sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 43

Z okazji zakończenia roku szkolnego dodaję ten oto rozdział wcześniej. Miał się pojawić dopiero 1 lipca, ale co tam xD Także ten...
C'mon get LOUD
It's HOLIDAY TIME!!

Dialogi po polsku będą pisane kursywą ;)
Rossa obudziło pukanie w drzwi. A tak właściwie walenie. Przeciągnął się i spojrzał na drzemiącą obok niego Paulę. Uśmiechnął się do siebie, po czym nałożył bokserki, leżące na ziemi i leniwie zsunął się z łóżka. Poczłapał, szurając bosymi stopami o podłogę ku drzwiom. Spojrzał w "oko Żyda" [hahaha, oko żyda - od aut.], by zobaczyć kto się tak niecierpliwi, ale ten ktosiek sprytnie je zakrył, więc blondyn był zmuszony je otworzyć.
- Nie wierzę kto raczył wrócić - zaśmiał się Ross - Gdzieś Ty się szlajał, David ?
- Tu i tam i siam... - mówił wchodząc do pokoju, ale zaprzestał gdy zobaczył Paulę w łóżku Rossa, okrytą kołdrą - Umm, przerwałem Wam w czymś ? – spytał, wodząc wzrokiem między Paulą, a blondynem
- Nie, wcale – rzekł z sarkazmem blondyn – Nie, skończyliśmy już dawno – zaśmiał się
- Ufff, to dobrze, że już skończyliście, bo przyszedłem odespać, także ten, jak chcecie tu płodzić potomstwo to wynocha! – krzyknął i rzucił się na łóżko, momentalnie zasypiając
- Jakiś Ty zabawny David – mruknął pod nosem Ross i położył się na łóżku obok brunetki. Ona położyła swoją głowę na jego rozgrzanym torsie, a on zaczął bawić się jej kosmykami włosów. Robił z nich delikatne warkoczyki, zawijał na palcach.
- Ross, muszę już iść. Późno się robi, mama będzie się martwiła – rzekła Paula i usiadła na łóżku
- Ze mną nic Ci nie grozi – zaśmiał się i rozłożył się na dwóch poduszkach – Po za tym, Twoja mama mnie zna i według niej jestem odpowiedzialnym chłopakiem
- Mówiła tak z pięć lat temu – zachichotała – No nie ważne. Ross, proszę wstań, bo chcę się ubrać
- Ojej no – wzdychał, ale i tak wstał – Przyjdziesz dzisiaj jeszcze do mnie ?
- Nawet nie zdążyłam od Ciebie wyjść, ale chyba dzisiaj już się nie spotkamy, bo jadę z mamą do galerii handlowej, kupić tacie jakiś prezent z okazji jego urodzin
- Szkoda – posmutniał Ross – A jutro ?
- Jutro to już na pewno nie, bo wiesz jaka jest moja mama . Zapisała mnie na kurs artystyczny i od jutra zaczynam zajęcia. Mam na ósmą trzydzieści do czwartej piętnaście.
- Czyli będę tu siedział sam ?
- Przepraszam Ross. Może zadzwoń do rodzeństwa, przecież jest Was trochę ? – zaśmiała się przy końcówce
- Rodzeństwo ? Proszę Cię…Riker wyjechał do Europy ze swoją dziewczyną, Rydel lata z Ellingtonem na zakupy. Pewnie niedługo zamęczy nam chłopaka. Rocky mnie nienawidzi za tą akcję w chińskiej knajpce, pamiętasz ? A Ryland...założę się, że ma inne zajęcia niż przychodzenie do starszego brata na odwyk, po za tym rodzice i tak by go nie puścili. Także widzisz, nie ważne ile nas by było, nikt nie jest chętny na spędzanie czasu z Rossem
- W sumie jak masz się tutaj smucić, to zadzwoń do Emmy żeby przyszła
- Chyba sobie żartujesz. Ona nienawidzi mnie. Za dużo wydarzeń do wymieniania… Naprawdę nie będziesz mogła przyjść ? – prosił blondyn, ale wiedział, że i tak nic nie wskóra. Spojrzał się na dziewczynę najsmutniejszymi oczkami, jakie potrafił zrobić, ale nawet i to nie zadziałało. Chciał podać jej ubranie, ale gdy tylko zauważył jak wygląda jej bluzka, puścił takiego buraka, o jakim nawet Bogom się nie śniło. Przypomniał sobie, jak minionej nocy, pod wpływem swojego popędu, zdarł t-shirt z Pauli.
- Pożyczyć Ci swoją bluzę ? – zaproponował Ross i pokazał w jakim stanie jest jej bluzka
- Nie pogardzę nową – zaśmiała się – Ale gdybyś miał jakąś przymałą, bo gdybyś nie zauważył jest ode mnie trzy razy większy
- Nie wiem czy mam jakąś przymałą, bo spakowałem tylko moje ulubione i pasujące na mnie bluzy. Poczekaj, może David coś będzie miał – podszedł do chrapiącego współlokatora i zaczął go delikatnie szturchać, lecz to nie podziałało i był zmuszony zrzucić go z łóżka
- Co jest ?! – krzyknął zdezorientowany chłopak – Co, chcecie instrukcji ?
- Boże, jaki Ty zboczony jesteś – przewrócił oczami blondyn – Chciałem się spytać, czy miałbyś jakąś przymałą bluzę gdzieś w szafie, bo w nocy lekko nadwyrężyłem t-shirt Pauli
- Poczekajcie zakochańce, może coś się znajdzie – wstał z podłogi z niechęcią i podszedł do swojej szafy. Zaczął w niej grzebać – To powinno pasować – podał im żółty top w kwiatki
- Stary, nie wiedziałem że nosisz takie rzeczy – zaśmiał się Ross i podał ciuch swojej dziewczynie, która tak samo jak on, nie wyrabiała ze śmiechu
- To nie moje, tylko mojej byłej dziewczyny – rzekł David i położył się z powrotem na łóżko
- Ty miałeś dziewczynę ?! – krzyknął ze zdziwienia Ross – Nie wierzę
- No to uwierz blondasku – zaśmiał się - I to jeszcze jaką dziewczynę. Nie obraź się Paula, ale była ona bardziej seksowna od Ciebie
- No ja w to wątpię – prychnął Ross i objął ramieniem brunetkę – Nie ma bardziej seksownej kobiety na tym świecie, niż moja Paula
- Na pewno Ross ? Jesteś tego w stu procentach pewien ? – pytał David, kurczowo się mu przyglądając
- Tak! – krzyknął i puścił dziewczynę, która poszła się przebrać do łazienki – Stary, co Ty odpierdalasz ? – oburzony podszedł do współlokatora i już miał mu wymierzyć prawego sierpowego, ale ten zwinnie go chwycił i odparł atak siedemnastolatka
- Po prostu się Ciebie pytałem – rzekł jakby nigdy nic i położył się w końcu spać. Ross chwilę patrzał się przez okno, a potem sam zaczął się ubierać

-Dwie godziny wcześniej-
Magda i Riker już od piętnastu godzin lecą samolotem. Riker powoli wychodzi sam z siebie, bo jakieś dziecko cały czas kopie mu w fotel. Magda stara się go jakoś uspokajać, ale sama próbuje powstrzymać śmiech.
- Jezus Maria! – krzyknął Riker i gwałtownie wstał z siedzenia – Czy byliby państwo tak mili i zapanowali nad swoim wychowankiem ?! Kopie mnie nieustannie w fotel
- Um excuzes moi ? – rzekła kobieta. Zapewne matka dziecka. Magda wszystko słyszała i w tym momencie cieszyła się, że jej mama zapisała ją na kurs języka francuskiego. Odpięła pasy i nachyliła się do kobiety.
- Je suis désolé, mon copain veut que vous dites que votre bébé le met constamment dans un fauteuil et pourrait vous faire quelque chose ? (Przepraszam, mój chłopak chce Pani powiedzieć, że Pani dziecko kopie go nieustannie w fotel i czy mogłaby Pani coś z tym zrobić ?) – przeprosiła brunetka, na co kobieta kiwnęła przepraszająco głową i powiedziała coś do swojego synka.
- Je suis désolé Seigneur très (Przepraszam Pana bardzo) – powiedział chłopczyk, a wyraz twarzy Rikera momentalnie się zmienił. Kolor również. Z gniewnej purpury, zrobił się znów blady, jak to Riker. Spojrzał się na Magdę, żeby powiedziała mu co nieco po francusku. Dziewczyna ciepło się do niego uśmiechnęła i szepnęła mu na ucho parę słówek, ale zdała sobie sprawę, że blondyn za żadne skarby tego nie powtórzy, dlatego sama nachyliła się do chłopczyka, który wyraźnie był smutny.
