Menu:

niedziela, 21 września 2014

Rozdział 53

- To my idziemy się przejść po zapiekanki, a Wy zostańcie tutaj i pilnujcie naszych rzeczy. - poinformowała Rydel, chwytając Ellingtona za dłoń.
- Dobrze, będziemy grzeczni siostra! - zaśmiał się Ross i pocałował Emmę w policzek.
- Tylko błagam, bez próby rozmnożenia się, okay? - dwudziestolatka zmierzyła młodszego brata rozbawionym wzrokiem, gdy ten co chwile zerkał na Emmę, która siedziała ubrana tylko w bikini. - Jasne to jest, Ross?
- Jak słońce, Delly. - odpowiedziała za chłopaka Emma. - Idźcie już, bo Wy się wybieracie jak sójki za morze. - zachichotała, a dwudziestolatka wytknęła jej język. Chwyciła partnera za nadgarstek i pociągnęła w stronę nadmorskich knajp. 
- Nareszcie sami...- mruknął Ross pod nosem. - Myślałem, że sobie nigdy nie pójdą. 
- Jak tak możesz mówić o własnej siostrze? - spytała zdziwiona, a blondyn rozłożył się na kocu. 
- Normalnie. Gdybyś Ty widziała, jak myśmy się kłócili z pięć lat temu. To była walka...- wspominał. 
- Chciałabym To zobaczyć. - zaśmiała się i sięgnęła po krem z filtrem. - Nie żeby coś, ale radzę Ci się posmarować. Potem będziesz cierpiał, tak się spalisz. 
- E tam, nic mi nie będzie. Trochę słońca nigdy człowieka nie zabiło. - Emma na te słowa pokręciła tylko głową i ułożyła się wygodnie koło Rossa, który objął ją jedną ręką. 
- Takie pytanie od czapy. Umiesz surfować? - chłopak podniósł się na łokciach i spojrzał na dziewczynę, która powoli odlatywała. 
- A jak myślisz? - zaśmiała się. Chłopak, zmrużył oczy. - Oczywiście, że nie, Ty pacanie. - uderzyła go lekko w głowę. 
- To dzisiaj się nauczysz. - dziewczyna uniosła jedną brew, a on pokręcił zabawnie głową. - Mieszkasz w Los Angeles. Tutaj jak nie umiesz surfować, to tak jakbyś w Polsce nie umiała...hmmm...mówić po polsku, o! 
- Chyba aż tak, to nie. - uśmiechnęła się. 
- Ale to prawda. Ja na przykład rozpocząłem swoją przygodę z surfowaniem, od razu jak się tutaj przeprowadziłem. - rzekł z dumą. 
- Super. Czyli wiesz coś na ten temat, tak? 
- No...tak, tak. - powiedział zmieszany. Emma rozejrzała się po plaży. Jej wzrok zatrzymał się na wysokim szatynie z koszulką z napisem "Lifeguard". Nagle usłyszała "dzyń" w swojej głowie. Miała chytry plan, jak sprowokować Rossa do zazdrości. Dziewczyna wstała na równe nogi i ruszyła w kierunku ratownika. Blondyn widząc dokąd zmierza jego dziewczyna poderwał się jak oparzony i będąc centralnie przed blondynką wywinął kozła na piasku. 
- Auu! - zawył, masując się po obolałym pośladku. - Gdzie Ty idziesz? - spytał zdziwiony i powoli się wyprostował. 
- No, skoro wiesz co nieco o surfowaniu, to powiesz temu ratownikowi, czego ma mnie nauczyć. - powiedziała jakby to było coś oczywistego. Chłopak zrobił wielkie oczy. 
- Ale, ale... To ja chciałem być Twoim instruktorem. Zaproponowałem Ci to tylko dlatego! - oburzył się i założył ręce na piersi. 
- Oj, no Rossy. Ja sobie posurfuję z tym ratownikiem, a Ty sobie ode mnie trochę odpoczniesz...- przejechała uwodzicielsko palcem po klatce piersiowej chłopaka, a tego przeszły przyjemne dreszcze. 
- Ale ja nie chce od Ciebie odpoczywać. Chcę z Tobą odpoczywać! - wydarł się i ujął w dłonie twarz dziewczyny. - Nie pozwolę Ci na to. - zaśmiał się i pocałował w czoło. - A teraz chodź, pójdziemy wypożyczyć sobie dwie deski. - rzekł uradowany i pociągnął dziewczynę za sobą. 


Rydel i Ellington po dwudziestu minutach chodzenia i oglądania szyldów restauracji, usiedli przy stole zaraz przed knajpką "Jack Sparrow's Cafe" i przeglądali menu. 
- Jak myślisz, upilnują oni naszych rzeczy? - spytała Rydel, przewracając kartki książeczki. 
- No, chyba raczej tak. - zaśmiał się szatyn. - Ej, co zamawiamy? Nie wiem jak Ty, ale ja mam ochotę na zapiekankę z podwójnym serem. 
- Ja chyba wezmę dla odmiany gofra z bitą śmietaną i świeżymi owocami. Do tego zimny napój mojito. - Ellington na te słowa przewrócił oczami. 
- Delly, Delly, moja kochana Delly. Przestań Ty się tak odżywiać, proszę. - mówił rozbawiony. - Pewnie tego nie widzisz...Tego dziewczyny nigdy nie widzą...Ale Ty po prostu znikasz, jesteś coraz chudsza. - dotknął dłoni blondynki. 
- Ell, to nie prawda. Jem tyle co zawsze i wcale nie chudnę. - protestowała. 
- Wcale nie chudnę. - papugował ją szatyn. - Przecież widzę. Nie chcę żenić się z kościotrupem, bo jak tak dalej pójdzie, będę musiał...- zrobił smutne oczka. 
- Ughr, dobra! Skoro tak marudzisz, to zjem, a raczej napcham się pizzą z...- spojrzała na menu. - ...bekonem, serem, pieczarkami, cebulą i pomidorem. Do tego wezmę podwójnie czekoladowego shake'a. Pasuje? - zachichotała, zamykając spis. 
- Tak, pasuje. - wytknął jej język i po chwili do ich stolika podeszła kelnerka. Ellington przyglądał się jej chwilę i aż podskoczył z wrażenia. -Kelly?!

