Menu:

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 62 cz.II

45 komentarzy=nowy rozdział
- Ross, przestań! - zbeształa go Emma, gdy ten zaczął rozpinać jej sukienkę i coraz zachłanniej ją całować. 
- Dlaczego? - mruknął i ponownie musnął jej usta. - Przecież widzę i czuję, że tobie się to podoba. 
Oboje spojrzeli się na prawą rękę dziewczyny, która majstrowała przy rozporku siedemnastolatka. Emma się cicho zaśmiała i odsunęła się od chłopaka.
- Tutaj jesteście! - krzyknęła Stormie, która nagle weszła do pokoju. - Emma, mogłabyś nam pomóc?
- Oczywiście. - uśmiechnęła się, a Ross podniósł się z kanapy.
- Wiesz, że nie musisz tego robić? - zaśmiał się i objął dziewczynę ramieniem. Spojrzała się na niego, a potem na jego mamę. 
- Ale chcę. To że ty nie lubisz pomagać swojej rodzinie, nie znaczy, że ja nie lubię jej pomagać. - mówiąc, stukała mocno palcem wskazującym w klatkę piersiową nastolatka. Posłała mu zwycięski uśmiech i udała się ze Stormie do kuchni. Ross poprawił sobie jedną ręką włosy i wrócił do salonu, gdzie siedziała już reszta rodziny.
- Ross! Ross! Ross! - zaczęli krzyczeć na zmianę Gordy, Gator i Boston. - Chcemy zrobić bitwę na śnieżki. Walczysz z nami, czy przeciwko nam? - spytał Boston, mierząc lodowatym spojrzeniem Rikera.
- Hmm, muszę się zastanowić. A co mi tam, walczę z wami! - krzyknął, a Gator wskoczył mu na barana. Blondyn biegał wokół stołu z małym na plecach. Raz go zrzucił tylko po to, by go łaskotać i przerzucić przez ramię.
- Ale on ma fajne podejście do dzieci. - rzekła matka Gatora i z uśmiechem przypatrywała się wygłupom chłopców.
- Tak, mało brakowało, a Ross zostałby ojcem. - westchnął Mark i wziął łyk kawy, stojącej w filiżance na ławie. Wszyscy zebrani spojrzeli się na mężczyznę. Nawet Ross.
- Jak to "mało brakowało"? - spytał ze zdziwieniem dziadek Lynch i spojrzał się na siedemnastolatka, któremu podkówka zastąpiła piękny uśmiech. - Chodź tu wnusiu. - dziadek rozłożył ręce w geście przytulenia blondyna, ale ten usiadł mu na kolanach. 
- Aż zrobię temu zdjęcie! - zagruchał Rocky i wyciągnąwszy komórkę z kieszeni, uwiecznił tą rodzinną chwilę. - Mogę wstawić to na instagrama? Proszę. - zrobił oczka zbitego pieska, a Ross przewrócił zażenowany oczami.
- Nie. - burknął i wyrwał starszemu iPhona z ręki. - Jeśli już, to ja to wstawię. Tylko jaki dać podpis. Hmm...
- Ross, jak to mało brakowało? - powrócił do pytania i spojrzał na swojego wnuczka.
- Bo... - głos nastolatkowi nagle zadrżał. - Ja i Emma jakiś czas temu mieliśmy wypadek. Oboje byliśmy w ciężkim stanie i do tego Emma chwilowo straciła czucie w nogach, które na szczęście dało się przywrócić. Dopiero po tym wydarzeniu dowiedzieliśmy się, że Emma była w ciąży. Była... - zawiesił się na chwilę, wlepiając wzrok w filiżanki kawy na stole. Cały czas miał przed oczami widok wycieńczonej Emmy na wózku inwalidzkim. Skręcało go w środku. - Ona poroniła  - dokończył szeptem i zacisnął dłonie na podartych, czarnych spodniach. Poczuł jak łzy napływają mu do oczu. Potrząsnął kilka razy głową na boki. - Nie chcę do tego wracać! - krzyknął, a rodzina spojrzała się na niego z politowaniem.
- Rossy, możesz mi pomóc? - Emma weszła do salonu ze ścierką w ręce. Chłopak na dźwięk słów swojej dziewczyny, wytarł szybko łzy i podniósł się z kolan dziadka. - Wszystko w porządku, blondasku? - podeszła do niego i wytarła mokry ślad na jego policzku. Widziała, że płakał.