- Rien de tel que ce qui s'est passé (Nic takiego się nie stało) – szepnęła do niego, po czym wyciągnęła z torebki lizaka i mu podała.
- Merci beaucoup (Dziękuję bardzo) – ucieszył się chłopczyk i pokazał swojej mamie co dostał od brunetki. Kobieta uśmiechnęła do niego, a potem do dziewczyny, która z powrotem usiadła koło Rikera. Było mu głupio, że tak gwałtownie naskoczył na kobietę z dzieckiem i to jeszcze zaczął do niej gadać po angielsku, a ona nic w tym języku nie rozumiała. Na dodatek, wyraz jego twarzy jaki wtedy przybrał, też musiał wyglądać nieciekawie.
- Dziękuję kochanie – rzekł do Magdy i ujął ich dłonie razem. Dziewczyna spojrzała się na niego. Uważnie się jej przyglądał, przez co poczuła motylki w brzuchu – Wiedziałem, że umiesz mówić po hiszpańsku, ale po francusku nie – zaśmiał się
- Dużo rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz – uśmiechnęła się do niego, a on lekko pocałował ją kącik ust
- Masz może jeszcze lizaki ? – ucieszył się Riker, tak samo jak chłopczyk siedzący za nimi
- A co, mały Rikuś chce lizaczka ? – zaśmiała się Magda, a chłopak tylko potrząsnął głową. Dziewczyna zaczęła przeszukiwać swoją torebkę i po chwili znalazła, to co szukała. Podała truskawkowego lizaka swojemu chłopakowi, który naprawdę się z niego cieszył. Zdjął z niego papierek i od razu wpakował go sobie do ust, szeroko się przy tym uśmiechając. Dziewczyna zachichotała. Miała wrażenie, że patrzy na góra czternastolatka, ale tak naprawdę Riker miał już dwadzieścia dwa lata. Czasami zachowywał się jak dziecko, a czasami jak naprawdę odpowiedzialny i opiekuńczy mężczyzna, którego kochała Magda
- Halo. Magda ? Ziemia do Madzi! – krzyczał Riker na zamyśloną dziewczynę, która pomimo jego krzyków, nie dawała znaku życia – Kochanie, jesteś tam ? – powoli jego głos zaczynał drżeć. Jeszcze nigdy wcześniej nie widział brunetki tak zamyślonej. Wpatrywała się pusto w okno. Blondyn nie wiedział co zrobić, ale nagle go olśniło. Przysunął się bliżej do ciemnowłosej i wpił się w jej usta. Początkowo czuł, że jego dziewczyna nie oddaje pocałunków, ale po dosłownie trzech sekundach, przestał to odczuwać.
- Myślałem, że mnie już na zawsze zostawiłaś – odparł Riker łapczywie łapiąc powietrze do płuc. Jego blond grzywka opadała mu na oczy, przez co wyglądał uroczo, a jego ciemne oczy powodowały u Magdy zawroty głowy.
- Przepraszam trochę się zamyśliłam – zaśmiała się brunetka
- Trochę ? Wyglądało jakby Cię nie było – objął ręką dziewczynę, a ta położyła głowę na jego ramieniu
- Nie potrafiłabym Cię opuścić, bo Cię kocham – szepnęła, a Riker uśmiechnął się do siebie i pocałował ją w czubek głowy. Dla niego słowa „Kocham Cię” były na wagę złota. Kiedy słyszał je od Magdy, czuł jak rośnie mu serce, jak jego miłość do niej rośnie dwukrotnie.
- Ja też Cię kocham – szepnął również do niej i poczuł, że dziewczyna mocniej się w niego wtula. Oparł swoją głowę o głowę Magdy i zasnął.
Oboje przebudzili się w tym samym momencie, kiedy poczuli turbulencje związane z lądowaniem. Zapięli pasy i czekali aż w końcu samolot stanie na ziemi. Po siedemnastu bitych godzinach lotu, para była zmęczona i marzyła o wyciągnięciu się na łóżku. Gdy w końcu znaleźli się na lotnisku. Riker padł na ziemię i zaczął ją całować. Co prawda lata dużo samolotem, ale tym razem to było zdecydowanie za długo. Nawet Magda nie mogła mu w tym pomóc i jakoś załagodzić ten lot. Gdyby nie to dziecko to zniósłby to lepiej.
- Siostra! – ktoś krzyknął w tłumie ludzi i nagle dwójka chłopaków podbiegła do Magdy i zaczęli ją przytulać
- Adam, Marek! Jak ja się za Wami stęskniłam! – krzyknęła – Ale proszę Was, potrzebuję tlenu do życia – zaśmiała się i chłopcy od razu ją puścili
- No to gdzie ten Twój lowelas ?– spytał Adam robiąc dwukrotny ruch brwiami
- Riker!? Gdzie jesteś ? – krzyknęła Magda
- Jestem tu. Poszedłem po nasze bagaże – podszedł do trójki i postawił przed nimi walizki swoje i Magdy
- A więc Ty jesteś chłopakiem naszej Madzi ? – rzucił Marek i spojrzał podejrzliwie na Rikera
- Tak i z tego tytułu jestem bardzo szczęśliwy. Magda jest cudowną dziewczyną – mówiąc to patrzał na swoją ukochaną, której rumieńce wpłynęły na policzki.
Nagle rozległy się wrzaski i piski. Wszyscy odwrócili się w stronę dźwięku i to był błąd. Tłum dziewczyn zaczął z piskiem biec w kierunku Rikera, krzycząc jego imię. Chłopak chwycił walizki i Magdę i wybiegł z lotniska. Bracia brunetki speedem pobiegli do auta. Było ono bardzo podobne do samochodu Lynchów. Otworzyli drzwi nadbiegającej parze, którzy z rozbiegu wskoczyli do pojazdu zamykając je za sobą. Bracia z piskiem opon ruszyli. Riker odetchnął z ulgą i opadł na siedzenie wraz z Magdą.
- I Ty tak masz codziennie ? – zadali równocześnie pytanie Adam z Markiem
- Znaczy nie zawsze…zależy czy napiszę fankom tweeta o tym gdzie idę i teraz wiem, że napisanie, że przylatuję do Polski, było bardzo złą decyzją – zaśmiał się i nagle wszyscy się na niego spojrzeli – No co ?
- Powiedziałeś im, że tutaj przylatujesz ?! – krzyknęła zdenerwowana Magda, ale już po angielsku, bo jej bracia za bardzo tego języka nie ogarniali i nie chciała, żeby rozumieli wszystkie słowa ich kłótni.
- A to coś złego ? – zdziwił się blondyn, a dziewczyna zmierzyła go wzrokiem mówiącym  „Tak!”
- Chciałam trochę odpocząć od tego wszystkiego, ale nie Ty musiałeś napisać swoim faneczkom, że przylatujesz do Warszawy – rzekła z oburzeniem i odwróciła się do niego plecami
- Ojej, przepraszam. Po prostu bardzo się cieszyłem, że lecę do Europy. Nie gniewaj się na mnie – przytulił ją, ale dziewczyna została nieugięta. Chciała trochę pomęczyć swojego chłopaka. Chciała żeby się postarał jakoś ją odzyskać. Ostatnim razem jej nie wyszło, bo Riker zauroczył ją tym, że nauczył się polskiego, znaczy rozumieć to rozumie, gorzej z wymową. Tym razem będzie musiał się wysilić. Riker natomiast cały czas przyglądał się odwróconej postaci swojej dziewczyny i tylko jedno chodziło mu po głowie „Znów ma focha dziewczyna. Przejdzie jej”. Resztę trasy przejechali w ciszy. W końcu dojechali pod dom brunetki. Wysiadła ani słowem nie odzywając się do swojego chłopaka, według którego „To tylko kolejny etap obrażania”. Wyciągnęła z samochodu swoje walizki i już chciała je sama zabrać do domu, ale uczynny blondyn podszedł do niej.
- Ja to wezmę – wziął od niej bagaże i szeroko się do niej uśmiechnął, pokazując przy tym swoje śnieżnobiałe ząbki
- Poradzę sobie. Dzięki za fatygę – fuknęła i przejęła od zszokowanego chłopaka walizki i torby. Skierowała się ku wejściu do domu. Odstawiła swoje rzeczy na podłogę i zdjęła z siebie kurtkę, szalik i ciężkie zimowe buciory. Gdy tylko ściągnęła z siebie zimową warstwę, do domu wszedł Riker, który promieniście się do niej uśmiechnął na powitanie. Ona nawet nie zareagowała i poszła na górę do swojego pokoju, a jej chłopak podążył za nią.