- Ryland, oddawaj mi te nuty! - darł się Rocky, biegając z miotłą po salonie. 
- A jak Ci ich nie oddam, to co?! - krzyknął szesnastolatek i wybiegł na zewnątrz. 
- Jak mi nie oddasz, to dorwę Cię, zatłukę, odetnę głowę i nabiję ją na pal. Resztę ciała dam fankom na "pożarcie"! - darł się jak opętany. Biegali tak po domu dobre pół godziny. Ryland zabrał starszemu bratu spis nut do nowej piosenki, która według dziewiętnastolatka będzie hitem i tak to się zaczęło. 
Nagle szesnastolatek zatrzymał się po drugiej stronie basenu i wyciągnął rękę z kartką nad chlorowaną wodę. Rocky stanął jak słup soli. 
- Nawet. O tym. Nie. Myśl. - mruknął zły, akcentując każdy wypowiedziany wyraz. Ryland chwycił karteluszkę za jeden z rogów, przez co powiewała delikatnie na wietrze. - Czego Ty chcesz? - oburzył się Rocky. 
- Hmmm, dziewczyny. - spojrzał w górę rozbawiony. 
- Kurna, jestem Rocky, a nie czarownik-cudotwórca. Chcesz mieć dziewczynę to idź na miasto i jakąś wyrwij. Proste. - prychnął. 
- Jak to jest takie proste, to dlaczego Ty jeszcze nie masz dziewczyny? - spytał podejrzliwie młodszy. 
- Bo, bo...co Cię to młody w ogóle obchodzi, hmm? - Ryland wzruszył ramionami. - Bądź dobrym młodszym braciszkiem i oddaj mi nuty. - powiedział całkiem poważnie i zmroził brata złym spojrzeniem. 
- Dobra. Łap! - zgniótł kartkę w kulkę i rzucił w stronę szatyna. Rocky widząc, że jej nie złapie, skoczył w kierunku lecącej kulki papieru. - Sorry stary, myślałem, że doleci. - zaśmiał się Ryland widząc, jak jego starszy brat płynie z jedną ręką nad wodą. Trzymał w niej zgniecione nuty nowego hitu. 
- Zamorduję Cię kiedyś, zobaczysz! - krzyknął zły i wyszedł z basenu. - Módl się, żeby tusz z długopisu się nie rozmazał. - zagroził mu i zaczął otrząsać się z wody jak pies. 
- Co tu się dzieje, ziomy!? - spytał uchachany Riker, który właśnie usiadł na jednym z krzeseł na tarasie. 
- A nic...ziom? - odpowiedział wyraźnie zdziwiony Rocky. Podszedł do starszego brata i przyglądał się mu. - Coś Ty pił, albo co gorsza ćpał? 
- Nic. - zaśmiał się nerwowo. 
- Dobra, Riker co się dzieje? - spytał Ryland i usiadł po turecku przed braćmi. 
- Co się dzieje...- powtórzył pytanie. - Magda się dzieje. Dzwonił do mnie Marek, jej brat i powiedział mi, że Magda jest w szpitalu. Jest chora, ma gorączkę i wymiotuje. Martwię się zarówno o nią, jak i o dziecko. - mówił łamiącym się głosem. 
- Riker, będzie dobrze...- Rocky poklepał, go po ramieniu. 
- Nie będzie! Nie mogę być przy niej. Nie mogę się nią opiekować i nie mogę...niczego nie mogę! - wybuchnął i schował twarz w dłonie. Rocky i Ryland spojrzeli się na siebie. Oboje próbowali coś wymyślić, ale na darmo. 
- Hej, wiem co poprawi Ci humor. - uśmiechnął się Ryland. - Jedziemy do skateparku. Jazda na desce zawsze poprawiała Ci nastrój...
- Sorry Ryry, ale nie dzisiaj. Chyba nic mi dzisiaj nie pomoże. - mruknął, czochrając włosy brata i lekko się uśmiechając. Wstał z krzesła i chciał udać się do środka, ale starszy szatyn go powstrzymał. 
- Poczekaj. Zanim pójdziesz i zamkniesz się u siebie, chciałbym żebyś rzucił okiem na moją nową piosenkę. Przyda się jej profesjonalna obróbka. - uśmiechnął się i rozwinął wilgotną kulkę z zapisem nut i słów. 
- Rocky, wiesz dobrze, że jeśli chodzi o pisanie piosenek, to nie ma Tobie równych. - pochwalił młodszego brata, a on się zarumienił. - Ale skoro nalegasz, to dawaj. Przynieś gitarę i popisz się Geniuszu Muzyczny. - zaśmiał się blondyn, a Rocky popędził po instrument. 

