do nikogo innego, jak to wysokiego Anglika z ciemnymi, jak węgiel oczami i słodkim zadartym nosem. Wspomniany chłopak wysiadł z pojazdu i rozłożył ręce.
- Nie chciałaś się ze mną pożegnać, mała jędzo?! - krzyknął z uśmiechem na twarzy. Gdy tylko to zrobił drzwi po drugiej stronie się otworzyły i wysiadła z nich dość wysoka dziewczyna o rudych włosach. Podeszła do Gavina i pocałowała go w policzek. Emma przełknęła ślinę i delikatnie przytuliła się do chłopaka. Szybko jednak odsunęła się od niego.
- Kto to? - Wskazała na jego towarzyszkę.
- A, no tak. - Podrapał się po głowie. - Emma to moja dziewczyna Lydia, Lydia to moja przyjaciółka Emma. - Posłał obu swój piękny uśmiech.
- Twoja dziewczyna? - Zdziwiła się blondynka i otworzyła szeroko oczy. Wtem poczuła, jak ktoś obejmuje ją w talii i poczuła dość mocny zapach perfum Hugo Boss'a Bottled Sport, których w domu Lynchów używał tylko Ross. Wzięła głęboki wdech i zagryzła dolną wargę.
- Tak, moja dziewczyna. - odpowiedział uśmiechnięty Gavin. - Cześć Ross. - Zwrócił się do blondyna i wyciągnął ku niemu otwartą dłoń. Ku zdziwieniu siedemnastolatki blondyn uścisnął ją z widocznym entuzjazmem na twarzy. 
- Co tam? - zapytał osiemnastolatek, co jeszcze bardziej wyprowadziło dziewczynę z równowagi. Jeszcze tak niedawno Ross był w stanie gołymi rękoma zabić Gavina, a teraz jakby nigdy nic wita się z nim przyjaźnie.
- To raczej ja powinienem spytać się ciebie. Jedziecie w trasę. Zdenerwowany? - Zaśmiał się.
- No coś ty. - Szturchnął go w ramię. - Pierwszy raz od ponad dwóch tygodni wyśpię się. Ile się leci do Polski? - Pytanie skierował do swojej dziewczyny, która toczyła walkę spojrzeń z Lydią. - Emi? - Poruszył nią.
- Co? - fuknęła. - Znaczy... Co się stało? - poprawiła się i zmieniła ton na łagodniejszy.
- Ile będziemy lecieć do Warszawy? - powtórzył.
- Koło dziewiętnastu godzin. - odpowiedziała beznamiętnie.
- Dzieciaki! Jedziemy! - Mark wydarł się prawie na całe osiedle. Emma z Rossem odwrócili się w jego stronę, ale ich uwagę przykuł Rocky, który całował się z Alex. Brunet opierał się o drzwi busa, a dziewczyna znajdowała się między jego nogami. Nie zwrócili uwagi na rozkaz, co wywołało falę śmiechu. 
- Dobra, zbieramy się. - rzekł Ross i przybił sztamę z Gavinem. - Nara. - dorzucił w połowie drogi do pojazdu. 
- Pisz do mnie czasami. Wyślę ci sms'em mojego maila, abyś nie musiała płacić kolosalnych cen za połączenia telefoniczne ze mną. - Gavin chwycił Emmę za przedramię. - Okay?
- Okay? - Uśmiechnęła się do niego i pobiegła do reszty. Przed wejściem do środka, zerknęła jeszcze w stronę przyjaciela, który stał już sam przed domem. Pomachała mu ręką, a on odwzajemnił ten gest, po czym wyciągnął komórkę i coś na niej wystukał. Dziewczyna otrzymała po chwili wiadomość:
Gavin: Pamiętaj o zabezpieczeniu! 
Wywróciła oczami i odpisała mu: "Gavinie Walsh. Jesteś idiotą!"

- Święty Panie! Nareszcie! Ziemia! Cudowna Ziemia! - wydarł się Ellington całując asfalt pasa startowego na lotnisku Chopin'a w Warszawie. Swoim zachowaniem przykuł uwagę pasażerów wysiadających z samolotu. Rydel uderzyła go, dając mu znać, aby się uspokoił. Brunet z powrotem stanął na nogi i objął jedną ręką swoją narzeczoną, a drugą Emmę. - To co dziewczynki. Jest dopiero druga po południu, więc mamy jeszcze mnóstwo czasu, aby przygotować się na dzisiejszą imprezkę. - powiedział zadowolony i obrócił się do reszty. 
- Co? Jaka impreza? - Zdziwił się Ross i ruszył w kierunku wejścia do budynku lotniska. 
- Sebastian urządza dzisiaj swoje urodziny i wysłał mi maila, że wszyscy mamy przyjść. Tak właściwie to dlatego jesteśmy w Polsce tak wcześnie. - odpowiedział Riker, chwytając Magdę za rękę. 
- Dlaczego nic mi o tym nie wiadomo? - oburzył się i założył ręce na klatce piersiowej. Idąca koło niego Emma, objęła go tylko w pasie i wychyliła się do Rydel, która cicho się śmiała.
- Byłeś tak zapracowany, że nie miałem kiedy ci tego przekazać. - tłumaczył się, na co Ross tylko wywrócił oczami i mruczał coś pod nosem, wytykając przy tym język. 
- Jesteś słodki. - szepnęła mu na ucho Emma i pocałowała go w policzek. Wyraźnie poprawiła mu tym humor.
Po wejściu do środka czekali przy taśmie na swoje bagaże, po czym zapakowali się do autokaru, który zawiózł ich prosto do hotelu. Stormie z Markiem rozdali karty do pokoi, które rozdzielili sprawiedliwie. Każdy był ze swoją drugą połówką, oprócz Rocky'ego i Rylanda, którzy dzielili razem pokój, a niekoniecznie łóżko. Zdążyli tylko wejść do pokoju i wziąć prysznic, bo musieli stawić się na obiedzie o wpół do czwartej. 
- Ale tu przepięknie pachnie! - Ekscytował się Ellington, siadając do wielkiego stołu w  jadalni zaraz koło Delly. Nim się obejrzeli przyniesiono im przystawki, dania główne, a na końcu deser. Chłopacy wyglądali na obżartych do granic możliwości. Posiedzieli jeszcze chwilę przy stole, a potem wstali, wymigując się tekstem, że trzeba przygotować się na imprezkę. Dziewczyny porozmawiały jeszcze chwilę między sobą i ustaliły plan działania na wieczór. W co się ubierają i w jaki makijaż się "uzbrajają". Umówiły się, że o siódmej spotykają się w recepcji i pierwsza, która tam przyjdzie zamawia transport. 
Magda wpadła do pokoju niczym wicher i dopadła swoją walizkę. Z impetem rozpięła zamek i zaczęła w niej grzebać. Wychodzący z łazienki Riker, oparł się o ścianę i głośno się śmiał. Nastolatka odwróciła się do niego i aż wstrzymała powietrze z wrażenia. Blondyn stał w samych ciemno-niebieskich bokserkach z American Eagle, a jego włosy były mokre od wody. 
- Wygląda, jak grecki bóg. - szepnęła nieświadoma tego, co właśnie powiedziała. Basista zagryzł wargę, wciągając powietrze nosem.
- Dziękuję. - odpowiedział, poprawiając swoją mokrą grzywkę.
- Czekaj. Powiedziałam to na głos? - pisnęła przerażona.
- Tak jakby. - Zachichotał. - Ale mnie to nie przeszkadza. To naprawdę miłe, że tak uważasz. - Podszedł do niej, przez co ona wstała z kolan i stanęła przed nim. Nachylił się i pocałował ją w czoło. - Już wiesz, w co się wciśniesz? - zapytał, zakładając jej kosmyk włosów za ucho.
- Może małą czarną? - mruknęła, zmysłowo przejeżdżając palcami po mięśniach na brzuchu chłopaka. Słyszała, jak głośno przełyka ślinę. 
- Jeszcze jakiś czas temu, błagałbym, żebyś ją ubrała, ale teraz nie. Proszę, nie rób mi tego. - jęknął, patrząc na niego oczami szczeniaczka.
- Dlaczego? - szepnęła, całując go po szyi i schodząc na jego obojczyki. Jego klatka piersiowa zaczęła szybciej się unosić. 
- Ponieważ... - zaciął się na chwilę i oblizał swoje wargi. - Wiesz dobrze, jak działa na facetów krótka sukienka na ciele dziewczyny, którą na dodatek bardzo kochają. Nieuchronnie prowadzi to do łóżka i wtedy PUF... A ja nie mogę. Znaczy my nie możemy...
- Wiem, wiem. Tak się tylko z tobą droczę, skarbie. - Uśmiechnęła się i nachyliła do walizki, po czym wyciągnęła z niej jeansy i kolorowy top. Wyminęła go i w podskokach poszła do łazienki. Po ubraniu się wykonała ku swojemu zdziwieniu idealnie równe kreski eyelinerem i podkreśliła swoje usta czerwoną szminką. 
- Wyglądasz prze-przepięknie. - rzekł Riker. Stał w drzwiach od łazienki i wpatrywał się w swoją narzeczoną rozmarzonym spojrzeniem. Był dumny z tego, że to właśnie taka dziewczyna, jak Magda zajęła miejsce w jego sercu. Nastolatka podeszła do niego, stanęła na palcach i musnęła usta chłopaka.
- Idziemy? - zapytała, puszczając mu oko.
- Oczywiście. - odparł zadowolony i chwycił dziewczynę za rękę.

