Menu:

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 62 cz.III

45 komentarzy=nowy rozdział
- No, no Lex. - zaśmiał się starszy brat dziewczyny, robiąc zdjęcie telefonem - To będzie miało sporo lajków na facebooku. - para oderwała się od siebie, a nastolatka odepchnęła od siebie Rocky'iego, który opadł bezwładnie na podłogę. Rzuciła się na brata z pięściami.
- Ty gnido! Masz to usunąć! - darła się na niego, lecz uśmiech nie schodził jej z twarzy. Podobnie było z brunetem. Leżał, podpierając się na łokciach i przyglądał się jak jego koleżanka bije swojego starszego brata.
- Dobra, dobra. Usunę. - skapitulował chłopak i podał jej komórkę. Dziewczyna szybko usunęła zrobione wcześnie zdjęcie.
- Mike, możesz pójść do kuchni i zrobić mi oraz Rocky'iemu po kubku kakao? - poprosiła robiąc maślane oczka. Szatyn kiwnął z niechęcią głową i ciągnąc za sobą młodszego brata Jake'a, poszedł do kuchni.
- Wow, to się nazywa akcja. - zaśmiał się Rocky i podniósł się z ziemi. Zdjął kurtkę i buty, po czym położył w ganku. 
- Przepraszam cię za niego. On już taki jest i...
- ... i nic z tym nie zrobisz. - dokończył uśmiechnięty i podszedł bliżej siedemnastolatki, która również się do niego przysunęła. Byli naprawdę blisko siebie. Ręce chłopaka znalazły się nagle na jej biodrach. Czuł, że jest pewny tego, co robi. Dzięki temu pocałunkowi, zyskał energię do działania.
- Chodźmy na górę do pokoju. - szepnęła mu na ucho uśmiechnięta - Zaraz przyjedzie reszta rodziny z zakupów i zrobią mi aferę. Nie chcesz tego widzieć. - zaśmiała się i pociągnęła uśmiechającego się szarmancko bruneta. Weszli do pokoju na piętrze. Siedemnastolatka zamknęła za nimi drzwi i usiadła koło chłopaka, na kanapie która stała zaraz przy oknie. Przez chwilę wymieniali się nieśmiałymi spojrzeniami.
- Chciałem... znaczy chcę... eh - jąkał się brunet. Dziewczyna patrzyła na niego z szeroko otwartymi oczami, co jeszcze bardziej go onieśmielało. - Podobasz mi się! - krzyknął nagle i zerwał się na nogi. Poczuł ulgę. W końcu to powiedział. 
Alexia przekręciła głowę na bok i uśmiechnęła się do niego. Rozbawiało ją jego zachowanie. Wstała i podeszła do dziewiętnastolatka, którego serce łomotało, jakby ktoś walił w nie młotem. Musnęła ustami wargi chłopaka i przyciągnęła go do siebie.
- Ty mi też się podobasz. - posłała mu szeroki uśmiech. Rocky miał wrażenie, że właśnie leci na chmurce, a dookoła niego są jednorożce i kolorowe żelki. Motyle rozsadzały go od środka. Objął dziewczynę mocno w pasie, a ona wtuliła się w niego. Kilka minut tak stali, gdy nagle do ich uszu dobiegła melodia kolęd i zaczęli się bujać delikatnie na boki. 
- Kakao dla zakochanych! - krzyknął Mike, zapukawszy do drzwi pokoju. Para odsunęła się od siebie. Alexia przejęła kubki od brata i podała jeden brunetowi. Usiedli z powrotem na kanapie.
- To... - zaczęła dziewczyna i objęła kubek z gorącą substancją. Wtem zadzwoniła komórka dziewiętnastolatka, którą musiał odebrać.
- To Ross. Muszę już wracać. - odrzekł wyraźnie smutny i wziął łyk kakao. 
- Zostań - nalegała nastolatka i przysunęła się bliżej chłopaka, który objął ją jednym ramieniem. 
- Bardzo  bym chciał, ale muszę pomóc w przygotowaniach przed Wigilią. Jeszcze Ross prosił mnie, żebym pojechał kupić kilka kartonów soku pomarańczowego. - przewrócił rozbawiony oczami i podniósł się z kanapy, lecz widząc smutne spojrzenie nastolatki, z powrotem na niej usiadł. - Zobaczymy się jutro. Przyjadę po ciebie samochodem mojego dziadka i przejedziemy się po Denver. Co ty na to?
- Jak na lato. - uśmiechnęła się i znów wtuliła w bruneta, któremu kąciki ust również się uniosły.
- Dobra, lecę. Do jutra. - wstał, pocałował dziewczynę w czoło i wyszedł z pokoju, kierując się do wyjścia.