- Kelly?! - krzyknął dwudziestolatek i zerwał się z siedzenia. - Co Ty tutaj robisz? 
- Ellington! - dziewczyna rzuciła notes i długopis na stół i przytuliła szatyna, a ten objął ją mocno w pasie. - Przyjechałam tutaj studiować. - uśmiechnęła się przyjaźnie. 
- Cześć Kelly. - mruknęła Delly, na którą nie zwracano w ogóle uwagi. 
- O cześć Rydel. Widzę, że umawiasz się z...nią. - prychnęła Kelly, spoglądając spod długich rzęs na Ellingtona. 
- Tak, znaczy wszystko jest po staremu. - nie myślał nad tym co mówi. Wpatrywał się maślanymi oczami w szatynkę. Rydel poczuła jakby ktoś wbijał jej nóż w plecy. 
- Ekhem, no nie do końca jest "wszystko po staremu", bo jesteśmy zaręczeni. - posłała Kelly wredny uśmieszek, a ta spojrzała na Ella. 
- To prawda? - spytała smutna. 
- Co? Nie...- protestował dwudziestolatek. - Jest tak jak wcześniej. Nic się między nami nie zmieniło...- Rydel nie wiedziała, co się dzieje z jej "narzeczonym". Nie wiedziała, czy kłamie, czy mówi prawdę. Czuła jak zbiera jej się na płacz. Gdy Ellington był wciągnięty w rozmowę z Kelly, ta niezauważalnie wstała i odeszła z opuszczoną głową. Po przejściu odpowiedniej odległości ściągnęła pierścionek zaręczynowy od Ella i schowała go do torebki. Nakryła się bluzką, którą zgarnęła wcześniej z koca i ruszyła przed siebie. Nie wiedziała ile jej to zajęło, ale czuła, że długo, bo co chwile jej telefon dzwonił. Nagle przyszedł do niej sms. Przysiadła na ławce i sięgnęła po urządzenie, po czym je odblokowała. Na wyświetlaczu pojawiła się nowa wiadomość od "♡Sid♡"
"Tak Cię przepraszam. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. To co powiedziałem Kelly, tego się nie da sensownie wytłumaczyć, ale wyjawiłem jej całą prawdę o naszym związku. Wybacz mi, proszę. Dzwonię do Ciebie i dzwonię. Gdzie jesteś? Mieliśmy zamówić jedzenie dla rozmnażającej się pewnie teraz na plaży Rommy :D. Wybacz mi. Kocham Cię...i mam nadzieję, że Ty mnie też jeszcze kochasz. "
Blondynka przycisnęła ikonkę "Answer", ale po chwili zablokowała ekran i z powrotem wrzuciła Iphone'a do torebki. Posiedziała jeszcze chwilę na ławce w samotności, by móc to wszystko przemyśleć i ruszyła w drogę powrotną na plażę. 

- To co, gotowa na podbój fal? - spytał Ross, podnosząc się z leżącej na piasku deski. - Balansowanie już opanowałaś. 
- Ale nadal się boję. - jęknęła Emma. 
- Spokojnie, będę płynął zaraz obok Ciebie. To jak? - chwycił ją w biodrach i delikatnie do siebie przyciągnął. Spojrzał się w jej zielononiebieskie oczy i momentalnie w nich zatonął. Długie i gęste rzęsy powodowały u niego przyjemne dreszcze, a uwodzicielskie spojrzenie zawroty głowy...
- Ross? Ross? - szturchała lekko chłopakiem.
- Hmmm...- mruknął półświadomie. - Tak? - otrząsnął się z transu i uśmiechnął się. 
- Mówiłam, że jestem gotowa. Możemy zaczynać. 
- To super. - zaśmiał się uradowany i popędził w wodę z deską pod pachą. Dziewczyna wzięła głęboki wdech i ruszyła za chłopakiem. Robiła to co on. Gdy dopłynęła do blondyna usiadła okrakiem na desce i przyglądała się mu. 
- Teraz będzie trochę trudniej. - powiedział Ross i obrócił się w stronę brzegu. - Słuchaj, jak będziesz widziała sporą falę połóż się na brzuchu na desce i płyń do brzegu. Gdy poczujesz, że płyniesz szybciej, postaraj się wstać na nogi i balansować. Proste. 
- Dla Ciebie. - prychnęła i zapatrzyła się w falującą wodę. 
- Słuchaj, na początku też się obawiałem, że nie dam rady, ale po kilku dniach treningu pokochałem to. Ty też pokochasz. - założył dziewczynie kosmyk włosów za ucho, który wyśliznął się ze spiętego kucyka. - Zacznę pierwszy, żebyś widziała co i jak. Na razie nic nie rób, okay? - blondynka kiwnęła na potwierdzenie głową, a chłopak uśmiechnął się i odpłynął na wystarczającą odległość. Dziewczyna obserwowała każdy jego ruch. Nagle do siedemnastolatki zaczęła zbliżać się ogromna fala. Poczuła jak krew zaczyna pulsować jej w żyłach, jak podskoczyła jej adrenalina. Obróciła deskę czubem do brzegu i położyła na brzuchu. Fala sama ją poniosła. Zebrała w sobie całą odwagę i podniosła się na drżących nogach. Usłyszała krzyk Rossa i nagle *chlust*. Fala na tyle wzniosła się do góry, że pochłonęła Emmę wraz z przyczepioną do nogi deską. 
Widziałam kolory. Szary, biały i czarny. Wszystko było takie blade, ponure...smutne. Zobaczyłam go. Mojego tlenionego blondyna. Szedł ulicami ubrany w długi płaszcz. Za nim podążała reszta. Rydel i Ellington trzymali się za ręce. Rocky szedł z jakąś szatynką, a Ryland sam. Riker trzymał w ręku jakiś bukiecik, tak samo jak Ross. Nagle zatrzymali się. Stanęli przed olbrzymią, żelazną bramą. Otworzyli ją i przeszli dalej. Weszli na cmentarz główny w Warszawie. Poznałam to miejsce. Tutaj została pochowana moja babcia. Lynchowie szli gęsiego między smutnymi i zarośniętymi grobami. Zatrzymali się nad jednym. Stały na nim liczne kolorowe znicze i wazony z bukiecikami. Od tego jednego nagrobka biła dziwna łuna koloru i światła. Ross nachylił się i położył swój bukiecik koło żółtego znicza. Gdy wyprostował się moim oczom ukazała się tabliczka. 
"Emma Lynch
✯24.02.1996
✞15.05.2015
Niech spoczywa w pokoju."
Czy ja umarłam?! Nie! Nie możliwe. Nagle Ross wybuchł niepohamowanym płaczem. Opadł bezwładnie na nagrobek i zaczął bić w niego zaciśniętymi pięściami. 
- Kocham Cię! Nie zostawiaj mnie! Jesteś dla mnie wszystkim! Proszę, obudź się. Emma!  
Blondynka wykonała głęboki wdech, krztusząc się przy tym wodą i otworzyła oczy. Nad nią znajdował się nachylony Ross z rękoma na jej klatce piersiowej. Rozejrzała się naokoło. 
- Emma, słyszysz mnie? - ujął jej twarz w dłonie, bacznie się jej przyglądając. Siedemnastolatka tylko cicho mruknęła, na co chłopak mocno ją przytulił. - Nigdy więcej surfowania. - zaśmiał się nerwowo, ręką poprawiając mokre i całe w piasku włosy dziewczyny. 
- No co Ty, fajnie było. - zachichotała blond włosa. 
- Prawie przez Ciebie zawału dostałem. Jak zobaczyłem, że nie wypływasz z pod fali, myślałem, że oszaleje. - mówił zdruzgotany. 
- Spokojnie, nic mi nie jest, ale trochę mnie głowa boli. - jęknęła, łapiąc się za bolącą część ciała. 
- Może powinniśmy jechać do szpitala. - mówiąc to, podniósł dziewczynę do pozycji siedzącej. 
- Aż tak, to ze mną źle nie jest. - uśmiechnęła się, a potem znów jęknęła i opadła na piasek. 
- Nie, pojedziemy do szpitala. Chodź. - rozkazał i wziął dziewczynę na ręce. 

