niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 34

Obudziłam się dość wcześnie. Znaczy tak myślałam. Dla upewnienia zerknęłam na zegarek. Wskazywał on dopiero 8:00. Leżałam w łóżku sama, zawinięta w białą, puchową kołdrę. Zastanawiałam się co teraz robi Ross. Boże, jak on mi mógł to wczoraj zrobić. Po prostu nie wierzę. Dobrze chociaż, że chociaż rozum mu wrócił i powstrzymał się od tego...
- Tak Cię przepraszam - usłyszałam głos, który wyrwał mnie z moich przemyśleń. Do pokoju wszedł Ross, ubrany w jasne jeansy i czarną koszulę. Usiadł koło mnie na łóżku. Odruchowo się od niego odsunęłam. Nie wiem czemu, ale bałam się go. Sama nie wiem dlaczego byłam taka. Chłopak spojrzał się na mnie i wziął głęboki wdech - Domyślam się, jak musisz się teraz czuć. Przepraszam Cię za wczoraj. Nie byłem sobą. Wiem, że teraz najchętniej to byś wstała i wybiegła z tego domu zostawiając mnie samego, ale nie możesz - na tych słowach dotknął moich nóg, a w oku zakręciła mi się łza. Zamrugałam parę razy, żeby nie spłynęła ona po policzku - Jestem potworem i nie zasługuję na Ciebie - po tych słowach Ross schował twarz w dłonie, a ja jak głupia patrzałam jak cierpi. Chyba on czuł się gorzej ode mnie. Bez większego zastanawiania się odrzuciłam kołdrę i go przytuliłam. Blondyn podniósł głowę, a ja się do niego słabo uśmiechnęłam. - Jest szansa, że mi wybaczysz ? - spytał pociągając nosem. Ujęłam jego twarz w dłonie i pocałowałam, a potem mocno się w niego wtuliłam. Słyszałam jak bije mu serce i jak szybko oddycha
- Oczywiście, że Ci wybaczę - szepnęłam po chwili, a Rossowi zabłysnęły w oczach iskierki
- Naprawdę ? - nie dowierzał, że to powiedziałam, a ja pocałowałam go delikatnie w policzek. Blondyn objął mnie w talii i mocno przytulił.
- Ale obiecał mi coś - zaczęłam - To się już nigdy nie powtórzy
- Obiecuję z ręką na sercu - powiedział poważnie i przyłożył dłoń do prawej strony klatki piersiowej - Masz coś dzisiaj w planach ? - spytał pokazując przy tym rządek swoich śnieżnobiałych ząbków
- Dzisiaj muszę iść do szkoły... - chłopak posmutniał
- Aha...A długo tam będziesz ? - spytał z nadzieją w głosie
- Znaczy muszę tam być na 9:00, bo razem z zespołem zaliczamy piosenkę...
- Mogę Cię zawieść - przerwał mi blondyn - Znaczy jeśli chcesz - dodał po chwili lekko skrępowany
- A jakim samochodem pojedziemy, przecież Twój Riker oddał na złom ?
- No...hmm...To weźmiemy samochód Rydel...albo Rikera. Zawsze się transport znajdzie. To jak ?
- No dobrze - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do chłopaka
- Wiesz, że masz przepiękny uśmiech ? - spytał, a ja się zarumieniłam - A rumieńce są jeszcze piękniejsze - spuściłam głowę, żeby nie widział jak się czerwienię, a on podniósł mój podbródek i spojrzał się na mnie. Jego oczy mnie zahipnotyzowały. Gdy się w nie wpatrywałam, miałam wrażenie że czas stanął w miejscu. Chciałam się poruszyć ale nie mogłam. Nie mogłam uwierzyć, że wzrok Rossa, aż tak na mnie działa. W końcu blondyn  odsunął się ode mnie i spojrzał niżej niż moja twarz. Przypomniałam sobie, że siedzę naga. Lekko się zaśmiałam, a Ross uniósł brwi.
- Powiem Ci coś...szczerze...tylko się nie wystrasz oki ? - powiedział cały czas patrząc się niżej niż moje oczy - Gdyby nie wczorajszy incydent, dawno bym się na Ciebie rzucił - zaśmiał się, ale nie patrzał się w moje oczy, tylko gdzieś indziej
- Ross, ja mam oczy wyżej - zaśmiałam się i podniosłam go za podbródek - Idę się ubrać. Już za dużo się napatrzyłeś
- Co ? Ja bym mógł podziwiać Cię dniami i nocami....proszę Cię nie ubieraj się jeszcze - powiedział po czym przybliżył się do mnie i zaczął całować moją szyję. Po chwili leżałam już pod nim na łóżku
- Ross - wysapałam, gdy zwalił się na mnie swoim ciężarem - Ktoś Ci już mówił, że nie należysz do najlżejszych ?
- Czy Ty sugerujesz, że jestem gruby ? - zaśmiał się
- Nie ale...proszę Cię, mam tylko - spojrzałam na zegarek na  ręce Rossa - 40 minut na ubranie się, zjedzenie śniadania i dojazd do szkoły. Proszę Cię, zejdź - jęknęłam
- No już dobrze, schodzę - zaśmiał się ponownie i usiadł na łóżku. Ja natomiast owinęłam się prześcieradłem i już chciałam przesiadać się na wózek, ale blondyn mi nie pozwolił - Siedź sobie, a ja wybiorę Ci ubranko - rzekł po czym wstał i podszedł do szafy.
- Ross, poradziłabym sobie - powiedziałam i przyglądałam się temu, jak chłopak przegląda wszystkie wieszaki
- O w tym będziesz wyglądała bosko! - krzyknął i podszedł do łóżka, po czym podał mi zestaw ubrań 
- Ojeju, dziękuję Ross
- Dobra, to ja wyjdę, a Ty się w tym czasie przebierz. A i mam jeszcze pytanko, co chcesz na śniadanie ?
- Mogę liczyć na jajecznicę na masełku i ze szczypiorkiem i do tego kawę ?
- No pewnie...a kawę to jaką chcesz ? - tym pytaniem mnie już rozbawił. Co on się w kelnera kuźwa bawi ?
- Hahaha...jak jest to rozpuszczalna z mlekiem i dwoma łyżeczkami cukru - odpowiedziałam, a chłopak się do mnie szeroko uśmiechnął i wyszedł.
Zostałam w pokoju sama. Odrzuciłam prześcieradło, którym byłam owinięta i zaczęłam się ubierać. Po 10 minutach byłam już gotowa. Usiadłam na wózek i podjechałam do komody, gdzie była moja kosmetyczka. Nałożyłam delikatny makijaż i już miałam otwierać drzwi od pokoju, gdy nagle usłyszałam krzyk. Przeraziłam się. Otworzyłam gwałtownie drzwi i wyjechałam z pokoju. To co zobaczyłam w salonie zwaliło mnie z nóg. (W moim przypadku w przenośni). Straciłam wiarę w ludzi. Zobaczyłam jak Rocky, Ellington, Riker i Magda stoją na kanapie, a przed nimi, na podłodze siedzi...pająk. Malutki pajączek. Myślałam, że się posikam ze śmiechu. Nagle do salonu wkroczyła Rydel i Ross. Blondynka trzymała w ręku patelnię, a blondyn chochlę. To był komiczny widok.
- Co się stało ?! - krzyknęła Rydel i spojrzała się na młodzież na kanapie
- P-p-pa-pa-pająk! - wrzasnęli Rocky z Ellem, a blondynka zaczęła się śmiać
- Ludzie, ja myślałam, że ktoś...ahh nie ważne. No gdzie Wy macie tego "pająka" ? - spytała i machnęła w powietrzu rękoma
- Tu jest! - jęknął Riker i wskazał na małą kropkę na dywanie
- Ja pierdziele! - zaśmiała się Ryd - Riker Ty cioto, jaki Ty przykład dajesz swojej dziewczynie ?!