-W tym samym czasie-
Rydel siedziała sobie wygodnie w swoim królestwie i czytała ulubioną książkę „Niezgodna”, gdy nagle błogą ciszę przerwały krzyki z salonu. Początkowo próbowała nie zwracać na nie uwagi, ale z biegiem czasu coraz gorzej jej to szło. Wstała gwałtownie z miękkiego fotela i z furią w oczach zbiegła po schodach na parter. Miała ochotę wrąbać tym, którzy się tak drą.
- Ellington kochanie, czy mógłbyś nie drzeć tak swojej pięknej mordki, bo niektórzy mieszkańcy tego domu chcą w spokoju książkę poczytać ?
Brunet spojrzał się na swoją narzeczoną, a potem na grającego razem z nim na konsoli Rocky’iego. Szepnął tylko krótkie „Też Cię kocham” i znów wrócił do grania. Rydel stała przez chwilę osłupiała, bo nie wierzyła, że nawet jej nie przeprosił. Postanowiła wtoczyć najcięższe działa to tej gry. Stanęła naprzeciwko chłopaków, zasłaniając im ekran telewizora, na co zareagowali głośnym „Ej!”. Ona spojrzała się na Ellingtona i ściągnęła z palca pierścionek zaręczynowy. Wiedziała, że to co robi jest wredne, wręcz chamskie, ale co by była z niej za Rydel Lynch, gdyby czasami nie dopiekła swojemu chłopakowi. Tak więc, ściągnęła świecidełko i podała Ellowi, po czym poszła zadowolona do kuchni, z nadzieją że brunecik zaraz tu przyleci z przeprosinami. Usiadła przy stole i czekała, czekała i jeszcze raz czekała. Minęło pięć minut, potem dziesięć, piętnaście.
- Koniec tego! – krzyknęła sobie w duchu i wstała zdenerwowana. Nagle do kuchni wparował zdyszany Ellington z ogromnym różowym króliczkiem i bukietem ponad siedemdziesięciu róż. Podbiegł do zaskoczonej blondynki, uklęknął przed nią i zaczął błagać.
- Rydel, przecież ja Cię kocham. Proszę nie rób mi tego – zaczął lamentować – Nie mogę bez Ciebie żyć. Żałuję, że zlekceważyłem twoje uwagi dzisiaj w salonie. Proszę wybacz mi i przyjmij z powrotem ten pierścionek zaręczynowy – błagał na kolanach. Zniżył się jeszcze niżej i zaczął całować stopy swojej wybrance życia, która ledwo powstrzymała się od wybuchu.
- Wstań – rozkazała jak prawdziwa królowa. Chłopak posłusznie wykonał jej rozkaz. Spojrzał się smutnymi oczkami na blondynkę.
- To dla Ciebie kochanie – rzekł wręczając jej królika większego od niej samej oraz olbrzymi bukiet róż – Mam nadzieję, że mi wybaczysz i znów będziesz moją narzeczoną – dziewczyna ledwo wyrabiała. Gdyby nie fakt, że chciała się troszkę zemścić, to zaczęłaby się tarzać na ziemi ze śmiechu choćby nawet tu i teraz
- Ależ ja cały czas jestem Twoją narzeczoną. Zawsze byłam, jestem i będę – zaśmiała się w końcu i pocałowała zdziwionego chłopaka
- Jak to ? Nie jesteś na mnie zła ? – spytał zaskoczony
- Na początku byłam, ale potem mi przeszło – uśmiechnęła się serdecznie, a chłopak mocno ją przytulił do siebie
- Nigdy więcej mi tak nie rób, jasne ? Następnym razem chyba mi serce stanie i dostanę zawału na miejscu. I nici z naszego ślubu – powiedział cały czas trzymając swoją kochaną Rydel przy sobie. Objął ją ramionami i nie miał zamiaru jej puścić. Tę wspaniałą chwilę przerwał im Rocky, który wszedł do kuchni i zaczął po niej paradować w samych bokserkach. Podszedł do lodówki i zaczął ją przeglądać.
- Rydeluś, Ty moja kochana siostrzyczko – zaczął dziewiętnastolatek – Pojechałabyś na jakieś zakupki, bo nasza lodówencja świeci pustkami ?
- Boże, zrobiłabym wszystko, żebyś to teraz Ty był gdzieś poza domem. Nawet bym wytrzymała z naszym kochasiem Rossem, który pewnie teraz pierdoli się z Paulą w tym zakładzie – załamała ręce i zwróciła się do Ella – Skoro mieszkamy tu teraz tylko my i rodzice, to trzeba nam zapewnić jakieś jadło. Jedziesz ze mną ?
Delly nałożyła z powrotem pierścionek na palec, po czym podeszła do regału w kuchni, otworzyła szklane drzwiczki i z pośród wiszących tam na małych wieszaczkach kluczy do samochodów, wyciągnęła zestaw kluczy do swojego Sam’a. Chwyciła jeszcze torebkę, do której spakowała dokumenty i portfel i wyszła, zostawiając dom pod opieką pawiana Rocky’iego. Przez chwilę, gdy siedziała za kierownicą samochodu, zastanawiała się, czy dobrze zrobiła zostawiając go samego. Ellington zauważył jej wahania, dlatego położył swoją rękę na dłoni dziewczyny, którą trzymała na rączce od zmiany biegów [wiem, że to jest wajcha od zmiany biegów, ale jakoś ciężko mi było słowo „wajcha” odmienić – od aut.]. Spojrzała się w piękne i głębokie oczy chłopaka i od razu myśl, że dom spłonie przed ich powrotem, odleciała jak ptak do ciepłych krajów. Blondynka przekręciła kluczyki w stacyjce i ruszyła w stronę hipermarketu. Zaparkowała przy samym wejściu do marketu. Ell miał drobne na wózek i to on go pchał między regałami. Blondynka najpierw wrzuciła do wózka warzywa, potem jakieś mrożone warzywka na patelnię. Natomiast Ellington pobiegł po jakieś zupki w proszku, ogólnie takie chemiczne, szybkie dania oraz po mrożone pizze. Wracając zahaczył jeszcze o półki ze słodyczami. Nabrał mnóstwo żelków, jakiś cukierków, czekolad, batoników, ciasteczek i pobiegł z powrotem do Delly, która akurat stała przy pieczywie i pakowała bułeczki do siatki. Przy kasie kupili jeszcze tabletki przeciwbólowe, bo ostatnie opakowania poszły po ostatniej imprezie. Gdy Rydel płaciła już za zakupy, Ell dodał jeszcze małą paczuszkę do ich rachunku, którą można zawsze kupić przy kasach. Blondynka spojrzała na niego spojrzeniem „Serio Ell ?”
- No co ? – zaśmiał się i podał kasjerce, żeby skasował ich jeszcze za to
- Tylko nie wiem z kim to użyjesz – szepnęła roześmiana, a Ell objął ją od tyłu w pasie
- No jak to z kim ? Z moją przyszłą żonką – pocałował ją w policzek
- Chyba że po ślubie – odepchnęła go od siebie, a ten znów do niej przyległ
- Mi pasuje. Będę cierpliwie czekał – musnął delikatnie jej usta.
Kasjerka spojrzała się na nich, po czym sięgnęła po drugą paczuszkę i podała Ellowi, który parsknął śmiechem.
- Prezent od firmy – zaśmiała się kobieta, a Rydel zmroziła ją wzrokiem i zapakowała resztę produktów do reklamówek. Brunet przejął ich większość i we dwoje wyszli z marketu. Zapakowali się do samochodu i pojechali do domu, który dzięki Bogu jeszcze stał nieruszony. Para bardzo się zdziwiła, że jego stan jest nienaruszony. Obładowani zakupami weszli do salonu, gdzie zastali Emmę z Rockym grających na konsoli w Army of Two. Przywitali się i poszli do kuchni rozpakować zakupy i sklecić we dwójkę jakiś obiadek.