- Teraz już tak - wymusił uśmiech - To, w czym mam ci pomóc?
- Rozłożysz stół i przyniesiesz krzesła z garażu, proszę. - rzekła i wytarła ręce w ścierkę, którą trzymała. Chłopak kiwnął energicznie głową. 
- To ja mu pomogę. - zaoferował się Riker i podniósł z kanapy. - Rocky, też byś...
- Nie mogę. - mruknął i z powrotem zanurzył nos do telefonu.
- A no tak - przewrócił oczami starszy - Przecież pisanie z dziewczyną jest lepsze niż spotykanie się z nią osobiście. Ten romantyzm XXI wieku... - zaśmiał się i zaczął pomagać młodszemu bratu z rozłożeniem stołu, czyli otworzeniem tego, który stał w jadali i wyciągnięciu dodatkowej części ze środka, dzięki któremu blat będzie dłuższy i więcej osób usiądzie.
- Dobrze gadasz, Rik. - mruknął, wciąż nieobecny Rocky. 
- Stary, spotkajcie się. Wigilia jest dopiero wieczorem, więc macie jeszcze z dziesięć godzin. - powiedział Ellington i przytulił do siebie Rydel, która była w lepszym stanie zdrowotnym niż dzień wcześniej. Pomogła jej babcina herbatka z imbirem.
- Elluś ma racje - przytaknęła swojemu narzeczonemu Rydel - Omówcie się na spacer. Taka ładna zimowa pogoda, gdybym nie była chora, poszłabym na taką przechadzkę z moim Misiem. - wtuliła się w bruneta.
- Achjej, jak ten czas pędzi. - westchnął dziadek Lynch i wziął łyk kawy zbożowej. - Jeszcze tak niedawno mieszkaliście tutaj w Littleton. Były z was szkraby, które miały nadmiar energii, a teraz? Widzę przepiękną kobietę, która w przyszłym roku wychodzi za mąż. A wy - spojrzał na Rocky'iego, Rossa i Rikera, którzy odwrócili się do swojego dziadka. - Prawdziwi mężczyźni z krwi i kości. Macie swoje partnerki i kto wie, może niedługo doczekam się zaproszeń na wesela. - zaśmiał się.
- Tato, to są szkraby i nadal mają nadmiar energii. - wywnioskował Mark z uśmiechem na twarzy. Bracia spojrzeli na ojca oburzeni, a Rydel się cicho zaśmiała.
- Rocky na miłość boską! - krzyknął dziadek, gdy zobaczył, że jego wnuk cały czas siedzi z telefonem w ręku i stuka kciukami po ekranie urządzenia. - Za moich czasów, to się ubierało buty i pieszo szło do dziewczyny, by zaprosić ją na wspólne wyjście.
- Czasy się zmieniają, dziadek. - zaśmiał się brunet, ale ani na chwilę nie oderwał się od swojego iPhona.
- Ale romantyzm nie! - krzyknął Riker, który znalazł się zaraz przed swoim bratem i wyrwał mu urządzenie mobilne z ręki. - Ubieraj zimową warstwę i jazda mi do Alexy. Spędź z nią trochę czasu sam na sam, bo w restauracji trochę wam nie wyszło. - zaśmiał się i spojrzał na resztę rodzeństwa.
- Tyle to ja wiem, że nam nie wyszło, za co jestem na was zły. - fuknął i wyrwał komórkę z rąk brata. - Skoro tak, zadzwonię do niej.
- Powiedz jej, żeby przyszła do parku w Littleton. Tam jest tak pięknie o tej porze roku. - rozmarzyła się Rydel i spojrzała na choinkę.
- Masz rację siostra. - przytaknął jej Ross, który walczył z obrusem. - Co to za gówno?! - wydarł się, gdy materiał okazał się być kwadratowy, a stół prostokątny. 
- Połóż dwa, geniuszu! - krzyknął roześmiany Ellington i wstał, by pomóc przyjacielowi z przeklętym, białym obrusem. - A ty masz zaprosić Lex na spacer. - wskazał na bruneta, który przyglądał się poczynaniom Rossa.