- W sumie to moja wina, bo to ja pierwsza wrzasnęłam, ale myślałam, że Rik się zajmie tym pająkiem..albo chociaż ta dwójka - wskazała Magda na drżących ze strachu Ella i Rocky'iego - Ale chyba się przeliczyłam. Także ten...Delly, kochana mogłabyś tego pajączka sprzątnąć ? - blondynka zachichotała i zaczęła iść w kierunku czarnej kropeczki. Wzięła pajączka na dłoń i wyniosła na dwór. A ja siedziałam n wózku i nie wyrabiałam ze śmiechu. Żeby trójka facetów...no tak myślę że trójka, bo po zachowaniu Ella i Rocky'iego mam wątpliwości, nie dała sobie rady z milimetrowym pajączkiem ? No ja wiem, że Magda się tych pajęczaków panicznie boi, no ale bez przesady. Tak czy siak, gdy Rydel wypuściła tego biednego pająka na wolność, nasi bohaterowie dnia zeszli już z kanapy, a Ross wrócił do kuchni, a ja pojechałam za nim. Usiadłam na krześle przy stole, a blondyn po chwili podał mi to, co sobie "zamówiłam" u kelnera-Rossa.
- Życzę smacznego, panno Black - rzekł Ross, przy czym ukłonił się  i usiadł naprzeciwko mnie - Ale mam nadzieję, że już niedługo Lynch - dodał po chwili i się do mnie uśmiechnął
- Rossie Shor Lynch, do czego Ty zmierzasz ? - spytałam lekko zdziwiona, tym co chłopak powiedział przed sekundą
- A do niczego...Tak jakoś mi się powiedziało - widziałam, że się skrępował tym co powiedział do mnie, ale aż tak to się tym nie przejął.
Po 20 minutach siedziałam już w samochodzie Rydel, czekając na mojego blondyna, który wkładał mój wózek do bagażnika. Po chwili usiadł już za kierownicą i pojechaliśmy do szkoły.
*** W szkole ***
- Ross, proszę Cię nie wchodź - jęknęłam gdy chłopak chciał wejść do klasy razem ze mną
- Chcę posłuchać jak grasz i śpiewasz. Proooosze. Tak ślicznie proszę - mówiąc to zrobił oczka szczeniaczka
- Ale Ross zrozum, że w szkole nikt nie wie, że ja zwykła dziewczyna, chodzę z Tobą...Rossem Lynchem
- To się dowiedzą! - krzyknął i nacisnął na klamkę od drzwi
- Ross! Nie! - wydarłam się ale było już za późno, bo blondyn wkroczył do klasy
- Aaaaaaaaa! - usłyszałam jakiś pisk - To Ross Lynch!!!
I w tym momencie dziewczyny z mojej klasy zaczęły podbiegać do Rossa. Moja wychowawczyni nie mogła nic z tym zrobić. Nagle do klasy wbiegły jeszcze jakieś dziewczyny i do tego jakieś małolaty. Pewnie usłyszały, że Ross Lynch wielka gwazda serialu Austin&Ally jest tutaj w szkole. Fanek zaczęło napływać do klasy coraz więcej. Chciałam przedostać się do Rossa ale na wózku nie było to wykonalne. Darowałam już to sobie. Wycofałam się po prostu z klasy. Jeszcze przed wyjściem napisałam na kartce, że piosenkę zaliczę za tydzień i podałam ją wychowawczyni, ale ona tylko zaprzeczyła i powiedziała, że najlepiej będzie, jak sobie to udpuszczę i...będę uczyła się w domu. Tak, właśnie. Zostałam "wywalona" z Beverly Hills High School. Byłam załamana, a fanki Rossa dolewały tylko oliwy do ognia, bo uczepiły się mojego chłopaka i nie mogły odstąpić go na krok.
Gdy czekałam na Rossa na korytarzu, nagle wszystkie jego fanki też wyszły i on również. Stanęli sobie kilkanaście metrów dalej ode mnie i chłopak zaczął rozdawać autografy. Przyglądałam się tym wszystkim dziewczynom. Jednym słowem: dziunie. Krótkie topy, spódniczki ledwo zasłaniające tyłek, do tego ogromne dekolty. Widziałam, że Rossowi się ten widok podoba i to bardzo. Ślinił się na ich widok. Nagle jedna z tych dziewczyn przybliżyła się do Rossa i chłopak dał jej autograf na cyckach. Wtedy mnie zatkało. Ale to nie wszystko. Potem ta sama dziewczyna spojrzała się na mnie i miałam takie wrażenie, że musiała się domyśleć, że ja jestem jego dziewczyną i pocałowała go. Na moich oczach. A najgorsze w tym było to, że on nawet nie przerwał tego pocałunku.
- Ross Ty świnio! - krzyknęłam, a chłopak momentalnie oderwał się od dziewczyny - Jak mogłeś ?! - wydarłam się przez łzy i wyjechałam na wózku z korytarza. Wsiadłam do windy i zjechałam na parter, skąd wyjechałam na parking. Po chwili przy samochodzie pojawił się Ross. Chciał już coś powiedzieć ale mu przerwałam.
- Chce jechać już do domu - po tych słowach blondyn otworzył drzwi od samochodu i mogłam usiąść do środka. Gdy chłopak uporał się już z wózkiem usiadł za kierownicą. Cały czas głowę miałam odwróconą tak, by nie patrzeć na Rossa. Po chwili położył on dłoń na moim kolanie
- Słonko, przepraszam - powiedział, ale to nie było szczere "przepraszam", tylko takie od niechcenia
- Nie odzywaj się do mnie - syknęłam i odrzuciłam jego dłoń z kolana. Chłopak tylko głośno westchnął i zapalił silnik
***W tym samym czasie***
Dom Lynchów
- Wszystko gotowe ? - krzyknęła Rydel z kuchni
- Wszystko, wszystko! - odkrzyknął Ell
- Nie wierze, że Ross kazał nam to wszystko przygotować - westchnął Riker patrząc na stół nakryty na dwóch osób i z przeróżnymi potrawami i winem w kieliszkach
- Ta i to po to by przeprosić Emmę, za jego zachowanie - dodał Rocky - Dziewczyna się wzruszy
- Ej cicho, już przyjechali - rzekła Rydel - Chodźmy do....
- Odwal się ode mnie! - krzyknęła Emma wjeżdżając do domu
- Ile razy mam Ci jeszcze powtarzać ? To ona mnie pocałowała, a nie ja ją! - wydarł się Ross - Przestań być taka zazdrosna
- Ja nie jestem zazdrosna! Ale mogłeś chociaż przerwać ten pocałunek!
- Co się stało ? - spytała Rydel
- Ross pocałował jakąś laskę! - krzyknęła Emma
- Ona mnie pocałowała!!
- Ale nie protestowałeś!
- Wiesz co, jak Cię poznałem wydawałaś się być zupełnie inna...
- Ross! - krzyknął  Riker
- No co ?! - zdziwił się blondyn - Niech wie co o niej sądzę!
- A co o mnie sądzisz ? - spytała - Wiesz co, nie obchodzi mnie to ani nie obchodzisz mnie Ty! - krzyknęła
- Co ? - spytał Ross, ale już spokojnieszym tonem
- Gówno w zoo! - wydarła się Emma - Koniec z nami!
- Co ?! - wrzasnęli wszyscy Lynchowie, Magda i Ell
- To co słyszycie! Ja i Ross nie jesteśmy już razem!
- Nie możesz - rzekł blondyn i chwycił ją za rękę
- Mogę... Ross to koniec - dodała po chwili - Może i jestem zazdrosna dla Ciebie tylko o pocałunek ale dla mnie to aż o pocałunek... Idę spakować swoje rzeczy - rzekła kierując się do pokoju gościnnego - Magda, zadzwoń proszę po Sebastiana, żeby przyjechał i zabrał mnie do domu - zwróciła się do przyjaciółki, która nie mogła uwierzyć, ze to co się dzieje, dzieje się naprawdę.
- Już dzwonię - powiedziała po chwili brunetka, a Ross spojrzał się na nią błagalnym wzrokiem
- Poczekaj, porozmawiajmy - błagał Ross
- Ale tu nie ma o czym rozmawiać. Z nami koniec i wracam do domu! - krzyknęła po czym zatrzasnęła z hukiem za sobą drzwi.