Rodzinka Lynchów dojechali na miejsce imprezy po niecałych dwudziestu minutach. Sebastian urządzał urodziny u siebie w domu, co według niego było lepsze, niż na przykład w jednej z knajp. Atmosfera jaka panowała, była taka sama jak w klubie. Pełno świecących lamp, barman, który zajmował się drinkami i ogólnym alkoholem, mnóstwo przekąsek oraz tańczących ludzi na około. Nie brakowało także głośnej muzyki. Sebastian wywijał na parkiecie z jakąś dziewczyną, która wydała się Emmie znajoma, ale jakoś nie drążyła tego tematu. Siedemnastolatka wręczyła prezent bratu w imieniu swoim i paczki z USA. Nim się obejrzała wszyscy znaleźli dla siebie zajęcie. Rocky i Ryland majstrowali z muzyką, Riker, Magda, Ellington i Rydel świetnie bawili się na parkiecie, a Ross gdzieś zapodział się w tłumie. Usiadła przy stoliczku i wpatrywała się we wszystko dookoła. Wsłuchiwała się w krzyki Polaków. Już dawno ich nie słyszała. Była skazana tylko na język angielski. Zdała sobie sprawę, że stęskniła się zarówno za swoim bratem, jak i za całą Warszawą. 
- Emma! - nagle ktoś krzyknął. Gwałtownie się odwróciła i nie wierzyła własnym oczom, kogo widzi. 
-  Damian! Jak super cię widzieć! - Uśmiechnęła się szeroko i rzuciła się chłopakowi na szyję. Bardzo się ucieszyła, że go spotkała. Nie widziała się z nim od momentu, gdy wyjechała do Stanów. W sumie nie pisała z nim ani razu, co wydało się naprawdę dziwne, ponieważ znali się już ponad pięć lat.
- Co tam słychać w wielkim świecie? - zapytał, nie puszczając ani na chwilę dziewczyny. 
- Ah, normalnie ci powiem. - Zaśmiała się.
- Normalnie? - Zdziwił się. - Od kiedy to umawianie się z aktorem jest czymś normalnym? 
- Skąd to wiesz? - Wykrzywiła usta w grymasie. 
- Cała szkoła o tym gada. Naprawdę. Wszyscy są tym tak podnieceni, że ja pierdole. - Na słowa chłopaka wywróciła oczami i spojrzała się w bok, gdzie nagle przeleciała jej w tłumie blond głowa. Zobaczyła Rossa przy barmanie. Przejmował od niego dwie szklanki i zaczął iść w ich stronę.
- Hej. - przywitał się od razu i podał napój swojej dziewczynie.
- Cześć. Damian jestem. - odparł Polak i wyciągnął ku chłopakowi dłoń.
- A ja Ross! - Nachylił się do niego, aby odpowiedzieć. Ryland nieco podgłośnił muzykę i nie można już było normalnie rozmawiać. 
- Miło mi cię poznać, Ross! 
Emma zachichotała pod nosem i wzięła dość spory łyk procentowego napoju. Od razu poczuła, że temperatura jej ciała się podniosła. Porozmawiali jeszcze chwilę we trójkę, ale potem Emma posłała Damianowi szeroki uśmiech i porwała swojego chłopaka na parkiet, gdzie oboje dokończyli swoje drinki. Jednak na jednym się nie skończyło. Po czterech zgubili już rachubę. Tańczyli praktycznie cały czas, a do nich dołączyła się reszta Lynchów oraz Sebastian. Dopiero koło pierwszej w nocy nieco wstawieni pożegnali się z resztą i solenizantem, po czym opuścili dom we dwójkę. Szli tak ulicami Warszawy w kierunku hotelu. Chłopak obejmował ją ramieniem, ale jego nogi odmawiały mu posłuszeństwa i nie prowadziły go idealnie prosto. Nastolatka też nie trzymała szczególnej równowagi. 
- Ross... - szepnęła półprzytomnie.
- Tak, skarbeczku ty mój. - wybełkotał, spoglądając na nią.
- Jak wrócimy do pokoju to, czy... - Zacięła się na chwilę i zatrzymała. Blondyn zrobił to samo. Przyłożyła dłoń do jego policzka, a potem wspięła się na palcach i pocałowała go w usta. 
- Tak mała. Jak wrócimy do hotelu, zrobimy to. - stęknął między pocałunkami. Czuł, że już jego podniecenie wzrasta. Pociągnął dziewczynę i ruszyli z powrotem w drogę. Na miejsce dotarli bez większych przeszkód. Odebrali kartę z recepcji i windą wjechali na piąte piętro, gdzie znajdował się ich pokój. Gdy tylko Ross zamknął za sobą drzwi, został do nich przyszpilony przez siedemnastolatkę. Wpiła się w jego usta i trzęsącymi się rękoma zaczęła rozpinać jego koszulę. Szybko się jej pozbyła. Blondyn ściągnął z siebie spodnie i chwycił dziewczynę w pasie. Oparł ją o ścianę, zdejmując z niej wcześniej spodnie i bluzkę na ramiączkach. Zarówno on jak i ona zostali tylko w bieliźnie. 
- Je-jezu. - wyjąkał blondy, gdy lustrował ciało dziewczyny. - Jesteś ta-aka pie-ękna.
- Przestań. - Zaśmiała się i zarzuciła mu ręce za szyję. On zaczął ją nachalnie całować i nie wiadomo kiedy znaleźli się na łóżku. W mgnieniu oka ściągnęli z siebie bieliznę i znów złączyli swoje usta. Alkohol przejął całkowitą kontrolę nad nimi i nad ich czynnościami. Emma głośno jęknęła, gdy Ross gwałtownie w nią wszedł i zaczął się w niej poruszać. 
- Jak...ja... wyt-trzymałem mie-esiąc bez kochania się z tobą? - Zaśmiał się, opierając się nad nią. Wbił w nią swój wzrok i delikatnie masował jej ramiona. 
- To był miesiąc? - Zapytała zdziwiona, ale wciąż uśmiechnięta.
- To był cud, a nie miesiąc. - Zachichotał jak mała dziewczynka i przerzucił dziewczynę tak, że teraz znajdowała się nad nim. Dalej znajdował się w niej, co wywoływało  u niego przyjemne dreszcze. 
- Kocham cię Ross. Bardzo cie kocham. Najbardziej na tym cholernym świecie kocham tylko i wyłącznie ciebie. - Wyszeptała mu do ucha, a on objął ją mocno rekoma.
- A ja kocham najbardziej ciebie. - Dziewczyna nachyliła się i wtuliła się w niego. Znów poczuła, jak zaczął poruszać biodrami. Głośno zajeczała, co spowodowało uśmiech na jego twarzy. Oboje doszli kilkukrotnie i ułożyli się wtuleni w siebie. Nagle do Rossa przyszedł SMS. O niechcecia sięgnął po komórkę do spodni które leżały na podłodze przy łóżku. Na wyświetlaczu widniała wiadomość od Rikera.
"Wiemy co robiliście. Cały hotel wie. Jesteście porąbani ;p"
Blondyn zaśmiał się głośno i znów położył się koło Emmy. Nie miał siły, aby odpisać cokolwiek bratu. Zasnął wtulony w swoją dziewczynę
~*~
Hej! Hi! Helloł! Jak tam?! Co tam?! HAHA XD 
Na.początek chce Was przeprosić, że nie było rozdziału tydzień temu. Byłam tak zabiegana i do tego spotkałam się w końcu z moim przyjacielem z gimnazjum i nie miałam kompletnie głowy do bloga. Aczkolwiek udało mi się  napisać dzisiaj. Z czego jestem w sumie dumna, bo obawiałam się, że nic nie wyjdzie z tego... A tu proszę :D 
W ogóle kochani! Czy Wy zdajecie sobie sprawę z tego, że jeszcze dwa miesiące i będziemy mieli rok 2016?! Dżizas. Jak ten czas szybko leci...
Propo czasu. Jeszcze miesiąc i 16 dni do kolejnej rocznicy tego opowiadania. Będą to już dwa latka... Kumacie moje skarby?! DWA LATA! Nie wiem, czy jest na blogspotcie opowiadanie prowadzone tak długo, jak to moje ;) Już czuję te moje głębsze przemyślenia w poście 16 grudnia Haha xD 
Wracając do rozdziału... Co ja tu mogę w sumie jeszcze powiedzieć (a tak właściwie to napisać)? Chyba już nic... Mogę się Was ostatecznie zapytać.
Podoba Wam się ten bardzo dziwny Rozdział 87? Swoją drogą jeszcze tylko 14 i Epilog </3  a ja dalej nie mam pojęcia jak skończyć to ff. Macie jakieś propozycje? Z chęcią je poznam.
Właśnie! Propo tego. 
W menu macie link do mojego aska. Także wbijajcie śmiało i zadawajcie pytania. Na wszystkie z przyjemnością odpowiem.
No, to chyba tyle w tej notce. Jeju, długą nawet wyszła :D
Trzymajcie się kochani i do napisania! <33
Buziaczki xoxoxo 
~Wasza Julia 