Rydel spacerowała w tą i z powrotem po plaży. Myślała o tym, co dzisiaj się wydarzyło. Miała mętlik w głowie związany z Kelly Voosen. Wiedziała, że Ellingtona i Kelly sporo łączyło i że zerwali ze względu na zespół. Przeczuwała, że Kellyngton kiedyś powróci. Bardzo zależało jej na Ellu. Sama nie wiedziała co robić...
- Delly! - ktoś krzyknął. Nagle z tłumu plażowiczów wybiegł zduszany Ellington. Podbiegł do blondynki i mocno ją przytulił. - Wszędzie Ciebie szukałem. Martwiłem się, skarbie...- chciał ją pocałować czule, ale odepchnęła go. 
- Bądź ze mną szczery. Czujesz coś dalej do Kelly Voosen? - spytała Rydel i zaczęła się przyglądać chłopakowi. 
- Delly, zerwaliśmy wieki temu, widzieliśmy się raz na jakiś czas. Tylko się przyjaźnimy. Do Ciebie czuję coś więcej...zawsze czułem coś więcej, Delly. Kocham Cię i to z Tobą chcę spędzić resztę mojego życia, do którego prowadzasz kolory, powiew świeżości i przede wszystkim radość. Dobrze wiesz, że nie mogę się doczekać naszego ślubu, wesela, a najbardziej naszej nocy poślubnej...- musnął ją ustami lekko w policzek. - Kocham Cię jak wariat. I dobrze o tym wiesz...- dziewczyna się w niego wtuliła, a on objął ją rękoma i mocno przycisnął do siebie, jakby bał się, że Rydel zaraz od niego odejdzie. Tą romantyczną chwilę przerwał im sygnał powiadomienie telefonu Rydel. Dziewczyna wyciągnęła go znów z torebki i odblokowała. 
- To Ross. - szepnęła blondynka. 
- Pewnie zgubił nasze rzeczy. - zaśmiał się Ellington, a Rydel uderzyła go lekko w bok. 
- Pisze, że jedzie z Emmą do szpitala, bo podczas surfowania uderzyła się w głowę...
- Jedziemy z nimi? - zaproponował Ell. 
- Tak, ale najpierw może kupimy coś do jedzenia? Pewnie zgłodnieli. Z resztą ja też czuję się głodna. - zachichotała Rydel i razem wrócili do restauracji, w której byli wcześniej. 