No to mamy rozdział 34. Na początek chciałam Was bardzo przeprosić, że dopiero dodaję...dwa dni po terminie (bo rozdział 34 miał się ukazać w piątek) ale zrozumcie, że ja też mam własne życie. Nie mam bladego pojęcia kiedy będzie rozdział 35. 
Aha i mam do Was takie pytanko, czemu nie komentujecie rozdziałów ? Nie wiem czy one Wam się podobają czy nie. Specjalnie mam powyłączane to całe wpisywanie liczb i liter przy dodawaniu komów by Wam było łatwiej. Mam nadzieję, ze pod tym rozdziałem będzie więcek komentarzy niż pod poprzednim.
Całuski ;**
~Julia

środa, 23 kwietnia 2014

Rozdział 33

Rozsiedliśmy się w salonie na kanapach. Rocky pobiegł do kuchni po pustą butelkę, a Rydel przyniosła nam przekąski. Brunet położył butelkę na stole
- To jak, kto kręci ? - spytał Rocky
- Ty możesz - zaproponował Ell, a brunet zakręcił butlą. Wypadło na Rikera
- Rydel leć po jakiś swój stanik i torebkę. Najlepiej żeby obydwie rzeczy były różowe
- Przecież jak mam tylko takie - zaśmiała się blondynka i pobiegła do swojego pokoju, a Rocky spojrzał się na brata, który wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać
- Trzymaj brat! - krzyknął brunet i rzucił w niego stanikiem i torebką - Ubierz ten stanik na bluzkę i wybiegnij na zewnątrz i krzycz przez... - chłopak spojrzał się na mnie
- Nie będę zołzą. Niech krzyczy tylko minutę - odpowiedziałam
- Dobra, krzycz przez minutę "Lubię w dupę!" - gdy Rocky to powiedział przeszła fala śmiechów. Wszyscy zaczęli się tarzać po podłodze. Tylko Rikerowi nie było do śmiechu. Siedział tak na kanapie i trzymał w ręku ten stanik i patrzał się na nas błagalnym wzrokiem
- Rikuś, idź już. Chcę to zobaczyć - zaśmiała się Magda
- A co dostanę w zamian ? - spytał Riker i spojrzał się jej w oczy
- Czy on tak zawsze ? - zwróciła się do nas
- Tak - odpowiedzieli chórem Lynchowie
- Dobra Rikuś...Zobaczysz dzisiaj w sypialni - szepnęła mu uwodzicielsko na ucho, a Riker się uśmiechnął
- Niech Wam będzie - blondyn wstał i zapiął stanik. Widok był zabawny. Rocky kazał mu jeszcze wymachiwać torebką. Ross pobiegł po stoper, aby Riker krzyczał równo minutę. Wszyscy wyszliśmy przed dom. Najlepsze było to, że słońce było jeszcze wysoko, a przed domem co chwile przejeżdżał jakiś samochód. Blondyn zamknął oczy i zaczął biegać przed domem i krzyczeć to co mu kazali. Przez minutę nie mogliśmy złapać oddechu, bo śmialiśmy się z tego co wyprawia najstarszy z rodzeństwa Lynch. Widok była zarąbisty. Gdy minuta minęła, Riker ściągnął stanik i speedem pobiegł do domu i zamknął się w kiblu. My cały czas nie wyrabialiśmy ze śmiechu, a ludzie przechodzący przed domem dziwnie się na nas patrzyli. W końcu się uspokoiliśmy i wróciliśmy do domu i usiedliśmy w salonie, a Magda poszła po Rikera, który cały czas siedział w kiblu.
- Rikuś - zaczęła - Wszystko okey ?
- Nie! Zrobiłem z siebie totalne pośmiewisko. Już widzę te wszystkie nagłówki jutrzejszych gazet - wykrzyczał - Dlaczego kazałaś mi to zrobić ?
- Przepraszam Cię skarbie. Wiesz co, lepiej byłoby mi rozmawiać z Tobą, gdybym patrzała się na Ciebie...a tak to wygląda jakbym rozmawiała z gadającymi drzwiami od WC - zażartowała i nagle drzwi się otworzyły
- Zrobiłem z siebie....
- Wcale nie - przerwała mu Magda i go pocałowała - Uwierz mi
- No dobrze - powiedział i objął ją swoimi silnymi ramionami - Nie zapomnij co mi obiecałaś - rzekł unosząc dwukrotnie brwi
- Hahahaha...pamiętam - zaśmiała się
- A tak serio, to nie musisz tego robić jeśli nie chcesz - powiedział i uniósł jej podbródek, by spojrzeć się w jej oczy
- A kto powiedział, że ja nie chcę - rzekła i oboje zaczęli się śmiać
- To jak, gramy dalej ? - zaproponował Ell - Riker, teraz Ty kręcisz
- Szykujcie się na zemstę - zaśmiał się Rik i zakręcił butlą. Wypadło na Rocky'iego - Hohohoho. No młody szykuj się. Masz dwie rzeczy do wyboru. Pocałowanie Ellingtona przed domem na oczach wszystkich sąsiadów, albo....wyskakujesz ze spodni i koszuli. Ale ściągasz te rzeczy na zewnątrz...także na oczach ludzi. Wybieraj brat
Wszystkim opadły szczeny. Nie sądziłam, że Riker aż tak potrafi się zemścić. Spojrzeliśmy na Rocky'iego który był nieźle zmieszany
- Czyli mam pocałować chłopaka mojej siostry, albo zdjąć spodnie i bluzkę przed domem ? - spytał dla upewnienia brunet
- Dokładnie - zaśmiał się Rik i objął ramieniem siedzącą koło niego Magdę
- Raz się żyje - szepnął Rocky i wyszedł na dwór, a Ross dla pewności poszedł za nim i po 5 minutach wrócił tylko Ross ale w rękach trzymał ubrania Rocky'iego. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Po chwili do domu wszedł dziewiętnastolatek w samych bokserkach i butach. Zaczęliśmy się śmiać.
- Zadowolony Rik ? - zwrócił się do starszego brata i usiadł na fotelu - Kończmy już tą grę
- No coś Ty gra się dopiero rozkręca. Dawaj, teraz Ty kręcisz - brunet wprawił butelkę w ruch i wskazała ona na Magdę
- Uhuhuhuh. Będzie się działo. Czekaj niech ja tylko pomyślę - gadał do siebie brunet - Ha! Już mam. W związku z tym, że Riker to Twój chłopak także to wyzwanie będzie z nim związane. Nie będę aż tak wredny, bo wiem od Emmy, że Ty też potrafisz zaplanować niezłą zemstę, także każę Ci tylko wskoczyć do basenu w ciuchach razem z Rikerem - rzekł Rocky i zrobił "brewki"
- Wow, obawiałam się najgorszego - zaśmiała się Magda i wybiegła z salonu, pociągając przy tym Rikera. Widzieliśmy przez okno jak wskakują do basenu. Chwilę się całowali, a potem do nas wrócili.
- Mag chcesz jakieś ubrania do przebrania się ? - zaproponowała Rydel
- Delly co to za skrót od mojego imienia ? - zaśmiała się
- Bo nie chce mi się mówić całego Twojego imienia
- "Magda" to i tak jest skrót - zachichotałam
- Serio ? To jak brzmi Twoje całe imię ? - zdziwił się Riker
- Magdalena - powiedziała z dumą
- Magdalalena ? - próbowała wymówić Rydel
- Hahahaha. Amerykanie i ich wymowa polskich słów - zaśmiałam się razem z Magdą
- Weź powtórz swoje imię - poprosił ładnie Ross
- Mag-da-le-na - powiedziała wolno i wyraźnie brunetka
- Magdalena! - krzyknęli wszyscy chórkiem, a ja i Magda nie wyrabiałyśmy ze śmiechu
- Hahaha. Gratuluję Wam. W każdym bądź razie nie chcę rzeczy na przebranie. Zaraz wyschnę
- Puki co jesteś miss mokrego podkoszulka - powiedział Riker przygryzając przy tym dolną wargę. Magda się zarumieniła.
- Dobra Mag - rzekł Ross naciskając na "Mag" - Teraz Twoja kolej
Magda chwyciła butlę i zakręciła nią na stole. Wskazała ona Ellingtona. Dwudziestolatek się wyraźnie przeraził. Dziewczyna się do niego podejrzliwie uśmiechnęła.
- Skoro jesteśmy już przy polskich słowach to Twoim zadaniem będzie powiedzenie "Stół z powyłamywanymi nogami" - zaśmiała się Magda. Zdziwiłam się, że wymówiła to poprawnie
- Że co słucham ? - rzekł przerażony Ell
- Powiedz "stół z powyłamywanymi nogami"
- Stół z powanałymi....eh. Nie wymówię tego. Weź mi to napisz na kartce - poprosił Ell. Dziewczyna wyrwała z pierwszej, lepszej gazety kawałek strony i napisała na nim tą frazę
- Masz i czytaj
- Stół z... po-wy-ła-my-wa-ny-mi nogami - wydukał brunet
- Brawo! - krzyknęłam razem z przyjaciółką - Szczerze to ja nigdy nie umiałam tego wymówić - zaśmiałam się
- Udało mi się ? - zdziwił się brunet - O wow. Niezły jestem
- Dobra, Ell teraz Ty - powiedziała Rydel, a Ratliff zakręcił butelką. Wypadło na Rossa
- Kochany Rossie. Tak jak Rocky masz dwie rzeczy do wyboru, albo wchodzisz na dach domu i tańczysz gangnam style, albo pozbywasz się koszulki i spodni. Wybieraj.
- Dobra wybieram to pierwsze ale jak spadnę z dachu to będzie wasza wina - pogroził nam wszystkim i wyszedł na zewnątrz, a my poszliśmy za nim. Ross wdrapał się na dach, a Ell puścił na fulla z telefonu gangnam style. Blondyn zaczął tańczyć, a my nie wyrabialiśmy ze śmiechu. Potem wróciliśmy do gry i Ross zakręcił butelką. Wskazała ona Rydel.
- No kochana sister. Nie będę wredotą, dlatego pocałuj Ella...ale masz go pocałować jakbyś go nie widziała z ponad rok - zaproponował Ross, a blondynka wykonała polecenie brata i wpiła się w usta bruneta. Zauważyliśmy, że zarówno chłopak jak i dziewczyna coraz bardziej wczuwają się w pocałunek. Po chwili Rydel siedziała już okrakiem na Ellu i zaczynała rozpinać jego koszulę.
- Dobra Delly przestań! - krzyknął Ross - Zaliczam Ci to. Teraz Ty - powiedział i podał butelkę siostrze, która nią zakręciła i wypadło na...mnie. Przeraziłam się.