niedziela, 18 października 2015

Rozdział 86

Ellington z Rockym stali na poboczu obwodnicy i rozmawiali o tym, skąd wziąć kasę na naprawę samochodu i o przebiegu całego wypadku. Kłócili się czyja to wina. Perkusista krzyczał, że to tylko i wyłącznie przez dziewiętnastolatka, który przeszkadzał mu w prowadzeniu pojazdu. Gitarzysta natomiast był zdania, że to narzeczony jego siostry jest tak nierozgarnięty, że nie potrafi jechać po zakręcie tak, aby nie uderzyć w cokolwiek.  Gdy tak zawzięcie gestykulowali, zatrzymało się przed nimi ciemne Audi i z przodu została opuszczona szyba. - Emma! - krzyknęli oboje jednocześnie. - Gavin? - warknął gitarzysta, nachyliwszy się do blondynki. - Co wy kombinujecie? Rossowi nie spodoba się to. - szepnął do nastolatki.
- Myślisz, że o tym nie wiem? - zapytała z wyrzutem i kiwnęła głową, dając im znak, aby wsiedli do samochodu. Zrobili to z wielkim grymasem na twarzy. Żaden z nich nie przepadał za Anglikiem. Ratliff usiadł na środku między Rockym a Magdą i mierzył spojrzeniem Gavina. Brunetka również siedziała jak na szpilkach. Pomimo że to ona zgodziła się, aby jechały z nim, nadal mu nie ufała i miała ochotę wydłubać mu oczy za to, że namącił z głowie jej przyjaciółce. 
- Ej, co tam tak cicho? - zapytała Emma, odwracając się do tyłu. Chłopcy chrząknęli i oparli się o fotele z założonymi rękoma. - Ale się dąsacie. Skoro nie chcecie jechać, zaraz możemy was wysadzić i będziecie pieszo zapylać do domu. - Gavin na słowa nastolatki zaśmiał się głośno. 
- Jesteśmy cicho, ponieważ myślimy, jak doszło do tego wypadku i tyle. - odpowiedział naburmuszony Ellington i wbił znaczący wzrok w gitarzystę.
- To wy myślicie? - Zaśmiała się Emma. Anglik siedzący za kierownicą zakrył usta, by stłumić śmiech. 
- Oho, nie bądź taka hop do przodu, młoda. - fuknął poważnie Rocky i spojrzał na Ellingtona, którego to wszystko bawiło na tyle, by płakać i kulić się na fotelu ze śmiechu. Blondynka tylko wywróciła oczami na słowa gitarzysty i spojrzała kątem oka na Gavina, który w skupieniu wpatrywał się w drogę. 
- Umm... Gavin - jęknęła nagle Magda i kurczowo złapała się za brzuch. Przyjaciółka odwróciła się gwałtownie do niej. 
- Nie mów, że to już. - stęknął Ellington i zaraz dostał po głowie od zdenerwowanej Emmy.
- Co się dzieje? - zapytał Anglik, zerkając w lusterko, by widzieć brunetkę siedzącą za nim. - Mam się zatrzymać? - dodał. Magda tylko kiwnęła głową i chłopak zatrzymał się na poboczu, włączając światła awaryjne. Dziewczyna otworzyła gwałtownie drzwi i wyszła z samochodu. Emma zrobiła to samo i stanęła zaraz przy niej. 
- Niedobrze mi. - szepnęła brunetka, opierając się o balustradę na poboczu. 
- Chcesz jechać do szpitala? - Blondynka objęła ją ramieniem i delikatnie przytuliła do siebie. Czuła jak jej przyjaciółka płytko oddycha. 
- Chyba nie ma takiej potrzeby... - odpowiedziała dopiero po chwili, kiedy zapanowała nad nagłym zakręceniem w głowie. Oparła się o balustradę. Z samochodu wyszedł Gavin, który wyglądał na naprawdę zmartwionego. 
- Jak się czujesz? - spytał i podał jej butelkę wody mineralnej. Nastolatka wzięła ją od niego i napiła się. 
- Jest na pewno lepiej. - Odetchnęła z ulgą i spojrzała na dwudziestodwulatka z niemrawym uśmiechem. 
- Emma, zadzwoń proszę do Rikera i powiedz mu, co się dzieje z Magdą. - rozkazał Anglik i dziewczyna bez żadnych zbędnych pytań wykonała jego polecenie. Szybko wyciągnęła swoją komórkę z kieszeni i gdy miała wybierać numer do blondyna, jej telefon został wyrwany z rąk. 
- Ej! - krzyknęła i zobaczyła, że to była Magda. Zablokowała urządzenie i włożyła z powrotem do kieszeni blondynki. 
- Nie dzwoń do niego. Jest zajęty i nie chcę, aby się niepotrzebnie martwił. Nic mi nie jest. To tylko chwilowe i przejdzie mi... Możemy już jechać. - odpowiedziała i ruszyła w kierunku auta. Niestety zrobiła tylko kilka kroków i zachwiała się. Gavin na szczęście ją podtrzymał i objął ramieniem. 
- Jesteś tego pewna? - zapytał, prowadząc ją do pojazdu. 
- Yhym. - mruknęła, siadając na miejscu pasażera. - Przyjadę do domu, zaparzę sobie miętową herbatkę i położę się spać. - dodała, zapinając pasy bezpieczeństwa. Gavin, który opierał się ręką o dach samochodu, spoglądał na nią z wysoko uniesionymi brwiami. Zerknął na dwóch brunetów, a potem na blondynkę stojącą za nią. 
- Trzeba ją zawieść do domu. - rozkazała Emma i kiwnęła znacząco głową do szatyna. Ten zamknął drzwi od strony Magdy i migiem znalazł się z powrotem za kierownicą.
Dotarli pod dom Lynchów po niecałej godzinie. Magda zdążyła usnąć po drodze i Rocky był zmuszony do zaniesienia jej do pokoju Rikera wraz z Ellingtonem. W samochodzie zostali jeszcze Gavin i Emma. Chłopak wyłączył silnik i westchnął. 
- Umówiłem się dzisiaj z dziewczyną. - powiedział nieśmiało. Blondynka uśmiechnęła się i odwróciła w jego stronę. 
- Uhuhu no nieźle. - Zaśmiała się. - Gdzie idziecie? - zapytała. On spojrzał na nią i odgarnął grzywkę jak bad boy.
- Zabieram ją do restauracji na kolację i potem wiesz, idziemy do mnie...
- Szalejesz, kumplu. - Zachichotała. - Tylko nie zapomnij gumek. - dodała zgryźliwie i uderzyła go w przedramię. Gavin przez chwilę wpatrywał się w nastolatkę, ale potem chwycił dwoma rękoma kierownicę. 
- Przepraszam cię. - szepnął, ściskając palce. 
- Za co? - Obróciła głowę, niczym mały piesek.
- Za wszystko. Przeze mnie kłóciłaś się z Tym Jak Mu Tam. - Spojrzał na nią przepraszająco.
- Było minęło, Gavin. Naprawdę. Wszystko jest już dobrze. - powiedziała rozpromieniona i dotknęła jego ramienia.
- Mam pytanie... - Zawahał się przez chwilę. 
- Dajesz. - odpowiedziała pewnie. Zauważyła, że jego kąciki ust unoszą się i po chwili patrzył się na nią z wielkim uśmiechem na twarzy. Uwielbiała go. 
- Zostaniemy przyjaciółmi? - powiedział na wydechu. 
- Najlepszymi. - odpowiedziała i wyciągnęła w jego kierunku otwartą dłoń. Chłopak uścisnął ją bez wahania. 
- Na zawsze? - zapytał, zrobiwszy oczy kotka ze Shreka.
- Na zawsze. 
- Będziesz do mnie pisała, gdy będziesz w trasie z zespołem Tego Jak Mu Tam?
- Tak. - rzekła roześmiana, wciąż zaciskając dłoń z Gavinem. - To już wszystko? - zapytała, nie odrywając od niego wzroku. 
- Napisz do mnie od razu, jak wrócisz do LA. Musimy się spotkać. - szepnął i rozluźnił ucisk. Położył z powrotem ręce na kierownicy, wcześniej przekręcając kluczyk w stacyjce.
- Jasne, że napiszę! - krzyknęła, wysiadłszy z pojazdu. - Daj znać, jak poszła twoja randka z Tą Jak Jej Tam.  - Zachichotała pod nosem, zamykając drzwi. 
- Ona ma na imię Angela! - oburzył się.
- I tak zapomnę. - powiedziała. - Trzymaj się! - krzyknęła będąc już w połowie drogi do drzwi wejściowych. 
- Powodzenia podczas trasy! Nie zapomnij o gumkach! - wydarł się, uśmiechając się szarmancko.
- Bardzo śmieszne! - Odwróciła się do niego.
- Noo! Bardzo! - Dziewczyna prychnęła pod nosem na słowa chłopaka i weszła do domu.

Magda tak, jak mówiła, zaparzyła sobie herbatę miętową i położyła się w pokoju Rikera. Aczkolwiek nie usnęła od razu. Leżała i wpatrywała się w sufit. Zastanawiała się, dlaczego tak nagle zrobiło jej się niedobrze w samochodzie Gavina. Myślała, że to może przez ten mdły zapach lasu świerkowego, albo częste zakręty, ale przez głowę przeszła jej jeszcze opcja, która dotyczyła stanu, w jakim była. Uniosła rękę i położyła ją na swoim brzuchu, który był już nieco większy niż wcześniej. 
- Eh, tyle się dzieje, dzięki Wam. - szepnęła i delikatnie się uśmiechnęła. - Specjalnie powiedziałam, że dzięki Wam, a nie przez Was, bo nie chcę wyjść na zołzę. - Zaśmiała się i zdała sobie sprawę, że to musiało wyglądać dziwnie. Leży sama w pokoju, dotyka się po brzuchu i rozmawia, jakby sama do siebie. Nie mogła uwierzyć, ile się zmieniło podczas tych ostatnich miesięcy. Ile ta ciąża zmieniła w jej dotychczasowym życiu. Czuła się jak w jednym z tych tandetnych odcinków Ukrytej Prawdy, albo Trudnych Spraw. Polka zakochuje się w bracie chłopaka swojej przyjaciółki, który jest Amerykaninem i Rockman'em w jednym. Zachodzi z nim w ciążę i on oświadcza się jej. Ląduje w szpitalu.  Dziewczyna wyznaje rodzicom prawdę o ciąży i oni wyrzucają ją z domu. Przylatuje ona do Stanów do swojego narzeczonego i rusza z nim w trasę koncertową...
- To są jakieś jaja! - krzyknęła do siebie i zakryła twarz dłońmi. Z jej oczu wbrew jej woli spłynęły łzy. Płakała długo. Słońce, które wpadało do pokoju, zaczęło chylić się ku zachodowi, a zza otwartego na oścież okna dobiegało skrzypienie świerszczy. Dziewczyna usnęła w końcu ze zmęczenia, ale krótko. Do pokoju wszedł Riker i rzucił swoją torbę na fotel obok biurka, czym obudził nastolatkę.
- Kochanie, mama mi powiedziała, że odkąd wróciłaś z egzaminów, nie wyszłaś z mojego pokoju ani na chwilę. Co się dzieje? Aż tak źle poszły ci te testy? - Zalał ją falą pytań i usiadł koło niej na łóżku. Nachylił się nad nią i ucałował w usta. 
- Poszły mi dobrze, tylko źle się poczułam, gdy wracałam do domu...
- Właśnie! Jak wróciłyście? Słyszałem o tej kraksie Ella i Rocky'ego na obwodnicy. 
- Na przystanek obok szkoły podjechał Gavin i nas podrzucił. - odpowiedziała uśmiechnięta.
- Kto? - zapytał niedowierzanie. - Gavin?!
- Tak, ale spokojnie. Przed tym, jak tu przyszłam się położyć, gadałam z Emmą. Ustaliła, że są tylko przyjaciółmi, a Gavin idzie dzisiaj na randkę z jakąś dziewczyną. Wszystko będzie już dobrze. Najwyraźniej przeszło mu co do Em...
- Albo tylko tak udaje. - burknął blondyn. Magda westchnęła.
- Dlaczego miałby okłamywać Em? Znają się długo, poza tym z tego co wiem, on sam zaproponował jej przyjaźń i to na zawsze. - powiedziała pewna swojego zdania. Riker spojrzał na nią, a potem na swoje dłonie, które były splecione z jej. 
- A jak ci poszły testy? Co dalej? - zapytał, zmieniając temat. Brunetka uniosła się do pozycji siedzącej i ucałowała chłopaka w policzek.
- Dzisiaj miałam  pisemny z angielskiego i polskiego. Po powrocie z trasy muszę zadawać egzamin ustny z tych dwóch języków oraz matematykę na poziomie podstawowym. Muszę jeszcze ustalić termin na rozszerzoną matematykę i język francuski.... Nie wiem, czy dam radę.
- Dasz, dasz. Wierzę w ciebie. - Objął ją mocno ramieniem. - A Emma co zdaje? - dodał zamyślony.
- Zamiast matmy rozszerzonej ma historię muzyki i wzięła sobie jeszcze angielski rozszerzony. - odpowiedziała i tak samo jak Riker, zamyśliła się. 
- Co chcesz robić później? - Ciszę przerwało pytanie blondyna, który wstał z łóżka i zaczął chodzić po pokoju. Stanął przy oknie i odwrócił się do dziewczyny.
- Nie mam zielonego pojęcia, Rik.  - westchnęła załamana. - Adam proponował mi kiedyś kierunek architektury, ale nie jestem do tego przekonana. Aby studiować ten kierunek, muszę mieć świadectwo ukończenia liceum z moimi ocenami. 
- A Emma? Co ona planuje? - Dalej brnął w ten temat. Magda przewróciła oczami, co spowodowało uśmiech na twarzy basisty.
- Nie wiem. Nie rozmawiałyśmy jeszcze na ten temat, ale czuję, że ona planuje coś, co jest związane z muzyką. Wiesz, jak ona potrafi pięknie grać na pianinie... - rozmarzyła się, przypominając sobie momenty, w których odwiedzała Emmę w domu, a ta siedziała przy pianinie i wczuwała się w graną przez siebie muzykę. Często miała gdzieś prace domowe, gdy miała wenę na nowy utwór. Rzucała dosłownie wszystko i spędzała całe popołudnie przy instrumencie. 
- Pomysłowe. - Riker odchrząknął. - A wiesz, gdzie dokładnie chciałaby studiować? 
- Nie wiem. Nawet nie jestem pewna, czy aby na pewno pójdzie na ten kierunek. - Poprawiła włosy za ucho i podciągnęła kolana pod brodę. Riker chwilę jeszcze stał przy otwartym oknie, po czym zamknął je, spuścił rolety, przez co w pokoju zrobiło się ciemno. Odwrócił się do dziewczyny i zaraz znalazł się obok niej. Położył się na łóżku i pociągnął ją do siebie. Otoczył ramionami i wtulił twarz w jej szyję. 
- Kocham cię Madzia. - wyszeptał po polsku, co spowodowało wielki uśmiech na jej twarzy i ciarki na plecach. Jego amerykański akcent podczas wymowy polskich słów wywoływał u niej przyjemne motylki w brzuchu. Czuła się dość dziwnie, kiedy bez problemu mogła go zrozumieć. Znaczy biegle mówiła po angielsku, ale to zupełnie coś innego, gdy słyszy się od Rikera Lyncha jakieś polskie wyrażenie. 
- Kocham cię Riker. - odpowiedziała i wplątała swoje palce w blond włosy chłopaka. Delikatnie smyrała go po karku, na co on reagował cichym mruczeniem. Jego ręce powoli zjeżdżały z jej pleców na biodra, za które chwycił i położył dziewczynę na sobie. Objął ją znowu ramionami i musnął jej usta, przejeżdżając językiem po wargach. Gdy brunetka lekko je rozchyliła, poczuła, że Riker wtargnął do środka i zaraz ich języki poruszały się niczym jak w romantycznym tańcu. 
- Jesteś...taka... - sapnął, ale Magda przerwała mu, ujmując jego twarz w dłonie. - cudowna. - dokończył na wydechu. Otworzył oczy i spotkał się z przeszywającym go wzrokiem nastolatki.
- Tak uważasz? - Uniosła brwi ze zdziwienia i przygryzła wargę. 
- Tak. - stęknął i przewrócił dziewczynę tak, że leżała pod nim. Składał na jej ustach namiętne pocałunki, a ona trzymała obie ręce za karkiem chłopaka.