-W tym samym czasie-
- Przepraszam Cię za swoje zachowanie – rzekł załamany Riker i oparł się plecami o ścianę. Dziewczyna nic nie powiedziała – Magda no! Przepraszam. Przepraszam jasne ?! – wydarł się i podszedł do dziewczyny, mocno chwytając ją za nadgarstki, które po chwili zsiniały. Ciemnowłosa tylko zacisnęła usta. Nie chciała pokazywać chłopakowi, że sprawia jej to ból. Jednak nie dorównywał on bólowi, jaki towarzyszył jej godzinę temu, przed restauracją.  Nie dość, że Adam z Markiem rzucili się z pięściami na Rikera i zrobili z tego niezłą awanturę, której skutkiem była interwencja policji, ale także czuła wtedy jakby świat się zawalił, stracił kolory, był znów taki szary, ponury, zupełnie taki jak był przed poznaniem Rikera.
- Magda, przepraszam Cię! – krzyknął, a dziewczynie już puściły nerwy
- W dupie mam takie przeprosiny! – krzyknęła – Założę się, że nawet nie wiesz za co mnie przepraszasz – chłopak mocniej przycisnął ją do ściany i zacisnął dłonie na jej nadgarstkach – To boli Riker! – wydarła się i z jej oczu poleciały łzy. Odepchnęła najmocniej jak mogła od siebie blondyna i pobiegła do łazienki, zamykając się w niej. Riker na początku stał w miejscu, ale potem zaczął się dobijać do Magdy, która zamknęła się tam na dobre.
- Magda ja naprawdę nie chciałem. Ten pocałunek nic nie znaczył. Wiesz, że Ciebie kocham. Kocham ponad wszystko. Proszę, otwórz i porozmawiajmy na spokojnie. Proszę Cię – już szeptał znów swoim opiekuńczym i troskliwym głosem – To była tylko fanka, zawsze całuję fanki, jak tego bardzo chcą… - i to zdanie było tym jednym, które spowodowało, że Magdzie już na dobre pękło serce. Nie zważała już na dalsze błagania blondyna. Nalała sobie wody do wanny i powoli się w niej zanurzyła. Chciała choć na chwilę oderwać się od tego wszystkiego, ale walący pięściami o drzwi chłopak jej w tym przeszkadzał, ale po pięciu minutach wszystko ucichło i nastała błoga cisza, którą Magda delektowała się niczym ciastem cytrynowym, jej ulubionym.
Rikera bolały już ręce od walenia w drzwi, dlatego postanowił, że Magda i tak prędzej czy później wyjdzie to na nią poczeka. Usiadł na łóżku i dopiero teraz przyjrzał się dokładniej jej pokojowi. Był on na poddaszu. Ściany beżowe, a skosy i sufit pokryte jasno drewnianymi panelami, podłoga drewniana z ogromnym, białym, puchatym dywanem na środku. Łóżko dwuosobowe z białą pościelą w czarne kwiatki. Obok łóżka dwa stoliki nocne z lampkami. Po prawej stronie łóżka stała ogromna szafa z czarnymi dodatkami. Na lewo od szafy lustro, a obok niego toaletka, poobstawiana perfumami i przeróżną biżuterią. Riker dostrzegł, że w obramowanie lustra toaletki jest wciśnięte zdjęcie jego i Magdy. Uśmiechnął się w duchu do siebie. Wyciągnął je i oglądał. Było ono zrobione na ich pierwszej randce, kiedy byli w Chicago. Odłożył je, ale zaraz jego uwagę przykuło małe zdjęcie w ramce na komodzie. Była na nim mała dziewczynka, która wyglądała na lat sześć. Siedziała na kolanach starszej pani, a przed nimi leżał owczarek niemiecki z jednym oklapniętym uszkiem. Chłopak wziął owe zdjęcie w ręce, ale zaraz je odłożył bo właśnie z łazienki wyszła Magda, owinięta tylko w biały, puszysty ręcznik. Blondyn czuł jak w spodniach robi mu się coraz ciaśniej. Zaczął żałować, że ubrał rurki. Dziewczyna podeszła do komody, przy której stał właśnie chłopak i otworzyła pierwszą szufladę od góry. Rikerowi aż się źrenice powiększyły. Ciemnowłosa wyciągnęła z niej bieliznę, a potem z szuflady niżej dużą bluzkę starszego brata i zniknęła za drzwiami łazienki. Wyszła z niej po minucie, ubrana w to, co wyciągnęła przed chwilą z szafki. Odrzuciła kołdrę i usiadła na łóżku. Dwudziestodwulatek patrzył się na nią ze smutkiem w oczach. Nagle do pokoju wpadli Adam z Markiem.
- To co kochasiu, jazda do salonu na kanapę – zaśmiał się Marek i rzucił blondynowi koc i poduszki
- Niech zostanie – szepnęła Magda. Spojrzał się na nią nie dowierzając. Myślał, że się przesłyszał. Bracia zabrali od niego bety i ze wściekłością w oczach wyszli z pokoju. Chłopak podszedł powoli do łóżka i położył się na nim. Nie wiedział czy przytulić Magdę, czy ją pocałować, czy jakoś zacząć rozmowę, czy w ogólne nic nie mówić.
- Nawet nic mi nie powiesz ? – spytała brunetka i odwróciła się do swojego chłopaka
- A co ? Mam Ci powiedzieć, że jestem kretynem, zasranym dupkiem, który nie docenia tego co ma, że ma wspaniałą dziewczynę, której przed sekundą złamał serce ? Kocham Cię jak szaleniec, czasami się zastanawiam jak potoczyłoby się moje życie gdybym Ciebie nie poznał i doszedłem do wniosku, że byłoby nudne i takie ponure. Z Tobą świetnie mi się spędza czas. Nawet nie wiesz jak się wtedy ucieszyłem, że zgodziłaś się pójść ze mną na randkę. Jestem najstarszy z rodzeństwa i gdyby nie Ty, to zaczęliby mnie wyśmiewać, że jestem już taki stary, a dziewczyny nie mam. Magda, kocham Cię i przepraszam Cię za tamto przed restauracją. Mogłem to sobie darować…
- Ja też Cię kocham Riker – rzekła dziewczyna i wtuliła się w ukochanego, który nagle przybrał taki wyraz twarzy jakby zobaczył ducha.
- Ja Ci to zrobiłem ? – spytał przerażony, patrząc na sine nadgarstki swojej dziewczyny. Kiwnęła tylko niepewnie głową i schowała je pod kołdrą, ale on je wyciągnął i zaczął całować – Nie chciałem, wybacz
- Już Ci wybaczyłam, a teraz chodźmy spać, bo zaraz nie wyrobię – zaśmiała się, a chłopak spojrzał się na nią i uśmiechnął promieniście
- Tylko skoczę się umyć i zaraz do Ciebie wrócę, dobra ?
- Tylko szybko
Riker wyciągnął z walizki swoje rzeczy i poszedł do łazienki. Po sekundzie było słychać szum wody. Magda zerwała się z łóżka i podbiegła do walizki dwudziestodwulatka i wyciągnęła z niej jego bluzkę. Szybko ściągnęła z siebie ciuch brata i naciągnęła bluzkę Rikera, po czym wskoczyła do łóżka. Nie minęło dziesięć minut, a blondyn wrócił do pokoju, ubrany tylko w ciemnoniebieskie bokserki, wycierając mokre włosy ręcznikiem, który powiesił potem na kaloryferze. Odwrócił się ku swojej dziewczynie, a ta wlepiła wzrok z jego klatę, na której widniały wyraźne zarysy mięśni i sześciopak, któremu brunetka przyglądała się najdłużej. Chłopak cicho się zaśmiał i położył się na łóżku, a dziewczyna wtuliła się w niego.
- Co tak pachnie brzoskwiniami ? – spytał Riker głęboko wciągając powietrze
- Chyba mój balsam do ciała – zaśmiała się, a chłopak zaczął ją głaskać po ramieniu, potem zjeżdżał niżej ręką aż dotarł do uda i odrzucił kołdrę.
- Czemu masz na sobie moją bluzkę ? – zrobił tzw. brewki i zaczął jeździć wzrokiem po dziewczynie od stóp do głów – Oczywiście mi to nie przeszkadza – dziewczyna się cicho zaśmiała
- Jesteś uroczy – szepnęła mu na ucho, starając się żeby wyszło uwodzicielsko i najwyraźniej podziałało, bo nagle zaczął ją całować po szyi, tworząc ścieżkę pocałunków od żuchwy aż po obojczyk. Magda cicho pomrukiwała, ale potem odsunęła się od niego, zgasiła lampkę i ułożyła się wygodnie. Riker oplótł swoje ramiona wokół brunetki i oboje zasnęli, niestety nie minęła nawet godzina, a blondyn się przebudził i przeraził się na widok tego, co zobaczył...