Got my heart made up on you
Oooh, oooh, oooh, oooh
You said what you said
When words are knives it's hard not to forget
But something in my head wouldn't reset
Can't give up on us yet
No, whoa, wo-ooh
Your love was so real
It pulled me in just like a magnetic field
I'd let you go but something's taking the wheel
Yeah it's taking the wheel
Oh, oh
My mind says: no, you're no good for me
You're no good, but my heart's made up on you
My body can't take what you give to me
What you give, got my heart made up on you
Wo-ooh, Wo-ooh
Got my heart made up on you
I should be making a break
Up all night thinking I'm planning my escape
But this insomnia ain't goin' away
And now I'm back at your place
Oh, no, Wo-oh
My mind says: no, you're no good for me
You're no good, but my heart's made up on you
My body can't take what you give to me
What you give, got my heart made up on you
Wo-ooh, Wo-ooh
Got my heart made up on you
Look what you did, what you did
What you're doing to me
You got me searching for the words, like a silent movie
I can't breathe, I can't see, it's so out of control
But baby honestly my hand are up, I'm letting go
Got my heart made up on you
My mind says: no, you're no good for me
You're no good, but my heart's made up on you
My body can't take what you give to me
What you give, got my heart made up on you
Wo-ooh, [My mind says no] 
Wo-ooh
Got my heart made up on you
Up on you, up on you, yeah
- Wow, Rocky. Ten kawałek jest świetny. Nie ma tutaj co zmieniać. Zaraz zadzwonię do Andrew i przekaże mu świetnie wieści. Może wydamy po europejskiej trasie EP? - powiedział już rozpromieniony Riker. 
- Jestem za. Trzeba tylko machnąć jeszcze z trzy piosenki i EP gotowa. - zaśmiał się Rocky. - A i dzięki stary. Twoje zdanie jest dla mnie bardzo ważne. - szatyn wstał i skierował się do salonu, podobnie jak Riker i Ryland, którzy rozłożyli się na kanapach w salonie. Akurat gdy Rocky odstawiał gitarę na stojak, ktoś zapukał. Chłopak z niechęcią poszedł otworzyć. Uchylił drzwi i jego oczom ukazała się dość wysoka dziewczyna o kasztanowych włosach i z przepięknym uśmiechem. 
- Czego tak piękna dziewczyna tutaj szuka? - spytał żartobliwie Rocky. 
- Szukam Emmy Black. Ostatnim razem jak się z nią kontaktowałam mówiła, że często tutaj bywa. Dzwoniłam do niej, lecz nie odbierała. Jest może u Ciebie? - chłopak zatarł złowieszczo ręce w myślach. 
- Na razie jest na plaży ze swoim chłopakiem. Powinna zaraz wrócić. Wejdź, proszę. - przepuścił dziewczynę w drzwiach. - Tak w ogóle to jestem Rocky.
- A ja Alexia, ale wszyscy mówią mi Alex, albo po prostu Lex. - uśmiechnęła się. 
- Miło Cię poznać Lex. Skąd znasz Emi? - spytał, wchodząc z nową znajomą do salonu. Jak tylko Riker i Ryland usłyszeli "Miło Cię poznać...", zerwali się na równe nogi. 
- Chodziłam z nią przez powinien okres do jednej klasy liceum. Po jej wypadku jakoś kontakt się urwał i postanowiłam nasze relacje jakoś naprawić...- gdy skończyła swój monolog, zauważyła, że przed nią stoi nie tylko Rocky, ale i także Riker i Ryland, których już miała okazje poznać podczas pierwszej wizyty tutaj. - Ymm, cześć chłopaki? - przywitała się nieco zdziwiona. 
- Trochę kultury panowie. - zagroził im Rocky. 
- To my mamy się zachowywać kulturalnie? Poważnie? Odezwał się ten, który zawsze gada z pełną gębą żarcia i wypuszcza gazy w towarzystwie, a potem zwala na kanalizacje. - przewrócił oczami Riker. Alex cicho się zaśmiała. 
- Wiesz co bro, z tym żarciem dobra, ale gazy mogłeś sobie darować, wiesz? - oburzył się szatyn. - Poznała mnie dziewczyna, która jeszcze pięć sekund temu nie wiedziała jaki jestem. Wielkie dzięki.
- Dobra, a więc Lex...- zaczął Riker, ale Rocky mu przerwał. 
- Skąd Ty wiesz, jak ona ma na imię? - zrobił wielkie oczy. 
- Poznaliśmy się już wcześniej. Kiedyś tutaj przychodziła do Emmy. Nie pamiętasz? - chłopak zaprzeczył. - No, nie ważne. Tak więc, Lex...Co ja chciałem...a tak. Rocky ma też inną, lepszą stronę. Mogę stwierdzić, że bardziej artystyczną. Zobacz. - podał dziewczynie tekst nowe piosenki, a ta przeczytała go. 
- Rocky, sam to pisałeś? 
- Tak. - zarumienił się i spuścił wzrok na swoje trampki. - Podoba się? 
- Bardzo. Jest niesamowita. O kim jest? - dopytywała zainteresowana. 
- Sam nie wiem. - zaśmiał się. - Tak jakoś ją napisałem. 
- Naprawdę? Wow. Masz wielki talent. - posłała chłopakowi uśmiech. 
- Dziękuję...- zarumienił się. 
- Jakie to słodziaśne. Zaraz chyba puszczę pawia. - jęknął Ryland, a Riker wyprowadził go do kuchni mówiąc "Daj spokój, młody. Ciebie też to czeka."
- Przepraszam Cię za nich, naprawdę. Słuchaj, puki Emma z Rossem jeszcze nie wracają, to może obejrzymy sobie coś? Ostatnio kupiłem nową komedię. - zaproponował szatyn i usiadł przed szafką z płytami DVD. 
- Pewnie. Czemu nie. - dziewczyna padła na łóżko i przytuliła się do poduszki. 
- Poczekaj chwilę. Już do Ciebie przyjdę i będziesz mogła się przytulić. - puścił jej oko, a ona cicho zachichotała. 
- Bo ja o tym po prostu marzę. - wytknęła mu język i mocniej wtuliła w poduchę. Gdy Rocky włączył film, usiadł koło Alex i objął ją jednym ramieniem. W połowie seansu do domu weszli plażowicze, z tym, że Emma trzymała worek z lodem przy czole, a Ross szedł jakby wszystko go piekło. 
- Ratliff, co się Wam stało? - spytał Ellingtona, który niósł plastikowe pojemniki z jedzeniem na wynos. 
- W skrócie. Emma surfowała i miała mały wypadek, a Ross nie posmarował się kremem i wygląda teraz jak rak. Poważnie mówię. - zaśmiał się Ellington i zaniósł obiadokolację do kuchni, gdzie poszedł wraz z Rydel. 
- Cześć Alex. - przywitała starą znajomą Emma. - Co u Ciebie? 
- Hey. Wszystko po staremu. Przyszłam z Tobą pogadać, ale widzę, że dzisiaj jest to raczej nie możliwe. - spojrzała na Rossa, który ledwo wchodził po schodach. 
- Masz rację. Muszę się tym rakiem zaopiekować. Może jutro gdzieś wyskoczymy, hmmm? 
- Czekaj! - Rocky się nagle poderwał. - Chciałem Cię...zaprosić jutro na...kolację...- dukał niewyraźnie szatyn. 
- Wiesz co, z przyjemnością pójdę, ale może pójdziemy jutro na podwójną randkę. No, wiesz. Ty, ja, Emma i Ross. - odwróciła się do stojącej za nią blondynki. 
- Mi pasuje. - uśmiechnęła się siedemnastolatka. - To ja spadam na górę do mojego biedaka. Buziaczki. - podeszła do Alex i przytuliła ją, po czym pobiegła na piętro, do pokoju Rossa. Weszła powoli i cicho. Chłopak leżał na łóżku w samych bokserkach. Dziewczyna zapaliła światło i jej oczom ukazały się spalone na pomidora plecy i nogi chłopaka. Było jej go szkoda. Wyciągnęła ze swojej torby maść, którą w ostatniej chwili zgarnęła z apteczki i pochyliła się nad blondynem. Delikatnie nałożyła maść na jego prawą łopatkę. Głośno syknął. 
- Przepraszam. - szepnęła. - Boli? 
- Piecze jak cholera. - jęknął. - Już zawsze będę się Ciebie słuchać. - zaśmiał się, a potem znów jęknął z bólu.  
- To Ci pomoże, zobaczysz. 
- Super. - mruknął. - Tak w ogóle, która jest godzina? 
- Dochodzi już ósma, a co? 
- Nic, nic. Tak się spytałem. 
- Słuchaj, lepiej będzie jak zdejmiesz bokserki. Wtedy gumka nie będzie Cię uwierać w spalone plecy. - powiedziała zmartwiona i pomogła wstać Rossowi, a ten jęczał, gdy się prostował. - Ale najpierw weź zimną kąpiel. 
- A pójdziesz ze mną? - spytał z szarmanckim uśmieszkiem. - Proszę. 
- No, skoro chcesz. - zachichotała i razem poszli do łazienki. Pomogła blondynowi opłukać się lodowatą wodą, która od razu uśmierzyła pieczenie. Wyszli do pokoju umyci i Emma od razu kazała Rossowi iść do łóżka. Nakryła go lekkim prześcieradłem i zaczęła się ubierać w piżamę. 
- Hola, hola. Skoro ja będę spał nago, to Ty też. - zaśmiał się i spojrzał na dziewczynę. 
- Ughr, dobra. Tylko pójdę po dwie porcje jedzenia dla nas i zaraz wrócę. Pasuje? 
- Jak ulał. - puścił jej oczko i czekał. Dziewczyna zeszła po schodach na dół do kuchni, gdzie siedziała reszta. Spożywali właśnie kolację. Emma przejrzała wszystkie pudełka i wybrała te, w których było jedzenie zamówione przez nią i Rossa. 
- Jak tam nasz rak-nieborak? - spytał Riker, gdy blondynka kierowała się ku wyjściu. 
- Jest głodny i spalony. Nic dodać, nic ująć. - zaśmiała się. - A ja mu mówiłam, żeby się posmarował kremem z filtrem, ale "Nieee!". Bo po co, nie? 
- To jest Ross. Tego nie ogarniesz. - pocisnął Ellington. 
- Z chęcią bym jeszcze z Wami pogadała, ale raczek-nieboraczek jest głodny. Także, dobranoc wszystkim! - krzyknęła i poszła z dwoma plastikowymi opakowaniami do pokoju blondyna. Postawiła jedno przed Rossem, a drugie na komodzie. Gdy chłopak był zajęty jedzeniem mięsa, dziewczyna szybko się rozebrała i wskoczyła do łóżka. Siedemnastolatek od razu oderwał wzrok od kawałka mięsa i przeniósł go na partnerkę. 
- Tak możemy spać co noc, prawda? 
- Nie. - wytknęła mu język. 
Gdy zjedli kolację w łóżku, rzucili puste opakowania na dywan i zapadli w sen. Ross na początku się wiercił i jęczał, że go wszystko boli, ale potem usnął. W nocy do ich pokoju weszła Rydel, by sprawdzić czy jej młodszemu bratu nic nie jest. Podeszła bliżej łóżka i zobaczyła jak Emma tuli się do jej braciszka. Pocałowała blondyna w czoło i wyszła z pokoju. Na korytarzu spotkała Ellingtona, który właśnie wychodził mokry z łazienki. Jego dwudniowy zarost idealnie pasował do wilgotnych włosów, kropel wody spływających po jego nagiej i umięśnionej klatce piersiowej oraz do wgłębień przy biodrach, na których trzymały się zielononiebieskie bokserki. 
- Rydel. - szepnął szatyn, gdy wymijał dziewczynę. - Proszę, nie bądź na mnie zła. Naprawdę nie mogę się pogodzić z tym, co powiedziałem Kelly o naszej relacji. Bardzo żałuję...
- Już dobrze, Ell. - uśmiechnęła się uroczo, a chłopak czule ją pocałował w usta. 
- Idziemy już spać? - spytał szatyn. Dwudziestolatka kiwnęła na potwierdzenie głową i oboje poszli do królestwa Delly.