Rocky: Hej maj lajdi! Jak tam lekcje? Odrobione?
My girl <3: Prawie, a co?
Rocky: Tak się zastanawiałem czy... No wiesz...
My girl <3: Nie, nie wiem ;* 
Rocky: Chciałabyś się teraz spotkać? Moglibyśmy skoczyć do kina, albo na spacer? Co ty na to, mała? ;* ;*
My girl <3: Spacer mi odpowiada! <3
Rocky: Liczyłem, że jednak wybierzesz kino ;-;
My girl <3: To po co proponowałeś mi spacer? ;P
Rocky: Chciałem być romantyczny u_u
My girl <3: Awww <3 To urocze Rocky!
Rocky: Dziękuję ^-^ To co? Idziemy?
My girl <3: Skoro tak bardzo chcesz iść do tego kina, to w sumie dlaczego nie? Na jaki film?
Rocky: Dzisiaj leci Paranormal Activity...
My girl <3: No fucking way! Nie pójdę na to! 
Rocky: Oj no proszę...
Rocky: Proszę
Rocky: Proszę
Rocky: Proszę
My girl <3: Nie szkoda ci kasy? 
Rocky: Walić kasę, jeżeli mam przekonać moją dziewczynę, by poszła ze mną do kina.
My girl <3: Możemy najpierw iść na spacer, a potem na film? 
Rocky: No ja nie wiem...
My girl <3: Nie to nie. Cześć.
Rocky: Uuuu. Kropka nienawiści... 
(trzy minuty później)
Rocky: Alex? 
(minuta później)
Rocky: Lexy no!
Rocky: Przepraszam! Bardzo przepraszam! 
Rocky: Weź no! Obraziłaś się na mnie? Za takie coś? Drażniłem się tylko!
(pół minuty później)
Rocky: Alex Rooney! Odpisz mi! W trybie NOW!
Rocky: Ej!
(dwie minuty później)
Rocky: Koniec tego! Jadę do ciebie! Będę za dziesięć minut i idziemy na spacer. Zabieram cię potem na festyn i watę cukrową.
My gilr <3: No i o to mi chodziło ^-^ 
Rocky: Tyyy...
My gilr <3: Też Cię kocham Rockuś! Buziaczki ;* 
My girl <3: I czekam na ciebie!
Chłopak schował telefon do tylnej kieszeni, wyciągnął z szafy swoją skórzaną kurtkę i wybiegł z pokoju, naciągając ją na ramiona. Wpadł do przedpokoju, gdzie z szafki wyciągnął swoje czarne Conversy i w biegu do kuchni, próbował je zawiązać. W pomieszczeniu przy otwartej lodówce spotkał myszkującego Rossa, który grzebał w czeluściach w poszukiwaniu czegoś dobrego.
- Już nic nie ma. Wszystko żem zjadł. - Zaśmiał się brunet, a jego brat odwrócił się do niego z mordem w oczach. - No co? Trzeba było szybciej wrócić, to może coś zostałoby dla ciebie z obiadu. - prychnął. Ross podszedł do stołu i wziął ze stojącej na nim miski dwa banany i gruszkę.
- Przez ciebie jestem teraz skazany na owoce. - oburzył się i sięgnął jeszcze po swoją herbatę zaparzoną wcześniej przez jego mamę.
- Z tego co wiem, nie zaszkodzi ci to ani trochę. - Posłał bratu głupi uśmieszek i wybiegł z kuchni. Wrócił jednak do niej, by zabrać swój plecak, który leżał na siedzeniach przy oknie. Machnął do Rossa kluczykami od jego auta, informując, że pożycza. O dziwo młodszy kiwnął tylko głową i poszedł do swojego pokoju. W salonie brunet krzyknął tylko "Wychodzę!" i gdy Rydel chciała mu coś powiedzieć, go już nie było. Wsiadł pędem za kierownicę i z piskiem opon ruszył spod garażu. Pod domem Alex był dokładnie po dziesięciu minutach, od momentu gdy wysłał jej wiadomość o przyjeździe. Szybko znalazł się pod drzwiami i wcisnął dzwonek.
- Ja otworzę! - usłyszał krzyk Mike'a, ale nagle był huk i otworzyła mu Alex. 
- Rocky! - pisnęła podekscytowana i rzuciła się chłopakowi na szyję. - Długo się nie widzieliśmy. Tęskniłam gamioniu! - Pocałowała go w usta, a on objął ją jeszcze mocniej w pasie.
- Ja też tęskniłem. - wyszeptał i gdy stanęła na swoich nogach, zamknął za nią drzwi i chwycił ją za dłoń. - Najpierw podjedziemy na miejsce, gdzie chcę cię zabrać na spacer, a stamtąd pójdziemy na ten festyn. - Posłał jej szeroki uśmiech i ścisnął mocniej jej dłoń.
- Już mi się podoba. - odpowiedziała i musnęła ustami policzek chłopaka. 
~*~
Witam wszystkich bardzo serdecznie! 
Jak minął Wam weekend? Mi bardzo dobrze. Spędziłam w sumie tylko piątkowe popołudnie nad książkami, a wczoraj i dzisiaj odpoczywam przed tygodniem pełnym roboty. Mam sprawdzian z matmy i geografii, kartkówkę z historii, angielskiego i polskiego oraz referat z fizyki. Dżizas. Czy ja się wyrobię? (Póki co cieszę się weekendem xD)
Jak widzicie regularność dodawania postów się utrzymuje, co mnie też bardzo cieszy. W tym rozdziale pojawiło się coś, co nie pojawiało się wcześniej, a mam na myśli tę konwersację SMS'ową między Rockym i Alexą. Mi się to podoba :)
Piszcie co sądzicie o tym rozdziale? Jest wystarczająco długi? (mam nadzieję, że tak, HAHA)
Trzymajcie się ciepło!
Buziaczki xoxox
~Wasza Julia
Ps. Za błędy przepraszam. Poprawię jak znajdę chwilę wolnego ^-^