Witajcie miśki! 
Jak rozdział ? Według mnie nawet może być ;) Wyszedł bardzo długi, a to dlatego że chyba pisałam w Word'zie a nie na bloggerze. Miałam wenę jak nigdy i nie wiedziałam w jakim momencie rozdział skończyć. Długo się zastanawiałam, ale w końcu postanowiłam, że tak go zakończę. To, jak myślicie, kogo albo co zobaczył Riker w nocy ? No to chyba na tyle. Więcej pytań do Was nie mam.
Całuski
~Julia

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 42

Rydel po prostu zatkało. Stała tak i nie wypowiadała z siebie ani słowa. Ellowi uśmiech powoli się chował i pojawiał się smutek na jego twarzy. Spuścił głowę, zamknął pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym i wstał.
- Co Ty robisz ? - spytała dziewczyna - Przecież ja jeszcze nic nie powiedziałam
- Ale domyślam się, co chcesz powiedzieć - rzekł smutno, a Rydel mocno go przytuliła
- Tak Ellington - zaśmiała się
- Tak ?
- Tak, chce zostać Twoją żoną - pocałowała go i rozpłakała się ze szczęścia, a Ell nałożył jej pierścionek na palec ręki i mocno ją do siebie przytulił.
-Dom rodziny Lynch-
- To mówisz mi, że w Polsce jest zimno, tak ? - spytał Riker, przeszukując szafę od lewej do prawej
- Tak. Założę się, że śnieg leży po kolana - zaśmiała się - Spakuj sobie do tego wszystkiego jeszcze ze dwie kurtki zimowe
- Aż dwie ?
- No jak Ci się jedna pobrudzi, to ubierzesz tą drugą. Przecież to jest oczywiste
- Dobra, coś jeszcze ? Pewnie wszystkie te duperele na zimę, prawda ?
- Yhym - rzuciła w niego szalikiem i rękawiczkami - No, to jesteś już spakowany
- Dziękuję za pomoc skarbie - uśmiechnął się szeroko i pocałował ją delikatnie w policzek 
- Mamy jeszcze trzy godziny do naszego wylotu. Co będziemy robić ? - spytała brunetka, a chłopak usiadł koło niej na łóżku i puścił jej oczko
- Hmmm - głośno wzdychnął - Ja mam idealny pomysł... - zaczął się do niej przybliżać
- Ja mam chyba lepszy. Chodź, pójdziemy zrobić obiad dla Twojej boskiej rodzinki - wstała, a chłopak opadł brzuchem na łóżko i zaczął coś mówić, ale przez to, że miał twarz w poduszkach nie można było go zrozumieć
- No już, wstawaj a nie mruczysz coś do siebie! - krzyknęła i uderzyła blondyna w plecy, a ten nic - Riker no! - dalej nic - Nie to nie. Ide. Cześć. - powiedziała oschle i wyszła z pokoju
Riker obrócił się i patrzał przez chwilę w sufit, ale i tak potem wstał, przeczesał ręką włosy i poszedł w stronę kuchni. Gdy wszedł, Magda grzebała w zamrażarce, usiłując znaleźć jakąś jadalną mrożonkę.
- Magda ? - spytał troskliwie Riker, ale dziewczyna była jak on sprzed pięciu minut - Madzia ?
- Ugh, nie znajdę tu niczego - oburzyła się
- Mówiłem - zaśmiał się triumfalnie blondyn
- Zamknij się...
- Czyli mamy focha na Rikera, tak ? - spytał chłopak
- A żebyś wiedział...Aha! Znalazłam. Po prostu idealny
- Co to ? - skrzywił się
- Łosoś. No to trzeba jeszcze zrobić do tego sos cytrynowy i ugotować ziemniaki i por favor!
- Ooo, ktoś tu umie hiszpański. Dalej masz tego focha ? - zdziwił się, gdy dziewczyna nic nie powiedziała - Madziu, ja tak nie potrafię. Powiedź coś do mnie. Błagam - podszedł do niej i objął ją w pasie
- Odsuń się - oburzyła się i zrzuciła ręce Rikera, który usiadł załamany na krześle przy stole, ale potem gdzieś go wywiało.
Magda wrzuciła zamrożonego łososia do mikrofalówki i sama zajęła się resztą. Obrała ziemniaki i nastawiła je, po czym zabrała się za sos. Nie minęła godzina i obiad dla ośmiu osób był gotowy. Dziewczyna przygotowywała nakrycie do stołu, gdy nagle do domu wleciała Rydel, cała w skowronkach.
- Magda! Magda! Magda! Magda! - krzyczała
- Co się stało ? - spytała wychodząc z kuchni
- Zobacz! - wysunęła swoją dłoń ku przyjaciółce
- AAAAA! - krzyknęła Magda i nagle po schodach zbiegł Riker
- Co się dzieje ? Ktoś kogoś gwałci ?!
- Nie - krzyknęły obie uradowane dziewczyny
- Riker mój Ty kochany braciszku, Twoja siostrzyczka wychodzi za mąż - rzekła Delly, a chłopakowi szczena opadła. Chwycił jej dłoń, by przyjrzeć się pierścionkowi
- Gdzie Twój narzeczony ? - spytał
- Zaraz...O, już jest - zaśmiała się i podbiegła do Ellingtona. Mocno go przytuliła.
- Stary, chodź na słówko - rzucił do Ella i poszedł z nim do kuchni - Słuchaj Ell. Masz się o nią troszczyć, dbać o nią, rozweselać ją, rozbawiać i opiekować się nią. Jeśli zobaczę, że ona przez Ciebie cierpi, to obiecuję, że będziesz żałował że żyjesz. Czy wyraziłem się jasno ? - zagroził Riker
- Bardzo jasno - wydukał przestraszony
- Z drugiej strony, szczerze Wam gratuluje. Już widzę reakcję Rocky'iego na Wasze zaręczyny, bo przecież on był najbardziej nastawiony na Rydellington z nas wszystkich - zaśmiał się dwudziestojedno-latek
- Pewnie jak się tylko dowie, to od razu zacznie organizację wesela - Ellington spojrzał na przyjaciela i oboje zrobili "kwaśną" minę
- Rocky jako organizator weselny...Nieeeee - zamyślił się Riker
- Boziu, ja nie chcę na moim weselu jeść frytek, hamburgerów czy cheeseburgerów...bo on by tylko to nam zorganizował
- I te wszystkie fast foody popijalibyście colą
- "Popijalibyście" ? Chyba chciałeś powiedzieć "popijalibyśmy", bo Ty też byłbyś skazany na jedzenie tego
- Oj, zamknij się już i biegnij do swojej narzeczonej - blondyn popchnął Ella na drzwi
- Ty, a co się stało między Tobą, a Magdą ?
- Ma focha dziewczyna. No co zrobisz ? Nic nie zrobisz
- W sumie, to Rydel mogłaby coś zdziałać. Wiesz, te babskie pogawędki
- Masz rację, dzięki
Riker wybiegł z kuchni i zaczął przeszukiwać cały dom za swoją dziewczyną. W salonie - nie ma, w jadalni - nie ma, w łazienkach - nie ma, w pokoju siostry - nie ma. Ogólnie Rydel gdzieś wywiało i Ellington też nagle wyparował. W domu zrobiło się dziwnie cicho, co przeraziło Rikera, bo u nich nigdy nie było tak cicho, jak teraz. Skierował się schodami z powrotem na pierwsze piętro do swojego pokoju. Ku jego zdziwieniu, Magda siedziała właśnie tam.
- Szukałem Cię wiesz ? - rzekł siadając na łóżku i uważnie przyglądając się brunetce
- Fajnie - rzuciła tak od niechcenia i znów pogrążyła się w lekturze
- Co czytasz ? - próbował jakoś rozluźnić atmosferę panującą między nimi
- Papierowa Dziewczyna - odpowiedziała
- A przeczytasz mi fragmencik ?