- Emma Twoim zadaniem będzie... - wstrzymała się blondynka i spojrzała na Rossa, który puścił jej oczko. Domyśliłam się, że chce żeby Rydel dała mi zadanie związane z nim, a tu BUM! - pocałowanie Rocky'iego
- Co ?! - krzyknął Ross i aż wstał ze zdziwienia
- Albo ściągasz ubrania i zostajesz w samej bieliźnie - zaśmiała się Rydel
- Ugh! Delly...No cóż nie pozostaje mi nic innego jak zdjąć ubrania - rzekłam załamana i już po chwili siedziałam na kolanach Rossa ubrana tylko w czarną, koronkową bieliznę
- Częściej musisz tak się nosić - szepnął do mnie Ross i ugryzł mnie lekko w ucho - Jesteś piękna
- Co Wy tam do siebie szepczecie gołąbeczki ? - spytał roześmiany Riker, a Magda mu przytaknęła
- Odezwały się papużki nierozłączki - krzyknął zdenerwowany Ross
- Ej, kotku uspokój się - powiedziałam i pogłaskałam blondyna po policzku, a ten się troszkę uspokoił
- Dobra, to teraz kręci nasza miss bielizny - zaśmiał się Rocky, a Ross zmierzył go groźnym spojrzeniem - No co, dobrze słyszałeś - oburzył się starszy
- Zamknij się Rocky! - krzyknął już teraz wkurzony blondyn
- Ej Ross! - oburzyłam się i zsunęłam z blondyna - Uspokój się
- Jak ja mam się uspokoić, jak mój brat zaczyna Cię podrywać!
- On mnie nie podrywa ciołku!
- Jak to nie ?! Przecież widzę! W ogóle czemu Ty go tak bronisz...Wiesz co, ja myślę, że podoba Ci się Rocky!
- Teraz to Cię trochę poniosło! Niby czemu tak uważasz ?!
- A przez to wtedy na plaży! Nie mogłaś oderwać od niego wzroku! - wydarł się, a ja spojrzałam się na Rocky'iego, który chciał coś powiedzieć ale pokazałam mu, żeby lepiej się nie odzywał
- Ross, weź przestań! - krzyknęłam - Ty jesteś po prostu zazdrosny i tyle
- Ja zazdrosny ?!
- Tak, Ty Ross! W ogóle o co Ty jesteś zazdrosny ? O to, że Rocky powiedział do mnie "Miss Bielizny" ? Zachowujesz się ja dziecko! - krzyknęłam jeszcze głośniej. Czułam, że gotuję się w środku. Ross powoli doprowadzał mnie do szału - A no przepraszam, przecież Ty jesteś dzieckiem
- Odezwała się dorosła! - wybuchł Ross - Wiesz co, mam Cię dosyć! - wykrzyczał, a reszta Lynchów i Ell spojrzeli się na nas. Łza zakręciła mi się w oku i Ross to najwyraźniej zauważył, bo mnie przytulił - Przepraszam, przeprasza, przepraszam. Nie chciałem. Jezu, skarbie przepraszam. Wybacz mi i ja wcale nie mam Cię dosyć. Przepraszam - po tych przeprosinach blondyna zaczęłam się śmiać, a chłopak spojrzał się na mnie zdziwiony
- Ja też Cię przepraszam. Wcale nie zachowujesz się jak dziecko - powiedziałam i mocno się w niego wtuliłam
- Przestań...ja zachowuję się jak dziecko i jestem strasznie dziecinny - zaśmiał się i nagle usłyszałam brawa i gwizdy, oderwałam się od chłopaka i zobaczyłam, że to reszta towarzystwa bije nam brawo. Ale za co ? Tego nie wiedziałam...
- No to, może wracajmy już do gry. Co Wy na to ? - zaproponował rozbawiony Ellington
- Czemu nie..czyli teraz moja kolej tak ? - spytałam dla pewności
- Tak. Moja Ty, miss bielizny  - zaśmiał się Ross i puścił oko do Rocky'iego. Zakręciłam butelką i wypadło akurat na bruneta.
- Dobra Rocky. Ubierz spódniczkę Rydel - powiedziałam i rzuciłam w niego ciuchem, który akurat leżał na kanapie
- Serio muszę ? - spytał z nadzieją
- Tak
- A nie ma jakieś drugiej opcji ?
- A co chciałbyś zdjąć ? Bo masz na sobie tylko bokserki - zachichotałam
- No bokserki! - krzyknął, a nas wszystkich zatkało
- Brat jedziesz i zakładaj tą kieckę, bo nie mam ochoty oglądać Cię gołego - powiedział poważnie Riker i zmroził młodszego brata spojrzeniem
- Dobra, no dobra - rzekł i zaczął się wciskać w zielony ciuch
- Moja spódniczka - jęknęła Rydel i aż zasłoniła oczy, by na to nie patrzeć. Jak Rocky się wciskał to było słychać jak pękają szwy, a my zaczęliśmy się śmiać.
- Delly kupię Ci nową. Sto razy lepszą - powiedział Ell i pocałował blondynkę w policzek
W końcu po 10 minutach brunet stał ubrany w spódnicę siostry.
- Teraz ja kręcę i ten którego wylosuję, będzie miał lekko mówiąc przesrane - zagroził Rocky i zakręcił. Na nieszczęście wypadło na Rossa. Biedaczek. Nagle brunet zerwał się z fotela i pobiegł po coś do kuchni. Po chwili wybiegł i trzymał w rękach cztery puszki piwa. Postawił je przed Rossem.
- No młody, wypij wszystkie - rozkazał i usiadł na swoje miejsce
- Ale ja chcę drugą opcję - jęknął blondasek
- Emma nie dała mi drugiej opcji, dlatego też ja nie dam Ci tej drugiej opcji. No już. Czekamy
- Rocky! Ale on się tym upije. A wiesz jak na niego działa bynajmniej jedna puszka piwa. Nawet po jednej zachowuje się jakby wypił co najmniej flaszkę wódki
- Trzeba było dać mi tę drugą opcję - zaśmiał się - No Ross, dajesz
Blondyn otworzył pierwszą puszkę, spojrzał się na mnie wzrokiem "Wybacz" i wypił jednym łykiem całą puszkę, a potem kolejną i kolejną i tak po 5 minutach wypił całe cztery puszki. Spojrzał się na mnie, a ja w jego oczach próbowałam go znaleźć, ale bez skutku. Patrzył się na mnie takim pustym wzrokiem. Bałam się go, bo gdy był pijany był nieobliczalny.
- Dobra, kończymy grę, bo jest już po 23:00 - zażądał Riker i chwycił Magdę za rękę, po czym wyszedł. Rocky zrobił to samo i Ellington również. Została tylko Rydel, która pomogła mi zaprowadzić pijanego Rossa do mojego tymczasowego pokoju.
- Dziękuję Delly - szepnęłam jej do ucha, bo Ross padł na łóżko i od razu zasnął
- Nie ma za co. Jakby coś to krzycz - zaśmiała się i opuściła pokój. Skierowałam się na wózku do łazienki. Umyłam się, przebrałam w koronkową, sięgającą do połowy ud koszulę nocną i wróciłam do pokoju. Na szczęście Ross wciąż spał. Wczołgałam się na łóżko i położyłam się koło niego ale odwróciłam się do niego plecami. Nagle poczułam jego dłonie na moich biodrach. Przeraziłam się i mój oddech automatycznie przyśpieszył.
- Rozluźnij się troszkę Emi, bo za bardzo spięta jesteś. To tylko ja - powiedział powoli wypowiadając każde słowo
- No właśnie nie jestem pewna czy to Ty - rzekłam niepewnie. Nagle ręce Rossa powędrowały pod moją piżamkę i zaczęły dotykać każde miejsce na moim ciele.
- Chcę Ciebie - szepnął mi do ucha Ross i chciał już ściągnąć ze mnie koszulę nocną ale go powstrzymałam
- Pogadamy o tym jak wytrzeźwiejesz
- Ale przecież ja jestem trzeźwy - powiedział i zaczął mnie całować po dekolcie
- Właśnie nie jesteś - odepchnęłam go i to był zły pomysł, bo Ross się wkurzył i położył się na mnie. Jednym, szybkim ruchem ściągnął ze mnie piżamę, a potem także swoją koszulę i spodnie. Leżałam tylko w samych majtkach, a Ross w bokserkach. Zaczął całować moje piersi i brzuch, a ja błagałam żeby przestał, ale on mnie nie słuchał. Ba! Jeszcze bardziej się zdenerwował i zerwał, dosłownie zerwał ze mnie moją dolną część bielizny. Szybko ściągnął i z siebie bokserki. Rozsunął mi nogi, a ja zaczęłam po prostu płakać. Nagle w Rossie coś pękło i spojrzał się na mnie. Pogłaskał mój policzek i delikatnie go pocałował.
- Przepraszam - szepnął i podniósł się, po czym wstał z łóżka i zaczął się ubierać
- Ni-nic się ni-nie sta-ło - wydukałam  przez łzy - Zo-zost-tań
- Nie mogę zostać, przez to co Ci zrobiłem - powiedział cicho i wstał z łóżka
- Ross, zostań. Nie chcę spać sama - jęknęłam - Po za tym idzie burza, a ja się strasznie boję burzy. Proszę
Nie musiałam go długo prosić, bo blondyn zaraz leżał ze mną pod kołderką. Oboje leżeliśmy nago. Nagle błysnęło
- Raz..dwa...trzy..cztery..- liczyłam po cichu i wtem BUM! Huknęło tak, jakby walnęło w drzewo przed domem. Pisnęłam ze strachu i tym samym obudziłam blondyna, który już zdążył zasnąć. Objął mnie ramionami
- Hey nie bój się - powiedział i pocałował mnie w czoło, a ja mocniej się w niego wtuliłam. Nagle znów błysnęło. Nawet nie zdążyłam powiedzieć "raz" a już huknęło, ale tym razem sto razy głośniej. Krzyknęłam. Blondyn się zerwał. Spojrzał się na mnie błagalnym wzrokiem. Objął mnie w talii i położył mnie na sobie. Leżałam teraz na nim, objęta jego silnymi rękoma. Czułam się bezpieczna. Nie obchodziło mnie już to, że Ross nie jest do końca trzeźwy...bo wiedziałam, że jest on obecny i że nic mi nie zrobi. Pocałowałam go delikatnie w prawy kącik usta i dojrzałam w tych ciemnościach, że się uśmiechnął. Położyłam głowę na jego rozgrzanej klatce piersiowej. Był dla mnie jak grzejniczek. Ciepło od niego bijące momentalnie spowodowało, że odleciałam do krainy Morfeusza.