niedziela, 11 października 2015

Rozdział 85

- Ross, skup się do jasnej cholery! - wydarł się Riker, kiedy osiemnastolatek po raz setny pomylił akordy, grając na gitarze. Wyglądał na naprawdę zmęczonego i zdezorientowanego. Tak też się czuł. Zbliżała się godzina dziesiąta wieczorem, a on nadal nie zmrużył oka od piątej rano, tylko siedział w pokoju z braćmi i Ellem, którzy chcieli przećwiczyć jeszcze jedną piosenkę. Rydel poszła do swojego pokoju niecałe pięć minut wcześniej, a oni nadal siedzieli.
- Nie drzyj się tak na mnie! Staram się! - krzyknął zdenerwowany, poprawiając pas od gitary na swoim ramieniu. Oczy same mu się zamykały, nawet gdy stał. Miał wrażenie, że w każdej chwili może po prostu usnąć.
- Nie widać, żebyś się starał! Człowieku, ćwiczymy ten utwór już któryś raz, a ty dalej się mylisz! - starszy gotował się ze złości. - We wtorek już wylatujemy do Europy. Mamy mało czasu, a wszystko musi być dopięte na ostatni guzik.
- Jakbyś nie zauważył, na początku szło mi dobrze! Jestem zmęczony i śpiący, dlatego mi nie wychodzi! Poza tym, co ty jest taki spięty? To tylko koncert. Nie raz myliliśmy się podczas występów, zapominaliśmy tekst, czy któryś z nas wyglebał się na kablach. Nic strasznego się wtedy nie działo. Weź wyluzuj i kończmy to. Mam dość. - powiedział wkurzony i odłożył instrument na stojak. Spojrzał na Rocky'ego i Ella. - Zostajecie?
- Nie, ja też mam dosyć. - jęknął gitarzysta i dotknął ramienia Rikera. - Stary, wyluzuj. Wszystko jest przygotowane. Teraz musimy odpocząć i będzie jeszcze lepiej. - Posłał mu szeroki uśmiech. - Tobie też przyda się sen. Dobranoc. - Objął brata i odstawił gitarę. Wychodząc, przybił piątkę z Ellem i wraz z młodszym blondynem opuścił pomieszczenie. Zobaczyli, że w salonie siedzi ich ojciec i przegląda jakieś papiery. Przysiedli się do niego.
- Gotowi? - zapytał Mark, zdejmując okulary z nosa. 
- Chyba tak. - odpowiedział Ross i przyjrzał się dokumentom, które znajdowały się na stoliku. - Co jeszcze robisz? Nie chcesz iść spać? 
- Drukuję nasze bilety lotnicze i sprawdzam wszystkie rezerwacje. - rzekł mężczyzna. - To samo powinienem was zapytać. - Zaśmiał się.
- Już idziemy spać. Skończyliśmy właśnie próbę i chcieliśmy iść na górę. - odezwał się Rocky, ziewając. Wstał z kanapy i przeciągnął się. - Młody, idziesz? - zwrócił się do Rossa, któremu oczy same się zamykały.
- Mhm. - mruknął półprzytomnie i ruszył w stronę schodów. 
- Tylko się nie wywal, ciamajdo! - krzyknął na brata, gdy ten nieudolnie stąpał po schodkach. 
- Tak, tak Rocky... - Pokiwał głową i zniknął za drzwiami od swojego pokoju. Brunet idąc do siebie, zajrzał jak tam Rydel. Gdy zapukał i usłyszał ciche "proszę", wszedł niepewnie do środka. W pokoju paliła się tylko lampka na szafce nocnej, także na pierwszy rzut oka nie było za wiele widać. Dopiero po chwili dojrzał sylwetkę swojej siostry, która siedziała na łóżku z Emmą.
- Nie śpicie? - Podszedł do dziewczyn i zobaczył, że nastolatka była wtulona w Rydel, a ta ją mocno obejmowała i delikatnie bujała na boki.  Przysiadł się do nich i dotknął pleców dziewczyny. - Co się stało? - zapytał. Podniosła na niego wzrok, ale nic nie powiedziała. 
- Rocky, zostaw nas same. Musimy pogadać, jak dziewczyna z dziewczyną. - powiedziała Rydel. Chłopak kiwnął głową i skierował się do wyjścia.
- Dobranoc księżniczki. - Odwrócił się do nich i posłał szeroki uśmiech. Rydel kiwnęła do niego głową. Zamknął za sobą drzwi i Emma w tym momencie odsunęła się od przyjaciółki.
- Co ja mam zrobić? - zapytała załamana. Dwudziestolatka westchnęła i złożyła nogi po turecku.
- Lecisz z nami i tyle. Ross będzie miał więcej czasu dla ciebie, zobaczysz. Teraz jest rozdarty między pracą nad serialem a zespołem.  Podczas trasy skupi się tylko na koncertach, które odbędą się wieczorami. W ciągu dnia będzie cały twój. Mógłby pomagać ci w nauce i na przykład spyta cię z materiału, który będziesz musiała umieć. Nie musisz się zamartwiać tym, że nie spędzicie czasu razem, bo do tego nie dojdzie. Nie wiesz nawet, jak on się cieszy, że rodzice wyrazili zgodę, abyś leciała z nami. Musisz po prostu przeczekać te cztery dni. Od wtorku będzie już inaczej. - powiedziała z uśmiechem na ustach. Wiedziała, że związek jej brata i przyjaciółki będzie wyglądał zupełnie inaczej niż w ostatnich dniach. Przytuliła blondynkę do siebie.
- Jesteś pew...
- Tak, jestem pewna, skarbie. - odpowiedziała, gdzie Emma nawet nie dokończyła swojego pytania. - Przestań się martwić. Będzie dobrze! - krzyknęła i szturchnęła nastolatkę w ramię. W tym momencie do pokoju wszedł Ross ubrany tylko w granatowe bokserki i zapalił główne światło.
- Tutaj jesteś! - krzyknął, podchodząc do łóżka. - Dlaczego jeszcze nie śpisz? Coś się stało? - Usiadł koło dziewczyn. Spojrzał na swoją dziewczynę, a potem na siostrę. - O co chodzi? - zwrócił się do starszej blondynki. Po głowie Emmy chodziły słowa Delly "Musisz po prostu przeczekać te cztery dni. Od wtorku będzie już inaczej."
- Wszystko jest okey, Ross. - odezwała się siedemnastolatka i przesunęła się na brzeg łóżka, aby wstać. - Musiałyśmy porozmawiać i tyle. - Uśmiechnęła się do niego i przytuliła przyjaciółkę, szepcząc "Dobranoc". Nagle drzwi od pokoju się szerzej się otworzyły i stanął w nich Ellington. 
- Dobry wieczór. Witaj Ross, fajne gacie. - powiedział na wejściu i zaczął iść w kierunku Rydel. Nachylił się do niej i pocałował w czoło. - Już jadę do domu. Widzimy się jutro, tak Słońce? 
- Mhmm. - mruknęła, wtulając się w bruneta. - Nie chcesz zostać na noc? - zapytała po chwili. 
- Nie mogę. Muszę jutro rano ogarnąć sprawy w domu i zacząć prać ubrania na trasę. - Zaśmiał się, ponownie całując swoją narzeczoną w czoło. 
- Jezu, jak ja kocham Rydellington! - pisnęła podekscytowana Emma. - Myślę, że chyba bardziej niż ciebie. - powiedziała do Rossa i zacisnęła usta, by powstrzymać śmiech. 
- Co?! - krzyknął blondyn i odwrócił się do dziewczyny. Wyglądał na zdziwionego i złego jednocześnie.
- Żartowałam, głupku! - krzyknęła i minęła go, by wyjść z pokoju. - Dobranoc Delly. Dobranoc Ell! 
- Dobranoc! - odkrzyknęli we dwoje. 
Dziewczyna zamknęła za sobą drzwi i zderzyła się z Rossem, a tak właściwie z jego nagą klatką piersiową po gwałtownym odwróceniu się. Uniosła na niego wzrok. Patrzył się na nią swoimi czekoladowymi oczami, przez które Emma rozpływała się. Miała wrażenie, że ma nogi z waty i nie ma szans, by się poruszyła. Chłopak chwycił ją nagle w talii i przycisnął swoje usta do warg nastolatki. Wepchnął zaraz swój język, a pocałunki zaczynały być coraz bardziej chaotyczne. Jego dłonie powoli zniżały się, by po chwili chwycić za jej tyłek.
- Przepraszam, że nic nie wyszło z naszą przejażdżką, ale musieliśmy przedłużyć próbę. - szepnął jej do ucha.
- Nic się nie stało. - Pocałowała go w policzek, ale blondyn nie pozwolił jej na takie mizianie. Klepnął ją mocno po pośladkach.
- Ross! - krzyknęła. Nie wyglądała jednak na oburzoną wręcz przeciwnie, uśmiechała się.
- Mówiłem ci, że dzisiaj będziesz głośno krzyczała moje imię. - wyszeptał i gwałtownie podniósł dziewczynę, po czym zaniósł do swojego pokoju. Bez owijania w bawełnę rzucił nastolatkę na łóżko i wszedł nad nią. Nabuzowane hormony przejęły nad nim kontrolę i Emma to zauważyła. Nachalnie całował jej usta, potem szyję i dekolt.
- Zdejmij koszulkę. - szepnął. Dziewczyna zdziwiła się, bo to zwykle on ją rozbierał. Wykonała jednak jego polecenie. 
- Nie byłeś zmęczony? - zapytała, a Ross zaczął się śmiać.
- Byłem, ale teraz już jestem pobudzony. - odpowiedział, rozpinając guzik od spodni nastolatki. Chwycił za nogawki i szybko ściągnął materiał z jej nóg, rzucając na podłogę.
- Ja bym powiedziała, że napalony. - Zachichotała i zarzuciła ręce za szyję chłopaka. Ten tylko prychnął i podciągnął bluzkę. Dziewczyna napinała mięśnie, gdy czuła usta osiemnastolatka na swoim brzuchu. 
- Kocham cię. - wyszeptał nagle, spoglądając w jej oczy. Nachylił się do niej i połączył ich usta w delikatnym pocałunku. - Kocham cię jak wariat i bardzo chcę się z tobą kochać...
- Ale? - zdziwiła się dziewczyna. Ross spojrzał na nią z zażenowaniem. 
- Nie wiem, czy to aby na pewno jest dobry pomysł. Jutro muszę wcześnie wstać, do tego w domu jest cała rodzina. Kurde. - Podrapał się po karku, a Emma zachichotała cicho. Była zaskoczona reakcją swojego chłopaka, zwłaszcza że jeszcze przed chwilą z impetem zdarł z niej spodnie i był nieźle nakręcony. 
- Nie rozumiem ciebie. - Powiedziała dziewczyna. On spojrzał na nią wyczekująco. - Najpierw zachowujesz się tak, jakbyś naoglądał się pornosów i musiał się jak najszybciej gdzieś spuścić, a teraz? Masz jakieś wątpliwości?! - Oburzyła się. 
- Ktoś tutaj się podniecił. - Zaśpiewał pod nosem z wielkim, dumnym uśmieszkiem na twarzy.
- Słuchaj, całujesz mnie po szyi i brzuchu, schodząc coraz niżej. Jak mam się nie podniecać, przepraszam bardzo?! - Krzyknęła zła i schyliła się po swoją bluzkę, którą musiała zdjąć zgodnie z poleceniem osiemnastolatka.
- Ej no! Przepraszam! - Uniósł się, gdy dziewczyna wstała z łóżka. - Słyszysz? Przepraszam! - Zerwał się na nogi i zagrodził drogę nastolatce. Gdy zobaczył jej wyraz twarzy, założył z dezaprobatą ręce.
- Powtórzę to jeszcze raz. Jesteś głupi i łatwo cię wkręcić. - Zaśmiała się, wymijając go i kierując się do łazienki.
- Ty znowu... Aa! - krzyknął i w ramach odpowiedzi usłyszał śmiech Emmy. Pokręcił głową na boki i rzucił się na łóżko. 