Witajcie, witajcie! 
Chcę Was bardzo i to bardzo przeprosić za taką długą nieobecność na blogu. Brak nexta był wywołany nadrabianiem lekcji po powrocie z Francji. Miałam po prostu urwanie głowy. Materiału było mnóstwo, a tylko dwa dni na to, żeby to wszystko przerobić, przepisać i nauczyć się. Mam wielką nadzieję, że rozdział Wam się spodobał. Osobiście uważam, że jest dobry...nic więcej. Dziękuję Wam za te liczne miłe komentarze. Jest Was tutaj naprawdę sporo i ja nadal nie mogę w to uwierzyć, że tyle osób czyta te wypociny pisane na telefonie z milionem błędów ortograficznych, interpunkcyjnych i prostych literówek. Dziękuję, że jesteście. Pamiętajcie, że piszę tego bloga dla Was. Zdradzę Wam, że miałam go skończyć po 22 rozdziale, czyli wtedy kiedy Ross wyrwał się od Cassidy i wrócił do rodziny. A'propo 22 rozdziału. Nie wiem czemu usunęła mi się z niego oryginalna scenka 18+. Napisałam nową, także rzućcie na nią okiem ;) i piszcie co o niej sądzicie. No to chyba tyle. Jeśli chodzi o Magdę i Rikera. Ja się dopiero rozkręcam.
Całuski 
~Julia♥

41 komentarzy:

  1. Wow... Na serio nie wiem co powiedzieć, więc tylko napiszę te kilka głupich słów, żebyś wiedziała, że byłam, przeczytałam a że nie jestem chamem to skomentowałam :D No co ja mam napisać... Na język ciśnie mi się mnóstwo synonimów, ale nie umiem ich odpowiednio wykorzystać. :( Cóż... Piękny, cudowny, doskonały, niesamowity, zaskakujący, fajny. Chcę Rommy i Rydellington więcej i więcej i więcej! Czekam kochana na next i zapraszam:
    laura-vanessa-r5-i-reszta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty ♥.♥ rozpisałabym się ale muszę nadrabiać czytanie blogów. przepraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mieszkasz w Los Angeles. Tutaj jak nie umiesz surfować, to tak jakbyś w Polsce nie umiała...hmmm...mówić po polsku, o!
    ja bym napisała hejtować xd
    jest dobry ... i tyle - ja etż tak uważam, ale może nawet bardzo bardzo dobry
    Zaraz lukne na scenkę, ale pamietaj, ze jak chodzi o coś ostrzejszego to mozesz się do mnie kierowac czika.
    NIE MA BŁĘDÓW! Ja nie widzę!
    Czekam na następny i weny życze!