Rocky stał na moście w parku Littleton ubrany jak Yeti: gruba biała kurtka z futrzanym kapturem i ciężkich, czarnych butach zimowych. Ręce miał schowane w kieszeniach, gdyż na zewnątrz było naprawdę zimno. Uszy powoli mu odmarzały, pomimo tego że miał na głowie grubą czapkę. Nagle poczuł wibracje w prawej kieszeni spodni. Wyciągnął komórkę i zębami ściągnął rękawiczkę z dłoni, by odblokować ekran. "Zaraz będę ;*". Była to wiadomość o Alexy, która spowodowała uśmiech na twarzy dziewiętnastolatka i rozgrzała go od środka. Nałożył z powrotem rękawice i oparł się o zaśnieżoną barierę mostku. Stał tak chwilę i wpatrywał się kaczkom, które pływały po rzeczce. Zanim się zorientował, zaczął prószyć delikatnie śnieg. Nagle poczuł czyjąś ręką na swojej. Wzdrygnął się.
- Nie bój się, to tylko ja. - zaśmiała się Alexia - Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że do mnie zadzwoniłeś . Dzisiaj Wigilia i wszyscy są tak zabiegani, że ja nie mam z kim porozmawiać. U ciebie też jest takie zamieszanie?
- Pomimo tego, że u nas jest z dwadzieścia osób, to nie. Właściwie to tylko moja mama, babcia, Emma i Magda zajmują się jedzeniem i przygotowaniami. Pewnie później dołączą do nich ciotki i wtedy będzie dopiero harmider. Faceci tylko siedzą na kanapach. - Alex na słowa bruneta głośno się zaśmiała. - A sorry, Ross i Riker walczą z obrusami.
- Fajnie wiedzieć. Pewnie obrusy wygrywają, co? - spojrzała się na niego z rozbawieniem.
- Skąd wiedziałaś?! - krzyknął roześmiany. Po tym między nimi zapadła niezręczna cisza. Rocky ukradkiem spoglądał na dziewczynę, która wzrok miała wbity w płynącą wodę. Zaczął przybliżać swoją dłoń do dłoni Alex, która była oparta o barierkę.
- Wiesz co? - gwałtownie odwróciła się do bruneta, przez co musiał ekspresowo cofnąć dłoń. - W drodze tutaj widziałam Starbucksa. Pójdziemy tam? Nie chcę być wybredna, ani nic, ale jest mi trochę zimno. - posłała koledze słodki uśmiech, któremu nie mógł się oprzeć. Kiwnął głową. Bez słowa udali się do kawiarenki.
Gdy weszli do środka, oślepił ich blask lampek migoczących przy suficie i zapach imbiru, cynamonu oraz pomarańczy. Podeszli do stolika przy oknie i usiedli, wcześniej wieszając kurtki na krzesła.
- Co chcesz do picia? - zaczął Rocky, przeglądając menu.
- Cappuccino karmelowe. - odpowiedziała bez większego namysłu. - A ty?
- Ja wezmę waniliowe. - uśmiechnął się i wstał, by podejść do lady i złożyć zamówienie. Alex została przy stoliku i wpatrywała się w widok za oknem kawiarenki. Ludzie w pośpiechu chodzili po zaśnieżonych chodnikach, w celu kupienia ostatnich prezentów świątecznych. Śnieg zaczął już mocniej sypać, nadając temu dniu cudownego klimatu.
- O czym tak rozmyślasz? - z rytmu wybił ją Rocky, który właśnie wrócił z dwoma kubkami gorącego cappuccino i usiadł naprzeciwko dziewczyny.
- O ludziach i ich świątecznym pośpiechu. - zaśmiała się i sięgnęła po kubek karmelowego cappuccino.
- Uważaj, bo jest gorące. - powiedział chichocząc brunet. Oboje pamiętali sytuacje z restauracji przed stokiem narciarskim i krzyki Rocky'iego "Ludzie lodu!".
- Wiem i pamiętam. - zaśmiała się dziewczyna i objęła obiema rękoma kubek. Chłopak chwilę patrzył na parę lecącą z substancji, a potem chciał coś powiedzieć, lecz przerwał mu dzwonek telefonu dziewczyny.
- Przepraszam, to moja mama. Muszę odebrać. - Rocky kiwnął twierdząco głową i wziął łyk kawy. Chciał wyznać Alex, że mu się podoba, ale jakoś nie miał odwagi... jak nie on. - Tak mamo?... Jestem w Starbucksie... Tak jest ze mną... Dobra zapytam... - zasłoniła dłonią mikrofon komórki i zwróciła się do siedzącego naprzeciwko niej bruneta - Mój tata z braćmi walczą z choinką i moja mama kazała mi się ciebie zapytać, czy byś im nie pomógł. - chłopak spojrzał na ekran swojego iPhona i sprawdził godzinę. Dochodziła trzecia popołudniu, a rodzinna kolacja była zaplanowana dopiero na szóstą. Kiwnął energicznie swoją ciemną czupryną, którą jakiś czas temu ściął, dzięki czemu już nie wygląda jak Jezus.
- Zgodził się! - krzyknęła dziewczyna do słuchawki. - Okay będziemy za pół godziny. - i rozłączyła się i odłożywszy telefon, spojrzała uśmiechnięta na kolegę. - Chciałeś coś powiedzieć, zanim moja mama zadzwoniła?
- Tak. Nie... Nie wiem. - mruczał pod nosem. Czuł jak jego policzki płoną, ale nie było to spowodowane stolikiem zaraz przy grzejniku, lecz obecnością tak pięknej dziewczyny jak Alexia, której bał się wyznać co czuje.