*Dwa dni później*
Magda przebudziła się i przewróciła na drugi bok. Chciała przytulić się do Rikera, ale zdała sobie sprawę, że nie ma go koło niej. Rozejrzała się po pokoju, który również był pusty i ciemny. Promienie słońca ledwo przedzierały się przez dziurki w żaluzji antywłamaniowej, a przez uchylone okno docierało trochę świeżego powietrza z dworu. Dziwnie chłodnego powietrza. 
Brunetka odrzuciła kołdrę i wzięła swoje ubrania z krzesła przy biurku, gdzie trzymała ciuchy noszone, ale jeszcze do ubrania. No bo gdzie takie trzymać? W szafie są poukładane czyste, a w koszu na pranie wrzucone brudne. Krzesło przy biurku to idealne miejsce. Leginsy, dłuższa tunika i włosy związane w luźny kok to stylizacja idealna na sobotę, kiedy trzeba jechać na egzamin. Nawet nie wchodziła do łazienki, by się ubrać. Wrzuciła wszystko szybko na siebie i wyszła z pokoju, otworzywszy wcześniej żaluzje i okno. Na dole w salonie ku swojemu zdziwieniu nie spotkała nikogo. Spojrzała na zegarek: ósma dwadzieścia trzy. Skierowała się do kuchni, skąd dobiegały jakieś szmery. Uchyliła drzwi i zobaczyła Rocky'ego i Rikera przy kuchence. Nucili piosenkę AC/DC - highway to hell, śpiewając do chochli jak do mikrofonu i wyginając się.
- Cześć chłopaki! - powitała ich entuzjastycznie dziewczyna. Oboje energicznie odwrócili się w jej stronę i zamarli. 
- Jak długo tu stoisz? - zapytał Rocky z oczami wielkimi jak guziki.
- Na tyle długo by zobaczyć, jak robicie z siebie totalnych idiotów. - odpowiedziała z uśmiechem i podeszła do Rikera, by go pocałować. Ten objął ją mocno w talii i podał jej po chwili kubek ze świeżą kawą.
- Wyspana? - spytał, opierając się o blat. Brunetka wzięła łyk i usiała przy wysepce kuchennej. 
- Nie do końca. Wczoraj siedziałam na późna nad książkami... - jęknęła, a Rocky podszedł do niej i pogłaskał ją po głowie. Spojrzała na niego zaskoczona. Riker również.
- Dasz radę, Wolf. Wierzę w ciebie. - Rocky posłał jej uśmiech i wrócił do smażenia bekonu na śniadanie.  
- Okey... To było co najmniej dziwne. - odparła zmieszana, przyglądając się odwróconemu brunetowi. Z tej strony to go jeszcze nie znała, a gdyby nie patrzeć trochę czasu już razem spędzili i zdążyli dowiedzieć się o sobie dużo dziwnych i zaskakujących rzeczy.
- Czasami ma takie przebłyski. - powiedział ze śmiechem Riker. - Na którą masz te dzisiejsze egzaminy?
- Na jedenastą, ale muszę być piętnaście minut wcześniej. - odpowiedziała z niechęcią. Blondyn spojrzał na zegarek. - Nie musisz mnie zawozić. Pojadę z Emmą autobusem. 
- Chyba żartujesz! - oburzył się. - Chcę cię tam zawieść i na dodatek jeszcze odwieść z powrotem do domu. - dodał. Brunetka przewróciła oczami. - No co? - zapytał zdziwiony.
- Nic, nic. - zachichotała.
- Podano do stołu! - krzyknął Rocky, stawiając na blacie talerz ze smażonym bekonem i jajkiem sadzonym. 
- Wow Rocky. Postarałeś się. - rzekł blondyn, obracając talerz z jedzeniem. - Nawet nie jest spalone. - Brunet wypiął dumnie pierś do przodu i spojrzał na brata wzrokiem, mówiącym "Widzisz? Jestem geniuszem!"
- Co tak pachnie?! - krzyknął Mark, wchodząc z hukiem do kuchni. - Zapach jest w całym domu. - dodał i nachylił się nad talerzem. - Czyja to robota? - Rozejrzał się po wszystkich.
- Tato, nie uwierzysz, ale to Rocky. - odpowiedział Riker, wskazując na bruneta, który tańczył swój taniec szczęścia ze ścierką w ręce. Magda zakryła twarz dłonią z załamania. Niby to co się działo u nich było na porządku dziennym, ale ona jeszcze nie przyzwyczaiła się do tego. 
- Kochanie, podczas trasy będzie jeszcze fajniej! - Riker klepnął ją po plecach, a ona uniosła na niego wzrok. Swój przepełniony załamaniem wzrok. 
- Błagam nie... - szepnęła.
- Oj tak! - krzyknął podekscytowany. - A teraz wyobraź sobie naszą trasę koncertową od kwietnia, gdzie będziemy jeździć po Stanach. Jeden autokar, jedna łazienka, dziesięć osób, w tym cztery dziewczyny i sześciu chłopaków oraz fasolowa na obiad zjedzona w jakieś knajpce zjazdowej. - Rocky na wyobrażenia swojego brata głośno się zaśmiał. 
- Naprawdę tak jest? - zapytała, spoglądając na Marka. 
- Niestety tak. - odpowiedział mężczyzna. - Przyzwyczaisz się do tych ekstremalnych warunków.
- Ej, ej, ej! - Do trójki rozmawiających podbiegł Rocky i nachylił się do nich. - Nie mówmy Emmie, jak wygląda u nas życie w trasie. Będzie z niej niezły ubaw. - Zachichotał szyderczo.
- Jesteś okropny! - Magda próbowała być na niego obrażona, ale tak naprawdę ten pomysł jej się spodobał. Riker spojrzał na swoją dziewczynę i mocno ją objął. Cieszył się, że dziewczyny nie zostają w LA, tylko lecą z nimi do Europy na pierwszą cześć LOUDERtour.

- Co zaznaczyłaś w pytaniu piątym? - zapytała Emma, gdy siedziały na ławce w parku obok szkoły, w której pisały egzaminy. Zajęło im to niecałą godzinę. Piszących też nie było za wielu, także nie można było ściągać. Nauczyciel, który ich pilnował zamiast wyluzować i odpalić laptopa, to siedział i gapił się na wszystkich, niczym monitoring. Emma raz podniosła wzrok i spotkała spojrzenie tego gościa. Po tym już więcej nie rozglądała się. 
- A co to było piąte? - Magda spojrzała na przyjaciółkę i wzięła łyk swojego frappuccino, które kupiła w Starbucksie po drugiej stronie ulicy. 
- Nie pamiętam co dokładnie, ale tylko z tym miałam problem. - jęknęła załamana, zapinając zamek od skórzanej kurtki, którą pożyczyła od Rossa. - Gdzie oni są? Mówili, że przyjadą piętnaście po, a jest już po w pół do pierwszej. Zimno mi. 
- To Ellington i Rocky. Oni zawsze coś pomieszają. - odparła Magda i w tym momencie zawibrował jej telefon. Wyciągnęła go i spojrzała na wyświetlacz. - O wilku mowa. Rat dzwoni. - Zaśmiała się. - Co się stało? Gdzie jesteście?
- Umm... Mamy mały problem. 
- Mały, czyli jaki?
- Mieliśmy wypadek...
- Że co proszę?! - krzyknęła. - Co? Jak?!
- Nie wyhamowałem na zakręcie i moje autko znalazło się na lawecie. Nie możemy po was pojechać, bo sami musimy jakoś dotrzeć do domu. Macie kasę na taxi?
- Miałabym kasę, gdyby ktoś nie pośpieszał mnie. - Spojrzała z pogardą na blondynkę, która przyczepiła się do jej frappucino. - Nic nie da się zrobić?
- Nope. - jęknął.
- A Riker gdzie jest? - zapytała z nadzieją.
- Chyba w domu, ale nie jestem pewien. Zadzwoń do niego i przy okazji, jak będziecie jechać, zabierzcie też nas. 
- Chyba śnisz, jełopie. - Zaśmiała się.
- Proszę, proszę, proszę, proszę, proooooooszę... - zaczął jęczeć do słuchawki.
- Oj no, dobrze. Oddzwonię później. Pa.
- Nara.
- Co tym razem zrobili? - zapytała Emma, sięgając do swojej torebki, po telefon. Magda głośno westchnęła.
- Ell po prostu nie umie skręcać i teraz nie mają samochodu. Zadzwonię do Rikera, może on po nas przyjedzie. - Wykręciła numer i już po dwóch sygnałach usłyszała głos swojego chłopaka.
- Kochanie, nie mogę teraz rozmawiać. Jestem na planie Rossa z ojcem. Zadzwonię później, okey? 
- A, no dobrze. - szepnęła i skinęła głową do przyjaciółki. - W takim razie nie przeszkadzam. 
- Potem powiesz mi, jak ci poszło na teście. Kocham cię.
- Ja ciebie też. - odpowiedziała i rozłączyła się. Spojrzała na blondynkę. - Musimy iść pieszo do domu, albo w jakiś sposób zdobyć kasę na taxi...
- Wybieram opcję numer jeden. - odparła siedemnastolatka i wstała z ławki. Wyszły z parku i kierowały się pod najbliższy przystanek autobusowy, gdzie znajdowała się mapa osiedla. Żadna z nich nie wiedziała, którędy dokładnie do domu. 
- Dobra. Musimy iść prosto i skręcić w trzecią ulicę w prawo, potem w drugą w lewo i jesteśmy.
- Weź może zrób zdjęcie, co? - zaproponowała Emma. Brunetka pokiwała głową i wyciągnęła komórkę z torebki. 
- Podwieźć was? - Do uszu dziewczyn doszedł znajomy głos. Odwróciły się równocześnie i dosłownie zamarły. Za kierownicą ciemnego Audi siedział Gavin. Uśmiechał się do nich, podpierając się ręką. - To co? - Wcisnął klakson.
- W sumie lepsze to, niż iść pieszo. - powiedziała szeptem Magda. Emma spojrzała się na nią z niedowierzaniem. Jeszcze trzy tygodnie temu mówiła, żeby Gavina wymazać z pamięci i nie spotykać się z nim, a teraz jest chętna, aby wsiadać do jego samochodu. 
- Dziwię się, że to mówię, ale masz rację. - przytaknęła i podeszła do przednich drzwiczek pasażera. Gavin nachylił się i otworzył je. - Dziękuję. - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem.
- Ależ proszę bardzo. - odparł. - Cześć Magda. - Zwrócił się do brunetki, która wsiadała na tylne siedzenie. 
- Witaj, Gavin. - powitała go z nutką irytacji w głosie. - Znów się widzimy. - warknęła.
- Też się cieszę, że cię widzę. - Zaśmiał się i poprawił przednie lusterko. - Do Lynchów? - zapytał, odwracając się do Emmy.
- Nie, do chatki gumisiów, bo musimy pozbierać jabłka dla Roszpunki. - rzekła zgryźliwie Magda. Gavin spojrzał na nią przez lusterko i potrząsnął głową, marszcząc brwi.
- Chyba bajki ci się pomyliły - Zaśmiał się. - i to chyba nieładnie jest mówić o swojej rodzinie, jak o bandzie grubych, popieprzonych misiów, zbierających dziwne jagody. - Emma na słowa Gavina wybuchła śmiechem, za co dostała po głowie od Magdy.
- Możemy już jechać? - fuknęła zła brunetka. Jej nienawiść do Gavina można było wyczuć na kilometr, a kiedy siedziała zaledwie pół metra od niego, raziła po prostu po oczach.
- Do chatki gumisiów na jabłka dla Roszpunki! - krzyknął roześmiany i ruszył spod przystanku autobusowego.
~*~
Pewnie zabijecie mnie za to, że w tym rozdziale pojawił się nasz przystojny Gavin (Boże, Dylan O'Brien to niezłe ciasteczko *-*). Przecież nie byłabym sobą, gdybym pisała same "sielankowe" posty. Miłość, zgoda, tęcza, jednorożce i tak dalej. Czasami musi być jakiś zgrzyt, by akcja się dalej kręciła ;) Aczkolwiek nie wiem jeszcze co zrobię dalej z wątkiem Gavina. Muszę coś wymyślić. Coś czuję, że będzie ciekawie :* 
A jak tam u Was? Jak mija rok szkolny? Czy tylko mi ten czas tak zajebiście szybko płynie? to już będzie zaraz połowa października, a wydawałoby się, że rok szkolny się dopiero zaczął.
Rozdziały jak widzicie staram się dodawać co tydzień w weekendy. Nie wiem, jak długo to się utrzyma, ale mam nadzieję, że jak najdłużej. 
Trzymajcie się ciepło i do napisania :)
Buziaczki
xoxoxo
~Wasza Julia <3
Ps. Za wszelkie błędy przepraszam. Postaram się je poprawić w najbliższym czasie. 