Ufff... No nieźle. To jest najdłuższy rozdział jaki kiedykolwiek napisałam. WOW. Nie sądziłam nigdy, że napiszę coś w takim rozmiarze jak ten rozdział *.* A więc, czy podoba Wam się ten mega długi rozdział 33 ? Osobiście mi się bardzo podoba :D Następny rozdział chciałabym dodać już 25.04.2014r, czyli jeszcze w ten piątek :)
Na koniec dodam Wam piosenkę, którą kocham...po prostu uwielbiam. Przypomina mi ona całe moje dzieciństwo. Jak byłam mała słuchałam jej codziennie z moją mamą i zawsze płakałam i teraz jak jej słucham również płaczę, bo tęsknię za całym moim dzieciństwem....które pozostało tylko wspomnieniem ;(
Całuski ;**
~Julia

wtorek, 22 kwietnia 2014

Rozdział 32

Na Venice Beach dojechali już po 20 minutach drogi. Oczywiście nie obyło się bez wygłupów. Riker zaparkował samochód jak najdalej od głównego wejścia na plażę, aby można było w spokoju wypocząć. Każdy musiał wziąć z samochodu co najmniej jedną rzecz, bo tych wszystkich pierdół było w cholerę dużo..zaczynając od lekkich piłek plażowych, a kończąc na leżakach. Tylko Ross jako jedyny nie musiał nieść tych rzeczy, bo jego zadaniem było tak jakby zaniesienie mnie, bo nie chcieliśmy brać wózka, którego ciężko by było prowadzić po piachu. Wszyscy zaczęli już nosić rzeczy z bagażnika, a ja nadal siedziałam w samochodzie i czekałam na Rossa. Uchyliłam okno, by zobaczyć gdzie jest i zauważyłam, że Rossy podbiega do Rydel, która jest obładowana torbami jak jakiś wielbłąd i przejmuje od niej toboły. Blondynka uśmiechnęła się do siebie i spojrzała się na mnie, a potem dołączyła do braci i Magdy, którzy rozkładali leżaki na piasku. Ross odłożył wszystkie torby na ziemie i zaczął iść w moją stronę. Otworzyłam drzwi od samochodu, a blondas się do mnie uśmiechnął.
- To jak, gotowa ? - zaśmiał się i obrócił się do mnie tyłem, po czym przykucnął - Wskakuj mi na plecy - powiedział całkiem poważnie i zerknął na mnie kątem oka. Zaśmiałam się i owinęłam nogi wokół niego, a potem założyłam ręce dookoła jego szyi. Rossy stanął prosto i przełożył swoje ręce do tyłu, bym nie spadła. Pocałowałam chłopaka za uchem, a ten się lekko wzdrygnął. Domyśliłam się, że to jest jego czuły punkt.
- Już mam na Ciebie sposób - zaśmiałam się, a Ross spojrzał się na mnie wzrokiem "mordercy". Trochę się przeraziłam, ale po chwili znów pocałowałam go w to jego czułe miejsce, a blondyn niespodziewanie chwycił mnie za tyłek i obrócił tak, że teraz nie siedziałam na jego plecach, tylko spoglądałam w jego brązowe oczy. Oparł mnie plecami o samochód, zamykając przy tym drzwi.
- Ej, gołąbeczki! - krzyknął Rocky, akurat wtedy, gdy Ross chciał mnie pocałować - Chodźcie tu!
Ross aż zamknął oczy ze złości. Gdy się tak na niego patrzałam powstrzymywałam się od śmiechu. On tak zabawnie wyglądał. Ujęłam jego twarz w dłonie i pocałowałam go w czubek nosa. Chłopak otworzył oczy, a ja się do niego szeroko uśmiechnęłam.
- Ross, Ty ośle. Rusz te swoje cztery litery! - wydarł się prawie na cała plażę Riker. Spojrzałam się na Rossa i wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Ross chwycił mnie w pasie i szybkim ruchem przerzucił przez ramię. Krzyczałam w niebogłosy i Ross również. Krzyczał coś typu "Cicho bądź!" albo "Emi nie wolno tak głośno krzyczeć!". Ludzie, którzy byli na plaży dziwnie się na nas patrzyli, ale ani mnie ani Rossa to nienobchodziło. W końcu gdy doszliśmy do reszty, która miała już wszystko porozstawiane, blondyn delikatnie położył mnie na kocu, obok opalających się w bikini Rydel i Magdy. Wzrokiem szukałam Rikera i go znalazłam. Stał jak wryty i ślinił się na widok Magdy w samym bikini. Zaśmiałam się i szturchnęłam ręką brunetkę. Ściągnęła ona okulary przeciwsłoneczne i spojrzała się na mnie z wyrzutem.
- Co ? - spytała
- Patrz - wskazałam na śliniącego się Rikera. Gdy spojrzenia Magdy i blondyna się spotkały, starszy puścił buraka i spuścił wzrok
- Jaki on słodki - powiedziała Magda i spojrzała na Rika rozmażonym wzrokiem, a ja ukratkiem na nią i cicho się zaśmiałam
- Stary, dawaj gramy w siatę - rzekł Rocky, który właśnie ściągał przez głowę swoją bluzkę. Mój wzrok przeniósł się z Magdy, właśnie na bruneta...i jego klate ? Przyglądałam się jemu i chyba Ross to zauważył, bo stanął przede mną i zaczął zdejmować bluzkę i prężyć swoje bicepsy
- Co zazdrosny jesteś ? - zaśmiał się brunet i rzucił piłkę do siatkówki w stronę starszego brata
- Ja ? Niby o co ? Za te Twoje mizerne, ledwo widoczne mięśnie ? - spytał ze zdziwieniem Ross i zaczął macać bruneta po przedramieniu - Pfii...i to mają być mięśnie, Rocky ? No proszę Cię. To są mięśnie - stanął centralnie przed Rockym i zaczął napinać swoje mięśnie. Szczerze, to szczena mi opadła. Blondyn to zauważył, bo napiął je jeszcze mocniej.
- Fajny ma kaloryfer, co nie ? - szepnęła nagle mi do ucha Rydel, a ja aż podskoczyłam ze strachu. Nie chciałam nikomu pokazywać, że mięśnie Rossa mi się podobają...a szczególnie chciałam trochę wkurzyć chłopaka
- Ten niedziałający w jego pokoju tak...ten fajny jest i zawsze przykryty jego różowymi bokserkami - zaśmiałam się i spojrzałam na chłopaka...a właściwie to na chłopaków, którzy stali i patrzyli na mnie jak na malowany obraz
- Co jest ? - spytałam zdziwiona
- Nie nic... - powiedział smutnym tonem Ross - To jak, gramy ? - zwrócił się do braci i Ella
- Pewnie - odpowiedziała Rydel. Chłopacy dziwnie się na nią spojrzeli
- Od kiedy Ty grasz z nami w siatkówkę ? - Rydel zmierzyła Rylanda groźnym spojrzeniem, a ten od razu schował się za Rossem, który wyraźnie był smutny
- Od teraz - zaśmiała się i wstała z koca - Magda, grasz ?
- Nie - odpowiedziałam za nią - My we dwie musimy koniecznie porozmawiać - Magda spojrzała się na mnie proszącym wzrokiem - Nie moja droga...musimy o tym pogadać
Odwróciłam się w stronę chłopaków, którzy nie ogarniali o co chodziło, więc ich miny były zabawne. Ale cały czas nie dawał mi spokoju mój blondas. Był wyraźnie smutny. Czyżby obraził się na mnie po tym co powiedziałam o jego kaloryferku ? Niee...nie możliwe.
Gdy reszta już poszła grać, ja i Magda nalałyśmy sobie kawy z termosu i zaczęłyśmy nasze babskie pogawędki.
- A więc - zaczęłam - Kurde, nie wiem od czego zacząć - zaśmiałam się
- A ja mam. Na początek chciałam Ci podziękować, za to, że namówiłaś mnie na przylot do Los Angeles - powiedziała uśmiechnięta Magda
- Ależ nie ma za co - rzekłam i przytuliłam przyjaciółkę - Co Ci mówił Riker, jak byliście u niego w pokoju ?
- To, że bardzo za mną tęsknił, że mnie kocha itp i itd - odparła i wzięła łyk kawy
- I ?
- Potem jakoś tak wyszło, że zaczęliśmy się całować. No i dalej to już Ci raczej nie będę opowiadała
- Dzięki, że oszczędzasz mi szczegółów - zaśmiałam się - Potem jeszcze gadaliście ? Czy Cię przeleciał i po skończonym stosunku nie odzywał się do Ciebie ?
- Weź przestań. Oczywiście, że gadaliśmy. Powiedział mi, że chce to częściej robić, bo ja jestem naprawdę dobra
- No to nieźle. Tylko proszę. Nie krzycz tak następnym razem okey ?
- Jak ja mam nie krzyczeć ? Słuchaj, on ma takiego długiego kolegę, że normalnie gdy go ujrzałam, zobaczyłam gwiazdki - zaśmiała się - A jak on tego swego przyjaciela we mnie wsadził to tak posuwał, że ja pierdziele
- Miałaś oszczędzić mi szczegółów - krzyknęłam roześmiana
- Sorki
- Boże! Właśnie sobie to wyobraziłam. Fuuj! Bleee
- A i ja też mam do Ciebie prośbę. Weź powiedz Rossowi, żeby więcej nas nie podsłuchiwał, dobra ?
- Dobra - zaśmiałam się i spojrzałam w stronę reszty. Widziałam jak oni biegają, skaczą. Wtedy dotknęłam swoich nóg. Nie czułam ich.
- Wszystko dobrze ? - spytała Magda
- Nie - odpowiedziałam szybko bez zastanowienia
- Ej zobaczysz,  jeszcze będziesz chodziła. Ja się nie zdziwię jak będziesz po tym zabiegu maratony wygrywała - zaśmiała się
- A zmieniając temat, w ogóle o co chodzi Rossowi ? - przez przypadek powiedziałam to zdanie za głośno i wszyscy Lynchowie je usłyszeli
- Bo Ross dla Ciebie chodził na siłownię - krzyknął Rocky i zaserwował piłką
- Co ? - zdziwiłam się - Ross! Chodź na chwilkę - zawołałam chłopaka, który po chwili już siedział koło mnie na kocyku, a Magda dołączyła do gry - To prawda, że chodziłeś dla mnie na siłownię ?
- Tak - odpowiedział i spuścił głowę
- Ale po co ?
- Jak to po co ? Gdybym przypakował to czułabyś się przy mnie bezpieczniej i zawsze mógłbym Cię obronić. No bo wiesz, byłbym jak taki macho...
- Dla mnie już jesteś macho - zaśmiałam się, a blondyn puścił buraka
- Serio ?
- Tak, jesteś idealnie umięśniony - odparłam i Ross od razu zaczął napisać mięśnie
Na plaży robiło się coraz cieplej. Miałam wrażenie, że jest już ponad 30 stopni. O wow, 30 stopni w listopadzie. No nieźle. Muszę się do tego przyzwyczaić. W każdym bądź razie, był skwar, a ja siedzę w bluzce i krótkich spodenkach, a przecież pod spodem mam ubrane żółte bikini. Zaczęłam zdejmować z siebie ubrania i już po chwili byłam w samym bikini. Gdy się rozbierałam, Ross akurat był zajęty przeszukiwaniem swojego plecaka, ale gdy tylko się odwrócił, otworzył buzię ze zdziwienia.
- To niech teraz te Twoje mięśnie się na coś przydadzą - zażartowałam i podałam chłopakowi buteleczkę z kremem - Mógłbyś ? - spytałam i położyłam się na brzuchu. Ross jeszcze zbytnio nie kontaktował, ale po chwili już wrócił na ziemię
- Żeby Ci było wygodniej, możesz rozwiązać stanik - zaproponowałam i kątem oka spojrzałam na blondyna, który był po prostu w szoku. Przewróciłam oczami i sama rozwiązałam kokardkę z tyłu góry od bikini. Rossowi od razu powiększyły się źrenice. Nalał trochę kremu na moje plecy i zaczął go rozsmarowywać. Było to przyjemne uczucie, bo krem był zimny, a mi było gorąco i na dodatek dłonie Rossa były również zimne. Blondyn posmarował mi łopatki, potem górne plecy i zaczął rękoma schodzić niżej. Czułam, że jego ruchy nie były już takie pewne jak wcześniej. Ale jednak to była zmyła, bo po chwili Ross ścisnął moje pośladki i nagle poczułam jego oddech na moim ramieniu
- Ale Ty jesteś seksowna - szepnął ponętnym tonem, a mnie przeszedł lekki dreszcz. Ręce Rossa jeździły po moich plecach w górę i w dół. Tą przyjemność przerwała mi Rydel i Magda, które właśnie wróciły
- Co tu się dzieje ? - spytała zdziwiona Ryd
- Nie widać ? Ross smaruje mi plecki kremem - zaśmiałam się i zaczęłam zawiązywać górę od bikini
- Ej, co Ty robisz ? - spytał lekko załamany Ross
- Zawiązuję ? - rzekłam zdziwiona
- Wolałem jak było niezawiązane - odpowiedział i dwukrotnie uniósł brwi
- Ross, Ty zboku! - krzyknęłam i usiadłam na kocu
- Mamy lody! - krzyknął Ell, który przybiegł właśnie z Rylandem. W rękach trzymali mini-lodówkę, którą postawili na piasku. Wszyscy się na nią rzucili. Najszybciej zeszły lody truskawkowe. Gdy już te lepsze lody się skończyły, chłopacy rzucili się na lody farbujące język. Riker zjadł niebieskie, Rocky i Ell zielone, Rydel różowe, Magda i ja żółte, a Ross i Ryland czarne.
Gdy zjedliśmy rozłożyliśmy się na kocach. Nagle poczułam, że ktoś mi zasłania słońce i tym ktosiem był Ross z czarnymi ustami. Wyglądał komicznie. Nachylił się nade mną i wpił się w moje usta. Jego język wariował w mojej buzi. Po chwili skapnęłam się po co to robi. On po prostu chciał, żebym miała tak samo czarny język i usta jak on. Gdy się w końcu ode mnie odessał, spojrzał się na mnie i  cicho zaśmiał
- Wiedziałem, że to zadziała. No to teraz wyglądasz jak ja
- No chyba nie - zaśmiałam się i odepchnęłam blondyna tak, że ten upadł na piasek
Dochodziła już godzina 16:00 i musieliśmy się już zbierać. W drodze powrotnej zajechaliśmy na pizzę do pizzeri "Prosciutto". Tradycyjnie Lynchowie zamówili kilka pizzy. Rocky i Ell wzięli sobie Hawajską rodzinną, Riker, Ross i Ryland fundnęli sobie Farmerską mega-party, a ja z Rydel i Magdą zaszalałyśmy i wybrałyśmy dla siebie pizzę Sombrero rodzinną. Obiad w pizzeri zajął nam ponad 3 godziny, gdyż po zjedzeniu pizzy nie chciało nam się jeszcze jechać do domu i z nudów zaczęliśmy strzelać ze słomek. Był niezły ubaw i to dlatego że strzelaliśmy w kelnerów. W końcu, gdy dojechaliśmy do domu wypakowaliśmy wszystkie toboły z bagażnika i opadliśmy na kanapy w salonie. Wszyscy byliśmy zmęczeni, ale nie chcieliśmy jeszcze iść spać, bo była dopiero 19:00, dlatego Rocky wpadł na pomysł by zagrać w butelkę. Graliśmy tylko na wyzwania i że nie było rodziców w domu pozwoliliśmy sobie grać w rozbieranego. Pierwsza opcja była taka, by grać na fanty, ale nikt nie chciał, bo głównie chłopacy chcieli grać na rozbieranego, a to pewnie dlatego, że chcieli ujrzeć swoje dziewczyny w bieliźnie...a nawet i bez.