- Wszystko dobrze, Rocky? - spytała dziewczyna i położyła dłoń na dłoni nastolatka. Myślał, że motyle rozsadzą go od środka. Ten gest wywołał jeszcze większy mętlik i lęk w jego głowie. Spojrzał się w oczy Alexy i zatonął w nich niczym Titanic. Zaczął się zbliżać do siedemnastolatki. Jego wzrok spoczął na jej ustach, które były coraz bliżej jego warg. Chłopak powoli podnosił się z kanapy, by być jeszcze bliżej.
- Rocky Lynch - do uszu pary doszedł cichy, dziewczęcy szept. Oderwali się od siebie. Przed ich stolikiem stała trzynastoletnia dziewczyna z notesem w ręku.
- Tak? - spytał z przylepionym do twarzy uśmiechu. W głębi był zły, że znów im przerwano, a było już naprawdę blisko pocałunku.
- Mogę poprosić cię o autograf i zdjęcie? - spytała nieśmiało. Chłopakowi aż się jej żal zrobiło. Większość fanek zespołu było tak nieśmiałych, jak ona. Napisał jej co nieco w notesie i zrobił kilka głupich selfie. Chwilę porozmawiali we trójkę i fanka, która miała na imię Veronica, wyszła z kawiarenki.
- My, ekhem... też będziemy się zbierać, co? - spytała Alexia, po odejściu trzynastolatki. Rocky spojrzał na nią błagalnym wzrokiem, ale nic nie powiedział. Wziął ostatni łyk kawy i wstał, po czym z kurtką w ręku poszedł odnieść kubki. Dziewczyna ubrała na siebie zimową warstwę i postanowiła poczekać na swojego kolegę przed kawiarnią. Po dwóch minutach ruszyli w kierunku domu kuzynostwa Alexy. Chwilę szli w ciszy. Rocky cały czas zbierał się, aby w końcu jej powiedzieć "Alexia podobasz mi się..."
- Kretyn. - nagle walnął się dłonią w czoło, głośno wymawiając słowo "kretyn". Dziewczyna spojrzała się na niego i cicho zaśmiała. Brunet spalił buraka. 
Wracali przez park, lecz już nie przez most. Mijali mnóstwo przyozdobionych drzew oraz setki ulepionych przez dzieci bałwanów. Alex nagle zwolniła kroku, a zamyślony Rocky szedł dalej. Dziewczyna uformowała ze śniegu kulę i rzuciła w nastolatka, który zmierzył ją groźnym spojrzeniem. Po chwili również się schylił i wziął do ręki śnieg. Nie rzucił nim w dziewczynę, tylko podszedł do niej, objął ją jedną ręką i wtarł jej zimny, biały puch w twarz. Nastolatka krzyczała  wniebogłosy, przez co więcej śniegu, było w jej ustach, niż na twarzy.
- Rocky, ty pacanie! - wydarła się na niego, gdy brunet odsunął się od siedemnastolatki. - Mam teraz rozmazany makijaż i jest mi zimno! - wargi jej zadrżały i pociągnęła nosem. Chłopak podszedł bliżej niej i mocno ją przytulił. Nie myślał nad tym co robił, wykonywał to instynktownie.
- Przepraszam. - szepnął jej na ucho.
- Przyjmuję przeprosiny. - zaśmiała się. Oboje spojrzeli się na siebie i po chwili ruszyli dalej. Dojście do domku rodziny Alexy długo im nie zajęło. Weszli do ganku, gdzie zastali komitet powitalny, składający się z rodziców dziewczyny i dwóch braci.
- Cześć! - przywitała się promieniście dziewczyna.
- W końcu jesteście - rzekł ojciec dziewczyny. - Rocky, chodź pomożesz mi z choinką. Nie zdejmuj kurtki, bo ten przeklęty krzak leży przed garażem. 
Chłopak wyszedł wraz z mężczyzną przed dom i pomógł przepchnąć krzak iglasty przez drzwi. Z jednej strony pchali go ojciec Alexy, jej bracia i Rocky, a z drugiej ciągnęły go jej mama i nastolatka. Brunet postanowił zmienić strony i dołem przedostał się do ganku. Rodzicielka dziewczyny odpuściła po pięciu minutach, lecz młodzież dalej walczyła.
- No... dalej... ty krzaku jeba...
- Rocky! - skarciła go Alexia, gdyż ten chciał przekląć. 
- Przepraszam! Ale ten krzak jest nie do okiełznania! - wydarł się ciągnąc za pień. 
- Słuchajcie - odezwał się głos po drugiej strony iglaka. - Spróbujmy na trzy. My pchamy a wy ciągniecie. Najwyżej zaryjecie głowami o kominek! 
- Super, dzięki! - odkrzyknęli sarkastycznie nastolatkowie.
- Raz!... Dwa!.. Trzy! 
Tak jak mówili, krzak przeszedł przez drzwi, ale nastolatkowie nie zaryli w marmurowy kominek. Co prawda leżeli na podłodze, ale zaraz przed nim. Rocky leżał na Alexie, która wpatrywała się w jego piwnobrązowe tęczówki. Chłopak nie wiedział co zrobić. Miał taką pustkę w głowie, jak jeszcze nigdy. Niby zaczął się zbliżać do dziewczyny, ale niby nie. Cofał się, a potem znów przybliżał. jakby ktoś ciągnął go z tyłu za sznurek. Wahał się. Bał się odrzucenia ze strony dziewczyny...
- Pocałujesz mnie w końcu, czy nie? - spytała uśmiechnięta nastolatka. Chłopak wytrzeszczył szeroko oczy, ale po chwili się opanował i delikatnie połączył ich usta pocałunkiem.