sobota, 3 października 2015

Rozdział 84

*2 tygodnie później*
Emma siedziała w pokoju Rossa na jego łóżku w stercie papierów, notesów i książek. Dookoła walały się segregatory i organizery. Za namową swojej przyjaciółki i swojego brata zapisała się na zajęcia, dzięki którym będzie mogła pisać polską maturę w Ameryce. Musiała nadrobić cały materiał od września. Nie miała czasu na nic, a tym bardziej na swój związek. Gdyby tego było mało Ross wrócił na plan serialu i nie było go w domu od piątej rano do dziesiątej wieczorem. Tak było dzień w dzień. Gdy wychodził, ona spała. Gdy wracał, nie miał siły na żadne rozmowy. Bywało, że nawet nie wchodził do swojego pokoju, tylko kładł się na kanapie w salonie i spał, by przed piątą wstać i robić znów to samo, co dzień wcześniej. Nie rozmawiali ze sobą w ogóle, a o spędzaniu czasu nie było mowy.
Oprócz tego że Emma miała na głowie naukę, Rydel ją potrzebowała tak samo, jak resztę dziewczyn. Wyciągnęła je wszystkie na cały dzień na miasto w poszukiwaniu sukni ślubnej. Były praktycznie we wszystkich dobrych salonach ślubnych i nie znalazły kreacji, która odpowiadałaby dwudziestolatce. W końcu zadecydowały, że zamówią od projektanta, który wykona ją na wymiar. Magda i Alex obdzwoniły prawie wszystkie niedrogie firmy i w końcu udało im się umówić na spotkanie. 
Chłopaki przez dwa tygodnie ćwiczyli utwory, które zagrają podczas trasy, rozpoczynającej się już w najbliższych dniach. Znaczy chłopaki oprócz Rossa. Czasami zdarzało się, że był na próbach, ale to naprawdę rzadko. Większość czasu spędzał na planie, gdzie reżyserowie poganiali go jeszcze bardziej. Cały czas nic innego nie robił, jak wkuwał rolę, ćwiczył ją, nagrywał odcinek i tak w kółko. Stormie widząc swojego syna, zaczęła się martwić. Cała energia z niego uleciała. Co się dziwić. Spał tylko pięć godzin na dobę. Kobieta niestety nie mogła nic na to poradzić. Pomagała mu i specjalnie wstawała jeszcze wcześniej niż on, by zaparzyć mu świeżą kawę, przygotować śniadanie i także lunch do pracy. Całowała go w czoło za każdym razem, gdy wychodził z domu. Wywoływało to wielki uśmiech na jego zmęczonej twarzy. 
- Zrobić zadanie od pierwszego do dwunastego ze strony czterdziestej. - mruknęła do siebie Emma po przeczytaniu maila. - Boże. - jęknęła, widząc ile każde z nich ma przykładów. Westchnęła i zgarbiła się, by ponownie zacząć liczyć te cholerne ułamki. Nagle usłyszała pisk opon i warkot silnika. Znała ten charakterystyczny dźwięk. Po chwili trzasnęły drzwi wejściowe, a za sekundę do pokoju wleciał zdyszany Ross. Podbiegł do dziewczyny, pociągnął ją za ręce i przytulił do siebie. Nastolatka była naprawdę zszokowana. Nie miała nawet chwili, by odłożyć długopis.
- Emma, jak ja za tobą tęskniłem! - krzyknął i wpił się w jej usta. - Te dwa tygodnie były istną katorgą dla mnie. 
- Co ty tutaj robisz? - Zdziwiła się. - Nie powinieneś być w pracy?
- Była jakaś awaria i odwołali dzisiaj resztę zdjęć. Jestem wolny i cały twój. Chodź, pójdziemy gdzieś we dwoje. Nie wiem, na przykład na plażę, do parku, kina, czy na przejażdżkę samochodem...
- Ross. - Przerwała mu. Chłopak spojrzał na nią. - Nie możemy nigdzie iść. Mam mnóstwo pracy, a już w ten weekend piszę pierwszy egzamin powtórkowy. Tego materiału jest tyle, że nie mogę sobie pozwolić na przerwę. Już wystarczy, że cały dzień zmarnowałam ostatnio na łażenie po sklepach z sukniami ślubnymi, a i tak nic nie kupiłyśmy. - powiedziała i z powrotem usiadła na łóżko. Chłopak również.
- Nie możesz sobie pozwolić chociaż na pół godziny przerwy i spędzić czas ze mną, swoim chłopakiem? - zapytał rozczarowany. Emma westchnęła. 
- Ross...
- Proszę. Tylko pół godzinki, a może nawet mniej. Od dwóch tygodni nie zamieniliśmy ani słowa. Spędzam tyle czasu na planie. Zabrałbym cię tam, ale wiem, że i tak byś się nie zgodziła, bo musisz się uczyć. Nie wiesz nawet, jak bardzo jestem z ciebie dumny. Ja nie zdałem żadnego większego testu, ani nie planuję zdawać. Ty możesz dostać się na wyższą uczelnię, studiować... a ja? Jestem tylko artystą estradowym...
- Ej! Nie zapominaj, że jesteś także aktorem! - upomniała go z oburzeniem. 
- Jakim tam aktorem. - stęknął, kładąc się na łóżku. - Marną aktorzyną z serialiku Disneya. Kiedyś myślałem, że taka rola to naprawdę jest coś, ale teraz uważam odwrotnie. Chciałbym to już zakończyć i spróbować swoich sił w większych produkcjach. Niestety wiem, że nie dałbym sobie rady z trudniejszą rolą. 
- Oj tam. Z takim nastawieniem, to na pewno daleko nie zajedziesz. - Spojrzała na niego i szturchnęła go w ramię. - Musisz myśleć pozytywnie. Zobacz jaki rozgłos otrzymał zespół po tym, jak dostałeś rolę w serialu. Z resztą... - Przerwała na chwilę, zamykając wszystkie książki po kolei. - Gadasz głupoty, bo masz niedosyt spędzania czasu ze mną. Odpal jakiś nowy film na laptopie, a ja skoczę po jakieś przekąski i ciepłe napoje. - powiedziała, zgarniając wszystkie notatki z łóżka na podłogę. Wstała, by sprzątnąć po sobie talerz ze śniadania i go wynieść, gdy nagle w otwartych drzwiach stanął Ryland.
- Przeszkadzam? - zapytał, pukając we framugę. Spoglądał na Rossa, który ociężale wstawał z łóżka. - Cześć bracie! Jak cię długo nie widziałem! - Zaśmiał się i przybił sztamę z blondynem. 
- Nie, nie przeszkadzasz. - odpowiedziała dziewczyna. - Coś się stało, że przychodzisz?
- Rydel prosiła mnie, abym wykonał w końcu projekt zaproszeń na wesele. Nie wiem dokładnie, jak je zrobić, a wiem, że moja siostra omówiła z tobą wszelkie szczegóły. Byłbym bardzo wdzięczny, gdybyś teraz poszła do mnie i mi pomogła. - Spojrzał na nastolatkę, a potem na Rossa, który nie wyglądał na zadowolonego z faktu, że jego dziewczyna znów musi robić coś innego, niż spędzać z nim czas. 
- Poczekaj na mnie. Zaraz wrócę. - Zwróciła się do osiemnastolatka i opuściła pokój. Wraz z najmłodszym Lynchem.
- Pytałeś Ryland, czy przeszkadzasz? Tak kurwa. Przeszkadzasz. - mruknął do siebie zły i włączył laptopa. Zdążył przejrzeć mnóstwo stron internetowych, sprawdzić aktualności, przeczytać kilka plotek z życia Hollywood i wybrać film do oglądania, a Emma wciąż jeszcze nie wróciła. Już miał wstawać i wychodzić z pokoju, gdy nagle weszła blondynka z  tacą, na której stał talerz z ciastkami oraz dwa kubki herbaty owocowej. 
- Przepraszam, że tak długo musiałeś czekać. Musiałam ustalić z Ryrym najdrobniejsze szczegóły i naszkicować mu pomysł Rydel i mój. Wybacz mi. - powiedziała i nachyliła się do niego, całując w policzek. Postawiła tacę na podłodze przy łóżku.
- Jasne, nic się nie stało. Mam tylko nadzieję, że nie odliczyłaś minut z czasu, który mamy spędzić razem. - Zaśmiał się i przestawił laptop na szafkę nocną. Ułożył się przy ścianie, a Emma z brzegu łóżka. Chłopak wcisnął klawisz spacji i film się rozpoczął. Podparł głowę lewą ręką, natomiast prawą położył na biodrze dziewczyny. Blondyn jeszcze bliżej się przysunął do nastolatki tak, że plecami opierała się o jego klatkę piersiową. Nachylił się, by pocałować ją w prawą skroń.
- Brakowało mi tego, Ross. - szepnęła, spoglądając na niego. On przeniósł również swój wzrok na nią.
- A myślisz, że mi nie? - Uniósł brwi do góry. - Bardzo bym chciał, żebyś była ze mną każdego dnia na planie. Bardzo. - szepnął jej do ucha. Dziewczynie przeszły ciarki po plecach. Ona też tego chciała, ale miała tyle roboty, że nie wyrobiłaby się z tym wszystkim.
- Ross? - szepnęła po chwili. Po głowie chodził jej obraz trasy koncertowej. Jak to będzie wyglądało, pomyślała. Ona cały dzień spędzi w hotelu z książkami, on w tym czasie będzie zwiedzał nowe miejsca. Gdy wieczorem ona znajdzie chwilę wolnego, znowu on będzie szykował się na koncert. Kiedy oni będą mieli czas dla siebie?
- Mhm. - mruknął chłopak.
- Ja nie wiem, czy to dobry pomysł, żebym jechała z wami w...
- Żartujesz tak?! - uniósł się. Usiadł na łóżku naprzeciw. Dziewczyna spojrzała mu w oczy. Widziała w nich wyraźne zdenerwowanie, ale i rozczarowanie, smutek. - Nie rób mi tego. Ta trasa jest naprawdę ważna dla mnie i bardzo, ale to bardzo chciałbym, abyś pojechała ze mną. - powiedział, chwytając ją za podbródek. Po chwili jego dłoń objęła jej szyję i nachylił się do niej, by złożyć na jej ustach delikatny pocałunek. 