- I tak nic nie zrozumiesz, ale czemu nie...."...Cichym głosem Carole opowiedziała Milowi o swoim koszmarnym dzieciństwie, Mówiła o dziewczęcych latach, kiedy ojczym przychodził do niej do łóżka. Straciła wówczas wszystko: uśmiech, marzenia, niewinność, radość życia. Opowiadała o nocach, kiedy ten zwyrodnialec, nasyciwszy chuć, opuszczał ją, nakazując utrzymanie tajemnicy. Mówiła, jakie miała poczucie winy, jak męczyło ją dotrzymanie tej tajemnicy, jak każdego wieczoru, wracając ze szkoły, chciała się rzucić pod autobus. Potem opowiedziała mu o aborcji, której poddała się w sekrecie, kiedy miała czternaście lat, po której rozdarta, nieuleczalnie cierpiąca, czuła się jak martwa. A przede wszystkim powiedziała mu o tym jak pomógł jej Tom, budując dzień po dniu, nowy magiczny świat Trylogii anielskiej. To dzięki niemu postanowiła żyć. I w końcu spróbowała Milowi wyjaśnić, czemu nie umie zaufać mężczyznom i odnaleźć bezpowrotnie utraconej wiary w życie..."
- A Ty umiesz zaufać mężczyznom ? - spytał po polsku Riker bacznie ją obserwując
- Tak, w końcu ufam Tobie - uśmiechnęła się - A Ty jesteś mężczyzną - rzekła również po polsku, ale zaraz się ocknęła - Rozumiesz polski ?
- No wiesz, głupio by było umawiać się z dziewczyną i nie rozumieć jej ojczystego języka
- Riker, to urocze - zaśmiała się lekko
- Czyli co, nie fochamy się już na Rikera ? - dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko przysunęła się do siedzącego obok niej chłopaka i go pocałowała - Czyli nie - sam sobie odpowiedział
- Wiesz może gdzie wcięło Emmę ? Próbuję się do niej dodzwonić, ale nie odbiera
- Podobno jest gdzieś z Rockym, ale powinni zaraz wrócić
- Czyli mam się nie martwić, tak ? - spytała dziewczyna i wtuliła się w blondyna
- Według mnie, nie ma się czym martwić - objął ją ramieniem
- Ej, głodna jestem. Chodź, zjemy sobie obiadek - chwyciła chłopaka za rękę, a ten nawet nie zdążył cokolwiek powiedzieć i byli już oboje w kuchni. Magda nałożyła im po sporym kawałku łososia, trochę ziemniaczków, a rybę polała sosem. Chwilę po tym jak usiedli i wzięli po kęsie ryby, do domu weszli Rocky z Emmą. Oboje byli przemoknięci do suchej nitki.
- Co Wam się stało ? - spytała Magda podchodząc do mokrej dwójki
- Ummm...pada deszcz ? Nie sorry, gdyby padało to nie bylibyśmy aż tak mokrzy, to leje! Leje jak z cebra! - wykrzyczał Rocky
- Hola, hola, może tak nieco spokojniej młody, co ? - rzekł Riker i podał mu ręcznik
- Dzięki i nie, nie będzie spokojniej. Ten Ross mnie wnerwia
- Co znowu zrobił ? - zdziwił się blondyn
- Raz mówi, że kocha Emmę, a potem że Paulę, a potem robi jakieś awantury i pretensje do Emmy, że poszła ze mną na obiad. No kurde! On jest...ugh! Idę spać - był wkurzony chyba do granic możliwości. Zabrał drugi ręcznik i poszedł po schodach na górę, do swojego pokoju
- No to, ominęło mnie coś ? - spytała Emma
- Riker już spakowany, Rydel się zaręczyła, Riker rozumie po polsku....- zaczęła Magda
- Rydel się zaręczyła ?! - krzyknęła uradowana i w tym samym momencie do domu weszli narzeczeni - Rydel!!! - krzyknęła dziewczyna i podjechała wózkiem bliżej - Nie pochwalisz się ?
- Właśnie chciałam Ci powiedzieć. Zobacz - pokazała przyjaciółce dłoń, której palce był przyozdobiony ogromnym złotym pierścionkiem z brylantami
- Przenajświętszy Panie, jakież to piękne
Emma przyglądała się biżuterii z wielkim uśmiechem, ale po chwili poczuła pustkę w sercu. Przypomniały jej się te wszystkie chwile spędzone z Rossem, te wszystkie wypadki, smutki i cierpienia, gorzkie łzy, a potem przeprosiny, obietnice, wspólne plany na przyszłość, które teraz poszły w zapomnienie..zostały tylko wspomnieniem.
- Gratuluję Delly - uśmiechnęła się słabo Emma - Masz szczęście w życiu
- Ty też masz. Masz wspaniałe przyjaciółki i przyjaciół, którzy bez względu na to, co się stanie będą przy Tobie - przytuliła dziewczynę - Zobaczysz, że między Tobą, a Rossem wszystko się ułoży. Obiecuję.
- Jesteś kochana
- Ty też - uśmiechnęła się szeroko - To jak, mamy jechać Was zawieźć, czy nie ? - zwróciła się do Rikera i Magdy ?
- A możecie - odpowiedział Riker - Zaraz będę gotowy, poczekajcie na mnie chwilę
Chłopak pobiegł po walizki, a reszta "wpakowała się" do samochodu Rydel. Zajechali jeszcze pod hotel Magdy, by ta mogła pójść po swoje rzeczy. Już po piętnastu minutach byli już na lotnisku i czekali, aż Riker i jego dziewczyna wejdą na pokład samolotu. Gdy tylko ogromna maszyna wzbiła się w powietrze, Rydel, Ellington, Rocky, którego namawiali dziesięć minut, żeby łaskawie wstał i pojechał z nimi odwieźć brata i Emma wyjechali z terenu lotniska.
-W tym samym czasie-
Ross wrócił z Paulą ze spaceru i pierwsze co zrobił gdy wszedł do pokoju rzucił się na łóżko. Wyciągnął z jednej z walizek notes, w którym pisał o Emmie. Było w nim pełno poprzyklejanych zdjęć, na których byli oni oboje.
- Nie poznaję Cię Ross - rzekła Paula, siadając obok chłopaka na łóżku - Kiedyś byłeś inny. Wiedziałeś co chcesz robić. Byłeś bardziej zdecydowany. Widać, że Emma bardzo Cię zmieniła...
- Może i masz racje - odparł
- To co zamierzasz z tym zrobić ? - spytała brunetka i wstała. Chłopak również wstał, ale gwałtowniej. Popchnął Paulę na ścianę i mocno ją do niej przyszpilił. Podniósł ją wyżej tak, by mogła owinąć nogi wokół jego pasa. Gdy już to zrobiła, podtrzymał ją za tyłek, by czuła się stabilniej. Przybliżył twarz do jej twarzy. Dzieliły ich milimetry i wtedy się pocałowali, lecz nie były to delikatne pocałunki, były one gwałtowne, przepełnione pragnieniem do drugiej osoby i chciwością. Ross całował wtedy jak nigdy. Nigdy tak nie pocałował Emmy. Ich romantyczną chwilę przerwało pukanie do drzwi. Chłopak niechętnie, z "mordem" w oczach podszedł by otworzyć, gdy nagle usłyszał
- Patrol! - ktoś krzyknął niskim basem
Ross podskoczył jak mała dziewczynka i zaczął wędrować wzrokiem po pokoju. Musiał gdzieś ukryć Paulę. Z paniką w oczach biegał po pokoju wte i wewte.
- Patrol! Otwierać! - ktoś najwyraźniej się denerwował
- Już chwila! Ja...ubieram się. Moment! - krzyczał spanikowany - Paula przepraszam, ale musisz schować się pod łóżko - szepnął do brunetki, która zaraz wskoczyła pod łóżko. Blondyn okrył je dużym kocem, żeby nie było widać, czy ktoś jest pod nim. Otworzył drzwi. Do pomieszczenia wszedł wysoki mężczyzna, napakowany niczym worek ziemniaków. Rozejrzał się po pokoju, zadał parę pytań Rossowi i wyszedł. Blondyn odetchnął z ulgą i pomógł wyjść Pauli z pod łóżka.
- Kocham Cię, rozumiesz ? - odparł Ross, a dziewczyna tylko uniosła brwi ku górze
- Udowodnij mi to - rzekła pewna siebie
Blondyn podszedł do niej i znów zaczął całować. Przez pierwsze minuty dręczyło go sumienie, bo przecież nie ważne jakby się starał, dalej czuje coś do Emmy. Bił się z własnymi myślami, ale potem zadecydował, że da sobie z nimi spokój i zajmie się Paulą, z którą tak bardzo chciał być już od dawna...Całowali się coraz intensywniej, w skrócie...kończyli to, co im przerwał ten paker, tylko że tym razem skończyli w łóżku.