Jakieś słodkie zakończenie, co nie?
Tak wiem, wzięłam się i napisałam w końcu Rozdział 63... ale i też Rozdział 13 cz.2 na moim drugim blogu: be-careful-about-who-you-trust.blogspot.com. Zapraszam do komentowania tamtego rozdziału oraz do zwiększania liczby obserwatorów :D 
Z okazji Mikołajek życzę Wam dużo, dużo słodyczy oraz... czego tam sobie chcecie :D
Jeżeli chodzi o moich rodziców... E tam! Niech sobie mówią co chcą. Ja kocham pisać i nic im do tego. Nie zostawię Was <3 
A co do rozdziału... Mikołaj-Ross będzie w następnym. W ty skupiłam się bardziej na Rolex. Jak ja tą parkę uwielbiam... ale nie tak, jak kochaną Rommę, której będzie dużo w następnym, ale "scenki" CHYBA nie będzie...  w sumie to nie jestem pewna HAHA
Do następnego kochani ;**
~Julia

54 komentarze:

  1. Fantastyczny <3
    Ten świateczny nastrój *.*
    Udanych mikołajek :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział.Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny jak zawsze a nawet lepszy !!! Gdyż ponieważ dlatego że jest dużo Rocky'ego i Alexy <3 czekam na next :* i wszystkiego najlepsze z okazji Mikołaja xD

    OdpowiedzUsuń
  4. od tej świątecznej atmosfery aż mi niedobrze xD
    Alex...bardzo dobrze zrobiłaś :)
    bo debil nigdy by się nie odważył xD
    faceci...
    czekam na nexta ;)
    pozdrawiam <5

    OdpowiedzUsuń
  5. Super czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super czekam na next ♥♡♥♡♥♡