- O mój... Rocky Lynch! - pisnęła nagle jakaś blondynka. Chłopak aż podskoczył wystraszony i po chwili się obrócił. Za nim stała niższa od niego o głowę dziewczyna. Posłał jej szeroki uśmiech.
- Tak to ja, Rocky Mark Lynch we własnej osobie. - uścisnął dłoń nastolatce, która robiła do niego maślane oczka. - A jak brzmi twoje imię?
- Ja? Jes... jestem... um... - jąkała się. Alexia widząc dołujące zachowanie swojej młodszej kuzynki postanowiła wkroczyć do akcji.
- To jest Beatrice Clifod moja młodsza o rok kuzynka z San Francisco.
- Możesz mówić do mnie Tris. - posłała mu niepewny uśmiech i założyła sobie kosmyk włosów za ucho. Dziewiętnastolatka nagle olśniło i przed oczami pojawił mu się Ryland idący za rękę z Beatrice. Spojrzał się na dziewczynę i uśmiechnął szarmancko.
- Skoro znasz mnie, to powinnaś też znać resztę i...
- Oczywiście, że was znam! Jestem waszą fanką! - wykrzyczała i przytuliła mocno chłopaka, któremu uśmiech pojawił się na twarzy. Gdy się od siebie odsunęli, dał jej numer telefonu Rylanda. Oczywiście Beatrice nie ukrywała swojej euforii. Po wyjściu z domu Alex, Rocky pojechał do supermarketu po soki w kartonie, o które prosił Ross i ruszył w kierunku domu dziadków.
- No w końcu... Rocky?! - krzyknęła Emma, gdy zobaczyła wchodzącego do kuchni dziewiętnastolatka. - Z tego co pamiętam wysłałam Rossa po napoje. Dzwonił do ciebie?
- Tak i tłumaczył się, że musi pojechać do centrum handlowego po kilka prezentów. - zaśmiał się i postawił kartony na blat. Dziewczyna zmrużyła oczy i lustrowała chłopaka od góry do dołu.
- Po prezenty? Teraz? - zdziwiła się. Brunet wzruszył ramionami i skierował się do salonu. Magda, która stała przy kuchence i przysłuchiwała się rozmowie przyjaciół, podeszła do blondynki.
- O czym tak myślisz? Pojechał po prostu po prezenty. - dziewczyna poklepała blondynkę po ramieniu.
- Nie no jest okay, ale mam jakieś dziwne wrażenie, że on coś kombinuje. - westchnęła i przygryzła wargę. Magda się cicho zaśmiała. - Co? - oburzyła się.
- Masz takie wrażenie? Jak dla mnie, to jest oczywiste, że on coś planuje.
- Pięknie. - prychnęła i wróciła z powrotem do nakładania potraw na talerze, a Magda znosiła je na stół. Stormie z Markiem i dziadkami Lynch również pomagali w kuchni, małe dzieci bawiły się w salonie wraz z Rockym, Ellingtonem i Rydel, a Riker i Ryland siedzieli u siebie w pokojach i przebierali się w czyste ubrania.
- Ej, kto wygrał bitwę na śnieżki? - spytał Rocky, odkładając klocki LEGO, z których układał właśnie wielką wieżę.  
- Wygraliśmy my - odezwał się Gator - Ale najlepsze było, jak Riker oberwał w dzwonki od Bostona. Widać było, że go nieźle bolało. - zaśmiał się i sięgnął po kolejnego klocka.
- Cały czas chodzą mi jego krzyki po głowie "Magda! Pomóż mi! Chodźmy do domu!" - Ellington próbował nie pęknąć ze śmiechu. Widok kulejącego blondyna, trzymającego się za krocze bardzo go rozbawił i dalej siedział w jego głowie.
- To sporo mnie ominęło. - Rocky zachichotał, a Rydel przysunęła się do niego i objęła go ramieniem.
- A ty jak się bawiłeś? - spytała. Dziewiętnastolatek spuścił głowę. - Aż tak źle? Co żeś zrobił, deklu?! - wydarła się na niego.
- Pocałowałem ją - mruknął, jakby do siebie. Blondynka wydała z siebie stłumiony krzyk radości i zaczęła ściskać młodszego brata. Ellington patrzył się na przyjaciela z wyraźnym zadowoleniem na twarzy.
- Czyli Rolex?! - krzyknęła z kuchni Emma. Wszyscy zebrani zwrócili swoje spojrzenia na speszonego Rocky'iego. Chłopak uniósł głowę, zacisnął wargi tak, że utworzyły kreskę, ale po chwili jego kąciki ust się uniosły, a w oczach błysnęły iskierki.
- Czyli Rolex. - uśmiechnął się sam do siebie i padł na oparcie kanapy. Dalej nie wierzył, że to się dzieje naprawdę. 