No w końcu napisałam ten rozdział. Długo się z nim męczyłam, ale to może dlatego, że musiałam pomagać mamie w przygotowaniach do świąt. A więc, mamy już rozdział 32. Kiedy pojawi się next to tego nie wiem. A i przepraszam za wszelkie błędy, bo rozdział pisałam na szybko i to jeszcze na telefonie ;)
Całuski ;**
~Julia

czwartek, 17 kwietnia 2014

Rozdział 31

Rozdział dedykuję Magdzie, mojej najlepszej przyjaciółce, która inspiruje mnie do robienia nowych rzeczy. Sama nie wiem, co bym bez niej zrobiła..chyba nic. Dziękuję jej za wszystko <33 i mam nadzieję, że nasza przyjaźń tak szybko się nie skończy ;)
P.S. To właśnie dzięki niej, dziewczyna Rikera, ma na imię Magda ;)


*Z perspektywy Rossa*

Jak to ona BYŁA w ciąży ?! Nie wierzę! To wszystko moja wina. Jak ja mogłem do tego dopuścić ?!
Stałem jak wryty. Czułem na sobie wzrok wszystkich. Odwróciłem się. Moja mama, Rydel i Magda miały łzy w oczach. Riker stał za swoją dziewczyną i wyraźnie ściskał jej rękę, Rocky i Ryland aż usiedli z wrażenia. Nagle podszedł do mnie Ell.
- Idź do niej. Ona Cie teraz potrzebuje - powiedział a ja najszybciej jak tylko potrafiłem pobiegłem pod pokój niestety drzwi były zamknięte. Kilka razy pukałem i prosiłem, żeby otworzyła ale to nic nie dawało
Po chwili reszta weszła do salonu, a ja do niech dołączyłem i wszyscy usiedliśmy na kanapie.
- Gdzieś w torebce powinnam mieć numer do psychologa poleconego przez lekarza - powiedziała Katniss i zaczęła przeszukiwać torbę, Po chwili odnalazła wizytówkę i wykonała telefon. Ja już nie mogłem dłużej usiedzieć w miejscu i chodziłem w te i we wte z rękami założonymi na klatce piersiowej. Serce waliło mi jak szalone...jak wtedy, kiedy dowiedziałem się, że Emma jest w szpitalu w Chicago. Czułem dokładnie to samo co teraz. Robiło mi się coraz cieplej. Oddychałem coraz szybciej i chodziłem też już coraz szybciej. 
- Młody siadaj, bo przez Ciebie zaraz dostanę skrętu szyi, bo Ty łazisz, a ja podążam za Tobą wzrokiem - odparł zdenerwowany Riker
- Sorry, już siadam - odpowiedziałem speszony, ale gdy tylko posadziłem swoje cztery litery na kanapie, zacząłem nerwowo trząść prawą nogą. Siedząca koło mnie Rydel co chwile spoglądała na mnie spomiędzy włosów.
- Ja chyba kurwicy dostanę, jak zaraz nie przestaniesz tą nogą trząść! - krzyknęła i położyła rękę na moim kolanie, żeby mnie trochę uspokoić
- Przepraszam - powiedziałem cicho - Ale ja nie mogę usiedzieć w miejscu, no! - teraz to wstałem i zacząłem znów chodzić w te i we wte. Riker patrzył na mnie wzrokiem "Jak zaraz się nie uspokoisz to podam Ci środki usypiające". Nie zwracałem na to uwagi. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Moja mama poszła otworzyć. Do domu weszła kobieta ubrana w białą marynarkę i jasne jeansy. W ręce trzymała czarną teczkę. 
- Dzień dobry, gdzie jest dziewczyna ? - spytała gdy podeszła do nas
- W tamtym pokoju - odpowiedziałem i wskazałem na zamknięte drzwi - Ma na imię Emma - dodałem po chwili
- Dziękuję - odparła i podeszła do drzwi - Emma ? Proszę otwórz. Jestem psychologiem i pomogę Ci przejść przez ten trudny okres - zaczęła spokojnym głosem - Emma...
Nagle przez szparę pod drzwiami wyleciał kluczyk. Kobieta otworzyła drzwi. Szybko do nich podbiegłem i chciałem wejść razem z nią ale ona tylko spojrzała na mnie i powiedziała cicho:
- Pozwól, że narazie porozmawiam z nią sama - kiwnąłem głową na znak zgody i kobieta zamknęła drzwi. Odwróciłem się do reszty, podszedłem do fotela i usiadłem na nim zrezygnowany. Czas ich rozmowy przedłużał się niemiłosiernie. Dla mnie każda minuta trwała co najmniej godzinę. Chciałem się do niej przytulić, pocałować, pocieszyć. Po prostu chciałem być przy niej...przy kobiecie, z którą mogłem mieć dziecko. Wyobraziłem sobie siebie i Em idących na spacerze z wózkiem. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, ale zaraz potem uświadomiłem sobie co zrobiłem. Doprowadziłem do wypadku, którego skutkiem była strata ciąży Emmy. Na samo wspomnienie o tym, łza spłynęła mi po policzku, ale szybko ją wytarłem. 
Rozmowa Emmy z psychologiem trwała już ponad 2 godziny. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał już 23:50. Zerknąłem na kanapę,  na której powinna siedzieć reszta, ale ich tam nie było. Czyżbym na tyle się zamyślił, żebym nie zauważył kiedy opuścili pokój ? Jest to możliwe.
Wstałem z fotela, bo był niewygodny i przeniosłem się na kanapę. Oczy powoli zaczęły mi się zamykać. Po chwili usnąłem. Obudził mnie kobiecy głos. Otworzyłem oczy i zobaczyłem panią psycholog. Powiedziała, że jeszcze jutro porozmawia z Emmą i że teraz już mogę iść do dziewczyny. Kobieta wyszła, zamknąłem za nią drzwi i skierowałem się do pokoju Emmy. Wszedłem do środka i zauważyłem, że siedzi ona na łóżku i płacze. Bez większego zastanowienia usiadłem koło niej, a ona się we mnie wtuliła.
- Ciii, skarbie nie płacz. Zobaczysz wszystko się ułoży. Proszę, nie płacz, bo nie mogę patrzeć jak jesteś smutna - powiedziałem przytulając dziewczynę. Złączyłem nasze dłonie razem, a ona spojrzała się na nie i po jej policzkach spłynęły łzy. Szybko je wytarłem i pocałowałem ją w policzek. Serce mi się kroiło, gdy widziałem, że jej jest źle. Nie mogłem na to patrzeć, ale co ja mogłem z tym zrobić ? Nic a nic...tylko ją pocieszyć.
- Ross ? - szepnęła nagle Em, a ja zerwałem się i spojrzałem się w jej oczka
- Tak ?
- Przepraszam Cię... - powiedziała cichutko, lewo słyszalnie
- Kochanie za co ? - zdziwiłem się i mocno przytuliłem do siebie
- Za wszystko. Przez to, że się pojawiłam, Twoje życie się zmieniło...cały czas dzieje się coś złego i ja przepraszam Cię za to, bo to ja jestem tego powodem. Przepraszam
- Nie, przestań. To prawda, moje życie się zmieniło...ale na lepsze. Dzięki Tobie dowiedziałem się, jak to jest kochać kogoś, bo ja kocham Ciebie. Kocham Cię jak wariat i Ty dobrze o tym wiesz. Skoczyłbym za Tobą w ogień i o tym też dobrze wiesz skarbie. Nie przepraszaj mnie za coś, za co ja powinienem Cię przepraszać
- Ross...
- Nic nie mów...chyba, że chciałaś powiedzieć, że mnie kochasz to wtedy powiedz - rzekłem, a ona się delikatnie zaśmiała
- Właśnie to chciałam powiedzieć...Ross, kocham Cię - uśmiechnęła się do mnie, a ja połączyłem nasze usta pocałunkiem. Gdy się od siebie oderwaliśmy, położyłem się na łóżku, a Emma koło mnie i położyła głowę na moją klatkę piersiową. Objąłem ją ręką i pocałowałem w czoło. Nagle usłyszałem jakieś jęki i stęki, dochodzące z piętra wyżej.
- Emma. Słyszysz ? - spytałem
- Haha, tak. Chyba Riker i Magda nieźle się bawią - zaśmiała się
- My też możemy - szepnąłem jej to ucha, a Em lekko się wzdrygnęła
- Nie dzisiaj - powiedziała i odsunęła się ode mnie
- Czemu ? - znów szepnąłem i tym razem lekko ugryzłem ją w ucho
- Umm...jakby Ci to powiedzieć...babskie sprawy - od razu ogarnąłem o co chodzi
- Rany, Em. Mogłaś powiedzieć wprost, że masz okres, a nie bawisz się ze mną w jakieś podchody - powiedziałem poważnie, a Emma się zaśmiała i pocałowała mnie w policzek. Spojrzałem się na nią i przeturlałem nas tak, że teraz znalazłem się nad nią. Podpierałem się na rękach.
- Ross, przecież mówiłam Ci...
- Słyszałem co mówiłaś - zaśmiałem się i wpiłem się w jej miękkie i słodkie usta. Zacząłem całować ją po szyi i zostawiłem na niej malinkę
- Ugh, Ross! - krzyknęła kiedy odsunąłem się od niej i szeroko uśmiechnąłem
- No co ? Zawsze chciałem to zrobić - odpowiedziałem i pocałowałem ją delikatnie w usta
- Wiesz co, domyśliłam się - zaśmiała się - Dobra Ross. Czas iść spać
- Yhym - powiedziałem i rozłożyłem się na łóżku
- Śpisz dzisiaj ze mną ? - zdziwiła się
- No ba! Przecież jesteś moją dziewczyną...
- Dobra, tylko idź po piżamę - odparła i zrzuciła mnie z łóżka
- Już idę, idę - wstałem z podłogi i poszedłem w kierunku mojego pokoju. Po drodze po protu nie mogłem się powstrzymać od podsłuchania tego co robi mój starszy brachol ze swoją dziewczyną. Stanąłem bliżej drzwi od jego pokoju i przyłożyłem ucho. O mało co, bym nie wybuchł głośnym śmiechem, bo dźwięki stamtąd wychodzące były..komiczne. Gdy tak stałem, wyobraziłem sobie Rikera i Magdę...razem...w łóżku...nagich i od razu obiad podszedł mi do gardła. Pobiegłem do swojego pokoju i chwyciłem pierwsze lepsze bokserki i bluzkę i wróciłem do Emmy. Po drodze musiałem zajść do kuchni po szklankę wody, gdyż znów zebrało mi się na bełta, przez te moje wyobrażenia. Gdy wszedłem do pokoju Emmy, dziewczyna leżała już w łóżku, przebrana w piżamę. Poszedłem do łazienki, wziąłem szybki prysznic, nałożyłem czyste bokserki i wyszedłem. Położyłem się koło Em i okryłem siebie i ją kołdrą. Położyłem jedną rękę na kołdrę i Emi po chwili złączyła nasze dłonie razem.
Usnąłem od razu. Miałem cudowny sen. Śniło mi się kościół. Stałem w garniturze. Riker i Magda byli świadkami. Moja mama siedziała w pierwszym rzędzie i wycierała chusteczką łzy. Nagle w kaplicy rozbrzmiała niesamowita melodia i w drzwiach stanęła Emma, ubrana w przepiękną suknię ślubną. Szła w moją stronę. Chwyciłem jej rękę i stanęliśmy razem pod ołtarzem. Ksiądz miał właśnie rozpoczynać całą formułkę ślubną, ale poczułem, że jestem cały mokry. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że jestem cały mokry, a obok na łóżku siedzi Emma i trzyma w ręku puste wiadro. 
- Miałem taki piękny sen, a Ty musiałaś mi go przerwać - powiedziałem i zrobiłem oczy zbitego pieska, które działały za każdym razem. Emma nachyliła się nade mną i pocałowała w policzek.
- Przepraszam kocie - zaśmiała się - Idziemy na śniadanie ?
- Tak..Muszę koniecznie pogadać z Rikerem - powiedziałem powstrzymując się od śmiechu
- A ja z Magdą
Ubrałem się i Emmę i razem poszliśmy na śniadanie. Wszyscy byli już w kuchni..znaczy wszyscy oprócz moich rodziców, którzy pojechali wcześnie rano na miasto. Usiadłem do stołu, a Emma koło mnie. Na śniadanie były kanapki.
- No to Magda... - zaczęła Em - Jak pierwsza noc w Los Angeles ? - spytała i porozumiewawczo spojrzała się na Rikera
- To Ty też to słyszałaś ? - spytał rozbawiony Rocky
- Kto, co słyszał ? - krzyknął Ell, który właśnie wbiegł do kuchni i usiadł koło Rydel. Pocałował blondynkę w policzek i zaczął zajadać się kanapkami
- A to jak Riker... - zacząłem
- Dobra młody wole sam to powiedzieć...a więc ja i Magda - zaczął Rik, a my wszyscy czekaliśmy aż to powie - Mieliśmy swój pierwszy raz
- Co ?! - krzyknęła mama, która właśnie weszła z tatą do kuchni
- Gratuluję synu - rzekł tata i uścisnął rękę Rikerowi
- Ej tato - oburzyłem się - Jak ja powiedziałem Tobie, że miałem swój pierwszy raz z Emmą to nic nie powiedziałeś
Wszyscy spojrzeli się na mnie i zaczęli się śmiać i ja też. Po śniadaniu postanowiliśmy pojechać na plażę, gdyż było bardzo gorąco. Do samochodu zaniosłem Emmę na rękach. Pojechaliśmy bez rodziców. Prowadził Riker. Zapowiadał się świetny dzień na plaży, w towarzystwie mojej kochanej Emmy i wspaniałego rodzeństwa.