Chcieliście szybko rozdział 42, to macie szybko rozdział 42. Się wzięłam i napisałam :D 
Jak myślicie, czy wybór Rossa będzie słuszny i czy będzie on szczęśliwy z Paulą ? Jak na to wszystko zareaguje biedna Emma, która nadal kocha naszego blondasa ? I co będzie dalej z Rikerem i Magdą, czy ten wyjazd bardziej ich do siebie zbliży, czy coś się między nimi popsuje, a może coś nowego podczas podróży...powstanie ? No i nie należy zapominać o naszym Rydellington. Jak myślicie, czy Rocky zostanie organizatorem ich wesela, a może Rydel poradzi sobie z tym z małą pomocą Emmy ?
Na koniec piosenka. Rydel jest genialna. Dała czadu! R5 - Rock That Rock
Całuski ;**
~Julia

wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 41

Widziałem tam Emmę i... i Rocky'iego ?!
- A to pedał jeden, kurwa jerychoński! - krzyknąłem na całą restaurację i od razu zakryłem sobie usta dłonią. Wszyscy spojrzeli się na mnie, oprócz tej dwójki. Świergolą coś do siebie. Zarąbię gnoja...
Bez skrupułów podszedłem do ich stolika i z hukiem oparłem ręce o blat stołu, czekając na wyjaśnienia
- Na co czekasz ? - spytała zniecierpliwiona Emma
- No nie wiem..Na przykład na wyjaśnienia ? - spojrzałem teatralnie w górę, a potem z powrotem na dziewczynę
- Przepraszam, z czego ja mam Ci się tłumaczyć ?
- I Ty się jeszcze pytasz ?! - oburzyłem się - Czemu siedzisz tu z Rockym ? Jesteście na randce ?
- Uuuuuu, wyczuwam zazdrość - zaśmiał się brat i już chciałem mu przyłożyć, ale się powstrzymałem w miejscu publicznym
- Nie jesteśmy już razem Ross i nie muszę Ci się spowiadać ze wszystkiego co robię. Po za tym mam wrażenie jakbyśmy już nie byli przyjaciółmi - przerwała na chwilę, a potem kontynuowała - Pamiętasz ? - wyciągnęła spod bluzki naszyjnik, a ja kluczyki od domu, przy których wisiał breloczek  - Obiecałeś mi i ja Tobie, że bez względu na to, co się stanie, będziemy się przyjaźnić. A Ty najprościej w świecie mnie olewasz, ale kiedy już sobie o mnie przypomnisz, to robisz mi awantury, że poszłam sobie na obiad z Twoim bratem. Ja nie robiłam Ci problemów jak widziałam Ciebie całującego się z Paulą...
- Ja...przepraszam - wydukałem w końcu - Naprawdę przepraszam
- Emma wiem, że to nie najlepszy moment i fakt że za mną za bardzo nie przepadasz, ale przyszliśmy tutaj z Rossem na obiad, a nie ma już wolnych stolików i tylko przy Waszym są dwa miejsca wolne.Moglibyśmy się do Was dosiąść ? - zaproponowała Paula
- Pewnie, czemu nie - rzekła rozpromieniona Emma  - Może niech chłopacy sobie usiądą po jednej stronie, a my po drugiej ?
- Mi pasuje - zaśmiała się
Usiadłem koło Rocky'iego, a Paula obok Emmy. Zamówiliśmy sobie po sushi. Widać było, że dziewczyny się dogadują ze sobą. Plotkowały, rozmawiały o modzie, nowych trendach, a mi od tego uszy puchły. Wystarczało mi, jak Delly o tym trajkotała dzień i noc...Z Rockym nie chciało mi się nawet zaczynać konwersacji, ale po chwili musiałem interweniować, gdy mój kochany brachol zaczął najprościej w świecie podrywać Emmę. Znów byłem zazdrosny....tylko czemu ? Przecież jestem teraz szczęśliwy z Paulą, tak ? Czy jednak może nie ? Sam już nie wiem.
Gdy ten zaczął coś tam ćwierkać to blondynki, lekko go odepchnąłem w bok.
- Ross, weź Ty się raz na zawsze ogarnij! - wydarł się Rocky - Jesteś teraz z Paulą, tak ? Tak! Więc przestań być już taki zazdrosny w sprawie Emmy! Gdyby Ci na niej naprawdę zależało, to byś o nią walczył. Przecież widzę, jak patrzysz się na nią. Nie jest to spojrzenie przyjacielskie widzę, widzę w nim coś więcej. Wiesz co, wracaj już może do tego zakładu i przemyśl sobie to wszystko! - krzyknął i wyszedł wraz z Emmą, a ja opadłem na kanapę.
Nagle brat wrócił i położył na stole banknoty i rzucił krótkie "Zapłać" i wyszedł, a ja zostałem z brunetką.
-W tym samym czasie, dom rodziny Lynch-
- Kuźwa Rydel! Gdzie te dwa oszołomy są ? - wydarł się Riker, który właśnie zobaczył rozbite okno
- Rocky gdzieś uciekł z Emmą, a Ellington - odwróciła się, a za nią stał Ell i trzymał dziewczynę za biodra, trzęsąc się przy tym niemiłosiernie
- Riker, to był wypadek. Ja nie chciałem. Zapłacę za to.... - tłumaczył się brunet, a Riker już dłużej nie mógł powstrzymać śmiechu i najprościej w świecie wybuchł, a z nim Magda. Brunet puścił blondynkę i odetchnął z ulgą - Co się stało, że masz taki dobry humor ?
- Zaraz się dowiesz, wszyscy się zaraz dowiecie, ale najpierw musimy poczekać na rodziców, bo oni muszą mi na to pozwolić - zaśmiał się pod nosem - A teraz mój ty kochany Ellu, tu masz worek na śmieci, zmiotkę i szufelkę i posprzątaj te kawałki szkieł z chodnika
- Tak jest kapitanie Riker! - krzyknął jakby był na służbie na statku i zabrał się do roboty. Natomiast Rydel z Magdą poszły do kuchni, a Riker pobiegł do swojego pokoju.
- To o co chodzi ? - zaczęła blondynka opierając łokcie o blat kuchenny
- Ale co ? - zdziwiła się Magda - Proszę jaśniej
- O rany...Powiedz mi, co wy kombinujecie, a jeśli chcesz jeszcze jaśniej to, co Ty i Riker chcecie powiedzieć rodzicom ? - przerwała na chwilę i zrobiła duże oczy - Będę ciocią ? - pisnęła uradowana i podbiegła do przyjaciółki
- Zwolnij troszkę kochana Delly - zaśmiała się - Na dzieci jeszcze nie pora. Może kiedyś....
- Łeeee. Ja myślałam, że zaraz wyskoczysz mi z tekstem "Chcesz zostać matką chrzestną mojego dziecka ?", a Ty mi mówisz takie rzeczy. Łeee - ciągnęła smutna, ale potem i tak się zaczęła śmiać - Skoro to nie to, to co ?
- Dowiecie się za chwilę
- Ehh, niech Ci będzie. Chcesz kawy ?
- Pewnie. Jeśli jest, to poproszę sypaną...bez cukru i mleka
- Ja bym nie potrafiła takiej wypić - zdziwiła się blondi, nalewając wody do czajnika i nastawiając go
- Dziewczyny Wy moje drogie! - krzyknął Riker wbiegając do kuchni - Wiecie może, gdzie znajdę mój paszport ?
- A po cholerę Ci paszport ? - spytała Rydel i wodziła przez chwilę wzrokiem między Magdą, a Rikerem - Chwilaaa - zrobiła minę "myśliciela" i nagle krzyknęła uradowana - Będzie o jeszcze jednego faceta mniej w tym domu! Ileż ja na to czekałam! No to, gdzie lecisz bracie ? - spytała uradowana i usiadła na krzesło przy stole opierając przy tym ręce o blat jak mała dziewczynka. Do tego zaczęła trzepotać rzęsami i piła pomału swoją kawę.
- Jeśli rodzice się zgodzą to lecę do Europy - rzekł z dumą i objął ramieniem swoją dziewczynę
- Ej! - krzyknęła oburzona i aż wstała - Ja też chcę do Europy! To nie jest fair!
- Dzieci, już jesteśmy - doszły krzyki rodziców z salonu, a Delly jak oparzona wybiegła z kuchni
- Mamo! Tato! - krzyczała zdenerwowana dziewczyna
- Co się stało córeczko ? - spytała zatroskana Stormie
- Ja też chcę lecieć do Europy - usiadła na fotelu w dużym pokoju
- "Też" ? - zdziwił się Mark - A kto "jeszcze" leci ?
- No Ri...