- No w końcu jesteś. Gdzieś ty był?! - wydarła się Emma na Rossa . Chłopak właśnie ściągał z siebie ośnieżoną kurtkę i wieszał ją na wieszak. - Martwiłam się o ciebie, ty matole! - podeszła do niego w celu przyłożenia mu, lecz on chwycił ją w talii i uniósł do góry. 
- Tak, ja też cię kocham. - pocałował ją w policzek, a ona zarzuciła mu ręce za szyję i wplotła palce w jego blond włosy. 
- Nadal nie odpowiedziałeś mi na pytanie - nadymała usta - Gdzie byłeś?
- Gdzie ja byłem? - powtórzył pytanie, a dziewczynę kiwnęła twierdząco głową. - W... centrum handlowym? Tak, w centrum handlowym.
- Jesteś pewny, że tam byłeś? Wahasz się... - spojrzała mu w oczy.
- Jestem pewny. - uśmiechnął się, lecz nie był to szczery uśmiech... tylko taki przyklejony.
- Kłamiesz! Ty coś ukrywasz! - krzyknęła, zsunęła się i stanęła na nogach. Chłopak spojrzał na nią błagalnym spojrzeniem, ale ona była nieugięta. Założyła ręce na klatkę piersiową i zaczęła tupać odruchowo nogą.
- Nie kłamię i niczego nie ukrywam! - podniósł ręce w geście obrony i schylił się, by ściągnąć z nóg ciężkie, zimowe buty. Blondynka bez słowa wyszła, zostawiając chłopaka samego i dosiadła się do stołu, przy którym siedziała już cała reszta rodziny. Po chwili przyszedł również Ross.
- Skoro rodzinka jest w komplecie, a na niebie świeci już pierwsza gwiazda, to mi nie pozostaje nic innego, jak życzyć moim dzieciom, wnukom, mojej żonie i całej reszcie Wesołych Świąt! - krzyknął dziadek Lynch - Proszę, częstujcie się. 
- Nawet o tym nie myśl... - syknął Rocky, gdy zobaczył, jak Ellington szykuje się na większe udko z kurczaka. 
- Ale przecież są dwa! - oburzył się dwudziestolatek.
-Ale ja chcę to większe! - krzyknął i rzucił się na mięso. Emma z Rossem spojrzeli się na siebie i wybuchnęli śmiechem. Reszta tak samo.
- Teraz widzisz, co ja przechodzę podczas świąt Bożego Narodzenia. - rzekł i objął ją ramieniem. Ona oparła o niego głowę. - I jakoś nie narzekam. - dodał po chwili.
- Mieć tylu zabawnych braci, to naprawdę szczęście. - szepnęła i nagle poczuła jak ręka Rossa, która wcześniej leżała koło widelca, przeniosła się na jej kolano. Blondyn delikatnie przenosił dłoń wyżej, ku sukience dziewczyny. Chwycił za jej skrawek i uniósł do góry, a jego ręka powędrowała...
- Ross - mruknęła, gdy poczuła palce chłopaka między swoimi udami. - Przestań! - uniosła się. Blondyn uśmiechnął się do niej i kontynuował. 
Nagle Rocky'iemu spadł widelec na podłogę i narobił niezły hałas, jednakże ani Ross, ani Emma nie zareagowali. Dziewiętnastolatek zanurkował pod stół w poszukiwaniu sztućca. Wtem wszystkie talerze, szklanki i reszta zastawy podskoczyła do góry. Para odsunęła się od siebie.
- Oślepłem! - krzyknął Rocky, gwałtownie wychodząc spod stołu i masując sobie głowę, którą poobijał. - Jezus, zaraz się zrzygam! - wybiegł z salonu prosto to toalety - Ja to mam cały czas przed oczami! Pomocy! - darł się zza drzwi. Mark spojrzał się na uradowanego Rossa oraz speszoną Emmę. Wskazał palcem na syna, a potem kiwnął głową na znak, że chce z nim porozmawiać. Blondyn wstał z krzesła i wraz z ojcem wyszedł do kuchni.
- Siadaj. - rozkazał chłodnym tonem mężczyzna. Siedemnastolatek wykonał to polecenia bez żadnego "ale".
- Tak? Coś się stało? - spytał, położywszy złożone dłonie na drewniany stół. Ojciec zmroził go spojrzeniem. Nastolatek od razu się wyprostował, widząc nieprzyjemny wzrok taty.
- Ross Shor Lynch wiem, że dorastasz, że zmienia się teraz twoje nastawienie... że poświęcasz więcej czasu swojej dziewczynie i chcesz być blisko niej cały czas, ale proszę cię, daruj sobie przy wigilijnej kolacji. - chłopak chciał już coś powiedzieć, ale Mark nie dał sobie przerwać. - Też byłem w twoim wieku i zachowywałem się jak ty...
- Poważnie? Oh wow! - zaśmiał się blondyn.
- Znaczy prawie jak ty, Ross...
- Pierwsze słowo do dziennika, drugie słowo do śmietnika! - krzyknął roześmiany. Mark również się uśmiechnął. 
- Reasumując... tak żebyś zrozumiał... powstrzymaj się proszę od tego typu czynności zwłaszcza, że tutaj są dzieci. Skoro tak bardzo jej pragniesz, to idźcie na piętro, albo jedźcie do domku dziadków zaraz nad stawem nieopodal... Rozumiesz?
- Tak jest! - wstał na równe nogi i przyłożył dwa palce do czoła. - A teraz niech szanowny pan Tata wybaczy, ale muszę obgadać jedną sprawę z Emmą.
- Tylko macie być cicho. - uprzedził syna Mark.
- Nie oto mi chodziło. Planujemy coś something special dla dzieci. - uśmiechnął się szeroko i w podskokach pobiegł do jadalni. Zauważył, że Rocky siedzi już na swoim miejscu i rozmawia z Gordym. Po ich wyrazie twarzy doszedł do wniosku, że tegoroczne piżamowe bieganie będzie czymś naprawdę zabawnym. 