    OdpowiedzUsuń
  4. wspaniały rozdział :) masz wielki talent :) czekam na nexta :P

    OdpowiedzUsuń
  5. NFNKSHAJVDDDIDISOSDND
    "JACK SAPARROW'S CAFE"
    <33333333
    SYPIESZ MI KURNA CUKIER DO SZOKAPIKUF. *.*
    .
    " - Ryland, oddawaj mi te nuty! - darł się Rocky, biegając z miotłą po salonie. " Ta miotła rozwaliła mi system XD
    .
    Ratliff, zajebię cię :')
    .
    ObrÓciła CCCC:
    .
    PodąŻała cc:
    .
    ŻEŚ MNIE ROZDUPCZYŁA SCENĄ NA CMENTARZU, TY PICZO :')
    .
    "Odezwał się ten, który zawsze gada z pełną gębą żarcia i wypuszcza gazy w towarzystwie, a potem zwala na kanalizacje. - przewrócił oczami Riker. " Rikuś, ty mnie dzisiaj wdepczesz w piach. Najpierw spam Martyny Twoimi hot fotami, teraz to... JA SCEM ŻYĆ.
    .

    .
    Sweet Rocky cc:
    .
    pÓki c:
    .
    HA! Wiedziałam, że Rossy się spiecze B)
    .
    "- To jest Ross. Tego nie ogarniesz. -"
    So true.
    .
    PRZEPRASZAMSZKURNAJEGOMAĆ, ale co to ma znaczyć, że sprawa Rikusia i Magdy dopiero się rozwija? O.o
    Zaczynam się bać, ale mam nadzieję, że nie pobijesz mojej chorej wyobraźni :')
    Co do szkoły - ja mam urwanie głowy od tygodnia, druga klasa liceum i rozszerzenia dopiero się rozkrecają c':

    Rozdział dobry, masz już coraz bardziej wyrobiony styl.

    No, to chyba koniec tego posranego i bezskładnego komentarza, lecę sprawdzać swoje wypociny :3 (i r22 ;>)

    Trzymaj się, do nastepnego!

    ....
    Chamska reklama's tajm:
    http://r5-stories-by-sparrow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co błędów, wybacz mi plis :( pisałam na telefonie. Jak mi kompa naprawią ogarbę te wszystkie błędy. Co do Rikdy, oj szykuj się, szykuj, buahahaha xd mam planisko, wielkie, oj wielkie ;) Jeśli chodzi o styl pisania. Wielkie dzięki <3 Sama też to widzę. Jak czytam pierwsze rozdziały, to normalnie łapię się za głowę (dosłownie). Taaa, Ross nasz raczek nieboraczek. Dawno to planowałam. Jeszcze jedno, nazwa knajpy. Od razu skojarzyłam to z Tobą, haha. Przypadeg? Nie sondze xd
      Na bloga wpadne na stówe ;**
      ~Julia

      Usuń
  6. Jeju świetny rozdział *.* Kocham Romme i kiedy czytam o nich na Twoim blogu to to wszystko sobie wyobrazam i to jak Ross jest czuły i wgl.Boję się trochę o Madzię, biedny Riker. Rocky i jego nowa miłość xD Poplakałam się w kawałku z Delly i Ellem ;( No cóz kochana ja tylko moge powiedzieć, że czekam z niecierpliwością na next :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow. Tylko na tyle mnie stać :D Sorry, ale dzisiaj z zatkanym nosem jakoś nie mam weny na choćby odrobinę sensowny i zadowalający komentarz ;/ Ogółem jeśli rozdział jest tak długi, to warto poczekać te kilka dni :) Biedny Rossy hahaha A trzeba było słuchać Emmy :D Ale co zrobisz? Faceci nigdy nas nie słuchają, a potem "cierpią" xD Next, next, next :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny. Rocky sweet .w ogóle cudowny co z pamiętnymi rękoma magdy plis dawaj więcej . I gdzie Riker

    ~Monika

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rossdział. Hyhyhyy! Ross rak xD Ciężko się to mówi. Ross rak. Ross rak xD Sorry. Rossmarzyłam się xD Czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja na serio myślałam że uśmierciłaś emme. A rozdział świetny.

    OdpowiedzUsuń
  11. rozdział zarąbisty poprostu brak słów masz talent i to wielki!! ;) czekam na kolejny :* zycze weny xd

    OdpowiedzUsuń
  12. OMG super rozdział, nie mogę się doczekać kolejnego, masz talent i to ogromny, kiedyś wydasz książkę i wtedy poproszę o autograf :3
    LUDZIE co to dla was 45 komentarzy? a Julia na to zasługuje!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Swietny oocham twojego bloga. Kocham Romme 👅👅

    OdpowiedzUsuń
  14. Szczeze jak chyba kazdy cikeawa jestem czy Riker poleci do Magdy i co wogole z nia sie dzieje.
    Biedactwo z delly zeby tylko kelly nie zepsola ich zwiazku jakas nagla ,, wpadka" wiesz

    OdpowiedzUsuń
  15. Swietny, kocham, brak slow do opisania. Zakochalam sie czytam twojego bloga od poczatku i chyba naprawde nikt sie nie spodziewal ze tak sie ta sytuacja potoczy

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialny, niesamowity, cudowny, normalnie brak słów! Uwielbiam tego bloga! <3 - ~ Karina