Nie wiem kiedy będzie następny rozdział... postaram się dodać jeszcze przez 26 kwietnia :D
Ale tym czasem, życzę Wam WESOŁYCH ŚWIĄT!!! Smacznego jajka, mokrego dyngusa i bogatego zająca i czego tam jeszcze byście chcieli :D 
~Julia

sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 30

Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Sięgnęłam po niego ręką i spojrzałam na ekran. Widniałam na nim nazwa "Alex". Kątem oka zerknęłam na zegar, który wskazywał 8:30 ?! Czego ona chce ode mnie o tej godzinie ?
- Halo ? - rzekłam zaspanym głosem
- No hey, to ja. Musimy koniecznie porozmawiać. Jesteś w domu ?
- Nie - odpowiedziałam krótko
- To gdzie jesteś ? Bo w szpitalu na pewno nie bo dyrektorka nam powiedziała, że już wyszłaś
- To Wy wszyscy wiecie co się stało ? - spytałam zdziwiona. Zastanawiało mnie jedno...kto im powiedział
- Wiemy - zaśmiała się - To gdzie Cię znajdę ?
- Jestem u Rossa. Zaraz podam Ci adres - powiedziałam i sięgnęłam po pamiętnik, w którym był on zapisany - Los Angeles, 17500 Lablador Steet - podyktowałam jej
- No dobra, to będę za godzinkę
- Oki, to do zobaczenia
Odłożyłam telefon i położyłam się na łóżku. Nagle do pokoju wszedł Ross. Trzymał w rękach tacę z dwoma porcjami omletów na słodko ? Jaki on jest uroczy.
Usiadł ma łóżku, a tacę położył na szafkę nocną.
- Moja księżniczka się wyspała ? - spytał zakładając delikatnie kosmyk moich włosów za ucho. Cicho zachichotałam
- Tak, mój Ty książę - chłopak wyszczerzył swoje śnieżnobiałe ząbki i pocałował w policzek - Czekaj, czekaj, czekaj...Jest przed 9 rano, a Ty już ubrany, do tego zrobiłeś mi śniadanie do łóżka. Dobra Ross, czego chcesz ?
- Ja ? Od Ciebie ? Pfftt... - rzekł udając oburzonego i odwrócił głowę w przeciwną stronę - Dobra, potrzebuję Twojej pomocy - dodał po chwili
- Wiedziałam - zaśmiałam się - To w czym tkwi problem ? - zażartowałam
- Bo wiesz, już za dwa dni jest impreza urodzinowa dla chłopaków a ja jeszcze.nie mam dla nich prezentów. Doradzisz mi co mam kupić ?
- Ja ? Mam doradzać przy kupnie prezentu dla faceta ? I to jeszcze dla Twoich rodzonych braci ? - zdziwiła mnie jego prośba. No bo jakby nie patrzeć, to Ross zna Rikera i Rocky'iego ponad 17 lat i na dodatek wie o nich wszystko, a ja, dziewczyna, którą zna, tak licząc na oko to ponad 3 miesiące ma mu doradzić w kupnie prezentu ? - A co im dałeś na poprzednie urodziny ? - Chłopak uśmiechnął się głupkowato i odwrócił się, by unikać spotkania z moim wzrokiem
- Po prostu pięknie - zaśmiałam się
- Czekaj, raz dałem im po laurce - pochwalił się z dumą Ross
- Serio ? I sam je zrobiłeś ? - spytałam zdziwiona
- Znaczy...wbiłem to pierwszej lepszej podstawówki i poprosiłem, aby dzieci wykonały mi dwie laurki. Oczywiście byli to moi fani więc otrzymałem dwie laurki z dedykacją dla Rikera i Rocky'iego, a trzydzieści dla mnie...także ten
- Teraz to mnie załamałeś. Jak można wykorzystać małe, niewinne dzieci ?
- Niewinne powiadasz ? Chyba mega winne - Na te słowa wybuchnęłam śmiechem - Te bachory kazały mi tańczyć i śpiewać bite cztery godziny
- No i dobrze... - powiedziałam i sięgnęłam po omlety - Jeśli chcesz kupić komuś prezent to musisz wiedzieć, czym ten ktoś się interesuje
- To tak, Riker kocha tańczyć, śpiewać, grać na instrumentach...
- No i bum, masz już prezent. Kup mu gitarę
- No chyba prędzej kostkę do gitary - zaśmiał się - Nie będę wydawał na niego jednego ponad dwustu dolców, no proszę Cię
- Ross! - krzyknęłam - Skoro tak, to zrobisz im coś własnoręcznie
- Co ? - wrzasnął - Niby co ?
- Wiesz co to modelina ? - spytałam już lekko poddenerwowana
- Czekaj, ja to wiem...daj mi chwilkę
- To coś takiego jak plastelina
- A plastelina to... ?
- Boże Ross! Dobra, koniec tego całego quizu - wyrwałam kartkę w pamiętnika i zaczęłam wypisywać przedmioty, które musi kupić - Jedź do papierniczego i kup te wszystkie rzeczy, a ja potem pomogę Ci w robieniu kartek urodzinowych
- Serio ? - spytał patrząc na listę
- Tak - odpowiedziałam szybko i zepchnęłam go z łóżka, żeby wstał - Idź już
- No idę, idę - powiedział po czym wyszedł z pokoju. Prawie by wlazł w szafę, bo zagapił się w kartkę
W końcu w spokoju mogłam zjeść śniadanie, które było przepyszne. Nie sądziłam, że mój Ross umie tak dobrze gotować. Tym to mnie zaskoczył.
Gdy kończyłam jeść śniadanie do pokoju weszła Rydel. Trzymała w ręce notes i długopis. Usiadła na fotelu na przeciwko łóżka.
- To masz jakieś pomysły ? - spytała i nałożyła nogę na nogę
- Na prezenty czy na imprezę ?
- Prezenty już kupiłam...teraz trzeba wymyślić jakieś atrakcje. To jak ? Masz coś ?
- Myślałam o przyjęciu nad basenem
- Świetny pomysł. A jakie podamy jedzenie ?
- Może z grilla ?
- Dla mnie bomba. Rany, Ty to masz łeb - zaśmiała się
- Dzięki - obie wybuchnęłyśmy śmiechem - Kogo zapraszamy ?
- Wiesz co, od lat już nie robimy im hucznych imprez urodzinowych. W tym roku będziemy my i jeszcze Twój brat oraz jeśli Twoja mama będzie chciała przyjść, to także ona
- Aha, czyli będzie 12 osób
- A nie 11 ?
- Dwunasta osoba to tak jakby prezent-niespodzianka dla Rikera
- Chyba wiem kto. Na sto procent się ucieszy
- I to nawet bardzo
- Wiesz gdzie jest Ross ?
- Pojechał do papierniczego bo oczywiście nie wiedział co kupić braciom...
- I co im kupi ? Bo świecącym długopisie ? - zaśmiała się blondi
- To nie jest zły pomysł. Pomagam mu w zrobieniu dla nich po kartce urodzinowej. Wiem, ta zajefajna oryginalność
- Wiesz kiedy oni ostatnim razem dostali coś zrobionego własnoręcznie ?
- Domyślam się, że wtedy jak Ross dał im laurki zrobione przez dzieci z podstawówki
- Skąd wiedziałaś ? Mówił Ci ?
- Tak, powiedział mi dzisiaj
Chwilę jeszcze porozmawiałyśmy. Potem Rydel pomogła mi się ubrać, uczesać itd. Naprawdę się cieszę, że mam taką przyjaciółkę jak Delly. Nie wiem co bym bez niej zrobiła. Zawsze mogę się jej wyżalić, ona mnie pocieszy, wesprze. Ona też zawsze może na mnie liczyć.
Gdy byłam już ubrana i siedziałam w swoim pokoju z blondi i piłyśmy kawę, przyszła Alex. Rydel poszła zrobić i jej kawę. We trojkę siedziałyśmy na łóżku i dyskutowałyśmy o babskich sprawach, głównie to o chłopakach.
- Ale jak to ? - zdziwiłam się
- No tak to - powiedziała szatynka i wzięła łyk kawy
- Nie wierzę, że idziesz z nim na randkę. Ale jak ? Kiedy ? - cały czas nie mogłam w to uwierzyć
- Skończyłam już lekcje i stałam przy swojej szafce, gdy nagle podszedł do mnie Sterling. W ręce trzymał bukiet róż. Dał mi go i zaprosił na kolację we dwoje. To było urocze.
- Awwwww. Jakie to słodkie - powiedziałam i przytuliłam dziewczynę
- Aha Em słuchaj. Pani Knight pozwoliła nam zagrać tą piosenkę kiedy nam pasuje...znaczy kiedy Ty będziesz w stanie tą piosenkę wykonać
- W sumie to moglibyśmy tą piosenkę zagrać w poniedziałek. Co Ty na to ?
- Mi pasuje. Dobra, ja już muszę iść. We wtorek jest tekst z fizyki, a ja nic nie umiem.
- To do zobaczenia - powiedziałam równocześnie z Rydel i przytuliłam szatynkę, która po chwili wyszła. Zostałam z Rydel i chciałam z nią porozmawiać o Rossie, ale wtem do pokoju wszedł właśnie on.