- Ja chcę lecieć - dokończył za siostrę blondyn, który wyszedł z kuchni - Magda wraca do Polski i nie będę jej widział przez długi czas, chyba że teraz polecę z nią i wrócę jeszcze przed świętami
Stormie spojrzała się na swojego męża, a potem na swojego syna i obejmującego Magdę. Podeszła najpierw do Rydel i przytuliła ją.
- Kochanie, zaraz na początku lutego zaczyna się trasa po Europie, także nie ma co się smucić, a Ty Riker - zbliżyła się do niego - Z racji tego, że zespół ma teraz chwilę wolnego, to proszę bardzo. Leć i ciesz się wolnością - zaśmiała się - A paszport jest w biurze, w szafce ze wszystkimi naszymi dokumentami
- Dzięki mamo i szukałem go właśnie - przytulił Stormie i odwrócił się ku swojej dziewczynie - Chodź kochanie, pomożesz mi się spakować - podbiegł do niej, chwycił za rękę i zniknął za zakrętem korytarza
- W końcu skończyłem! - krzyknął szczęśliwy Ellington i wbiegł do salonu z wokiem szkieł
- Masz szczęście młody, bo chciałem zamurować to okno - zaśmiał się Mark i przejął od niego worek i poszedł w kierunku garażu
- A Wy co macie zamiar teraz robić, bo Twoje rodzeństwo wywiało, a ja zaraz znów wychodzę na wizytę z kosmetyczką. Trzeba coś zrobić z tymi zmarszczkami - uśmiechnęła się
- A nie wiem mamo, może przejdę się gdzieś z tym wariatem - zaśmiała się i lekko uderzyła chłopaka w przedramię
- To chodź księżniczko ty moja - zaśmiał się Ell i wstał z kanapy, podając przy tym rękę dziewczynie, by mogła sama wstać.
Oboje wyszli z domu i spacerowali po Los Angeles. Doszli tak spacerkiem do ulubionej chińskiej restauracji. Zatrzymali się na chwilę przed nią.
- Rydel ? - zaczął chłopak
- Tak, Ell ? - spytała poważnie i zaraz oboje się roześmiali
- Muszę coś załatwić. Moglibyśmy się spotkać na Sunset Beach. W tym naszym ulubionym miejscu ?
- No dobrze - odpowiedziała lekko zmieszana - Mam się bać ?
- Raczej nie - zaśmiał się i gdzieś pobiegł, zostawiając blondynkę samą. Usiadła przy stoliku przed restauracją, gdy nagle wyszedł z niej Ross.
- A Ty co tutaj robisz ? - chłopak podskoczył jak oparzony na dźwięk słów jego siostry - Nie powinieneś być tam ? - wskazała na biały budynek, otoczony drutem kolczastym
- Wyszedłem się...przewietrzyć - rzekł i podrapał się nerwowo po głowie
- Wyszedłeś sam ? - w tym momencie z knajpki wyszła Paula - Chyba nie sam
- Cześć Delly! - krzyknęła brunetka i przytuliła ją na powitanie
- Cześć - rzuciła oschle blondynka
- A Ty co tu robisz, sis ? - spytał Ross i objął ramieniem Paulę
- W sumie to przechodzę, bo idę na Sunset Beach do Ella. Mamy się tam spotkać. Muszę już iść. Cześć brat. Do zobaczenia dwudziestego grudnia - zaśmiała się
- Wcześniej wychodzę. Gdzieś piętnastego - ucieszył się
- To super. Dobra, ja już spadam - przytuliła blondyna i brunetkę, po czym odeszła
Na plażę doszła już po 20 minutach szybkiego marszu. Trochę zdyszana szła powoli, bo rozgrzanym od słońca piasku. Kierowała się ku ulubionemu miejscu. Gdy skręciła za skały, jej oczom ukazał się rozłożony na ziemi koc, kilka ogromnych poduszek i koszyk. Koło tego wszystkiego stał Ellington.
- Jeju, Ell - wzruszyła się Rydel i wytarła spływającą jej po policzku łzę
- Hej, nie płacz kochanie - podszedł do niej i mocno przytulił - Wiem, że ostatnimi czasy nie mamy zbytnio czasu tylko dla siebie, dlatego pomyślałem że dzisiaj będzie do tego odpowiedni dzień - wskazał na koc i razem usiedli - Mam coś jeszcze dla Ciebie - sięgnął do koszyka i wyciągnął zakryty talerz pokrywą. Odchylił ją i podał blondynce
- Truskawki w białej czekoladzie ? - zdziwiła się dziewczyna - Ty mnie nigdy nie przestaniesz zaskakiwać
- Wiem - zaśmiał się i pocałował Rydel
Zaczęli zajadać się słodkimi smakołykami przyszykowanymi przez bruneta, a potem siedzieli wtuleni w siebie, patrząc jak słońce powoli schodzi ku zachodowi. Nagle Ell odsunął się od Delly i zaczął grzebać w koszyku. Po chwili to, czego szukał znalazł i wstał, podając rękę dziewczynie, która podała mu swoją dłoń i również wstała. Niespodziewanie chłopak wziął ją na ręce i pobiegł w kierunku morza. Chwilę się chlapali i śmiali, zupełnie jak nastolatkowie. Gdy wychodzili, brunet chwycił ją za rękę i spojrzał się jej głęboko w oczy
- Rydel, kocham Cię i wiem, że Ty mnie też kochasz. Znamy się od wieków i nie wiem co bym teraz robił, gdybym 13 maja [dzień wymyśliłam - od aut.] 2009 roku o godzinie czternastej dwadzieścia osiem nie był w studiu tanecznym. Pewnie robiłbym to samo...tańczyłbym tam - zaśmiał się, a potem kontynuował - Od kiedy pierwszy raz Cię ujrzałem, poczułem coś, czego nawet nie czułem przy Kelly, ale bałem się Ci to wyznać. Potem rozpoczęliśmy trasy koncertowe z zespołem i mogłem podziwiać Cię całymi dniami, jak wstajesz, jak jesz, jak komponujesz piosenki wraz z braćmi,  jak wstępujesz na scenie i zataczasz się w muzyce, jak biegasz między wieszakami w galeriach w poszukiwaniu sukienki w swoim rozmiarze, jak...jak po prostu jesteś. Kiedy wyznaliśmy sobie miłość, byłem taki szczęśliwy, że słowa nie są wstanie opisać uczucie, które mi wtedy towarzyszyło. Spędziliśmy razem mnóstwo chwil. Przeżyliśmy sporo. Nasza przyjaźń przetrwała te lepsze momenty i także te gorsze... Znamy się jak nikt inny na tym całym, bożym świecie. Wiem dokładnie, co chcesz robić w przyszłości i może być taka opcja, że pytaniem, które za chwilę Tobie zadam, zniszczę wszystkie Twoje plany. Dlatego jak Ci się nie spodoba to po prostu odmów. Zrozumiem to. Naprawdę - przerwał na chwilę. Uklęknął przed nią na jednym kolanie i wyciągnął z kieszeni czerwone pudełeczko. Otworzył je i jeszcze raz spojrzał w oczy dziewczynie. Ujrzał jak po jej policzku spływają łzy - Rydel Mary Lynch, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną ?

Święty Panie, jak ja Was zaniedbałam, miśki!! Przepraszam. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze został i przeczyta ten rozdział. Nie miałam czasu, by go napisać, ze względu na to, że był ścisk kartkówek, prac domowych i sprawdzianów w szkole, a potem odbyła się wycieczka szkolna do Londynu, która była naprawdę niesamowita. Ale powiem Wam, że to nie jest miasto dla mnie. Zdecydowanie za dużo tam ludzi, jest tam za głośno i za tłoczno. Ale był jeden plus, można było obgadywać ludzi, a oni nie rozumieli o czym gadamy. W samym centrum Londynu natknęłam się może tylko na czterech Polaków. To i tak dużo. Metrem najeździłam się za wszystkie czasy. Nawet zaczęłam je ogarniać, co dla niektórych z mojej klasy było jakąś magią...Ogólnie podróż autokarem do Londynu zajęła nam 22 godziny, a z Londynu do mojego miasteczka ze 20 godzinek. Także nie było aż tak źle. Dobra, nie będę się rozpisywała i tak już to zrobiłam xD
A wracając do rozdziału...Jak myślicie, czy Rydel powie wyczekiwane "Tak", czy może raczej odmówi Ellowi ? I jak to się dalej potoczy z Rikerem i Magdą ? Czy miłość Rossa i Emmy nadal istnieje, czy pozostała tylko wspomnieniem ?
Całuski ;**
~Julia