    OdpowiedzUsuń
  17. Rozdział świetny :D Spinka między Ell'em a Rydel była mega, tego tu brakowało :D

    ,,Mieszkasz w Los Angeles. Tutaj jak nie umiesz surfować, to tak jakbyś w Polsce nie umiała...hmmm...mówić po polsku, o!"

    hahah ten teks rozwalił system xD

    Nie musisz przepraszać za brak nextów ;p Wiadomo jakie życie jest (jaka jest szkoła - a pfu, a kysz!) także spoczko ;3 A co do błędów - racja... niektóre mega rażą po gałach ale chwila ! Ja humanem nie jestem, sama robie błędy (każdy je robi... -_-) więc wytykanie ich komukolwiek nie jest w moim stylu + pisząc na fonie poprawka tego wszystkiego jest męcząca :p

    Na rozdział 22 luknę w wolnej chwili bo zaczął się u mnie okres na szukanie pracy i mało mam wolnego czasu ;P *ah już wole łazić w podpasce niż bo urzędach xD xD - to taki dodatek do mojej wypowiedzi ...*

    Dobrze,że nie skończyłaś wtedy pisać tego bloga, fajnie się rozkręcił aczkolwiek nie powiem - te pierwsze rozdziały nie wkręcały jak te i były niektóre [jak dla mnie] co najmniej dziwne... (np. jak Rossik był porwany a jego rodzeństwo zamiast się zamartwiać to zrobili impreze i upili się w trzy dupy WTF? o.O) Ale to już było ! Twój styl pisania ewoluował co mnie mega cieszy :D :D

    Co do Magdy i Rikera to mam nadzieję,że się rozkręcisz bo BUM miało być a jak pisałam wcześniej nadal nie ma nic :C

    OdpowiedzUsuń
  18. Super :D kocham twojego bloga :D czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Super nie moge sie doczekac co bd z Rocky'm i Alexa :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Co sie dzieje z Magda zaskakujesz mnie kobieto :* pozytywnie oczywiscie :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Super rozdział. Czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  22. aaaaaaaaaaaleluja !! na sam początek mojego krótkiego przemówienia przepraszam ale to strasznie przepraszam że nie zawsze komentuje :( kochana Ty dobrze o tym wiesz że potrafisz pisać i nie potrzebujesz żadnych komentarzy ale rozumiem to motywuje :) i dlatego postanowiłam skomentować żebyś wiedziała że czytam Cię od początku i że bedę czytać do końca ( oby nigdy końca nie było haha ) . Wracając piszesz niesamowicie ;* Jesteś jedną z moich 5 ulubionych pisareczek ;d . Może powiem coś o rozdziale BRAK MI SŁÓW chyba tyle jestem w stanie napisać *,* jeszcze raz bardzoooo przepraszam że nie komentuje np. dopiero teraz przczytałam rozdział :( nie zauważyłam że go dodałaś ( uwielbiałam jak pisałaś do mnie ipowiadamiałaś o nowych rozdziałach ;)) A więc Kocham Cię . I Życzę weny . Pozdrooo dziekuje za uwage :)

    OdpowiedzUsuń
  23. O matko ! Coś się dzieje z Magdą
    Współczu, współczu xd

    OdpowiedzUsuń
  24. Juliaaaaa! Genialny ^^ Jak zawsze, boże, aż bral mi słów by to opisać, jak mi się podoba ^^
    Serio miałaś skończyć na 22 rozdziale? ;o Dobrze, że tak się nie stało :*
    ~Alex ♡

    OdpowiedzUsuń
  25. Cudo! Cudo! Cudo! <333 Skąd Ty masz te wszystkie pomysły? Hmmm? ^^ Podziel się talentem <333
    Romma jest taka kfkjldgjldfdlf *O* Ross taki zmartwiony ;O Ale nic nie będzie Emmie, prawda? ;*
    A Rydellington ma problemy ;ccc Biedna Rydel ;ccc
    Czekam na nexcika <333
    Buziaki ;*
    Katarina

    OdpowiedzUsuń
  26. Czekamy na nastepne

    OdpowiedzUsuń
  27. Jezeli komentownie to motywowanir to jestesmy chyba najlepszymi kibicami

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja cie kocham normalnie <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Ale super *_* super mi się czytało ;) czekam na nexta ^^ :3

    OdpowiedzUsuń
  30. super! czekam na next! :D oraz czekam na Madzię i Rikera!

    OdpowiedzUsuń
  31. Ma się ten zapłon xD Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale miałam sprawdziany i w ogóle :(
    No więc rozdział wspaniały <5
    *- Kurna, jestem Rocky, a nie czarownik-cudotwórca. Chcesz mieć dziewczynę to idź na miasto i jakąś wyrwij. Proste. - prychnął.* To mnie rozwaliło hahahahhahaha
    Bałam się o Emmę, ale dobrze, że nic jej nie jest.
    Kelly działa mi na nerwy, weź się jej pozbądź xD
    Końcówka słodka <5
    Czekam na next
    xoxo
    ~Bekuś~

    OdpowiedzUsuń
  32. Zajebisty rozdział. Masz talent dziewczyno. Kocham Twojego bloga <333

    OdpowiedzUsuń
  33. Biedna Emi. Haha, a Rossa spiekło. Wyobraziłam sobie go takiego spalonego, hahaha ;D
    Ellington Lee Ratlff! Co ty na krasnoludki wyprawiasz? Ty i Kelly? Kelly i Ty? Pfffii. Chłopie Ty KOCHASZ RYDEL NIE KELLY! Biedna Delly.
    HMUOY *.* fajnie to wplotłaś.
    Ryland mój bohater. "Sorry stary, myślałem że doleci" Genius :P
    Lece czytać następny rozdział! ;***

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli jesteś już tutaj, to znaczy że przebrnąłeś/aś przez moje wypociny. Napisz coś, by wyrazić swoją opinię. Będę bardzo wdzięczna 😘
~Julia