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski , fajnie ze w tym rozdziale bylo o Rolex ja rowniez ich uwielbiam :) czekam na nastepny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  8. 'Rolex'... Normalnie jak mój zegarek xDDD
    Lalalla Rocky i Alex 4ever toghetheeeer ♥
    God, mi to już odwala xDDD
    Dobra, Iga, ogarnij się ;_;
    Rozdział świetny!
    Tak się cieszę, że nie przestajesz pisać ♥
    '- No... dalej... ty krzaku jeba...'- śmieję się do ekranu jak głupia xddd
    Ta wspominka o poronieniu Em... Rany, płakać się chce :''''(
    Rozdział nieziemski!
    Ja chcę już next ♥
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Oooo ^^ świetne zakończenie :D
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahaha i to ,, Pocałujesz mnie w końcu czy nie" kobieto zastanawiam się czasem czy w przyszłości nie będę kupowała twoich książek po które będę stała 3 godziny wcześniej przed otwarciem sklepu. Hahhaha z takimi pomysłami masz niesamowitą przyszłość w dziedzinie literatury i pamiętaj jak kiedyś wydasz książkę to pamiętaj że ja poproszę z autografem. Hahah Kocham cię i czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale słodko <3
    Tyle na ten rozdział czekałam, wiedziałam, że pojawi się w mikołajki :p
    Dziekuje! Kocham twojego bloga <3 Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  12. Superrrraśny rozdział <3
    Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże, kocham Cię dziewczyno!!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Super!
    Wesołych mikołajek <3
    Czekam na next'a
    Lovvki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejuuuuuuu...... Jak uroczo.

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialny czekam na nexta :-*

    OdpowiedzUsuń
  17. Awwww <3 Rolex jak słodko! No cudowny! Jak dobrze że wróciłaś ;* - ~ Karina

    OdpowiedzUsuń
  18. Super :* Taki słodko-świateczny :D *_*

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny *-* Uwielbiam Rolexę <3. I ta nieporadność Rocky' ego ... urocze ^^. Na wzmiankę o poronieniu Emm zachciało mi się płakać :c. Czekam na więcej Rommy i życzę weny ;* Ps. Udanych mikołajek :3 ~~Lau

    OdpowiedzUsuń
  20. OMG! <3 Ach... to się znowu rozpiszę ^.^ Aż mi sie smutno zrobiło jak Ross opowiadał.. o wiesz... nie napisze tego bo sie rozpłacze. Ej! Weź w następnym rozdziale rozwal Rockiemu ten telefon to będzie non stop chodził do Alex :D <3 Ale jak napisałaś o tym jak Rossy się denerwuje to ja się śmieje jak nie wiem co, a mama sie na mnie patrzy jak na głupią XDDD
    Delly i Ell <3 Tak słodko <3
    Ta sytuacja z tym przeklętym/jebanym (ty nie dokończyłaś to ja to musze zrobić!) krzakiem XD Ale jak się pocałowali to tak słodziaśnie <3
    Chciałabym nazwać ten rozdział Rossdzialikiem, ale jest mało Rossiaka... :( To teraz będzie... Rockdzialik! XDD Nie pytaj... mam faze XD Za dużo herbatki XD
    Anyway
    Rozdział fantastyczny, cudowny, przearcydzieło! <3
    ~Kami <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Ochhh <3 kochammm <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Kocham tego bloga!!! <3 :D Rolex <3 Romma <3 Rydellington (nigdy nie umiem tego napisać to pewnie jest błąd XD) <3 A gdzie Rigda? <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Kocham <3 oddałabyś trochę talentu potrzebującym? *o* <3 (czyt. ja :D )

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny! Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział.
    Masz talent.
    Pozdrawiam i miłego dnia
    Destiny

    OdpowiedzUsuń
  26. Geografia vs. Rozdział u Julii...
    Zdecydowanie rozdział. Sorry, geografio. C':
    Ale sobie nastrój zrobiłam. Świeczka, świąteczne piosenki i rozdział w świątecznym klimacie. PER-FECT c;
    Szczerze zapomniałam, że Em poroniła. Pamiętałam tylko, że nie mogła chodzić, a informacja o tym, że była w ciąży, gdzieś mi uleciała. No w końcu nie można wszystkiego pamiętać, nie? C:
    Czekałam na Świętego Rossa, ale Rolex też jest spoko. Nawet lepiej. Końcówka taka urocza *-*
    Jak to sobie jeszcze wyobrażę...awww. Love everywhere c;
    Gdzie te 45 komentarzy? Ja już chcę kolejny rozdział!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  27. świetny czkeam na następny!
    Tak mało magdy :( Tak dużo Rocky'iego ^^
    :D http://r5-story-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Awww słodko :3