- Dostałeś opiernicz? - szepnęła swojemu chłopakowi na ucho, gdy ten usiadł na krześle. Blondyn spojrzał się na nią z politowaniem.
- Takie szybkie kazanie - wziął łyk soku pomarańczowego - I wiem, gdzie możemy się zabawić.- dodał uradowany. Dziewczyna rozmierzwiła mi ułożone włosy, a ten pocałował ją w policzek, poprawiając grzywkę.
- Awwww! - cała rodzina głośno westchnęła. Para rozejrzała się dookoła i jakby nigdy nic zaczęła jeść kolację. Tematy przy stole były przednie.  Wszyscy się śmiali, później poważnieli, a potem znów pękali ze śmiechu. Gdy wybiła godzina dziewiąta trzydzieści Emma znacząco spojrzała się na Rossa. Chłopak głośno westchnął i wstał, ale dziewczyna chwyciła za rękaw jego ciemnej koszuli.
- Wszystko jest u nas w pokoju. Dasz sobie sam radę? - spytała bardzo cicho, ledwo wymawiając słowa. Siedemnastolatek kiwnął twierdząco głową i szepnął "Zagadaj ich", po czym wyszedł z jadalni. Dziewczyna spojrzała się na dzieci i wyobraziła sobie ich reakcję, a potem przypomniała swoją euforię, gdy brodaty, ubrany na czerwono facet przychodził z wielką poszewką pełną prezentów. W jej głowie również siedziało niezbyt miłe wspomnienie, a mianowicie jak była mała tak się zestresowała powiedzeniem wierszyka, że zwymiotowała Mikołajowi na kolana. Blondynka cicho się zaśmiała, pomimo że wtedy wcale jej to nie śmieszyło. 
- Beauty, a ty co chciałabyś dostać od Świętego Mikołaja? - spytała nagle Rydel. Dziewczynka cicho się zaśmiała i gdy otworzyła usta, by coś powiedzieć, rozległ się dzwonek do drzwi. Wszyscy spojrzeli się na siebie zdziwieni, bo jeszcze nigdy nie mieli niezapowiedzianego gościa na kolacji wigilijnej. Dziadek Lynch wstał i poszedł otworzyć. Po chwili było słychać dzwonki i jak ktoś stuka czymś o podłogę. Starszy mężczyzna wrócił do rodziny, a za nim wszedł wysoki na metr osiemdziesiąt pięć, z wielkim brzuchem, długą brodą i okularami przeciwsłonecznymi Mikołaj. Za sobą ciągnął ogromny czerwony worek, którym była poszewka od kołdry, ale o tym wiedzieli tylko "gość" i siedemnastolatka. Emma poderwała się z krzesła i przygasiła światła, przez co powstał niezwykły, świąteczny klimat. Dzieci nie ukrywały swojego zdziwienia, szczególnie te młodsze dzieci. Dziewczyna przysunęła swoje krzesło Mikołajowi, który usiadł na nim, pozorując wielkie zmęczenie.
- Hohoho, doszły do mnie słuchy, że w tym domu jest najwięcej grzecznych dzieci i to tutaj mam w tym roku osobiście rozdać prezenty... - zaczął Mikołaj bardzo niskim głosem - Ale podkreślam, że tylko dzieci.
- A co Mikołaj ma na myśli mówiąc dzieci? - spytała Rydel, która siedziała na kolanach Ellingtonowi. Brodaty podparł się o swoją laskę, którą cały czas trzymał w ręce.
- Mam na myśli dzieci do lat dwudziestu dwóch. - rzekł poważnym tonem, a rodzeństwo Lynch głośno się zaśmiało. - To co, zaczynamy.
- Ale nie ma wszystkich. Ross gdzieś poszedł! - krzyknął Gator, zrywając się z miejsca. Emma musiała zadziałać.
- Ross poszedł po... - nie wiedziała co powiedzieć. Nie miała pomysłu na żadne sensowne wytłumaczenie, dlaczego nie ma jej chłopaka. Brodaty opuścił trochę okulary, które miał na nosie i spojrzał na dziewczynę.
-  Pojechał do apteki po tabletki przeciwbólowe dla mnie. - odpowiedział po chwili Riker, widząc zawahanie Emmy. Dziewczyna obróciła się do blondyna, który stał za nią. - Raczej domyślam się, kto skrywa się za tą sztuczną brodą. - szepnął do niej i szeroko się uśmiechnął. Siedemnastolatka odetchnęła z ulgą.
- To ktoś w jego imieniu najwyżej odbierze prezent. - odparł Mikołaj - Jest tutaj może ktoś, kto chce pomóc mi wypakowywać prezenty z mojego wielkiego wora?
- Ja mogę! - odrzekła głośniej Emma i podeszła do ogromnego, czerwonego materiału. Rozwiązała kokardę i sięgnęła po pierwszą paczkę, po czym podała ją brodatemu.
- Stormie i Mark! - krzyknął, a małżeństwo podniosło się z krzeseł. - Bliżej, bliżej. - rozkazał i machnął ręką, widząc niepewność dorosłych.
- Dziękujemy Miko... - kobieta sięgnęła po prezent, ale brodaty wycofał rękę.
- E-e... Byliście grzeczni?
- Tak. - odpowiedzieli równocześnie. Rodzina się zaśmiała.
- A może mi powiecie jakiś wierszyk, co? - spytał i założył nogę na nogę. Przyglądał się im z zaciekawieniem. Mark podrapał się po głowie i odwrócił do krewnych. 
- Może być kolęda? - jęknęła Stormie, a Mark jej przytaknął. Mikołaj zgodził się. - Pomożecie nam? - zwróciła się do rodziny. Rydel nagle wstała i podeszła do keyboarda, który stał zaraz przy choince i włączyła go. Zaczęła grać pierwsze akordy "Silent Night". Wszyscy zaczęli śpiewać:

Silent night, holy night
All is calm, all is bright
Round yon Virgin Mother and Child
Holy infant so tender and mild
Sleep in heavenly peace
Sleep in heavenly peace

Silent night, holy night
Son of God, love's pure light
Radiant beams from Thy holy face
With the down of redeeming grace
Jesus, Lord, at Thy Birth
Jesus, Lord, at Thy Birth...

- Pięknie! - krzyknął brodaty i wręczył małżeństwu wielką paczkę. Emma podała mu kolejną. - Riker i Magda... Gdzie jest Riker? O tu jest! - para podeszła do Mikołaja, a on spojrzał się na nich z rozbawieniem. - Siadaj chłopczyku Świętemu na kolanka i powiedz, czy byłeś grzeczny.
- Ja Mikołaju byłem bardzo grzeczny. - posłał mu szeroki uśmiech. 
- A to twoja dziewczyna? - spytał. Blondyn kiwnął głową i starał się nie wybuchnąć śmiechem. Wiedział, że siedzi na kolanach u swojego młodszego brata. Mikołaj wyciągnął ku niej dłoń, a Magda nieśmiało podała mu swoją, pomimo że tak samo, jak jej narzeczony, wiedziała kto jest Świętym Mikołajem. - I co, jest grzeczny?
- Bardzo... - zaśmiała się cicho.
- Nie wątpię w to, że ty jesteś posłuszna - zaśmiał się - No skoro twierdzicie, że oboje jesteście grzeczni, nie pozostaje mi nic innego, jak wręczyć wam prezent. Nie musicie mi tu śpiewać, bo piosenek twojego wykonania nasłuchałem się już trochę. - zwrócił się do Rikera - Śnieżynki zawsze puszczają nagrania z koncertów waszego zespołu, gdy sprzątają moją chatę na Biegunie Północnym. - westchnął, a rozbawiony dwudziestodwuletni chłopak wstał z jego kolan. Blondynka podała Świętemu kolejną paczkę. 
- Dla Beauty. - szepnęła mu na ucho, a on specjalnie musnął ją nosem. - Przestań. - spojrzała na niego morderczym wzrokiem.
- Dla Beauty! - krzyknął Mikołaj i po chwili na jego kolanach siedziała drobniutka blondyneczka. - Byłaś grzeczna? - kiwnęła twierdząco głową - A powiesz mi jakiś wierszyk? - widząc niepewną minę dziewczynki darował sobie namawianie jej. - A co byś chciała dostać od Mikołaja? 
- Chciałabym jednorożca... - szepnęła nieśmiało. Brodaty się uśmiechnął i poprawił swoje ciemne okulary.
- Wiesz, ciężko mi było sprowadzić różowego konia z pięknym rogiem ze stajni na Biegunie Północnym, bo stawiał opór i po prostu nie chciał stamtąd wyjść. Mam nadzieję, że chociaż ten jednorożec ci się spodoba. - podał jej pudełko owinięte różowym papierem w misie.
- Rydel i Ellington. - rzekła Emma, podając kolejne wielkie pudło. Blondynka i brunet podeszli do Mikołaja.
- No to ja poproszę kolędę, wierszyk, piosenkę... co tam sobie chcecie. - powiedział poważnie i wyprostował się na krześle. 
- Kojarzy Mikołaj taki utwór jak "Seven Nation Army"? - spytał Ellington. Wszyscy się głośno zaśmiali. - No co? - zdziwił się dwudziestolatek.
- Znam, znam, ale z chęcią posłucham waszego wykonania. - uśmiechnął się. Brunet podłączył swój telefon do głośników i włączył podkład. Rydel cały czas się głośno śmiała. Wyglądała jakby miała się za chwilę udusić. Chłopak zaczął śpiewać, a Riker i Rocky rytmicznie uderzali dłońmi o kant stołu.

I'm gonna fight 'em off

A seven nation army couldn't hold me back
They're gonna rip it off
Taking their time right behind my back

And I'm talking to myself at night
Coz' I can't forget
Back and forth through my mind
Behind a cigarette
And the message coming from my eyes
Says leave it alone

Rydel objęła chłopaka za szyję i przyłączyła się do śpiewania: 

Don't want to hear about it
Every single one's got a story to tell
Everyone knows about it
From the Queen of England to the hounds of hell

And if I catch it coming back my way
I'm gonna serve it to you
And that ain't what you want to hear
But that's what I'll do
And the feeling coming from my bones
Says find a home