- Awww jak słodko! - pisnęła Magda, która stanęła w otwartych już drzwiach. Para odsunęła się od siebie. Ross wywrócił oczami i oparł się plecami o ścianę za łóżkiem. Znów ktoś im przeszkadza. - Przepraszam, że tak bez pukania, ale Stormie wróciła z Rydel z zakupów i bierzemy się za kolację. Chcesz nam pomóc? - zapytała Emmy, zerkając jednocześnie na blondyna, który wziął głęboki wdech.
- Może ty też nam pomożesz? - Emma zwróciła się do chłopaka. - W końcu spędzimy czas razem. - dopowiedziała uśmiechnięta.
- Ale mi chodziło razem we dwoje, a nie razem w towarzystwie mojej mamy i siostry oraz twojej przyjaciółki. - szepnął zrezygnowany. 
- Dobra skoro tak, to zawołam was, jak już będzie wszystko gotowe. Ciumkajcie się dalej, gołąbeczki. - dogryzła z chytrym uśmieszkiem. Emma chwyciła poduszkę i rzuciła nią w przyjaciółkę.
- Wypad! Ale to już! - krzyknęła. Magda zaśmiała się i zamknęła za sobą drzwi. - Na czym skończyliśmy, mój lowelasie? - mruknęła do niego ponętnym tonem. W oczach chłopaka jakby coś błysnęło. 
- Na tym. - szepnął i nachylił się do nastolatki. Swoim ciężarem spowodował, że dziewczyna położyła się na łóżku, a on zawisł nad nią. Wciąż jakby muskał jej usta, ale potem pocałunki przeobraziły się w bardziej namiętne, intensywne. Jego prawa ręka nagle znalazła się na biodrze blondynki i po chwili zaczęła podciągać jej bluzkę do góry. - Może przejdziemy już trochę dalej, co? - mruknął jej do ucha, gdy jego ręka znalazła się pod bluzką dziewczyny.
- Rocky...nas...zabije. - powiedziała między pocałunkami. W odpowiedzi otrzymała cichy chichot.
- To prawda. Zabiję was, jak zaraz nie skończycie! - Do uszu Rossa i Emmy doszedł niski głos gitarzysty. Zaprzestali czynności i odwrócili się w stronę drzwi. Brunet stał z założonymi rękoma.
- Ja pitole! - wydarł się Ross i stanął na środku pokoju. - Kto jeszcze tu przyjdzie i nam przeszkodzi?! No kto?! - Nerwy mu puściły. Zrobił się czerwony na twarzy, a jego dłonie były zaciśnięte w pięści. Siedząca na łóżku Emma zakryła sobie usta ręką, by jakoś powstrzymać swój śmiech. 
- Stary, naprawdę nie przywykłeś do tego, że w tym domu, każdy każdemu przeszkadza? - powiedział, unosząc ze zdziwienia brwi. - Po pierwsze, musimy zrobić próbę i dlatego tutaj przylazłem... czego bardzo żałuję. - jęknął, zamknąwszy oczy. - Po drugie, miałem ci przekazać, że jutro masz się stawić na planie o wpół do piątej rano.
- Że słucham? - pisnął załamany. Odwrócił się do Emmy, a potem znów spojrzał na brata. - Nie wyśpię się znowu. - Przejechał dłonią po twarzy.
- No po tym co widzę, to nie za bardzo. - odparł, a Ross spojrzał na niego, jak na ostatniego debila.
- O co ci chodzi? - zapytał. Rocky zaczął się chichrać.
- Powiem jedno. Zmień spodnie, bo... twojemu kumplowi jest... ciasno. - wybełkotał przez śmiech. Ross automatycznie złożył ręce i zakrył swoje krocze.
- Ja to przynajmniej mam się czym pochwalić, nie tak jak ty. - odparł z szarmanckim uśmieszkiem. Brunetowi mina zrzedła. Zmrużył oczy, podchodząc do młodszego brata. 
- Skąd wiesz, cwaniaczku? 
- Dobra! Ej! Starczy! - Emma wkroczyła do akcji. Rozdzieliła chłopaków. - Ty - wskazała na Rossa. - Siadasz tutaj - popchnęła go na łóżko. - a ty... - zwróciła się do Rocky'ego. - Wynocha! - Wypchnęła go za drzwi i zakluczyła zamek.
- Trzeba było od razu je zamknąć. - powiedział entuzjastycznie blondyn. - Teraz nikt nam nie przeszkodzi, kociaku. - Wstał i zaczął się zbliżać do siedemnastolatki. Ona stawiała kroki do tyłu. - Gdzie mi uciekasz, piękna gazelo?
- Hahaha! C-c-co-co? - Emma zaczęła się "krztusić" śmiechem. Ross spojrzał na nią wzrokiem pedofila.
- To co słyszałaś. - mruknął. Dziewczyna już nie miała, jak się wywinąć. Za sobą miała ścianę, przed sobą Rossa, a po prawej stronie jego lewe ramię. Na lewo od niej stało łóżko. Nagle wpadła na pomysł. Blondyn naparł na nią swoim ciałem. Ewidentnie poczuła, że w jego spodniach naprawdę sporo się dzieje. Chwyciła go za materiał zaraz nad rozporkiem. Spowodowało to, że go sparaliżowało. Wykorzystała ten moment. Odepchnęła go i stanęła za nim. 
- Wygrałam! - krzyknęła roześmiana. Ross zmierzył ją wzrokiem i jednym ruchem przerzucił ją sobie przez ramię, po czym zrzucił ją na łóżko. Podparł się nad nią na rękach.
- Teraz mi już nie uciekniesz. - Zaśmiał się szyderczo. Emma posłała mu spojrzenie, mówiące "Czy aby na pewno?". Zarzuciła mu ręce na szyję i pociągnęła do siebie. Ich usta znów się połączyły, a Ross znów leżał całym ciężarem na niej. Wtedy poczuła, że chyba już nie ma odwrotu. Ostatnią szansą, było wygramolenie się spod niego. Zaczęła się wiercić, co spowodowało, że chłopak przycisnął ją do materaca jeszcze mocniej. 
- Nie wij się tak. - jęknął przeciągle. Zamknęła oczy, kiedy poczuła jego gorące usta na swojej szyi. 
- Przestanę, jeśli i ty przestaniesz. - odpowiedziała poważnym tonem. Ross wybałuszył oczy.
- Nie podoba ci się to? - Całował ją znów po szyi i chciał już zrobić malinkę, ale dziewczyna go odepchnęła.
- Nie, nie podoba mi się. - fuknęła zła. Chłopak odsunął się od niej zdezorientowany całą sytuacją. Patrzył się na nią, jak w malowany obraz z zaciśniętymi ustami. W końcu nastolatka nie wytrzymała i zaczęła się śmiać. Blondyn był jeszcze bardziej zagubiony. - Gdybyś ty widział swoją minę! Haha! Jezu... - Chwyciła się za brzuch. - Ale ty głupi jesteś! Haha.
- Ja? Głupi? - zapytał uśmiechnięty.
- Tak! - krzyknęła i pobiegła w kierunku drzwi. Otworzyła je i wytknęła język chłopakowi, po czym zbiegła po schodach na dół. W salonie siedzieli chłopcy i oglądali mecz, w kuchni krzątały się Stormie, Rydel i Magda, a w powietrzu unosił się zapach zapiekanego makaronu z serem. Dziewczyna weszła do kuchni i stanęła przy wysepce. 
- Jak tam? Pomóc? - zapytała, kiedy starsza kobieta odwróciła się w jej stronę.
- Możesz rozłożyć na stole talerze, sztućce i szklanki. Reszta już jest gotowa. - odpowiedziała Stormie, ale gdy nastolatka schyliła się po naczynia, ta dotknęła jej ramienia. - Jak z Rossem? Jak się czuje? Bardzo zmęczony? - dopytywała.
- W ogóle nie jest zmęczony. - Zaśmiała się. Na twarzy kobiety również pojawił się uśmiech. - Jest z nim naprawdę dobrze i powinien zaraz zejść na dół. Przebiera się. - zachichotała. 
- Czyli było grubo. No ładnie, ładnie... - Magda wtrąciła się do rozmowy. - Jeszcze rok temu nie sądziłabym, że potrafisz tak zadziałaś na chłopaka, aby musiał zmieniać spodnie na luźniejsze. - dodała, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
- Oj, zamknij się już! - powiedziała, na co Magda znów zachichotała. W tym momencie do kuchni wszedł Ross ubrany w szare dresy i biały T-shirt z napisem Hollister. Podszedł do Emmy, która właśnie rozkładała nakrycie na stół i objął ją w pasie.
- Z racji tego, że mało czasu spędziliśmy razem w spokoju, zabieram cię dzisiaj na przejażdżkę. - powiedział, całując ją w policzek. Dziewczyna się uśmiechnęła i spojrzała na Rydel, która wszystkiemu się przyglądała. - I zapłacisz mi za tę akcję w pokoju. Szykuj się na to, że będziesz głośno krzyczała moje imię. - mruknął do jej ucha. Od razu spoważniała i odwróciła się do niego. Na jego ustach gościł chytry uśmieszek, który doprowadzał ją do szału. Chłopak oblizał i zagryzł wargę, po czym schował dłonie do kieszeni dresów i wyszedł do salonu, skąd dobiegały różne, dziwne komentarze chłopaków, dotyczące meczu footballu, który oglądali.
~*~
Tak, wiem. Rozdział nudny, ale chciałam Wam coś dodać w ten weekend. Taki typowy "Rommowy", no ale cóż. Starałam się xD 
A jeśli chodzi o środowy koncert... Jak było? Z tego co widziałam na filmikach, naprawdę było super. I ten moment, gdy cała sala wraz z Rossem krzyczy "Polska, Polska, Polska" <3 Chyba całemu zespołowi podobał się ten występ. Rydel była zachwycona kartkami podczas jej piosenki, Ross otrzymał szalik, Ell próbował się wysłowić po polsku... Prawie mu to wyszło, HAHA ;D A i jeszcze akcja z DDTVN. Tsa, oni myśleli, że są wysocy. Wyobrażam sobie, co poczuli, gdy zobaczyli Prokopa. To jest wieża, a nie facet.
Mam nadzieję, że na następny koncert pojadę i będę mogła spotkać się z Wami <3
Następny rozdział dodam... jak znajdę chwilę.
Trzymajcie się i do napisania!!
Buziaczki
xoxoxo
~Wasza Julia