    OdpowiedzUsuń
  29. Kochamkochamkocham!
    Świetny rozdział, końcówka taaaa

    OdpowiedzUsuń
  30. Jak słodko na końcu!
    Liczyłam na świętego Rossa, ale też dobrze :3
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  31. Ok. Mój kom jest 35... Jeszcze 10 i będzie następny!!!!!!!!! :D <3

    OdpowiedzUsuń
  32. super :) czekam na kolejny XD :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Kocham kocham kocham <3 Czemu Ross jest taki niewyżyty seksualnie (jak t ujęłaś w poprzednim rozdziale) I dlaczego ja lubie czytac takie sceny, no?! XDDD

    OdpowiedzUsuń
  34. I loveeeee uuuu! <3 andd I love this eeeee blog? XDDD Mój inglisz isz perfekt! XDDD

    OdpowiedzUsuń
  35. Jeszcze troszeczkę i rozdzialik! <3 Ale wstawisz go jak najszybciej będziesz umiała? Ploseee! A to jak Rossy płakał..aż ja miałam łezkę w oku :')

    OdpowiedzUsuń
  36. Wiesz, że jak chce się dodać komentarz to trzeba wpisywać te cyferki co się na obrazku pojawią? Kiedyś tego nie było, a tu bum :P
    Anyway
    Rossdział genialny i czekam na nexta! :D

    OdpowiedzUsuń
  37. O jezu, jezu, jezu, jezu! <3 Jak boskooo <3

    OdpowiedzUsuń
  38. Mam straszne problemy z dodaniem kom. do tego rozdzialu :/
    Świetny! Jak ja kocham twojego bloga! Rządam Rommy <3
    Niech juz bedzie te 45 kom :( <3

    OdpowiedzUsuń
  39. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Ross opanuj sie z tym, no wiesz......

    OdpowiedzUsuń
  41. Jeszcze troche i będzie 45 komów :F :D

    OdpowiedzUsuń
  42. Czytałam.zaraz po publikacji, spokojnie :')

    U know. Czytając to, miałam wrażenie, że piszesz na akord, na siłę.
    Nadal ciągniesz dobrą historię, ale styl wypowiedzi i graamaa... Co się dzieje? :''')))))

    Rocky romantiko. A co c:
    Rossy to Rossy.

    JEZUS, WYBACZ, ALE SPRAWDZIAN Z NIEMIECKIEGO.

    ROZDZIAŁ DOBRY
    tylko - as I said - akooorddd...

    Niemiecki, here I come.

    OdpowiedzUsuń
  43. aaaa!!!!!!! rozdział super i mam nadzieję że szybkko dodasz rozdiał <3

    OdpowiedzUsuń
  44. Świetny,Niesamowity idealny. Czekam na nexta i jak znajdziesz chcwilkę to skomentujesz? proszę dopiero 1 rozdział ale co tam xD http://i-just-need-one-last-dance-love-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  45. Ja chcę następny rozdział i to szybko! Nie mogę się doczekać kiedy go gadasz!

    OdpowiedzUsuń
  46. Świetny! <3
    Sorry, że dopiero teraz Ale nie miałam prędzej czasu..
    Życzę weny i pozdrawiam.
    B. :*

    OdpowiedzUsuń
  47. Przecudowny <333 Ja wiem, Julio- Zabij mnie! Boże, jak mnie tu dawno nie było... ogólnie wszędzie mnie dawno nie było. I szczerze mówiąc nie mam na po żadnego dobrego usprawiedliwienia. Strasznie przepraszam, a twój rozdział, jak zawsze jest idealny, kochana.
    Czekam na dalszy ciąg i serdecznie pozdrawiam,
    Weronika <333

    OdpowiedzUsuń
  48. śliczny ten nowy szablon :)
    mam tylko jedno pytanie..
    nagłówek jest od Rebeki prawda?
    ja na Twoim miejscu wstawiłabym jej button
    bo to nie jest fair w stosunku do niej
    bo ona Ci pewnie tego nie powie, ale powinnaś
    pozdrawiam <5

    OdpowiedzUsuń
  49. Doczekałam się!
    Świetny rozdział, biedny zahamowany Ross :(
    Nie mogę się doczekać nexta <3

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli jesteś już tutaj, to znaczy że przebrnąłeś/aś przez moje wypociny. Napisz coś, by wyrazić swoją opinię. Będę bardzo wdzięczna 😘
~Julia