Dziewczyna przybliżyła się do bruneta i delikatnie musnęła go w usta. Chłopak uśmiechnął się szeroko i mocno ją do siebie przytulił, szepcząc "Kocham cię, skarbie". Blondynka wplotła palce w brązowe włosy dwudziestolatka i znów złożyła na jego ustach szczery pocałunek. W jadalni rozległy się brawa i wiwaty.
- Rydellington! Rydellington! Rydellington! - krzyczał Rocky, który wręcz uwielbiał związek swojej starszej siostry. Para spojrzała się na pełnego euforii dziewiętnastolatka i cicho się zaśmiała.
- To się nazywa widowisko. - klasnął w dłonie Mikołaj - Kolejny prezent mam dla Rossa i Emmy! - przeczytawszy karteczkę, spojrzał na stojącą obok niego blondynkę. - Siadaj, dziecko na kolana Mikołajowi...
- Dziękuję postoję. - wycofała się, jednakże brodaty był nieugięty. Chyba dlatego, że był to niewyżyty seksualnie Ross, a nie dziadek z Bieguna Północnego. Chwycił dziewczynę w pasie, a ona wylądowała mu na kolanach. - Ughr... - mruknęła zła.
- Byłaś grzeczna? - spytał, a jego lewa ręka objęła dziewczynę w talii. 
- Tak byłam. - uśmiechnęła się - Mam coś zaśpiewać?
- Nie, ale odpowiedz mi na pytanie, czy Ross jest grzeczny.
- On? Dobry żart, Mikołaju. On jest takim łobuzem jakich mało...
- Podobno takich lubisz. - mruknął jej na ucho. Emma przygryzła wargę, a reszta rodziny uważnie przyglądała się całemu dialogowi. 
- Ja takich nie lubię - rzekła i odrzuciła włosy ze swojego ramienia. Mikołaj wyprostował się, jakby ktoś wbił mu igłę w plecy i spojrzał zdziwionym spojrzeniem na Emmę. Wiedział, że ona robi to specjalnie, że chce go sprowokować. 
- Nie uda ci się to. - szepnął i podał jej paczkę. Dziewczyna wstała i podawała mu kolejne paczki, co trwało z godzinę. Wszyscy otrzymali po dwa prezenty. Gdy worek był już pusty, Święty Mikołaj wyszedł dzwoniąc dzwonkiem. Emma szła za nim. Nagle została przyszpilona przez Świętego do ściany. Ściągnął on okulary, brodę, czapkę i wpił się w usta siedemnastolatki, łapiąc ją rękoma w biodrach.
- I co, dobrze się spisałem? - spytał, będąc tuż przy jej wargach. Dziewczyna kiwnęła głową i jedną ręką przyciągnęła blondyna bliżej siebie, obejmując go za szyję. Znów zaczęli się całować.
- Muszę do nich wracać, bo zaraz zaczną coś podejrzewać. - uśmiechnęła się i musnęła nosem brodę blondyna. - Idź się przebierz i nie zapomnij wziąć tabletek przeciwbólowych.
- Dlaczego? - zdziwił się.
- Bo przecież Riker wysłał ciebie do apteki po te tabletki. - zaśmiała się i zostawiła siedemnastolatka na korytarzu. Chłopak pobiegł szybko do pokoju i ściągnął z siebie grube, czerwono białe wdzianko Świętego Mikołaja. Wracając do jadalni, wyjął z apteczki nieotwarte pudełko Paracetamolu i udając zdyszanego przyszedł do rodziny.
- Hej, coś mnie ominęło? - spytał, siadając na krześle. - Riker, mam te tabletki! - posłał bratu rozbawione spojrzenie i podał mu pudełko.
- Dzięki. - zaśmiał się starszy i wrócił do rozpakowywania swojej paczki.
- Co dostałaś? - Ross przeniósł rękę na oparcie krzesła Emmy i nachylił się do niej. Blondynka wyciągnęła z jednego pudełka dwie książki, naszyjnik i kilka kosmetyków, a z drugiego różową sukienkę. Spojrzała się na Rydel, która puściła jej oczko. 
- A ty co dostałeś? - blondyn głośno westchnął i zaczął rozcinać papier.
- Wiesz, w ogóle jestem zdziwiony, że dostałem cokolwiek. Już dawno nie miałem prezentów od Mikołaja... - kąciki jego ust uniosły się nieco wyżej. Otworzył paczkę i wyciągnął z niej różowe skarpetki, bo jakżeby inaczej oraz czapkę beanie w tym samym kolorze. - Ojej, dziękuję. 
- Zobacz co masz w drugim kartoniku. - Emma oczekiwała jego reakcji. Gdy wyjął z kartonika mniejsze, prostokątne pudełko była jeszcze bardziej podekscytowana. 
- Zegarek?! Emma, nie musiałaś. - szepnął jej na ucho, a dziewczyna pocałowała go w policzek. 
- Ja też mam zegarek i to jeszcze z firmy Rolex! - krzyknął Rocky i zaprezentował wszystkim swój nowy przedmiot, który był zapięty na jego nadgarstku. - Dziękuję Mikołaju! - wydarł się ponownie.
- I tak cię nie usłyszy! - krzyknął tak samo głośno Ellington. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Dobra Gordy. Kolacja zjedzona, prezenty rozdane. Wiesz, co to oznacza? - na twarzach obojgu pojawił się tajemniczy uśmieszek. Podnieśli się z miejsca i jednym ruchem zerwali z siebie ubrania, pod którymi były piżamy w renifery, misie i Mikołaje.
- Wyście je mieli ubrane przez cały czas?! - krzyknęła Rydel i nie ukrywała swojego wielkiego zdziwienia.
- Tak! - krzyknęli entuzjastycznie - Otwierać wyjście na patio! - krzyknął Rocky, a Gordy stanął koło niego, przygotowując się do biegu.
- Czekajcie, zdjęcie zrobię! - Riker zerwał się z krzesła i cyknął fotkę dwóm odważniakom, którzy co roku biegają po podwórku w piżamach, jak debile. Taka dziwaczna tradycja.
- Do biegu... Gotowi... Start! - krzyknął Ryland i poszli. Magda spojrzała się z politowaniem na Rikera, który ledwo wyrabiał ze śmiechu. Rozejrzała się po stole i pozbierała swoje prezenty, po czym wstała, podziękowała za kolację i ruszyła do pokoju na piętro. Była dziwnie zmęczona. Wrzuciła podarunki do walizki i padła brzuchem na łóżko. Po chwili do pokoju wszedł Riker.
- Dlaczego przyszedłeś? Noc jeszcze młoda. - uśmiechnęła się dziewczyna, siadając na łóżku i opierając się plecami o ścianę. 
- Poszłaś sobie, a ja nie chciałem, żebyś siedziała tutaj sama. - położył się obok niej. 
- Jakie to urocze - pocałowała go w czubek nosa - Emma z Rossem fajnie to wymyślili, prawda?
- Prawda, prawda. - westchnął i przymknął powieki. Również był zmęczony. Gdyby nie patrzeć, to dochodziła już północ. Zza okna dobiegały okrzyki Rocky'iego i Gordy'iego, którzy biegali po podwórku. Nagle blondyn poczuł, jak Magda rozpina mu guziki od koszuli i dotyka jego brzucha, którego mięśnie spinały się. Dziewczyna przysunęła się bliżej chłopaka i składała mu na ustach namiętne pocałunki. Objął ją w pasie i posadził na sobie, po czym sięgnął palcami do tylnego zamka od szaroniebieskiej sukienki, którą miała na sobie. Gdy udało mu się ją rozpiąć, przewrócił dziewczynę tak, że leżała pod nim. Pociągnął za koniec materiału i szybko ściągnął go z brunetki. Ku jego zdziwieniu dziewczyna nie miała na sobie biustonosza. Zacisnął mocno swoje usta w cienką kreskę.
- Kocham cię. - powiedział i delikatnie ją pocałował.
- Ja ciebie też. - uśmiechnęła się, po czym chłopak ułożył się koło niej i zaplatał kosmyki jej włosów na palcach. - Dobra, trzeba iść się umyć. - westchnęła i podniosła się do pozycji siedzącej. Riker uniósł się na łokciu, ale nie wykonywał więcej żadnego ruchu.
- Idę z tobą. - rzekł po chwili gapienia się w sufit. Wstał i sięgnął do walizki po swoje szpargały do łazienki. - Przydałoby się jutro ogolić. - zaśmiał się, przeglądnąwszy się w małym lusterku na komodzie.
- Tak, przydałoby się. - odparła Magda i przejechała dłonią po podbródku blondyna. Spojrzała mu w oczy i przygryzła wargę. Chłopak pokręcił głową na boki i po niecałej minucie oboje wyszli z pokoju.