- Oh, o wilku mowa - zaśmiałam się. Chłopak wyglądał na wymęczonego. Trzymał w rękach siatki, które potem rzucił na fotel, a sam rozłożył się na łóżku.
- To ja Was zostawię samych - zaśmiała się pod nosem Rydel i opuściła pokój. Zostałam sama z Rossem
- Wiesz ile czasu zajęło mi szukanie jakiejś zasranej bibuły prasowanej ? Nie było jej w żadnym papierniczym w LA i musiałem pojechać za miasto. Zadowolona ? - spytał z sarkazmem, a ja tylko się zaśmiałam
- Tak, bardzo zadowolona - chłopak założył ręce na klatce piersiowej i udał obrażonego. Spojrzałam się na niego i pocałowałam w policzek.
- Tylko w policzek ? - posmutniał - Mogę liczyć na całusa ? - spytał i nastawił swoje usta. Zaczął się przybliżać, a ja przysłoniłam jego usta ręką i go odwróciłam. Ten zrobił coś, czego nigdy bym się po nim nie spodziewała.
- Jak mogłeś mnie ugryźć Ross ? - powiedziałam zdziwiona i szybko zabrałam rękę, a blondyn wpił się w moje usta. Z każdą sekundą coraz bardziej wczuwałam się w pocałunek. Tak samo jak blondyn. Po 5 minutach nieustannego całowania się oderwaliśmy się od siebie.
- Wiesz, że masz bardzo słodkie usta ? - spytał, a ja wybuchnęłam śmiechem - No ale serio..słodkie jak malinki
- Hahaha, Ross jak Ty coś powiesz - chłopak spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem ale potem i tak zaczął się śmiać - To co, zaczynamy robić te kartki ?
- No dobrze, ale muszę Cię ostrzec. Nie jestem zbytnio uzdolniony plastycznie - zaśmiał się
- Ale ja tak. Dobra, podaj te reklamówki
Ross wysypał wszystko na łóżko. Chwyciłam dwie kartki techniczne. Na jednej narysowałam gitarę, a na drugiej bas. Miałam świetny pomysł na wykonanie obydwu kartek. Ross robił to co mu kazałam. Po dwóch godzinach obydwie kartki były gotowe. Jedna była w odcieniach zieleni i była ona dla Rocky'iego, a druga była taka sama, tylko że w kolorach niebieskich i była dla Rikera. Spojrzałam na obydwie kartki i sama chciałabym taką dostać na przykład od brata.
- Wow, Ty to masz talent Em - powiedział Ross, gdy trzymał w rękach kartki
- Dziękuję - rzekłam i czułam jak się rumienię. Blondyn chyba to zauważył, bo przybliżył się do mnie i pocałował w policzek.
- Co moja królewna chce na obiadek ? 
- A co proponujesz ?
- Dzisiaj mam ochotę na domowe Taco
- Przez Ciebie też mam teraz ochotę - zaśmiałam się, a chłopak szeroko się do mnie uśmiechnął
- To chodź - podjechał wózkiem i posadził mnie na nim, po czym pojechał ze mną do kuchni, gdzie była Stormie i Rydel. Stały przy kuchence i szykowały obiad. Gdy tylko poczułam zapach Tacos'ów zrobiłam się głodna. Na szczęście kończyły już przygotowywanie i po 5 minutach wszyscy siedzieliśmy przy stole i zajadaliśmy się pysznym daniem.
* Dwa dni później*
- Ell, Twoim i Ryland'a zadaniem na dzisiaj będzie wywiezienie gdzieś Rikera i Rocky'iego, tak żebym ja, Emma i Ross mogli przygotować imprezę - rzekła Rydel 
- Dobra, skumałem - zaśmiał się i wyszedł z kuchni
Zaraz słychać było śmiech Rikera i Rocky'iego a potem zamykające się drzwi. Wyszli. Teraz spokojnie mogliśmy przygotować imprezę. Na początek ogarnęliśmy ogród. Rozstawiliśmy krzesła, a Ross rozpalił grilla. Stormie i Mark przywieźli zakupy i z Rydel w końcu mogłam zacząć przyszykowywać kotlety na hamburgery. Stormie z Rossem zaczęli dekorować podwórko balonami w przeróżnych kolorach. 
Po trzech godzinach skończyliśmy. Rydel wykonała telefon do Ellingtona, że mogą już wracać do domu. Po pół godzinie przyszła moja mama i Sebastian, a 15 minut po nich było słychać, że pod dom przyjechał samochód Ella. Pochowaliśmy się na podwórku i gdy tylko solenizanci otworzyli furtkę, wszyscy krzyknęliśmy "Niespodzianka!" Ich miny były bezcenne. Potem wszyscy zaczęliśmy się śmiać z tego jak zareagowali. Zaczęliśmy dawać im prezenty. Chłopacy dostali od Rydel po gitarze, od rodziców po kopercie z kasą, od Sebastiana i mojej mamy jakieś drobiazgi. 
- Dziękujemy wszystkim za prezenty - powiedział Riker w imieniu swoim i brata
- Ej, jeszcze ja - krzyknął Ross i podszedł do braci - Nie jestem dobry w tej całej gadce, także powiem tylko Wszystkiego Najlepszego... A to dla Was - powiedział i dał braciom po kopercie, w której były kartki
- Dobra brat, przyznaj się, którą podstawówkę tym razem odwiedziłeś ? - spytał uśmiechnięty Rocky
- Sam zrobiłem...znaczy z pomocą Emmy - rzekł i odwrócił się w moją stronę. Posłałam im szeroki uśmiech, po czym podjechałam do Rikera
- Ja mam dla Ciebie jeszcze jeden prezent
- Wiesz, że nie musiałaś - powiedział i położył mi rękę na ramieniu
- Musiałam - zaśmiałam się - Wejdź prezencie! - krzyknęłam i z drzwi tarasowych wyszła brunetka mojego wzrostu. Riker otworzył szeroko oczy i podbiegł do dziewczyny.
- Magda, jak ja za Tobą tęskniłem - krzyknął, chwycił dziewczynę w pasie i obrócił wokół własnej osi
- Ja też za Tobą tęskniłam Riker - szepnęła, a blondyn wpił się w jej usta. Wszyscy zaczęliśmy bić brawa dla pary. Oderwali się od siebie i oboje się zarumienili.
- Hamburgery gotowe - krzyknął Mark i podał na stół talerze z jedzeniem. Po zjedzonym posiłku chłopacy poszli się przebrać w kąpielówki i gdy wrócili od razu wskoczyli do basenu. Ross zapomniał opłukać swoich włosów wodą i jego włosy zrobiły się zielone od chloru. Zaczęliśmy się śmiać, ale blondyn nic sobie z tego nie robił, tylko z dumą machał mokrymi włosami na prawo i lewo. Koło godziny 19:00 rozpaliliśmy ognisko i usiedliśmy wokół niego. Ross z Rockym grali na gitarach a reszta śpiewała. Riker cały czas obejmował Magdę. Uśmiech ani na sekundę nie schodził z jego twarzy. 
- Dobra, my się będziemy zbierać - rzekła moja mama i wraz z Sebastianem wstała - Em, skarbie podasz mi torebkę - zwróciła się do mnie, gdyż akurat byłam przy stole, gdzie leżała jej torebka. Chwyciłam ją i przez przypadek wypadły z niej jakieś papiery. Podniosłam je i rozwinęłam. Były to moje wyniki badań. Przejrzałam  je od góry do dołu. Przy ostatnim podpunkcie zaszkliły mi się oczy. Rzuciłam torebką w mamę.
- Jak mogłaś mi nie powiedzieć!! - wywrzeszczałam prawie na całe Northridge
- A jak ja miałam Ci to powiedzieć ? Ledwo przeżyłaś to, że już nigdy nie będziesz chodziła i jeszcze miałam Ci to powiedzieć ?!
- Em, o co chodzi ? - spytał zaniepokojony Ross i podszedł do mnie. Wewnątrz mnie kłębiły się chyba wszystkie możliwe uczucia. Byłam jednocześnie wściekła, smutna, załamana...Myślałam, że wybuchnę i to zrobiłam
- Ross, moja matka ukrywała przede mną fakt, że byłam w ciąży! - krzyknęłam, a wszyscy zerwali się na równe nogi
- Jak to byłaś ?! - krzyknął Ross
- Bo już nie jestem! - znów się wydarłam - To przez ten wypadek - powiedziałam już o wiele ciszej i spokojniej i pojechałam jak najszybciej do pokoju. Zamknęłam się w nim i rzuciłam na łóżko. Nie wierzyłam, że to co się dzieje,  dzieje się naprawdę. 

Spodziewaliście się tego ? Powiem Wam, że nawet ja się czegoś takiego nie spodziewałam. Mówiłam sobie, że po tym wypadku już nic złego nie wydarzy się naszej kochanej parze, ale dzisiaj miałam wenę i wpadłam na takie wydarzenie. 
Pozdrawiam ;**
~Julia