O Dżizas! HAHA
To się nazywa rozdział, co? Mega długi, podzielony na 3 części... I jeszcze taki mega świąteczny! <3 Mi się podobał Ross jako Mikołaj. Śmiesznie było :D 
Co do następnego rozdzialiku... hmm... pewnie będzie dopiero pod koniec przyszłego tygodnia, bo mam sporo sprawdzianów i czeka mnie sporo nauki... 
Na szczęście nie idę na Wigilię klasową 19 grudnia i postaram się cały piątek poświęcić na pisanie rozdziału 63. Pewnie się zastanawiacie, czemu nie idę? A po cholerę! Mam siedzieć dwie godziny w klasie i wpychać w siebie ciasta, ciasteczka i cukierki? A nie, sorry... w tym roku moja zaczepista wychowawczyni wymyśliła sobie, że zorganizujemy sobie dania z różnych kultur... tylko mam takie pytanie, kto za to zapłaci? A jak wygląda wasza Wigilia klasowa, albo jak wyglądała? Na pewno była lepsza od mojej :D
Jak widzicie zmieniłam wygląd bloga! Sama zrobiłam szablon! 
Oł jea!
Odpaliłam sobie filmiki na yt z instrukcją pracy z arkuszem CSS i tak oto mam pinkny szablonik. Szczerze? To jest naprawdę łatwe, ale strasznie czasochłonne XD 
To chyba wszystko ode mnie... Tsa, wszyscy w domu śpią, a ja siedzę przy kompię, a co tam :D Czego się nie robi dla moich Ptysiów? <3
Błędy poprawię jutro rano, bo teraz już naprawdę nie mam siły...
Do następnego ;**
~Julia 

50 komentarzy:

  1. Jej! Tyle na niego czekałam! Warto było :3
    A teraz czekam na next!
    Kurcze kocham tego bloga no!

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu! <3 Rossdział jest boski <3
    Wtedy co Mark dawał kazanie Rossowi to się śmiałam jak opętana, a czytałam go w sobotę o 7! Ale te niektóre sceny <3 Achhh... <3 Albo Rossy Mikusiem <3 Ale ździwiło mnie to że Magda była napalona :O XDD Dlaczeho skończyłaś w takim momencie rossdział -.- ?
    Czekam z niecierpliwością na next! :*
    ~ Kamii ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepszy Blog Na Świecie!! Kocham!!

    ~Wika~

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego to się nie spodziewałam! :D Czekam na nexta <3
    Dlaczego przerwałaś w takiej chwili? :( XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Super!
    Ross jaki zboczuch!
    Dzięki temu blogowi czuje, pierwszy raz od kilku lat święta <3
    Wygląd super, brawo!
    Serio brak mi słów <3
    Pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój blog jest przegenialny <3
    Ross jako Mikołaj xD i ta akcja pod stołem haha :)
    Z niecierpliwością czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedno słowo: G-E-N-I-A-L-N-Y! Ja wręcz kocham twojego bloga! <3 zapraszam do mnie
    r5-ross-laura-raura.blogspot.com już za niedługo 5 rozdział, a potem (tylko cii, to tajemnica) mój pierwszy One Shot!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale serio.... Ross opanuj sie troche... Przez ciebie rocky był by ślepy XD

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zawsze niesamowity. I to czy Ross był grzeczny albo zamiast Mikołaja niewyżyty Ross hahahah jak tu nie kochać tego bloga ! Okej kochana ja lecę i pamiętaj z niecierpliwością czekam na next
    A propo Wigili klasowej to Pjona też nie ide ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaki słodki! Taki świąteczny! Ross jako Mikołaj - bomba! :) uwielbiam te twoje rozdziały i tego bloga! ;* - ~ Karina

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny !!Słodki ♥♥ Taki świąteczny :D Święta są juz wszędzie :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahaha xD Riker ratuje sytłacje xD
    Rozdział świetny! szczerze to zawsze są świetne...więc no :D
    Czekam na następny! Daj więcej Magdy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny :D Czekam na next :3

    OdpowiedzUsuń
  14. Super rozdział.
    Zapraszam do mnie. Julki i Cristal
    http://this-is-us-story-raura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. warto bylo czekac rozdzial rzeczywiscie dlugi i genialny taki milosny i swiateczny ;) czekam na nexta :D
    pozdrawiam ~Natalia
    a co do wigili to ja musze isc chociaz nie chce xd

    OdpowiedzUsuń
  16. EXTRA! Takiego Mikołaja to ja też bym mogła mieć :p
    można się wczuć w świąteczny nastrój, serio super <3

    OdpowiedzUsuń
  17. o rossdzialik ;p super jest! Czekanie na rozdział ciągnie się wieki, ale jaka radość kiedy się pojawi! Pisz dalej, czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział świetny jak zawsze .
    W następnym rozdziale będzie więcej Magdy ?
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział.Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  20. <3 Super <3 Czekam na nexta ^.^ <3

    OdpowiedzUsuń
  21. O wow *o* <3 Dawaj nexta!

    OdpowiedzUsuń
  22. Zakochałam się <3 Teraz tylko czekać na nexta na drugim blogu ^.^ <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Mało z krzesła nie spadłam, tak się śmiałam jak czytałam o tym co Rocky zobaczył XDD Czekam na nexta ^.^ <3

    OdpowiedzUsuń
  24. hahaha, nie no po prostu świetny rozdział, czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  25. WRÓCIŁAM TUTAJ!!!!
    po dłuższej przerwie powróciłam (no wiesz ogarniałam blogi i szkołe ;-;)
    Tak więc czy tylko ja się śmiałam jak głupia czytając to o Rockym? xD nie żeby coś ale naćpałam się troszku kakałka xD
    czekam na nnnexta!!! :D

    I JESZCZE TAKA CHAMSKA REKLAMA
    http://it-was-suicide.blogspot.com
    http://twootherpeopletwootherworlds.blogspot.com/

    ~Buziaki,
    Pinkusia :*

    OdpowiedzUsuń
  26. Super :*
    A co w końcu wykombinował Ross?? ;) (centrum handlowe) xDD
    Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  27. Rocky jaki wstydzioszek :D
    Rodział super, czyli norma hehe :p czekam na nexta xd

    OdpowiedzUsuń
  28. Omg o.O
    Suuuuuuupeeeerrowyyy rozdział :*
    Jak ja cię kocham ❤❤❤
    Next :))

    OdpowiedzUsuń
  29. No witam.
    Rozdział przeczytałam już wczoraj, ale sama bawiłam się kodami css (osobiście je uwielbiam!) i nie umiałam się oderwać. No ale jestem. Jeden dzień to przecież żadna tragedia, prawda? :D
    Co do wyglądu, jak na pierwszy raz z css naprawdę świetnie ci to wyszło. Muszę ogarnąć jak się robi te kropki tylko przy jednej krawędzi ramki. Są super c:
    Dobra, rozdział. Ross Mikołaj. Niewyżyty seksualnie Mikołaj. Mmmm, podoba mi się.
    Co tam jeszcze było w tym rozdziale? (Ah, ta skleroza...)
    Rolex? Tak, Rolex. Rocky jest taki uroczy.
    Riker i Madzia w końcówce rozdziału. Moje serducho wciąż się raduje.
    E..co tam jeszcze...? Aaaa, Seven Nation Army. Masz plusa. Kocham tą piosenkę. Mimo że oryginał jest dla mnie najlepszy, miło byłoby usłyszeć ta piosenkę w wersji Rydellington. A nie czekaj, chyba było takie coś...
    Okey, było. Przesłuchałam. Oryginał wciąż najlepszy c:
    Komentarz bez ładu i składu. Ale jest i daje dowód, że przeczytałam i, jak obiecałam, komentuję już każdy rozdział.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  30. Zwykle blogi po tylu rozdziałach robią się nudne, albo monotonne. Ty potrafisz pozytywnie zaskoczyć za każdym razem! Jak ty to robisz :p
    Genialny rozdział, czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  31. Czemu mi drugi blog sie nie ładuje? Coś mi dziwnego wyskakuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już powinien normalnie działać. Zmieniałam coś dlatego zmieniłam dostęp do bloga.
      Przepraszam za utrudnienia
      ~Julia

      Usuń
  32. Masz najlepsze blogi, serio genialne :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Super blog
    Super rozdział
    Super autorka

    OdpowiedzUsuń
  34. Wygląd jest cudny :* Warto było się tych filmików naoglądać ;) xd <3 Rozdział jest wspaniały i totalnie niepowtarzalny, jak wszystko co napisane jest twoją ręką. Jesteś po prostu najlepszą blogerką, jaką znam! Twój talent oślepia mi oczy, kochana :DDD
    Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg,
    Weronika <333

    OdpowiedzUsuń
  35. Świetny wygląd ogólnie :D
    Świetny rozdział ogólnie :D
    Świetny blog ogólnie :D
    Świetnie, czego chcieć więcej?

    OdpowiedzUsuń
  36. Więcej akcji Rossa i Emmy XD

    OdpowiedzUsuń
  37. Już niedługo 45 komów....

    OdpowiedzUsuń
  38. Wiemm...... Ciągle pisze.... Jestem nienormalna XD

    OdpowiedzUsuń
  39. Ale ten blog jest świetny, więc warto. :*

    OdpowiedzUsuń
  40. Kocham Twoje opowiadania :*

    OdpowiedzUsuń
  41. BOSKI ♥
    Ja jak zwykle się nie rosspiszę, ale ja już tak mam, że jak zwykle prowadzę życie w biegu i na nic nie mam czasu.
    'Seven Nation Army' tak bardzo świątecznie :') Ell♥
    Emma i Ross, kocham ich<3 <3 <3
    Rolex, Rolex, Rolex ♥
    Rossy niewyżyty seksualnie...
    hahahaha xD
    więcej takich momentów, please<3
    hahah co ja gadam xD
    Dawaj szybciutko next! ♥
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  42. ponad 45 komentarzy!! ;*
    Dawaj nexta xDD <3

    OdpowiedzUsuń
  43. Jejku tyle czekałam na ten rozdział i było warto! Jest przegenialny! <333 Chyba ... Mój ulubiony *-*. Taki długi i ciekawy. Ross mnie rosswala xD zboczuszek ^^. Ale kocham jego zachowanie :3 i Rydellington :3 i Rikuś z Madzią :3 no poprostu genialnie! Błagam pisz wszystkie rozdziały tak długie i wciągające :3 Czekam me next :D ~~Lau

    OdpowiedzUsuń
  44. Nie ma Q&A u Remczaka i nie ma rozdziału u Julii co wy se myślicie kurde? Po Q&A Julka dostanie takiego kopa że pod ścianą wyląduje i zacznie pisac więc czekamy a ja razem z tb Julcia

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli jesteś już tutaj, to znaczy że przebrnąłeś/aś przez moje wypociny. Napisz coś, by wyrazić swoją opinię. Będę bardzo wdzięczna 😘
~Julia